art.usa 16.06.09, 17:39 Milosc i nienawisc. Uczucia które blisko kolo siebie leza. Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
strzykwa Kiedy potwór znika 16.06.09, 17:41 Chciałabym, żeby moja Mama przeczytała ten artykuł. Odpowiedz Link Zgłoś
marxx Re: Kiedy potwór znika 16.06.09, 18:05 Z art. mozna wywnioskowac, ze tego typu relacje wystepuja tylko miedzy matka a corka. Smiem watpic. Sa tez dosc powszechne miedzy matka a synem. Odpowiedz Link Zgłoś
gladys_g Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 15:29 może dlatego, że to jest o relacjach matek i córek, a nie matek i synów? Ale nie wiem, tak tylko zgaduję. Odpowiedz Link Zgłoś
umasumak Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:53 Nie aż tak powszechne, jak w przypadku relacji matka-córka, między którymi oprócz typowego konfliktu pokoleń, jest coś w rodzaju rywalizacji o kobiecość. Odpowiedz Link Zgłoś
pfrydrych Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:03 hahanna napisała: > to jej go wyślij :) powodzenia! Zeby to bylo takie proste ... wyslac komus list i po sprawie :( Odpowiedz Link Zgłoś
hahanna Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:13 kto tak powiedział: wtedy się dopiero zacznie... miłe lepszego początki, po burzy przeważnie wychodzi słońce :) Odpowiedz Link Zgłoś
ica11 Re: Kiedy potwór znika 16.06.09, 19:10 A jesteś pewna, że gdyby Twoja Mama czytała ten artykuł, to widziałaby w sobie matkę (relacja Ty i mama) czy raczej skrzydzoną córkę (relacja Twoja mama i Jej mama). Każdy generalnie widzi swoja krzywdę... Odpowiedz Link Zgłoś
iamhier Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 00:26 a ja bym nie chciala,bo tak by sie zajela soba,ze nie poznalaby mnie na ulicy,co jej sie zdarzalo...... Odpowiedz Link Zgłoś
xanaxy Kiedy potwór znika 16.06.09, 18:31 Literatury o toksycznych matkach/ojcach/obojgu szukaja ci, ktorzy czuja ze byli skrzywdzeni.Tylko ci lub tzw pomagacze.Wg P.Dodziuk nalezy przebaczac, by samemu lepiej sie poczuc. Mysle, ze nie ma powodu przebaczac tym, ktorzy krzywdzili za sprawa wlasnej niedojrzalosci, nieodpowiedzialnosci a nade wszystko psychopatii.Do tego powolywanie sie na Melibrude...kto to jest? Ile osob On skrzywdzil? Farsa...Szkoda. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 16.06.09, 23:12 Wg P.Dodziuk > nalezy przebaczac, by samemu lepiej sie poczuc. Mysle, ze nie ma > powodu przebaczac tym, ktorzy krzywdzili za sprawa wlasnej > niedojrzalosci, nieodpowiedzialnosci a nade wszystko psychopatii. P. Dodziuk ma rację - "bezinteresowne" przebaczenie przywraca wewnętrzny spokój. Sprawdziłam, choć w innej relacji niż z rodzicami. Uwolniłam się wtedy od najgorszej udręki, jaką było czekanie, że ten człowiek zrozumie, co złego zrobił, i sam przyjdzie prosić o przebaczenie. Warto przebaczyć, bo wtedy przestajesz być zależna od czyjegoś ruchu i odzyskujesz kontrolę nad sytuacją, a to przywraca energię i chęć do życia. Odpowiedz Link Zgłoś
1marys Kiedy potwór znika 17.06.09, 15:36 hmmm to jest wlasnie moje marzenie, podejsc i przytulic moja mame. Ciekawa jestem jaka bylaby reakcja : ) Co do wybaczania, wyznaje zasade, ze musi byc skrucha z drugiej strony i nie mowie tu tylko o matkach ... Odpowiedz Link Zgłoś
sparxx Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:34 P. Dodziuk ma rację. Cała rzecz polega na tym, żeby uwolnić siebie, nie kogoś - od negatywnych, niszczących emocji, które powstały i ugruntowały się w wyniku odczucia krzywdy. A czy nie ma powodu przebaczać? To już każdy sobie sam musi odpowiedzieć - czy chce żyć w tym poczuciu krzywdy całe życie, jątrząc rany, które nigdy się nie zagoją - czy woli się od tego uwolnić i żyć jako wolny człowiek. I do tego szczęśliwy. Osoba, która odgrywa tu rolę krzywdziciela nie ma nic do rzeczy, wybaczenie jej nie dotyczy. Dotyczy jedynie uczuć i emocji osoby skrzywdzonej. Inna sprawa, że wychowani przez kościół katolicki - bardziej lub mniej świadomie - wymuszamy na innych i co gorsze, na sobie takie "wybaczanie" które koło rzeczywistego sensu wybaczania nawet nie leżało. Mówię "wybaczam ci" ("bo tak wypada" - co to w ogóle znaczy?!), w środku gotując się ze złości i mam jeszcze większe poczucie krzywdy niż przed chwilą, tym bardziej, że właśnie mój krzywdziciel dostał ode mnie rozgrzeszenie! Nie tędy droga, to nie jest wybaczanie - to jest ZAKŁAMANIE. Długo będę pamiętać, jedną osobę, której udało mi się wybaczyć. Oprócz oczywistej krzywdy sprowadziła na mnie realne zagrożenie życia, z pomocą lekarzy i wielu osób udało mi się z tego wyjść. Usłyszałam tylko "naprawdę mi wybaczyłaś? myślałam że tego co zrobiłam nigdy mi nie wybaczysz, nikt by tego nie wybaczył, super" - i do tego dzika radość i żadnego zrozumienia sytuacji. Ot, głupia beztroska. Wybaczenie nie stawia znaku równości z rozgrzeszeniem! Jeżeli robimy coś karygodnego, to żadne wybaczenie tego nie zmieni, dopóki nie wynagrodzimy wyrządzonej krzywdy. Ale osoba skrzywdzona nie musi żyć z tym ciężarem i męczyć się, bo krzywdziciel ma to w d****. Może już czas, aby brać odpowiedzialność tylko za siebie i swoje zachowanie, przecież nie jesteś w stanie zmusić nikogo żeby robił to co chcesz. Jeżeli liczysz na to, że ktoś jest "ach, jaki dobry" a potem się okazuje że miałeś błędne wyobrażenie na ten temat - to bierz odpowiedzialność za swoje złudzenia. Wybaczenie wyzwala z niewoli złudzeń. Odpowiedz Link Zgłoś
jowa3 Kiedy potwór znika 16.06.09, 19:02 Ojcowie w podobny sposób krzywdzą swoich synów :( Odpowiedz Link Zgłoś
pfrydrych Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:04 Najczesciej jest to tandem, niestety. Odpowiedz Link Zgłoś
hahanna Kiedy potwór znika 16.06.09, 20:42 Są pewne metody, dzięki którym można łatwiej uporać się z bólem, który jest związany z przeszłymi zdarzeniami. Nie są one łatwe, ale można potrenować. Kilka z nich można znaleźc w dobrych książkach na temat NLP, na przykład u Bandlera: "Chciałbym, abyście spróbowali wykonać kilka ćwiczeń, które nauczą was nieco lepiej kierować waszym umysłem. Doświadczenia, które w ten sposób zdobędziecie, będą nieocenioną pomocą w zrozumieniu dalszego ciągu niniejszej książki, dlatego ważne jest, abyście naprawdę wykonali te ćwiczenia, a nie tylko o nich przeczytali. PRZYKŁAD Pomyśl o jakimś bardzo przyjemnym wydarzeniu, które miało miejsce w przeszłości — niech to będzie coś, do czego już dawno nie wracałeś. Zatrzymaj się na chwilę, odszukaj obraz w pamięci i upewnij się, że masz przed oczami dokładnie to, co widziałaś w tamtym miłym momencie. Możesz zamknąć oczy, jeżeli wolisz... Patrząc na miłe wspomnienie, chciałbym, abyś regulowała jasność obrazu, zwracając jednocześnie uwagę na zmiany zachodzące w twoich odczuciach. Najpierw rozjaśnij obraz najbardziej jak tylko możesz... Niech stanie się jasny i promienny. .. Teraz przyciemniaj go do momentu, aż stanie się prawie niewidoczny... A teraz z powrotem go rozjaśnij. W jaki sposób zmieniały się twoje odczucia? Oczywiście zawsze mogą zdarzyć się wyjątki, ale u większości osób rozjaśnianie obrazu powoduje wzmocnienie intensywności uczuć z nim związanych. Przyciemniając obraz, zmniejszacie jednocześnie intensywność odczuwania. Kto wcześniej wpadł na pomysł, że można zmienić swój sposób postrzegania jakiejś sytuacji tylko poprzez celowe rozjaśnianie lub przyciemnianie wewnętrznego obrazu?" Ćwiczenie czyni mistrza. Powodzenia Odpowiedz Link Zgłoś
iamhier Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 00:32 Jakie bole z przeszlosci? dlaczego z gory zakladasz,ze kazdy musi byc na tyle emocjonalnie zwiazany z matka/ojcem zeby cos takiego czuc? Odpowiedz Link Zgłoś
hahanna Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 11:56 ja nic nie zakładam... tylko piszę, że JEŚLI ktoś odczuwa w związku z tą sytuacją ból, to może go sobie złagodzić używając tych procedur - nie piszę, że każdy tak ma, bo są ludzie, którzy dają sobie radę z takimi problemami sami, intuicyjnie - często też stosują właśnie takie metody, które podpatrzyli twórcy NLP Odpowiedz Link Zgłoś
art.usa Najgorsi sa ci u których mieszka matka czy ojciec 16.06.09, 21:44 inni co mieszkają dalej sa zawsze najlepsi. Nie ocet ale; Skakałam z drabiny zeby cie stracić. Odpowiedz Link Zgłoś
iamhier Kiedy potwór znika 17.06.09, 00:22 Psychoterapia? Co takiego? Absolutnie pogarsza sprawę.Jest koszmarem dla dziecka jak się puści taką osobnicę z chomonta.Takie osoby nie zasługują na żadną terapię.Jedyną szansą na jakiekolwiek zaintresowanie jest nakaz 12 godz.pracy na dzieci,nawet samodzielne. Wtedy nagle miłość się pojawia...... Patologii sie nie pomaga,patologie sie zwalcza. Szkoda tylko,ze te wszystkie "pomoce" niszcza wylacznie DZIECI.... Odpowiedz Link Zgłoś
hahanna Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 11:54 Twoje słowa pokazują jak wiele masz w sobie negatywnych odczuć. Ja zaś mówię, żeby je sobie odpuścić, tak jak zrzuca się niepotrzebny plecak na końcu podróży. Wyobraź sobie, że mając tę negatywną energię w sobie nosisz przez całe życie plecak z kamieniami - po co ci one? kaleczą one TYLKO ciebie i NIKOMU nie dają nic dobrego, prawda? Odpowiedz Link Zgłoś
