piterus123
09.11.18, 07:12
Cześć, chciałabym opisać swoją sytuację w zawodzie lektora z perspektywy zarobków. Jest to mocno frustrujące od razu na początku zaznaczam. Kilkanaście lat temu zaczęłam pracę w kilku najbardziej renomowanych szkołach językowych w Warszawie. Pamiętam, że moja stawka należała do jednych z najwyższych. Dziś po prawie 20 latach stawka proponowana przez szkoły jest ……identyczna. Tylko że nawet według gusu przez ten czas stawki w całej gospodarcze się prawie potroiły. Wtedy metr w Warszawie kosztował 3000, benzyna 3zł, itd. Widzę to po moim otoczeniu i rodzinie – im zarobki mocno wzrosły i często corocznie rosą. W zawodzie lektora nie ma takiego czegoś jak 6-7% corocznie. Jest niestety zastój. Mam wrażenie, że w szkołach pracuje coraz więcej studentów, osób przypadkowych i jest straszna rotacja – ludzie widocznie po 1-2 latach analizują swoje Pity i dochodzą do wniosku że po opłaceniu zusu i zastojach w kursach (ferie, choroby, bezpłatne wakacje lektora itd.) równie dobrze można kierować autobusem, albo siedzieć za kasą a emerytura i tak będzie wyższa. Zmieniłam jakiś czas temu strategię i zaczęłam bezpośrednio współpracować z firmami pomijając szkoły. To mi pozwoliło jakoś przetrwać i zostać w zawodzie ale niestety już doszło do tego, że firmy mi czasami mówią że jestem droższa od szkół, które od 20 lat właściwie nie podnosiły cen dla klientów. Jakie są wasze obserwacje?