Dodaj do ulubionych

"jedynactwo"

IP: *.walbrzych.dialog.net.pl 02.08.01, 20:51
mamy jednego syna w wieku 10 lat. czesto rozmawiamy o drugim dziecku, ale oboje
z zona zdajemy sobie sprawe ze to znacznie ograniczy nasze mozliwosci finansowe
by dac dwojgu dzieciom wyksztalcenie, zapewnic byt jak dorosna.
czasem zadaje sobie pytanie, czy wogole powinnysmy sie przejmowac pieniedzmi,
czy wazniejsze nie jest to aby dziecko mialo rodzenstwo. pani doktor czy
istnieje cos takiego jak "jedynactwo". panuje powszechna, obiegowa opinia ze
dzieci wychowywane w rodzinie 2+1 sa mniej zaradne, "wychuchane".
Obserwuj wątek
    • malwinamalwina Re: opinia 03.08.01, 10:05
      wtracam sie :)
      jest to jak powiedziales, powszechna opinia obiegowa, ktora niekoniecznie jest prawda. Jedynacy
      przebywaja od zawsze w gronie doroslych i szybciej uczac sie zycia w spoleczenstwie, sa bardziej
      dojrzali, nie musza walczyc o przestrzen zyciowa bo im nie brakuje, ani o zabawki, nie sa nieszczesliwi
      z powodu "konkurencji" i jako dorosli sa bardziej ugodowi bo nie byli sfrustrowani. Maja duzo empatii i
      wyczucia. Dobrze adaptuja sie w society. Nie sa konfliktowi.
      Druga sprawa jest ze nie mozna miec dziecka aby bylo kompanem dla pierwszego ! - to nie malpka ani
      zabawka ! tzn to nastepne bedzie drugorzedne bo sfabrykowane dla rozrywki i rownowagi pierwszego
      ??? cos tu nie gra.
      albo pragniecie dziecka albo nie
      inne sprawy nie wchodza w gre
      • Gość: Melba Re: opinia IP: *.man.polbox.pl 04.09.01, 14:22
        Moi rodzice zdecydowali się na drugie dziecko, kiedy miałam 7 lat i głównym
        argumentem było to, żebym nie była w życiu sama. Uważam, że to dar, najlepszy
        jaki dali mi w życiu - oczywiście w sensie symbolicznym, nie patrzę na moją
        siostrę, jako na prezent dla mnie. Ona jest najwspanialszą istotą, jaką znam,
        przeszłyśmy razem przez dzieciństwo, a teraz szalejemy, planujemy zawsze być
        razem i blisko siebie. Nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł byc mi bliższy, nawet
        dzieci. Wiem, że dopóki los nam na to pozwoli , będziemy razem i jest to
        najbarzdiej nadająca sens zyciu myśl i ogromne oparcie w zamęcie świata. A moi
        rodzice kochaja Małą ogromnie i nigdy nie taktowali ją jako "dodatku" do
        starszej córki. Rodzeństwo to najlepszy wynalazek świata!
      • Gość: Monika Re: opinia IP: *.rzeszow.cvx.ppp.tpnet.pl 04.09.01, 18:58
        To co napisałaś jest najmilaszą rzeczą jaką w życiu usłyszałam o jedynakach.
        Sama jestem jedynaczką i do tej pory cierpię (mam 28 lat i też jedno dziecko).
        Całe życie wysłuchiwałam jaky to jedynacy są rozpuszczeni itp itd.
        Czułam sie przez to bardzo pokrzywdzona, zawsze potrafiłam dzielic sie z innymi
        tym co mam i co tu wiecej mówic to co napisałas jest w bardzo dużej części
        prawdą. DZIĘKUJĘ
    • joanna.markiewicz Re: 23.08.01, 16:07
      Pierwsze dziecko to dla rodziców zupełnie nowa sytuacja, zajmowanie się drugim
      na ogół bywa łatwiejsze, bo już wiadomo czego można się spodziewać i jak
      zaspakajać jego potrzeby. Chciałabym przekazać Wam garść informacji do
      przemyślenia.
      Decyzja dotycząca posiadania lub nie, drugiego dziecka może być
      trudna nie tylko ze względów finansowych, ale dlatego, że trzeba będzie radzić
      sobie z nowymi relacjami między wszystkimi członkami rodziny, w tym relacją
      między rodzeństwem. Jeśli mowa o jedynakach to, jedynemu dziecku poświęca się
      więcej czasu i uwagi, jest najważniejsze, najwspanialsze, jedyne. Będąc
      jedynakiem nabiera się więc przekonania, że jest się kimś wyjątkowym.
      Dla najstarszych dzieci narodziny drugiego dziecka oznaczają degradację,
      pojawia się zazdrość, której wielu rodziców nie akceptuje i staje się to
      początkiem problemów. Jedynacy nie mają okazji zmierzyć się z tym uczuciem, nie
      uczą sie w rodzinie zdrowej rywalizacji i mogą mieć potem z tym problemy.
      W jedynakach rodzice lokują wszystkie swoje nadzieje i niepokoje, co może być
      trudne dla dziecka i być źródłem jego chęci zaspokojenia ich ambicji, nawet
      kosztem własnych wyborów. Takiemu dziecku może być trudniej uwolnić się od
      wpływu rodziców i uniezależnic się od nich.
      Dzieci w wielodzietnych rodzinach mają okazję zdobywać rożnorodne umiejętności
      społeczne. Takiej możliwości nie maja jedynacy i dlatego często zaczynaja sie
      tego uczyć, kiedy idą do przedszkola lub szkoły. To również może być źródłem
      problemów.
    • Gość: Betty Re: IP: 195.224.164.* 04.09.01, 13:50
      Pozdrawiam Mirka,

