k4free 21.12.05, 23:26 Z niecierpliwością oczekujemy MĄDREJ AUTORSKIEJ wypowiedzi ze strony Pana Gutka Czy się doczekamy? Czy może mamy sobie ją sami ściągnąć z kosmosu :-) Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
k4free ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... 21.12.05, 23:38 Fascynują mnie prawdziwe wyznania ludzi "z branży"... Najpierw kolega "graphy" (Jacek M.) czyli były zawodowy tłumacz z pięcioletnim stażem w ITI napisał na forum NAPISY.ORG (15.12.2005 o godz. 23.39): "Otóż mogę powiedzieć tyle, przez pięć lata byłem tłumaczem filmów dla ITI (do grudnia roku 2002). Już wtedy prężnie działały strony z napisami i działali ludzie tłumaczący filmy na dość dobrym poziomie. Nie da się zaprzeczyć, że niejednokrotnie korzystaliśmy z tych napisów, a kierownictwo ITI było temu jak najbardziej przychylne /.../ Więc prawie z całkowitą pewnością mogę stwierdzić, że ITI a już na pewno BestFilm które już nie walczy z p2p nie zrobi nic aby narazić się rzeszy klientów walcząc i tak z wiatrakami, a może czerpać z tego korzyści i tak też robi" napisy.org/forum/showthread.php?t=21026&page=51 A następnie pan Roman Gutek dzień później wyznaje z rozbrajającą szczerością: "Mnie jednak bardziej niż atak odpowiada rozmowa i poszukiwanie wyjścia z sytuacji. /.../ Mnie interesuje zdanie internautów /.../ Oni także mają swoje racje. Te rozsądne chcemy wykorzystywać w przyszłości." serwisy.gazeta.pl/kultura/1,34169,3071682.html Jak to miło że branża filmowa CHCE TAKŻE W PRZYSZŁOŚCI (podobnie jak to robiła dotąd) WYKORZYSTYWAĆ darmową pracę internautów i bezinwestycyjną reklamę swoich produktów w sieci internet. Byłoby jednak wskazane, aby robić to z głową i chociaż odrobinkę BARDZIEJ UCZCIWIE niż do tej pory. Przedstawię więc poniżej DWA SKRAJNE scenariusze możliwych wydarzeń określające skalę ewentualnej współpracy: ============================== SCENARIUSZ KULTURY i ROZSĄDKU ============================== 1. Zwalniamy z pracy pana Jakuba Duszyńskiego aby pokazać gest dobrej woli i zdystansować się od jego samowolnych praktyk - dopuścił się on wszakże zastraszania działających społecznie internautów i z całą pewnością zrobił to z powodu nadgorliwości (która jak wiadomo jest gorsza od faszyzmu). Pokażemy tym samym że nie zależy nam na "atakowaniu" i uzmysłowimy innym dystrybutorom że "nie tędy droga". 2. Zapraszamy do współpracy oba wortale NAPISY.ORG i NAPISY.INFO 3. Wortale organizują konkursy na tłumaczenia wśród swoich współpracowników. Najlepsze tłumaczenia trafiają do dystrybutorów na zasadach licencji "CREATIVE COMMONS" (często będą to prace zespołowe) creativecommons.pl 4. Dzięki pomocy ze strony internautów organizujemy festiwale różnych wartościowych filmów, aby udostępnić twórczość z różnych krajów jak najszybciej, jak najpełniej i w jak najlepszym przekładzie. Oraz oczywiście jak najtaniej... Odwraca to złą passę, dzięki czemu Roman Gutek miast "wrogiem" staje się bożyszczem pół miliona młodych Polaków i conajmniej ulubieńcem kolejnych pięciu milionów ich rodzin oraz znajomych. W miastach powstają KGF-y czyli "Kino-Gutki Filmowe" jako nowa forma wspólnego spędzania wolnego czasu - przy dobrym filmie, dobrym jedzeniu, pogawędce i internecie... GF rozprowadza karnety przez sieć a każdy szanujacy się internauta lubi zapraszać tam swoją sympatię / żonę / kochankę... 5. Podobnie postępujemy względem polskiej produkcji filmowej (archiwalnej i obecnej) - organizując sieciowe tłumaczenia list dialogowych z polskich filmów na obce języki. Promujemy tym samym dorobek polskiej kinematografii na świecie. 6. Wspieramy twórczość niezależnych młodych twórców (autorów scenariuszy, operatorów, reżyserów) i maksymalnie szeroko udostępniamy ją w sieci, aby z czasem z powstałego tygla wyłowić i wypromować na świecie prawdziwe perły i diamenty młodego polskiego kina... Nasze typy i wyroki opieramy na wyrobionym smaku rzeszy młodych filmomaniaków, których całe pokolenie wyrosło dzięki współpracy GUTEK FILM z sieciową społecznością. 7. Po siedmiu latach takiej polityki następuje conajmniej SIEDEM LAT TŁUSTYCH i wielki rozkwit polskiej kultury wizualnej. Wracają słynne czasy "szkoły polskiej" w kinie :-) a Roman Gutek zostaje odznaczony orderem "Orła Białego" ================================ SCENARIUSZ ZABOBONU i PORZĄDKU ================================ 1. Nasyłamy tajną policję na uczniów, studentów i bezrobotnych aby ukarać "dla przykładu" tych, którzy nie są w stanie się obronić przed tajniakami, prawnikami i komornikami... 2. Propagujemy w mediach politykę "zaciskania pięści" zaś wśród rodzin zjadaczy filmów politykę "zaciskania pasa". Wprawadzamy system kartkowy na 7 filmów tygodniowo dla każdej rodziny. Straszymy rozpasanymi "piratami" internetowymi niegrzeczne dzieci w szkołach oraz zagubione babcie z Radia Maryja. Każdy nowonarodzony Polak oznacza dla rodziny nie tylko "becikowe" ale również "gutkowe" - czyli jednorazowy karnet na filmy z okresu niemego kina... 3. wPiSujemy się udatnie w modną aktualnie politykę rządu IV RP i dzięki temu zyskujemy poparcie rządzących salonów konserwatywno-zaściankowych. Batożymy wolność twórczą oraz UJEŻDŻAMY maksymalnie kulturą filmową przy pełnej aprobacie ministra Ujazdowskiego... Przy każdej salce katechetycznej powstają salki BDKF (BezDyskusyjne Kluby Filmowe) a Roman Gutek staje się mocarzem dystrybucji filmowej dzięki finasowemu i moralnemu wsparciu ze strony OPUS DEI wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,55670,3070759.html 4. Dzięki nam rośnie w siłę KARYKATURA i DZIEWICTWO NARODOWE. Zostajemy sponsorem festiwali w Burkina Faso, Iranie oraz w Celebration na Florydzie. Prezydent BUSH docenia nasze sojusznicze starania i daje nam w prezencie spłachetek ziemi w Teksasie, abyśmy tam mogli na starość założyć ranczo dla filmowych emerytów z IV RZepy. 5. Dzięki naszym zabiegom polska POLICJA zostaje wyposażona w przenośne palmtopy z WiFi do wykrywania hot-spotów i każdy funkcjonariusz przechodzi przeszkolenie w odróżnianiu "złych pakietów" od "prawomyślnych pakietów" sieciowych. Większość studentów po ukończeniu edukacji ucieka przez kanał La Manche do Londynu, gdzie jest więcej nielegalnych pirackich rozgłośni radiowych (200) niż w całej Polsce legalnych stacji. Ale za to rośnie w Polsce wykorzystanie nowoczesnych technologii wśród mundurowych co bardzo cieszy polic-ministra Dorna... 6. Nadal możemy korzystać z odpowiednio wysokiego poziomu życia na salonach Warszawy i dzięki sieci naszych wypożyczalni "Blu-Ray Gutek" za żółtymi (papieskimi) firankami propagujemy wśród wybranych rodaków odpowiednie treści solidarnej sztuki filmowej. Deputaty i przydziały na pakiet filmów w jakości HDTV rozdziela zdalnie z Torunia sam Ojciec Rydzyk z telewizji T.R.WAM! (T.adeusz R.ydzyk WAM!) 7. Po siedmiu latach takiej polityki następuje 7 lat chudych i Polska staje się przodownikiem światowej ANOREKSJI FILMOWEJ zaś Roman Gutek odbiera z rąk papieża złote kropidło za pomoc w skutecznym rozmontowaniu Unii Europejskiej... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: MaD Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.internetdsl.tpnet.pl 22.12.05, 09:28 > ============================== > SCENARIUSZ KULTURY i ROZSĄDKU > ============================== > rewelacyjny projekt, zwlaszcza pkt 5) niestety na pewno nie zostanie wprowadzony w zycie, a zwlaszcza nie przez GF..:/ ale moze znajdzie sie ktos inny, odwazny?? > ================================ > SCENARIUSZ ZABOBONU i PORZĄDKU > ================================ > niestety bardzo prawdopodobny.. :/ w ciekawych czasach zyjemy, nie ma co..:( Odpowiedz Link Zgłoś
kayakto czasy sie zmieniaja, ludzie nie 23.12.05, 04:08 po prostu tak juz bedzie ze filmy beda w necie. i trzeba wymyslic jakis inny sposob finansowania niz kupowanie filmow / biletow do kina moze reklamy podczas filmu? tak zeby bylo trudno je wyciac? a moze product placement? - Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: hanus Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: 213.17.181.* 22.12.05, 11:39 Pochylam czoło przed komentarzem ciekawszym od artykułu. I jakże prawdziwym. Respekt. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: phi Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.12.05, 19:00 co to w ogóle ma być? Albo człowiek jest uczciwy i płaci za jakieś dobro (np film na którego wyprodukowanie poszło miliony $$$ i masa ludzkiej pracy; jest to produkt który z założenia nie powinien być rozdawany charytatywnie) albo jest złodziejem i to dobro kradnie. Koniec tematu...... Udawanie że ściąganie filmów jest czymś normalnym legalnym itp itd jest po prostu wkręcaniem (najczęściej sobie) kitu. Wiekszosc filmow jakie sie panoszą po sieci to najnowsze filmy które albo dopiero co weszły do kin albo nawet jeszcze nie weszły "logiczne wydaje się twierdzenie Piotra Waglowskiego, że nielegalne jest udostępnianie (czyli publikacja), natomiast samo ściąganie karalne nie jest." Czy zakładając że wiem iż plik udostępniony jest nielegalnie i go ściągam popełniam przestępstwo? Pewnie tak... Ale lepiej udawać głupiego... Ciekawe jak ten pan Lipszyc wytłumaczy fakt iz jedni płacą za coś co inni dostają za darmo.... pewnie głupotą tych co płacą..... "Świat lepszy to świat, w którym dzięki sieci dostęp do filmów jest szybki, łatwy i tani, a pieniądze trafiają do artystów, a nie łańcuszka pośredników." Ale mnie ten gość bawi... P2P powoduje że pieniądze nie trafiają do nikogo:P. A jak ktoś zwolni pośredników to wzrośnie bezrobocie:P A napisy.... sa do nielegalnych kopii filmów. Odpowiedz Link Zgłoś
