annaboleyn
14.04.22, 10:42
Zrobiło mi się na ustach, nie pamiętam kiedy, na pewno przed pandemią. Jak było można - poszłam do kosmetyczki. Popatrzyła, popatrzyła - wiesz co, Anno, idź do dermatologa. Dobra, dermatolog, haha, prędzej dekarz.Umówiłam się na telewizytę. Wykonałam JESZCZE DOKŁADNIEJSZE zdjęcia. Popatrzył, zażądał czatu video. Czułam się, jakbym to robiła za pieniądze, wykonując glonojada do kamery. On na stówę nie robił tego za darmo. Popatrzył - wie pani, to jest dla kosmetyczki, to kaszak jest. " - Ale... - Dla kosmetyczki! Dziękuję, do widzenia." Wiem, pewnie mu się nie spodobałam, teraz bo nie dzwoni, nie pisze. To dranstwo wylazi nawet spod szminki, co dokumentuję, wybaczcie niestaranny makijaż, nie próbuję Was uwieść, tylko pokazać, co mam.
I teraz tak. Co to jest? Czy ja musze z tym żyć? Czy ktoś może mi polecić w Waw fachowca, który się tym zajmie, a nie odeśle mnie, nie wiem, do kowala? Może być prywatnie, nie musi być LM, choc tam mam abo. Tak, wiem, że moja skóra ma większe problemy niż ten pypeć, wezcie jednak pod uwagę, że mam bliżej 50, niż 40 i nie odmłodnieję, ale może mogę pozbyć się pypcia chociaż? To nie wygląda na jakiś mega problem raczej, dlaczego nikt mi z tym nie może pomóc, ha?