      mam 26 lat i jestem jedynaczka. Od zawsze bylam ta jedyna ale stalo sie tez to
      pewnym przeklenstwem w moim zyciu. Od jakiegos czasu mieszkam za granica gdzie
      wyszlam za maz i mozesz sobie wyobrazic jak moi rodzice zareagowali jak
      powiedzialam im ze wyjezdzam, reakcja na granicy z histeria. Zycie jedynaka
      jest swietlane w dziecinstwie ale potem w dalszym zyciu zaczyna sie
      nieprzystosowanie do zycia w spoleczenstwie ( w moim przypadku przynajmniej) i
      przeswiadczenie ze jestes pepkiem swiata, nie zycze tego nikomu.
    • Gość: Paweł Re: IP: *.wroclaw.dialog.net.pl 20.09.01, 09:25
      Wierz mi, że zależy to tylko od rodziców czy zrobi się krzywdę jedynemu
      dziecku. Ja sam jestem jedynakiem. Całe szczęście rodzice nauczyli mnie
      samodzielności ale nie do końca. Dziś mam żonę i niebawem będę miał dziecko a
      oni czasem traktują mnie jak ja sam bym był nastolatkiem. Kiedy pokazuje im,
      że nasze relacje zmieniły się przez te kilka lat kiedy mieszkam z żoną, oni
      chyba tego nie rozumieją.
      Jest jedno pewne. Z żoną ustaliliśmy, że będziemy mieli trójkę dzieci. Dużo
      zadymy, mało pieniędzy ale rodzinnie i radośnie. Pozdrawiam. JEDYNAK
      • Gość: 3X1 Jedynacy IP: 209.226.65.* 09.10.01, 17:55
        Jestem jedynaczka, moj maz jest jedynakiem i nasza corka tez jest jedna jedyna.
        Jestesmy bardzo socjalni, mamy normalne zycie z radosciami i klopotami
        zawodowymi, sukcesami i porazkami podobnymi do tych jakie maja znajomi
        posiadajacy rodzenstwo. Wscieka mnie nieprzytomnie gdy ludzie generalizuja
        rzucajac bez namyslu opinie o rozpuszczonych badz niedostosowanych do zycia
        jedynakach - nigdy nie bylam rozpuszczona, zawsze mialam bardzo duzo domowych
        obowiazkow, wszystko w rodzinie bylo sprawiedliwie dzielone na trzy - tak
        przywileje, jak i np. wynoszenie smieci. To samo bylo w domu mojego meza,
        ktorego moja tesciowa nauczyla i gotowac, i sprzatac, i prasowac a tesc
        naprawiac samochod, i robic remont w domu (bo majac jedno dziecko mozna mu
        poswiecic wiecej czasu jesli sie bycie rodzicem traktuje odpowiedzialnie). Moja
        corka nigdy nie miala klopotow z nawiazywaniem kontaktow z rowiesnikami, od 6
        roku zycia jezdzi na obozy, jest bardzo samodzielna i nigdy nie powiem, ze jest
        rozpuszczona. Z moich obserwacji wynika, ze jezeli ktos nie umie wychowac
        jednego dziecka, to nie bedzie umial wychowac i nastepnego, czy nastepnych -
        znam cala mase nieznosnych, leniwych, rozpuszczonych dzieci, ktorych bracia czy
        siostry sa dokladnie takie same. Idea, ze dzieci beda sie same wychowywac przy
        bracie czy siostrze jest jakas paranoja - to my, rodzice jestesmy od
        wychowywania a nie rodzenstwo.
        Bycie jedynakiem ma rowniez i minusy, na pewno stawiane nam sa wieksze
        wymagania i musimy wiecej "udowodnic" sobie, swiatu, wlasnym rodzicom, bo
        jestesmy ci jedni, jedyni ale to z kolei czyni nas najczesciej bardziej
        odpowiedzialnymi, ambitnymi i twardszymi w kontaktach z ludzmi, ktorzy mieli
        zawsze za plecami braciszka czy siostrzyczke do pomocy.
        Pozdrowienia dla jedynakow - nie jestesmy przeciez tacy samotni!
        • Gość: luk Re: Jedynacy IP: *.002.popsite.net 10.10.01, 20:03
          Niestety, jak widze Pani Doktor reprezentuje 'stara' szkole,
          radze jej nie sluchac, z tym uspolecznianiem. Wszystko zalezy
          od rodzicow, a jak mowia inni fachowcy i lekarze, takie dzieci
          maja wiecej cierpliwosci, lepiej ucza sie w szkole, wiecej
          zaufania i wytrwalosci. A to czy dziecko wychowuje sie na czlowieka,
          czy traktuje wylacznie jak przedmiot swojej milosci, milosci
          posiadajacej, to odrebna sprawa.
          • frisky2 Re: Jedynacy 11.10.01, 11:04
            Racja luk, wiele zalezy od tego jak i czy w ogole sie wychowuje jedynaka. Ale
            nie zgadzam sie z pania psycholog jeszcze w jednej kwestii: nieprawda ze
            starsze dziecko musi byc zazdrosne o nastepne ktore sie rodzi. Moj syn mial 6
            lat jak sie urodzilo nam drugie dziecko. Bylo to 2 lata temu. NIe obserwujemy
            zadnej zazdrosci, oboje strasznie sie kochaja.
            Ale odpowiiadajac na 1 pytanie w tym watku - jesli o mnie chodzi to moim
            zdaniem lepiej "dac" dziecku brata lub siostre niz "dobre" wyksztalcenie

            pozdrawiam
            • Gość: Bona Re: Jedynacy IP: *.zgora.dialog.net.pl 11.10.01, 19:52
              Frisky, ja byłam w sytuaji Twojego starszego dziecka. Nie wystapiło nic
              takiego, jak zazdrość i zawsze byłam z moim młodszym bratem w najlepszej
              komitywie. Teraz ja mam 39, brat 33 lata. Mimo wielu trudnych "zawirowań" i w
              moim, i w jego życiu, ciągle nas łączy przyjażń i porozumienie z dzieciństwa.
              Teraz mam syna jedynaka. Nie zamierzam w żadnym wypadku dawać mu rodzeństwa do
              towarzystwa. Jego rozwój jest prawidłowy i nie ma żadnych symptomów "pępka
              świata". Ma 13 lat, nie przejawia żadnych oznak postawy roszczącej. Jest bardzo
              skromny, opanowany, opiekuńczy wobec słabszych, ma niezwykłą na jego wiek
              zdolność do empatii i umiejętność rozpoznawania motywów postępowania u innych
              ludzi. Nie zgadzam się z pogladami Pani Doktor tym bardziej, że wśród moich
              znajomych-równolatków jest wielu jedynaków i (o, dziwo!) są to ludzie, którzy
              swietnie radzą sobie i z relacjami międzyludzkimi, i doskonale radzą sobie w
              życiu w ogóle. Może nawet lepiej niż nie-jedynacy.
              Poza tym - obiema rękami podpisuję się pod postem Malwiny!
              • frisky2 Re: Jedynacy 12.10.01, 11:55
                Bona, ja tez sie zgadzam z malwina i z toba. Wszystko - kwestia wychowania.
                Choc jest jeszcze pare spraw psychologicznych - wielu jedynakow, ktorych znam
                mowilo mi, ze chcieliby miec rodzenstwo i zazdroszcza czasami tego swoim
                znajomym. Oczywiscie decyzje o kolejnymm dziecku powinno sie podejmowac nie po
                to, zeby zapewnic towarzystwo jednemu dziecku, ale po to zeby dac szanse na
                przezycie radosci i szczescia temu, ktore sie urodzi.
                A inicjator tego watku chyba sie waha. Chyba chce troche tego drugiego dziecka,
                a jednoczesnie boi sie, ze pierwsze ucierpi na tym materialnie (nie bedzie
                mialo takich warunkow edukacji jak obecnie). Ja gdbym rozwazal urodzenie sie 2
                dziecka, to nie zawracalbym sobie wogole glowy pytaniami typu: "czy przez
                kolejne dziecko moje 1 pojdzie do gorszej szkoly".

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka