zbyfauch 22.09.16, 08:51 dzisiaj rano, na początek jesieni. Łzy popłynęły, i na okular skapły. Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
cambria1.2 Re: Jednocyfrowa temperatura 22.09.16, 13:26 Ale nie zamarzły, więc nie jest najgorzej ;) Odpowiedz Link
zbyfauch Re: Jednocyfrowa temperatura 22.09.16, 16:33 Mimo to, jazda po ciemku w załzawionych okularach nie należy do przyjemności. Poza tym parują natychmiast po zatrzymaniu się, np. na światłach. Że się tu tak poskarżę. Odpowiedz Link
cambria1.2 Re: Jednocyfrowa temperatura 22.09.16, 21:41 Jazda po ciemku w załzawionych i stanie pod światłami w parujących to są dyscypliny dla wybrańców! Odpowiedz Link
zbyfauch Re: Jednocyfrowa temperatura 23.09.16, 09:54 cambria1.2 napisała: > No oby, bo co by było gdyby? Nie wiem. W każdym razie mojego nowego wierzchowca zaprowadziłem do weterynarza. Wierzga okazjonalnie na najmniejszej zębatce. Łańcuch niewinny. Pan doktór mówi, że prawdopodobnie biegi trzeba ustawić. Odbieram zwierzę przed szesnastą. Odpowiedz Link
cambria1.2 Re: Jednocyfrowa temperatura 23.09.16, 10:49 Ciekawe, czy będzie oszołomione, w sensie podania głupiego Jasia - celem wyciszenia wierzgania i rżenia ;) Odpowiedz Link
cambria1.2 Re: Jednocyfrowa temperatura 23.09.16, 11:20 Trzymam za słowo! Sorry, za ramę ;) Odpowiedz Link
zbyfauch Osiołek wyleczony! 23.09.16, 19:25 Pan doktór nastawił mu zęby i już osłu nie przeskakuje. Wziął 10 (słownie - dziesięć) ełro. Niech żyje "Stadtrad Stuttgart"! Odpowiedz Link
cambria1.2 Re: Osiołek wyleczony! 23.09.16, 21:40 Jutro wypędź na pastwisko i poobserwuj! Odpowiedz Link
zbyfauch Re: Osiołek wyleczony! 24.09.16, 07:24 cambria1.2 napisała: > Jutro wypędź na pastwisko i poobserwuj! Wczoraj już wróciłem na nim do domu. Dzisiaj sprawdzę go na francuskiej ścieżce. Odpowiedz Link
cambria1.2 Re: Osiołek wyleczony! 24.09.16, 09:08 I ja idę juczyć swojego osiołka, niech pohasa po kałużach ;) Szerokości!! Odpowiedz Link
zbyfauch Re: Osiołek wyleczony! 24.09.16, 20:20 cambria1.2 napisała: > Jajusz - 82 :) 82 kilometry? Ja 48,7 (wg. Mundzia), ale za to w pięknych okolicznościach przyrody. Odpowiedz Link
zbyfauch Re: Osiołek wyleczony! 24.09.16, 20:29 zbyfauch napisał: > Ja 48,7 (wg. Mundzia), ale za to w pięknych okolicznościach przyrody. I nie wierzgał, mimo że specjalnie pod koniec odłączyłem się od stadka i kilka kilometrów pojechałem w okolicach 30 km/h (część po wybojach). Pan dobrze przerzutki nastawił. A bałem się już, że łańcuch albo może nawet "choinka" do wymiany. Odpowiedz Link
cambria1.2 Re: Osiołek wyleczony! 24.09.16, 22:12 No tak, kilometrów. Pogoda rześka, aż się chciało gnać. Najpierw z Wisłą, potem pod prąd :) Rower koniecznie do serwisu, przerzutki, hamulce bardzo złachane po sezonie. Odpowiedz Link
zbyfauch Re: Osiołek wyleczony! 24.09.16, 22:18 cambria1.2 napisała: > Rower koniecznie do serwisu, przerzutki, hamulce bardzo złachane po sezonie. Ja sobie przyrzekam, że zajmę się własnoręcznie. Poza takimi poradami, jak w tym przypadku. Sam prawdopodobnie kombinowałbym z łańcuchami i zębatkami, a wystarczyło ustawienie przerzutki. I to za dychę. Niemniej raz do roku będę sobie samodzielnie serwisował amortyzatory, hamulce (to już robiłem) i łańcuch. Poza tym o ten rower dbam od początku. Odpowiedz Link
jureek Re: Osiołek wyleczony! 27.09.16, 23:35 cambria1.2 napisała: > No tak, kilometrów. Pogoda rześka, aż się chciało gnać. Najpierw z Wisłą, potem > pod prąd :) No to i ja się pochwalę, że w tym samym dniu swój dzienny rekord ustanowiłem - 155 km po Śląsku i Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Do Krakowa zabrakło mi trochę ponad 50 km, bo dni już krótkie i musiałem szukać jakiegoś noclegu. Spytałem w jednej wiosce ludzi wychodzących z kościoła i nocleg się znalazł. Całkiem przyzwoity. Jakby ktoś wybierał się w Jurę, to mogę dać namiary. Odpowiedz Link
zbyfauch Re: Osiołek wyleczony! 28.09.16, 07:39 jureek napisał: > No to i ja się pochwalę, że w tym samym dniu swój dzienny rekord ustanowiłem - > 155 km po Śląsku i Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Do Krakowa zabrakło mi troc > hę ponad 50 km, bo dni już krótkie i musiałem szukać jakiegoś noclegu. Spytałem > w jednej wiosce ludzi wychodzących z kościoła i nocleg się znalazł. Całkiem pr > zyzwoity. Jakby ktoś wybierał się w Jurę, to mogę dać namiary. Widziałem, widziałem, i już się zastanawiałem, czy sobie elektrycznego nie sprawiłeś. :) Odpowiedz Link
jureek Re: Osiołek wyleczony! 29.09.16, 17:21 zbyfauch napisał: > Widziałem, widziałem, i już się zastanawiałem, czy sobie elektrycznego nie spra > wiłeś. :) Wątpię, czy starczyłoby akumulatora na taką trasę. Gdyby nie "siłowa ławka" to komórka by mi się rozładowała, a co dopiero akumulatory rowerowe. Nie jestem ortodoksem, nie wykluczam zakupu kiedyś w przyszłości roweru elektrycznego, ale póki co jeżdżę bez wspomagania (no chyba że wiatrem, a ten miałem korzystny). Największa wada tych elektrycznych to ich dużo większy ciężar. Nie chciałbym takiego nosić po schodach do esbany, albo przez taki mostek, jaki miałem na trasie koło Pluder: fotoforum.gazeta.pl/photo/4/gf/gj/k7sc/PatgtBa56ScL5HkGqX.jpg Odpowiedz Link
cambria1.2 Re: Osiołek wyleczony! 28.09.16, 13:25 Brawo. Mój dzienny rekord to 145 km, tyle że nie w Polsce. Ale ścieżki jakościowo nie powalały. Po Jurze w zeszłym roku to chyyyyyba 86 km. Piękne miejsca :) Odpowiedz Link
jureek Re: Osiołek wyleczony! 29.09.16, 17:35 cambria1.2 napisała: > Brawo. Mój dzienny rekord to 145 km, tyle że nie w Polsce. Ale ścieżki jakościo > wo nie powalały. Trasę wytyczyłem sobie na mapie, czasami leśne czy polne drogi okazywały się prawie nieprzejezdne. Najgorzej było na czterdziestym kilometrze koło Pluder (tam droga skończyła się nieprzejezdną rzeczką i musiałem przez krzaczory wzdłuż strumienia prowadzić rower do najbliższej kładki) i na około siedemdziesiątym kilometrze za Kokotkiem, gdzie leśna droga była tak piaszczysta, że nie dało się jechać i musiałem prowadzić rower. Dużo czasu tam straciłem, więc dalej postanowiłem już jechać tylko asfaltem, dopiero na sam koniec pozwoliłem sobie znowu na polną drogę. > Po Jurze w zeszłym roku to chyyyyyba 86 km. Piękne miejsca :) Ano piękne! Szczególnie jak jedzie się z górki :) Jedyny problem w Jurze, to bardzo gęsta zabudowa w tej okolicy. Wioski są tak rozlazłe, że nawet nie ma się gdzie wysikać - jedna wieś się kończy i już druga się zaczyna. Na Śląsku wygląda to inaczej, miałem taki odcinek, że przez prawie 20 kilometrów tylko szutrowa droga przez las i żadnych zabudowań. Odpowiedz Link