Dodaj do ulubionych

pożegnanie

21.01.10, 08:32
Niestety muszę się pożegnać z forum Wychowanie w wierze.
Bardzo Was wszystkich polubiłam ale ostatnio z przykrością to muszę stwierdzić
coś niedobrego się tutaj dzieje.
Najpierw odeszła Mamalgosia, teraz odchodzą Minewra i Arthur - bez nich to
forum nie będzie tym czym było - dlatego ja również zdecydowałam że nie będę w
nim dłużej uczestniczyć.
Mam nadzieję że jeszcze się gdzieś spotkamy w internecie lub realu.
Pozdrawiam
Marta
Obserwuj wątek
    • wiesia140 Re: pożegnanie 21.01.10, 09:09
      Ja to mam jakiegoś pecha nie zdążyłam cię poznać , a już odchodzisz..., zostań.
      • sulla Re: pożegnanie 21.01.10, 09:28
        Słuchajcie, ja jestem może naiwna...ale mi się wydaje, że taki masowy exodus nie
        rozwiązuje wcale problemów. Dla mnie to forum jest czymś więcej niż grupą ludzi,
        którzy się dobrze dogadują. Dla mnie ono spełnia bardzo ważną rolę. Jest taką
        próbą chrześcijańskiego życia w wirtualnie. Pewnie jakbyśmy się wszyscy znali w
        realu, to nie byłoby tak łatwo trzasnąć drzwiami i wyjść. Ale i tu można
        próbować się porozumieć, czegoś nauczyć, coś zmienić...
        • anik801 Re: pożegnanie 21.01.10, 09:37
          Ja ostatnio nie ślędze forum zbyt często,bo po prostu nie mam do
          tego teraz głowy.Czym te odejścia są spowodowane?Co znaczy,że na
          forum dzieje się coś złego?Może ktoś mnie oświeci?
          • wiesia140 Re: pożegnanie 21.01.10, 09:49
            Ja też chciałabym, żeby mnie ktoś oświecił , co tu się dzieje takiego
            złego, w końcu jesteśmy wspólnotą.
            • sulla Re: pożegnanie 21.01.10, 09:52
              No właśnie ja też pojmuję forum jako wspólnotę. Rozumiem, że osobiste spory
              niektórych uczestników nie mogą być ujawniane dla dobra tychże, bo to nie o to
              chodzi, żeby prać publicznie poplamione skarpety, ale jednak tak to widzę,że
              warto by się było próbować dogadywać w imie tej wspólnoty właśnie.
    • justyna.ada Re: pożegnanie 21.01.10, 10:20
      Dla mnie to forum jest ważne, bo raz na jakiś czas czytam coś co
      mnie poruszy. Czasem dowiem się czegoś, czego nie wiem.
      Czasem się nie zgadzam z czyjąś tezą lub interpretacją - chociaż
      świadomość własnej grzeszności nieraz skutecznie tępi ostrość
      języka smile i często własne opinie zostawiam dla siebie.

      A poza tym, widzę że modlitwa grzeszników ma wielką moc smile i to
      bardzo podnosi na duchu.

      Natomiast faktem jest, że monitor jest cierpliwy więc zanim się coś
      wyśle to często warto jest przeczytać kilka razy smile)
      A zawsze chętnie się czyta wypowiedzi wyważone, przemyślane i po
      prostu lotne smile

      Ale czy trzeba się oficjalnie żegnać, jak się nie ma akurat ochoty
      na forumowe dyskusje? smile)) Ja też nieraz odpuszczam sobie lekturę na
      jakiś czas...
      • sion2 Re: pożegnanie 21.01.10, 10:32
        ja sobie pozwole napisac tak: (do dyskusji albo i nie)
        Kochane smile
        tak sobie pomyslałam że może przyczyna obecnej sytuacji jest to, że
        jesli
        pojawiaja się zarzuty wobec uczestnikow forum (ostatnio Arhtur,
        Mamalgosia)
        to, że sa pisane wyłacznie do moderacji, nie są ujawniane na forum.
        Pewnie
        ma to na celu uniknięcie "zadymy" ale skutkiem ubocznym jest to, że
        moderacja stała sie swego rodzaju "wielkim bratem" który wie cos a
        nawet
        wszystko ale nie powie bo nie moze albo uwaza za sluszne milczec.
        Decyzje
        wtedy są podejmowane poza wiedzą, świadomoscia i wplywem
        uczestników forum i
        jest to odbierane źle. Wydaje mi sie że na innych forach nie ma
        takiego
        stylu moderacji i że może ludzie tego nie rozumieją.
        Jesli forum mamy tworzyc my wszyscy, to decyzje czy kogos wyrzucic
        czy nie,
        chyba tez powinny byc podejmowane jawnie albo przynajmniej z
        dopuszczeniem
        do glosu innych uczestnikow.
        Poza tym co innego gdy ktos podejmuje dzialanosc w rdozaju
        Ogolonych Jajek
        czy philosophusa - jawnie jatrzącą, osmieszającą i szydzącą z
        wierzacych lub
        inaczej wierzacych a co innego gdy czyjes wpisy draznią parę osob
        ale ogół
        akcpetuje. Takimi wpisami były na pewno wpisy Arthura. Sprawy
        mamalgosi nie
        chcę komentowac celowo bo konflikt dotyczy także osoby za bardzo mi
        bliskiej, choc nie za jej prosba moderacja podjela takie a nie inne
        kroki.
        Mnie sie wydaje ze wszyscy muszą cos sobie przemyslec i moderacja i
        usunieci/którzy odeszli sami. Może nie warto kierowac forum na
        zasadzie
        jakiegos ukrytego nadzoru, może w sumie lepiej dopuscic czasem do
        zadymy,
        widocznej dla wszystkich, a wtedy znikniecie kogos bedize bardziej
        zrozumiale?
        A może warto tez zrozumiec ze nasze forum jest specyficzne i że nie
        mozna wykorzystywac np. mojego konfliktu z osoba X do pisania
        wątku, który tak naprawde bedzie sluzyl do mojego wybielenia się,
        po kryjomu "dokopie" mojemu przeciwnikowi ale nikt sie nie
        zorientuje tylko ja sama i moj przeciwnik? Moze warto sobie
        uswiadomoc ze kiedy znajomosc wychodzi poza foru, gdy wymieniamy
        sie smsami, mailami to tez zobowiazuje do wiekszej dyskrecji na
        forum, do zaniechania pewnych postaw i cenzurowania swoich wpisów?

        I nie obrazajmy sie, nie odchodzcie z forum - ujawnienie calej
        prawdy o
        danym sporze, wszystkich okolicznosci, rownie dobrze moglaby
        zaowocowac
        przyznaniem racji naszym moderatorkom!!!

        Moze warto wprowadzic zasade ze jesli kogos rania, draznią,
        bulwersuja wpisy
        osoby X na forum, w pierwszym rzędzie powinien dac znac o tym *na
        forum* a
        nie pisac skargi do moderacji, jak do rodzicow, jak do "szanownego
        pana
        kierownika", jak donos do dyrekcji?
        • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 11:05
          > Moze warto wprowadzic zasade ze jesli kogos rania, draznią,
          > bulwersuja wpisy
          > osoby X na forum, w pierwszym rzędzie powinien dac znac o tym *na
          > forum* a
          > nie pisac skargi do moderacji, jak do rodzicow, jak do "szanownego
          > pana
          > kierownika", jak donos do dyrekcji?
          >

          Dokładnie. Jesteśmy dorośli i wiemy, ze bywają sytuacje konfliktowe,
          ale trzeba je rozwiązywać w sposob dorosły. Najlepiej najpierw z
          daną osobą, a dopiero jak to nie skutkuje szukać pośrednictwa u
          moderacji.

          I jedna uwaga - jest możliwość kasowania postów. Jak ktos czuje sie
          urażony, a moderacja uzna, ze słusznie, to lepiej wykasować nawet
          wątek niz uczestnika.

          I jak napisała Sion - zniknięcia jawnych prowokatorów nikt nie
          kwestionuje - ja sama bym paru jescze dopisała.
          • sulla Re: pożegnanie 21.01.10, 11:13
            > I jak napisała Sion - zniknięcia jawnych prowokatorów nikt nie
            > kwestionuje - ja sama bym paru jescze dopisała.

            Mam kontakt z jedna osobą, która została oskarżona o bycie prowokatorem i
            zniknęła z forum. Z mojej z nią korespondencji wyciągam wniosek, że nigdy żadnym
            prowokatorem nie była sad
            • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 11:34
              sulla napisała:

              > > I jak napisała Sion - zniknięcia jawnych prowokatorów nikt nie
              > > kwestionuje - ja sama bym paru jescze dopisała.
              >
              > Mam kontakt z jedna osobą, która została oskarżona o bycie
              prowokatorem i
              > zniknęła z forum. Z mojej z nią korespondencji wyciągam wniosek,
              że nigdy żadny
              > m
              > prowokatorem nie była sad
              >

              sama widzisz, że cokolwiek sie napisze, to kogoś gdzieś mozna
              dotknąć. Ale lepiej to wyjaśnić niż sie obrazac.
    • anik801 Re: pożegnanie 21.01.10, 10:30
      Czasem może człowiek napisze pod wpływem impulsu i wyśle.To tak jak
      w rodzinie-powiesz coś w nerwach a potem żałujesz.Ale przecież nie
      trzeba się od razu kłócić.Każdy ma swoje zdanie i nie musi ono być
      takie jak innych.Jeśli nikogo nie obraża to co w tym złego?Ostatnio
      ksiądz powiedział"nie musimy wszystkich kochać,ważne żeby nikomu nie
      robić krzywdy a w biedzie pomóc".
    • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 10:51
      Ja z racji zawodu jestem mocno uodporniona na to co mówią inni. Moge
      napisać, ze mi się to nie podoba, czy że jest krzywdzące, ale tak
      naprawdę to już sie mocno upodporniłam i na krytyke pod swoim
      adresem i na podobne problemy. Może tym trudniej jest mi zrozumieć,
      ze czyjeś słowa - napisane w końcu w sieci - kogoś mogą aż tak
      dotykać. NIe, nie mówię, ze to dobrze, ale w sieci, na forach te
      dyskusje sa jakby z założenia bardziej brutalne, odważniejsze,
      ostrzejsze.... To forum to i tak bajka w porównaniu z innymi.

      Mnie osobiście bardzo brakuje dyskusji a Arthurem. No, czasem były
      zbyt ostre, wręcz krwawe. Czasem - troche sie zapędzal, albo
      wyładowywał na nas swoje nastroje. Ale z drugiej strony miał odwagę
      powiedziec to, co wielu innych starało sie przemilczeć lub udawać,
      ze nie widzą. I za to Go bardzo cenie. Chyba jeszcze bardziej
      brakuje mi Minerwy, która często była takim łącznikiem łagodzacym w
      formie to co powiedział Jej Mąż. Brakuje mi jej tym bardziej, ze
      wiele rzeczy czułam bardzo podobnie.

      Miałam nadzieję, że Arthur i Minerwa wrócą na forum. Liczyłam, ze
      jak wygasną pewne emocje, bedzie można zlaeźć nić porozumienia i
      możliwość powrotu obojga na forum, zwłaszcza, że nagłe ich
      zniknięcie wywołało u mnie powazny niepokój, ze z Ich maleństwem
      dzieje się coś złego.

      Niestety moje nadzieje są coraz mniejsze, a nawet całkiem zgaszone w
      obliczu kolejnych odejść. Mamalgosia, MMb... aż chce się zapytac:
      kto następny? Tyle tylko, ze bez nas (i tych co odeszli i tych co
      jeszcze zostali) to miejsce bedzie tylko pustym adresem w sieci.

      Ja tu zostawiłam parę lat. Mase godzin. Nie traktowałam tego nigdy
      jako wyłaćznie rozrywki, ale jak katechezę - dzieliłam sie swoimi
      przeżyciami i uczyłam od innych. I chciałabym to robić nadal - z
      Wami wszystkimi.

      Moze potrzebny jest nam czas? Na pewno modlitwa. Moze nawet msza,
      czy inny sposób zewnętrznej modlitwy. Ale bardzo prosze wszystkich:
      tych co odeszli, moderację, uczestników o wspólną próbe rozwiazania
      tego problemu. I o dobrą wolę każdej ze stron - zwłaszcza tych co
      odeszli (sami czy nie sami) by w imię choćby naszej tęsknoty
      zechcieli choć rozważyć powrót, pozostanie.
      • mamaanieli nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 11:10

        Moze mi się dostanie za to co napisze, ale trudno...
        Jakby tu delikatnie zacząć. Otóż: forum to miejsce, do którego ktoś
        przychodzi, i z którego można wyjść gdy się chce. Jest przestrzenią
        wirtualną z grupą ludzi, która zakładamy - jest nam bliska, życzy
        nam dobrze, z którą się jednak i kłócimy, i dyskutujemy. I? I nic
        poza tym. Owszem - forum religijne być moze jest nieco inne -
        zakłąda wzajemną modlitwę, troskę. Fajnie. Wielokrotnie ta modlitwa
        była potrzebna każdej z nas.
        Ale nie przesadzajmy. Jeśli ktoś odchodzi - niech odejdzie, trudno.
        Widocznie ma powody, widocznie w jakiś sposób się tu wypalił. Wolna
        wola. Medioznawcy dawno już opisywali takie zjawisko na różnego
        rodzaju forach: ludzie odchodzą i przychodzą. Tak to działa.
        Jednym słowem - bez zbędnych emocji, pozwólmy wybrać. Posty "zostań,
        nie odchodź" sa troszke podobne do słów pięciolatek, gdy jedna z
        nich obraża się i wychodzi z piskownicy, dwie inne - biegną za nią,
        a trzy pozostałe z przerażonymi minami i wybite z zabawy- zostają.
        Inna sprawa - że osobiście nie rozumiem postów "odchodzę"!
        Ja jeśli odejdę, zrobię to dyskretniewink))) pozdrawiam wszystkich
        ciepłosmile)) Coś ta zima mrozi, a emocje coraz gorętszewink)
        ps. mi tez minerwy i artura brakuje, ale to nie jest powód, zeby
        wyjśc z forum - jest tu wiele innych super nickówwink
        • mama_kasia Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 11:28
          > jest tu wiele innych super nickówwink

          smile
        • nati1011 Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 11:41
          Trochę OT. W dzieciństwie miałam mało koleżanek. Lepiej rozumiałam
          się z chłopakami. Za dziewczynami nie nadążalam: wczoraj
          przyjaciółki na śmierć i życie, dziś na siebie nie moga patrzeć, a
          za 2 dni jest znowu super. Komletnie nie rozumiałam o co chodzi. Z
          biegiem lat trochę mi się wyrównało (mój mąż pewnie by powiedział,
          ze nawet za bardzo w kierunku emocji wink Ale tak ciagle mi chodzi to
          po głowie. Może część tych naszych forumowych problemów tez wynika
          ze zbyt emocjonalnego podejścia do rzeczy?
        • pieskuba Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 12:07
          Mamoanieli - forum to ludzie. Bez ludzi i bez nowych, choćby
          niepokornych myśli i dyskusji forum podupada. Ci, co pozostali mają
          coraz mniej do powiedzenia, bo nie ma dyskusji tylko wymiana
          (najczęściej bardzo zbliżonych lub wręcz tych samych) poglądów. Po
          pewnym czasie jest nudno nie do wytrzymania.
          • mamaanieli Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 12:18

            masz racje, pieskuba. ale jedni wychodzą, inni przyjdą. to jest
            naturalne. forum nie bedzie wiecznie takie same. zmienia sie jak i
            zmienia sie kazdy z nas. nudno i nie do wytrzymania jest własnie
            wtedy, gdy nic sie nie dzieje. zmiany sa dobre. pozdrawiam.
            • pieskuba Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 12:31
              Ja się za bardzo przywiązuję do ludzi. Do loginów też :o) I dla mnie
              ta szklanka zaczyna się robić do połowy pusta, mimo mojego wiecznego
              i wielkiego optymizmu.
          • sion2 Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 12:32
            Tak wlasnuie, forum nasze to ludzie a nie nicki smile. Bo wiele z nas
            zna sie pryutwanie, mamy swoje telefony, adresy, maile, piszemy
            regularnie, dzwonimy. I gdy znika jedna z takich osob - reszta jest
            zdezorientowana.
            • mamaanieli Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 12:56

              bardzo szlachetne co piszecie. jednak bym ostrzegała przez
              nadmiernym zaufaniem do przestrzeni wirtualnej. ja tez znam wiele
              osób z tego forum prywatnie. i to rzeczywiście są osobysmile
              • pieskuba Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 13:02
                Dziękujemy za ostrzeżenie. Jesteśmy dorośli i nieźle sobie radzimy w
                tej groźnej przestrzeni wirtualnej.

