atoness
20.01.23, 15:19
Uprzedzam - będą spojlery.
Obejrzałam dokument o porwanej dziewczynce. A raczej porywanej, jak się okazało.
Film jest wstrząsający, kapcie mi spadły niejednokrotnie, chociaż nie noszę.
Ale chciałabym o jednym: o uczeniu dzieci racjonalnego myślenia. Nie da się oczywiście tego robić, jeśli samemu się tak nie myśli. O wbijaniu do głów, że trzeba zadawać pytania: Czy na pewno? Jaki interes ma w przekonywaniu mnie ktoś, kto próbuje mnie przekonać? Jak wyglądałby świat, gdyby było odwrotnie, niż ten ktoś mówi?
Oglądając, tylko czekałam, aż rodzice powiedzą: dlaczego nasza córka w to uwierzyła? No cóż, jak by to powiedzieć... Czyż anioł pański nie zwiastował pannie Maryi?
Ten film pokazuje, jak straszny wpływ mają na człowieka religia i inne nieracjonalne przekonania. Dziewczynka nie miała szans, a rodzice? W filmie nie ma o tym mowy, ale pewnie sami się wychowali z głowami pod wodą. Ale byli dorośli, może mogli spróbować się wynurzyć i rozejrzeć.
Może ematki zechcą obejrzeć i się wypowiedzieć?