arista80
10.06.22, 10:36
Wczoraj moja 12 letnia córka była ostatni raz w szkole i od dziś ma oficjalnie wakacje. Z uwagi na to, że na wakacyjny wyjazd będziemy mogli sobie pozwolić dopiero w sierpniu (mąż dopiero wtedy będzie miał urlop i lecimy do PL), to żeby w czerwcu i lipcu córka nie nudziła się i nie spędziła tego czasu z telefonem w ręce, mąż zaproponował, że ją będzie brał do siebie do biura (ma taką możliwość). Zażartował, że trochę pomoże mu, zobaczy trochę, jak wygląda praca w biurze, obsługa petentów i zawsze się czegoś nauczy. Oczywiście, zanim tu oskarżycie nas o wykorzystywanie nieletniej w pracy, śpieszę z wyjaśnieniem, że nikt jej nie będzie kazał chodzić codziennie i jak np. stwierdzi, że np. woli pojeździć na rowerze czy umówi się z koleżanką, to jak najbardziej będzie miała do tego prawo. Natomiast według męża jeżeli ma się nudzić w domu, to lepiej by pobyła wśród ludzi. Co wy sądzicie o takim pomyśle? Według was dwanaście lat można już uznać za słuszny wiek, by dziecko trochę się obyło z pracą (oczywiście wszystko w granicach jej możliwości i chęci) czy jednak jeszcze za wcześnie i powinniśmy jej pozwolić na totalny wakacyjny luz?
Jakby ktoś był ciekawy zdania córki, to przyjęła ten pomysł najpierw z niechęcią, a potem jednak ją to zaciekawiło. W efekcie poszła z mężem do pracy po południu i po powrocie chwaliła się, że mogła robić kserówki. Dziś rano stwierdziła jednak, że jest zbyt zmęczona więc teraz siedzi w domu.