Dodaj do ulubionych

Ile mozna przec?

02.05.13, 10:53
Moja polozna naturalistka od rodzenia w domu opowiadala mi o kobiecie, ktora od pelnego rozwarcia do urodzenia dziecka potrzebowala 6 godzin. Zaczelam sie nad tym zastanawiac odkad u kolezanki po ponad 2h parcia w szpitalu w koncu uzyto proznociagu (dziecko bylo buzia do gory).
Poniewaz caly czas pryzgotowuje sie do porodu domowego zastanawiam sie, jak to jest - czy lepiej rzeczywiscie po jakims czasie pomoc dziecku, czy mozna tak czekac w nieskonczonosc (np. 6h) az w koncu male sie samo wstawi i zechce wyjsc.
Czy sa jakies oficjalne wytyczne dotyczace czasu parcia? Co sie robi przy porodzie domowym, jesli rzeczywiscie wszystko trwa az tak dlugo?
Obserwuj wątek
    • milamala Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 12:07
      Wyobrazasz sobie przec 6 godzin? Ta polozna naturalistka jest chyba niespelna rozumu. Ciekawe czy zyciem wlasnego dziecka by tez tak ryzykowala.
      • mary_an Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 12:40
        No wlasnie mi sie generalnie bardzo podoba jej naturalistyczne podejscie, ale jeszcze lubie je skonfrontowac z rzeczywistoscia. Bo w teorii wszystko brzmi super, jeszcze nigdy nie rodzilam, wiec nie wiem jak to jest, dlatego tez sie dodatkowo konsultuje tutaj :)
    • deusmeus Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 13:03
      We wszelkich znanych mi źródłach informacji nt. porodu i jego przebiegu, określa się, że długość trwania II etapu porodu waha się od kilkunastu minut do 2h (u mnie przy pierwszym porodzie jakieś 20 min). Jeśli faktycznie ta Twoja położna naturalistka, Mary, pozwoliła komuś (w dodatku w warunkach domowych!) przeć 6h - to ja szybciutko szukałaby innej.
      Nie jestem lekarzem, więc nie będę się wymądrzać (zresztą pewnie specjalista się wypowie), ale to logiczne, że po takim czasie dziecko jest wykończone a niebezpieczeństwo powikłań tym samym rośnie, nie wspominając już o wycieńczeniu matki.
    • ashraf Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 15:59
      6 godzin??? Ta położna preferuje chyba selekcję naturalną :/ Jasne, że sztuczne przyspieszanie szkodzi przebiegowi porodu, że jedna kobieta przez 10 min, a druga 2 godz, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek i jeżeli druga faza porodu nie postępuje, konieczna jest interwencja. Przy czym ja osobiście nigdy nie wyraziłabym zgody na kleszcze (ryzyko dla dziecka, małe doświadczenie operatorów), a na próżnociąg tylko wtedy, gdyby było już za późno na cc.
      • mary_an Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 16:17
        W sumie to chyba nie bylo 6 h parcia non stop, tylko cos mowila, ze najpierw po pelnym rozwarciu skurcze w ogole sie zatrzymaly i rodzaca poszla sie zdrzemnac a dopiero potem zaczely sie skurcze parte i ze jakos wlasnie od pelnego rozwarcia do wyjscia dziecka minelo 6h. Jeszcze ja dokladnie podpytam.
        • mama.rozy Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 17:20
          mary,popytaj dziewczyny,które rodziły w domu,w końcu to przeżyły i będą w stanie sensownie odpowiedziec
          • mary_an Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 19:01
            Tak, ale chyba tez duzo zalezy od samej poloznej i jej zapatrywan na pewne sprawy? Wiem, ze co lekarz w szpitalu to ma inne zasady - jeden robi cesarke z byle powodu, drugi czeka najdluzej jak sie da, trzeci robi rutynowo naciecie krocza, czwarty ma zasade, ze jak porod nie idzie wystarczajaco szybko wg jego mniemania, stosuje oksytocyne itp.
            Podejrzewam, ze z poloznymi jest podobnie. Jakby to bylo moje 4 dziecko, to bym wiedziala czego oczekuje, ale ze jest to pierwsza to raczej niekoniecznie wiem co jest dla mnie najwazniejsze i czego bym wlasciwie chciala.
            • mama.rozy Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 19:09
              no ale chyba żadna połozna nie weźmie na siebie odpowiedzialności za niepotrzebne działanie,które może przynieśc szkodę(jej też,bo odpowiada też prawnie za rodzącą)?
              nie wiem,ile można przec,czy są jakieś wytyczne,czy to zależy od kobiety i porodu
              ale te dziewczyny,które rodziły w domu(a propos-Twój wątek prowadzi na forum;)),wiedzą więcej.tam też nikt pochopnie nikogo nie namawia na domowy.fanatycznie,owszem;)ale nie pochopnie:)