annmarie Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... 22.12.05, 20:09 Nie tylko filmy są ściągane z sieci - powiedz mi w jaki sposób - legalny - mogę obejrzeć mecze NBA (oprócz dwóch tygodniowo w Canal+, który zresztą mam)? Jedyną drogą jaką znam (oprócz p2p), jest opłacenie abonamentu w serwisie NBA.com, tyle, że na moim łączu jakość jest marna (zastoje, przerwy), dodatkowo w danym czasie mogę oglądać tylko jeden mecz, a odbywa sie ich równocześnie nieraz 3-4... A gdzie mogę obejrzeć najnowsze wydania Amazing Race (to, które jest na AXN nie jest najnowszym), a kolejną serię Monka? I do tego też były napisy... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: phi Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.12.05, 20:32 Nie tylko filmy są ściągane z sieci - powiedz mi w jaki sposób - legalny - mogę > obejrzeć mecze NBA jedz do USA:P. To nie jest odpowiedz..... jak nie moge miec czegos legalnie to bede mial to nielegalnie. Kradziez jest kradziez bez wzgledu na to czym sie kierowalas kradnac. Poza tym wcale nie musisz tego ogladac.. inni ludzie jakos bez tego zyja Odpowiedz Link Zgłoś
agaj.agaj Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... 22.12.05, 20:58 1. Kupuje film na DVD, po ogladnieciu pozyczam go grupie przyjaciol by sobie tez obejrzeli. Wedlug Twojej waskiej definicji, moi przyjaciele kradna, bo za film nie zaplacili. Ponadto, ja popelniam przestepstwo bo rozpowszechniam kopie. Nie wydaje Ci sie, ze jest to postawienie problemu na glowie, a Twoje podejscie do tego co legalne, a co nie, jest zbyt waskie? 2. Moja corka kupuje CD, mnie podoba sie plyta, dlatego corka robi mi kopie. Czy znowu wedlug Ciebie popelniamy przestepstwo? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: phi Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.12.05, 23:41 to akurat o czym mowisz jest faktycznie legalne... ale my mowimy o takich sieciach jak emule kazaa czy torrenty gdzie praktycznie nikt nikogo nie zna i kazdy dobrze wie co sciaga. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Halczyk Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.12.05, 12:26 Niestety często zdarza sie ze film jest inny lub kopia jest niezadowalająca. Gdyby były sklepy z filmami za rozsądną cenę to nie czekal bym na film z emula (o ktorym nie wiem czy to wogole jest ten film bo ludzie czesto oszukuja udostepniajac np. porno) tylko kupil bym w sklepie sprawdzony i pewny jakosciowo produkt. Ale niestety musze czekac na film kilka dni nie wiedzac co dostane, bo nie stac mnie na płyty za 50 czy 80 złotych :( Dlatego tez czesto kupuje filmy z gazetami za 10 zł bo na tyle mnie stac ale tam niestety nie ma nowości :( A tak na marginesie to korzystam z P2P, a mimo to i tak jestem w kinie conajmniej raz w miesiacu. Nawet moge powiedziec ze od kiedy korzystam z P2P to czesciej odwiedzam kina niz wczesniej zanim nie sciagalem z filmow z netu. I nie jestem złodziejem przez to ze sciagam filmy napewno, a skoro tak uwazasz panie Phi to sie zastanow bo najpierw mówisz ze kradziez zawsze jest kradzieża, potem sie z tego wycofujesz piszac ze jak córka ojcu zrobi kopie płyty to juz wtedy nie bo "oni sie znają"?? Czyli wedlug Ciebie najpierw powinienem zadzwonic do tego co chce od niego sciagac film i się przedstawic i jak juz sie poznamy to moge sobie film legalnie sciagnac?? :P ;-) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: C!chy Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.12.05, 20:36 dobra riposta ;] pozdro Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: prawo_autorskie Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.chello.pl 22.12.05, 21:17 > jedz do USA:P. To nie jest odpowiedz..... jak nie moge miec czegos legalnie to > bede mial to nielegalnie. Kradziez jest kradziez Naruszenie praw autorskich NIE JEST KRADZIEŻĄ. Przynajmniej nie jest tak określane w przepisach. To jest twoja nadinterpretacja. Proponuję przeszukać ustawę o prawie autorskim... oraz kodeks karny przeszukać pod kątem występowania wyrazu kradzież. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: phi Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.12.05, 23:44 ale moralnie dla mnie jest kradzieżą.... bo dostaje za darmo coś za co inni płacą grubą kasę, a jeszcze inni w pocie czoła to tworzą przez wiele miesięcy, jeszcze inni wydają to oczekując z tego zysków Odpowiedz Link Zgłoś
drunkcat Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... 23.12.05, 10:19 Gość portalu: phi napisał(a): > ale moralnie dla mnie jest kradzieżą.... bo dostaje za darmo coś za co inni > płacą grubą kasę, a jeszcze inni w pocie czoła to tworzą przez wiele miesięcy, > jeszcze inni wydają to oczekując z tego zysków a jeszcze inni spijają śmietankę i nachapią się w pioruny kasy :] mówię tu o wy-tfffu-rniach i dystrybutorach Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: je Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.ichtj.waw.pl 23.12.05, 10:23 > ale moralnie dla mnie jest kradzieżą.... bo dostaje za darmo coś za co inni > płacą grubą kasę, Piszesz bardzo idiotycznie. Zgodnie z tą definicją właściciel sadu jedzący jabłko jest złodziejem, bo ma coś za co inni musieliby zapłacić. Dobrze, że podkreślasz, że masz własną definicję kradzieży, ale twoje oderwanie od rzeczywistości nie upoważnie cie do bluzgania na innych! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: phi Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 23.12.05, 12:50 to Ty piszesz idiotycznie! Porównujesz WŁAŚCICIELA(który swój sad kiedys kupił, płaci za niego podatki i czerpie zyski, wszystko legalnie) do kogoś kto zodobył pewien TOWAR/PRODUKT(w pewnej zmienionej formie) w nielegalny(albo przynajmniej wątpliwy moralnie) sposób. > twoje oderwanie > od rzeczywistości nie upoważnie cie do bluzgania na innych! Że niby, że co?:))) Faktycznie ktoś tu jest oderwany od rzeczywistości... Wszyscy którzy ściągają filmy, muzykę (o może jeszcze nielegalne oprogramowanie) i wmawiają sobie że są uczciwymi ludźmi. Uczciwy człowiek idzie do sklepu/wypożyczalni płaci tym którzy MAJĄ ZEZWOLENIE na obrót TOWAREM/FILMEM i jest z tego szczęśliwy:) A Źli dytrybutorzy/ wydawcy? Och jacy oni straszni że chcą kasę zbić na WŁASNYM PRODUKCIE... no wręcz potworne. Ludzie biznesu i kase chcą mieć!!! Normalnie pod ściane ich. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: bio_hazard Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.internetdsl.tpnet.pl 04.01.06, 20:50 LOOOOL :D teoretycznie rzecz biorac to wg. Twojej definicji kradziezy, uprawiajac sex ze swoja kobieta, tez jestes moralnym zlodziejem, bo ci ktorzy korzystaja z uslug prostytutki musza za to placic :D:D:D a swoje gadki o moralnosci zachowaj dla siebie - bo to indywidualna sprawa kazdego czlowieka i nie jest rozpatrywana w kwestiach odpowiedzialnosci karnej (przynajmniej narazie - bo kto wie co wymysli nasz OBW el Presidente und s- ka...) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: komentator Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.chello.pl 16.01.06, 22:50 A jak mam kopię lub foto kopię Mona Lizy w domu na ścianie to też jestem złodziejem? A Ci co robią kopie obrazów, np. w szkołach, na własny użytek, to też są złodziejami? I oczywiście Ci co je wieszają w swoich domach też nimi są? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Pytajnik Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.aster.pl / *.aster.pl 22.12.05, 21:24 Może ktoś odpowie na moją wątpliwość: Dlaczego pieniądze z kieszeni zwykłego podatnika mają iść na niwelowanie przez służby policyjne strat, jakie ponoszą firmy fonograficzne, informatyczne i producenci filmowi, z takiego oto powodu, że nie zabezpieczają swoich produktów? Jeśli koncerny twierdzą, że im się nie opłaca wydawać filmów, muzyki, programów komputerowych, bo ludzie używają p2p, powinny zmienić branżę, a nie wymuszać na rządach odpowiednie regulacje prawne i ściganie tych, którzy ich biznes czynią nieopłacalnym. I jeszcze to nieustanne kaznodziejstwo, mówienie o "kradzieży" itp. Przecież to zwyczajna hipokryzja. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: phi Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.12.05, 23:48 kto powiedział że nie zabezpieczają? Płyty są zabezpieczone, ale każde zabezpieczenie można obejść.... (to mogłoby być karane:) ) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Pytajnik Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.aster.pl / *.aster.pl 23.12.05, 00:16 Zabezpieczenie, które łatwo obejść, jest zabezpieczeniem pozornym. Zwłaszcza w kontekście p2p - wystarczy, że kilku ludzi (a nawet czasem jeden) złamie zabezpieczenie i rzecz staje się dostępna dla milionów. Tak się składa, że żadna z oryginalnych płyt CD z muzyką, które posiadam, nie jest w ogóle zabezpieczona. Poza tym, dlaczego nie uznać, że łatwa "kopiowalność" jest wadą produktu, o którą powinien troszczyć się wytwórca, a nie państwo? Roszczenia wytwórców i dystrybutorów względem państwa i społeczeństwa są tymczasem ogromne. Doprowadzono do uchwalenia odpowiednich, korzystnych dla wytwórców ustaw. Wymuszono ściganie osób nie stosujących się do tych przepisów przez państwowy aparat represji. Próbuje się ponadto na siłę wprowadzić jakieś dziwne, nieostre a przez to niebezpieczne terminy prawne jak "własność intelektualna". Manipuluje się też dobrze zakorzenionym w mowie potocznej pojęciem moralnym "kradzież". W moim przekonaniu, to wszystko rodzi zbyt wysokie koszty społeczne, by się na takie roszczenia godzić. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ktoś Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.walbrzych.dialog.net.pl 24.12.05, 07:15 masz rację. inni tego niewidzą i żyją.W podobny sposób jak kogoś niestać na książki to niech nie czyta.Jego dzieci jako dzieci tego który nie ogląda i nie czyta niech nie chodzą do szkoły bo po co. I tak w ten oto sposób wracamy do 15 wieku. Rasa panów mieszkająca w dużych miastach i mająca dostęp do "kultury" jakie takie zarobki oraz plebs dla którego najlepszym zajęciem będzie robienie dzieci (będzie "becikowe" i kształcenie kolejnych matołów i darmozjadów. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ma_an Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 01.01.06, 19:53 postrzeganie takiego działania jako kradzież to dla mnie dość śmieszna sytuacja... z tego wynika, że ponad dwie trzecie polaków to zlodzieje, bo nie płacą abonamentu za telewizję, a ją oglądają... WSZYSCY ZŁODZIEJE POLSKI I ŚWIATA - ŁĄCZCIE SIĘ!!! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: C!chy Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.12.05, 20:42 poza tym dystrybutorzy strasznie oszukuja nas tymi "wyliczeniami strat". przeciez co innego jest pojsc do sklepu i ukrasc z tamtad np. czekolade (oczywiste: strata 2zl) a co innego NIE KUPIC (ale i nie ukrasc) tej czekolady. to bedzie wtedy BRAK ZYSKU a NIE STRATA. Nikt nie traci pieniedzy na piractwie, ew. mozna by sie tylko zastanowic czy ktos zarabia mniej... Ale na pewno NIE TRACI! to ze np. sciagne sobie z sieci film nie oznacza ze z kieszeni dystrybutora/wydawcy/aktora ukradlem jakies pieniadze! peace C!chy Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: prawo_autorskie Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.chello.pl 22.12.05, 21:14 Gość portalu: phi napisał(a): > co to w ogóle ma być? Albo człowiek jest uczciwy i płaci za jakieś dobro (np > film na którego wyprodukowanie poszło miliony $$$ i masa ludzkiej pracy; jest > to produkt który z założenia nie powinien być rozdawany charytatywnie) albo > jest złodziejem i to dobro kradnie. Koniec tematu...... Zgodnie z przepisami (prosze zajrzeć do ustaw) osoba, która narusza prawa autorskie nie jest złodziejem. Albo inaczej, proszę znaleźć choć jedno zdanie w przepisach, gdzie naruszenie praw autroskich jest określane mianem kradzieży. Za naruszenie praw autroskich przewidziana jest odpowiedzialność karna, jednak nigdzie w przepisach nie nazywana jest kradzieżą. Proszę o tym pamiętać. Bo nawet ci skazani za łamanie praw autorskich mogliby wytoczyć proces tym, którzy nazywają ich złodziejami (oni niczego nie ukradli, oni naruszyli prawo autorskie, a to jest ogromna różnica). Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: phi Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 23.12.05, 00:01 ja tutaj nikogo nie odpytuje ze znajomości kodeksu karnego.... tylko chce zauważyć że z moralnego punktu widzenia takie postępowanie jest złe:). Bo jesli ktoś chciałby zobaczyc film to albo powinien zaplacic za dvd albo obejrzec w kinie albo w tv.... tak by było uczciwiej zamiast oglądać za darmoche divixy czy inne xvidy. (a te ktorych nie ma? gdzies ktos w sieci na pewno sprzedaje oryginały) aaa zreszta ide sobie:P bo mnie tylko tak zainspirowała wypowiedź że ściąganie jest moralnie poprawne:P Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Jacek Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.mgt.pl / *.mgt.pl 23.12.05, 17:49 A z jakiej racji z powodu czyjejś moralności, my klienci, mamy być cały czas robieni w bambuko przez wydawców i dystrybutorów? Chyba nikt nie lubi być na dłuższą metę robiony w jajo. Szkoda, że patrzysz tylko z ICHniejszego :))) pktu widzenia. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Czytelnik Re: ...Prawda CZASU ... Prawda EKRANU... IP: *.kom.pl / *.internetdsl.tpnet.pl 23.12.05, 16:24 Myślę że masz racje. Czarne jest czarne a białe, białe, natomiast w w/w wypadku zaistniał problem i to dość trudny. Krzyczenie w takim wypadku na kogoś ty złodzieju niczego tu nie rozwiązuje. Napisałeś: „co to w ogóle ma być?” To jest rzeczowa dyskusja na temat rozwiązania istniejącego problemu. Nie wiem czy zauważyłeś ale artykuł i ludzie go komętujący nie mówią kradzież jest ok, albo kradzież jest beee.. Padają tu konkretne propozycje rozwiązania tego problemu. Co więcej propozycję przystające do realiów współczesności. Nie rozmawiamy o perpetum mobile bo każdy wie co to jest i jak musi działać tylko o czymś znacznie mniej doskonałym co trzeba poprawić. Nie użył bym tu również słowa moralność. Moralność jest właściwym słowem dla osób wyznających jakąś religię i określa przyjęte w niej normy. A co jeśli ktoś taki nie jest i nie chce być moralny ? Raczej mówił bym w tym wypadku o zachowaniach i normach etycznych. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: JMC Wyliczenie IP: *.internetdsl.tpnet.pl 02.03.06, 00:20 Wyliczenie. Ilość filmów jakie podaję jest, przy obecnej płodności kinematografii światowej, minimalna. Taka podstawa człowieka lubiącego kino (co dopiero pasjonata). 4 wizyty w kinie tygodniowo (tylko wybrane produkcje o których „coś” wiemy (reklama)) 4 x 20 PLN = 80 2 z tych filmów spodobałby się na tyle że chcemy je mieć w domowej kolekcji 2 x 80 PLN = 160 80+160 = 240 4 tygodnie w miesiącu 240 x 4 = 960 PLN do tej kwoty dolicz rachunki (mieszanie, żywność, media, odzież itd.), żyjąc oszczędnie i samemu 1300 PLN SUMA 2260 to jest kwota jaką musi zarobić człowiek, którego jedyną rozrywką i zainteresowaniem jest KINO. Wyobraź sobie, że dla wielu ludzi ta kwota jest marzeniem ( za uczciwie wykonaną pracę) , więc co pozostaje, albo żyć w zacofaniu kulturowym, traktując kinematografię jako LUKSUS na który go nie stać, lub obejrzeć te filmy w marnej jakości ściągnięte z sieci. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać ale próbuję zrozumieć tych ludzi!!! Odpowiedz Link Zgłoś
swistak336 Internauci dotrzymują obietnic! 23.12.05, 00:02 Tydzień temu zapowiadałem, obficie opisując praktyki Gutka od strony prawnej, iż mimo że jestem kinomanem, jego filmy Gutka nie znajdą się na liście moich świątecznych zakupów. Słowa mojego dotrzymałem: NIE ZAKUPIŁEM JAKO PREZENT ŻADNEGO FILMU Z GUTEK FILMS. Poprosiłem również, wywieszając ogłoszenie na gg, aby żadnemu z moich znajomych nie przyszło do głowy sprezentować czegoś takiego pod choinkę. Nie sądzę, bym kiedykolwiek dokonał zakupu jakiegokolwiek produktu pana Gutka, choćby nawet był przyczepieny do gazetki typu "Szmatławiec codzienny - 0,99gr." ________________________________________________________________________________ Obiecywałem również iż nieodpłatnie sporządzę projekt zmiany prawa autorskiego postulujący m.in. rozszerzenie zakresu dozwolonego użytku. Prace w trakcie. Po ukończeniu projekt dostępny będzie dla każdej osoby prawnej, fizycznej lub jednostki nieposiadającej osobowości prawnej albo wielu ww. podmiotów, które zechcą wspierać i promować zamysł zmiany rawa autorskiego. Odpowiedz Link Zgłoś
k4free ...zła DYSTRYBUCJA spłaszcza GUST widowni... 21.12.05, 23:53 A może za GUTKIEM chowają się INNI dystrybutorzy. Ci znacznie więksi... Swoją drogą większym orzechem do zgryzienia od GUTKA jest ITI Cinema czy BestFilm ... Jak śpiewa Kazik na ostatniej płycie Kultu: "O naukę i kulturę społeczeństwo dba. Wszyscy w telewizji oglądają STUDIO 2" Kto z Was jest młody to nie pamięta, że właśnie MARIUSZ WALTER z ITI (współwłaściciel stacji TVN) we wczesnych latach gierkowskich (70-tych) rozpoczął 'kołysanie społeczeństwa do medialnego SNU' tworząc tzw. STUDIO 2, które cieszyło się olbrzymim powodzeniem w czasach tzw. PROPAGANDY SUKCESU... Przedłużeniem tamtej polityki jest funkcjonowanie dzisiejszej TVN (po krótkim epizodzie na samym początku istnienia stacji gdy próbowali promować wysoką kulturę szybko zeszli z poziomem do klasy konkurencyjnego POLSATU i tak jest do dzisiaj). Wygląda na to że to WIELCY wypuścili biednego, maleńkiego GUTKA na pierwszą linię frontu. Cała "słuszna złość" internautów skupi się na nim, a tymczasem skorzystają prawdziwe REKINY. Już się pani z BEST FILM wypowiedziała, że popierają "działania GUTKA" Poniżej lista stron ważniejszych DYSTRYBUTORÓW począwszy od Warner Home Video (Warner Bros Poland): whv.pl www.imperial.com.pl www.columbiavideo.pl www.spi.pl www.iticinema.com.pl www.bestfilm.pl www.vision.pl www.monolith.com.pl www.kinoswiat.pl Zwróćcie uwagę, że GUTEK to stosunkowo maleńki i niszowy dystrybutor, który zdecydowanie nic nie traci z powodu istnienia jakichkolwiek serwisów z napisami. Został chyba PODPUSZCZONY do tych działań, na których zyskają WIELCY ZAGRANICZNI DYSTRYBUTORZY, jeśli uda im się skłonić polski RZĄD do zaostrzenia kursu wobec RZESZY MILIONÓW OBYWATELI oglądających cokolwiek POZA oficjalnymi kanałami dystrybucji. Dewizą wielkich jest: "NIE WALCZ. KORZYSTAJ NA WALCE INNYCH" Może ktoś ma ochotę się SKONTAKTOWAĆ z resztą DYSTYBUTORÓW i napisać do nich kilka słów? info@whv.pl marketing@imperial.com.pl spi@spi.pl cinema@iticinema.com.pl redakcja@bestfilm.pl info@vision.pl info@monolith.com.pl kinga@kinoswiat.pl Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Kinoman Gutek a barbarzyńcy IP: *.aster.pl / *.aster.pl 22.12.05, 13:25 Gutek NIE ROZUMIE na czym polega biznes. Gutek walczy z kinomanami (hordami barbarzyńców) i stara się ich poskromić kulturą (pieniądza). Przestałem chodzić do gutkowskiego Muranowa, kiedy wywindował ceny do 18pln a konkurencja sprzedawała po 12 pln. I to się natychmiast musiało odbić na frekwencji, to widać, hol Muranowa zazwyczaj jest pusty, filmów mało. Chodzę tam jedynie na Festiwale i Nowe Horyzonty. Gutek doi jak potrafi, żadnych karnetów, żadnych zniżek. Przy 4 filmach tygodniowo to jest jeden film do obejrzenia mniej. Niech lepiej Gutek powie jak zostały rozdysponowane pieniądze z ostatniego Festiwalu Filmów Świata Ale Kino! I ile tych pieniędzy trafiło do twórców. Oszust i tyla. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Stefan Re: Gutek a barbarzyńcy IP: *.chello.pl 22.12.05, 21:55 Chce tylko zauwazyc, ze 1 Festiwal Filmów Świata Ale Kino nie byl organizowany przez Gutka.Ale przez Agencje promocji MANANA i ALe kino... pozdro Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: zgredek Re: Internet to kultura dostępna IP: 194.187.74.* 22.12.05, 09:43 No i wszystko zostało powiedziane :) Pozostaje nam tylko czekać ,aż napisy.info udostępnią ponownie napisy. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: robert Re: Internet to kultura dostępna IP: *.um.krakow.pl 22.12.05, 09:55 Bravvvvvvvvvvo!!!!! Świetny tekst. Podobny list wysłałem do Gutka, ale jak zwykle ma to w gdzieś. Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
drunkcat Brawo Panie Jarku 22.12.05, 10:18 Ładnie i logicznie ujął Pan to, o czym my kinomaniacy dyskutujemy. Szacuneczek. Czekamy na reakcję grubych ryb od przemysłu filmowego (nie tylko pana Gutka, ale wszystkich, którzy na tym duuużo zarabiają). Zbliżają się Święta, więc dostanę w prezencie 4 filmy, które już wcześniej widziałam... gdyby kosztowały 20 PLN a nie 70 to byłoby ich 14 :] Już nie wspominam o muzyce - chciałam sobie kupić soundtracka do filmu który już mam (legalnie zakupinoy za 60 PLN) i kosztowała Stówę!!! 100 PLN!!! Litości!!! Wolę w takim razie wyłączyć monitor i słuchać muzy bezpośrednio z filmu. Tym kolesiom od dystrybucji soundtracków też można by co nieco powiedzieć... Odpowiedz Link Zgłoś
paul_78 Akurat panowie z Best Film 22.12.05, 11:03 też mają na sumieniu nieczyste zagrania, jak np. uchylanie się od uiszczania opłat licencyjnych. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Kinoman Re: Brawo Panie Jarku IP: *.aster.pl / *.aster.pl 22.12.05, 13:34 Świetny artykuł, jednoznaczny i bezlitośnie punktujący barbarzyństwo Gutka. Wyrazy szacunku dla Jarosława Lipszyca jak i GW która taki tekst opublikowała. Panie Jarku Pan sie nie boi, cała Polska murem za Panem stoi... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Teal'c Re: Internet to kultura dostępna IP: *.wat.edu.pl 22.12.05, 11:10 1. Jest sporo filmów, które obejrzałem na divxie, a potem je kupiłem na DVD. Bez obejrzenia bym ich po prostu nie kupił. 2. Jakość tłumaczenia oficjalnych wydań jest często koszmarna, tłumaczenia dokonane przez użytkowników sieci są często o niebo lepsze. Mam kilka filmów, które kupiłem, przerobiłem do divx i dołączyłem napisy z sieci - bo lepsze. Czy polscy wydawcy nie mogliby skorzystać z doświadczenia internautów i podpisywać umowy z autorami najlepszych tłumaczeń? Wszyscy by na tym skorzystali. 3. Jeśli DVD lub CD kosztuje ponad 50zł, to go nie kupię (chyba, że na prezent). Rozsądna cena DVD dla mnie to 59zł za nowość, 39zł za film kilkuletni, 19zł za kilkunastoletni i produkcje niskonakładowe. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: spieprzający dziad Re: Internet to kultura dostępna IP: *.wil.pk.edu.pl 22.12.05, 11:43 ciekawe wywody. proponowałbym autorowi w podobny sposób uzsadnić "moralność" kradzieży, przepraszam użyczenia, samochodu do własnego użytku. przeciez jak pozyczę sobie nowego mesia, to moze skusze się na zakup!? co za bzdura - umoralnienie kradzieży! jezeli ktos produkuje film, to chce na nim zarobić. każde ściągnięcie filmu z z sieci to korzystanie z czyjejś pracy bez zgody właściciela! czyli jest to kradzież. argument że może kupie wtedy DVD albo VHS jest równie absurdalny jak pomysły elpeeró. na prawdę, z niecierpliwością czekam na dalsze moralne wywody autora. może w koncu okaże się, że niepłacenie podatków jest moralne. to by było coś... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: LG Re: Internet to kultura dostępna IP: *.dip.t-dialin.net 22.12.05, 11:56 co ma wspolnego kradzież samochodu ze sciaganiem napisów z internetu? Napisy robią ZA DARMO łumacze z wlasnej "dobrej woli". A wiec to tłumacze maja pelne do nich prawa, Jest o tym ustawa (o tłumaczach). Prawa autorskie nie sa wowczas łamane. A o ściąganiu filmow z sieci... radze przeczytać jeszcze raz artykul, zwlaszczas pares ostatnich punktów. Pewnie można to porównywac i do morderstwa i skazywac takich ludzi na smierc, lub z milosierdzia takich Panow jak Gutek, którzy bardzo dbaja o swoich klientów sic!, na dożywocie... Wprowadzmy zakazy na wszytsko, patenty na wszystko, zakazmy Wolnego Oprogramowania... bo takim Panom ciagle malo szmalu...to jest chciwość a nie uczciwość... tyle mojego. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: yeellow Re: Internet to kultura dostępna IP: *.defbank.com.pl 22.12.05, 11:59 Slyszales kiedys o jazdach probnych? Pojdz do salonu i bedziesz mogl sobie pojezdzic nowym mesiem, wlasnie dlatego, ze moze wtedy skusisz sie na zakup. Do kradziezy samochodu mozesz jedynie porownac wejscie do cudzego domu i wyniesienie plyty DVD. Ale porownanie skopiowania plyty do kradziezy samochodu nie trzyma sie kupy. Bezrefleksyjne powtarzanie mantry "kradziez, kradziez" jest bez sensu. Oczywistym jest, ze jak ktos ukradnie mi samochod, to ja strace, bo nie bede mial czym jezdzic. Jak ktos skopiuje ode mnie plyte DVD, to nie strace nic. Mowienie, ze straci autor, dystrybutor, itp. jest tez troche obludne, bo nie straci bardziej, niz wtedy, gdy jego filmu nie kupie i nie obejrze. Mysle, ze tak jak biblioteki nie zniszczyly ksiegarn, tak p2p nie zniszczy wydawcow plyt. Ja sciagam muzyke z sieci, a potem, jezeli mi sie plyta podoba, to kupuje ja w sklepie, bo lubie miec dobra jakosc i pudelko. A jak mi sie nie podoba, to nie kupuje. W niektorych sklepach mozna przesluchac plyte przed kupieniem, ale to jeszcze nie jest norma, wiec trzeba sobie umiec wyegzekwowac swoje prawa inaczej. Tak samo z filmami. Ksiazki przegladam przed kupieniem, muzyke tez chce moc przesluchac, a film zobaczyc. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: krenglik Re: Internet to kultura dostępna IP: 80.48.123.* 22.12.05, 17:50 Masz piękną rację. Gdyby ktoś mógł skopiować sobie mój samochód i nim jeździć to ja bym był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie :) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: alfiq Re: Internet to kultura dostępna IP: 195.116.202.* 22.12.05, 12:00 Moze sie zreflektujesz kiedy zrozumiesz, ze po to sa regulacje prawne dotyczace praw autorskich w osobnych ustawach, przewidujace odmienne sposoby ich dystrybucji (licencje) a nie przenoszenia wlasnosci (ta jest zawsze wlasnoscia tworcy), bo jednak taki film, czy utwor muzyczny to nie to samo co mesiek ? Meskiem nie popchniesz do przodu cywilizacji, co wiecej, mesiek jest jej wymyslem i produktem, gdyby nie bylo ludzi myslacych, jezdzilbys do dzis na wlasnym tylku (to zima, bo latem to nie wiem). Ograniczanie dostepu do dobr kultury bylo domena systemow totalitarnych, co do ktorych chyba nie ma watpliwosci,ze byly zle i jest takze domena magnatow kinematografii i innych przemyslow "dostarczajacych" sztuke.I TO JEST CHORE a nie to, ze ciekawi swiata ludzie probuja sie rozwijac na wlasna reke (na media publiczne nie ma co liczyc a po medialnej konstytucji PIS-iorkow juz w ogole). Osobiscie postepuje czesto tak, jak inni internauci - sciagam film niedostepny w Polsce (czesto niedostepny w ogole a nie tylko z opozniona premiera) a jesli mi sie spodoba, to staram sie zdobyc go na innej drodze (jesli oczywiscie jest dystrybuowany w Polsce). Nie mialbym nic przeciwko udostepnianiu plikow w sieci za oplata (vide sklepy z MP3) i z pewnoscia jest to mozliwe do zrealizowania ale jak ktos slusznie zauwazyl, wtedy posredniczace kanalie dystrybuujace nie beda mialy wplywow i nie beda mogly sobie kupic mesia. A cena za plytke DVD ?? Ostatnio w Realu kupilem 4 filmy (2 Allena, 1 Jarmuscha, 1 Bertolucciego) po 10 zl kazdy. Wiem, to pewnie koncowki z magazynow czy cos, ale zastanowmy sie, skad sie biora ? Oczywistym jest,ze za 80 zl plyte kupi osob kilka, a reszta sie najzwyczajniej w swiecie nie sprzeda a potem trafi do takiego kosza w Realu. Czy to sie aby oplaca, panie GUTEK ?? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: olo Re: Internet to kultura dostępna IP: *.dip.t-dialin.net 22.12.05, 12:10 widocznie sie oplaca. Bo sprzedajac film i za te 10 zł pewnie zarabiaja, ale juz troszke mniej :) niemozliwoscia jest, zeby produkcja kilku tysiecy plyt kosztowala ponad 10 zł za szt. jak to probuja wcisnać dystr. Kosztowalby pewnie tyle gdyby je robiono recznie , albo ze platyny lub cos... Odpowiedz Link Zgłoś
gromek1 Re: Internet to kultura dostępna 22.12.05, 12:04 Pomóżcie bo się gubię. Jeżeli ja kupuję "Przegląd Sportowy", a sąsiad "Sport" i się nimi na klatce schodowej P2P wymieniamy to okradamy kogoś czy nie! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: deuxx z forum o2 Re: Internet to kultura dostępna IP: 83.238.103.* 22.12.05, 12:11 Dobrze, wypowiedziałeś swoje zdanie, więc teraz: . . . . . . . . Spieprzaj na zawsze. :-/ Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: BUUUUUUUUUU Re: Internet to kultura dostępna IP: *.era.pl 22.12.05, 12:52 Wszystko ok, że jezeli ktos produkuje film, to chce na nim zarobić, ale gdyby ceny mialy rozsądne uzasadnienie to powinno to kosztować troszke mniej. Przeciez bilety do kina kosztują ok 20 PLN, a przeciez kino musi zarobić na projekcji, a dodatkowo pokryć wszystkie koszty z tym zwiazane. Paradoksalnie prawdopodobnie, gdyby ceny filmów były niższe obroty by wzrosły tak jak to było np z akcyzą na "rozweselacze", że w momencie obniżenia akcyzy zyski ze sprzedaży wzrosły i w tym przypadku było by prawdopodobnie tak samo. TRZEBA ODNIŻYĆ CENY FILMÓW, A WSZYSCY NA TYM ZYSKAMY. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Dosia Re: Internet to kultura dostępna IP: *.nycmny.east.verizon.net 22.12.05, 14:18 > jezeli ktos produkuje film, to chce na nim zarobić. każde ściągnięcie filmu z z > > sieci to korzystanie z czyjejś pracy bez zgody właściciela! czyli jest to > kradzież. argument że może kupie wtedy DVD albo VHS jest równie absurdalny jak > pomysły elpeeró. Sluszna uwaga. Korzystanie z czyjejs pracy bez jego zgody to kradziez. Przestanie natomiast byc kradzieza, jezeli tworca wyrazi zgode na korzystanie ze swojej tworczosci bez ograniczen. W ramach takiej umowy spolecznej wszyscy skorzystaja. Pasjonaci, tworcy, kultura masowa - nie do przecenienia jest to w jaki sposob upowszechnienie kultury oddzialowuje na odbiorcow, w jaki sposob stwarza ramy do dalszej dzialalnosci dla tworcow. Korzysc jest podwojna - poprzez upowszechnienie, rozrasta sie rynek, a wiec mozliwosci zarobku. Nie zapominajmy, ze zawsze beda ludzie, ktorzy beda chodzic do kina i kupowac filmy na plytach. Dopoki jednak takiej umowy spolecznej nie ma - korzystanie z czyjejs tworczosci bez jego zgody jest kradzieza. B. dobry artykul. Odpowiedz Link Zgłoś
kniej Re: Internet to kultura dostępna 22.12.05, 15:39 Piszesz "Korzystanie z czyjejs pracy bez jego zgody to kradziez." Nic bardziej błędnego. Jeżeli "skorzystanie" nie pozbawia właściciela efektu tej pracy, to jest właśnie tylko skorzystaniem bez zgody. Obrazowo, jeżeli będziesz wypasać swoje krowy na nieogrodzonej działce sąsiada, którą on pieczołowicie uprawiał, to coś mu ukradniesz (tzn. nie będzie miał on trawy). Ale jeżeli tylko bez jego zgody urządzisz tam imprezkę (bo ładniej niż u ciebie) i niczego nie zniszczysz, to skorzystasz z jego własności i jego pracy, popełnisz czyn zabroniony prawem, ale NIE będziesz przez to złodziejem. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Dosia Re: Internet to kultura dostępna IP: *.us.infonet.com 22.12.05, 17:05 Kwestia jest jak zdefiniujemy kradziez. Zawsze mozesz powiedziec: to co, ze spojrzalem na ten obraz bez zgody malarza, przeciez nic przez to nie stracil, to co, ze przeczytalem ta ksiazke bez zgody pisarza, przeciez moglem nie przeczytac, to co, ze posluchalem utworu tego wykonawcy, przeciez on o tym nie wie. Nic nie stracil. Lecz tworczosc ma to do siebie, ze jej efektem jest glownie wartosc niematerialna, ktorej nijak zmierzyc sie nie da, tym bardziej nie da sie okreslic w jaki sposob tak naprawde ludzie z niej korzystaja. Mozesz powiedziec, owszem czytalem ta ksiazke, ale tylko co druga linijke, spojrzalem na obraz, ale nie patrzylem na szczegoly, posluchalem piosenki, ale przeciez nie wsluchiwalem sie w tekst, obejrzalem film, ale przez wiekszosc czasu robilem sobie kanapki w kuchni. Porownywanie korzystania z rzeczy materialnych i niematerialnych jest pozbawione sensu. Oczywiscie, ze nic sie artyscie nie stanie, jak bez jego wiedzy posluchasz jego utworu. Jednak musisz sobie uswiadomic, ze to jednak jest jego utwor, on go stworzyl. W jakims celu - dla prestizu, dla zarobku... I dopoki nie upowaznil Cie do patrzenia i sluchania do woli, dopoty ten utwor pozostanie jego wlasnoscia, a Twoje korzystanie (jakiekolwiek by nie bylo) pozostanie nieuprawnione. I tylko to sie liczy, a nie to, czy przez Twoje dzialanie ktos poniesie strate. Ja moge powiedziec, owszem przeciez cycki mi nie odpadna jak bedziesz ogladal mnie naga, a jednak nie pozwalam Ci patrzec na mnie kiedy jestem gola. Kwestia najwazniejsza jest to gdzie i jak ustalamy granice korzystania. Jezeli artysta mowi, ok niech sobie kazdy oglada, slucha i uzywa to to jest ok. Ale jezeli mowi, to moje i nie chce, zeby bez mojej zgody/bez zaplacenia mi ktos patrzyl na wytwor mojej wyobrazni, to pogwalcenie tego jest pogwalceniem praw artysty, mimo, ze byc moze nie wiaze sie z jego strata materialna. Jeszcze raz powtorze. Nie chodzi tu o straty materialne, w ogole o zadne straty. Chodzi o pogwalcenie specyficznej umowy miedzy artysta a odbiorca. Nie utozsamiajmy kradziezy tylko i wylacznie z utrata konkretnych dobr materialnych. Moze kradziez nie jest dobrym slowem w przypadku, gdy mozemy "ukrasc" jedynie czyjas wizje, ale nie ma lepszego slowa. Chyba, ze bedziemy mowic "nieuprawnione korzystanie". OK. Niech tak bedzie. Dla mnie po prostu lepiej powiedziec kradziez. W sensie kradziez czegos czego ukrasc sie nie da. Moze dalej pofilozofujemy? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: KK Re: Internet to kultura dostępna IP: *.chello.pl 22.12.05, 21:25 Gość portalu: Dosia napisał(a): > Nie utozsamiajmy kradziezy tylko i wylacznie z utrata konkretnych dobr > materialnych. Moze kradziez nie jest dobrym slowem w przypadku, gdy > mozemy "ukrasc" jedynie czyjas wizje, ale nie ma lepszego slowa. Chyba, ze > bedziemy mowic "nieuprawnione korzystanie". OK. Niech tak bedzie. Dla mnie po > prostu lepiej powiedziec kradziez. W sensie kradziez czegos czego ukrasc sie > nie da. Nie. Kodeks karny mówi o kradzieży, a ustawa o prawie autorskim mówi o naruszeniu praw. I są to dwie różne rzeczy. > Moze dalej pofilozofujemy? Nie ma co filozofować. Prawo jest prawo. Naruszenie praw autorskich to nie jest kradzież. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Dosia Re: Internet to kultura dostępna IP: *.us.infonet.com 22.12.05, 21:56 OK. Niech bedzie naruszenie praw :) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Pytajnik Protest IP: *.aster.pl / *.aster.pl 22.12.05, 22:00 Po pierwsze: Protestuję przeciwko nazywaniu powyższego bzdurzenia "filozofowaniem". Zadaniem filozofii jest rozplątywanie podobnych sofizmatów, a nie ich tworzenie. Po drugie: Przykro mi to stwierdzić, ale jakoś nie potrafię pojąć, na czym polegałoby rozróżnienie między dobrem "materialnymi" i "niematerialnym", zwłaszcza w tym kontekście. Zauważmy, że twórcy, dystrybutorzy itd. nie mają najmniejszego kłopotu z przeliczaniem swoich strat na pieniądze. To właśnie te materialne straty, jakie rzekomo ponieśli, są podstawą ich roszczeń wobec państwa, by ścigało tych, którzy rzekomo odbierają im zysk. Po trzecie: Gdyby nawet przyjąć jakieś płytkie skądinąd zdroworozsądkowe rozróżnienie między "materialnym" i "niematerialnym" dobrem, to powstaje problem podwójnej kary. Ktokolwiek postuluje, aby karać kogoś tylko z tego tytułu, że "skradł" komuś "niematerialne dobro", gdyby chciał być konsekwentny, powinien postulować, by zwykłych złodziei karać podwójnie: za kradzież dobra "materialnego" i "niematerialnego" równocześnie. Gdy X kradnie Y-kowi mercedesa, to przecież nie tylko pozbawia Y-ka jego własności "materialnej". X, delektując się jazdą, korzysta z dobra "niematerialnego", jaką jest przyjemność prowadzenia mercedesa, za które dobro zapłacił Y. Zatem X jest podwójnym złodziejem i powinien zostać podwójnie ukarany. QED. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Dosia Re: Protest IP: *.us.infonet.com 22.12.05, 22:53 Po drugie: Przykro mi to stwierdzić, ale jakoś nie potrafię pojąć, na czym > polegałoby rozróżnienie między dobrem "materialnymi" i "niematerialnym", > zwłaszcza w tym kontekście. Zauważmy, że twórcy, dystrybutorzy itd. nie mają > najmniejszego kłopotu z przeliczaniem swoich strat na pieniądze. To sa straty hipotetyczne :) Nie mnie udowadniac, ze ich obliczenia sa zgodne z rzeczywistoscia. Prawo polskie chyba nie przewiduje okreslenia straty w stylu "spadl mi poziom krwinek bialych do poziomu takiego i takiego gdy oskarzony wpatrywal w moj obraz mimo, ze nie zaplacil za jego ogladanie"... ("Za strate pieciu tysiecy krwinek bialych na cm szescienny, sad zasadza, na rzecz poszkodowanego..." itp. itd. :)))) > "gdyby chciał być konsekwentny, powinien > postulować, by zwykłych złodziei karać podwójnie: za kradzież dobra > "materialnego" i "niematerialnego" równocześnie. Dobra materialnego nie da sie oddzielic od jego niematerialnej strony, gdyz kazde dobro materialne oprocz wartosci czysto uzytkowej niesie ze soba jakis ladunek emocjonalny lub wartosc niematerialna. Kara dla zlodzieja sila rzeczy bedzie obejmowala naruszenie obu wartosci materialnej i niematerialnej. Nie mozna ukrasc mercedesa, bez ukradniecia jego urokow... W przypadku dobra niematerialnego, nie mamy po prostu materialnej jego strony. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Pytajnik Re: Protest IP: *.aster.pl / *.aster.pl 22.12.05, 23:29 > To sa straty hipotetyczne :) Nie mnie udowadniac, ze ich obliczenia sa zgodne z > > rzeczywistoscia. Polecam powtórne przeczytanie mojego argumentu, bo widzę, że nie został właściwie zrozumiany. Argument zmierza do obalenia tezy, że tym o co chodzi artystom, to jakieś dobra "niematerialne" w przeciwieństwie do "materialnych". On pokazuje, że nakreślona analogia jest wątpliwa, a użyte pojęcia nietrafne. W ogóle się nie odnoszę do tego, czy straty są obliczane w sposób właściwy czy nie, ja tylko mówię, że w mniemaniu obrońców praw autorskich, taki przelicznik istnieje. I ten prosty fakt czyni cały wywód o "niematerialnych dobrach" cokolwiek wątpliwym. > Dobra materialnego nie da sie oddzielic od jego niematerialnej strony, gdyz > kazde dobro materialne oprocz wartosci czysto uzytkowej niesie ze soba jakis > ladunek emocjonalny lub wartosc niematerialna. Kara dla zlodzieja sila rzeczy > bedzie obejmowala naruszenie obu wartosci materialnej i niematerialnej. Nie > mozna ukrasc mercedesa, bez ukradniecia jego urokow... A zatem musisz przyznać, że analogia: kradzież dóbr materialnych - naruszenie dóbr niematerialnych jest z gruntu chybiona. Naruszenie dóbr niematerialnych stanowi przy tej interpretacji część właściwą kradzieży dóbr materialnych. A zatem "zwykła" kradzież musi być czymś więcej, niż tylko naruszeniem dobra niematerialnego. Nie ma tu prostej analogii lecz stosunek: całość-część. A więc, ktokolwiek mówi: "Piractwo to zwykła kradzież", dokonuje poważnego nadużycia językowego. QED. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: killer Re: Internet to kultura dostępna IP: *.internetdsl.tpnet.pl 23.12.05, 01:33 lol Fajna wypowiedź,ale my gadamy o pośredniakach, którzy dawaja ceny filmów jak w zachodniej europie. Jesli płyta DVD kosztuje 60zł i niby cena samego nośnika i okladki stanowi wiekszoszć(40zł?)to jakim cudem pokazuja sie filmy na DVD w gazetach i kosztuja 20zł???Czyżby dopłacał ktoś do interesu???? heh hyh huh Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ... Re: Internet to kultura dostępna IP: *.sandomierz.pilicka.pl 23.12.05, 08:22 A co z sytuacją, kiedy wbrew mojej woli (w sklepie, autobusie, u fryzjera) słyszę kolejny raz piosenkę płynę, płyyynę, płynęęę i dostaję białej gorączki? Jestem złodziejem czy nie jestem? Czy artystka zapłaci mi za moje straty intelektualne? Nie zapłaci. Niech więc inny słucha jej z przyjemnością, nie płacąc jej za to na mój koszt. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: YarekQ Re: wlasciwa definicja IP: 151.96.0.* 24.12.05, 03:34 „Kwestia jest jak zdefiniujemy kradziez.” Zamiast tego wystarczy dobrze okreslić podmiot sporu – nazwijmy go „dzieło”: Definicja: „Dzieło – wytwór myśli Autora (-ów) utrwalony na dowolnym rodzju nośnika” Chyba wystarczająco krótko, zwięźle i dokładnie? Przy tak dobrej definicji całą ochronę praw autorskich, korzystania, upubliczniania itp. można zawrzeć w jednym zdaniu: Ustawa: „Za ochronę wszelkich praw wynikających z posiadania nośnika z zapisanym na nim Dziełem odpowiedzialny jest Autor.” Zauważ, że te dwa zdania (!) „załatwiają” wszystkie problemy wymienione przez Ciebie. ”Zawsze mozesz powiedziec: to co, ze spojrzalem na ten obraz bez zgody malarza, przeciez nic przez to nie stracil, to co, ze przeczytalem ta ksiazke bez zgody pisarza, przeciez moglem nie przeczytac, to co, ze posluchalem utworu tego wykonawcy, przeciez on o tym nie wie. Nic nie stracil.” Stracili, zgodzę się – ale dlatego, że nie zabezpieczyli dzieła ani przed kopiowaniem, ani przed oglądaniem, ani przed jakimkolwiek przejawem „używania”, tym samym wyrazili domniemaną zgodę na „użytkowanie” dzieła. Powody takiego postępowania mogą być tylko dwa: -Autor zrobił tak celowo (stworzył dzieło w celach niekomercyjnych więc nie ma żadnego interesu w zabezpieczaniu tegoż, co więcej – prawdopodobnie zależy mu na rozpowszechnianiu). Taki Autor nie będzie rościł sobie pretensji do odbiorców posiadających kopie jego dzieła. Oznacza to domniemaną zgodę na używanie i kopiowanie. -Autor zabezpieczył Dzieło ale jego zabezpieczenie jest nieskuteczne. Skoro usiłował zabezpieczyć to oznacza że zrobił to dla zarobku. Oznacza to domniemany zakaz kopiowania. Taki autor jest zwykłym Biznesmenem i powinien strzec swego dzieła dokładnie tak samo jak domu, samochodu itd. Nie widzę żadnego uzasadnienia dlaczego rządy państw powinny w szczególny sposób chronić takich biznesmenów. Chcesz robić biznes – musisz się liczyć z ryzykiem. Pilnuj interesu swego. ”Lecz tworczosc ma to do siebie, ze jej efektem jest glownie wartosc niematerialna, ktorej nijak zmierzyc sie nie da, tym bardziej nie da sie okreslic w jaki sposob tak naprawde ludzie z niej korzystaja. Mozesz powiedziec, owszem czytalem ta ksiazke, ale tylko co druga linijke, spojrzalem na obraz, ale nie patrzylem na szczegoly, posluchalem piosenki, ale przeciez nie wsluchiwalem sie w tekst, obejrzalem film, ale przez wiekszosc czasu robilem sobie kanapki w kuchni.” Twórczość jeszcze ma to do siebie że WYMAGA nośnika, nie da się myśli zapisać w próżni. Skoro Dzieło jest nierozerwalnie związane z nośnikiem – to można „przykleić” do tego tandemu jeszcze prawa autorskie. Zabezpieczyć je na nośniku i problem z głowy. Dzieło zabezpieczone oznacza zgodę Autora na korzystanie zeń o ile posiadacz ma nośnik (a inaczej się nie da). Czyli – jeśli posiadasz nośnik to masz prawo do korzystania z tego co nim jest, niezależnie od tego jak zdobyłaś nośnik – kupując, pożyczając, dostając w prezencie. (wyłączając oczywiście działania bezprawne np. kradzież nośnika to zwykła kradzież). ”Porownywanie korzystania z rzeczy materialnych i niematerialnych jest pozbawione sensu. Oczywiscie, ze nic sie artyscie nie stanie, jak bez jego wiedzy posluchasz jego utworu. Jednak musisz sobie uswiadomic, ze to jednak jest jego utwor, on go stworzyl. W jakims celu - dla prestizu, dla zarobku... I dopoki nie upowaznil Cie do patrzenia i sluchania do woli, dopoty ten utwor pozostanie jego wlasnoscia, a Twoje korzystanie (jakiekolwiek by nie bylo) pozostanie nieuprawnione. I tylko to sie liczy, a nie to, czy przez Twoje dzialanie ktos poniesie strate.” Zobacz – jak to doskonale pasuje do tego co napisałem. Dzieło niezabezpieczone zawiera domniemaną zgodę Autora na korzystanie z niego, NIE MUSISZ go pytać o zgodę na korzystanie jeśli posiadasz nośnik. Natomiast jeśli posiadasz dzieło zabezpieczone to oznacza że masz prawo do korzystania z niego (o ile potrafisz taki nośnik odczytać)! ”Ja moge powiedziec, owszem przeciez cycki mi nie odpadna jak bedziesz ogladal mnie naga, a jednak nie pozwalam Ci patrzec na mnie kiedy jestem gola.” Bardzo dobry przykład – ale Ty jesteś nośnikiem a prawa autorskie do Twoich cycków posiadają raczej Twoi rodzice, bo Ty jesteś ich dziełem. Prawo do używania ma właściciel nośnika. Ty jesteś również zabezpieczeniem ich praw autorskich (bo decydujesz kto i w jaki sposób może korzystać). Przepraszam za użycie słowa „właściciel” ale nic lepszego nie przychodzi mi do głowy. ”Kwestia najwazniejsza jest to gdzie i jak ustalamy granice korzystania. Jezeli artysta mowi, ok niech sobie kazdy oglada, slucha i uzywa to to jest ok. Ale jezeli mowi, to moje i nie chce, zeby bez mojej zgody/bez zaplacenia mi ktos patrzyl na wytwor mojej wyobrazni, to pogwalcenie tego jest pogwalceniem praw artysty, mimo, ze byc moze nie wiaze sie z jego strata materialna.” Granice korzystania zostały ustalone w momencie wydania dzieła (z zabezpieczeniem czy nie) ”Jeszcze raz powtorze. Nie chodzi tu o straty materialne, w ogole o zadne straty. Chodzi o pogwalcenie specyficznej umowy miedzy artysta a odbiorca.” Umowa (sposób korzystania) została jasno określona w momencie wydania dzieła – analogicznie. Nie utozsamiajmy kradziezy tylko i wylacznie z utrata konkretnych dobr materialnych. Moze kradziez nie jest dobrym slowem w przypadku, gdy mozemy "ukrasc" jedynie czyjas wizje, ale nie ma lepszego slowa. Chyba, ze bedziemy mowic "nieuprawnione korzystanie". OK. Niech tak bedzie. Dla mnie po prostu lepiej powiedziec kradziez. W sensie kradziez czegos czego ukrasc sie nie da. Tu się nie zgodzę – w świetle powyższych definicji można ukraść Dzieło i powinno być to karalne. Dokładnie jak „zwykła” kradzież. System prawny oparty na powyższych definicjach istnieje już dawno. Problem polega na tym że pomiedzy Autorem a Odbiorcą pojawił się Pośrednik, który nie pytał nikogo o zdanie oraz który kieruje się tylko zyskiem. Zauważ, że „ochrona praw autorskich” to pojęcie z gruntu fałszywe. Powinno brzmieć „ochrona praw dystrybutorów kosztem praw odbiorcy”. Ochrona praw Autora nie wymagała żadnych modyfikacji istniejącego prawa, została zmodyfikowana tylko pod kątem korzyści pośredników. Podsumowanie: Powyższy system określa jasno następujące kwestie: -kto ma prawo do dzieła (lub kopii niezależnie od tego ile tych kopii istnieje) -komu należy zapłacić (!) -wymusza na Autorze wyrażenie woli co do sposobu wykorzystania Dzieła (komercja – brak zgody na dzielenie się prawem do Dzieła, prestiż – zgoda i brak zabezpieczeń), jak i cel powstania dzieła (j.w.) -co kupujesz płacąc Autorowi (to co dostajesz do ręki) Wprowadzenie takich regulacji rozwiązałoby wiele problemów m. in. kwestię idiotycznych umów cytowanych na opakowaniach z DVD. Obecnie przecież kupujemy nośnik (własność kupującego) oraz „prawo do osobistego użytkowania” (skrótowo). Film na DVD NIE jest własnością kupującego. Skoro tak jest to czy mam prawo zażądać od własciciela praw Autorskich odszkodowania za niepełnowartościowy produkt? Jego filmu nie da się obejrzeć bez zapłaty za prąd (ja płacę) więc do skorzystania z dzieła jest potrzebny mój udział o którym nic nie wspomina się na okładce (za ktory nic nie dostane - dlaczego?) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: pepe Re: Internet to kultura dostępna IP: 5.6.2D* / 213.132.32.* 03.01.06, 08:51 > Ja moge powiedziec, owszem przeciez cycki mi nie odpadna jak bedziesz ogladal > mnie naga, a jednak nie pozwalam Ci patrzec na mnie kiedy jestem gola. Jak rozumiem naruszeniem "praw autorskich" w tym przypadku będzie jak ktoś się na ciebie rzuci i zedrze bluzkę. Bo jeśli się będizesz pojawiać goła na publiczej plaży (nie koniecznie nudystów) to nie masz prawa do upominania się o "prawa autorskie". Odpowiedz Link Zgłoś
kniej Piractwo to NIE kradzież 22.12.05, 14:37 Utożsamianie tych dwóch pojęć to taki podstawowy błąd logiczny, którego jakoś nikt do tej pory precyzyjnie nie wskazuje. Istotą niemoralności kradzieży, jest to, że ktoś zostaje pozbawiony czegoś, co miał: jak ukradnę ci auto, przestaniesz go mieć. Piractwo jest kopiowaniem i o takiej stracie nie ma mowy. Nie jest to też kradzież równowartości pieniędzy (bo ich nikt nikomu nie zabiera), i nie sposób domniemywać, że jest to zakup bez zapłaty (tu zgadzam się z autorem). Co najwyżej można mówić o pewnym długu pirata wobec właściciela praw autorskich - który wynika jednak wyłącznie z przepisów, a nie z faktu dokonania kradzieży. Co innego dłużnik, nawet nie mający zamiaru płacić, a co innego złodziej. Przykład skrajny: wyrodny ojciec nie płacący alimentów może znaleźć się w więzieniu, ale bynajmniej nie jako złodziej. Nie twierdzę, w odróżnieniu od autora artykułu, że pozaprawne kopiowanie jest moralne / stosowne / usprawiedliwialne itp. O tym można rzeczowo dyskutować. Jednak sprowadzanie go do kradzieży to tak, jakbym dał komuś pięścią w twarz, a on oskarżyłby mnie, że go zgwałciłem... Żenada. Dodam też, że prawa autorskie nie są w żaden sposób "naturalne" (w odróżnieniu od "zwykłej" własności). Prostym eksperyment myślowy: przeziębiasz się, idziesz do lekarza, on przepisuje proste leki (dla uproszczenia, bez recepty), 50zł za wizytę. Inny domownik zaraża się od ciebie - widzisz, że dolega mu to samo. Czy zasugerowanie mu tych samych leków to piractwo? JEDYNĄ różnicą między Gutkiem a opisanym lekarzem jest to, że "praw autorskich" tego drugiego nie chroni prawo. Czyn jest ze swojej natury ten sam. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: B Re: Piractwo to NIE kradzież IP: *.sg / 194.204.135.* 22.12.05, 14:55 Piractwo jest kradzieżą! Natomiast sasysanie czegokolwiekz sieci np. P2P nie jest piractwem. Piraci zarabiają na nielegalnym sofcie, muzie i filmach. Użytkownicy p2p nie zarabiają na zasysniu i nikt (producenci) na tym nie traci - po prostu ci ludzie w większości nie kupiliby w ciemno czegoś co mogą zassać z netu i sprawdzić - nie ma więc mowy o stracie. Tak więc nie mieszajmy P2P z piractwem, które jest kradzieżą. Odpowiedz Link Zgłoś
kniej Re: Piractwo to NIE kradzież 22.12.05, 15:16 Ciekawy sposób prowadzenia dyskusji. Nie ustosunkowujesz się do argumentów, tylko powtarzasz jak mantrę bzdurną tezę, której nie da się racjonalnie obronić (Goebbels: "powtarzaj kłamstwo tak długo, aż zostanie uznane za prawdę"). Być może słusznie zwracasz uwagę na różnice pomiędzy P2P a piractwem. Ponownie jednak twierdzę, że żadne z nich nie jest tożsame z kradzieżą. Kradzieżą jest wyniesienie w plecaku płytki DVD z hipermarketu. I powtarzam, że wcale nie zamierzam usprawiedliwiać (ani też szczególnie piętnować) piractwa/P2P. Nazywajmy jednak rzeczy po imieniu. Tworzenie bałaganu pojęciowego nie sprzyja rozwiązywaniu problemów. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: B Re: Piractwo to NIE kradzież IP: 212.33.86.* 22.12.05, 23:09 Nie miałem zamiaru prowadzić żadnej dyskusji - jedynie pragnąłem zwrócić ludziom uwagę na znaczącą różnicę pomiędzy piractwem, a korzystaniem z serwisów P2P. Co do bzdurności tezy, że niby piractwo nie jest kradziezą... Piractwo już przez samą nazwę wskazuje na czerpanie korzyści majątkowych, poprzez krzywdzenie innych - a tym właśnie jest robienie wielkiej kasy na cudzej pracy, przy minimalnych nakładach finansowych i bandyckimi metodami. Użytkownicy serwisów P2P nie krzywdzą nikogo, gdyż NIE ZARABIAJĄ na tym,że coś pobiorą z sieci. Napewno podniosą się zaraz głosy, że skoro pobrał, to nie musiał za to płacić, więc w ten sposób zyskał. Nie jest to prawdą, gdyż gdyby ne P2P to w większości przypadków te osoby nawet nie spojrzałyby w stronę pobieranych w ten sposób pozycji - inaczej mówiąc: nigdy nie byliby potencjalnymi nabywcami i nie mozna na tej podstawie szacować strat tak jak to robią koncerny rozrywkowe. Piraci zaś kopiując i sprzedając płyty świadomie zarabiają na tym i moim zdaniem powinni odpowiadać za to przed sądem. Nie jest mi żal tych biednych chłopców którzy, zostają od czasu do czasu zatrzymani przez złych panów policjantów i okazuje się, że w domu mieli po 1000 kopii jakiejś pozycji, stacje kopiujące i często i gęsto numery kopiarki kart kredytowych i nakładki na bankomaty - to sa przestępcy i powinni być karani z całą surowością. W dzisiejszych czasach idiotycznym wydaje się byś przeświadczenie, że ukraść można tylko rzecz materialną. Co np. z właśnie z fałszerstwem kart, przelewami z cudzych kont, kradzieżą algorytmu, czy też zrobieniu hiciora Disco Polo na podstawie zapamiętanej melodii z rosyjskiego radia? Z kradzieżą mamy do czynienia wtedy kiedy, ktoś ponosi straty materialne w wyniku tego, że ktoś inny osiąga zyski dzieki przedmiotowi kradzieży. Teza przejrzyście obroniona. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Dosia Re: Piractwo to NIE kradzież IP: *.us.infonet.com 22.12.05, 17:57 Kniej. Przeczytalam dokladnie Twoje wypowiedzi i musze Ci przyznac racje. Kradziez jest zlym slowem, jezeli bedziemy brali pod uwage doslowne brzmienie. Ale... Ale jakie inne slowo proponujesz? Nieuprawnione korzystanie, bez pozbawiania autora wartosci materialnych? Kradziez jest slowem-kluczem, ktore uwidacznia to co nalezy uwidocznic, nie zmuszajac nas do wchodzenia w swiat prawniczego belkotu i wydumanej filozofii. Wyrodny ojciec nie placacy alimentow to moze nie zlodziej, ale... przestepca? Wiec moze w stosunku do "uzywajacych cudzej wlasnosci intelektualnej" bez przyzwolenia, zamiast slowa "kradziez" uzywajmy slowa "przestepstwo", lub "wykroczenie". Wg prawa bowiem, takie nieuprawnione uzycie jest przestepstwem, albo wykroczeniem (nie znam kodeksu, wiec strzelam). A moze dalej bedziemy spierac sie o definicje? Jak zwal tak zwal, problem jest. Jedynym sposobem aby go rozwiazac jest jasna, precyzyjna umowa na poziomie artysta-odbiorca. Co mozna, co nie mozna. I to wszystko. Na razie umowa jest taka, ze umowy nie ma tj. za korzystanie trzeba placic, a jak nie zaplaciles nie powinienes korzystac/patrzec/sluchac/dysponowac. Co do lekarza. Czy placac za wizyte u lekarza kupujesz jednorazowa przepustke do wiedzy, bez prawa do dzielenia sie nia z innymi? Nie. Lekarz dzieli sie swoja wiedza, przekazujac ja Tobie do dalszego wykorzystania. W kazdym razie nie jest nigdzie prawnie zakazane, ani takze nie ma takiej umowy z lekarzem, ze pacjent nie ma prawa dzielic sie uzyskana wiedza po wyjsciu z gabinetu. Za to wlasnie ZAPLACIL 50 zl - sam to wszakze napisales. Smiem sadzic, ze gdyby pacjent ow, wyszedl z gabinetu nie zaplaciwszy za porade, to 1) nie ma moralnego prawa z tej porady skorzystac (mimo, ze przeciez lekarzowi nic z tego powodu nie ubedzie, z wyjatkiem czasu poswieconego na przekazanie porady), 2) nie ma moralnego prawa dzielic sie uzyskana wiedza. Chyba wszystko jasne? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Pytajnik Hipokryzja IP: *.aster.pl / *.aster.pl 22.12.05, 22:24 > Kradziez jest zlym slowem, jezeli bedziemy brali pod uwage doslowne brzmienie. I oto właśnie chodzi. Na tym polega hipokryzja Gutka i jemu podobnych. Słowo "kradzież" ma ustalone negatywnie nacechowane znaczenie emotywne. Sformułowania: "naruszenie praw", "niepłacenie alimentów" niekoniecznie. Dlatego twórcy, dystrybutorzy itd., którzy walczą o swoje interesy, uwielbiają podmieniać neutralne emotywnie określenia na te emotywmnie nacechowane i z apelu do "publicznej moralności" tworzą sobie wygodny oręż. Publika jednak, jak pokazuje doświadczenie, nie jest z reguły aż tak głupia, żeby się na podobne sztuczki nabirać. Rzeczywistym problemem moralno-prawnym jest ochrona praw twórców, producentów i dystrybutorów, a dokładnie zakres tej ochrony, w jakim powinna zostać ona zagwarantowana przez państwo, a nie żadna kradzież w potocznym tego słowa rozumieniu. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: SaS Re: Internet to kultura dostępna IP: *.internetdsl.tpnet.pl 23.12.05, 01:07 Coś mylisz gościu. To jest udostępnianie innym 1. Ktoś kupuje film DVD. 2. Udostępnia go wszystkim(ludzie są jego przyjaciółmi :P) To jest kradzież(przywłaszczenie) 1. Ktoś kupuje film DVD. 2. Ktoś inny kopiuje(bierze, pożycza) go bez jego zgody. A ja jako ateista tylko napomnę…. Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy…(tak chyba szło) i tak sobie myślę, że chodzi tu o wszystko i wszystkich :P Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ARTHAS Re: Internet to kultura dostępna IP: *.tychy.telexispl.com 23.12.05, 09:53 "ciekawe wywody. proponowałbym autorowi w podobny sposób uzsadnić "moralność" kradzieży, przepraszam użyczenia, samochodu do własnego użytku. przeciez jak pozyczę sobie nowego mesia, to moze skusze się na zakup!?" Pracuję u dealera samochodów osobowych. Użyczanie pojazdu w celu zachęcenia klienta do podjęcia decyzji zakupowej, to rzecz jak najbardziej normalna. Użyczenia trwają dzień, 3 dni (weekend), a nawet tydzień. Jak widzisz nie jesteś takim omnibusem, jakiego udajesz. Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Czytelnik Re: Internet to kultura dostępna IP: *.kom.pl / *.internetdsl.tpnet.pl 23.12.05, 22:47 Tylko jedno słowo do postu ale nie jako głos w dyskusji. Strasznie zły przykład, a dlatego że jesli idziesz kupić mesia to bez jazdy próbnej go nie kupisz, przynajmniej normalni ludzie tak postepują. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Volo Ucieka mu kasa... IP: *.compower.pl 22.12.05, 11:44 Gutkowi uciekają pieniądze i dlatego tak mówi, jeśli chce lepiej dla internautów to niech odpowie gdzie mogę wypożyczyć takie filmy jak; Requiem dla snu, Memento czy Ziemia Niczyja? Gdyby nie sieć to tylko raz bym je wiedział!! No czasem TVP się szarpnie na jakieś Off-owe kini, ale puszcza takie ambitniejsze filmy o "idealnych" porach, Środa 15 minut po północy! Chore!! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Darek Re: Ucieka mu kasa... IP: *.skok-stef.com.pl 29.12.05, 13:25 "Requiem dla snu" było dołączone do magazynu "Film", jakieś parę miesięcy temu Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Lucasb Re: Internet to kultura dostępna IP: *.internetdsl.tpnet.pl 22.12.05, 11:57 Brawo!!! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: lenny Re: Internet to kultura dostępna IP: *.80-51.tps.tkb.net.pl 22.12.05, 12:02 świetny tekst. wreszcie ktoś kompetentny zajął stanowisko (jakże odmienne od 'gutkowskiego') w tej drażliwej kwestii. autor zainteresował mnie jak nikt inny od dawna, zarówno jako przyszłego socjologa szczególnie zainteresowanego kulturą, a także jako zwykłego użytkownika internetu. i dziękuję za zwrócenie uwagi na książkę lessiga. już chyba wiem co chcę dostać od mikołaja :) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: www.napisy.org Takich ludzi właśnie nam trzeba IP: *.dip.t-dialin.net 22.12.05, 12:05 Gratuluję Tobie i jenocześnie dziekuje. Coraz rzadziej można przeczytać naprawde mądre komentarze od ludzi znajacych temat i mowiacych z sensem. Prawda jest taka ze TYM ludziom nie chodzi o dobro WSPÓLNE ale o własna kieszeń i próbują uderzyć w jedene jeszcze wolne od takiego syfu medium jakim jest internet. Poniosa jednak sromotna kleske. A zainteresowanych zapraszam na www.napisy.org Wiele ciekawych komentarzy od bardzo ciekawych ludzi :) Pozdr. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Długi Re: Internet to kultura dostępna IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.12.05, 12:07 Lipszyc RULE!!!!!!!!!!!!!!!!! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: J.D. Re: Internet to kultura dostępna IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.12.05, 12:10 Ludzie...czy ten człowiek chociaż raz nie ściągnął czegos z internetu. Przecież to paranoja!!! Po za tym jest spora grupa ludzi których poprostu nie stać na wyjście z 3-4 razy w miesiącu do kina. Bilet około 15-20 zl. razy 4 to około 60-80 zlotych (NA JEDNĄ OSOBĘ!!!) Więc teraz chcąc udać się z kimś do kina koszty razy 2! A tak...siedząc w domku, nawet za te 70 złotych miesięcznie, mamy spokój którego w kinie też dość często nie ma, po za tym mamy możliwość obejrzenia danego filmu w większym gronie znajomych i w znacznie lepszej atmosferze. Nawiązując do DVD. Płyty DVD również pozostawiają wiele do życzenia!!! Po pierwsze cena średnio około 60-120 złotych, za jeden nie raz nadający się tylko do jednego obejrzenia film. Po drugie dość długi okres oczekiwania na ukazanie się filmu na DVD, i bądźmy szczerzy; im film jest lepszy i produkcja więcej wyniosła to czas się znacznie wydłuża. Po za tym nie każdy posiada w domu kino domowe by wykorzystać pełnię oryginału, a właśnie osobom z tym gorszym nośnikiem obrazu ściągnięty z internetu a oryginał nie robi większej różnicy. Na koniec odnosząc się do stwierdzenia, że osoby ściągające filmy z internetu nie uczęszczają do kin, jest kolejnym dowodem ograniczenia światopoglądowego twórców owego artykułu. Podejrzewam że nikt z Twórców artykułu nie wysilił się na analizy środowiskowe, lecz pisał artykuł jedynie na podstawie danych statysycznych. Skutkiem tego właśnie jest najprawdopodobniej fakt mijania się z prawdą i realiami jakich dopuszczono się w tym artykule. Z wyrazami szacunku i uznania J.D. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Dosia Re: Internet to kultura dostępna IP: *.nycmny.east.verizon.net 22.12.05, 14:20 Czy Ty na pewno czytales ten sam artykul co ja? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: eMuler Koszty produkcji nośnika???? IP: *.fn.pl 22.12.05, 12:14 Bujda na resorach. Koszt wyprodukowania 1 płyty DVD to kilkadziesiąt groszy zaledwie bo skoro czyste płyty kosztują nawet od 1.2pln w detalu to chyba nikt ich charytatywnie nie rozdaje? Jakiś ułamek (podejrzewam, że kilkanaście % ceny detalicznej) płyty kupionej w sklepie trafia do twórcy/artysty, czyli tego komu się najbardziej należy a reszta to jest HARACZ płacony złodziejskim dystrybutorom, promotorom, pośrednikom, pośrednikom pośredników, marża sklepu itd. Odpowiedz Link Zgłoś
ja-kub BRAWO! Mądra i Logiczna argumentacja. 22.12.05, 12:17 Zapisałem ją sobie i będę wykorzystywał przy swoich dyskusjach. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Zanzibar lover ceny, ceny ceny IP: *.wroclaw.sdi.tpnet.pl 22.12.05, 12:27 W Stanach już pojawiły się w dużych sklepach automaty do sprzedaży tanich, filmów nie wytłaczanych tylko wypalanych. Kupujesz w kasie żeton do automatu za 7.99+podatek. Automat to pewnie komputer z wypalarką. W kazdym jest ok 40 tytułów. Wrzucasz żeton, i masz film. Nie jest to zbyt ładne wydanie - w pudełku jest dvd + złożony 1 arkusz okładki. Ale to i tak mniej niż połowa ceny wydania półkowego. Niestety ambitnego kina w automatach nie ma. Są tam same śmiecie które ogląda młodzież. Ale może by Pan Gutek coś takiego wykombinował i sprzedawał przez internet z jakąś formą taniej przesyłki? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: b00g13 Re: Internet to kultura dostępna IP: *.lodz.dialog.net.pl 22.12.05, 12:27 Artykuł trzeba rozpowszechniać. Wielki szacunek dla tego pana. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kamil Re: Internet to kultura dostępna IP: *.acn.waw.pl 22.12.05, 12:28 dzieki jarek. jak przeczytalem te bzdury o piractwie pana romana, to mi sie slabo zrobilo. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: cenniki????? Re: Internet to kultura dostępna IP: *.acn.waw.pl 22.12.05, 12:32 dvd kosztuje 40-80pln? dlaczego wiec gutek sprzedawal swoje dvd za 120 pln w cieszynie? czy uwaza on, ze stac na to kogokolwiekpoza krezusami w rodzaju kulczyka i prawdziwymi maniakami/ dvd sa w polsce, podobnie jak cd, drozsze niz w UE i USA. odpowiedz sama cisnie sie na usta..... Odpowiedz Link Zgłoś
himerodon QLTURA 22.12.05, 12:33 podoba mi się argumantacja i to co jednej i drugiej strony. z tym że pomysł "płyty potanieję jak będziecie ich dużo kupować" rozkłada mnie ze śmiechu na łopatki. cena płyty to w 80 % koszta idące na pośredników i inne dziwadła. jeszcze do tego co mnie wkurza to wydawne u nas płyty. takie pierdoły ale jak jest np dwustronna okładka to pudełko nie jest przezroczyste (szczegół), a jak już się kupi płytkę za te 69,99 to nim film nastanie mamy prawie 10 minut zafajdanych reklam. ogólnie rewelacja. ścieżki dziękowe, a jakże, nawet i z pięć będzie. po rumuńsku, turecku, znajdzie się nawet jakiś twór egzotyczny, ale po polsku - napisy i tylko. czepiam się? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: 12 Re: QLTURA IP: *.acn.waw.pl 22.12.05, 12:46 dlatego gdy mozna bylo zassac wszystkie filmy z serwera gutka, nie kosztowalby on 120pln, tylko 20pln. albo i mniej. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: krass Gutek zarabia na posrednictwie wiec podnosi glos IP: 193.201.167.* 22.12.05, 12:39 i to on straci jesli filmy beda tanio dystrybuowane bezposrednio przez producenta via internet. dlatego stara sie jak moze aby do tego nie doszlo. jak widac ten inteligentny czlowiek zrozumial, ze taka bezposrednia dystrybucja nie bedzie w przyszlosci mozliwa bez polskich tlumaczen. a po co maja sie rozwijac darmowe serwisy jesli moze na dystrybucji zarobic pan gutek i inni? najbardziej demagogiczne jest robienie z siebie dobroczyncy ludzkosci kiedy tak na prawde chodzi wlasne o pieniadze. zenujace panie Duszynski. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Ines Re: Internet to kultura dostępna IP: *.bts.net.pl / *.internetdsl.tpnet.pl 22.12.05, 12:47 Bardzo madre spojrzenie na problem. Zgadzam sie calkowice z autorem. Nie mozna ograniczac dostepu do dobr kultury poprzez podnoszenie (lub utrzymanie na obecnym poziomie)cen i oskarzanie klienta, ze chce sie dowiedziec czegos nowego za rozsadna cene. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: krzysiek Re: Internet to kultura dostępna IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.12.05, 12:56 brawo! wreszcie ktoś się rozprawił z demagogią! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: rafal brawo IP: *.wroclaw.dialog.net.pl 22.12.05, 12:56 Dobry, rzeczowy artykol. w koncu spojrzenie na wymiane danych w internecie z "drugiej" strony - spoleczenstwa Odpowiedz Link Zgłoś