minna Kiedy potwór znika 17.06.09, 08:15 Ten wywiad przeczytałam z wypiekami na twarzy. Znacie to uczucie, że ktoś mówi właśnie o Waszej sytuacji? Ja nadal nie uporałam się z moim potworem. Moja siostra także. Obie jesteśmy w okolicach czterdziestki i obie kompletnie rozwalone psychicznie - dorosłe kobiety, ale przestraszone jak małe dziewczynki. Byliśmy tzw. normalną, porządną rodziną, a wszyscy gratulowali mojej matce takich grzecznych dzieci. Byłyśmy grzeczne, bo wiedziałyśmy, co czeka nas w czterech ścianach. Moim największym marzeniem w dzieciństwie było, żeby moja mama sobie poszła i już nigdy nie wróciła. Co ta kobieta musiała wyczyniać, żeby dziecko tak pomyślało? Mam teraz swoje i nie wiem, jakie straszne rzeczy musiałabym mu wykonać, żeby ono marzyło o moim nieistnieniu. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 08:27 Nie wiem, co takiego robiła Twoja mama. Ja czasem żałuję, że dzieci się mnie nie boją, bo miałabym przynajmniej zagwarantowany szacunek i posłuszeństwo. Odpowiedz Link Zgłoś
minna Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 08:47 ale ja nie mam szacunku dla mojej matki, a posłuszeństwo oparte na strachu rzeczywiście łatwo osiągnąć (zacznij bić i poniżać), tylko po co Ci to? i czy nie szkoda Ci dzieci? Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 12:29 Nie zacznę - już za późno. Po prostu smutne jest dla mnie, że dzieci, które mają bezwarunkową miłość i poczucie bezpieczeństwa, pozwalają sobie na "niegrzeczność", a dzieci, które boją się rodziców i muszą zabiegać o ich uczucie, nie sprawiają im kłopotów. Odpowiedz Link Zgłoś
obywatelpiszczyk Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:06 są jeszcze inne sposoby kontroli zachowania dzieci niż bicie i poniżanie. Na przykład można dawać dobry przykład. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:27 > Na > przykład można dawać dobry przykład. To nie zawsze się sprawdza. Odpowiedz Link Zgłoś
dzikus999 Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:40 to co lepiej zbić? ja zawsze miałem świetne oceny, chlopak z dobrego domu, zawsze posłuszny, pamietam jak od ojca dostałem pasem łomot, za to, że miałem dobry na świadectwie maturalnym... Miałem 19 lat, on niższy ode mnie, a tak się go bałem, że dałem się mu zbić, pasem do krwi... To jest koszmar, nienawidzę go... teraz mam 30 lat i dwójkę swoich dzieci i nie uderzyłbym ich. Właśnie dlatego, że wiem co to znaczy ból kiedy szacunek i posłuszeństwo wymuszane są biciem i poniżeniem. I właśnie nie uderze ich, a przytule, bo wiem ile ja sam byłem gotowy oddać (nawet jako licealista, student) za to, aby mój ojciec mnie pochwalił czy przytulił. To straszne uczucie, kiedy Twój ojciec czy matka nie chcą za całe Twoje życie Ciebie po prostu przytulić... Człowiek wtedy czuje się taki mały, beznadziejny i niepotrzebny. Moja żona dopiero mi pomogła przez ten koszmar przejść, za to dziękuje jej. Choć przyznaję, przeszłość boli. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:49 Tuliłam, chwaliłam, mówiłam, jaką są dla mnie radością i mam to, co mam. Może gdybym biła, miałabym przynajmniej doraźny efekt - "grzeczne" i dobrze się uczące dzieci, za które nie musiałabym się wstydzić. Odpowiedz Link Zgłoś
dzikus999 Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:02 Byłaś po prostu nieskuteczna. Ja byłem bity jak pies, za każdą złą ocenę, ale proszę powiedz mi po co? Dlaczego, kiedy biologia nie była moją pasją, musiałem ryć, aby miec bardzo dobry, skoro wystarczyłby mi dostateczny, a mógłbym się skupić na ukochanej fizyce? Mój ojciec ma wykształcenie zawodowe, ja wyższe 3-ego stopnia. Nie dzięki niemu, dzięki sobie. Ja sam wiedziałem, że jak się nie będę uczył to będę nikim. Mój ojciec nazywał mnie darmozjadem, trutniem, był okrutny, śmiał się ze mnie, poniżał, mówił że do niczego nie zajdę w życiu. Moją matkę terroryzował. Na zewnątrz byliśmy dobrą rodziną, kochającą się. W domu był koszmar, strach i płacz. Kiedy moja Mama była chora i leżała w szpitalu to ja jeździłem do niej zaraz po zajęciach w liceum, a potem musiałem jechać do domu, zdać relację i ugotować "księciuniowi" obiad, bo on uważał, że jest zbyt inteligentny, by samemu sobie coś zrobić do jedzenia. Nie pyskowałem, chodziłem jak w wojsku - równiutko, wystarczyło, że raz dostałem kablem za to, że nie szedłem jak żołnierz, równo. Ojciec uważa mnie, za nie pełnoprawnego mężczyznę, bo nie byłem w wojsku z racji zdrowia. Ma mnie za nic. Nie umie rozmawiać, nie potrafi. Od 5 roku życia byłem dla niego tylko trutniem. Na koniec liceum, dostał list gratulacyjny za moje wyniki w nauce, nie przeczytał go. Obecnie nie utrzymuję z nim kontaktów, nie chcę. Przecież i tak będę tylko beznadziejnym trutniem. Bicie, poniżanie, budowanie autorytetu na zasadzie strachu nic nie daje. We mnie to budziło tylko ból, cierpienie i to jedno pragnienie - bycia chociaż jeden, jedyny raz pochwalonym przez ojca. Mówienie, ciągle że jest źle, nie motywuje. Ono zabija. A Twój doraźny efekt jest śmieszny. Z dziećmi się rozmawia, a nie bije. I załuje, że mu chociaż raz nie oddałem. Teraz bym go pewnie okaleczył, ale zrobiłbym to z dziką satysfakcją i patrzyłbym ze szczęściem, że wreszcie fe-tniak cierpi. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:13 > Byłaś po prostu nieskuteczna. To podaj mi przepis na skuteczność, skoro ani bicie, ani przykład, ani bezwarunkowa miłość nic nie daje. > A Twój doraźny efekt jest śmieszny. Z dziećmi się rozmawia, a nie bije. Rozmawiałam przez te wszystkie lata. A teraz od tygodnia płaczę z bólu i upokorzenia. Odpowiedz Link Zgłoś
karmelowa_mumi Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 21:08 to daj sobie czas i zacznij rozmawiać znowu Odpowiedz Link Zgłoś
boykotka Nie "postawiłeś" się ojcu !! 17.06.09, 18:21 Ja mam kochanych rodziców ale zanim do tego doszłam musiałam beczkę soli zjeść. Mój ojciec mnie nie bił, nie krzyczał ale mniej więcej od wieku 12-tu lat wiecznie był ze mnie niezadowolony. Gdy miałam 20 lat i usłyszałam od niego kolejne kazanie dosłownie uderzyłam pieścią w stół i oświadczyłam mu, że nie jestem psim g..nem a następnie wyliczyłam mu wszystkie argumenty za tym, że jestem porządnym człowiekiem a przede wszystkim nie piję, nie palę i nie łajdaczę się za co należy mi się szacunek. Mój ojciec nadal potrafi powrócić do swojej dawnej "nuty" przynudzania - zawsze mu wtedy tłumacze, że jesteśmy szczęśliwą rodziną i chyba potrzebne mu jakieś wielkie nieszczęście by wreszcie zrozumieć jakie ma wspaniałe dzieci. Jedno muszę ojcu przyznać, choć jest prostym i niewykształconym człowiekiem potrafi rozmawiać a przede wszystkim jak to sobie wszystko przemyśli to przychodzi i mnie przeprasza. Albo mówi : "dziecko nie masz racji" i ustalamy kompromis. Odpowiedz Link Zgłoś
lumita Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:36 echtom napisała: > > Na > > przykład można dawać dobry przykład. > > To nie zawsze się sprawdza. > I przez takich jak ty Polska to Azja i barbarzynstwo - dajesz nowa definicje glupoty! Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:43 Mógłbyś mi to bliżej wyjaśnić, bo jakoś mętnie brzmi? Odpowiedz Link Zgłoś
dzonkasar Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:02 Wymaganie i egzekwowanie odpowiednich zachowań nie musi się wiązać z torturowaniem fizycznym, czy psychicznym. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:36 Dałam dzieciom przykład umiłowania nauki i pracy, a moje starsze córki lekceważą szkołę i od 3 lat ledwo prześlizgują się z poprawkami z klasy do klasy. I twierdzą, że to moja wina, choć nie potrafią racjonalnie wytłumaczyć, na czym miałaby polegać. Nie zdziwiłabym się, gdyby wypisywały na młodzieżowych forach i portalach, jaką mają złą matkę. Te wszystkie skargi na strasznych rodziców trzeba podzielić przez dwa, bo dzieci niezależnie od wieku mają dużą skłonność do przesady w ocenie rodziców, albo po prostu z automatu powielają kliszę, że starzy są źli. Nie życzę nikomu, by za wieloletni trud włożony w wychowanie dziecka dostał w podziękowaniu czarną niewdzięczność. Odpowiedz Link Zgłoś
jete Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:19 Jestes zadowolona ze swoich relacji z Mama? Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:30 Nie. Doceniam to, co dla mnie zrobiła, ale przez całe życie za bardzo mnie ograniczała i próbowała urobić na swoje podobieństwo. I teraz ma pretensje, że jestem osobą aktywną, żyjącą z pasją i podejmującą nowe wyzwania, zamiast po odbębnieniu minimum obowiązków usiąść z nią w fotelu i ponarzekać na ciężkie życie. Ja przeciwnie - nie ograniczałam moich dzieci, pozwalałam im na samodzielność i zdobywanie doświadczeń i to oczywiście też jest źle. Odpowiedz Link Zgłoś
jete Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:50 Moze Twoje corki tez mysla: doceniam to, co dla mnie robi, ale bardzo mnie ogranicza i probuje urobic na swoje podobienstwo. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:04 Hmm, ograniczam, dając dużo swobody i wymagając tylko wypełnienia minimum obowiązków? To mam już w ogóle niczego nie wymagać? Odpowiedz Link Zgłoś
ilquad Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:11 Z tego, co piszesz, to bardziej intersuje cię zaspokajanie potrzeb społecznych i popisywanie się przed ludźmi, niż potrzeby twoich dzieci. Dlatego cierpisz, bo próbujesz dostosować dzieci do wymagań obcych ludzi, a one się nie dają. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:34 Jakie popisywanie się? Jakich obcych ludzi? Oczekiwanie minimum, powtarzam: m i n i m u m odpowiedzialności i poczucia obowiązku, zamiast totalnego olewajstwa? Mam akceptować "potrzebę" posiedzenia w nocy na gg i odsypiania tego rano, zamiast normalnie wstać i pójść do szkoły? Za parę lat powiedzą w pracy, że miały potrzebę pospać do 10 i dlatego się spóźniły? O czym Ty w ogóle mówisz? Odpowiedz Link Zgłoś
ilquad Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 22:25 > Jakie popisywanie się? Jakich obcych ludzi? Oczekiwanie minimum, powtarzam: m i > n i m u m odpowiedzialności i poczucia obowiązku, zamiast totalnego olewajstwa > ? Tak, to jest właśnie próba pokazania innym ludziom, że jesteś dobrą matką, że dobrze wychowałaś dzieci, że są obowiązkowe, sumienne, chodzą do szkoły. Nie musisz się za nie wstydzić. Stawiasz im wymagania, a one słuchają. No normalnie masz pałer i ludzie kiwają głowami i potakują: co za wspaniała matka! Znakomita, też chciałbym mieć taką, te dzieci, jak ona to zrobiła... - czy tego oczekujesz? Mam akceptować "potrzebę" posiedzenia w nocy na gg i odsypiania tego rano, > zamiast normalnie wstać i pójść do szkoły? Za parę lat powiedzą w pracy, że > miały potrzebę pospać do 10 i dlatego się spóźniły? Tak. I poniosą tego konsekwencje. Do pracy będą chodzić, bo chcą, a nie dlatego, że im matka truje o obowiązkach. Masz akceptować. Jesteś matką, a nie dozorczynią internatu. Weź na luz i przestań się tymi obowiązkami przejmować. Nie musisz sprostać czyimkolwiek wymaganiom. Ty też jesteś dzieckiem i możesz posiedzieć na gg do późna w nocy. Świat się nie zawali. Odpowiedz Link Zgłoś
marian770 Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 10:10 zabierz jej komputer na kilka dni i powiedz jej że jesli to się jeszcze powtórzy to znów zabierzesz ale na tydzien Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 10:51 Czyli potwierdzasz - albo bicie, albo szlaban. To znaczy, że nie można wychować człowieka, który postępuje dobrze z wewnętrznego moralnego poczucia, a nie ze strachu przed karą. To znaczy, że poniosłam klęskę, łudząc się, że wychowanie to proces kształtowania rozumnego i wrażliwego człowieka, a nie tresura pieska. Odpowiedz Link Zgłoś
karasuma Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 14:38 Hej! Wiesz co, moi rodzice tez mnie tak wychowali, jak Ty swoje dzieci - zadnego bicia, swoboda, pozwalali mi robic co tylko chce, mowiac, ze "jak popelnie blad, to wyciagne z niego nauke", znajomi zawsze mi zazdroscili, ze mam takich spoko rodzicow. Moja mama ma zlote serce, jest cudowna, z ojcem zawsze sie klocilam, praktycznie nie rozmawialismy - taki typowy mruk, nie okazuje uczuc nigdy, pan i wladca i wie wszystko jalepiej. Teraz mam 25 lat i potrafie juz siez nim dogadac i mam swietne kontakty z rodzicami. Ale kiedy bylam w liceum, zachowywalam sie jak twoje corki. Zapewniam, bicie nic nie da. Sama swoboda nie daje poczucia, ze jest sie kochanym... liceum id to dla niektorych nadal bardzo ciezki okres - moze usiadz i z nimi porozmawiaj? Moze maja jakies stresy o ktorych nie wiesz? Moze to z powodu presji, ktora odczuwaja z twojej strony? (Napisalas "wstydze sie moich dzieci", taka opinia z ust matki paralizuje.. chcesz sie starac, ale boisz sie porazki i zawiedzenia rodzicow i sie pograzasz...) Porozmawiaj z nimi, co Cie martwi, ale zrozum tez, ze one moze maja jakies prolemy, albo nie czuja sie wystarczajaco kochane takie jakie sa - nawet jesli beda mialy zle oceny, to przeciez bedziesz je kochac, nie? Zycze powodzenia Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 14:54 > - moze usiadz i z nimi porozmawiaj? Moze maja jakies stresy o ktorych > nie wiesz? Sęk w tym, że mnóstwo z nimi rozmawiałam, traktowałam poważnie ich uczucia, przyjaźnie, pierwsze miłości itp. i oburzałam się na matki, które to lekceważyły. A teraz myślę, że może trzeba było huknąć, tak jak tamte, żeby się wzięły do nauki, zamiast myśleć o głupstwach. Problemy? Tak, mają masę problemów, jak większość współczesnych nastolatków, które się zupełnie pogubiły w epoce dobrobytu i "praw dziecka". Odpowiedz Link Zgłoś
gondra Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 17:15 Zdaniem "które się zupełnie pogubiły w epoce dobrobytu i "praw dziecka" i kilkoma innymi pokazujesz, że jesteś właśnie taką osoba jak z poprzedniej epoki, formalistką dla której ważniejsze jest to żeby dziecko dobrze wypadło w szkole niż jego nastoletni problem - który z Twojej perspektywy jest błahostką, ale dla nastolatka to może byc koniec świata i to jest normalne w tym wieku. Co nie znaczy, że trzeba stawiać świat na głowie, po prostu wypadałoby zrozumieć. Wiem, że 'piękne' czasy były gdy dzieciaki mówiły do rodziców "pan, pani" i nie śmiały mieć życia emocjonalnego, ale sie skończyły. Moja mama chyba była podobna do Ciebie, na szczęście po latach umiemy ze sobą rozmawiać, teraz nawet jesteśmy przyjaciółkami. Tobie tez życze dogadania z córkami, a nie sytuacji w której będą Cię nienawidzić, a Ty będziesz myślała, ze to dlatego, że kazałaś im sie uczuć, a te lenie nie chciały i nie widząc, że w Tobie też jest problem. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 17:32 Pisałam wcześniej, że zawsze poważnie traktowałam życie emocjonalne swoich dzieci - może nawet zbyt poważnie. A co do "innej epoki" - zauważ, że 30 lat temu nastolatki przechodziły dokładnie taką samą burzę hormonów i takie same problemy wieku dorastania, a ŻADNA z moich licealnych koleżanek nie wagarowała. Sporadycznie zdarzały się zbiorowe ucieczki z zajęć. Odpowiedz Link Zgłoś
gondra Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 18:13 Tylko przez te 30 lat zmieniły sie też problemy wieku dorastania, tak jak i cały świat. W bardzo szybkim tempie to idzie - ja mam 25 lat 18 latka jest juz wychowana w innej rzeczywistosci niz ja. Odpowiedz Link Zgłoś
kicia-076 Re: Kiedy potwór znika 27.06.09, 23:11 Posluchaj echtom. Jako dziecko bylam wychowywana nakazami i zakazami, czesto bylam bita. A gadki typu "dzieci i ryby glosu nie maja" czy "zamknij sie smarkulo" byly na porzadku dziennym. Urodzilam dwie corki / i dla twojej wiadomosci wychpwywalam je sama - jedna miala 6 a druga roczek/ . Powiem Ci jedno - od samego urodzenia szanowalam moje dzieci, dawalam im poczucie wolnosci , nigdy nie przeszukiwalam ich rzeczy , ufalam - jezeli powiedzialy gdzie ida i kiedy wroca - wierzylam. A przy tym nigdy nie zylam zyciem dzieci - mialam swoje, rozwijalam sie i ksztalcilam. Spotykalam sie z przyjaciolmi, staralam sie jednoczesnie o to zeby mowily mi o swoich problemach. Wiem nie ma recepty na "dobra matke" ale mnie sie udalo. Chodzilo mi o jedno - to zeby robily w zyciu to co kochaja / co mnie nie bylo dane/ , zeby wyrazaly swoje uczucia i emocje / tlumienie ich daje straszne choroby/ i dawalam im pelna akceptacje. Cokolwiek robily czy postanowily zawsze alceptowalam i popieralam . Mam chyba bardzo duzo szczescia - acha i wiesz co om kiedys powiedzialam / / pewnie sie zdziwisz/ "pamietajcie laski - wasza mama jest przykladem jak nie nalezy zyc" hahahah oczywiscie sie usmialy. Zycze Ci duzo szczescia noi troche luzu przy okazji. Co mam byc naprawde bedzie i TY tego nie zmienisz.Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 27.06.09, 23:46 > "pamietajcie laski - wasza mama jest przykladem jak nie nalezy zyc" Moje same doszły do tego wniosku, tylko trochę przegięły, bo jednak w paru kwestiach mogłyby się na mnie wzorować ;) Pozdrawiam. Odpowiedz Link Zgłoś
doskan19 Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 10:03 i tu jest pies pogrzebany... echtom, twoje corki sa juz nastolatkami, wiec na tyle duze, ze maja prawo decydowac w duzym stopniu o sobie. wiem, ze siedzenie w nocy na gg to tylko jeden z wielu przykladow ktore moglabys zacytowac, zeby udowodnic jak zle i niewdzieczne sa twoje corki. ale dlaczego odmawiasz im prawa do sprawdzenia na wlasnej skorze czym grozi nieprzespana noc? teraz jestescie po dwoch stronach barykady. ty im kazesz isc spac a one ci robia na zlosc. i masz racje, na pewno narzekaja jaka okropna maja matke. a sprobuj nie wtracac sie w te ich nocne posiedzenia. nie przespia jednej, drugiej nocy i same sie przekonaja jak ciezko im bedzie funkcjonowac za dnia. daj im prawo do popelniania bledow i placenia za nie. nie bedziesz mogla im cale zycie mowic co moga, co powinny, jak jest dobrze a jak zle. nie przezyjesz za nie ich zycia. one sa samodzielnymi jednostkami i tylko one moga stanowic o sobie. ty mozesz je wspierac, mozesz z nimi rozmawiac, przedstawiac swoj punkt widzenia, ale decyzja powinna byc ich. jesli bledna to bedzie lekcja, nauka do wyciagniecia wnioskow na przyszlosc. jestem pewna, ze twoje corki doskonale wiedza co jest dobre a co zle, zaloze sie ze maja poczucie winy, ze traktuja cie tak jak traktuja, ale na pewno sie do tego n ie przyznaja, bo sa, po pierwsze w glupim wieku, po drugie, takie glupie robienie ci na zlosc to jedyny sposb na podkreslenie wlasnej niezaleznosci. a ty probujesz i to im odebrac. domyslam sie, ze jesli przeczytasz to co napisalam, dasz mi sto innych przykladow na niewdziecznopsc swoich corek, i bedziesz oburzona tym, ze nikt cie nie rozumie, i ze ty jestes dobra a one zle. ale droga echtom, nic nie jest czarno biale. dalas swoim corkom milosc, cieplo, poczucie wartosi i zrozumienie kiedy byly male i to wszystko w nich jest. gdybys troche wyluzowala, odpuscila im troche zamiast zadac teraz bezdyskusyjnego podporzadkowania twoim zadaniom to dostalabys to czego oczekujesz. ale wbrew temu co myslisz - to ty powinnas pierwsza wykonac krok w ich strone. cieplo pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 10:44 ale dlaczego odmawiasz im prawa do > sprawdzenia na wlasnej skorze czym grozi nieprzespana noc? Sprawdzają to od kilku lat z opisanym wcześniej skutkiem i nie wyciągnęły żadnych konstruktywnych wniosków. > daj im prawo do popelniania bledow i placenia za nie Jest to b. trudne, jeśli ma się świadomość, że skutki niektórych błędów są nieodwracalne. Moja średnia córka nie dostanie więcej szansy na skończenie dobrej szkoły średniej. Ostatnią zaprzepaściła w tym roku - gdyby dobrze się uczyła, mogła próbować przenieść się do lepszej szkoły, a teraz jest po ptokach. > gdybys troche wyluzowala, odpuscila im troche > zamiast zadac teraz bezdyskusyjnego podporzadkowania twoim zadaniom to dostalabys to czego oczekujesz Próbowałam, odpuszczałam - bez żadnych efektów. > i bedziesz oburzona tym, ze nikt cie nie rozumie Nie będę. Sama bym nie rozumiała, gdyby mnie nie spotkało coś takiego. Niewielu rodziców miało okazję doświadczyć rozpaczy i bezsilności, jaką czuje matka, która od kilku lat prawie codziennie widzi, jak jej córki w godzinie wyjścia do szkoły przewracają się na drugi bok albo zaczynają myć włosy (to przecież ważniejsze), demonstrując całkowitą obojętność i pogardę wobec obowiązku i wobec niej samej. A kiedy w końcu nie wytrzyma i wybuchnie, wychodzi oczywiście na toksycznego "potwora", który dołuje swoje dzieci. Odpowiedz Link Zgłoś
doskan19 Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 12:20 skutki swoich bledow odczuja wczesniej czy pozniej, jesli im na to pozwolisz. teraz pewnie ta szkola sredniej jest czesto walkowanym tematem w domu i jako argument przeciwko niej wyciagana przy kazdej klotni. ale to sie juz stalo i nie zmienisz tego. temat zamkniety. srednia pewnie zda sobie sprawe z tego, ze cos zepsula kiedy trzeba bedzie zastanowic sie co dalej. i wtedy moze okaze sie, ze dwa razy wiecej wysilku wlozy w studia. a jesli nie studia? jesli jak pisalas nie ma ambicji zeby zdobyc wyzsze wyksztalcenie... coz, wiem, ze to moze byc przez ciebie oceniane jako porazka wychowawcza, ale wiecznymi bojami i wypominaniem jej glupoty oraz wskazywaniem "jedynie slusznej" drogi ani rozumu jej nie dodasz, ani nie zaszczepisz ambicji a na pewno sprawisz, ze wasze relacje beda coraz gorsze. moze jej ambicje sprowadzaja sie do tego zeby byc, no nie wiem... fryzjerka (nie obrazajac fryzjerek). czy to zle? niech bedzie fryzjerka czy kimkolwiek innym. niech ona wybierze. a jak poczuje ze zrobila sobie sama kuku bo jej sie nie chialo uczyc, to zdobedzie sie i na szkole zaoczna i na nauke po nocach i na rezygnacje z przyjemnosci po to zeby odrobic te bledy. akurat to JEST odwracalne. domyslam sie jak paskudnie sie czujesz kiedy twoje corki cie olewaja. ale jestem pewna ze one czuja sie rownie paskudnie, tylko nie pozwalaja sobie na slabosc i zmiane tego stosunku. ty mimo wszystko jestes gora, ty rzadzisz, wydajesz polecenia, nakazy i zakazy. a one moga swoj sprzeciw okazac tylko tym olewajstwem i biernym oporem. no to okazuja. ja wiem, latwo mi sie madrzyc nie znajac sytuacji, mozesz mi zarzucic ze nie wiem o czym mowie, ale cos mi sie wydaje, ze twoje corki sa na tyle zle na ile nie pasuja to twojego wyobrazenia o nich. na ile nie spelniaja twoich ambicji i planow na ich zycie. a tu juz wiem o czym mowie, bo ja bylam wlasnie takim dzieckiem, ktore zawsze bylo wielkim rozczarowaniem matki. zawsze wygladalam zle, uczylam sie zle, postepowalam zle. zawsze bylam najgorsza. efekt taki, ze moje relacje z nia sa zle i to jest naprawde nieodwracalne, a mimo tej jej oceny wyroslam na ludzi, nie stoczylam sie, skonczylam szkoly, ulozylam sobie zycie, tyle ze cale zycie walcze i mozolnie probuje sobie wytlumaczyc, ze wbrew prorokowaniu matki jestem wartosciowym czlowiekiem. mimo wszystkich zalow jakie masz do corek, sprobuj przeanalizowac swoje zachowanie, moze z pomoca fachowca, moze z pomoca ksiazek.. ale nie nakrecaj tej spirali zalow i pretensji. szkoda was wszytskich Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 14:00 moze jej ambicje sprowadzaja sie do tego zeby byc, no > nie wiem... fryzjerka (nie obrazajac fryzjerek). czy to zle? Nie, to bardzo dobrze. Gdyby rok temu stwierdziła stanowczo, że chce być fryzjerką, kosmetyczką, kucharką itp., ucieszyłabym się i na pewno nie pchała jej do liceum. Ale ona roiła o wielkiej karierze muzycznej i uznała, że szkoła nie będzie jej do tego potrzebna (a wręcz przeciwnie :D) Odpowiedz Link Zgłoś
doskan19 Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 14:32 no wiesz... zdarza sie. popatrz na chylinska. mozna ja lubic albo nie, ale nie mozna zaprzeczyc, ze jest wielka. kariere zrobila mimo braku szkol. nie popieram porzucania nauki, tylko chce powiedziec, ze drogi uwazane przez nas za sluszne, nie sa jedynymi prowadzacymi do celu. Odpowiedz Link Zgłoś
trzy-koty Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 14:54 echtom, mam wrażenie, że z dużym zaangażowaniem zabiegasz o to, by ktoś napisał, że dobrze robisz i dobrze traktujesz córki. myślę, że nie uzyskasz tego z dwóch powodów: jak ktoś wcześniej zauważył, tematyką artykułu i forum zainteresowane są głownie osoby, które tytułowego potwora miały w życiorysie, przez co mają problemy z uwierzeniem w bezbłędność matek (włączając ciebie), co mnie zresztą kompletnie nie dziwi. Sama mam spore wątpliwości w zakresie nieomylności nadanej odgórnie przez fakt urodzenia dziecka. Po drugie trudno ocenić obiektywnie sytuację znając wersję jednej strony. Nie jest dziwne, ze ty swoje zachowania uważasz za słuszne i właściwe (z jednej strony zakładam, że tak jest, bo ich bronisz, z drugiej bardzo chcesz potwierdzenia, że robisz dobrze, więc może jednak masz jakieś wątpliwości?). Dziwi mnie trochę, że skoro twoje działania od tak dawna są nieskuteczne, to nie podjęłaś próby pomyślenia, że może warto zmienić taktykę (albo o tym nie piszesz). Nie pytaj mnie w tym miejscu, o jaką taktykę mi chodzi, bo nie widząc jak reaguje i co myśli druga strona i co do kogo przemawia, nie da się na takie pytanie sensownie odpowiedzieć, można zaledwie gdybać. Niemniej na pewno warto poeksperymentować, zamiast powtarzać zachowania nieskuteczne licząc, że nagle one odniosą skutek. Jakby miały odnieść, to efekty miałabyś dawno i pewnie nie byłoby całej tej rozmowy. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 15:01 Nie, nie oczekuję pocieszenia ani pochwał. Po prostu nie mogę skupić się na pracy i przelewam na forum swoją frustrację. Taktyki nie zmienię, bo po prostu inaczej nie potrafię - nie potrafię karać, zabraniać, egzekwować szlabanów. Jeżeli bez tego nie można wychować człowieka, to sprawa jest przegrana. Odpowiedz Link Zgłoś
trzy-koty Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 15:08 a co dla ciebie znaczy "wychować człowieka"? jakie by musiały być, by sprostać twoim oczekiwaniom? Nie musisz odpowiadać na forum, ale pomyśl nad tym. Spisz pożądane cechy i spróbuj ocenić, w jakim stopniu jest to osiągalne i czy jest jakieś akceptowalne minimum. Zauważ też pewien dość częsty błąd w rozumowaniu, który każdy z nas popełnia - rozumiemy swoje ograniczenia, swoje "nie potrafię" i nie zawsze chcemy się z tym nawet spróbować zmierzyć, ale od innych oczekujemy sprostania bez względu na ich predyspozycje, możliwości, chęci czy zainteresowania. Żeby było jasne, ja nie bronię twoich córek bo uważam, ze nie mam żadnych danych. Żadnych. Jedynie wskazuję na pułapki, jakie - w moim rozumieniu sytuacji - sama na siebie i na nie zastawiasz. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 15:35 "Akceptowalne minimum" to człowiek, który daje coś z siebie tzw. społeczeństwu, to znaczy uczciwie pracuje i stara się być w porządku wobec innych ludzi. Co do punktu 1, jest mnóstwo życiowych dróg do wyboru, zależnie od predyspozycji i zainteresowań, ale wszystkie mają wspólny mianownik - właśnie uczciwe, rzetelne wypełnianie podstawowych obowiązków. W wypadku zdrowego, sprawnego umysłowo nastolatka jest to systematyczne uczęszczanie do szkoły i zdobywanie pozytywnych ocen (tzn. minimum dostatecznych) oraz udział w pracach domowych przynajmniej na poziomie sprzątania po sobie. Cała reszta, tzn. poglądy, zainteresowania, znajomi, styl ubierania, spędzanie wolnego czasu itp. jest sprawą indywidualną, dopóki nie wchodzi w konflikt z prawem i moralnością. To tak w największym uproszczeniu, nie wdając się w filozoficzne rozważania. Odpowiedz Link Zgłoś
boykotka Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:44 ilquad napisał: > Z tego, co piszesz, to bardziej intersuje cię zaspokajanie potrzeb > społecznych i popisywanie się przed ludźmi, niż potrzeby twoich > dzieci. Masz świętą rację :)) Może bedziesz miał "dziką satysfakcję" że masz tą świętą rację, kiedy dzieci echtom "wyrażą swoje porzeby" np. okradając Cię zaspakajając w ten sposób "swoje społeczne potrzeby" :)) Oczywiście nie życzę Ci tego ale logicznie myśląc chyba jakieś ramy ludzkich zachowań istnieją a uczęszczanie do szkoły chyba się w tych ramach mieści ??? Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 20:17 Trafna ironia :) Z postu przedmówcy można by wywnioskować, że rozpaczam, bo córka Frani miała średnią 5.5, a moja "tylko" 4.7 i nie załapała się na pasek :D Odpowiedz Link Zgłoś
ilquad Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 22:30 Jeśli echtom w ferworze pilnowania by dzieci wypełniały nałożony na nie zestaw obowiązków zapomni o przekazaniu im, że kradzież jest zła i dlaczego warto nie kraść, to tak może się stać. Dlaczego trzeba do szkoły uczęszczać? Wytłumacz to dziecku tak, by poszło z ochotą, a problem zniknie. Porozmawiaj, a nie monologiuj. Jesteśmy ludźmi. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 22:39 > Jeśli echtom w ferworze pilnowania by dzieci wypełniały nałożony na > nie zestaw obowiązków zapomni o przekazaniu im, że kradzież jest zła > i dlaczego warto nie kraść, to tak może się stać. Niesmaczne przegięcie. Nie zapomniałam o przekazaniu dzieciom tzw. wartości i muszę Cię rozczarować - nie kradną i nie mordują. Chociaż tyle :D Odpowiedz Link Zgłoś
princess_yoyo Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 00:28 nie to zebym sie pastwila nad toba, ale gderaniem za uszami niewiele ugrasz. moja matka tak robila cale zycie i nawet totalny olew nie nauczyl jej ze jej gderanie ma dokladnie odwrotny efekt - z czasem nauczylam sie ja totalnie ignorowac i teraz musi wypalic naprawde z grubej rury zeby mnie zmusic do reakcji (grubsze wyzwiska itd). z ojcem natomiast zawsze bylam w stanie racjonalnie dyskutowac i przyjac niektore racje (ku wielkiemu rozdraznieniu mojej matki, haha) - dzieki temu zdawalam sobie sprawe ze ucze sie dla siebie a chodzenie do szkoly gwarantuje mi jaka taka przyszlosc. chyba takiego podejscia do zycia brakuje twoim dzieciom? jak sie nie naucza bycia obowiazkowym to bedzie im w zyciu ciezko - nie wierze ze wychowalas na tyle nieodpowiedzialne dzieci ze nie trafiaja do nich racjonalne argumenty. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 06:39 > nie wierze ze wychowalas na tyle nieodpowiedzialne dzieci ze nie trafiaja do nich racjonalne argumenty. W teorii trafiają. Gorzej z przełożeniem na praktykę. Odpowiedz Link Zgłoś
ilquad Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 01:28 Taką miałem nadzieję. To jednak boykotka uważa, że brak rygoru robi z dzieci złodziei. Współczuję jej. Odpowiedz Link Zgłoś
boykotka Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 06:38 ilquad napisał: > Taką miałem nadzieję. To jednak boykotka uważa, że brak rygoru > robi z dzieci złodziei. Współczuję jej. Nie przypominam sobie nic co bym napisała o rygorze no może napisałam o "rygorze" szkolnym, z tego co wiem nakładanym na społeczeństwo przez państwo polskie. Dziękuję za współczucie. Chodziłam do liceum z takimi właśnie pannicami, które wagarowały i nie uczyły się. Cierpiała cała klasa, bo to w końcu nauczyciele nas olali. Tylko 7 z nas dostało się na studia, ja niestety nie mogłam zdawać na kierunek, który sobie wymarzyłam, bo nie miałam dostatecznej wiedzy. To oczywiście były inne czasy ale schemat zawsze powstaje ten sam. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach należy mieć solidną wiedzę jeżeli chce się kimś w zyciu być. Nawet jeżeli ambicją córek e chtom jest wyjść za mąż muszą mieć wpojone pewne elementarne zasady jak systematyczność lub wypełnianie codziennych obowiązków jakim np. w dorosłym zyciu jest codzienna praca zarobkowa. Nawet a zwłaszcza gdy się zostanie sprzątaczką w supermarkecie. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 06:43 > Nawet jeżeli ambicją córek e chtom jest wyjść za mąż Nie jest ich ambicją - nie wybierają chłopaków według zamożności ich rodziców. Ich ambicją jest błyskotliwa kariera zawodowa i dobre zarobki, tylko wydaje im się, że to ot tak, pstryk, samo przyjdzie. Odpowiedz Link Zgłoś
ilquad Re: Kiedy potwór znika 19.06.09, 00:07 Widzę, że masz w sobie żal, że nie dostałaś się na te studia i z jednej strony chcesz obarczyć nią "pannice", a z drugiej strony prawisz rodzicielskie banały o systematyczności itd... czyż sama nie nasłuchałaś się ich od swoich rodziców i nie uważasz, że mają rację, dlatego próbujesz przerzucić ten ciężar na koleżanki i nauczycieli? Odpowiedz Link Zgłoś
gondra Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 14:03 Te wszystkie skargi na strasznych rodziców trzeba > podzielić przez dwa, bo dzieci niezależnie od wieku mają dużą skłonność do prz > esady w ocenie rodziców, albo po prostu z automatu powielają kliszę, że starzy > są źli. Nie życzę nikomu, by za wieloletni trud włożony w wychowanie dziecka do > stał w podziękowaniu czarną niewdzięczność. Tak samo jak są rodzice, którzy nie dostrzegaja, ze moze nei są takimi wspaniałymi rodzicami jak im sie wdaje. Tak jak prawdopodobnie Ty. To co piszesz - daje wolnosc i wymagam minimum, a one i tak olewaja - to tak samo jak moja mam i nastoletnia ja. Moja mama uważała, że jest za dobra i nie popełnia błędów. dopiero gdy byłam dorosła i skończyłam studia umiałyśmy o tym normalnie porozmawiać i zaczęła dostzregać swoje błędy - nie wszystkie, ale jednak. Ja mam z tym mniejszy problem - wiem, że byłam trudną nastolatką (chociaż bywaja duzo gorsze przypadki) i nie chciałabym sama mieć takiego dziecka, ale to nie była tylko moja wina, a zachowanie rodziców też często było nie takiej akie byc powinno, czego nie zauważali. Odpowiedz Link Zgłoś
lumita Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:33 Po prostu smutne jest dla mnie, że dzieci, które mają bezwarunkową miłość i poczucie bezpieczeństwa Chcialbym zapytac twoje dzieci co one sadza o tej bezwarunkowej milosci i poczuciu bezpieczenstwa. Wygladasz mi na kolejna zaslepiona kwoke niezdolna do samokrytyki! Twoja madrosc zniewala! Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:40 Dziękuję za "komplement". A jakiej odpowiedzi spodziewałbyś się od moich dzieci? Odpowiedz Link Zgłoś
ilquad Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:13 "Wiecznie coś ode mnie chce", "Nie interesuje jej moje zdanie", "Ciągle cos mam, muszę, powinnam", "Ona mnie nie słucha"? Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 22:17 Rozmawiam, słucham, pozwalam na wyrażanie własnego zdania. Co do reszty zgoda - "wiecznie chcę", żeby rano wstały i wyszły na czas do szkoły, odniosły brudne naczynia do kuchni i poskładały do szafy ciuchy z prania. Przerażające obciążenie dla licealistek :D Odpowiedz Link Zgłoś
dzonkasar Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 01:36 Z tym późnym chodzeniem spać, to nie jest wada ich charakteru, tylko cecha mózgu nastolatka. Ostatnio był o tym artykuł w Newsweeku, albo Polityce. Nie przezwyciężysz biologii. Czy Ty czytałaś coś nt. psychologii wieku dojrzewania? Bo z tego, co czytam, to masz normalne nastolatki w domu. Bezczelne, nie słuchają się, pyskują, na jedno Twoje słowo odpowiadają dziesięć, olewają. Zapomniał wół, jak cielęciem był? Dwadzieścia lat temu sam taki byłem. Też pyskowałem, wagarowałem, nawet - o zgrozo - nie odnosiłem naczyń do kuchni. Powiem więcej: nie chciało mi się uczyć, pijałem piwko w bramie, brałem udział w bójkach ze skinami. Moi starzy bywali wzywani do szkoły, z powodu złego zachowania (np. podmieniania klasówek w torbie babki od geografii). Nie paliłem, bo mi szlugi nie smakowały. I co? Żyję. Skończyłem jedne studia (piątka na dyplomie), zacząłem dla przyjemności drugie (nie dokończyłem, bo nie miałem już motywacji). Założyłem rodzinę, mam dwie córki, utrzymuję czteroosobową rodzinę z mojej pensji. Truli mi rodzice, tak samo, jak Ty swoim córkom. Że marnie skończę. Że debil jestem, że nieodpowiedzialny, że do niczego nie dojdę w życiu, że marnuję swoje zdolności, żem patafian, kasztan itp. Gdy przyniosłem jedną tróję na maturze, dostałem w pysk od ojca. Kto dzisiaj pamięta o tej trói i jakie ma ona znaczenie w moim życiu? Kto dzisiaj pamięta o tym, że byłem zagrożony z biologii w 1991 roku? Jestem magistrem inżynierem... biotechnologii. Zacząłem się uczyć nie dlatego, że starzy mi truli, tylko dlatego, że sam odkryłem jaka to radocha zaskoczyć biologicę podczas odpowiedzi (swoją drogą, gnębiła mnie do końca szkoły). Rodzice nie wiedzieli o moich lepszych niż poprzednio stopniach, aż do rozdania świadectw w trzeciej klasie liceum, bo nie zależało mi na ich opinii wcale, a na wywiadówkę akurat wtedy nie mogli pójść. Przez to trucie za uszami moi starzy stracili moje zaufanie. Nie wiedzieli nic o mojej pierwszej dziewczynie. Nie wiedzieli nic o moich problemach, nic o mojej drugiej dziewczynie. O trzeciej wiedzieli, bo mieszkała blok obok. Nie znali mnie wcale, zaskoczeniem dla nich był kierunek moich studiów, który wybrałem itp. Tego chcesz? Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 06:36 Zapomniał wół > , jak cielęciem był? Nie zapomniałam. Ja taka nie byłam. Moje koleżanki też nie. Btw. odnoszenie naczyń do kuchni to najmniejszy problem, bo jak zwrócę uwagę, na ogół odnoszą. > I co? Żyję. Ty żyjesz. Większość "niegrzecznych" nastolatków też. Niektórzy marnie skończyli. Nie jestem jasnowidzem i nie wiem, jaki scenariusz życie przewidziało dla mojej rodziny za 10 lat. Btw. nie widzę wielkiej szansy, że dziewczyna, która nie potrafi sprostać wymaganiom najsłabszego liceum w dużym mieście (konsekwencja zawalonego gimnazjum - 1 września w lepszych wszystkie miejsca były zajęte), skończy dobre studia. Jasne, nie musi - przecież może bogato wyjść za mąż :D :D :D > Tego chcesz? Nie. Akurat o ich życiu prywatnym, koleżankach, chłopakach itp. wiem sporo - same mi o tym mówią. Wszystkiego nie muszę, bo każdy ma prawo do własnej przestrzeni. Odpowiedz Link Zgłoś
hahanna Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:18 nie wiesz tak naprawdę jak dzieci ocenią to coś co ty nazywasz "bezwarunkową miłością i poczuciem bezpieczeństwa" być może mały kamyk w ich ogródku jest dla nich wielkim głazem, który starają się zniszczyć, bo im przeszkadza, i wobec tego są niegrzeczni do ciebie? Odpowiedz Link Zgłoś
pfrydrych Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:01 Szacunek i posłuszeństwo w takim kontekście jak w artykule do którego nawiązujesz raczej nie idą w parze. Autorytet (a co za tym idzie i szacunek) można uzyskać w bardzo prosty sposób podany przez Exupery'ego: Należy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się na rozsądku. Ja się ojca jedynie bałam. Z szacunkiem miało to mało wspólnego. Nawet teraz, kiedy udało mi się wyzwolić od toksyn moich rodziców widzę go jako malutkiego człowieczka, który nie potrafił przeciwstawić się żonie a interesował go jedynie święty spokój. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:39 > Należy wymagać tego, co można otrzymać Czy wymaganie od zdrowych, sprawnych intelektualnie dzieci, by systematycznie chodziły do szkoły i bez problemów przechodziły z klasy do klasy jest wzięte z księżyca? Przecież nie żądam średniej 6.0 i nie biję za czwórki. Odpowiedz Link Zgłoś
katmoso Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:48 echtom, mam nadzieję, że byłaś już w szkole, żeby się zorientować w sytuacji. może twoje córki mają jakiś problem? z nauczycielem, grupą towarzyską? może wpadły w takie towarzystwo, w którym w dobrym tonie jest olewać szkołę. każdy nastolatek przechodzi okres buntu przeciwko rodzicom, ale to wcale nie znaczy, że tylko z tego powodu ma już zmarnować sobie życie. porozmawiaj otwarcie z córkami, zapytaj ich, dlaczego nie chodzą do szkoły? jeśli robią to tylko i wyłacznie z lenistwa i nie jesteś w stanie wymóc na nich, żeby zmienił tą postawę, możesz zasugerować zmniejszenie kieszonkowego, ograniczenie w wakacyjnych wyjazdach, zakupach i innych przyjemnościach, dopóki nie zaczną się starać. nie trzeba od razu bić ,dla mnie to dowód na bezgraniczną bezsilność rodzica. a chyba chcesz im pokazać, że właśnie ty jesteś silniesza w tej relacji i możesz od nich czegoś wymagać. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 20:14 W sumie niewielka różnica między biciem i szlabanami - mnie przeraża ich brak ambicji i odpowiedzialności. Przeciętny zdolny uczeń zwyczajnie by się wstydził wagarować i zgarniać słabe oceny, a one tego poczucia wstydu nie mają. Przyczyny? Najstarsza jest nocnym markiem i pielęgnuje swój "rytm biologiczny" (czytaj: potrzebę), odpuszczając sobie wysiłek rannego wstawania. Średnia nieustannie ściemnia i wymyśla jakieś powody. W gimnazjum nie chodziła do szkoły, bo miała "beznadziejną klasę" - proponowałam, by przeniosła się do innej, ale nie chciała, bo też coś jej tam nie pasowało. Cudem wyszła z tego gimnazjum, stwierdziła, że ludzie w liceum są spoko i co? - już w październiku miała 50 nieusprawiedliwionych godzin. Słyszę też jakieś górnolotne teksty o jej "nieprzystosowaniu do wymogów społeczeństwa". Pielęgnuje swój indywidualizm moim kosztem, bo to ja miałam na głowie kuratora i ciągali mnie po sądach rodzinnych. Towarzystwo też robi swoje, bo "fajni ludzie" to tacy, którzy szkołę olewają, a "kujony" są nudne i nie mają żadnych zainteresowań. A ci "fajni ludzie" to nie z meliny, tylko też z tzw. dobrych domów. Odpowiedz Link Zgłoś
princess_yoyo Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 00:11 jak sie nie beda uczyc to przyjdzie im sie w zyciu utrzymywac z zamiatania ulic a z pensji zamiataczy ulic jest sie chyba trudno utrzymac? jak sie nie chodzi do szkoly to sie trudno zaraz po szkole wyprowadzic z domu na studia... rzeczowe argumenty tez nie trafiaja? Odpowiedz Link Zgłoś
aniorek Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 08:41 > Przeciętny zdolny uczeń zwyczajnie by się wstydził > wagarować i zgarniać słabe oceny LOL, a skad takie informacje? Ja bylam przecietna uczennica (jedynie zdolnosci jezykowe super), a bylo mi zupelnie obojetne, ze wagaruje i mam generalnie srednie oceny. Ja prawie cala pierwsza klase liceum olalam, rodzice mieli juz dosyc wiecznego kursowania do szkoly na rozmowy z wychowawca o moich nieusprawiedliwionych godzinach. A jednak studia skonczylam, a nastepne kontynuowalam za granica - i mam sie dobrze. Akurat studia wspominam najlepiej, do liceum zupelnie mi sie nie chcialo chodzic bo musialam sie uczyc rzeczy, ktore mnie nie interesowaly. I takich ludzi jest mnostwo. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 09:02 > LOL, a skad takie informacje? Z własnych doświadczeń z innej epoki - 30 lat temu wagarowała tylko patologia albo ja obracałam się w nietypowym środowisku, w co wątpię. Moi znajomi też nie mają takich problemów z dziećmi. Natomiast według relacji moich córek "wszyscy" w ich klasie olewają szkołę, tylko dziwnym trafem nauczyciele czepiają się wyłącznie ich. Nawet wiem, dlaczego - bo jestem wredną matką i inaczej niż "wszyscy" rodzice nie piszę lewych usprawiedliwień. Odpowiedz Link Zgłoś
niedzwiedzica_sousie Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 21:02 eh, mam to samo. i ja i siostra, każda trochę inaczej. ja nawet dalej posuwałam się w dzieciństwie - wyobrażałam sobie, że jestem już dorosła, a ona jest stara i niedołężna i teraz ja na niej mszczę się za wszystko co mi zrobiła. a potem przytłaczające poczucie winy. masakra. a co do przebaczania - jak można przebaczyć osobie, której to w ogóle nie obchodzi. najlepiej zapomnieć. Odpowiedz Link Zgłoś
mrumru81 Kiedy potwór znika 17.06.09, 11:33 Popłakałam się. Moja sadystka ma 84 lata i nie traci inwencji. Nikomu tego nie życzę. Odpowiedz Link Zgłoś
hahanna Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 12:24 dość łatwo możesz ją przystopować w jej zachowaniu, jeśli w żaden sposób od niej nie zależysz, na przykład nie wychowuje ci dzieci czy wnuków... poradzić ci coś? Odpowiedz Link Zgłoś
mrumru81 Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 14:12 Dziękuje, już bardzo pomogłaś i nie tylko mi. Wszyscy jesteśmy dziećmi. Mój raniący potwór też. Jestem już w tym wieku, że powinnam to zrozumieć. Pozdrawiam. Odpowiedz Link Zgłoś
meg303 Potwór nie znika... 17.06.09, 14:37 Moja matka ma 70 lat i ostatnio doszłam do wniosku, ze jedyny sposób aby przestała mi szkodzić to zerwanie kontaktów. Przebaczyć można, ale co zrobić jeśli ktoś rani przy każdej okazji? Nikt z moich znajomych nie jest w stanie uwierzyć, kiedy opowiadam o tym co mówi do mnie moja matka. Mam 39 lat i wreszcie chciałabym żyć spokojnie. Odpowiedz Link Zgłoś
mrumru81 Re: Potwór nie znika... 17.06.09, 14:51 Pewnie była tak raniona przez swoją matkę. Trzeba przerwać ten pokoleniowy łańcuch nieszczęścia. Ktoś musi być mądrzejszy. Możesz jej współczuć. A i tak to Twoja matka. Musi być nieszczęśliwa i nie za mądra. Moja też taka jest. Niskoizntegrowana. Pomyśl jakie to w sumie śmieszne, nie ma zębów i gryzie... Odpowiedz Link Zgłoś
eti.gda Re: Potwór nie znika... 17.06.09, 15:10 mrumru81 napisała: > Pewnie była tak raniona przez swoją matkę. Trzeba przerwać ten > pokoleniowy łańcuch nieszczęścia. Ktoś musi być mądrzejszy. Możesz jej > współczuć. A i tak to Twoja matka. Musi być nieszczęśliwa i nie za > mądra. Moja też taka jest. Niskoizntegrowana. Pomyśl jakie to w sumie > śmieszne, nie ma zębów i gryzie... "Mama nauczyła mnie szanować dobrze wykonaną pracę: - Jak chcecie się pozabijać, zróbcie to na dworze, bo dopiero co wysprzątałam mieszkanie. Mama nauczyła mnie religii: - Módl się, żeby ta plama zeszła z tego dywanu! Mama nauczyła mnie logicznie myśleć: - Dlaczego? Bo ja tak powiedziałam! Mama nauczyła mnie przewidywać: -Sprawdź, czy masz czystą bieliznę. Co by było, gdyby potrącił cię samochód i trafiłbyś do szpitala? Mama nauczyła mnie ironii: - Jak nie przestaniesz ryczeć, to dam ci prawdziwy powód do płaczu! Mama poinformowała mnie o zjawisku osmozy: - Zamknij papę i żryj tę zupę! Mama nauczyła mnie być elastycznym: - Zobacz sobie, jakie masz brudne plecy! Mama nauczyła mnie wytrwałości: - Nie odejdziesz stąd, dopóki nie zjesz tego szpinaku! Mama wyjaśniła mi zjawiska meteorologiczne: - Twój pokój wygląda, jakby przed chwilą przeszło tornado! Mama wyjasniła mi cykl życia i śmierci: -Ja cię przywiodłam na ten swiat i mogę cię z niego szybko sprowadzić! Mama nauczyła mnie być zawistnym: -Na świecie są miliony biednych dzieci, które nie mają takich dobrych matek, jak ja!" Odpowiedz Link Zgłoś
mrumru81 Re: Potwór nie znika... 17.06.09, 15:15 Ale jak widać z ostatniego przykładu nie pozbawiła Cię poczucia humoru. Moja nie była gorsza. Uwielbiałam kiedy mówiła do mnie KU... TWOJA MAĆ. Nie bierz tego ataku na siebie, bidulka stara Odpowiedz Link Zgłoś
meg303 Re: Potwór nie znika... 17.06.09, 15:27 Moja była bardziej twórcza. Słyszałam, ze jestem 'chamskie nasienie" lub "p...grochowa" ( cokolwiek to oznacza).Nie jest głupia, jest emerytowaną nauczycielką. Ale to było dawno, miałam może 8, 10 lat. Gorsze jest to,że teraz robi coś podobnego. Na szczęscie mogę zrobic coś, czego nie mogłam jako mała dziewczynka. Nie kontaktować się z nią. Dośc mam dowodów na to, ze mnie nienawidzi. Trudno. Trzeba zyc dalej. Odpowiedz Link Zgłoś
dolores12 Re: Potwór nie znika... 17.06.09, 15:43 Kiedy odwiedzam moją mamę,czuję to samo, co jedna z bohaterek artykułu - pierwszego dnia jest super, drugiego już nie tak pieknie, a trzeciego zaczynam się pakować, bo mam dość słuchania o tym, jaka jestem do niczego jako córka, matka i ogólnie istota ludzka.Co gorsza, mama próbuje już manipulować moimi dziećmi, tak jak to zrobiła ze mną, swoim mężem i synem.Ograniczam kontakty do minimum, najchętniej nie przyjeżdżałabym wcale, bo kosztuje mnie to wiele nerwów.Tylko co powiedzieć dzieciom, gdy pytają, kiedy pojedziemy do babci? Odpowiedz Link Zgłoś
r.p.mcmurphy Re: Potwór nie znika... 17.06.09, 15:38 temat tragiczny, ale muszę przyznać ze obie rozśmieszyłyście mnie do łez! dzięki!:) niestety nic Wam nie mogę poradzić, ja bym po prostu olał taką osobę albo odpłacił jej okiem za oko, ale większość kobiet to emocjonalne narkomanki więc raczej to wyjście nie jest dla Was - powodzenia i życzę dużo szczęścia w życiu! Odpowiedz Link Zgłoś
pfrydrych Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:05 Jesli Twoja sadystka ma 84 lata i dalej dziala to mysle, ze ciezar problemu juz dawno przesunal sie z Niej na Ciebie. Odpowiedz Link Zgłoś
squirrel-ka Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 19:28 Nie koniecznie. Bo najbardziej ranią słowa... Odpowiedz Link Zgłoś
alina66 Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 15:36 Mam 43 lata, moja matka 74. Nie utrzymujemy kontaktu od przeszło pół roku- matka obraziła mnie jak sto tysięcy razy przedtem, a ja po raz pierwszy w życiu nie przeprosiłam, nie poprosiłam o wybaczenie i nie zabiegałam o jej łaskę. Myślę o niej oczywiście bardzo często, ale doceniam święty spokój, ktory mam. Dowiedziałam się, że jest chora i musi iść do szpitala. Zaoferowalam swoją pomoc (przez siostrę mojej matki) - także finansową (wiele lat ją wspomagałam), ale moja matka chce, żebym ją najpierw NA KOLANACH przyszła przeprosić (aczkolwiek naprawdę nie mam za co), a potem BĘDĘ MOGŁA EWENTUALNIE jej pomóc. Nie pójdę, nie przeproszę - odrzuciła moją pomoc i to jej decyzja. a ja tę decyzję akceptuję. Mam dorosłego syna i nie wyobrażam sobie, że mogłabym go kiedykolwiek traktować tak, jak moja matka traktuje mnie..... Odpowiedz Link Zgłoś
bezkres Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 18:26 Nie mam matki takiej jak Twoja, ale taką właśnie miał mój mąż. Na kolanach przepraszał za życie, bycie, za mnie i "wasze" dzieci. Latami go namawiałam, by wybaczył i był synem. Kiedy zachorowała to on karmił i zmieniał pampersy i to on płakał kiedy umarła. Tydzień później dowiedział się, że został lata przed chorobą i śmiercią wydziedziczony. Nie wyobrażasz sobie, jak to przeżywał prawie 50-letni facet. Może warto wybaczać, ale tylko pod warunkiem, że ktoś zauważy starania. I że ma sumienie. Ja też mam dorosłych synów, którzy są przewspaniali a ich dziewczyny najlepsze:) I to podejście to nie udawanie, a prawdziwa radość, że są kochani przez innych, nie tylko przeze mnie. Odpowiedz Link Zgłoś
veszta Kiedy potwór znika 17.06.09, 15:50 polecam wszystkim skrzywdzonym corkoam oraz krzywdzacym matkom lektury Amy Tam. Ksiazki Amy Tam traktuja wlasnie ta problematyka. Wspaniala literatura, pomaga zrozumiec i wybaczyc! Odpowiedz Link Zgłoś
corneliss Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:11 Jestem corka swojej matki, ze skrzywiona psychika, ale wiem ze ona tez nie miala latwo. Tylko dlaczego przelala to na mnie zamiast mnie chronic? Bylam bita, deprecjonowana, wciaz podcinala mi skrzydla. W jakims sensie dalej to robi, twierdzi ze wiele rzeczy i tak nie zrobie bo sie nie nadaje. Mam normalny dom, rodzine, ale za cene ucieczki od mojej matki, pare tysiecy kilometrow od domu. Ja wracam z roznych powodow; dla niej te kilometry sa nie do przejechania. Wracam z nadzieja na lepsze, ale wcale tak nie jest , bo ona do tej pory niczego nie zrozumiala i nie wyciagnela zadnej refleksji. Nadal uwaza ze jestem kims kim mozna manipulowac, wszczac pyskowke o byle co, nie uznawac innego zdania niz swoje, przylozyc po glowie i zagladac do kieszeni. Moze kiedys sie jeszcze zorientuje, ze mnie skrzywdzila. Dobrze ze moj syn nie wie tego wszystkiego o swojej babci. Odpowiedz Link Zgłoś
norbertrabarbar Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:19 Czy możesz być dobrą matką kiedy nie radzisz sobie sama ze sobą? Czy masz siłę by wspierać swoje dzieci czy to twoje dzieci muszą wspierać Ciebie? Co twoje dzieci powiedzą kiedyś o tobie? Czy je krytykujesz, a może twoje często bezpodstawne pochwały by ich nie zrażać spowodowały, że niczego się nie nauczyły bo wydaje im się, że wszystko ot tak robią świetnie? Odpowiedz Link Zgłoś
ilonka45 Re: Kiedy potwór znika 18.06.09, 14:21 Przezylam to samo z moja matka, mam super relacje z moim synem, byla to jednak droga bardzo trudna i zmudna, kiedys wydawalo mi sie, ze jej przebaczylam i nawet zaprosilam do siebie, odplacila mi sie klotniami, biciem i wyzwiskami w MOIM domu.... Dopiero niedawno zaczela dzwonic do mnie i probuje w miare normalnei rozmawiac, szkoda mi jej, kiedys jej nienawidzilam, teraz jest mi obojetna. Odpowiedz Link Zgłoś
norbertrabarbar to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 15:59 Tak wyglądają normalne relacje między rodzicami a dziećmi. Rodzice zawsze krytykują, potem dzieci dorastają, wyprowadzają się i robią to samo swoim dzieciom. To jest naturalny porządek. Dopóki będziecie się stawiać w roli wyjątkowo pokrzywdzonych dopóty tak będziecie się czuć. Przez życie trzeba iść z podniesioną głową a nie jęczeć JA JA JA, JA I MOJE EMOCJE - to jest egoizm!!! I czy to możliwe, że wina leży tylko po stronie waszych matek? Odpowiedz Link Zgłoś
alina66 Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 16:19 ja nie piszę o normalnych relacjach... Ja piszę o SWOICH relacjach - o relacjach z matką uzależnioną od alkoholu, która wiecznie kazala się przepraszać za wszystko.... Bycie dzieckiem alkoholika jest trudne - jeśli tego nie wiesz, to szczęśliwy z Ciebie człowiek.... A egoizm jest czasem formą ratowania swojego zycia. Odpowiedz Link Zgłoś
norbertrabarbar Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 16:24 właśnie piszesz o SWOICH relacjach bo wydaje ci się, że to problem ponad wszelką miarę. rodzic uzależniony od alkoholu? rodzic, który wiecznie każe się przepraszać? wybacz, ale nie znam człowieka, który by nie miał w domu podobnych problemów. dam ci dobrą radę skończ się nad sobą użalać i zacznij żyć. nie licz na to, że ktoś ci pomoże - pomoc jest tylko i wyłącznie w tobie. Odpowiedz Link Zgłoś
aurita Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 16:34 norbercik dales juz rade? dales, no to wypad na grzadke! Odpowiedz Link Zgłoś
norbertrabarbar Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 16:40 mam prawo tu być - mam mnie poniżała. aj aj aj ;( Odpowiedz Link Zgłoś
dzonkasar Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 17:18 Wszyscy ludzie, których znałeś mieli rodziców alkoholików? To współczuję środowiska. Odpowiedz Link Zgłoś
anouk_2005 Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 16:29 Zaręczam ci, że tego samego nie przeżyło 6 miliardów ludzi na ziemi. Ani w artykule, ani w komentarzach nie ma mowy o użalających się nad sobą, nieszczęsnych kobietach, które z księżyca wzięły sobie swoje żale i teraz chcą nimi epatować. Nie wiesz, nie pisz bzdur i nie próbuj mądrować. Odpowiedz Link Zgłoś
norbertrabarbar Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 16:34 ależ one wzięły te żale z życia, jak każdy. Odpowiedz Link Zgłoś
anouk_2005 Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 16:44 Życie samo w sobie nie jest lekkie. I z tym stanem rzeczy, z mniejszym lub większym niezadowoleniem każdy sobie musi jakoś poradzić. Te matki, o których mowa + moja własna znalazły sposób, żeby je jeszcze bardziej utrudnić. Odbijają sobie na nas swoje lęki, frustracje, niespełnione czy po prostu wygórowane ambicje, niezadowolenie albo zwyczajnie mają podły charakter. Mogą to robić na setki sposobów, o których nawet pisać nie będę bo nie chcę się denerwować. Naprawdę, wiem co mówię. Ty chyba nie, więc powtarzam, daj spokój temu tematowi skoro Cię nie dotyczy. Odpowiedz Link Zgłoś
white-lizette Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 19:04 Twoje wypowiedzi swiadcza dokladnie o chorobie emocjonalnej jaka jest brak empatii. Wg ciebie cierpienie emocjonalne jest oznaka ze czlowiek jest nie przystosowany do zycia i potrafi tylko narzekac. Daruj sobie i nie udzielaj sie wiecej idz lepiej pokrzycz na swoje dzieci. Odpowiedz Link Zgłoś
squirrel-ka Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 19:40 Czemu? Jego dzieci nie zawiniły w niczym! Odpowiedz Link Zgłoś
prawda_boli1 Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 17:03 Gdy czytam Twoje posty myślę ze jesteś kolejnym kandydatem na Ojca-Sadystę!! Od mojej matki nigdy nie uslyszalam dobrego slowa w wieku 9 lat opiekowalam sie 3 miesieczna siostra i rocznym bratem , sprzatalam w domu itp. a co slyszalam od Dobrej Mamusi " chociarz raz cos k**** zrobilas" gdy podrzebowalam pieniadze chocby na podpaski mowila "idz sobie na dupie zarób" od 16 roku zycia bylo jeszcze gorzej chowala nawet jedzenie zabraniala sie kapac w wieku 18 lat wyjechalam za granice gdzie ulozylam sobie zycie i pracuje teraz mam 24 lat zaczelam z nia rozmawiac rok temu (tylko ze wzgledu na moje rodzenstwo) i co mi powiedziala "dzieki mnie Ci sie powiodlo inaczej nigdy bys nie wyjechala" nie czuje nienawisci ani zalu nie mam zadnych uczuc do tej kobiety i nigdy sie nad soba nie uzalalam moja rodzina o niczym nie wiedziala W********* mnie takie wypowiedzi ze Corki same sobie winne. Nie przezyles piekla to nie pisz glupot!! Odpowiedz Link Zgłoś
prawda_boli1 Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 17.06.09, 17:07 norbertrabarbar napisał: > Tak wyglądają normalne relacje między rodzicami a dziećmi. Rodzice zawsze > krytykują, potem dzieci dorastają, wyprowadzają się i robią to samo swoim > dzieciom. To jest naturalny porządek. Dopóki będziecie się stawiać w roli Pierwszy moj post mial byc odowiedzia na ten ale cytat gdzies mi uciekl > wyjątkowo pokrzywdzonych dopóty tak będziecie się czuć. Przez życie trzeba iść > z > podniesioną głową a nie jęczeć JA JA JA, JA I MOJE EMOCJE - to jest egoizm!!! I > czy to możliwe, że wina leży tylko po stronie waszych matek? Odpowiedz Link Zgłoś
sofiabukowianka Re: to samo przeżyło 6 miliardów ludzi na świecie 18.06.09, 22:07 "czy to możliwe, że wina leży tylko po stronie waszych matek?" Owszem lezy wylacznie po stronie matek doputy, dopuki dziecko jest dzieckiem! poniewaz DZIECKO : powinno czuc ze jest kochane, a nie molestowane psychicznie badz fizycznie, niszczone psychicznie w dobrze sytuowanych domach przez nieradzace sobie ze soba nieszczesliwe matki. Chyba nie mowisz powaznie....ze "Tak wyglądają normalne relacje między rodzicami a dziećmi. Rodzice zawsze > krytykują, potem dzieci dorastają, wyprowadzają się i robią to samo swoim > dzieciom. To jest naturalny porządek." To nie jest naturalny porzadek , tylko jakas chora patologia. Rodzice powinni wspierac i pomagac dzieciom,wysowac krytyke ale konstruktywna. Nie kazdy mial sielanke w domu, i chodzi z podniesiona glowa. Mnie w domu tak matka lala ze pies sie na nia rzucal, w obronie. jak mialam 10 lat wyzywala mnie od ku..y. nie moglam nigdzie wychodzic, mialam tylko sie uczyc, i sprzatac. bili nas do 18 roku zycia po glowie, mialam mlodszego brata i wyobraz sobie ze jako dziecko widzac to tez bilam mlodszego po glowie. niesamowite,ale oni mi dawali taki przyklad!!! uwiez mi moja terazniejsza inteligencja /doroslego/nigdy bym sie nie odwazyla kogokolwiek udezyc! Latwo dziecmi manipulowac, latwo dzieci zepsuc, dziecko nie jest gotowcem doroslego. Dziecko rosnie i zmienia sie, nie tylko jego wyglad, ale ksztaktuje sie jego osobowosc i psychika Ten artykul bardzo mi pomogl zrozumiec postepowanie mojej matki i ojca. Nie mam zamiaru przebaczac, bo oni byli dorosli a ja dzieckiem. Nie mieli prawa mi zdobic tyle zlego! bede powtyrzac mantre"oni juz sie nie zmienia, juz tacy sa"Trzeba sie odizolowac... pozdrawiam wszystkich dziekuje za artykul i posty Odpowiedz Link Zgłoś
barwro5 Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:00 ciekawe gdzie sa w tej sytuacji ojcowie? Odpowiedz Link Zgłoś
pfrydrych Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:06 Wspoltworza cala scene albo ich nie ma, ewentualnie siedza cicho. Odpowiedz Link Zgłoś
s0ber Re: Kiedy potwór znika 25.11.09, 22:38 barwro5 napisał: > ciekawe gdzie sa w tej sytuacji ojcowie? Relacje z ojcem, to już osobny temat. Odpowiedz Link Zgłoś
obywatelpiszczyk Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:13 dokładnie ten sam problem jest w relacji ojców z synami. Albo starali się trzymać nas za mordę przez bicie i poniżanie, albo całkowicie olewali. Tak to jest, jak cały naród spędzi 50 lat w pierdlu o zaostrzonym rygorze. A co się dzieje jak naród spędzi w mamrze około 100 lat, widać na przykładzie relacji Rosjan ze swoimi staruszkami i dziećmi... Odpowiedz Link Zgłoś
xtc3 Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:35 cieszę się, że pomimo kultu przykazań wiary u nas dominującej (a konkretnie to czcij ojca swego i matkę swoją) i z nim związanego podejścia do życia są ludzie, którzy o swoich uczuciach i przeżyciach piszą na forum. dzięki temu jest szansa, że dzieciaki, które tej czci nie czują, same nie będą się czuć jak zbrodniarze. na cześć drodzy Rodzice trzeba zasłużyć, a nie gwarantować ją sobie przykazaniami. piszę to jako Syn i jako Rodzic. Odpowiedz Link Zgłoś
karuska Kiedy potwór znika 17.06.09, 16:53 Hmm znajoma sytuacja. jeszcze sie z tym nie uporalam i nie wiem,czy kiedyklwiek sie uporam. Mam szczescie,ze mam rodzenstwo i bardzo sie wspieramy i duzo rozmawiamy na ten temat. Ale kiedy dochodzi miedzy mna a moja mama do konfrontacji na ten temat, to potrafi mnie zlamac psychicznie i pozniej przez ok. tydzien dochodze do siebie. W mojej sytuacji mama prowadzila dreczenie psychiczne, od dziecka ciagle bylysmy najgorsze i kazde inne dziecko bylo lepsze od nas-zawsze!. Teraz tylko namlodsza siostra zostala w domu, wszystkie wyjechalysmy za granice na studia. W ciagu pol roku jestem raz w domu ale to po to aby zobaczyc tate i moja siostre i zawsze w glebi serca licze,ze mama sie zmienila:) Jak sie tam spedzi wiecej czasu,to znowu powraca koszmar z dziecinstwa... Odpowiedz Link Zgłoś
pfrydrych Re: Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:01 Nie wiem czy wogole mozemy tu mowic o milosci. Odpowiedz Link Zgłoś
gyubalwahazar Syn jest dla was nieważny!!! 17.06.09, 17:28 Podobnie jak mężczyzna w ogóle. No chyba że homoś!!! Odpowiedz Link Zgłoś
annoushkapl Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:36 A ja myslalam, ze tylko moja mama byla taka dziwna!! Nikt mi nigdy nie wierzyl, ze moja mama mowila / robila okropne rzeczy mojemu bratu i mi, a do tego ciagle nam jeszcze wmawiala, ze jestesmy jej skaraniem boskim, jej nieszczesciem. Ahh, jak "slodko i cieplo" sie robi na sercu na same wspomnienie... Odpowiedz Link Zgłoś
kasia.miklaszewska Kiedy potwór znika 17.06.09, 17:55 Moja mama nieustannie zadawała sobie pytanie: " Za jakie grzechy Bozia pokarała mnie takimi dziećmi?". Odpowiedz Link Zgłoś
madzienka79 kiedy potwor zostaje 17.06.09, 18:34 annoushkapl napisała: > A ja myslalam, ze tylko moja mama byla taka dziwna!! Nikt mi nigdy nie > wierzyl..... Mialam rodzicow tyranow, straszny okres w moim zyciu. matka i ojciec czasami przescigali sie w brutalnosci slownej i fizycznej chcac tym pokazac przewage, ktore wiecej moze, i ktorego powinnam sie bac bardziej. nie uzyje tutaj w wiekszosci slow i nie przytocze cytatow wypowiedziane przez "panstwa rodzicow" bo kto uwierzy, ze mozna niepelnoletnie dziecko wyrzucac z domu bo "zada" pieniedzy na nowe podreczniki niech samo idzie zarobi albo da dupy, bolesne jak dla dorastajacej dziewczynki, czy straszenie, ze cie zabije nie jest grozba karalna? czy mysli i proby samobojcze dorastajacego dziecka z winy rodzicow nie jest ich (w pewnym sensie) wspoludzialem w zabojstwie, jezeli dziecko dokona takiego czynu? bicie po twarzy, kopanie, zabieranie zarobionych pieniedzy jest jakas metoda wychowacza? "czule" slowka, "zaluje, ze cie urodzilam a nie wyrzucilam na smietnik" sa wyrazem milosci? "lepiej by bylo gdybys umarla, mogl cie "wtedy" ojciec zabic" ( ojciec bijac mnie niejednokrotnie grozil, ze mnie zabije i zatlucze na smierc, mama podgrzewala cala atmosfere dopingujac go podobnymi slowami). nie bylismy patologiczna rodzina ale dla mnie byla to patologia i to skrajna. poprostu moi rodzice za cale swoje niepowodzenia zyciowe winili nas dzieci, za klotnie miedzy soba i swoje humory tez my winne, cala zlosc i fustracje wyladowywali na dzieciach. U mnie w domu zawsze byl i jest bardziej wartosciowy przedmiot martwy niz czlowiek. Jestem ciekawa ile, ilu z nas tutaj na forum doznalo podobnej przemocy slownej a moze niejednokrotnie dochodzily rekoczyny.... dotyczy to nie tylko corek ale i synow.... moj brat wyrosl na okropnego czlowieka a moja mam placze po katach jak mogla urodzic tak przekleta i niewdzieczna gnide... Odpowiedz Link Zgłoś
rzepiszcze Kiedy potwór znika 18.06.09, 12:18 Moj Boze, dlaczego one sa takie. Ja wiem, ze "moj Potwor" bardzo mnie kocha, miloscia zabierajaca oddech, dlatego mieszkam bardzo daleko o niej. Przykro mi jest, ze od mojej Mamy slysze tylko jakie cudowne dzieci i wnuki maja inni ludzie, a sama slysze tylko krytyke. W ciagu ostatnich lat tylko raz powiedziala mi ze ladnie jestem ubrana, przez cale lata kupowalam rzeczy pod katem czy podobalyby sie mojej Mamie. Zdarzyla sie kiedys zabawna sytuacja, opowiadalam w obecnosci mojej Mamy, mojej dawnej nauczycielce gdzie pracuje w najwiekszym banku xxxkraju. Moja mama wiedziala gdzie pracuje, ale po tej rozmowie spytala mnie zdziwiona: dlaczego nie powiedzialas mi ze to najwiekszy bank xxxkraju? No wlasnie dlaczego? Chyba dlatego bo piatki w szkole byly zbywane milczeniem, a dwojki wywolywaly nagane. Po co sie chwalic skoro moje sukcesy ja nieinteresuja? Po latach dowiedzialam sie od sasiadki, ze Mama odchorowala moja mature, bo tak sie bala czy ja zdam, a srednia mialam tylko 4,25 (wtedy nie bylo jeszdze 6 tek. Odpowiedz Link Zgłoś
pan_i_wladca_mx a jednak... 20.06.09, 16:33 piszez Mamie, Mama, Mamo z wielkiej litery. wyuczony (wytresowany?) szacunek. ciezki kaliber. Odpowiedz Link Zgłoś