              dlatego napisałam,żebyś tam zapytała
              bo może odpowiedzą,że to bzdura i tak nie można
              a może wyjaśnią;)
              na pewno tu odpowie p.Kasia.ale wiesz-majówka:)
            • sharzan-ka Re: Ile mozna przec? 02.05.13, 21:26
              To ja Ci również poradzę jak dziewczyny wcześniej - szybko znajdź inną położną..
              • justcam Re: Ile mozna przec? 03.05.13, 09:58
                a ja mysle ze to wyjatkowy przypadek sama pozniej opisujesz ze rodzaca poszla spac itd. wiec nie byl to okres intensywnego parcia przez 6 h mysle ze na to by sie nie zgodzila ta polozna bo bylo by to bardzo wyczerpujace no i niepokojace czemu dziecko sie nie rodzi mimo pelnego rozwarcia i intensywnej akcji skorczowej... trzeba by bylo cos decydowac w tym czasie gdyby tak bylo...
                Powodzenia
                ps.
                mysle ze jest to polozna ktora da Ci urodzic w tempie naturalnym Twojego ciala i to jest bardzo dobre... napewno lesze niz powszechne wymuszanie i pospieszanie porodow.
        • podkocem Re: Ile mozna przec? 10.09.13, 20:37
          Planuję poród domowy. Gdyby przy pełnym rozwarciu akcja się zatrzymała, zamiast iść spać pojechałabym do szpitala. Przy pierwszym dziecku II faza porodu trwała u mnie mniej niż pół godziny, jeśli przy drugim będzie się przedłużać, na 100% zażądam karetki i transportu do szpitala! Jestem za naturalnym porodem, ale nie za wszelką cenę.
    • katarzynaoles Re: Ile mozna przec? 03.05.13, 11:57
      Sprawa wcale nie jest tak sensacyjna jak się wydaje :). Nieporozumienie wynika z tego, co definiujemy jako II okres porodu. Otóż w polskich szpitalach nadal często nie uznaje się podziału II okresu porodu na część bierną i czynną - stąd większość rodzących, a i duża część fachowego personelu uważa, że osiągnięcie pełnego rozwarcia jest momentem, kiedy należy rozpocząć przeć. Tymczasem u większości kobiet uzyskanie pełnego rozwarcia wcale nie koreluje z samoistnym parciem, które pojawia się dopiero po zejściu części przodującej na dno miednicy. Proces zstępowania główki jest dość skomplikowany - od dziecka wymaga dopasowania się kształtu czaszki do kanału rodnego, potem przesuwania się w dół z dokonaniem zwrotów. Kanał rodny także może się dostosować do potrzeb dziecka - muszą się przegrupować mięśnie (to bardzo ważny proces, i jednak chwilę potrafi trwać) a czasem i dodatkowego poluźnienia się połączeń chrzęstnych (relaksyna produkowana w ciąży daje takie możliwości). Czasem parcie nie zaczyna się, bo matka przestaje mieć intensywną akcję skurczową i najczęściej zaczyna wtedy przysypiać - to czas, który potrzebny jest organizmowi do zregenerowania sił aby skurcze parte były efektywne. Fizjologia porodu powoduje, że przebieg porodu jest jak najbardziej oszczędzający dla matki i dziecka, więc jeśli nie ma powodów do szybkiego zakończenia porodu, a mam z dzieckiem mają się dobrze to spokojnie można czekać na zakończenie II okresu porodu - w szpitalach, szczególnie u nas, rzadko się to zdarza, ale w domu mamy więcej cierpliwości. I oczywiście 6 godzin II okresu nie jest równoznaczne z taką długością parcia. Powiem jeszcze, że większość komplikacji II okresu wymagających natychmiastowego zakończenia porodu a także większość dystocji barkowych i masywnych obrażeń krocza spowodowana jest nierespektowaniem czasu jaki dana para matka-dziecko potrzebuje do fizjologicznego ukończenia porodu. Klasyczne produkowanie powikłań jatrogennych to przyspieszanie tego, co idzie wolno ("za wolno") w odczuciu personelu a potem "ratowanie" dziecka albo matki, bo "za chwilę byłoby za późno".
      Jeszcze cytat z polskiego rozporządzenia dot. porodu fizjologicznego:
      Brak postępu w II okresie porodu :
      1) pierworódki - stwierdza się, gdy przez 2 godziny nie następuje zstępowanie części
      przodującej płodu, a stan rodzącej wskazuje na wyczerpanie lub silne, nie dające się
      powstrzymać parcie trwa ponad godzinę i nie przynosi efektu;
      2) wieloródki - stwierdza się, gdy okres ten trwa dłużej niż 1 godzinę i nie następuje
      zstępowanie części przodującej płodu, a stan rodzącej wskazuje na wyczerpanie lub silne, nie
      dające się powstrzymać parcie trwa ponad godzinę i nie przynosi efektu.

