lily_evans011
21.06.22, 20:57
Mam od jakiegoś czasu bardzo stresujący problem, którego szczegółów nie będę podawać. Dzisiaj się dowiedziałam, że przymierzanie się do jakiegokolwiek rozwiązania tak naprawdę dopiero się zacznie, gdzieś za miesiąc, kiedy pewne dane wreszcie trafią we właściwe miejsce.
I serio, jak się o tym dowiedziałam, to czuję że przestaje wyrabiać. Jakiekolwiek rozwiązanie problemu może nastąpić we wrześniu, październiku a może i później.
Nie wiem, jak sobie poradzić psychicznie z kwestią, która może nawet nie jest jakąś tragedią, ale jest przykra, uciążliwa i wlecze się jak smród po gaciach. Wolałabym cokolwiek już definitywnie. Padają moje mechanizmy obronne, wolę zadaniowe a nie slimaczące się kwestie. Jak żyć, panie premierze, jak żyć.