kosmos_pierzasty
20.11.20, 10:22
Ta kobieta ma nieprawdopodobny talent. Jak po kilku(nastu) miesiącach np. jest ok, zachowuje się normalnie i wydaje się, że starsza pani wcale nie jest taka znów wredna, to z czymś wyskakuje i tak w koło Macieju. Przez lata.
Teraz uznała, że MATKA źle wychowała dziecko, bo ją okłamało. Fakt, dostało burę

Od kogo się nauczyło? Ta, daamm! Zapewne od teściowej, która ją jako malucha wlekła do kościoła i uczyła "Tylko nie mów mamie". Podobnych przykładów, mniej i bardziej poważnych, jest mnóstwo. Od "nie, nie ta zupa wcale nie jest na mięsie" (choć mięso w niej pływa) po właśnie sprawy ocierające się o światopogląd.
Ale wracając do meritum: Wkurzył mnie zarzut, że niby ja nauczyłam dziecko kłamać, że jej nie wychowałam, a synek oczywiście nie, nie, nie ma z tym nic wspólnego, bo to matka wychowuje dziecko. Ona sama też święta. Mąż ją obsztorcował dość konkretnie i jest foch.
A ja mam teraz mieszane uczucia w kwestii zapraszania na święta (miała być u nas kilka dni, co w teorii miałoby ją powstrzymać od ganiania po sklepach w rozgorączkowanym przedświątecznie tłumie). I w ogóle nie wiem, czy nie powinnam się na nią wreszcie oficjalnie i ostatecznie obrazić i zapomnieć o tej osobie?
Co radzicie