jaszszczurka78
16.04.13, 14:31
Temat oklepany, ale nie rozwiązany. Jestem mamą 5 latki, która chodzi do zerówki, mam wybór czy będzie powtarzać zerówkę, czy pójdzie do I-szej klasy. Intelektualnie jest w czołówce grupy, umie czytać i pisać, dodaje i odejmuje. Sama forma szkoły też by jej nie ograniczała - chodzi mi o 45 min. lekcje bo jest spokojnym dzieckiem i lubi się uczyć. Ostatnio jednak popatrzyłam na to z innej strony, jako że zerówka jest w szkole rzuciły mi się w oczy różnice w zachowaniu dzieci tych 7letnich i 6 letnich - przepaść, i to nie intelektualna, ale emocjonalna. Dzieci staja się na siłę doroślejsze, chodzą już do szkoły, są narażone na kontakt ze starszymi dziećmi, które mają gdzieś, że to takie maluchy. Niby chodzi o rozwój intelektualny, martwią mnie straty emocjonalne. Wiele z moich koleżanek jest nauczycielkami i mówią, że w ramach "przystosowania" szkół dla maluchów w każdej klasie od I do III ma się znaleźć dywanik do zabawy, niby ok, ale dywanik ma np 1,00m na 0,75 m, bo w klasie nie ma miejsca na większy i raczej nie praktykuje się korzystania z niego w czasie lekcji - więc po co to niby jest? Sala mojego dziecka jest na wprost pierwszej klasy, nie ma w niej ani jednego 6latka, za to w grupie zerowej jest pół na pół i też widać różnice - np 6latki mają swoją podgrupę 5-latki swoją i to nie jest podział narzucony przez wychowawcę, ale sprawa naturalna. Jeśli dodać do tego monstrualnie wielkie tornistry (moje dziecko waży 17 kg, a plecak ok 5kg!!!), to jestem na NIE. Dzisiaj rano miałam możliwość wysłuchać rozmowy z minister edukacji - 6latki dzięki reformie będą miały lepszy start w dorosłe życie na rynku europejskim i światowym(pani minister bardzo gwałtownie zareagowała na sugestię, że chodzi o szybsze wysłanie młodych do pracy). A nie wystarczyłoby rozszerzyć trochę program nauczania w zerówce?Bo teraz jest zakaz nauki literek w zerówce....