ver_angry
19.12.08, 08:10
jestem w 8 m-cu, wczoraj gin powiedziała, ze cesarkę będę miała dopiero jak
rozpocznie sie akcja porodowa (skurcze lub odejdą wody). Jestem tym
przerażona. Pierwszą cesarkę miałam na zimno (w sumie, skoczyło ciśnienie i po
kilku dniach wystawili mi świstek na cc). Byłam spokojna, opanowana.Teraz
jestem kłębkiem nerówów na święta :( Porod naturalny to dla mnie katorga,
nigdy przenigdy nie chciałabym tego przechodzić. Dlatego decyzja o cc była dla
mnie super informacją. A tu taka wiadomośc..Dlaczego chcą mnie jeszcze
wymęczyć skurczami przed cc??? Skąd taki brak humanitaryzmu? Będę wymęczona
skurczami, a potem - wiadomo dłuższą rekonwalescencją po cc. Przekopałam się
przez internet - w więkoszć szpitali robi sie cc na zimno, a opinie innych są
podobne - wymęczyli, dopiero potem cięli. Przecież od skurczów ja także nie
trafie w ciągu 5 minut na stół! Drugi poród może być szybszy. Poza tym nie
chce cierpieć i przed i po! jestem normalnie załamana tą bezduznością. Co mam
robić? Czy szukać inego lekarza? Przekonać gine aby cięła wcześniej? Do
najbliższej prywatnej kliniki mam kilkaset km, aby bez męczarni zrobili cc. Z
tego co czytałam, brak naprawde solidnych argumentów na cc+skurcze. W 38/39 tc
dziecko jest juz przeciez donoszone. Przepraszam za chaotyczną wypowiedź, ale
prawie dziś nie spałam