                pieska
              • sulla Re: nie obraźcie się dziewczyny, ale... 21.01.10, 13:10
                mamaanieli napisała:

                >
                > bardzo szlachetne co piszecie. jednak bym ostrzegała przez
                > nadmiernym zaufaniem do przestrzeni wirtualnej. ja tez znam wiele
                > osób z tego forum prywatnie. i to rzeczywiście są osobysmile
                >

                Parafrazując jedną z bohaterek pewnego serialu dokumentalnego, rzekłabym
                "użytkownicy forum WwW są... różnymi osobami!" wink
    • mama_kasia Re: pożegnanie 21.01.10, 11:00
      Isma jest w pracy i nie może w tym czasie pisać na forum,
      Maderek jak wiecie przez ostatnie miesiące miał swoje kłopoty
      i też teraz jest w pracy, Samboraga jest po pogrzebie w rodzinie
      (o czym pisała na forum), ja mam dzisiaj bardzo trudne zebranie
      w szkole u syna. To wszystko składa się na to, że nie piszemy
      w tym wątku teraz, od razu. Nie z lekceważenia, czy
      czegokolwiek innego.
      Ten wątek dotyczy sposobu moderacji i my na niego odpowiemy, ale
      że w trudnych sprawach podejmujemy decyzje wspólnie, więc to
      trochę trwa zanim się zbierzemy.
      Isma jeszcze prosiła, aby od niej napisać, że najbardziej boli
      ją to, że nie uszanowano żałoby Samboragi, o której w wątku
      modlitewnym pisała.
      • sulla Re: pożegnanie 21.01.10, 11:09
        Mamo_kasiu,

        ten wątek w moich oczach nie dotyczy sposobu moderacji, ale tego, jak wszyscy na
        tym forum żyjemy ze sobą, czym to forum jest i czym chcemy, żeby było. Dla mnie
        to nie jest żaden atak na moderację - to jest prośba dla wszystkich o
        rozważanie, kim dla siebie jesteśmy i jak chcemy pewne sprawy załatwiać między
        sobą. W końcu też prośba o niepodejmowanie pochopnych decyzji.

        Teraz możemy sprawdzić swoje chrześcijaństwo w praktyce, a nie tylko w teorii.

        W żadnym razie nie chciałam okazywać braku szacunku dla Samboragi i tego, co
        teraz przeżywa. Jeśli tak to zostało odebrane, to bardzo przepraszam.
        • mama_kasia Re: pożegnanie 21.01.10, 11:25
          > ten wątek w moich oczach nie dotyczy sposobu moderacji, ale tego, jak wszyscy na
          > tym forum żyjemy ze sobą, czym to forum jest i czym chcemy, żeby było. Dla mnie
          > to nie jest żaden atak na moderację - to jest prośba dla wszystkich o
          > rozważanie, kim dla siebie jesteśmy i jak chcemy pewne sprawy załatwiać między
          > sobą. W końcu też prośba o niepodejmowanie pochopnych decyzji.


          Bardzo bym chciała, aby TAK właśnie było, ale myślę, że nie
          wszyscy tak to odbierają.
          Jeśli wątek miałby pójść w tym kierunku, to będzie z tego
          dobro.
      • luccio1 Re: pożegnanie 21.01.10, 11:20
        Jeśli już przywołano żałobę - powiem:
        jeśli z żałoby ma wynikać zaniechanie działania, skutkujące czyjąś szkodą albo
        krzywdą, jeśli żałobama takie zaniechanie usprawiedliwiać -
        to ciśnie się na usta, i ręka sama pisze:
        do diabła z taką żałobą!
        (Aby była jasność: jestem już 35 lat po pożegnaniu Taty i 12 lat po pożegnaniu Mamy;
        kiedy umarł Tato - Mama wszystko tak wzięła w garść, żeśmy tego prawie nie odczuli).
        • mader1 Re: pożegnanie 21.01.10, 13:18
          a ja uważam - ale to pewnie dlatego, ze wiele osób realnie na mnie musi polegać
          i muszę dla nich swoją pracę wykonać ( bo np. żeby było prościej, jak nie
          odbiorę dziecka ze szkoły, ono w tej szkole będzie siedziało, dopóki nie
          odbierze go policja)- że jeżeli z powodu postów użytkowników forum, które piszą
          w dogodnym dla siebie czasie, moderator powinien zrezygnować z udziału w
          pogrzebie babci, to myślę, że oczekiwania użytkownika są trochę nieludzkie.
          Może tu jest pies pogrzebany ?
          Myślę, że mama na pogrzebie była.
      • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 11:28
        > Isma jeszcze prosiła, aby od niej napisać, że najbardziej boli
        > ją to, że nie uszanowano żałoby Samboragi, o której w wątku
        > modlitewnym pisała.

        Samborga, Kasiu, Ismo, Mader - ja ostatnio tylko pojedyncze wątki
        czytam - nie wiedziałam.

        Moze w takim razie odłożyć tą dyskusję na za parę dni.
        • sion2 Re: pożegnanie 21.01.10, 11:50
          Nie no chwileczke, nie rozumiem jak ten wątek moze miec cos
          wspolnego z żałobą w rodzinie Samboragi? Oczywiscie zrozumiale
          bedzie jesli nie bedzie mogla i chciala wziąc udzial w dyskusji, to
          co innego.
          Ale przeciez nikt nie sformulowal ataku ani na moderacje jako
          calosc, ani na żadną z moderatorek - jesli tak został odczytany mój
          wpis to przepraszam ale jestescie przewrazliwione sad.

          Sformulowalam pewne pytania i tezy, staralam sie wczuc w mysli
          innych uczestnikow forum, którzy mniej moze wiedza niz ja czy
          moderacja nasza. Mysle ze to jest dobre, sprobowac zrozumiec
          kazdego.

          Przypuszczam że cała te atmosfere jednak wywołała sprawa z
          mamalgosia a nie powinno tak byc. Powtórze jeszcze raz: równie
          dobrze moze sie okazac ze gdybysmy wszyscy poznali wszystkie
          okolicznosci, mogloby sie okazac ze moderacja ma rację.

          A z trzeciej strony sama moderacja musi miec swiadomosc że
          dzialanie calkiem bez wiedzy uczestnikow, ma okreslone
          konsekwencje, naturalne.

          Wiele razy ktos odhcodzil z forum, niektorzy wracali itd. nie wiem
          czy pamietacie niejaką glupiakazia, ktorej wpisy byly tak budujace,
          cenne i sympatyczne - zniknela nagle i nikt sie nie zaintresowal
          dlaczego.
          • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 12:02
            > Wiele razy ktos odhcodzil z forum, niektorzy wracali itd. nie wiem
            > czy pamietacie niejaką glupiakazia, ktorej wpisy byly tak
            budujace,
            > cenne i sympatyczne - zniknela nagle i nikt sie nie zaintresowal
            > dlaczego.

            Ja naiwnie sądziłam, ze te odejścia nie są spowodowane przez
            uczestników forum. Wychodzi na to, ze sie myliłam.

            Żeby była jasność - czasami wejście na to forum moze być trudne. Tu
            nie ma głaskania po główcie i kiwania na zgodę głowami bez wzgledu
            czy sie zgadzamy, czy nie. Ja uważam, ze to wymagajace forum. I
            wielu moze się tu nie odnaleźć i mieć trudności z pisaniem.
            Zwłąszcza jak zachaczy na dzień dobry o mocno kontrowersyjny temat.
            ale osoby obecne od lat powinny być raczej przyzwyczajone. Ich
            znikniecie - jeżeli spowodoawne samym forum nie powinno byc ciche.
            Powinno być ujawnione - głównie po to, by było wiadomo co było
            przyczyną. Jeżeli nie beziemy tego zauważać i o tym rozmawiać, to za
            jakiś czas mozę okazać sie, ze nikogo z nas tu nie bedzie.
          • mama_kasia Re: pożegnanie 21.01.10, 12:15
            > Ale przeciez nikt nie sformulowal ataku ani na moderacje jako
            > calosc, ani na żadną z moderatorek - jesli tak został odczytany mój
            > wpis to przepraszam ale jestescie przewrazliwione sad.

            Sion, no przecież nie o Twój wpis chodzi.

            > A z trzeciej strony sama moderacja musi miec swiadomosc że
            > dzialanie calkiem bez wiedzy uczestnikow, ma okreslone
            > konsekwencje, naturalne.

            Ma świadomość smile
            • verdana Re: pożegnanie 21.01.10, 13:23
              Może ja będę następna do zniknięcia, bo mam zamiar się narazić. To ,
              co się teraz dzieje przypomina mi stare powiedzenie, dotyczące władz
              ZSRR - że jest to walka buldogów pod dywanem. Walki nie widac, tylko
              trupy wypadają.
              Rozumiem jak najbardziej trudna sytuacje moderacji i konieczność
              pouczenia pewnych uczestników, ze powinni inaczej pisać lub
              powstrzymać się od pewnych wypowiedzi. Rozumiem też, ze czasem taki
              pouczony uczestnik woli odejść. Do tego momentu jest OK.
              Natomiast sposób informowania nas o tym nie jest OK - ponieważ
              informacje "były prywatne skargi, ale ni powiemy o co chodziło" dla
              mnie brzmią jak powazne oskarżenia, przed którymi byli uczestnicy
              bronić się nie mogą. Cos w rodzaju 'ja mam teczkę i znam jej
              zawartość, ktora jest porazająca, ale nie powiem o co chodzi".
              W ten sposób zaczynamy snuc domysły, jakich to haniebnych czynów
              dopuscili się byli uczestnicy. To nie jest dyskrecja, to - wbrew
              oczywistym intencjom moderacji - insynuacje. Wolałabym zwykłą
              informacje "X zrezygniował" i tyle. A nie dawanie nam, ludziom może
              w zasadniczej większośći głęboko religijnym, ale także na w
              zasadniczej większosci zdecydowanie nie swiętymsmile pożywki dla
              domysłów, godnych prasy brukowej, nie tego forum.
              Nie mówiac już o tym, ze mnie to jednak swoiste zwyciestwo donosów
              nad jawnoscią.
              • mader1 Re: pożegnanie 21.01.10, 13:36
                tak też było " X. zrezygnował" Nie informowałyśmy publicznie ani nie pisałyśmy
                prywatnie o tym, ze X. rezygnował i dlaczego. Nie było też nigdy w całej
                historii forum ani tłumaczenia się z rezygnacji użytkowników, ani tłumaczenia
                publicznego powodów usunięcia. To forum prywatne z możliwością doboru
                uczestników przez prowadzącego.
                To X. informuje o swoim odejściu X. mmb publicznie, inne X - y rozsyłając
                prywatne wiadomości.
                Pojawiają się też żądania tłumaczeń, które może powinnyśmy je pominąć albo
                usuwać albo zbywać ( skoro i tak nie możemy napisać) nie wiem... Nie mam
                doświadczenia.
                To nie są insynuacje a informacja, że jeżeli ktoś zrezygnował, zrezygnował.
                Jeżeli ktoś odchodzi, przykro nam. Jeżeli ktoś został skreślony, były powody.
                Zawsze ktoś forum moderuje i za to odpowiada. Tak jak za skreślanie postów, co
                na ogół przynajmniej jednej osobie się nie podoba.
                • verdana Re: pożegnanie 21.01.10, 13:40
                  Mader, to nie mają być insynuacja, ja to rozumiem - ale są. Chocby w
                  przypadku Mamałgosi pisanie, ze sprawa była powazna - a my nie wiemu
                  jaka i nie ma sily - kazdy zaczyna się zastanawiać, a ocenić tego,
                  co zrobiła Mamałgossia nie umie. I zaczyna być nieprzyjemnie, bo
                  dajecie do zrozumienia, ze zrobila cos złego...
                  Wolałabym być totalnie niedoinformowana w tym wypadku. Tzn. moim
                  zdaniem nalezałoby powstrzymać się od wszelkich komentarzy - nawet
                  dyktatorsko stwierdzając, ze moderacja nie udziela informacji.
                  • mader1 Re: pożegnanie 21.01.10, 14:15
                    o.k.Coś w tym wypadku może jest na rzeczy. Musimy o tym wspólnie
                    pomyśleć. Myślę, ze to cenna informacja.
                    To tylko forum. W dodatku prywatne.Więc z góry nieprawiedliwe.
                    Nie sa to żadne insynuacje, bo nie mamy możliwości wzięcia pod uwagę
                    wszystkich okoliczności. Reagujemy tak, jak powinna reagować
                    moderacja i tyle. Nie ma w tym żadnej magii. Mamy reagować na skargi.
                    Nie ma też zwyczaju publicznego prezentowania skarg.
              • maadzik3 Re: pożegnanie 21.01.10, 14:41
                Moge sie podpisac? Czytac informacje miedzy linijkami umiem, ale czytac ludzi
                miedzy linijkami nie. A zalatwianie spraw miedzy ludzmi miedzy linijkami uwazam
                za wyjatkowo krzywdzace. Albo otwartym tekstem albo nawet niech tych linijek nie
                ma coby nikt czytac nie probowal.
                • mader1 dawna zasada 21.01.10, 15:15
                  piszę ciągle nie w imieniu moderacji, a mader...
                  nikogo nie chcę skrzywdzić, nawet między wierszami, a moze tym
                  bardziej miedzy wierszami.Zwlaszcza, ze moja wiedza i inteligencja
                  jest ograniczona.

