eeeeemacarena
11.06.20, 13:14
Cześć,
Mam 26 lat, moja dziewczyna 30. Obydwoje raczej dobrze wykształceni, z sensownymi zawodami i własnymi mieszkaniami. Poznaliśmy się przez internet około pół roku temu. Po kilku spotkaniach zdecydowaliśmy się wejść w związek. Mieliśmy wspólne podejście do wielu spraw, świetnie nam się rozmawiało o różnych tematach.
Okazało się natomiast, że moja partnerka jest dziewicą i z seksem wolałaby się wstrzymać do momentu, aż mnie lepiej pozna i uzna, że możemy planować razem jakąś przyszłość. Ja trochę naciskałem, żeby to przyspieszyć, bo przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi i nie powinniśmy traktować seksu z jakiś świętym namaszczeniem. W międzyczasie dość często uprawialiśmy seks oralny. Dziewczyna wiele razy mówiła, że jest jej ze mną bardzo dobrze w łóżku. W maju uprawialiśmy już klasyczny seks. W kwestii antykoncepcji powiedziała, że nie chce sobie rozwalić organizmu pigułkami i chciałaby stosować gumki i NPR.
Tutaj pojawia się pierwsza rysa na naszym związku. Dni niepłodne wypadły jej w tym tygodniu. Liczyłem, że w tym czasie będziemy się kochać (zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jest to dla nas, jako pary coś nowego i w związku z korzystaniem z NPR i niemieszkaniem razem, mamy relatywnie niewiele czasu na seks). Niestety moja dziewczyna postanowiła wyjechać na ponad tydzień do rodziców i rodzeństwa. Ostatnio była u nich pod koniec kwietnia.
Dodatkowym problemem jest fakt, że spędzamy razem jeden wieczór w tygodniu roboczym oraz całe weekendy. Moim zdaniem jest to za mało (a i tak 90% naszych spotkań jest z mojej inicjatywy). Moja dziewczyna mieszka aktualnie z bratem licealistą, który zaczął się z niej podśmiewać, że coraz więcej wieczorów spędza u mnie. Proponowała, żebyśmy zmniejszyli częstotliwość wspólnych nocy, bo to ma zły wpływ na jej brata (ona nocuje wtedy u mnie, mieszkam sam). Po dzihadzie z mojej strony, że gówniarz nie będzie mi wyznaczał, kiedy mogę się widywać z dziewczyną, postanowiła go spacyfikować i spotykamy się w dotychczasowej częstotliwości.
Na początku traktowałem z wyrozumiałością te wszystkie sytuacje, ale ponieważ niewiele się zmienia, a jesteśmy już razem pół roku, to zacząłem się zastanawiać, czy to w ogóle ma sens. Oczywiście ona deklaruje, że mnie bardzo kocha i cieszy się, że w końcu trafiła na sensownego faceta.