GoĹÄ: Mysz
IP: *.acn.waw.pl
20.08.01, 21:49
Mam 26 lat. Jestem w stałym związku od pięciu lat. Wcześniej byłam kilka razy
związana zmężczyznami, raz krócej raz dłużej. Ten ostatni (37 lat) jest
pierwszym z którym zamieszkałam (w zasadzie od początku). Jesteśmy dobrana
parą, mamy wspólne zainteresowania i powaznie myślimy o przyszłości i w
zasadzie nie byłoby problemu gdyby nie seks.
Pomimo różnicy wieku, to ja mam większe doświadczenie seksualne. On rozpoczął
współzycie późno i miał chyba przede mną ze dwie partnerki. Do tego dochodzi
jeszcze kontekst wychowania. Ja- w rodzinie zdrowo traktującej sferę intymną
między ludźmi, on - w środowisku katolickim rozpatrującym te sprawy w kategorii
grzechu (bo przecież mieszkamy bez ślubu).
Problemów jest kilka. Przed wszystkim to ja jestem inicjatorką naszych zbliżeń,
nie zawsze zresztą mi się to udaje, bo on często jest zmęczony. Po drugie, jak
już do stosunku dochodzi on ma problem z osiągnięciem orgazmu (tzn. już coraz
częściej mu się to udaje, opracowaliśmy technikę ze złączonymi udami opisywaną
przedz Pana Doktora w którymś z postów), ale najchętniej reflektuje na seks
oralny, który dostarcza mu najintensywniejszych wrażeń (jednak doprowadzenie go
do takiego orgazmu wymaga ode mnie dużo wysiłku). Ja równiez osiągam jedynie
orgazm łechtaczkowy, zresztą bardzo szybko i doznania są bardzo intensywne.
Klasyczny stosunek nie sprawia mi w zasadzie żadnej przyjemności...
Dodam na koniec, że kiedyś, kilka lat temu miałam "jednorazową" przygodę z
pewnym Francuzem i tej nocy nie zapomnę do końca życia, kilka orgazmów na raz,
już sama nie wiem czy łechtaczkowych czy pochwowych, w każdym razie rewelacja!
Nie wiem czy to porównanie nie rzutuje trochę na ocenie mojego obecnego pożycia.
Proszę o opinię. Wiem, że przedstawiłam wiele problemów, ale liczę na jakąś
syntetyczną odpowiedź.