Dodaj do ulubionych

Nadwydajność mentalna

25.01.23, 13:54
Cześć!
Zastanawiam się czy są tu osoby nadwydajne mentalnie i wysoko wrażliwe?
Jeśli tak, napiszcie proszę jak radzicie sobie z nadwrażliwością na bodźce zewnętrzne?
Ja chyba z tym mam największy problem właśnie.
Czasem wyjście do sklepu czy choćby wzięcie prysznica stanowi spory problem. Też tak macie?
Próbowałam się nauczyć jeździć samochodem, ale po 20 minutach za kierownicą czuję, że mózg mi się gotuje od nadmiar bodźców. I w końcu się poddałam.
Mam też duży problem z rozmawianem przez telefon. Nie mogę załatwić żadnej sprawy urzędowej, bo nie rozumiem co ludzie do mnie mówią. Nie mówiąc już o problemach z zasypianiem. To jest straszne dla mnie.
Może ktoś ma podobne doświadczenia?
Jak wy sobie z tym radzicie?

Pozdrawiam wszystkich serdecznie innego wymiaru.

nadwydajna.com
Obserwuj wątek
    • yadaxad Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 18:36
      Trudne. Wsadzona na narowistego konia. Cały czas trzeba z wiedzą co robi i jak reaguje trzymać wodzce . Wiedza o reagowaniu tego uczy. Ale jak się umie, to "koń" idzie dalej i jest się normalnym. Trzeba spontaniczność opanować, by się myślenie, co mi zaczyna grać ,automatycznie włączało.
      • nnn.1 Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 20:59
        w rzeczy samej
        • teodor-k Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 22:10
          "W rzeczy samej .Osobowość borderline .Może zła diagnoza .Znikające punkt 😊
          • nnn.1 Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 22:29
            w rzeczy samej borderline jest złą diagnozą

            dobrej nocy
            • teodor-k Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 22:38
              Tak myślałem .Dobrej.
      • nadwydajna Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 21:01
        Nie wiem, czy to ma cokolwiek wspólnego ze spontanicznością. Wiem co robi mój mózg. W teorii mam to doskonale opanowane. W praktyce nic nie pomaga. Mój mózg po prostu przekłamuje bodźce. Wzmacnia je bardzo. A to strasznie męczy. Czasem po wykonaniu najprostszych czynności czuję się wykończona. Trudno to opisać w trzech zdaniach. Zobacz tutaj:

        nadwydajna.com/2023/01/15/nadwrazliwosc-na-bodzce-zewnetrzne/

        nadwydajna.com/2023/01/19/hiperestezja-przyjaciel-czy-wrog/
        • nnn.1 Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 21:59
          moje w rzeczy samej odnosiło się do trudne