                  Może dawna zasada, żeby prywatnie zgłaszane skargi, zalatwiać na
                  priva z konretnymi osobami, prywatnie prowadzona korespondencja i
                  jej tematy nie były poruszane publicznie, prywatne insynuacje z
                  prywatnych maili czy to dotyczące konkretnych użytkowników czy to
                  moderacji, były wyjaśniane prywatnie - czy to na skrzynce
                  moderatorskiej czy z konkretnym moderatorem czy użytkownikiem jest
                  niegłupia ?
              • isma Re: pożegnanie 21.01.10, 19:41
                Verdano, OK, tylko ze Twoje - skadinad logiczne - oczekiwania sa dokladnie w
                sprzecznosci z oczekiwaniami innych uzytkownikow.
                Przeciez nie ma zadnego problemu, zeby zapytac na priv tego czy innego
                uzytkownika, dlaczego juz nie pisze. Mader to robila i robi w przypadku wielu
                osob, ktore "zniknely". Mozna sie, nawiasem mwoiac, wypisac z forum bez
                proszenia o to moderacji.
                I moim zdaniem to jst naturalne.

                A jednak zamiast tego - co byloby naturalnym dowodem osobistej troski i
                zainteresowania - na forum sie pojawiaja watki poswiecone zniknieciom, w ktorych
                sie w sposob dosyc natarczywy oczekuje publicznego wyjasniania spraw. Oraz posty
                i watki, w ktorych uzytkownicy publicznie zadaja usuniecia ich z forum (co, jak
                wiadomo, mozna zrobic wlasnorecznie, nie ma potrzeby tego obwieszczac
                publicznie). No i nawet i w tym watku czesc uzytkownikow pisze "chcielibysmy,
                zeby nas ktos poinformowal, ze ten i ten zrezygnowal z forum".

                Jak by nie zdecydowac, zawsze ktos bedzie uwazal, ze powinno byc wprost odwrotnie.
    • mader1 Re: pożegnanie 21.01.10, 13:12
      cóż ja mogę napisać... przykro mi ogromnie mmb, zwłaszcza, że gdy w pamiętnym
      czasie mieliśmy zorganizować demonstrację pod ambasadą ( po której została mi
      jedynie sygnaturka)byłaś jedną z niewielu osób, która napisała i wyraziła
      gotowość do wymiernego działania, nie tylko do pogadania o sprawie...
      Rozumiem, że robisz, co serce Ci dyktuje i bardzo to szanuję.

      Nie wiem, co wyniknie po naradzie wszystkich moderatorek, post mamy_kasi
      tłumaczył jedynie to, że nie możemy odpowiadać od razu z przyczyn od nas
      niezależnych, mogę powiedzieć, co myślę ja. Od jakiegoś czasu mało się odzywam,
      choć bardzo to miejsce lubię. Lubiłam spory tu i choć kiedyś mocno przez jednego
      z uczestników płakałam, nie zmieniło to mojej sympatii do niego, jako do człowieka.
      Odzywam się mniej z przyczyn zupełnie osobistych.
      Co do sprawy Mamalgosi to jest za poważna, żeby ją publicznie roztrząsać nie
      krzywdząc nikogo. Przykro mi z Jej powodu, z tego powodu, że sprawa się tak
      potoczyła i nawet nie napiszę dlaczego, bo to nie ma nic do rzeczy. Wiem, że
      innym moderatorkom też przykro, bo każdy chciałby, żeby w życiu było idealnie,
      przynosić tylko dobre wieści i dostawać tylko dobre wieści.
      Na Artura było wiele skarg. Był zawsze cennym uczestnikiem forum - z powodu
      czasu to spędzanego, dowcipu, zdolności do polemiki i przejrzystości
      poglądów.Inteligencji i wiedzy. No ale zarzuty z którymi się spotkałyśmy, a
      piszę tu o sytuacji, która trwała od wielu lat, bo jeszcze od czasów, gdy ja
      moderowałam - że z powodu osobistej sympatii pozwalamy mu na niedopuszczalne na
      innych forach zachowania, zaczęły się powtarzać. Mogę to pisać bez uzgodnienia z
      innymi moderatorkami, bo zaczęło się to jeszcze wtedy, gdy moderowałam sama.
      Minerwę zawsze wszyscy lubili i lubią. Rozumiem ją jednak, że swoją decyzje
      podjęła przez solidarność z mężem.
      Nie wiem, dlaczego niektóre osoby czują się za słabe, by napisać zaraz pod
      postem " nie wywlekaj naszych osobistych spraw w poście !" tylko płaczą. Nie
      wiem dlaczego nie piszą " po Twojej chamskiej uwadze nie mogłam zjeść kolacji".
      Może boją się wyśmiania, może boją się zlekceważenia ? Może boją się słów "
      udowodnij mi, przecież pisałam/ pisałem ogólnie i nie napisałam/ łem Twojego
      imienia", może boją się słów "zafiksowałeś się na swoich przeżyciach, to nie są
      argumenty rzeczowe" ? Mogliby być silniejsi, bardziej rzeczowi, bardziej
      zdroworozsądkowi. Nie można, albo - tylko czasem można - napisać tego za nich.
      No ale skoro już się o tym wie i wie się, że historie się powtarzają przez...
      nie ... nie kilka dyskusji a wiele lat, nie u jednej nadwrażliwej osoby, a
      kolejnych osób... to jest się bezsilnym.
      Forum, żeby było interesujące dla całej gazety powinno być "pieprzne",
      powinniśmy sobie dokopywać, wywalać swoje rany, rozdrapywać prywatne życie,
      burzliwie się kłócić i odchodzić - taki teraz jest świat. A że ktoś popłacze się
      po cichu, a że ktoś po cichu odejdzie, a że ktoś będzie musiał korzystać z
      porady psychologa ? Trudno.Aby było ciekawie.
      My mamy wizję innego forum, może nie z górki rankingów. Niech ten, który może,
      odpocznie na nim po ciężkim dniu. Pocieszy się, gdy życie mu dokopie, poprosi o
      modlitwę.

      Jestem tu na forum od dawna, od samego początku. Musze napisać, ze pamiętam
      mnóstwo nicków osób ciepłych, dobrych, które się z forum pożegnały bez szumu i
      których mi brakuje. To Addria - cicha, otwarta założycielka, Marzek swojego
      czasu skopana, która nieśmiało wraca i bardzo się z tego cieszę, bo talent od
      pisania ma, verdana nie pisała przez... rok po pewnej dyskusji, na szczęście już
      jest, zniknęła całkowicie z powodu forum głupiakazia i oprócz mnie na priv nikt
      o nią nie zapytał - a tyle miała wpisów ! alex związana z forum przez lata,
      odeszła, bo " nie będzie się kopać z koniem", pysio8 - ciepła, bardzo
      wartościowa osoba,nordynka , która była z nami od 2005 roku. lolinka czy
      warszawianka - pamiętacie jej wpisy pełne dowcipu. Byla jakiś czas bardzo
      aktywna mamamonika, która nie dość, że pisała wprost na forum, o co chodzi,
      pisała też do moderacji.
      Za każdym razem, gdy ktoś odchodzi, a wiem o tym, próbuję w mairę czasu z nim
      porozmawiać, bo wiem, że odejscie każdej z tych osób, zubożyło resztę.To jest
      fakt i tak to widzę. Mogę wymienić jeszcze innych, których mi brakuje - a
      odeszły z forum z różnych powodów - od braku czasu, zmian w życiu począwszy, na
      konfliktach z kimś z forum skończywszy. Bywa tak, że jakiś uczestnik zmęczony
      pewną sytuacją na forum, zawiesza swoją aktywność. I ja tak zrobiłam na jakiś
      czas i zrobiła tak jakiś czas temu isma.
      Pamiętam też i innych uczestników, jeżeli dziś jeszcze dorwę się do kompa,
      dopiszę ich, bo naprawdę brakuje mi ich bardzo.
      • sulla Re: pożegnanie 21.01.10, 13:31
        No więc ja się przyznam - ja jestem jedną z takich osób, które "przeżywają".
        Zdarzało mi się nie móc zasnąć przez niektóre dyskusje i zdarzało mi się przez
        pół dnia wściekać. I czasem wpisałam wprost, że jest mi przykro z powodu
        czyjegoś wpisu. I bywało, że to skutkowało porozumieniem. Ja takie sytuacje
        bardzo doceniam i one mnie też nauczyły, że warto jest się o to porozumienie
        postarać.
        A czasem bywało i tak, że moje próby porozumienia były odrzucane lub ignorowane.
        No i to mnie tez nauczyło, że nie z każdym się dogadam i czasem lepiej odpuścić.
        Co jednak nie znaczy, że nie powinniśmy się na forum trzymać pewnych standardów.
        I jeśli ktoś te standardy przekracza, to powinniśmy reagować.

        I tak sobie też myślę, że jako chrześcijanie może powinniśmy czasem powstrzymać
        się od pewnych rzeczy, które ranią innych, nawet jeśli nam się w głowie nie
        mieści, że to może być raniące. Tylko do tego trzeba otwartego tekstu "Stop. Nie
        rób tego, bo to mnie rani".
        • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 13:53
          > I tak sobie też myślę, że jako chrześcijanie może powinniśmy
          czasem powstrzymać
          > się od pewnych rzeczy, które ranią innych, nawet jeśli nam się w
          głowie nie
          > mieści, że to może być raniące. Tylko do tego trzeba otwartego
          tekstu "Stop. Ni
          > e
          > rób tego, bo to mnie rani".

          Myślę, ze to jest w tej dyskusji najważniejsze. Zawsze gdzieś miedzy
          kimś bedzie zgrzytać. Ja albo pisze wprost: nie podoba mi sie twój
          post, albo jak sie nie moge raz czy drugi dogadać, to daną osobę
          ignoruję.


          Nie wiem jakie jest wyjście, ale wiem jedno, ze odchodzenie
          kolejnych osób to nie dobry pomysł.
          • mader1 Re: pożegnanie 21.01.10, 14:30
            piszę jako ja, nie moderatorka.
            Żal mi wszystkich osób, które odeszły i to jest fakt. Ale niektóre z
            nowych osob nawet nie wiedzą, że tacy użytkownicy byli.Nawet ich nie
            czytali. Ich wypowiedzi lezą gdzieś w archiwum.
            To jest tylko forum, oprócz tego mamy wiele zwyklych prac, zajęć,
            które zmieniają świat. Szanuję to, ze ktoś się tu ogrzal, ktoś
            popisal, pozbierał myśli, ale chce już sam iść dalej.Szanuję to, że
            dla kogoś, bardzo wartościowego, to miejsce okazało się
            niewystarczające, trudne do zaakceptowania, nudne - jest to tylko
            jakaś wizja wielu osob, ktore się w dodatku zmieniają. Szanuję też
            to, ze ktoś nie może tu być, bo uważa że to płytkie i nieudolne,
            zawiodło go czy co tam... I wcale się za to nie obrażam. To nie
            kamień szlachetny, którego wartość można obiektywnie ocenić. To są
            słowa. Az słowa i tylko słowa.
            Trzeba tym zarządzać, reagować, jak najmniej kierować się w tych
            reakcjach swoimi sympatiami i tyle - stąd wymysliłyśmy, żeby było
            nas 4 i to różne.
      • mader1 przepraszam jeżeli... 21.01.10, 20:16
        Specjalnie w swojej wypowiedzi zrobiłam dużą przerwę, bo skoro już jest wątek
        pożegnalny, chciałam się pożegnać z osobami, których nicki pamiętam, niezależnie
        od powodów ich odejścia.
        Odeszły bez szumu.
        Dostałam maila z żądaniem sprostowania. Oczywiście nie napisałam i nie
        zamierzałam napisać, że WSZYSTKIE osoby wymienione z nicka, odeszły przez
        Artura. Nie spodziewałam się, że tak to zostanie przez zainteresowanego i
        forumowiczów zrozumiane. Zaraz też napiszę, że nie jest tak, ze wszystkie
        odeszły przez jedną konkretną osobę - żeby nikt znowu nie wziął tego do siebie,
        bo wypadłam z wprawy i pewnie pisze mało zrozumiale.
        Przy okazji przypominam sobie dzielną Rudą Kasię, która przynajmniej w dwóch
        przypadkach zupełnie za darmo starała się udzielić porady prawnej forumowiczom.
        Nie pisze, ale nie napisała dlaczego, więc proszę, by nikt nie wziął tego do
        siebie. Po prostu zal mi, że Jej nie ma. I skoro jest watek pożegnalny, żegnam Ją
      • mader1 Re: pożegnanie 05.02.10, 13:39
        ogromnie przepraszam, że przez tyle dni do tej listy nic nie
        dopisałam, choć obiecałam. Dziękuję za maile Kulince - jeżeli będzie
        chciała to przeczytać. Brakowało jej tu. Ale... spojrzałam na liste
        "obecności" i zauważyłam, że naprawdę jest tam dużo nicków, które
        chciałabym wymienić, a bez których " forum nie jest to". A to
        Pawlinka, a to Sewerynki, a to Neogobbo, Kramla czy Barbie- Toruń...
        tylko że ich jest jeszcze więcej... dobrych, ciepłych wspomnień i
        słów. Proszę, nie czujcie się obrażeni Ci, których nie wymieniłam.
        Naprawdę Wasze ciepłe słowa ogrzały potrzebujących ciepła.
        Pamiętajcie o tym w złych chwilach.
    • mader1 był taki wątek 21.01.10, 14:42
      kiedyś był już taki wątek, o którym pisała tu Sion, wktórym miała
      być próba dogadania się. Trzeba napisać, ze trzeba było z niego
      wyciąć kilka postów insynuacji wink))

      forum.gazeta.pl/forum/w,16182,64024030,64024030,Boja_sie_pisac_.html

      Podnoszony był nawet po jakimś czasie.
      Muszę napisać, ze nie zmniejszyła się po nim ani ilość problemów ani
      skarg.


      Dopóki walczysz - jesteś zwycięzcą św. Augustyn
      Tam ciągle giną chrześcijanie!
      • nati1011 Re: był taki wątek 21.01.10, 16:15
        mader1 napisała:

        > kiedyś był już taki wątek, o którym pisała tu Sion, wktórym miała
        > być próba dogadania się. Trzeba napisać, ze trzeba było z niego
        > wyciąć kilka postów insynuacji wink))
        >
        >
        forum.gazeta.pl/forum/w,16182,64024030,64024030,Boja_sie_pisac_.html
        >
        > Podnoszony był nawet po jakimś czasie.
        > Muszę napisać, ze nie zmniejszyła się po nim ani ilość problemów
        ani
        > skarg.

        Ok. Ale żadne forum nie bedzie nigdy "dla wszystkich". Kazde jest
        kierowane do określonej grupy osób. I wchodząc na nie akceptuje się
        zasady na nim panujące. I jeżeli te zasady są jasne, to wszyscy
        czytający wiedzą, ze X je nadwyręża, i jak X dostaje po głowie,
        nikogo to nie dziwi.

        Ja - o ile dobrze pamietam - interweniowałam u moderacji w przypadku
        2 może góra 3 osób i to wyłacznie, gdy pisały - uparcie - nieprawdę
        o nauczaniu koscioła, podpisując sie rónocześnie jako osoby
        wierzace. Interwencji wymaga chamstwo, kłamstwo itp. Reszta? jak
        dotyczy spraw prywatnych, to niech delikwenci załtwiają to miedzy
        sobą. A cokolwiek byśmy nie zrobili, nie będzie nigdy idealnie.
    • mary_ann forum nie tramwaj... 21.01.10, 15:32
      Miałam zamiar już się w podobnych watkach nie odzywać. Moderacja wie, że
      starałam się jej ze wszystkich sił wbrew wrodzonym skłonnościomsmile zaufać.
      Jednak moje wątpliwości powracają, podzielane, jak widzę, przez wiele osób na
      tym forum. Obrazek rodem z ZSRR przytoczony przez Verdanę (dziękuję – nie
      znałam) wydaje się boleśnie trafny. Tak to niestety wygląda od strony
      forumowiczów. Do kompletu nasuwa mi się jeszcze Kafkasad

      Nawet nie wiedziałam, że Arthur i Minerwa odeszli. Smutno mi, że odeszli (nawet
      jeśli posty Artura czasem bolały). Smutno mi, że nikt nam tego nie powiedział.
      Sprawa mamałgosi była (tj wydawała się – bo przecież nic nie wiemy!) powikłana.
      Ale kilka odejść aktywnych, cenionych uczestników w dość krótkim czasie to już
      sygnał wręcz alarmowy.

      Fajnie, że moderacja zdaje sobie sprawę, że staje się takim „Wielkim Bratem” –
      bo rzeczywiście na własną prośbę się stała. Pytanie tylko, czy sensowne i
      nieuniknione jest przyjmowanie na siebie tego brzemienia. Zdajecie się mówić
      „nie chcemy, ale musimy dźwigać to ciężkie jarzmo”. Naprawdę musicie? My
      jesteśmy już duzi. Chyba byłoby lepiej tak, jak radzi Sion , tj. by – myślę o
      sytuacjach skarg, a nie ewidentnych naruszeń regulaminu skutkujących usunięciem
      uczestnika – zainteresowani stawali jak dorośli ludzie na ubitej ziemi ,
      wstępowali osobiście w spór z jawny, bez niedomówień, a nie latali na skargę z
      wszystkimi tego patologicznymi konsekwencjami, które obserwujemy teraz.
      Moderacjo, czy nie za wiele na siebie wzięłaś? Czy musisz doprawdy aż tak bardzo
      forumowiczów niańczyć?
      Mader, która skądinąd uwielbiam, pisze, że chciałaby, aby na forum ludzie mogli
      odpocząć po męczącym dniu. Rozumiem szlachetną intencję, ale mój przekorny duch
      się nieco jeży. Bo jaka miałaby być cena tego spokoju? Co w ocenie moderacji mu
      zagraża? Obecność gorących polemik? Ironii? Odmowa przyjmowania tonu
      apologetycznego? Słowa, które „obrażają” czyjeś przyjęte raz na zawsze
      założenia?. Mam szczera nadzieje, że nie o to tu chodzi...

      Dlaczego tak strasznie źle kojarzy mi się władza, która „zaopiekuje się
      obywatelem na śmierć”, która mówi „tak jest lepiej, wierzcie mi i ufajcie”, a
      nie pozwala patrzeć sobie na ręce?sad Pewnie mam uraz z lat dziecinnych. I nie
      tylko.

      Mamaniela napisała: „ jedni wychodzą, inni przyjdą. to jest
      naturalne (...) zmiany są dobre”. Mogłabym zgodzić się z tym zdaniem tylko,
      gdybyśmy wszyscy traktowali forum jak tramwaj, do którego się wsiada, a po
      kwadransie bez żadnych wstrząsów rozstaje z przypadkowymi współpasażerami, by
      dalej ruszyć swoją drogą. Zakładam, że tutaj tak nie jest. Wielu z nas czuje
      więź z tym miejscem i z konkretnymi osobami. I jeszcze jedno: kiepska to
      wspólnota, która bagatelizuje odejścia swoich członków. Bo one powinny jednak
      zawsze skłaniać do (auto)refleksji.

      BTW – Sion, zniknięcie Głupiej Kazi zauważyłam, ale kładłam je na karb jej
      intensywnej pracy zawodowej. Litości, czy ona też odeszła?
      • nati1011 Re: forum nie tramwaj... 21.01.10, 16:00
        Wielu z nas czuje
        > więź z tym miejscem i z konkretnymi osobami. I jeszcze jedno:
        kiepska to
        > wspólnota, która bagatelizuje odejścia swoich członków. Bo one
        powinny jednak
        > zawsze skłaniać do (auto)refleksji.

        Z tym mam najwiekszy problem. Ja też nie ptorafie potraktować tego
        forum jak tramwaju.
      • mader1 Re: forum nie tramwaj... 21.01.10, 18:26
        tak, mary_ann, forum to nie tramwaj. Coś o tym wiem, spędzając tu, choć ostatnio
        mało, ale jednak w stosunku do innych sporo czasu.
        (Wróciłam z Dnia Babci właśnie)
        Tym bardziej przykro.
        Jak po tej dyskusji widać, daleko nam do Wielkiego Brata, bo tej całej dyskusji
        by nie było. Byłoby, jak radziła Verdana " nie udzielamy informacji" bądź " w
        sprawach dotyczących zainteresowanych udzielamy tylko im informacji"
        Oczywiście, musimy się nad wszystkimi uwagami zastanowić. Jednak prawdą jest to,
        że są sprzeczne oczekiwania.Naturalne u nas jest, że dyskusje na forum się
        toczą - u nas mało postów jest wycinanych, mniej niż na innych forach,jest
        wycinanych mało wątków, są pozwolenia na offtopiki, choć nie bezwzględnie
        rozwinięte, posty pojawiają się bezzwłocznie - nie są cenzurowane. Na forum jest
        wiele inicjatyw różnych użytkowników. Wiele osób miało wymierny wkład w forum
        w postaci rozważań i modlitw. Podjęły trud systematycznego dzielenia się swoimi
        przemyśleniami.Zachęcałyśmy do tego, nie cenzurując.Omawiamy wspólne inicjatywy
        na wszelkie sposoby - w ten sposób rozważania w tym roku wzbogaciły się o
        czytania protestanckie. Staramy się wszyscy, by wiele inicjatyw, wątków nie
        zostało zapomnianych, podwieszając je, przypominając czy prowadząc dalej. Mam
        wrażenie, ze jest tu w miarę wolny przepływ myśli i słów,a rozmowy kończone
        często na priv.
        Niestety standardy moderowania, zwłaszcza forum prywatnego obejmują też
        przyjmowanie skarg na skrzynce moderatorskiej, ustosunkowywanie się do tych
        skarg, mailowanie z zainteresowanymi osobami. Na każdym forum ( w tramwaju
        takich obowiązków motorniczy nie ma, on tylko przewozi pasażerów) moderator ma
        takie obowiązki. Czy to na wiara.pl czy na innym gazetowym.Nie wyobrażam sobie
        i nie widziałam tego nigdzie, aby publikować czy podwieszać te skargi,
        przesyłane na skrzynkę moderatorską, dyskutować nad nimi, robić jakiś publiczny
        sąd. No przepraszam. Jesteśmy dorośli i dorośli ludzie rzeczywiście decydują czy
        rozmawiają o problemie problemie i w jaki sposób , ponosząc tego konsekwencje, a
        nie "w razie czego" robiąc ranking popularności. Jeżeli dorosły człowiek ( a
        dwóch użytkowników jest równych, niezależnie od tego, który bardziej popularny)
        decyduje się zgłosić naruszenie zasad moderatorowi to oznacza, że chce, by
        moderator rozwiązał problem. Moderator mu takiego rozwiązania nie proponuje sam.
        Nie można się będąc moderatorem od tego uchylać, takie są standardy i obowiązki
        moderatorów. Nawet jak się odmawia interwencji, trzeba coś odpowiedzieć.
        Oczywiście trzeba podjąć decyzję.
        Moderator musi ją podjąć zgodnie ze swoją najlepszą wolą i wiedzą, bez
        zaniedbania, tchórzostwa. Niestety, nie jest tak, że osoba najbardziej lubiana,
        czy popularna zawsze ma rację.
        Moderacja ma także obowiązek i zadanie przyjmowanie i skreślanie użytkowników.
        Moderatorów tego forum było już kilku, nie ma zwyczaju o tym informować. To jest
        zresztą kilka osób w całej historii forum.
        Wśród opcji gazetowych jest możliwość skreślenia siebie samego z listy
        użytkowników forum.
        Oczywiście jaka moderacja, jacy użytkownicy, takie forum.
        I oczywiście są inne miejsca w sieci- bardziej i mniej święte, bardziej i mniej
        polemiczne, ostrzejsze,łagodniejsze, otwarte, zamknięte, różne.
        Ja napisałam o swojej wizji forum , nie ukrywałam jej nigdy.
        Złe forum po prostu zamiera.
        Każdy użytkownik ma jakąś swoją wizję dyskusji i swoje prawa, które realizuje.
        Bywa jednak, ze jego prawa ograniczają swobodę i prawa innych. I jeżeli
        którykolwiek wtedy zwraca się o interwencję, moderator jest zobowiązany
        interweniować.
        tym fora różnią się od tramwajów.
      • isma Re: forum nie tramwaj... 21.01.10, 19:28
        mary_ann napisała:


        > Sprawa mamałgosi była (tj wydawała się – bo przecież nic nie wiemy!) powi
        > kłana.
        > Ale kilka odejść aktywnych, cenionych uczestników w dość krótkim czasie to już
        > sygnał wręcz alarmowy.

        Pisalysmy. Oczywiscie, ze my sobie zdajemy sprawe, ze w przypadku uzytkownika
        "aktywnego" wygodniej by sie bylo z zadna interwencja nie wychylac. Wygodniej
        dla moderacji na pewno.

        >Naprawdę musici
        > e? My
        > jesteśmy już duzi.

        Wyszuiwarka z cala pewnoscia wyrzuci mnostwo postow, gdzie uzytkonicy nawet na
        forum wzywali na pomoc moderacje oraz informowali ja dosyc dobitnie, co ich
        zdaniem powinna usunac i komu zwrocic uwage oraz kogo tolerowac, a kogo nie.
        I bez roznicy, nawet wink)) Arthur takiej pomocy żadal.

        Chyba byłoby lepiej tak, jak radzi Sion , tj. by – myś
        > lę o
        > sytuacjach skarg, a nie ewidentnych naruszeń regulaminu skutkujących usunięciem
        > uczestnika – zainteresowani stawali jak dorośli ludzie na ubitej ziemi ,
        > wstępowali osobiście w spór z jawny, bez niedomówień, a nie latali na skargę z
        > wszystkimi tego patologicznymi konsekwencjami, które obserwujemy teraz.

        Dla moderacji niewatpliwie by tak bylo wygodniej. Wprawdzie to jest forum
        publiczne, i potem jego co wrazliwsi czytelnicy pisza w innych miejscach w
        sieci, ze na Www "zapanowaly rzady elokwentnego chamstwa", a myslalby kto, ze
        tacy wrazliwi na blizniego tam pisza - ale to rzeczywiscie moze to nie jest
        patologia.

        Mogłabym zgodzić się z tym zdaniem tylk
        > o,
        > gdybyśmy wszyscy traktowali forum jak tramwaj, do którego się wsiada, a po
        > kwadransie bez żadnych wstrząsów rozstaje z przypadkowymi współpasażerami, by
        > dalej ruszyć swoją drogą. Zakładam, że tutaj tak nie jest. Wielu z nas czuje
        > więź z tym miejscem i z konkretnymi osobami. I jeszcze jedno: kiepska to
        > wspólnota, która bagatelizuje odejścia swoich członków. Bo one powinny jednak
        > zawsze skłaniać do (auto)refleksji.
        >

        Ano wlasnie. Dlaczego wiec bagatelizowac te odejscia, o ktorych wiadomo, ze
        nastapily z powodu wpisow konkretnych osob, tyle ze nie zostaly obwieszczone
        spektakularnie na forum?


        > BTW – Sion, zniknięcie Głupiej Kazi zauważyłam, ale kładłam je na karb je
        > j
        > intensywnej pracy zawodowej. Litości, czy ona też odeszła?

        Tak, niestety, odeszla. Bo sa odejscia wtedy, kiedy moderacja zareaguje - i
        wtedy, kiedy moderacja niestety nie zareaguje na czas, albo nie dowierza, ze
        jest problem...
        A Kazia o przyczynach napisala troche niedawno we wpisie w watku, w ktorym Ty
        tez sie wypowiadalas:

        Skrzynko, ja też. Odkryłam forum ponad 6 lat temu i od tej pory
        czytam stale, mimo, że od około trzech lat nie piszę.

        Wiele przeżyłam na forum i z forum. I doświadczyłam pomocy i troski
        moderatorek. Wiem, że ich przemyślenia nie są pochopne i
        powierzchowne. Napisały, że powody nie są do publicznego omawiania
        dla dobra różnych osób i Mamalgosi. Może przede wszystkim Mamalgosi.
        I tego się trzymam.

        forum.gazeta.pl/forum/w,16182,105509264,105544635,Re_Mamalgosia.html
        • mary_ann Kassia - (nieco) off topic 21.01.10, 23:26
          Isma napisała:


          > A Kazia o przyczynach napisala troche niedawno we wpisie w watku, w ktorym Ty
          > tez sie wypowiadalas:
          >
          > Skrzynko, ja też. Odkryłam forum ponad 6 lat temu i od tej pory
          > czytam stale, mimo, że od około trzech lat nie piszę.
          >
          > Wiele przeżyłam na forum i z forum. I doświadczyłam pomocy i troski
          > moderatorek. Wiem, że ich przemyślenia nie są pochopne i
          > powierzchowne. Napisały, że powody nie są do publicznego omawiania
          > dla dobra różnych osób i Mamalgosi. Może przede wszystkim Mamalgosi.
          > I tego się trzymam.
          >
          > forum.gazeta.pl/forum/w,16182,105509264,105544635,Re_Mamalgosia.html

          Cóż, nie zrozumiałam z tego, że odeszła w tym sensie, o jakim tu dyskutujemy. Ze
          nie pisuje na forum to wiem. Nic nowego się z tego wpisu nie dowiedziałam.
          • isma Re: Kassia - (nieco) off topic 21.01.10, 23:50
            No ale zaraz - zawarlas w swoim watku krytyke sposobu moderowania, z powodu
            ktorego odchodza forumowicze. OK. Po czym sie zdumialas, ze Kazia odeszla TEZ.

            Wiec pozwolilam sobie doprecyzowac, ze Kazia NIE z powodu sposobu moderowania,
            stad raczej uzywanie jej przykladu jest tu nie na miejscu i moze wprowadzac w
            blad tych, ktorzy nie zwrocili na zrodlowy wpis Kazi uwagi. A i nie o brak
            czasu, jak mozna wnosic, tiu chodzi, skoro Kazia pisze ze od trzech lat czyta
            "stale".
            • mary_ann Re: Kazia - (nieco) off topic 22.01.10, 08:31
              mój deficyt snu osiągnął wartości alarmowe, więc proszę o wyrozumiałość, jesli
              zaczynam bredzić.

              isma napisała:

              > No ale zaraz - zawarlas w swoim watku krytyke sposobu moderowania, z powodu
              > ktorego odchodza forumowicze. OK. Po czym sie zdumialas, ze Kazia odeszla TEZ.

              Z postu, który komentowałam, wynikała możliwość, że Kazia odeszła z powodów
              "pozażyciowych". Co byłoby dla mnie zaskoczeniem, gdyż -znając ją jako osobę
              wielce aktywną - sądziłam, że po prostu jest bardzo zajęta. Tyle.

              >
              > Wiec pozwolilam sobie doprecyzowac, ze Kazia NIE z powodu sposobu moderowania,
              > stad raczej uzywanie jej przykladu jest tu nie na miejscu i moze wprowadzac w
              > blad tych, ktorzy nie zwrocili na zrodlowy wpis Kazi uwagi. A i nie o brak
              > czasu, jak mozna wnosic, tiu chodzi, skoro Kazia pisze ze od trzech lat czyta
              > "stale".

              Np, zgoda. Ale ja nie używałam przykładu Kazi, odniosłam się w trybie ad rem do
              cudzego przykładu. I już uciekam, bo to wszystko obok tematu nieco.


    • 11.jula Re: pożegnanie 21.01.10, 17:28
      Jest tu w tym forum coś, co mi od początku nie pasuje, nawet tego
      nie umiem dokładnie nazwać, a wiem, że tu trzeba wykładać wszystko
      po literce.
      Zastanawiałam się dlaczego nie ma wpisów Arthua i Minerwy, dopiero
      teraz dowiaduję się, że odeszli. Bardzo mi szkoda i z wielkim
      zdziwieniem czytam, że były zastrzeżenia do jego wpisów. Fakt, z
      powodu braku czasu nie czytam wszystkich wątków i może pewne sprawy
      umykają mojej uwadze. Ciężko mi się tu pisało, z każdym dniem jest
      lepiej, polubiłam wirtualnie trochę osób wink ale nie zmienia to
      faktu, że gdzie indziej czuję się inaczej, swobodniej. Tu coś
      napiszę i z napięciem czekam - pojadą mnie, czy nie?
      Z Mamalgosią miałam zawsze rozbieżne opinie, czasami mnie drażniła,
      ale jak odeszła poczułam, że jednak mi jej brakuje, tak samo
      Arthura, Minerwy, teraz Mmb. Czyli jednak mimo wszystko się z wami
      związałam.
      Uważam też, że jeśli się ktoś decyduje na odejście z forum, to
      jednak mógłby o tym napisać, nie odchodzić po cichu. Zastanawiałam
      się długo co się dzieje z Arthurem, częto pisał, nagle stop, może
      coś mu się stało, może ciężko zachorował, ja zawsze od razu widzę
      czarne scenariusze, a tak to wiem, że nic się nikomu nie stało.



    • luna15 Re: pożegnanie 21.01.10, 18:16
      Ja proponuję po 1 gdy pojawiają się jakieś niesnaski zastosować metodę
      nakłonienia do konfrontacji bezpośredniej z tym ze na maila.Czyli np; casus
      Mamałgosi - miał ktoś jakiś żal powinien najpierw wyjaśnić to z nią wprost a
      moderacja przed zwróceniem Małgosi uwagi powinna potwierdzić że M takiego maila
      prywatnego dostała i wie że sprawa jest.
      Dla mnie skarga która nie została najpierw przedstawiona osobie oskarżonej
      /kurka jak to brzmi/ to zwyczajny donos a nie skarga.
      Piszecie że system komunistyczny wam sie przypomina...Mi tez ale bardziej chodzi
      mi o postawę "uszy po sobie"..Małgosia jest wrażliwa, uniosła się honorem ...a
      ja bym zażądała przedstawienia treści skargi i autora w innym przypadku skargę
      uznałabym za niebyłą.Z duchami nie dyskutuję.
      • isma Re: pożegnanie 21.01.10, 18:24
        Dobrze. Jest konkretna propozycja. To rozwazmy w odniesieniu do hipotetycznej
        sytuacji.
        Co moderacja ma zrobic, kiedy:

        1) osoba oskarzana twierdzi, ze nie wie, o co chodzi, osoba oskarzajaca
        twierdzi, ze proby wyjasnienia na priv byly?

        2) obie strony wprawdzie potwierdzaja fakt wyjasnien na priv, ale konflikt jest
        nadal nierozwiazany, przy czym jedna z jego stron za pomoca aluzji przenosi go
        na forum?
        • luna15 Re: pożegnanie 21.01.10, 18:43
          "1) osoba oskarzana twierdzi, ze nie wie, o co chodzi, osoba oskarzajaca
          > twierdzi, ze proby wyjasnienia na priv byly? "

          Jest taka opcja "prześlij dalej" dzięki temu, a w końcu uczciwi ludzie nie maja
          nic do ukrycia, moderacja ma szanse zapoznać się z tym ze list o takiej treści
          na taki adres poszedł.
          druga opcja; list jest przekazywany poprzez moderacje do adresata.List
          podpisany-nick.

          "obie strony wprawdzie potwierdzaja fakt wyjasnien na priv, ale konflikt jest
          > nadal nierozwiazany, przy czym jedna z jego stron za pomoca aluzji przenosi go
          > na forum?"
          Aluzja jest zazwyczaj czytelna tylko dla adresata,a forum ma opcje blokuj posty
          x i można sobie takiego dopiekacza zablokować i jego wywodów nie czytać.
          >
          • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 18:56

          • isma Re: pożegnanie 21.01.10, 18:59
            Dobrze.

            Ad 1.
            OK. Mozna to zrobic. Co jednakowoz sprawy nie zalatwia, zwlaszcza wtedy, gdy
            konflikt ma prywatne tlo, a na forum mamy juz tylko jego efekt.

            Ad 2. gdyby opcja "blokuj posty" sprawe zalatwiala, to w ogole nie byloby
            potrzeby pisac do moderacji, prawda?
            A forum jest publiczne, i czytaja je np. rodziny forumowiczow albo ich koledzy z
            pracy...
        • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 18:43
          To ja powiem brutalnie -

          ad 1) to już moderacja musi ocenić we własnym sumieniu, choć nie
          każdemu taka decyzja moze się spodobać. Jeżeli jest problem, były
          próby wyjaśnienia na priv, a to nie skutkuje, to na podstawie
          dostepnych danych moderacja musi podjąć decyzję - i albo skargę
          oddalić, albo uznać za zasadną. I wszyscy musimy wiedzieć, ze zawsze
          mozna tu popełnić jakiś bład, ale innego wyjścia nie ma. Tak robi
          się na każdym forum.

          ad 2) kasować takie wątki. I wyraźnie napisać, że wątek usuniety ze
          wzgledu na naruszenie czyjejś prywatnosći. Bez wdawania sie w
          szczegóły.
        • sion2 Re: pożegnanie 21.01.10, 19:06
          Ad1 - jako moderacja, jesliby taka skarga doszla do mnie,
          poprosilabym osobe skarżaca o napisanie jeszcze jednego, otwartego
          maila, wyslanego i do oskarzanej i do moderacji gdzie bylyby jasno
          wylozone zarzuty, oskarzona nie moglaby pisac ze nikt jej nic nie
          tlumaczyl; ALE generalnie jako moderacja unikalabym wchodzenia w
          spory miedzy osobami prywatnymi jesli nie dotycza zasad lamania
          netykiety i nie krzywdza osob postronnych

          Ad2 - jesliby tylko ktos zglosil ze watek X omawia niewprost
          konflikt miedzy Y a Z i wyjawil tło mniej wiecej, wątek usuwałabym

          oba przypadki sa trudne sad bo czasami krzywda jest tylko
          domniemana, istnieje tylko w oczach skrzywdzonego a czasem jest tak
          że krzwydzaca ma nieswiadomie klapki na oczach i nie potrafi
          zrozumiec co robi zle

          nie zazdroszcze bycia moderatorkami sad
        • atama Re: pożegnanie 22.01.10, 21:40
          Ismo, skoro pytasz:

          > Co moderacja ma zrobic, kiedy:
          >
          > 1) osoba oskarzana twierdzi, ze nie wie, o co chodzi, osoba
          oskarzajaca
          > twierdzi, ze proby wyjasnienia na priv byly?
          >
          > 2) obie strony wprawdzie potwierdzaja fakt wyjasnien na priv, ale
          konflikt jest
          > nadal nierozwiazany, przy czym jedna z jego stron za pomoca aluzji
          przenosi go
          > na forum?

          Moja odpowiedź brzmi: nie mieszać się.

          Doceniam Waszą pracę na tym forum. Doceniam i nie zazdroszczę, bo
          łatwe to na pewno nie jest.
          Wiem, wiem to na pewno, że chciałyście dobrze.
          Ale w mojej ocenie było to jakieś przekroczenie kompetencji. Tak mi
          się wydaje. I chyba najsłuszniejszym jest odsyłanie zwaśnionych,
          choćby po tysięczny raz, do siebie nawzajem. Tym bardziej, jeśli
          problemy są osobiste.
          Jesteście naszą Moderacją. Jesteście też, w moim rozumieniu, naszymi
          przedstawicielkami. Oznaczacie zasady panujące na tym forum, a my
          przyłączając się do niego, te zasady godzimy się akcpetować. I
          przyjmujemy Was, jako Moderatorki.
          M.in. dlatego uważam, że wchodząc jako mediatorki w spory prywatne
          swoje kompetencje moderatorskie przekroczyłyście.
          Macie prawo mediować w sporach, ale nie jako "ciało moderatorskie",
          bo przecież nie od tego jest moderacja. Bo efekt tej moderacji
          został odczytany - mylnie zapewne - jako chęć wykluczenia kogoś z
          forum.

          Zapewniam o swojej modlitwie i dodam, że daleka jestem od ataków na
          kogokolwiek. Szukam, jak większość tutaj, wyjścia z trudnej sytuacji.
    • luna15 Re: pożegnanie 21.01.10, 18:22
      A tak w ogóle to trzeba mieć więcej dystansu, mam wrażenie że "pierdołki" urosły
      do rangi problemu i pewnie niesłusznie.Zamiast założyć post "na dywanik" i tam
      wylewać oficjalnie żale to zrobiło się bractwo "czarnego kaptura" które albo
      szepcze po kątach albo z zafrasowaną miną odpływa w dal....Gdzie wasze "jaja"?
      /sorry/ Przecież forum nie ma łechtać naszego ego tylko ma nas rozwijać, a
      rozwój bywa czasem bolesny.
    • kann2 Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wami! 21.01.10, 18:35
      Nastąpił rozejm kłótni, Kwestarz ją uśmierzył:
      Człowiek stary, lecz krępy i bardzo pleczysty.
      Właśnie kiedy Asesor podbiegł do jurysty,
      Gdy już sobie gestami grozili szermierze,
      On raptem porwał obu z tyłu za kołnierze
      I dwakroć uderzywszy głowy obie mocne
      Jedną o drugą jako jaja wielkanocne,
      Rozkrzyżował ramiona na kształt drogoskazu
      I we dwa kąty izby rzucił ich od razu;
      Chwilę z rozciągnionymi stał w miejscu rękami
      I "Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wami!"

      Zdziwiły się, zaśmiały nawet strony obie:
      Przez szacunek, należny duchownej osobie,
      Nie śmiano łajać mnicha; a po takiej probie
      Nikt też nie miał ochoty zaczynać z nim zwadę,
      Zaś kwestarz Robak, skoro uciszył gromadę,
      Widać było, że wcale tryumfu nie szukał,
      Ani groził kłótnikom więcej, ani fukał;
      Tylko poprawił kaptur, i ręce za pasem
      Zatknąwszy, wyszedł cicho z pokoju.



      Słuchajcie no Wy! Jam wprawdzie nie osoba duchowna, ale wiek słuszny
      w tej gromadzie posiadając ("Człowiek stary, lecz krępy i baaaardzo
      pleczysty!!!") wzywam Was tu do pokoju i do porządku.

      Choć stosunkowo rzadko na tym forum się pojawiam, dostałem na
      prywatną pocztę jakieś maile w tej całej sprawie. Nie zamierzam ich
      jednak czytać. Nie chcę w ogóle w jakikolwiek sposób wchodzić w te
      spory. Myślę jednak, że skoro cztery gracje to forum moderują i
      cztery panie zgodnie doszły do wcale niełatwych, jak mniemam,
      decyzji, to pozostali uczestnicy forum powinni to uszanować.
      Przecież w końcy musi być jakis gospodarz. Ja z pewnością przeciwko
      moderacji wojował nie będę.


      Ani groził kłótnikom więcej, ani fukał;
      Tylko poprawił kaptur, i ręce za pasem
      Zatknąwszy, wyszedł cicho z pokoju.
      • 11.jula Re: Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wam 21.01.10, 18:59
        Hm, nie odbierałam tego jako atak na moderację, ale może faktycznie
        mozna to w ten sposób odebrać??
        No ja też wojować nie zamierzam, a Ciebie Kann2 zawsze z
        niecierpliwościa wypatrujęsmile
        • nati1011 Re: Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wam 21.01.10, 19:05
          ja widocznie dziś naiwnoscia grzeszę, ale wogóle nie traktuję tego
          wątku jako walki z moderacją.
          • mamaanieli Re: Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wam 21.01.10, 19:13
            walka z moderacją to nie jest. ale niestety daleko idący brak
            zaufania. ja zaufanie mam, dziekuje dziewczynom za ich prace. i
            popieram w calej rozciągłości.
            nie chciałabym być w ich skórze.
            • nati1011 Re: Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wam 21.01.10, 19:25
              mamaanieli napisała:

              > walka z moderacją to nie jest. ale niestety daleko idący brak
              > zaufania. ja zaufanie mam, dziekuje dziewczynom za ich prace. i
              > popieram w calej rozciągłości.
              > nie chciałabym być w ich skórze.
              >

              Nie. Zgłaszanie uwag co do załatwienia 1 (podkreślam jednej)
              sprawy, to nie brak zaufania, raczej troska o nasze wspólne dobro.
              Nikt z nas nie podważa decyzji czy czynnosći moderacji, co najwyżej
              sygnalizujemy, gdzie dostrzegamy potencjalny problem.

              Ale żeby sprawa była jasna. Moje zaufanie moderacja ma. smile

              a ze czasem trudno być moderatorem? Cóż taka robota - czasem mało
              wdzieczna. Jak jest dobrze nikt nie podzieuje, a jak tylko coś źle,
              to sypią się gromy.

              Więc ja też dziekuję moderacji za czas i wkład na forum. Bóg zapłać.
            • mary_ann Re: Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wam 21.01.10, 23:23
              mamaanieli napisała:

              > walka z moderacją to nie jest. ale niestety daleko idący brak
              > zaufania. ja zaufanie mam, dziekuje dziewczynom za ich prace. i
              > popieram w calej rozciągłości.

              Łubudubu, lubudubu, niech nam żyje prezes naszego klubu, niech żyje naaamsmile)))
              Ło matko, no litości...Rozumiem dobre intencje, ale takie połajanki
              "wichrzycieli" i deklaracje własnej wdzięczności to... ten- tego....

              Ja naprawdę jestem pełna podziwu dla dziewczyn, które swój prywatny czas
              poświęcają na czuwanie nad forum. Wyobrażam sobie, że rozstrzyganie w/w sporów
              wymagało i zaangażowania czasowego, i emocjonalnego. Ale ponieważ nie brałam
              udziału w obciążaniu moderatorek tym zadaniem, wolałabym nie być ustawiana w
              sytuacji niewdzięcznicy oraz zmuszana do udzielania ślepego zaufania ponad
              pewien rozsądny poziom wbrew najzdrowszym instynktom /poznawczym oczywiściesmile/
              • isma Re: Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wam 21.01.10, 23:58
                Wiesz, to jest dosyc przykre, ze uwazasz, iz szczerze i otwarcie mozna tylko
                krytykowac, natomiast napisac, ze cos bylo dobre - nie. Bo wtedy to sie nadaje
                tylko do obsmiania i zasugerowania jakichs sluzalczych intencji. I gdzie w
                zacytowanym fragmencie ta "polajanka"?
                • mary_ann Re: Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wam 22.01.10, 08:41
                  isma napisała:

                  > Wiesz, to jest dosyc przykre, ze uwazasz, iz szczerze i otwarcie mozna tylko
                  > krytykowac, natomiast napisac, ze cos bylo dobre - nie. Bo wtedy to sie nadaje
                  > tylko do obsmiania i zasugerowania jakichs sluzalczych intencji. I gdzie w
                  > zacytowanym fragmencie ta "polajanka"?

                  Rozumiem, że to do mnie.
                  Oczywiście NIE uważam, ze napisanie, ze coś jest dobre, jest be, wprost
                  przeciwnie. To tak oczywiste, że aż szkoda pisać. Przykro mi, ze tak moja
                  wypowiedź została zrozumiana. Odniosłam się do pewnego stylu - zarówno
                  wypowiedzi, jak udziału w dyskusji.
                  Stylu wypowiedzi, który przypomina jako żywo "lojalnościowe" wypowiedzi z
                  poprzedniej epoki, tak trafnie wielokrotnie parodiowane. Stylu dyskusji, który
                  zawstydza pozostałych uczestników formatem moralnym mówiącego ("ja /w
                  przeciwieństwie do Was/ wyrażam pełne poparcie i zaufanie dla... oraz
                  dziękuję"). Tak to odbieram. Aha, i nie podejrzewam autora o służalcze intencje,
                  bez przesady. Ot, nienajszczęśliwsze sformułowanie, które może zdarzyć się
                  każdemu.
              • mader1 prawa, prawa 22.01.10, 08:44
                uważam w ogóle, że przede wszystkim na tym forum, a pewnie i na
                innych, ludzie rzeczywiście są dorośli. Mają prawa. Mają prawo kogoś
                lubić, kogoś nie. Identyfikować się z kimś, kogoś chętniej czytać,
                kogoś mniej chętnie.Mają prawo mieć swoje zdanie na różny temat.A w
                sporach, a spory polegają właśnie na tym, że kazda ze stron uważa,
                ze ma rację, także upierać się przy swoim stanowisku. Mają prawo nie
                przyjąć do wiadomosci uzasadnienia przecież nie żadnych nadludzi, a
                osob takich samych jak on/ ona - a może nawet obiektywnie gorszych
                czy głupszych, ktorzy akurat przypadkowo czymś tam zarządzają - a
                zarządzanie w tym wypadku polega raczej na wykonywaniu roboty
                sprzątającej. Każdy, zwłaszcza taki, ktory jest w sporze ma prawo
                nie przyjąć do wiadomosci tego, co pisze moderacja - bo swoj rozum
                ma, ma swoje odczucia. Ma też prawo pisać o tym prywatnie do osob,
                ktore zna i lubi - to są jego prywatne znajomości i kontakty, choć
                zawiazane na forum.Po swojemu, według swojego własnego odczucia - bo
                jakiego niby? Szczególnie ma prawo pisać o swoich odczuciach. Ma też
                prawo chcieć odpocząć, przestać pisać. Ma prawo zmieniać zdanie i
                nie opowiadać publicznie ani o jednym ani o drugim. To jest pewna
                spoleczność, a nie sekta - zeby nie mozna było stąd wyjść, od tego
                odpocząć, żeby trzeba było zawsze się zgodzić czy dojsć do
                porozumienia.Ulec naciskom tych czy tamtych. Człowiek ma prawo do
                błędu i buntu.
                Dobra moderacja to taka moderacja, która nie robi z siebie głownego
                użytkownika, więc nie za bardzo jest się z kim utożsamiać. Bo
                dlaczego utożsamiać się z tworem, ktory po prostu przesuwa,
                przyszpila, rozdziela, podciaga, usuwa, skreśla, przyjmuje,
                informuje. Nie zostal powołany ze względu na jakieś swoje zasługi
                ani "pomazany". Ja osobiście rozumiem i dylematy i współczucie i
                swoje interpetacje i to, ze ktoś sie wypisuje, a ktoś nie wpisuje w
                ten czy inny wątek.Wreszcie odchodzi bądź odpoczywa od forum.Każdy
                jest dorosły i podejmuje decyzję, niekoniecznie taką, która
                odpowiada czytającym go, moderacji czy jego przyjaciolom. Moderacja
                też decyje podejmuje, a zlożona jest z osób dorosłych, nie zawsze
                taką , która odpowiada kazdemu. Generalnie każdy załąwiłby to po
                swojemu, każdy inaczej.
                Rozmawiamy między sobą jako moderacja o tym wszystkim,o tych uwagach
                w kryzysach i tak nie podejmuje się decyzji, więc trochę trzeba to
                przemyśleć, a jak wierzący piszą - przemodlić.
          • luna15 Re: Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wam 21.01.10, 19:18
            "ja widocznie dziś naiwnoscia grzeszę, ale wogóle nie traktuję tego
            > wątku jako walki z moderacją."

            Ja też nie, a z własnego doświadczenia z życia w realu wiem że problem
            przemilczany staje się głazem, rośnie jak kula śniegowa oblepiona domniemanymi i
            nadmuchanymi zarzutami, winami, niedomówieniami.
            A sprawa załatwiona szybko, wprost nie tworzy takich sytuacji.
            Operujmy konkretami, nie hodujmy demona; co by się stało gdyby np; M dowiedziała
            sie od moderacji /bo zakładam że mail np; do niej właśnie nie doszedł../o treści
            i autorze zarzutu?
            No co by się stało? Nic, sprawa by zapewne sama się wystudziła.
    • luna15 Re: pożegnanie 21.01.10, 19:45
      Słuchajcie a może warto dać sobie i forum 2 tygodnie na ustalenie/weryfikacje
      zasad tak by dopracować wspólnie rozwiązania które jeśli nie wszystkich to
      większość usatysfakcjonują? Czyli takie emocjonalno-duchowe zawieszenie broni,
      tym bardziej że "odejścia" a szczególnie spektakularne sa pewnego rodzaju bierną
      agresją i tez ich nie pochwalam.Emocje, emocje, emocje a tu trzeba trochę
      rozsądku, wymiany myśli i dopięcia pewnych spraw.
      • nati1011 Re: pożegnanie 21.01.10, 19:56
        a ja myślę, że warto juz zakończyć tą dyskusję. Wszystko co można
        było, zostało juz powiedziane.
    • decylia Zasady w necie = zasady w realu? 21.01.10, 21:47
      Odkąd korzystam z internetu zastanawia mnie wiele rzeczy. Między
      innymi czemu osoby korzystające z internetu uważają, że obowiązują tu
      inne prawa niż w realu. Mam nadzieję,że dla wszystkich forumowiczów
      normą jest,że jeżeli są przez daną osobę łamane prawa danej
      społeczności to dana osoba jest z tejże społeczności wyłączana. Normą
      jest, że jeżeli uczeń w sposób karygodny łamie prawa szkoły, to
      dyrekcja oraz grono pedagogiczne go z tej szkoły wyrzuca. I z
      poszanowania dla danej osoby nie rozgłasza po całym świecie, że ktoś
      złamał prawo (analogicznie do tego,że w gazetach nie podaje się
      pełnych danych osobowych przestępców). I nikt nie linczuje dyrekcji
      ani za to, że skorzystała ze swoich praw ani za to, że nie ujawniła
      przewinienia ucznia. Wszyscy rozumieją, że człowieka nie powinno
      przekreślać jedno przewinienie. Dają mu szansę rehabilitacji.
      Na forum również nie można łamać praw danej społeczności. Ale nie
      znaczy to, by kogoś napiętnować. Nieprzypadkowo trafiliście na forum,
      moderowane przez te konkretne moderatorki. Ono jest takie samo. To
      była Wasza decyzja, że oddaliście los swoich postów w ich ręce.
      Jednocześnie zgodziliście się, że to one będą moderowały i
      podejmowały decyzje w przypadku nieporozumień. Rozumiem, wszystkim
      jest przykro, mi też. Kompletnie nie rozumiem sprawy, ale szanuję
      decyzję moderatorów. Bo nie znam wszystkich faktów.
      • pieskuba Re: Zasady w necie = zasady w realu? 21.01.10, 22:39
        Kompletnie nie rozumiem sprawy, ale szanuję
        > decyzję moderatorów. Bo nie znam wszystkich faktów.

        Ja tam jestem prosty człowiek. Wolę poznać fakty, zanim uszanuję.
        A jeśli komuś przeszkadzała mamałgosia i na nią nadawał, i ten ktoś
        ciągle tu jest, to niezupełnie wiem, czy JA chcę tu być, bo chyba
        nie do końca dobrze czuję się w takim towarzystwie.

        pieska
        • nati1011 Re: Zasady w necie = zasady w realu? 21.01.10, 22:54
          pieskuba napisała:

          > Kompletnie nie rozumiem sprawy, ale szanuję
          > > decyzję moderatorów. Bo nie znam wszystkich faktów.
          >
          > Ja tam jestem prosty człowiek. Wolę poznać fakty, zanim uszanuję.
          > A jeśli komuś przeszkadzała mamałgosia i na nią nadawał, i ten
          ktoś
          > ciągle tu jest, to niezupełnie wiem, czy JA chcę tu być, bo chyba
          > nie do końca dobrze czuję się w takim towarzystwie.
          >
          > pieska


          poczekaj, sama piszesz, ze nie znasz faktów. Wiec skoro jestes
          ostrożna w zaufaniu, to tym bardziej w oskarżaniu.

          Czy naprawde nie ma w forum nic cennego, co z nawiazką rekompensuje
          ewentualne niedociagniecia?
          • pieskuba Re: Zasady w necie = zasady w realu? 21.01.10, 23:10
            Jest mnóstwo cennych rzeczy. Tyle, że jak mam coś do kogoś, to piszę
            to otwartym tekstem wprost na forum. Obrażam się, czasem obrażę
            kogoś, wybaczymy sobie i spokój. Wychowałam się jeszcze w poprzednim
            ustroju i głęboko mnie brzydzi donoszenie. Nie wyobrażam sobie, że
            lecę do moderacji i robię komuś koło pióra. Nie wyobrażam jej sobie
            szczególnie tu, gdzie prawda i szczerość nie powinny być obce.

            pieska
            • mary_ann Re: Zasady w necie = zasady w realu? 21.01.10, 23:34
              pieskuba napisała:

              > Jest mnóstwo cennych rzeczy. Tyle, że jak mam coś do kogoś, to piszę
              > to otwartym tekstem wprost na forum. Obrażam się, czasem obrażę
              > kogoś, wybaczymy sobie i spokój. Wychowałam się jeszcze w poprzednim
              > ustroju i głęboko mnie brzydzi donoszenie. Nie wyobrażam sobie, że
              > lecę do moderacji i robię komuś koło pióra.

              No więc ja to widzę dokładnie tak samo. I jakoś mnie smuci, że najwyraźniej
              niektórzy mają tu potrzebę zwracania się do "władzy",by w ich imieniu
              rozprawiała z niewygodnymi im osobami. Albo poglądami, bo i taki wpis się tu
              dziś pojawił.
          • wiesia140 Re: Zasady w necie = zasady w realu? 21.01.10, 23:12
            Są ludzie dzięki , którym się zmieniamy, poznajemy siebie i świat, a to
            bardzo dużo.
        • mader1 Re: Zasady w necie = zasady w realu? 21.01.10, 23:33
          nadawał...

          daj spokój, tu są porządni ludzie.
          • pieskuba Re: Zasady w necie = zasady w realu? 21.01.10, 23:40
            Co rozumieć przez słowo "porządni"? Pisali do moderacji czy nie?
            Bardziej obawiałabym się tych załatwiających sprawy za plecami niż
            tych, którzy może nie są do końca "prawomyślni", ale za to wprost.

            Ale to jest mój system wartości i nie zmuszam nikogo, by miał taki
            sam.
            • mader1 Re: Zasady w necie = zasady w realu? 22.01.10, 08:05
              posłuchaj, masz prawo do swojego zdania. Natomiast nie raz było tu
              napisane, ze akurat jakies publiczne roztrząsanie faktów nie
              nastąpi, niezależnie od stopnia ciekawości użytkowników.
              • pieskuba Re: Zasady w necie = zasady w realu? 22.01.10, 09:41
                Ależ ja wcale nie domagam się publicznego roztrząsania faktów. Mało
                tego, mój stopień ciekawości jest równy zeru.

                Nie lubię latania na skargę do pani, ot co.

                pieska
    • magdalaena1977 Re: pożegnanie 22.01.10, 01:16
      Trochę mnie to przeraża.
      Bo ja do tej pory byłam przekonana, że Arthur i Minerwa (za którymi tu
      przyszłam) przestali pisać, bo okazało się, że jako rodzice mają dużo mniej
      wolnego czasu niż jako bezdzietni.
      Jeśli ktoś znikał z forum, to zakładałam, że po prostu znudził się, znalazł inne
      pasje, ma mniej czasu. Ja też mam fora, gdzie kiedyś byłam w czołówce
      najaktywniejszych użytkowników, a potem zaglądałam coraz rzadziej (Wieża
      Błaznów, Twójnet).
      Pamiętam jeden przypadek wyrzucenia kogoś za wypowiedzi jawnie sprzeczne z nauką
      Kościoła.

      A tu się okazuje, że na forum dzieją się jakieś straszne rzeczy, o których ja
      nic nie wiem. A najgorsze, że ja nie zauważyłam, żeby np. mamałgosia pisała
      cokolwiek, co mogłoby kogoś urazić. Arthur miał swój styl, ale w zasadzie
      mieścił się w ramach zaangażowanego dyskutanta.
      Zresztą ja w ogóle postrzegałam dyskusje na forum jako bardzo łagodne, wyważone
      i w ogóle. Na STOFF, które w zasadzie uchodzi za kulturalne i na poziomie forum
      - jest dużo ostrzej.
      Zresztą ja nie dostawałam żadnych listów od moderatorów, a jeśli ostro mi
      odpowiedział, to nie biegłam na skargę. Sama pisałam tak, żeby go przegadać.
      I zastanawiam się - jak to możliwe, żeby na tym forum działo się coś czego
      zupełnie nie zauważyłam.
      • mamaanieli Re: pożegnanie 22.01.10, 08:17
        tak sobie myśle, ze ta dyskusja do niczego dobrego nie prowadzi.
    • mama_kasia Re: pożegnanie 22.01.10, 08:23
      Z dzisiejszej jutrzni:

      Ef 2, 13-16

      Teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście
      daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On bowiem
      jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości
      uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość.
      W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone
      w zarządzeniach, aby z dwóch rodzajów ludzi stworzyć w sobie
      jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i w ten
      sposób jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem,
      w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości.
    • mmb Re: pożegnanie 22.01.10, 08:34
      Chciałabym odpowiedzieć na parę zarzutów jakie się na forum pojawiło pod moim
      wpisem pożegnalnym:
      1. Nie jest to atak personalny na moderację ani chęć zrobienia komukolwiek
      przykrości.
      2. Nie była to również próba dowartościowania siebie poprzez wymuszenie okrzyków
      wróć. Dobrze wiem że mniej więcej od 1/2 roku już nic na forum nie piszę i
      ogólnie rzecz biorąc jestem jedną z wielu osób które więcej z forum wzięły niż
      dostały.
      Gdybym się nie dowiedziała o Minewrze i Arturze zniknęłabym pewnie z tego forum
      po cichu.
      3. Jedynym powodem mojego wpisu było zwrócenie uwagi na to że są wywalani z
      forum zasłużeni dla niego ludzie tacy jak Artur i wspólnota nie jest o tym przez
      moderację informowana - co mi się nie podoba. Był to może nieudolny ale jednak
      okrzyk "Quo vadis Forum?" Uważam że powinniście się nad tym zastanowić.
      Co z moim okrzykiem zrobicie to wasza sprawa, ale czułam że muszę to powiedzieć
      by być w zgodzie ze swoim sumieniem.
    • nati1011 Moderacja i odpowiedzilanosc za forum 22.01.10, 09:16
      Słuchajcie, napiszę, coś czego nie miałam zamiaru nigdy ujawniać,
      ale ze względu na ostatnią sytuację robie. Zwłąszcza, że sama na
      poczatku za bardzo dałam ponieść sie emocjom i też domagałam sie
      wyjaśnień. Potem jednak spróbowałam potawić się w sytuacji moderacji.

      Jestem moderatorem innego - też bardzo specyficznego forum. Mniejsza
      którego, choć parę osób pewnie się domyśli wink I jako moderator
      powiem wam jak to wyglada. Są wątki pisane na forum - jest to forum
      całkiem otwarte, wiec nie tylko czytać, ale i pisac może każdy. Ale
      oprócz tego przychodą maile do moderatora. Chocby dlatego, że ktoś
      ma problem zbyt delikatny, by opisac go na forum. Jest to forum
      pomocowe, wiec bardzo czesto prowadzimy tę pomoc już poza forum.
      Wielu uczestników znam o wiele lepiej niż inni uczestnicy forum. I
      zdarzają sie sytuacje dziwne z punktu widzenia uczestników forum.
      Podam konkretny przykład. Dziewczyna pisze, że nie wyobraża sobie
      porodu naturalnego i pyta jak "załatwić" cesarkę (jest w 7 mc). I
      jak z rękawa sypią sie porady, wśród których pojawia sie drastyczny
      opis cesarki z ostrzeżeniem, ze to żadna bajak itp. Oczywisćie
      natychmiast ktoś inny opisuje horror naturalnego porodu. Niby nic
      złego, sama prawda. Ale ja z korespondencji prywatnej WIEM, ze ta
      dziewczyna ma ciezka depresję i z ogromnym trudem dotrwała do końca
      ciaży. Taki post grozi - poważnie - samobójstwem. Posty ladują w
      koszu, ale ich autorzy rozpętują na forum dyskusję, dlaczego?
      przecież NIC ZŁEGO w nich nie było, dlaczego moderacja cenzuruje
      forum? W sumie w tej błahej z pozoru sprawie padło mase oskarżeń i
      atmosfera robi sie gęsta. Jakby podobnie do naszej ostatniej. Żeby
      była jasność - adresatka postów się nie skarżyła - nawet nie zdążyłą
      ich przeczytać (na szczęscie). Sama podjełam decyzję o usunieciu
      postów. A ich autorzy dostali ostrzezenie, że nie wolno straszyć
      kobiet w ciazy porodem. Takim czy innym. W tamtym przypadku na tym
      się skończyło.

      Opisałam sprawę najmniej drastyczną. Były o wiele trudniejsze. To
      nie zawsze jest takie proste, że jest ktos winny i ktoś niewinny.
      Czasem obie strony są całkowicie niewinne, nikt się nie skarży na
      posty, a jednak moderacja wie coś (może z pozoru bardzo odległego od
      tematu samego watku), co każe interweniować. I przeważnie autorzy
      takich "nietrafionych" postów rozumieją. Czasem nie. Czasem robi się
      z tego karczemna awantura. Pojawiaja sie na forum wątki o cenzurze,
      wycinaniu inaczej myślących, itp itd. a na skrzynkę moderatora
      trafiaja maile powszechnie uważane za obraźliwe. Inni trzaskają
      laptopem i odchodzą z tekstem, ze dzieją sie na forum dziwne rzeczy,
      których oni nie rozumieją, czuja sie sterowani więc idą gdzie
      indziej.

      Te decyzje nie sa łatwe. Czasem długo człowiek sie zastanawia, czy
      kogoś nie skrzywdził. Ale równoczęsnie jst świadomość, ze z racji
      pełnionej funkcji ludzie mi ufają. Zwierzają sie z najbardziej
      intymnych czasem problemów i wielu udaje sie pomóc. Jako moderator
      nie moge zawieść ich aufania. Nie tylko poprzez ujawnienie
      szczegółów, czasem także nie mozna dopuścić do roztrząsania pewnych
      spraw publicznie. A często się zdarza, że ktoś - zupełnie
      przypadkiem - domyśli się, albo trafi w samo sedno problemu. Czasem
      jest ktoś, kto chce pomóc za bardzo lub w sposób niedopuszczalny.
      Postronnym uczestnikom moze się wydawać, ze nie robi przecież nic
      złego, nie wykracza poza zasady forum. Dlaczego więc moderator
      interweniuje? I powiem jeszcze coś ciekawego. Nie pamietam, by
      interweniowała osoba, której watek dotyczył - najcześciej były to
      interwencje osób postronnych, które właśnie z prywtnego spotkania
      czy korespondencji wiedziały, ze dany temat należy koniecznie
      zamknać, albo sama to widziałam.

      W tym wątku zaczynają padać podejrzenia o jakieś niecne zamiary
      moderacji, o sterowanie forum, o zakulisowe rozgrywki itp. Uważam,
      ze to zbyt daleko idące oskarżenia. Nie znamy szczegółów sprawy.
      Moderacja jasno dała do zrozumienia, ze ze wzgledu na dobro osób
      zainteresowanych nie moze ich ujawnić. Podoba nam się to czy nie
      musimy zaakceptować. Ale to jeszcze długo nie oznacza, ze chodzi o
      coś okropnego. Przestańmy snuc domysły i coraz odważniejsze
      hipotezy. Stało sie coś czego do końca nie rozumiemy - trudno.
      Jeżeli dla kogoś ta jedna sytuacja przekreśla wszystko to co dobre
      na tym forum, to bardzo mi przykro. Mam nadzieję, ze wiekszość z nas
      uspokoi emocje i postara sie zaistniała sytuacje zaakceptować.

      Zakończę tekstem z terapi dla małżeństw majacych problemy:

      może i maż jest okropny, ale przecież jest w nim coś, za co go pani
      pokochała.

      Postarajmy sie znaleźć to za co polubiliśmy to forum, i zaakceptować
      to co nam moze nie do końca odpowiada.
    • skrzynka-3 Nowe zasady?-garsc refleksji. 22.01.10, 09:35
      Mialam nie pisac. Jak zwykle od dluzszego czasu. Ale po namysle
      doszlam do wniosku, ze mi jednak na tym miejscu zalezy.I dlatego
      pisze.

      1) od jakiegos czasu zrobilo sie tu dusznawo. Jest strasznie duzo
      rzeczy o ktorych pisac nie mozna zeby nie dostac po uszach.Tak duzo,
      ze czesto wole nie napisac nic bo nie jestem pewna czy moj poziom
      wrazliwosci wystarczy zeby nie napisac czegos niemile widzianego.
      Czasem -jak dla mnie-zupelnie absurdalnie-jak w tym watku gdzie
      postawiono zarzut nie szanowania zaloby Samboragi. Musialam to
      przeczytac 3 razy zeby zrozumiec a dalej nijak nie pojmuje o co
      chodzi. Uczestnicy nie maja obowiazku czytac wszystkich wpisow jak
      robi to moderacja. Ja rozumiem, ze ktos personalnie zarzucilby cos
      Samboradze -wtedy zwrocenie uwagi-wiesz to nie jest dobry moment-
      jest jak najbardziej na miejscu, ale laczenie ogolnego watku,
      rozwazajacego dokad zmierza forum z nieszanowaniem czyjejs
      zaloby?????

      2)To forum ma wysokie standardy jesli chodzi o kulture wypowiedzi i
      szanowanie drugiego czlowieka i bardzo dobrze, ze nie ma tu rzezi
      jaka panuje na wielu innych forach, ze staramy sie pilnowac
      chrzescijanskiego ducha dyskusji ale...przesada nie jest dobra w
      zadnej rzeczy. Komunikacja z drugim czlowiekiem niesie ryzyko
      zranienia. Albo sie to ryzyko podejmuje albo wycofuje sie z
      kontaktow z ludzmi.Jestesmy doroslymi ludzmi i jesli ktos nie
      potrafi zachowac minimum dystansu do dyskusji prowadzonej w
      internecie to... niestety ale nie powinien w niej brac udzialu. Jest
      bardzo wiele mechanizmow obrony, ktore powinny zadzialac-mozna
      napisac wprost -hej uwazaj dokopales mi/dokopalas, mozna wygasic
      sobie jakiegos uczestnika, mozna kogos wreszcie unikac a w
      przypadkach skrajnych zglosic post czy watek do wyciecia.Lecenie na
      skarge do moderacji nie jest zadnym wyjsciem.

      Inaczej ryzykujemy ze odejda osoby ktore co prawda bywaja czasem
      kontrowersyjne ale z drugiej strony nadaja dysksji pewna werwe i
      kolor, cos co sprawia ze czlowiek ja przezywa, mysli o tym i
      dochodzi do nowych wnioskow-do ktorych byc moze wcale by nie doszedl
      gdyby dyskusja toczyla sie na zasadzie wzajemnego przytakiwania i
      glaskania po glowce.

      3) Albo przyjmujemy zasade-zadnych przykladow z zycia wzietych i
      czysto teoretyczne dysputy albo godzimy sie z tym ze zawsze moze sie
      zdarzyc, ze ktos, kiedys rozpozna sie w jakiejs dyskusji. -O matko
      przeciez ta skrzynka-3 to na pewno Gozdzikowa spod 14-tki, a pisala
      o rozwydrzonym dziecku znajomych-no to musi byc Jasiek Gienkowej
      Maryski! Dokad nie podajemy personalnych szczegolow umozliwiajacych
      100% identyfikacje osoby jest ok. Czasem -jak bylo to robione warto
      zwrocic uwage-alarm! zastanow sie czy nie podajesz zbyt wielu
      szczegolow, czasem mozna pociachac moderatorskimi nozyczkami.

      Ogolnie wydaje mi sie, ze wycinanie postow i watkow jest zdrowsze od
      wycinania uczestnikow.

      4)Czasem brak komentarza jest zdrowszy niz komentarz wiem ale nie
      moge powiedziec. Jesli moderacja ma wazne powody do nieujawniania
      pewnych faktow niech odpowie w stylu rzecznika krolowej brytyjskiej
      i po sprawie.

      5) Jak wielokrotnie bylo podkreslane to nie jest tylko forum lecz
      rodzaj wspolnoty o ile na zwyklym forum uczestnicy moga byc dowolnie
      wywalani po cichu to wydaje mi sie ze tu -wlasnie w imie tej
      wspolnoty jej czlonkowie maja prawo wiedziec ze komus zostaly
      pokazane drzwi.Bo traci cala wspolnota, kazdy odchodzacy ja zubaza
      (pomijam przypadki skrajne jawnych prowokatorow i wichrzycieli)

      6) We wspolnocie, rodzinie rozmawia sie tez o trudnych i bolesnych
      sprawach.Tylko wtedy jest szansa na rozwoj, rozwiazywanie problemow,
      doskonalenie sie. To nie oznacza negacji, braku zaufania. Jesli
      zalezy mi na jakims miejscu, na jakis ludziach to nie boje sie
      powiedziec co jest nie tak, co boli. Jesli mozemy sie wspolnie
      pochylic nad problemem-to dobrze rokuje i obie strony wyjda
      bogatsze, jesli zamkniemy sie w twierdzy wlasnych uraz i wzajemnych
      zalow-coz bardzo szybko ze wspolnoty zostanie pustynia.

      To miejsce jest szczegolne. Bardzo duzo od niego dostalam. Nie, nie
      od miejsca -od ludzi ktorzy je tworza. Moze wlasnie dlatego
      poczulam, ze jednak powinnam wreszcie napisac a nie isc do swoich
      spraw ze wzruszeniem ramion.Bo wierze, ze mozemy wspolnie wypracowac
      jasne i czytelne zasady(w sumie po raz kolejny od czasu istnienia
      forum)i dalej obdarzac sie soba.

      Modle sie od wczoraj za WwW do Ducha Swietego.


      Za wszystko co było - DZIĘKUJĘ,
      na wszystko co będzie - TAK
      • nati1011 Re: Nowe zasady?-garsc refleksji. 22.01.10, 09:42
        skrzynka-3 napisała:

        > Ogolnie wydaje mi sie, ze wycinanie postow i watkow jest zdrowsze
        od
        > wycinania uczestnikow.

        oczywiście zgadzam sie z tobą, ale dla formalności - cała ostatnia
        awantura nie dotyczy wywalenia kogokolwiek, a samodzielnego
        odejścia. Coś było nie tak - próbowano sprawę wyjaśnić - w trakcie
        tych wyjaśnien osoba zainteresowana SAMA odeszła. Nie została
        wyrzucona. Takie są fakty.
        • skrzynka-3 Re: Nowe zasady?-garsc refleksji. 22.01.10, 15:09

          Dla formalnosci nie myslalam piszac to o Mamalgosi a bardziej o
          Arturze. Jak pokazuje dyskusja ostatnie wydarzenia to tylko kamyk
          ktory uruchomil lawine. Zbieralo sie od dluzszego czasu.
      • luna15 Re: Nowe zasady?-garsc refleksji. 22.01.10, 09:42
        Zgadzam sie ze Skrzynką w 100 %.
        • sylwia0405 Re: Nowe zasady?-garsc refleksji. 22.01.10, 21:39
          Ja również. Sama lepiej bym tego nie ujęła. Kiedyś z pewnej
          wspólnoty wydalono moich rodziców - ja wtedy byłam dzieckiem. To
          wydarzenie zostawiło we mnie głębokie rany. Dziś boję się
          zaangażować w jakąkolwiek wspólnotę, a na widok tych osób, któe to
          zrobiły - budzi się we mnie gniew sad
      • otryt Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 12:17
        skrzynka-3 napisała:

        >Jest strasznie duzo rzeczy o ktorych pisac
        >nie mozna zeby nie dostac po uszach.

        Tak, liczba tematów tabu wzrosła w stosunku do tego, co było jeszcze
        kilka lat temu. Ten proces zachodzi w całym społeczeństwie. Nasze
        forum jest jedynie jego skromną emanacją. Chyba niewiele da się
        zrobić. Wystarczy popatrzeć choćby, skąd pochodzą linkowane
        artykuły, dające początek dyskusjom. Tylko dwa lub trzy źródła.
        Nawet z pewnymi chrześcijańskimi poglądami trzeba kryć się na tym
        forum lub z nich się tłumaczyć. Każdy, kto się wychylił w jakiś
        sposób jest glajszachtowany, przy milczeniu większości. W moim
        odczuciu Mamalgosia i Artur stanowili pewne przeciwieństwa. Bardzo
        barwne, dlatego mi szkoda. Jedno się wychylało z jednej strony,
        drugie z drugiej strony. Ich odejście sprawi, że będzie jeszcze
        większe ujednolicenie. Ktoś raz ujednolicony ma niewielkie szanse na
        zmianę, cała nadzieja w nowych osobach.

        Jeśli chodzi o mnie, to robi się coraz większy rozdźwięk pomiędzy
        tym, co myślę a oficjalną, poprawną linią forum. Jeśli kiedyś
        odejdę, to właśnie z tego powodu. Staram się oczywiście dostosować,
        ale jest mi z tym coraz trudniej. Na dłuższą metę grozi jakimś
        rozdwojeniem.

        >Jestesmy doroslymi ludzmi i jesli ktos nie
        >potrafi zachowac minimum dystansu do dyskusji
        >prowadzonej w internecie to... niestety ale nie powinien
        >w niej brac udzialu.

        Tu dotknęłaś sedna wielu konfliktów na forach. . Osoba bardzo
        wrażliwa czy wręcz przewrażliwiona spotyka się z osobą wrażliwą
        inaczej. Bardzo często te drugie osoby uczą tych pierwszych pięknej
        sztuki dystansu. Protekcjonalnie poklepują po ramieniu,
        mówiąc: "brakuje ci dystansu!". Mnie tez próbowano tego kiedyś
        uczyć. Ty idziesz jeszcze dalej, mówiąc między wierszami, ze nie są
        dorosłe, a wprost mówisz, że nie powinny brać udziału w dyskusjach
        na forum. I nie biorą! Właśnie te osoby odchodzą po cichu. Ich
        niepełną listę wymieniła Mader. Nie będą kopać się z koniem.

        Przyznam, że ja sam bywam czasem przewrażliwiony, obolały,
        przetrącony. Różne sytuacje życiowe mogą wprowadzać w taki stan.
        Wtedy zazwyczaj nie pojawiam się na forum. Jestem jak ten zwierz
        raniony (nie na forum!), który szuka głębokich chaszczy, by tam się
        skryć i lizać swoje rany. To może się wydawać śmieszne lub
        niezrozumiale dla osób z tej drugiej podgrupy. Ale tak jest i to nie
        ma nic wspólnego z dorosłością. Ludzie różnią się intensywnością
        wrażeń odbieranych ze świata. Ta cecha bardzo utrudnia życie zarówno
        w realu, jak i na forum. Dlatego czasem w ramach treningu (nauki
        dystansu) pomimo wszystko wychodzę z tych chaszczy i dyskutuję na
        forum. Czasem coś przesadę, czasem coś palnę wtedy. Łatwo wtedy o
        konflikt z kimś. Gdy jestem w lepszej formie, dzielnie stawiam czoła
        jak ten jeleń na rykowisku. Stać mnie wtedy i na humor i na dystans.
        Gdy widzę kogoś obolałego, staram się brać na jego zachowanie i
        wypowiedzi poprawkę. Wiem z kolei, że są osoby, które widząc jakąś
        słabość, tym chętniej (nie zawsze świadomie) podejmują atak.

        Jest jeszcze coś. Ludzie na forum pokazują czasem swoje osobiste
        problemy, często te świeże, bolesne, nieprzepracowane, pokazują się
        w bolesnej prawdzie, płaczą krwawymi łzami. A są też tacy, którzy
        tego nie robią, lub wręcz nic nie mówią o sobie. Ci pierwsi są
        narażeni na niezrozumienie lub brak delikatności, ci drudzy czują
        się bezpiecznie. To może stwarzać pole do potencjalnego konfliktu.
        Okazuje się, że nawet mówienie o swoich osobistych doświadczeniach
        religijnych jest wrażliwą informacją o człowieku. Do niedawna ta
        sfera była pod specjalną ochroną. A może mi się to wszystko tylko
        wydaje?

        Pozdrawiam serdecznie

        • marzek2 Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 12:52
          Zgadzam sie Otrytem. I o ile rozumiem dużo z tego, co pisała Skrzynka, nie
          podoba mi się podejście "Jeśli jesteś za wrazliwy, to nie dysktutuj".
          Przepraszam, ale kojarzy mi się to z pewną swoistą selekcją naturalną. Czyli
          tutaj na forum mogą dyskutować tylko osoby o twardej skórze, ciętej argumentacji
          i ogromnym dystansie. Jasne, wtedy będzie gorąco, ciekawie, pobudzająco.
          Tylko... tylko jest jednak jakaś cena jaką się za to płaci. Bo jeśli traktujemy
          forum jako wspólnotę, to powinno w niej być miejsce i dla tych bardziej
          otwartych, mocnych i dla tych przewrażliwionych, słabszych dyskutantów.

          Przyznam, że ja najwięcej odnośnie relacji z ludźmi nauczyłam się właśnie od
          osób innych niż ja. Bo co to za sztuka przebywać z kimś podobnym do mnie? To
          jest bardzo fajne i tak lubię. Ale wydaje mi się, że poprzez kontakty z innymi
          ode mnie, czasem w bolesny nawet sposób - bardziej się rozwijam.

          Oczywiście nie uszczęśliwimy wszystkich. I zawsze można napisać coś, co kogoś
          urazi. Ale... "o ile to od Was zależy, ze wszystkimi pokój miejcie" Albo kojarzy
          mi się jeszcze ten piękny werset "Wzywamy was też bracia, napominajcie
          niesfornych, pocieszajcie bojaźliwych, podtrzymujcie słabych, bądźcie
          wielkoduszni wobec wszystkich".

          Właśnie - słabych podtrzymujcie. Nie mówcie "jesteś słaby, sorry, nie dyskutuj"...

          Właściwie może nie powinnam się wypowiadać, jako obserwatorka od dłuższego
          czasu. Ale forum nadal jest mi bliskie i przeżywam to, co się teraz dzieje. Że
          to jakaś próba - to pewne. Ważne, żeby wyjść z tej próby po Bożemu.
          • skrzynka-3 Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 15:22

            Nie Marzku to nie tak. Moze niefortunnie to sformuowalam.Chodzi mi
            tylko o to, ze rowniez te wrazliwe czy nawet nadwrazliwe osoby maja
            mechanizmy obrony dzieki, ktorym moze uda sie znalezc tu miejsce i
            dla jednych i dla drugich.I taka obronna tarcza moze byc tez
            moderacja-wycinajac, upominajac itd.

            Ja tez nie lubie byc kopana, dlatego byly na tym forum osoby, z
            ktorymi dyskusji po prostu unikalam.

            Chronmy to co slabe, badzmy wyczuleni na innych zwlaszcza tych
            wrazliwych, uczmy sie siebie ale tez..nie wiem jak to ujac zeby byc
            dobrze zrozumiana i znowu zeby kogos nie zabolalo -nie ulegajmy tez
            pewnej nadwrazliwosci.
            • nati1011 Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 15:35
              skrzynka-3 napisała:

              > Chronmy to co slabe, badzmy wyczuleni na innych zwlaszcza tych
              > wrazliwych, uczmy sie siebie ale tez..nie wiem jak to ujac zeby
              byc
              > dobrze zrozumiana i znowu zeby kogos nie zabolalo -nie ulegajmy
              tez
              > pewnej nadwrazliwosci.
              >

              Skrzynka, ale to właśnie w dyskusjach z Arthurem (którego wprost
              przywołałaś) osoby delikatniejsze nie miały żadnych szans. Ja jestem
              zaprawiona w bojach forumowych, a tez nie raz wymiękałam. Mi jest
              brak jego na forum - nawet bardzo - ale w tym wypadku rozumiem
              decyzję moderatorek. Zwłaszcza, ze była poprzedzona nawet
              wielokrotnym zwracaniem uwagi na forum. I z całym szacunkiem, ale
              nie dało się Arthura zignorować wink
              • skrzynka-3 Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 16:40

                Nati dlatego ja z Arthurem nie dyskutowalam bo za cienka w uszach
                jestem sad. Jest taka opcja na gazecie wygaszania niektorych nickow-
                po prostu nie widzisz wtedy tych wpisow i pozamiatane.

                I teraz wyobrazmy sobie, ze ktos nagminnie rani innych i coraz
                wiecej osob go wygasza -wlasnie w imie nie kopania sie z koniem. W
                pewnym momencie taka osoba moze co najwyzej podyskutowac sama z soba.
                Biedna tylko moderacja, ktora na taki luksus nie moze sobie pozwolic
                zeby w razie czego moc ciachnac cos ewidentnie naruszajacego zasady.

                Inna sprawa ze sa tez gdzies granice-moderacja uwage zwraca, inni
                uczestnicy tez i na priv i publicznie -reakcja zerowa.Trudno -choc
                boli rozstac sie trzeba. Zeby moc istniec obok siebie kazdy musi sie
                kawalek posunac a nawet powiedzialabym ze ten silniejszy wiekszy
                kawalek.

                Za wszystko co było - DZIĘKUJĘ,
                na wszystko co będzie - TAK
                • nati1011 Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 16:51
                  Znamienne, że to właśnie Arthur tak czesto powtarzał: moja wolność
                  kończy się tam, gdzie zaczyna czyjaś krzywda sad(
        • sulla Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 14:17
          A widzisz Otrycie, ja też taki wrażliwiec jestem. A właśnie Ty jesteś dla mnie
          jedną z tych osób, które uczą mnie porozumiewać się ponad tymi emocjami i
          traktować się z szacunkiem mimo różnic.
          • mama_kasia Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 14:25
            Też pomyślałam, jak czytałam post Otryta, o Waszych
            rozmowach i porozumieniach.
            • sulla Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 14:29
              Dla mnie te rozmowy z Otrytem właśnie to taki mały dowód, że da się dogadać smile
              • skrzynka-3 Re: Nadwrażliwi muszą odejść... 22.01.10, 15:23

                A ja lubie z podziwem czytac jak wlasnie mimo trudnosci potraficie
                sie dogadac. Bardzo mnie to buduje.
    • mama_kasia Re: pożegnanie 22.01.10, 14:03
      Jestem nadwrażliwcem, emocjonalnie reaguję, nie lubię, gdy
      ludzie siebie nawzajem oskarżają, gdy kłamią, gdy w imię
      wyżyszych racji są do bólu zasadniczy, gdy widzą zasadę,
      prawo, a nie widzą człowieka.

      Potrafię sobie z tym radzić, w zasadzie. Na forum to proste.
      Zwyczajnie - nie odpowiadam, no chyba, że mogę użyć argumentów
      rozumowych, związanych z wiedzą.
      Nie opisuję raczej swoich uczuć (tak myślę). Nie chcę, aby ktoś
      się do nich odnosił. Są moje i dawane tylko tym, którym chcę.
      Ale to wszystko nie znaczy, że w domu nie płakałam czasami - właśnie
      z powodu forum.

      Odkryłam ten kawałek siebie na chwilę. Nic w związku z tym nie
      oczekuję. Chciałam potwierdzić, że tacy ludzie na forum są.
      Ludzie, jak napisał Otryt, "różnią się intensywnością
      wrażeń odbieranych ze świata. Ta cecha bardzo utrudnia życie" -
      to prawda.

      Pewnie, jestem tu na własną odpowiedzialność, podejmuję ryzyko
      zranienia. W każdej chwili mogą zamknąć tę stronę w przeglądarce.
      Nie robię tego i jeszcze staram się rozmawiać, bo widzę sens - tę
      perspektywę Bożego miejsca w sieci.
      Ale przyznaję, że dyskusji w imię lepszego forum mam dosyć i tego
      całego poczucia wyższości, które u niekórych widzę, tej zasadności,
      walki, ostrego traktowania. ...Bo co? Bo takie jest życie? sad
      • andrzej585858 Re: pożegnanie 22.01.10, 16:25
        mama_kasia napisała:
        .
        > Ale przyznaję, że dyskusji w imię lepszego forum mam dosyć i tego
        > całego poczucia wyższości, które u niekórych widzę, tej zasadności,
        > walki, ostrego traktowania. ...Bo co? Bo takie jest życie? sad

        Jeszcze raz pozwolę sobie na cytat z "Wyznań" św. Augustyna. Najbardziej słynny
        cytat dodam - moim zdaniem słowa te powinny widnieć wszędzie, gdyż mając je
        ciągle przed oczyma moze inaczej odbieralibyśmy innych?

        "Oto ludzie wędrują, aby podziwiać szczyty gór, spiętrzone fale morza, szeroko
        rozlane rzeki, Ocean otaczający ziemię, obroty gwiazd.
        A siebie samych omijają, siebie nie podziwiają".

        Siebie samych omijamy!! Te słowa winny być pisane dużymi literami!!
        • sion2 Re: pożegnanie 22.01.10, 17:07
          Ja mysle że forum wyjdzie z tego umocnione. Nie dajmy sie smile.

          Dla mnie wstrząsające są tylko dzialania pewnej osoby, która
          rozsyła maile ze niewinna jest i w ogóle nie wie o co chodzi.
          Moderacja sie bronic nie moze bo złamalaby tajemnice
          korespondencji. I uprawiac "kreciej roboty" tez zabronic nie ma jak.
          • skrzynka-3 Re: pożegnanie 22.01.10, 17:28
            sion2 napisała:

            > Ja mysle że forum wyjdzie z tego umocnione. Nie dajmy sie smile.
            >
            > Ja tez tak mysle, jest o co walczyc!
            >
            >
          • mary_ann Re: pożegnanie 22.01.10, 17:35
            sion2 napisała:

            > Dla mnie wstrząsające są tylko dzialania pewnej osoby, która
            > rozsyła maile ze niewinna jest i w ogóle nie wie o co chodzi.

            No i właśnie chyba w takiej konwencji NIE powinniśmy tu pisać...
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka