wscieklyuklad
21.07.23, 18:29
11 grzechów komendanta Szymczyka, czyli patologie polskiej policji pod rządami PiS [CZĘŚĆ 1]
Gen. Jarosław Szymczyk zostanie zapamiętany jako ten od granatnika. Błąd. Bo powinniśmy mu pamiętać skalę patologii, która trawi policję za jego rządów. Stała się upolitycznioną, partyjną służbą, brutalną wobec obywateli, łamiącą masowo ich prawa, a w tym wszystkim bezkarną.
GDY W 2015 roku PiS wygrał wybory i przejął władzę, wiceminister MSWiA odpowiedzialny za policję – Jarosław Zieliński – pozbył się w kilka tygodni wszystkich komendantów wojewódzkich. Za wyjątkiem jednego – nadinsp. Jarosława Szymczyka. W policji od 1990 roku, ale dopiero w czasie pierwszych rządów PiS jego kariera wystrzeliła na orbitę – został szefem policji w Gliwicach w 2006, a rok później już komendantem wojewódzkim w bastionie PiS – na Podkarpaciu.
Bezkonfliktowy, pracowity, działał w kryminalnych i prewencji, więc w trakcie rządów PO-PSL też pełnił funkcję komendanta wojewódzkiego w Kielcach, potem w Katowicach.
Choć Zieliński ocalił Szymczyka, to wybrał na komendanta głównego insp. Zbigniewa Maja. Ale szybko okazało się, że nazwisko tegoż przewija się w sprawie o korupcję. Dymisja. Szymczyk dostał ofertę - był wtedy jedynym generałem w policji nie wysłanym przez PiS na emeryturę. Przejął stery w Komendzie Głównej 13 kwietnia 2016 roku, niecałe pół roku po wygranych przez PiS wyborach. I rządzi nią do teraz. Mimo katastrofalnej wpadki z odpaleniem granatnika w siedzibie KGP – historii, którą z rechotem opisywały media na świecie.
Czemu?
Bo partia wiele mu zawdzięcza.
Zebraliśmy 11 najważniejszych patologii i problemów, które za rządów gen. Szymczyka, jak nowotwór. zawładnęły tą formacją.
1. Czystki kadrowe
Pozbycie się wszystkich pozostałych szefów komend wojewódzkich przez min. Zielińskiego było tylko preludium do czystki, jaka nastąpiła za rządów Szymczyka w tej formacji. „Gwarantuje energię we wprowadzaniu dobrej zmiany w polskiej policji” zapowiadał go minister MSWiA Mariusz Błaszczak. I nie się zawiódł - ludzi na kierowniczych stanowiskach w policji zmieniano dosłownie wszędzie. Na osoby z poparciem „dobrej zmiany”.
Już w sierpniu 2016 roku - cztery miesiące od startu rządów nadinsp. Szymczyka „Polityka” pisała o „rewolucji” i „czystkach” w policji dokonywanych de facto rękami polityków. „Każda nominacja jest konsultowana z lokalnymi strukturami PiS, a nawet z hierarchami kościelnymi” - opisywali. „Newsweek" w 2017 roku pisał o „bezprecedensowej” wymianie kadr. Gen. Adam Rapacki, były szef policji w lutym 2016 roku ostrzegał: „To jest bez sensu, że młodzi ludzie są odwoływani tylko po to, żeby na stanowiskach byli »swoi«” I dodawał, że policja ma służyć obywatelom, „a nie partii rządzącej”.
We wrześniu 2017, gdy już ta czystka się w znacznej mierze dokonała, gen. Rapacki grzmiał: „Na pewno w wolnej Polsce takiego upolitycznienia (policji – red.) nie było!”. Dodawał, że może we wczesnym PRL-u to partia wybierała struktury w policji, ale później już nie. PiS z Szymczykiem wprowadzili więc standardy z głębokiego socjalizmu.
Przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów, asp. szt. Rafał Jankowski we wrześniu 2017 roku na Jasnej Górze też ostrzegał o upolitycznieniu policji i „podziałach” jakie to wytworzyło. Rok później związkowcy grozili już ówczesnemu ministrowi MSWiA Joachimowi Brudzińskiemu, że „upolitycznienie” i niskie płace mogą doprowadzić do „wypowiadania posłuszeństwa”.
„To krucjata kadrowa. To są czystki, które nie miały miejsca w historii polskiej policji”, mówił w reportażu TVN podinsp. Andrzej Szary, przewodniczący NSZZ policjantów woj. wielkopolskiego. Bohaterowie tego materiału opowiadali, jak szantażem, kontrolami wymuszano ich odejścia, a przełożeni nawet nie kryli, że to były decyzje polityczne.