          pozdrawiam
        • teodor-k Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 22:07
          A wiesz ze nasz mózg negatywne wiadomości wchłania jak gąbka .Taki on głupi .Pomijając to wszystko to na tym forum ludzie są szczególnie wrażliwi i trzeba mieć dużo wyrozumiałości .Walczą z tym bólem każdego dnia cierpią .
        • yadaxad Re: Nadwydajność mentalna 25.01.23, 23:23
          Bez przyjemności można się wykończyć. Ludzie nie zdają sobie sprawy z przyjemności, po prostu ją wchłaniają i dobrze im dzień leci. Taki prymitywny przykład. Rano robią sobie herbatę, kawę itp itd, automatycznie z nieuświadamianą przyjemnością, przy przebodźcowaniu wchodzi masa irytujących czynników, że tę -herbatę- wypije się za karę. Jest na to rada, ale ma swoją cenę. Trzeba poświęcić pamięć krótkotrwałą. Mnie nie przeszkadza, że nie pamiętam co kiedy i jak było, bo przyjmuję tylko wybrane bodźce, mnie potrzebne, bez miszmaszu wokół. To co konkretne i charakterystyczne i tak lepiej się zapisuje w rozumowaniu, w przeciwieństwie do świadków, którym otwartość na bodźce, każdemu w zdarzeniu widzi się inaczej.
    • nadwydajna Re: Nadwydajność mentalna 26.01.23, 12:29
      Problem w tym, że nadwydajny mózg ma inne "okablowanie" niż mózgi typowych osób. Nie da się zrobić selekcji bodźców. Np. jak z kimś rozmawiasz na dworcu kolejowym czy w restauracji, oprócz głosu rozmówcy słyszych jeszcze szum tła. Ponoć osoby z normalnymi mózgami potrafią sobie wyselekcjonować głos rozmówcy z tła, odcinając w pewien sposób szum. I wtedy mimo hałasu dookoła słyszą głos rozmówcy na tyle wyraźnie, że są w stanie prowadzić rozmowę.
      Mój mózg tego nie potrafi. Selekcja bodźców nie zachodzi. Wszystkie mają takie samo nasilenie, do tego mieszają się ze sobą, łączą, tworząc dźwiękowy kogiel-mogiel. I mimo tego, że rozmówca stoi dwa kroki ode mnie, ja nie rozumiem co do mnie mówi. To jest okropne. Czasem jest mi zwyczajnie głupio, bo nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, które ktoś mi zadał. I do tego głupio mi się przyznać do tego, że nie rozumiem. Mój mózg w natłoku bodźców dźwiękowych nie odczytuje znaczenia większości słów.
      Czy jest ktoś w tej grupie, kto tez tego doświadcza? A jeśli tak, to jak sobie z tym radzicie?
      • yadaxad Re: Nadwydajność mentalna 26.01.23, 14:28
        Da się to -wyćwiczyć-, przy profesjonalnej pomocy. Nie ma ogólnej rady, bo bodźce mają swój indywidualny charakter, który trzeba poznać, by pokierować "hamulcami". Ma to swoje wady, ale podstawowy jest komfort psychiczny, nieeksploatowanie się. Bo wykończonym jest się bardziej "nienormalnym", niż że pewne rzeczy unikają uwadze. Można się nauczyć "spuszczania żaluzji". No co, nie jest się wtedy obserwatorem, który mechanicznie, kątem oka registruje co się działo za oknem, ale to wcale nie jest takie konieczne do normalnego poruszania się w swoich sprawach.
      • afq Re: Nadwydajność mentalna 25.02.23, 12:43
        ja gdzieś rok temu dostałem informację że temat WWO powinienem wziąć pod lupę
        nie jestem pewien czy akurat farmakoterapia i psychoterapia to najważniejsze
        gdzieś po drodze to ważne, ale na końcu i tak najważniejsze to świadomość sprawy
        i uznanie że wszystko super tylko, że trzeba zaakceptować swoją specyfikę, uszanować ją
        i po prostu zmienić niektóre aspekty swojego życia, czasem gruntownie

        jeden z przykładów u mnie - co drugi dzień w ogóle nie odbieram telefonów, tym bardziej zawodowych
        które potrafią swoją ilością i rozrzutem tematów przytłoczyć
        nic się nie dzieje kiedy oddzwaniam następnego dnia
        a mam swoje dni spokoju
        ciszy po prostu
        • afq Re: Nadwydajność mentalna 25.02.23, 12:44
          a przed snem

          książka

          żaden film
    • nadwydajna Re: Nadwydajność mentalna 26.01.23, 16:49
      Profesjonalna pomoc niestety nie pomogła. Próbowałam tez wielu leków (venlafaxine, sertraline, citalopram), które to niby miały mnie trochę... znieczulić? Ale tylko mnie otępiły, wypłukały ze mnie wszelkie kolory i resztki radości życia, jakie mi jeszcze zostały. Czułam się po tych lekach pusta jak worek. A wszelkie nadwrażliwości na bodźce pozostały.
      • yadaxad Re: Nadwydajność mentalna 26.01.23, 17:27
        Leki nie mogą pomóc jak działają ogólnie, tym bardziej, że mózg wybiera "otępienie" tego co ma jasne. Czyli odbierze znaną przyjemność, a nieokreślone zostaje rozchwiane, to że się wolniej kiwa nie zmienia nieprzyjemności. Niestety na zrozumienie problemu trzeba trafić, byle kto to "profesjonalnie" zamiata. Uzależnienia mają podobny bodźcowy problem i warto szukać "nielogicznie" psychologa, który problemami wyzwalacza się zajmuje.
      • teodor-k Re: Nadwydajność mentalna 26.01.23, 21:07
        Chyba musisz z tym żyć .Wieczorem się wyciszyć .Bardziej by Ci się przydały leki nasenne bez uzależnienia .I ktoś bliski bo taka osoba jak Ty jest prawdziwym skarbem i nie są to żarty. Gdyby można ludzki mózg przeprogramować ,zrobić reset ,ale się nie da .Współczuje i pozdrawiam .
        • nadwydajna Re: Nadwydajność mentalna 26.01.23, 21:57
          No właśnie chciałabym "nie musieć" z tym żyć. Bo to żadna frajda cokolwiek musieć. Ja chcę(!) żyć. Normalnie, jak każdy inny człowiek. Móc spędzić przyjemnie czas ze znajomymi w restauracji, pojechać gdzieś na wakacje, wiedzieć muzeum czy centrum ciekawego miasta itp. Tymczasem przebywanie w tłumie tak strasznie męczy. Dźwięki są za głośne, kolory za jaskrawe, zapachy zbyt intensywne. Zdarza się, że z przebodźcowania mój mózg wariuje. Ostatnią podróż samolotem wspominam bardzo źle. Po trzech godzinach spędzonych na lotnisku dostałam ataku paniki. W pewnym momencie czułam się tak, jakby mi ktoś odkręcił rzeczywistość na cały regulator.
          Gdyby nie mąż, to pewnie nie wpuściliby mnie do samolotu, ale dzielnie jakoś opanował sytuację. Było mi tak strasznie głupio. Narobiłam mu kłopotu choć wcale tego nie chciałam.

          Tak, mam bliską osobę. Mój mąż jest cudownym człowiekiem i jakoś ze mną wytrzymuje. Choć wiem, że czasem wiele go to kosztuje. Jakby żył z osobą niepełnosprawną. I choć potrafię pięknie kochać (generalnie to jestem czułą, delikatną, troskliwą kobietą bez focha), to jednak jestem trochę takim... dziwolągiem. Tak się czuję właśnie. Chciałabym być choć trochę bardziej normalna, jak inni ludzie.

          Czasem się zmuszam, żeby wyjść gdzieś z mężem "do ludzi". Ale trudno powiedzieć, że dobrze się wtedy bawię. Dwadzieścia minut w tłumie i mam serdecznie dość. A gdy zdarzy się, że obok przejedzie karetka na sygnale, to w uszach czuję silny, fizyczny ból. Zdaje się, że wiem jak czują się zwierzęta podczas sylwestrowej nocy, podczas odpalania fajerwerków. Sama tego doświadczam. Koszmar.

          Czasem pomagają słuchawki-ochraniacze na uszy. Mam takie, jak perkusista do ćwiczenia, wytłumiające dźwięki. Ale gdy mam je na uszach, to już ze znajomymi nie porozmawiam.

          Za to niedawno odkryłam, że wieczorem bardzo pomaga mi się wyciszyć słuchanie audiobooków. Mam taką jedną, ulubioną książkę do zasypiania. Głos lektora cudownie miękki, jedwabisty, szaro-beżowy z dosypką ciepłego piasku. Bardzo mnie ta barwa głosu i sposób czytania relaksuje. Często przy nim zasypiam.
          Ot... ratuję się czym mogę.

          Ale czasem jest tak strasznie ciężko. Szczególnie, gdy muszę np. iść na zakupy do supermarketu, albo pojechać gdzieś pociągiem czy autobusem. Czasem najchętniej nie wychodziłabym z domu.
          Dziwne takie życie.
          • teodor-k Re: Nadwydajność mentalna 26.01.23, 22:41
            Dużo czytałem o ludzkim mózgu i jak można łatwo zmanipulować ludzi .Gdyby można Twój mózg sprzedać to wartość nieoceniona .Twój mąż powinien Cię na rękach nosić, bo kiedyś być może mu uratujesz życie .Jesteś jego skarbem tak myśl .Nie daj się by ktoś Cię negował .Ale jak faktycznie pisała Yada dobry ,najlepszy psycholog by Ci się przydał, bo jesteś tego warta .Dobranoc .PS też myślałem o słuchawkach i stoperach .
            • nadwydajna Re: Nadwydajność mentalna 27.01.23, 12:03
              Ja myślę, że jestem i skarbem i ciężarem jednocześnie. Dlatego każdego dnia staram się być najmilszym i najsłodszym ciężarem, jak to tylko możliwe. I mam nadzieję, że tym razem to wystarczy.

