mis_podkarpacki
29.08.10, 18:02
Po banku krążą, już niczym legenda, anegdoty, w których między
klientem a pracownikiem dochodzi do obfitującej w dwuznaczności
rozmowy w stylu: [P-pracownik, K-klient]
P do K (rozmowa przy wypłacie paczki banknotów): Czy założyć panu
gumkę? lub: Dam panu na zapleczu (w sensie "wypłacę).
P: Proszę mi tu ptaszkiem zaznaczyć.
K: A długopisem nie mogę?
K: Zrobi mi pani ustnie za 1000 zł? (dyspozycja ustna wypłaty)
P: Jak za 1000, to panu zrobię!
Z zasłyszanych znam też:
K do P: Bank obciąga biednych emerytów!
Z własnego doświadczenia (podczas wypłaty w kasie):
K do P: Proszę mi sprawdzić, jaką ja mam końcówkę (w sensie, ile
zostało na koncie)
K do P: Poproszę billing (wypis, wykaz, a także inne określenia na
ZESTAWIENIE OPERACJI, których w tym momencie nie pamiętam).
K: Chcę założyć konto. Proszę mi coś doradzić, bo na pewno jest
wiele rodzajów kont.
P: No w zasadzie dwa - zwykłe i studenckie.
K do P: Tyle w banku zarabiacie, a nawet na klimatyzację was nie
stać! (tak jakby to pracownik miał ją zakupić z własnej kieszeni).
K do P: Ile razy przyjdę, to pani ma kasę nieczynną! Czy pani w
ogóle pracuje?
Jeśli znacie jakieś zabawne teksty klientów, to wpisujcie,
pośmiejemy! :)