kornel-1
04.08.08, 13:03
He he, na co to mi przyszło!
Przyszedł do mnie wczoraj sąsiad i mówi:
- Panie Kornelu, poratuj mnie! Wyjeżdżam na tydzień na Kanary i nie mam z kim
zostawić swej kochanej Matyldy. Zajmiesz się pan moją kozą? Mam ogrodzone pole
10 x 10 metrów, trzeba ją tylko wyprowadzić tam rano i zabrać wieczorem. Ona
spokojna jest, jedyny problem, że to straszny żarłok i bez wiązania
wyskubałaby do gleby całą trawę na polu. Zgoda?
Cóż było począć, z sąsiadami trzeba po ludzku żyć... Sąsiad pobiegł do zagrody
po swą ulubienicę. Nie powiem - śliczna jest ta Matylda! Podał mi postronek i
powiedział:
- Weterynarz mówił, by codziennie zjadała tyle samo trawy, przez tydzień te
100 metrów kwadratowych na pewno jej wystarczy. Aha jeszcze jedno: To
delikatne zwierzę - nie używaj pan zbyt ciężkiego łańcucha!
I poszedł. Zaprowadziłem kózkę do swojej zagrody, siadłem w ogrodzie i
zacząłem się zastanawiać: gdzie będę wbijać kołki (x,y) i jakiej długości
łańcuch muszę mieć (r). Przypomniałem sobie, że mam w szopie z pięć metrów
porządnego łańcucha, może nie trzeba będzie więcej? Ale może by mniej
wystarczyło? Tylko gdzie jutro wbić kołek?
Kornel
PS dla niepewnych: równe dostępne obszary, maksymalizacja ilości zjedzonej
trawy, minimalizacja długości potrzebnego łańcucha.