              Za pierwszym razem nie wystarczyło. Mój pierwszy mąż zostawił mnie po dwudziestu latach wspólnego życia. Znudził się mną. Wybrał młodszą, pewnie ładniejszą, a już na pewno bardziej rozszczebiotaną i "postrzeloną". Nieobliczalną w działaniu. Była moją dobrą znajomą. Bardzo ją lubiłam.

              Takie kobiety są zdecydowanie bardziej pociągające niż ja. Ciekawsze. Zawsze wywiną ci jakiś numer i coś się dzieje.
              Ja jestem wręcz nudna w tej swojej stałości uczuć, stabilności, lojalności, poukładaniu emocjonalnym. Nie robię głupot, nie pakuję się w kłopoty, nie lubię kłótni, jątrzenia, czepiania się o pierdoły, knucia za plecami, intryg, poprawiania i zmieniania innych na siłę. Nie potrafię kłamać. Choć zwykle nie obnoszę się z tym, co widzę i czuję, to jednak czasem, gdy mi ktoś bezczelnie nadepnie na odcisk, potrafię być niemiła i przy okazji szczera do bólu. Nie wszyscy to lubią.

              Dla mojego pierwszego męża byłam prawdopodobnie nudna jak flaki w oleju. Nie szanował mnie. Poza tym... on marzył o podróżach, szalonych przygodach, nocnych włóczęgach po pubach. A ja, ze względu na swoją wysoką wrażliwość i nadwydajność, nie mogłam tak żyć. Nie nadawałam się do takiego galopu i nie byłam w stanie za nim nadążyć. On miał dość czekania, aż pewnego dnia zdarzy się cud i ja "znormalnieję". Nie doczekał się.

              Załamałam się, gdy mnie dla niej zostawił. Kiedy odszedł, czułam się tak, jakby ktoś nagle odrąbał mi rękę. Bardzo go kochałam i wydawało mi się, że nie potrafię bez niego żyć. Trudno mi było pojąć, że on już mnie nie kocha. Ale w końcu pogodziłam się z tym, zaakceptowałam zaistniały fakt. Nie można nikogo zmusić do miłości. Postanowiliśmy zostać przyjaciółmi (głównie ze względu na syna). I to się (o dziwo i na przekór wszystkiemu) udało.

              Niedługo potem poznałam Basię, do której trafiłam na terapię. Czułam, że potrzebna mi fachowa pomoc. Ktoś, kto spojrzy z boku na moje problemy i opowie mi, jak to widzi. Do tego miałam jeszcze parę spraw do przepracowania z wczesnego dzieciństwa. Czułam, że to jest właściwy czas, aby wreszcie się tym zająć.
              Trochę to trwało, ale po rocznej psychoterapii Basia postawiła mnie na nogi. I to porządnie. Świetna psychoterapeutka, której (chyba nie przesadzę) zawdzięczam życie. A w zasadzie drugie narodziny. Pozbierałam się do kupy i zaczęłam wszystko od nowa. Bardzo mi pomogła moja praca, która jest też moją wielką pasją. I autystyczny syn. Wtedy żyłam głównie dla niego. Ale przetrwałam jakoś najgorsze.

              Gdy doszłam trochę do siebie, odpoczęłam psychicznie, ustabilizowałam emocje i poukładałam wszystkie swoje sprawy osobiste, pojawił się w moim życiu człowiek, którego pokochałam i z którym jestem do dziś. To już siedem lat.

              Wciąż myślę, że jest nam razem dobrze. W moim sercu jest jednak jakiś nieduży znak zapytania podszyty odrobiną lęku. Czy pewnego dnia i on nie odejdzie? A co, jeśli i on będzie miał dość moich "nadwrażliwości"? Zapewne wiele osób zdradzonych i porzuconych tak ma. Boi się, że znów coś będzie nie tak i zostaną ponownie porzucone. Staram się jednak odpędzać od siebie te myśli. Wiem, że takie myślenie jest kompletnie bez sensu. Mówię sobie, co będzie, to będzie. Cieszmy się chwilą. I to zwykle pomaga.

              Niemniej... tak bardzo bym chciała znaleźć jakiś sposób na te moje nadwrażliwości. Bo to jedyne, z czym jeszcze nie umiem sobie poradzić. Gdybym znalazła na nie sposób, mogłabym dać zarówno sobie, jak i mojemu mężowi chociaż namiastkę "normalnego" życia. Nie musiałabym się zmuszać do wyjścia z domu.
              Jeśli się nie uda, to trudno. Akceptuję siebie taką, jaka jestem. Jakoś nauczyłam się funkcjonować z tą dziwną przypadłością. Ale gdyby jednak się udało, byłoby naprawdę miło. Byłoby mi po prostu łatwiej żyć.
              • teodor-k Re: Nadwydajność mentalna 27.01.23, 13:40
                Trzeba być konsekwentny w swoim działaniu .Ja w zeszłym tygodniu wyjechałem ,ale nie było warunków by tam żyć i mieszkać ,wiec wróciłem .W niedzielę powtórka rozrywki . Takie przypadki jak Twój to rzadkość na tym forum ,dużo z natury psychologicznej i załamań życiowych .Łatwo Cię skrzywdzić ,myślę że ten drugi okaże się prawdziwym kochającym facetem . Jesteś unikalna w swojej postaci wiec taki rodzynek powinien szanować . Czytam że zalecane jest by mózg codziennie karmić go nauką i dawać mu zawsze coś do roboty, uprawiać sport i mieć zajęcie przez cały dzień ,a wieczorem luz .Tu znajdziesz więcej odpowiedzi na swoje pytania . www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&url=https://forum.abczdrowie.pl/topic/2393854-nadwydajnosc-wsrod-problemow/&ved=2ahUKEwjX_rv73ef8AhUsx4sKHRchDM8QFnoECAkQAQ&usg=AOvVaw0D4KgFhUE_tavG7wQqiglL
                • nadwydajna Re: Nadwydajność mentalna 27.01.23, 22:18
                  Bardzo dziękuję za ten link. Napisałam. Może ktoś się odezwie?
                  • yadaxad Re: Nadwydajność mentalna 27.01.23, 23:10
                    Chcesz coś realizować w życiu -normalnie-, nie zachwycaj się swoją wyjątkowością. "Uprzaśniaj" to i rozwiązuj sterowaniem ku zwyczajności. I tak coś nadzwyczajnego zostaje, tylko bez podbijania bębenka wzajemnym stymulowaniem się z osobami o podobnych problemach, łatwiej własnym, indywidualnym życiem kierować.
                    • nadwydajna Re: Nadwydajność mentalna 29.01.23, 12:44
                      yadaxad napisał(a):

                      > Chcesz coś realizować w życiu -normalnie-, nie zachwycaj się swoją wyjątkowośc
                      > ią. "Uprzaśniaj" to

                      Dobre określenie na "wyolbrzymiasz", "nie przesadzaj", "odpuść sobie". Ciągle to słyszę. Zwłaszcza od osób. które nie mają pojęcia z czym się zmagam. Już się zdążyłam przyzwyczaić. Ale to tak nie działa. Nie da się tego "uprzaśnąć". Tak, jak nie da się normalnie żyć nie mając obu nóg.
                      "Ależ można!" zaraz ktoś mi powie. Może i tak. Pod warunkiem, że masz dobre, nowoczesne protezy, które zastępują ci prawdziwe nogi. Albo chociaż przyzwoity wózek inwalidzki. Ale nawet wózkiem nie wszędzie dojedziesz.

                      Mózg osoby nadwydajnej działa inaczej nóż typowy mózg. Przekłamuje bodźce płynące ze świata zewnętrznego, bardzo je wzmacniając. To powoduje, że "normalne życie " staje się niemożliwe. Normalne życie boli.
                      Szukam odpowiedniej "protezy" dla mojego mózgu, która pozwoliłaby mi w miarę normalnie funkcjonować.
                      Ktoś coś?

                      i rozwiązuj sterowaniem ku zwyczajności. I tak coś nadzwyc
                      > zajnego zostaje, tylko bez podbijania bębenka wzajemnym stymulowaniem się z oso
                      > bami o podobnych problemach, łatwiej własnym, indywidualnym życiem kierować.

                      Ja potrafię doskonale kierować swoim życiem. Nie mam z tym żadnego problemu. I generalnie uważam się za spełnionego i szczęśliwego człowieka. Potrafię wyjść z każdej opresji i stanąć na nogi.

                      Wracając do problemu... Jak cię boli głowa, to łykasz tabletkę i ból mija. Prawda? Po kłopocie.
                      Niestety nie udało mi się jeszcze znaleźć "tabletki" na przeczulicę. Nic nie działa, a bardzo wielu rzeczy już próbowałam. Marzę o tym, by móc jakoś złagodzić ten ból. Tylko to, nic więcej. Złagodzić ból. Bo życie byłoby po prostu łatwiejsze. Dlatego tu napisałam. Bo może ktoś już gdzieś na świecie znalazł rozwiązanie mojego problemu, a ja o tym nie wiem?
                      • yadaxad Re: Nadwydajność mentalna 29.01.23, 14:32
                        Mózg jest nieprawdopodobnie wydajny. Mignęła mi właśnie, więc konkretów nie podam, wiadomość o osobie, której z powodu padaczki usunięto połowę, a mimo to została tą samą, świadomą siebie osobą. Zresztą nadwrażliwość na pewne docierające informacje jest normalna. Ludzie uczą swój mózg, by nie docierały do głębi. Przypuszczam, że trochę się boisz -nie być sobą-. Jak z tym ciasteczkiem. Chcesz to mieć, tylko, by nie bolało. Bez ćwiczenia terapeutycznego "intelektu", który jest nieuczuciowy, tylko logiczny, jak u lekarza, który nie może się empatycznie wczuwać w pacjenta, tylko działać na rzecz zdrowia, oderwać informacji od odczuwania ci się nie uda. Trzeba się skoncentrować na pracy z informacją, którą mózg odbiera.
                  • ta Re: Nadwydajność mentalna 28.01.23, 12:41
                    nadwydajna napisała:

                    > Bardzo dziękuję za ten link. Napisałam. Może ktoś się odezwie?

                    Szukanie podobnych sobie, by zrozumieć problem, nie czuć się z nim samotnym, jedynym niezrozumianym
                    i „ dziwnym” w konstelacji gwiazd jest pomocne ale z zastrzeżeniem, moim zdaniem istotnym - by nie trwać w takiej bańce długo i na tym poprzestać. Pielęgnuje się w ten sposób swój ból, grzebie ciągle w tym samym nie posuwając się w żadnym kierunku.
                    Poczucie swojej „ wyjątkowości” jako „ skarbu” jest groźne, może pieścić ego i być przeszkodą w pracy nad rozwiązaniem czy złagodzeniem problemu. Wystarczy stwierdzenie faktu, że należysz do niewielkiego procenta ludzi tak funkcjonujących.
                    Byłaś diagnozowana w kierunku wysokofunkcjonującego autyzmu?
                    • nadwydajna Re: Nadwydajność mentalna 29.01.23, 12:27
                      ta napisała:

                      > nadwydajna napisała:
                      >
                      > > Bardzo dziękuję za ten link. Napisałam. Może ktoś się odezwie?
                      >
                      > Szukanie podobnych sobie, by zrozumieć problem, nie czuć się z nim samotnym, je
                      > dynym niezrozumianym
                      > i „ dziwnym” w konstelacji gwiazd jest pomocne ale z zastrzeżeniem, moim zdanie
                      > m istotnym - by nie trwać w takiej bańce długo i na tym poprzestać. Pielęgnuje
                      > się w ten sposób swój ból, grzebie ciągle w tym samym nie posuwając się w żadny
                      > m kierunku.

                      Zgadzam się.
                      Ale ja nie szukam podobnych do siebie, żeby grzebać w swoim bólu, a jedynie, by szukać rozwiązać mojego problemu.

                      > Poczucie swojej „ wyjątkowości” jako „ skarbu” jest groźne, może pieścić ego i
                      > być przeszkodą w pracy nad rozwiązaniem czy złagodzeniem problemu. Wystarczy st
                      > wierdzenie faktu, że należysz do niewielkiego procenta ludzi tak funkcjonującyc
                      > h.

                      Skarb? Nie, to raczej balast, z którym muszę żyć. Nie postrzegam swojej nadwydajności jako skarbu. W każdy, razie nie na wiele się taki "skarb" przydaje.

                      > Byłaś diagnozowana w kierunku wysokofunkcjonującego autyzmu?

                      Tak. Nie jestem autystyczna. Osoby wysokowrażliwe i nadwydajne mają problem z nadmiarem empatii, a siebie i otaczających ich ludzi rozumieją aż nadto dobrze. A to przeciwieństwo autyzmu. A ludźmi autystycznymi wiąże mnie tylko jedna rzecz - przeczulica, czyli nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne.
                      • ta Re: Nadwydajność mentalna 29.01.23, 15:03
                        ta napisała:

                        > Poczucie swojej „ wyjątkowości” jako „ skarbu” jest groźne, może pieścić ego
                        > i być przeszkodą w pracy nad rozwiązaniem czy złagodzeniem problemu. Wystarczy stwierdzenie faktu,
                        > że należysz do niewielkiego procenta ludzi tak funkcjonujących.

                        Autorka napisała:
                        > Skarb? Nie, to raczej balast, z którym muszę żyć. Nie postrzegam swojej nadwyda
                        > jności jako skarbu. W każdy, razie nie na wiele się taki "skarb" przydaje.

                        Ta:
                        Nawiązałam do taniej rady, jaką ci udzielił jeden z użytkowników poniżej.
                        Niemądrej i szkodliwej, jak wiele innych, których pojęcia nie mając o problemach tu poruszanych usiłuje udzielać.
                        Do głowy by mi nie przyszło nazywać nieznośne, utrudniające życie, przewlekłe dolegliwości „ skarbem”.
                        —-

                        > A ludźmi autystycznymi wiąże mnie tylko jedna rzecz -
                        > przeczulica, czyli nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne.

                        Dlatego zapytałam o diagnostykę w tym kierunku, bo jest to jeden z głównych objawów spectrum.
                        A może po kolejnych latach badań okaże się, że może być jedynym (?)
                        • yadaxad Re: Nadwydajność mentalna 29.01.23, 16:35
                          W zasadzie każdy talent modelujący życie jest -autyzmem-. Jedni go zapiją jak Modigliani, inni są sprawni jak Vinci.
                  • teodor-ks Re: Nadwydajność mentalna 29.01.23, 22:58
                    nadwydajna napisała:

                    > Bardzo dziękuję za ten link. Napisałam. Może ktoś się odezwie?
                    I co się dowiedziałaś ? Sugerowanie, że autyzm, zespół Aspergera, schizofrenia czy borderline może być nadwydajnością mentalną to nadinterpretacja .Zawsze piszę by siebie promować bo nikt za nas tego nie zrobi .Ty masz znaleźć takich przyjaciół by Cię doceniali i Ty jesteś najlepsza .W depresji to samo bo człowiek ze swoim bólem jest samotny i nikt mu nie pomoże .Coś Ci wysłałem na priv .Masz siebie jesteś cudowna i wspaniały facet .Nie wszyscy mają takie szczęście pozdrawiam .
              • yadaxad Re: Nadwydajność mentalna 27.01.23, 17:21
                Nikt nie jest "normalny" w sensie swojej absolutnej neutralności wobec innych. Nikt by nie miał uczucia istnienia osoby niczym charakterystycznym nie dotykającej się.
                • teodor-ks Re: Nadwydajność mentalna 11.02.23, 12:33
                  Osobowość schizoidalna ? Być może tylko jaka terapia ?
                  • nnn.1 Re: Nadwydajność mentalna 11.02.23, 15:27
                    tak, w piątki
                    • teodor-ks Re: Nadwydajność mentalna 11.02.23, 19:59
                      Uwielbiam piątki przed sobotą :)))

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka