jan_stereo
15.07.07, 22:33
Komisarz Roskoszny siedzial rozwalony na lezaku kiedy nadlecialy gwaltownie wzbudzajac tumany kurzu..sasiadka wieszajaca pranie zostala zmotylona i najprawdopodobnie zaszla i utyla.
Motyle zmierzaly nieublaganie na zachod i stawaly sie z kazdym uderzeniem skrzydel dziksze coraz to dwa razy...wzrok Komisarza nie byl specjalnie skoncentrowany na jednej rzeczy stad obserwowal on motyle z wielkim opanowaniem a jednoczesnie czytal bardzo mocno gazete i w zasadzie dopiero po chwili powstal melancholijnie i powiedzial wysoko do zmotylonej: 'one tak robia co roku i co roku mam niechec do pani, moja mila sasiadko wieszajaca pranie najnudniej jak tylko mozna'..po tej wypowiedzi uslyszal kontrodpowiedz zmotylonej: 'nie odnajduje satysfakcji w zyciu wiec robie pranie i juz nie wyrabiam z brudzeniem go.., w przeciwienstwie do pana mam o osbie duzo fajniejsze zdanie ale nie wypowiem go bo strasznie utylam i zle mi sie mowi te tluste slowa'
Rozkoszny wydedukowal ze nie oplaca mu sie dalsze lezakowanie i przesiadl sie na stolek,zupelnie inna kultura siedzenia, bez tego chamskiego rozpasania serwujacego lenistwu,kregoslup napiety i czujny.
Motyle znikaly w oddali ostrzegawczo, to byla juz kolorowa przeszlosc wszyscy o nich zapomnieli za wyjatkiem jednego organizmu zyjacego na najwyzszym drzewie zaraz obok olbrzymiego krzaka debowego rzucajacego swoj cien na cala okolice nie wliczajac drzewa,ktore bylo troche wyzsze.Organizm zapamietal sobie doskonale ekslarwy i postanowil zyc ta mysla,jako ze poprzednia sie nie dalo i omal od niej nie umarl. Zupelnie nie mialo byc o organizmie,nawet nie planowalem o nim wspominac,mozna bylo zajebiscie opisac jak przechodnie czuwali przy ognisku cala noc gwiezdzista bez patrzenia na siebie albo jak rzeka wygenerowala jedna jedyna fale po czym odplynela do koryta swojego i zniknela ostatecznie w trawach po horyzont.Motyle mialy piekne oczy obdarzone wada wzroku w przedziale od -2 do plus 3 co uwazam jest niesluszne i przyroda powinna sie z tego wytlumaczyc na najblizszym kongresie ekologow i ekolozek oraz doroslych przedstawicieli zamku w Ketrzynie.
3 minuty i dwadziescia piec sekund...nie mozna pisac dluzej,kto chce zrobic kolejne okrazenie w tym czasie limitujacym mysli,ktore mowi sie ze sa ponadczasowe czasami.