esteemiriam
15.01.23, 16:16
Warto obejrzeć ten film. Scenarzyści pominęli kłopoty z kobietami, narkotykami, skupili się na toksycznym kontakcie Elvis Colonel parker, którego genialnie zagrał Tom Hanks, nie był obsadzany nigdy w takiej roli.
Akcja filmu rusza "z kopyta".
Najbardziej rozpoznawana, megagwiazda, Elvis, zagrany przez chłopaka, który nie ujawniał dotychczas talentu...
Austin Butler, którego kojarzę z serialu Kroniki Shannary, ale wtedy nic nawet w najmniejszym stopniu nie sugerowało, że chłopak skrywa w sobie taki talent aktorski. W filmie Luhrmanna nareszcie miał okazję rozwinąć skrzydła i pokazać widzowni, na co go stać, a stać go na wiele. Ten młody chłopak stanął w szranki z wielkim Tomem Hanksem o uwagę widza siedzącego w sali kinowej i to starcie wygrywa.
Niesie ten film, skupiając na sobie uwagę od pierwszej minuty, gdy pojawia się na ekranie, do ostatniej.
On nie gra Elvisa Presleya przez te ponad dwie godziny, on się nim staje.
Potrafi sprawić, że interesujemy się losem tego muzyka. Współczujemy mu.
Zaczynamy rozumieć, skąd brała się jego złość, poczucie samotności i czemu spotkał go tak tragiczny koniec. Butler znakomicie to wszystko nam przybliża. Robi to w sposób nienachalny. Nie sięga po tanie zagrywki, by wzbudzić w nas emocje. On swoją grą łapie nas za serce i trzyma aż o napisów końcowych, a może nawet trochę dłużej.
Protest song Elvisa wbrew colonelowi.... napisał tekst po śmierci M Luthera Kinga i po postrzeleniu B. Keneddy'ego
"Wrócił" tą piosenką.
www.youtube.com/watch?v=u-pP_dCenJA