      Pozdrawiam :)
      • arathlo Re: Ile mozna przec? 06.05.13, 17:09
        nie wyobrażam sobie przeć bez potrzeby parcia...tak samo jak trudno jest nie przeć, gdy ta potrzeba jest- u mnie zawsze jest taki moment, że mi położna każe nie przeć i staję na rzęsach (o ile to możliwe siedząc na łóżku porodowym z dzieciem między nogami :P)
        Nie wyobrażam sobie też PRZEĆ 6 godzin...matko nawet chyba godzinę, a dwie to na pewno...na szczescie u mnie to trwało odpowiednio- 20, 15 i 5 min w każdym kolejnym porodzie ;) ostatnie poszło chyba na 8cm ;)
        na szczęscue moja położna zawsze się pyta czy już czuję parcie i to ja decyduję kiedy się to zaczyna, ewentualnie kilka delikatnych parć w pozycji na boku z kolanem na głowie ;) dla lepszego wstawienia się dziecka
      • ciociacesia tak sie ciesze ze pani to napisała 07.05.13, 11:21
        daje mi to poczucie ze to nie jest wiedza tajemna do której dokopałam sie sama na zagranicznych stronach i nadzieje ze ta wiedza w koncu upowszechni sie wsrod rodzacych i przede wszystkim personelu szpitalnego
        • mary_an Re: tak sie ciesze ze pani to napisała 07.05.13, 14:37
          To niby jest tak, ze ja ufam mojej poloznej i brzmi to bardzo logicznie co mowi - calkowicie sie niby z nia zgadzam, ale potem slysze o przepisach szpitalnych i sie zastanawiam, czy jednak lekarze zajmujacy sie porodami od lat nie maja racji (bo niby czemu mieliby nie miec).

          Ostatnio moja kolezanka rodzila, ulozenie potylicowe tylne - po 2h prob od pelnego rozwarcia przyszedl lekarz i powiedzial, ze basta (nie wiem, czy miala skurcze parte, ale na pewno kazali jej przez ten czas przec na komende). Bo w moim szpitalu (jesli nie urodze w domu) 2h od rozwarcia to max. Wiec potem biedna dziewczyne bardzo konkretnie pokroili, wyciagneli malego proznociagiem, zalozyli milion szwow.

          Moja polozna z kolei mowi, ze z taka pozycja lepiej poczekac, bo glowka sie o wiele dluzej wpasowuje i jesli wszystko jest ok i sa jakies postepy, to glupota jest ograniczanie czasu do dokladnie 2h zegarowych. Intuicja mi podpowiada, ze ma to sens, ale z drugiej strony procedury szpitalne tez wyjada sie miec jakies medyczne uzasadnienie, stad moja konsternacja.

          Na razie moja mala tez jest w ulozeniu potylicowym tylnim (chyba tak to sie nazywa? buzia do gory) i jesli tak zostanie, bede musiala wybrac, czy chce rodzic w domu - wiedzac, ze moze to trwac o wiele dluzej, czy rodzic w szpitalu, ze swiadomoscia, ze jest ogromna szansa, ze tez mnie pociachaja i sila wyciagna dzieciatko nie dajac nawet czasu ani szansy na porod naturalny.
          • ashraf Re: tak sie ciesze ze pani to napisała 07.05.13, 14:51
            A czy przy takim ułożeniu, jeżeli główka nie zejdzie do kanału rodnego, nie możesz nie wyrazić zgody na vacuum i zażądać cc? Rozumiem, że są sytuacje, gdzie główka jest już w kanale rodnym, ale jeśli nie chce się wstawić, to chyba mniejszym ryzykiem (dla dziecka) jest cc?
            • mary_an Re: tak sie ciesze ze pani to napisała 07.05.13, 14:56
              Ale ja nie chce cesarki - chcialabym miec wiecej dzieci, moze troje a moze jeszcze wiecej. Przynajmniej teoretycznie. Wiec nie chcialabym w zwiazku z tym zaczynac od cesarki, bo potem latwiej o kolejna cesarke i kolejna i potem z ktoras kolejna zaczyna sie juz robic niebezpiecznie.
              • ashraf Re: tak sie ciesze ze pani to napisała 07.05.13, 15:23
                Ok, ten argument do mnie przemawia :) Ja po prostu gdybym miała wybór: głębokie nacięcie i vacuum albo cc, to wolałabym to drugie.
              • ciociacesia ale bez sensu jest zakladanie vacum 07.05.13, 17:02
                kiedy dziecko jest jeszcze na tyle wysoko ze mozna przeprowadzac cesarke i nie powinno sie tak robic. vacum powinno sie stosowac kiedy dziecko jest juz na wylocie - i na cesarke jest za pozno. kiedy dziecko jest wysoko jest to po prostu niebezpieczne i tyle.

                decyzji nikt za ciebie nie podejmie, ale nie zamartwiałabym sie jeszcze - dzieci zmieniaja polozenie takze w trakcie porodu, a cenzura 2 godzin to zabezpieczenie szpitala przed pretensjami. ludzie nie procesuja sie ze szpitalem za to ze cos zrobil nawet jesli skonczylo sie to srednio satysfakcjonujaco (bo zawsze moglo byc gorzej gdyby nic nie zrobiono wszak) tylko w sytuacji kiedy nic nie zrobiono a sytuacja wskazywala na to ze cops nalezy zrobic - no i po co masz sie meczyc ponad 2 godziny skoro i tak na koniec zrobia cesarke - to jest bardzo czesta pretensja rodzacych i otoczenia - kazali jej sie meczyc tyle godzin zamiast od razu zrobic cesarke
                • ciociacesia trzeba czasu 07.05.13, 17:09
                  zeby glowa dziecka przybrała taki kształt:
                  zdjecie
    • ciociacesia mozna i dluzej 07.05.13, 11:16
      jak głowka duza to potrzebuje czasu zeby sie dopasowac do kanału. no i trzeba oddzielic parcie od 'przerwy na odpoczynek' po osiagnieciu pełnefgo rozwarcia moze minac nawet 2 godziny (a znam historie gdy czekano 8 godzin) zanim pojawi sie u matki potrzeba parcia. jesli z dzieckiem i matką wszystko jest ok to jest to jak najbardziej prawidłowe
      • mama.rozy Re: mozna i dluzej 07.05.13, 19:29
        ja bardziej martwię się,mary,czy Ty ufasz swojej położnej
        bo jeśli chcesz rodzic w domu,nie możesz jej nie ufac
        zamkniesz się w sobie,a przy porodzie,i to pierwszym,to szybko się stanie
        nie piszę tu,żebyś nie zadawała pytań,wiedza jest potrzebna
        tylko przemyśl postawę względem porodu w domu-tak z życzliwego serca radzę:)
        • mary_an Re: mozna i dluzej 08.05.13, 09:51
          No tak jak pisalam wyzej - niby ufam i podoba mi sie wszystko co mowi, bo tlumaczy to w bardzo prosty i sensowny sposob. Wlasnie ze np. cialo musi odpoczac, glowka sie dopasowac i to trwa.

          Ale potem z drugiej strony slysze o zasadach w szpitalu, ze 2h to max. i zaczynam sie zastanawiac, dlaczego akurat 2h - czy dluzej jest niebezpiecznie? Bo zakladam, ze szpital nie mialby bezsensownych i bezpodstawnych zasad..

          Nie ufam poloznej, jeszcze bardziej nie ufam lekarzom i w ogole nikomu nie ufam. Nie ma dla mnie optymalnej opcji, ale ta w domu jest chyba o tyle ok, ze przynajmniej calkiem dobrze ufam sobie samej, a w domu jednak bede miala najwieksza wolnosc i swobode.
          • mama.rozy Re: mozna i dluzej 08.05.13, 09:58
            mary,moze jednak pogadaj z dziewczynami z porodów domowych o swoich obawach.ja nie rodziłam w domu,ale dla mnie zaufanie do położnej to podstawa
            • mary_an Re: mozna i dluzej 08.05.13, 10:03
              Moze zle to ujelam - ufam jej najbaridzej jak umiem komus zaufac, bardziej sie po prostu nie da, bo z zasady jestem bardzo sceptyczna i nieufna. Bardzo ja lubie i podoba mi sie jej podejscie i nastawienie, ale tak czy tak musze ja sobie potestowac tutaj i sprawdzic, czy to co mowi ma sens.
              I tak wszystko wyjdzie w praniu, jak przyjedzie i bede za bardzo panikowala to juz mi zapowiedziala, ze mnie wywiezie do szpitala i tyle bedzie z mojego porodu domowego. Wiec bede miala motywacje, zeby sie porzadnie zachowywac, pomimo mojego bardzo trudnego charakteru :)
              Chyba, ze uciekne do lasu i sama urodze pod drzewem ;)
              • mama.rozy Re: mozna i dluzej 08.05.13, 10:20
                :)
                j chciałam uciec w czasie pierwszego;)ale rodziłam w szpitalu i mi nie dali;)
                • pstrabiedronka Re: mozna i dluzej 10.05.13, 00:50
                  mary_an rozumiem Twój strach przed cesarką (nie jestem jej zwolennikiem, miałam jedną i oceniam ją gorzej niż porody naturalne) ale chciałam Cię pocieszyć, na wypadek, gdyby jednak do niej doszło - żebyś nie wpadła w czarna rozpacz ;)

                  miałam cc przy pierwszym dziecku - faktycznie kompletny bezsens, ja niedowiadczona, nikła wiedza o porodzie, pozwoliłam sobie indukowac poród bez żadnej przyczyny. Była cesarka na koniec, wspominam źle, połóg fatalny.

                  ALE - najgorsze były te obawy, o których i Ty piszesz - bo chciałam miec kolejne dzieci.
                  Drugie dziecko urodziłam SN w równe 2 lata po cc
                  po kolejnych 3 latach - znowu SN i nie mówię koniec ;)

                  moje dwa porody SN, po cesarskim cięciu były bardzo udane, książkowo przebiegające. W szpitalu - bo po cc w domu jest spore ryzyko, ale były naprawde naturalne i bardzo dobre :)


                  to tak Ci piszę na poprawę humoru, żebyś nie wpadała w przygnębienie, że jak się nie uda w domu i nie SN to tragedia :)
                  • ciociacesia vbac w domu to spory kłopot 10.05.13, 11:57
                    ale badania dowodza ze ryzyko nie jest wcale wieksze niz w szpitalu. serio.
    • layra39 Re: Ile mozna przec? 11.05.13, 16:39
      U mnie końcówka porodu trwała troche ponad godzine i postanowili podpiąć kroplówke z oksytocyną bo jak stwierdzili trwało to juz za długo. Także 6h to przesada, dziecko musiało być strasznie wymęczone.
      • ciociacesia no masakrycznie :/ 11.05.13, 23:15
        > wke z oksytocyną bo jak stwierdzili trwało to juz za długo. Także 6h to przesad
        > a, dziecko musiało być strasznie wymęczone.

        moze bylo a moze nie bylo. bardzo glupio stawiac taka diagnoze nie znajac sytuacji. norma jest przy porodach naturalnych 'przerwa na odpoczynek' po osiegnieciu pełnego rozwarcia a przed rozpoczeciem skurczy partych, kiedy najczesciej kobieta przysypia i odpoczywa i dziecko takoż. no chyba ze komus sie spieszy i kaze pszec na juz, bez skurczy a potem podpina kroplówke z oxy 'bo długo to trwa'. co innego gdy widac (a raczej słychac) w badaniu ze z dzieckiem gorzej, albo matka wyczerpana, a co innego jak jedynym powodem jest 'dlugo to trwa'
        • justyszda Re: no masakrycznie :/ 12.05.13, 18:46
          U mnie właśnie czekali 2 godziny. Po osiągnięciu pełnego rozwarcia nie czułam skurczy partych- przez 2 godziny, tylko krzyżowe cały czas. W końcu był obchód, kazali mi raz czy dwa przeć i stwierdzili, że główka się nie wstawiła. No i cc... Dokładnie 2 godziny. Było ułożenie potyliczne tylne. Ale już nna sprawa że od tych 10 cm położna się mną nic a nic nie zainteresowała...
          • mama.rozy Re: no masakrycznie :/ 12.05.13, 19:26
            serdecznie współczuję
            zdecydowali na obchodzie...
            na aukcji jakiejś mogli,jeszcze by ktoś za to zapłacił;)
          • mary_an Re: no masakrycznie :/ 13.05.13, 09:59
            justyszda napisała:

            > U mnie właśnie czekali 2 godziny. Po osiągnięciu pełnego rozwarcia nie czułam s
            > kurczy partych- przez 2 godziny, tylko krzyżowe cały czas. W końcu był obchód,
            > kazali mi raz czy dwa przeć i stwierdzili, że główka się nie wstawiła. No i cc.
            > .. Dokładnie 2 godziny. Było ułożenie potyliczne tylne. Ale już nna sprawa że o
            > d tych 10 cm położna się mną nic a nic nie zainteresowała...


            No i wlasnie jak czytam i slysze takie historie, a sporo ich, to stwierdzam, ze jednak porod szpitalny zdecydowanie nie jest dla mnie. Bardzo wierze w swoje cialo i w to, ze jest zdolne do tego, zeby urodzic bez zadnej pomocy i nie chce, zeby mnie ktos na sile popedzal, albo zrobil cesarke bo konczy sie akurat zmiana. Zobaczymy jak to ostatecznie bedzie..
            • justyszda Re: no masakrycznie :/ 20.05.13, 00:41
              No właśnie, z własną położną, albo państwową wykazującą choć odrobinę zaangażowania może by się tak nie skończyło. Jeśli rozpoznałaby takie ułożenie to przez odpowiednie ruchy można byłoby zapewne zmienić położenie... A tu nawet lekarze nie wiedzieli, dlaczego dziecko nie schodzi w dół, wrrrr. I nie miałabym cesarkowego kompleksu :/
          • pysia1231 Re: no masakrycznie :/ 23.05.13, 20:36
            A u mnie przy obu porodach nie czekali tylko jak zrobiło sie 10 cm rozwarcia to kazali przeć, nie słuchając mnie ze ja nie czuje takiej potrzeby. przy pierwszym porodzie ustały wszelkie skurcze, mogłabym isc do domu, a personel przec. nie dałam rady to mi lekarz nacisnął na brzuch i wypchnął dziecko, ma szczescie ze mu sie nic nie stało. A przy drugim parłam 40 min tez bez skurczy partch, jakos poszło. Ale stwierdzam ze jeszcze musi byc duzo akcji rodzic po ludzku zeby sie cos zmieniło na polskich porodowkach
            • cassis123 Re: no masakrycznie :/ 10.09.13, 17:35
              Nie tylko na polskich porodowkach... rodzilam za granica w jednym z najlepszych podobno szpitalu w tym kraju.
              Rowniez nie czulam potrzeby parcia, I faza od przyjazdu do szpitala zakonczyla sie w godzine w wannie (od odejscia wod 2 h). Nastepnie zostalam poinstruowana jak przec i nie bylam w stanie, bo nie odczuwalam skurczy. Polozna tak sie wczuwala w parcie, ze mi zmaltretowala noge, naciskiem na lozko spowodowala na moim posladku odlezyne-poparzenie II stopnia!!! Nie pozwolono mi ruszyc sie na milimetr przez ponad 2h i dociskano na sile do lozka. Po tych 2h bez poinformowania mnie o tym (poinformowano mnie ze "musza mi pomoc, bo za dlugo to trwa") zakonczono porod podaniem oksytocyny, wyciskaniem dziecka i vacuum. Dziecko zabrano (mimo ze dostalo same 10tki) i oddano mi po 15 minutach (szpital bardzo sie promuje tym ze zapewniaja 2 godzinny nieprzerwany kontakt, i ja wierzylam w te bajki), w III fazie wycisnieto mi lozysko by bylo szybciej, a potem mnie zszywano 40 minut... Bylam w pelni sil (porod trwal od przyjazdu do szpitala dopiero 3 godziny - to moj pierwszy porod). Dodam ze nie mialam epiduralu! Wszystko odbylo sie bez jakiegokolwiek znieczulenia, czulam ciecie, czulam szycie, o vacuum z zaskoczenia nie wspomne. Nie dosc ze mnie zmaltretowano, to do tego poparzono tak, ze zostanie okropny slad na posladku ze mna na cale zycie.
              Moj maz ktory byl przy tym ma traume tak jak i ja. Obecnie dyrekcja oddzialu zmienila mi lekarza prowadzacego i tlumacza sie tym ze ten lekarz nie stosowal sie do ich standardow. Wychodzi, ze mialam pecha trafiajac na niego. Kto wie, czy w Polsce moj porod nie bylby lepszy...

    • ph78 Re: Ile mozna przec? 17.09.13, 22:51
      mary_an, urodziłaś?:)
      chcesz usłyszeć moją historię? rodziłam w domu z położną naturalistką pierwsze dziecko w ułożeniu twarzyczkowym. po bardzo fajnej (w moim odczuciu szybkiej i bezbolesnej) I fazie, po pełnym rozwarciu akcja zastopowała się. miałam skurcze parte, ale bardzo słabo odczuwalne. położna pozwoliła mi rodzić w moim tempie, odpoczywać, czekała ze mną, aż dziecko będzie gotowe. w międzyczasie opracowała z moim mężem plan ewakuacji do szpitala - o którym ja nie wiedziałam. jestem wdzięczna jej i losowi, że udało mi się urodzić naturalnie, bez żadnych interwencji medycznych, bez urazu zdrowe dziecko. II faza trwała 4 godziny. w szpitalu miałabym vaccum/cc po 2 godzinach jako pierworódka. dlaczego? dlatego, że procedury szpitalne tworzą ludzie, którzy budują system, a nie respektują prawa człowieka i natury.
      II faza mojego drugiego porodu - w tym samym domu i z tą samą położną - trwała 10 minut.
      poród trwa, tyle ile ma trwać. mądra położna jest po to, żeby ocenić, kiedy można rodzić naturalnie, a kiedy sytuacja wymaga interwencji. tylko trzeba jej ufać, inaczej sytuacja nie ma sensu i lepiej rodzić w szpitalu.
      • ciociacesia pierwsze dziecko tarzyczkowo? 18.09.13, 11:33
        szacun
    • 18lipcowa3 oj ja to miałam, to o czym rozmawiacie 18.09.13, 08:53
      tj nie parłam od razu jak miałam 10 cm tylko kazano mi czekać

      Tzn było tak- miałam zzo więc ogólnie skurcze rozwierające były mało bolesne, skurcze parte słabe więc nie odczuwałam potrzeby ale je czułam.
      Kiedy już było 10 cm połozna powiedziała, że teraz poczekamy godzine aż dziecko samo zejdzie niżej, wpasuje się i wtedy będę parła.
      I tak za godzinę mi kazali i parłam. Trwało to 2 godziny, zanim wyparłam córkę. Strasznie się namęczyłam, przysypiałam między skurczami i miałam nadzieję ze zasnę i zrobią mi cc.
      Koszmar jakiś to był. Dziecko miało taką głowę jak ciociacesia pokazała, było sine, w krwiakach. Nie miała siły płakać, dostała tylko 6 czy 7 pkt na początek. Ja umęczona . KOSZMAR. Także to by było na tyle o tych waszych naturalnych porodach i super domowych położnych. Całe szczęscie że byłam w szpitalu bo gdybym była w domu to pewnie ze stresu ten poród poszedłby w gorszą stronę.
      Dodam że skurcze czułam, na sam koniec to już w ogóle bo jak dziecko przechodziło to czułam wyraźnie bo zzo odpuściło.


      • katarzynaoles Re: oj ja to miałam, to o czym rozmawiacie 20.09.13, 11:22
        Na szczęście poród domowy nie jest obowiązkowy, a położne, które się go podejmują zazwyczaj są bardzo wyczulone na to, czy rodząca i dziecko się poddają czy chcą kontynuować poród naturalny. Jak widać różne kobiety mają różne podejście do porodu, różną odporność na ból i stres. To, co dla jednych jest wybawieniem dla innych może się jawić jako przemoc. I dlatego bardzo mi zależy na tym, żeby w naszym kraju dostępny był pełny wybór możliwości rodzenia i żeby można było z nich korzystać świadomie i bezpiecznie. Pozdrawiam :)
    • brown_aurelia Re: Ile mozna przec? 24.09.13, 19:41
      u mnie między fazą rozwarcia a fazą parcia minęły 2 godziny - położne powiedziały, że dziecko musi się przygotować do wyjścia i nie ma sensu od razu przeć po pełnym rozwarciu.
      Samo parcie trwało 40 min.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka