Dodaj do ulubionych

Samotność w codzienności...

19.12.22, 08:10
Życie mnie przez ostatnio kilka lat nieźle przeorało. Smierc mamy która była moja najlepsza przyjaciółka, rozpad małżeństwa, problemy z przyjaciółką (pisałam nawet na forum)...I tak oto z osoby, która zawsze miała wokół siebie ludzi, bo jestem ekstrawertyczna i lubię się dzielić swoim życiem, interesują mnie też sprawy przyjaciół - obecnie jestem w takiej życiowej sytuacji, gdzie w ciągu dnia nie mam jak zamienić z kim słowa. Gdy dzieci są u taty, ja pracuję online z domu, z moją przyjaciółką sytuacja jest taka że mamy kontakt i niby jest ok ale już nie ma takiego bieżącego, codziennego dzielenia się...Tak, są koleżanki, jalestem dość aktywna ogólnie więc jak potrzebuje gdzieś wyjść lub wyjechać to pewnie da się skrzyknąć ludzi. Ale mi chodzi o taki codzienny kontakt, taka osobę z którą mogę pogadać i o życiowych rozkminach i o pierdolach. Zawsze taka osoba była moja mama ale zmarła jakiś czas temu, tata zmarł już dawno (10 lat). Z mamą gadałam codziennie, o wszystkim. Była też przyjaciółka, z którą też byłam jak duchowa siostra, kontakt prawie codzienny...No i teraz łapie się na tym że po raz pierwszy w życiu czuję czym jest taka prawdziwa samotność. Coś się dzieje w moim życiu i nie mam z kim się podzielić. Przyjaciółce po tym wszystkim nie chcę się narzucać za bardzo, mamy już nie ma...A jestem osobą która ma potrzebę kontaktu, rozmowy, dzielenia się. Maz jest ex, partnera nie mam obecnie. Dzieci są u taty jakaś część miesiąca ale nawet jeśli są ze mną - to przecież im się nie będę zwierzać z tym co mi na sercu leży albo analizować randki...Wychowałam się w domu pełnym ludzi, zawsze miałam z kim pogadać, zwierzać się. Wchodzę dość głęboko w relacje i zawsze były te 2-3 bliskie osoby plus znajomi. Teraz mam poczucie, że naprawdę jestem sama. Nigdy się tak nie czułam...Owszem, raz na jakiś czas mogę się umówić z przyjaciółką i pogadać al.mi chodzi o te codzienność..
I zastanawiam się czy ktoś ma podobnie. Czy to tylko ja mam potrzebę tego żeby mieć jakiś kontakt codziennie, moc opowiedzieć jak coś się wydarzy, wysłać fotę jak coś się fajnego zobaczyło etc...Nie jestem osobą która się narzuca - ten codzienny kontakt w przeszłości był inicjowany przez obie strony. Ale gdy w październiku moja przyjaciółka postawiła granicę bo ma swoje problemy (myślę że depresja - widziałyśmy się teraz w weekend) - to nie mam już osoby, do której mogę spontanicznie zadzwonić jak np wracam z pracy i po prostu pogadać, opowiedzieć co u mnie i wysłuchać co u niej...
Czy może za dużo wymagam? Może większość dorosłych ludzi nie ma tej osoby w codzienności i realizuje takie potrzeby z partnerem? Problem, że nie mam partnera obecnie ale nawet jakbym miała to przecież to coś innego. Mi chodzi o takie pogadanie z kobietą bliska sercu, czasem o pierdolach...
Po rozwodzie powtarzałam, że miłość damsko-meska jest zawodna ale przyjaźń jest właśnie prawdziwą miłością ..Teraz czuję że włożyłam też za dużo oczekiwań na przyjaźń. Tyle, że w takim razie co ma sens? Wczoraj ryczalam w aucie, bo nie jestem przyzwyczajona do tego, że nie mam z kim pogadać.
Czuję ogromny smutek, ogromną pustkę. Skoro na nikogo nie można liczyć to jaki jest sens tego wszystkiego? Nie wiem czy nie łapię przez to depresji...A może muszę odnaleźć sens spędzając dnie w ciszy sama? Tylko że to jest tak niezgodne z moja osobowością, z tym że naprawdę bardzo lubię ludzi i jestem ekstrawertyczna.
Jak jest u Was? Pytam raczej osoby nie mające partnerów czy mężów. Czy oprócz kontaktów i rozmów w pracy macie codzienny kontakt z innymi ludźmi?
Obserwuj wątek
    • triss_merigold6 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:14
      Jesteś ekstrawertyczna czy rozpaczliwie zagłuszasz pustkę i własne deficyty?
      • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:18
        Wydaje mi się, że to pierwsze. Staram się mieć w siebie wgląd. To nie jest tak, że nie umiem być sama. Umiem, często jestem. Ale lubię kontakt z ludźmi, lubię się pośmiać, pogadać, zapytać co u nich i opowiedzieć co u mnie. Czy to z automatu oznacza desperację?
        • triss_merigold6 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:22
          Zależy od skali.
        • marta.graca Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:56
          Nie, nie oznacza. Jako ekstrawertyczka doskonale cię rozumiem.
          • panna.nasturcja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 18:07
            Ale ekstrawertyk ma na ogół wokół siebie ludzi, nie jest tak, że mama, mąż i jedna przyjaciółka.
            Ekstrawertycy mają masę ludzi do pogadania, o różnym stopniu bliskości, takich od gadania o pierdołach też.
            Autorka nie brzmi jak ekstrawertyk, ale jak osoba bardzo wycofana z życia.
            • 7katipo Re: Samotność w codzienności... 29.12.22, 13:52
              Też mi tak brzmi.
              Jest - zdaje się być - taka, jak ja.
              Tyle, że ja tak miałam zawsze; albo przywykłam, albo taką mam naturę po prostu.
            • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 29.12.22, 15:43
              Na siłę coś próbujesz udowodnić? To że teraz mam wokół taki skład jaki mam to wynik życiowych okoliczności i wyborów. Nie wiem po czym wnosisz że jestem wycofana z życia skoro tak jak pisałam - życie towarzyskie mam, sporo wychodzę, trochę randkuję, mam różne grupy znajomych. Ale wątek założyłam odnośnie przyjaźni, takiej od serca, gdzie jest się z kimś po prostu blisko, dzieli myśli, wydarzenia. Ale oczywiście możesz interpretować to wszystko co tu czytasz jak chcesz, nic mi do tegosmile
    • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:20
      Problem, że nie mam partnera obecnie ale nawet jakbym miała to przecież to coś innego.

      Nie, to wlasnie partner jest ta osoba z ktora dzieli sie wydarzeniami, emocjami dnia codziennego. Nie rodzice, przyjaciele czy dzieci. Te relacje sa inne wlasnie. Jesli potrzebujesz kobiety na codzien to moze poszukaj wlasnie kobiety partnerki - powaznie.
      • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:33
        Heh nawet nie wiesz jakbym chciała być homoseksualna😀 Przecież z partnerem nie pogadam o tym,.że w Hebe jest teraz zniżka na tusz do rzęs. Ale niestety mam zero pociągu seksualnego do kobiet, nad czym boleję.
        W ogóle mam wrażenie, że łatwiej o faceta niż o prawdziwa przyjaciółkę. Serio piszę.
        • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:37
          Zwiazek z kobieta nie musi opierac sie na seksie. A z partnerem jak najbardziej mozna porozmawiac o tuszu do rzes itp. Ja z moim rozmawiam o wszystkim - serio.
    • 1matka-polka Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:20
      Mam wrażenie, ze zamęczasz innych swoim słowotokiem...
      • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:30
        Po czym wnioskujesz? Tak jak pisałam - codzienny kontakt był inicjowany obustronnie. A gdy przestał - również i ja się wycofałam. Nie jestem głupia. Jeśli widzę, że ktoś się dystansuje to nie oplatam go bardziej tylko i ja robię krok w ty9
        • 1matka-polka Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:31
          Po tym, jak dlugi jest twoj post.
          • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:34
            Nie bierzesz pod uwagę że komunikacja na forum to co innego. Tu muszę napisać tak żeby naświetlić sytuację, nie znasz mnie z żadnej strony i tak dalej.
            • niemcyy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 20:58
              Taką długą prozę minimalnie podzieloną na akapity trochę ciężko się czyta (przy czym wierszem byłoby jeszcze gorzej wink). Mnie nie przeszkadza i nie piszę tego złośliwie, ale może tę samą treść dałoby się wyrazić skracając tekst o 1/4.
              • bergamotka77 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 21:14
                O jedną czwartą? Raczej zostawiając jedną czwartą wink
        • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:38
          cozapogoda12 napisał(a):

          > Po czym wnioskujesz? Tak jak pisałam - codzienny kontakt był inicjowany obustro
          > nnie. A gdy przestał - również i ja się wycofałam. Nie jestem głupia. Jeśli wid
          > zę, że ktoś się dystansuje to nie oplatam go bardziej tylko i ja robię krok w t
          > y9

          A nie chcesz poznac przyczyn dla ktorych przyjaciolka sie zdystansowala? Ma problemy pewnie wiec moze nalezaloby jej pomoc?
          • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:48
            Tak, pomagam jej. Widziałyśmy się w ten weekend. Zaoferowalam nawet taka już wymierna pomoc, nie tylko wsparcie emocjonalne. Mamy tu poukładane. Ale nie wróciło do tego co było wcześniej. Po prostu. Pisze do mnie czasem, czasem się spotkamy ale moim zdaniem jest w depresji i też nie jest chyba aż tak ekstrawertyczna, nie potrzebuje tego chyba. Nie wiem. A ja nie lubię się narzucać. Więc ma.y kontakt, między nami jest ok ale nie jest już tak jak wcześniej że codzienny ten kontakt był
            • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:57
              To dobrze. Moja rada to poszukanie kogos do zwiazku
      • summerland Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 16:00
        Moze dlatego, ze nie ma z kim porozmawiac a ma taka potrzebe
      • danaide2.0 Re: Samotność w codzienności... 20.12.22, 10:28
        Jakby napisała krótko to od razu pojawiłoby się "aleossochozi", "rozrysuj mi to" albo mnóstwo tropów prowadzących donikąd, bo istota problemu pojawiłaby się dopiero w -nastym lub - dziesiątym poście.

        Ale minipsudoterapia zawsze w cenie.
    • powodzenia_juno Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:22
      Tak miałam do pewnego czasu, ale gdy to się skończyło, to dość szybko się otrząsnęłam. Chyba dorośli ludzie jednak tak nie funkcjonują, żeby codziennie godzinę wisieć na telefonie i wszystko wałkować. Teraz to aż trudno mu sobie wyobrazić coś takiego, choć robiłam tak latami...
      • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:28
        Ale to nie jest godzina wiszenia...To czasem 15 min po prostu po pracy...Nie wiem. Dlatego pytam jak Wy macie..
        • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:34
          cozapogoda12 napisał(a):

          > Ale to nie jest godzina wiszenia...To czasem 15 min po prostu po pracy...Nie wi
          > em. Dlatego pytam jak Wy macie..

          Ja tak nie mam. Z rodzicami rozmawiam co 1-2 tygodnie, z przyjaciolmi 1-6 tygodni. Mam przyjaciolki, z kilkoma co tydzien dwa, w weekend zazwyczaj, z kilkoma widujemy sie na gadanie (zazwyczaj gdzies wychodzimy) raz na 6 tygodni. Z partnerem jestem codziennie i z nim dziele wydarzenia, emocje dnia codziennego, Mam kontakt z ludzmi na codzien, szczerze to bylabym zmeczona gdyby przyjaciolki codziennie relacjonowaly mi swoj dzien. To samo z rodzicami.
          • summerland Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 16:03
            No ale masz partnera, w przeciwienstwie do autorki
            • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 16:40
              summerland napisała:

              > No ale masz partnera, w przeciwienstwie do autorki

              Nawet gdy nie mialam albo gdybym nie miala to nie rozmawialabym czesciej. Kazdy ma swoje zycie, ja tez. Autorka ma dzieci z ktorymi spedza czas, ma prace i przyjaciol. Ona ma potrzebe codziennych rozmow o rzeczach typu kosmetyki. Wiekszosc ludzi nie ma na to czasu codziennie.
        • hrabina_niczyja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:32
          Słuchaj, ale ludzie naprawdę mają swoje problemy i dla nich twoje codziennie 15 minut jest obciążające. Dla mnie to by było zbyt obciążające, bo dorośli ludzie powinni już umieć żyć sami. Owszem, mogę poświęcić i pół dnia jak ktoś ma problem i potrzebuje wsparcia, ale nie codziennie. Mnie męczy takie pikanie telefonu, oglądanie cudzych obrazków itd. Odpisywanie. No meczy, bo sama mam tyle swojego, że co mnie jeszcze interesuje czyjeś. Nie wis na ludziach, a na sobie.
          • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:31
            Ale ja umiem żyć. Radzę sobie bardzo dobrze. Jestem ogarnięta, mam super pracę i dobre zarobki, ogarniam dzieci, jak są ze mną to aktywnie spędzamy czas, dbam o siebie bardzo. Nie zmienia to faktu że czasem jak mam jakiś temat w życiu to chętnie bym po prostu na bieżąco z kimś pogadala. A nie np za 3 tyg jak się zobaczymy
            • mid.week Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 12:50
              cozapogoda12 napisał(a):

              > Nie zmienia to faktu że czasem jak mam jakiś temat w życiu to
              > chętnie bym po prostu na bieżąco z kimś pogadala. A nie np za 3 tyg jak się zo
              > baczymy


              Pisz na ematce 🙄
        • emateczka Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 14:16
          Ja mam kolezanke, ktora dzowni codziennie, czasem na 15 minut tylko, czasem na dluzej. Odbieram co 4. telefon, bo dla mnie te 15 minut to bardzo cenny czas. Miedzy jedna a druga praca i kursem doksztalcajacym, plus sprawami dnia codziennego typu samochod, oplaty, mama, koty, psy etc. mam do dyspozycji dla siebie na przyklad godzine w ciagu dnia, i nie chce codziennie przeznaczac z tej godziny 15 minut na pogaduchy o niczym.
          Moja kolezanka dzwoniaca tez jest na etapie randkowania, i jej przygodny i opowiesci nudza mnie smiertelnie, mowiac szczerze. A on powiedzial mi to, a ja mu na to odpowiedzialam, a on napisal, a nie odpisal, a co to moze znaczyc...Moze twoja kolezanka tez nie chciala sluchac o nowych milosciach?
          Oczywiscie tylko strzelam...
          • mid.week Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 14:33
            Ja sie zawsze zastanawiam jak intensywne zycie musza prowadzic takie osoby. U mnie przez caly dzien nie dzieje sie nic na tyle ciekawego o czym bym mogla opowiadac 15 minut.
            • emateczka Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 21:31
              No moja koleżanka opowiada mi o swoim facecie (przy czym on jest żonaty i jakiś dziwny, więc ona cały czas ma rozkmine, o co mu chodzi, a ja uważam, że jest dla niego po prostu odskocznia od żony, której nie chce zostawić bo mają dzieci i kredyt, ale miło jest mieć kogoś na boku).
              Plus szuka pracy, więc zawsze mi opowiada, kto się do niej odezwał i jakie ma rozmowy.
              Zanim poznała tego goscia, bardzo ja lubiłam i rozmowy z nią tez, to naprawdę fajna dziewczyna, i cały czas jakoś liczę na to, że znowu będzie jak dawniej. Ale to już dwa lata trwa sad

              A takie rozmowy "o niczym" uskuteczniam z mamą. Co jadłaś, jaką pogoda, jak koty, co ogladasz w TV. Ale robię to głównie dla niej, bo mieszka sama i zle znosi samotność cały dzień, więc przynajmniej te parę minut dziennie ma do kogo usta otworzyć.
          • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 16:15
            Jeez, tez mialam taka kolezanke. Dzwonila codziennie zapytac co slychac i nie czekajac na odpowiedz wywalala swoj dzien (ktory byl niemal toczka w toczke podobny do poprzedniego). Tez nie odbieralam kazdego, tylko co ktorys jej telefon.
            Dodatkowo nasze dzieci sie przyjaznily i czesto razem bawily, wiec wystarczal mi kontakt z okazji spotkan z dziecmi a te codziennie telefony byly uciazliwe. Udalo mi sie je mocno ograniczyc, tamta kolezanka wisi teraz na kims innym.
            • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 16:21
              Kiedy jeździłam do pracy MPK często słyszałam, chcąc nie chcąc, rozmowy telefoniczne i większość brzmiała tak: "co robisz? wstałaś już? a co masz na śniadanie? a ja widziałam w cukier po 4 zł, a Zośka mi powiedziała, żebym nałożyła inną bluzkę, teraz jestem w autobusie, wiesz?"

              I w ten deseń. Rany, nie umiem tak, nigdy nie umiałam i nie rozumiałam.
              Tak samo czaty: obrazki, memy, zdjęcia, wieczne pikanie i takie "jestem, jestem, jestem", jakby kurczę milczenie oznaczało, że nie istnieję.
              • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 16:28
                Ja tez nie lubie i nie umiem w ten desen.
                I dobrze to okreslilas- pikanie, jestem, jestem. Dla mnie to meczace wiec nie chce tego od innych i sama innym nie funduje.
                • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 17:56
                  Ja też tego nie lubię więc nigdy z nikim takiej relacji nie miałamsmile Etykietyjecie etykietyjeciesmile
                  • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 18:03
                    A czemu Ty to bierzesz do siebie?
                    Pierwszy raz na forum? Nie wiesz, że tu się często wpada w dygresje?

                    W ogóle nie pisałam o Tobie, tylko o swoich doświadczeniach. Potrzebę zainteresowania ze strony biskiej osoby doskonale rozumiem, bo sama taką posiadamsmile
                    • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 18:06
                      Aha, i jeszcze jedno. Na rozmowy 15 minut dziennie szkoda mi czasu, natomiast raz na tydzień - dwa gadam po 3-4 godziny z przyjaciółkami i to mi bardzo odpowiada.
                      Każdy jest inny i ma inne potrzeby.
                  • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 20.12.22, 09:35
                    Naprawde myslisz, ze Ciebie? Piszemy o zjawisku, nie o Tobie.
        • evolventa Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 18:35
          Nie mam. Inicjuję kontakty z innymi osobami, ale nie jest tak, że muszę codziennie z kimś rozmawiać i poroztrząsać co mi się zdarzyło w dany dzień. Dużo sama analizuję w myślach, "rozkminiam" po prostu to i owo, a z przyjaciółkami wystarczy mi, że spotkam się raz na jakiś czas. I dobrze mi z tym.
          • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 19:29
            evolventa napisała:

            Dużo sama analizuję w myślach, "rozkminiam" po prostu to i owo, a z przyjaciółkami wystar
            > czy mi, że spotkam się raz na jakiś czas. I dobrze mi z tym.
            >

            Ja nawet nie analizuje, wiekszosc zapominam, wkladam do szuflady 'nieistotne'. Wychodze z pracy i sie przelaczam. W weekend nawet o pracy nie pomysle. Natomiast moja kolezanka z biura ma dokladnie odwrotnie, ona pomysli i zrobi w swoim wolnym czasie. Sresuje sie rzeczami ktore moglaby odpuscic.
      • ajaksiowa Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:29
        Zacznij prowadzić Pamiętnik albo dzwoń do Telefonu Zaufania i zapytaj czy możesz się wygadać.albo moźe poradzą coś innego..
        • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:31
          No nie, teraz jestem w kryzysie ale raczej to nie jest rozwiązanie. Po prostu mam potrzebę życzliwej duszy obok mnie..
          • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:35
            Poszukaj partnera/ki
            • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:49
              To nie takie łatwe...Ciągle się z kimś spotykam ale nie ma jakos matcha. Poza tym ja nie uważam że facet zastąpi te kobieca energię tez
              • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:59
                Nie zastapi I nie ma tekiej roli. Tak jak przyjaciolka nie ma zadania zastapienia partnera do wlasnie dzielenia codziennosci.
                • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:05
                  No więc właśnie o tym mowie.
                  • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:15
                    Dlatego lepiej zebys zaakceptowala ze wazniejsza jakosc a nie ilosc.
                • runny.babbit Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:26
                  Pamiętam jak byłam dzieckiem i koleżanki mojej mamy dzwoniły do niej po poludniami albo po prostu wpadały i gadały. Sąsiedzi wpadali tak często, że na dzisiejsze standardy na pewno dostali by łatkę natrętów. Czasy się zmieniły, ale niektórzy nadal mają potrzebę codziennego kontaktu i to nie jest nic złego.
                  • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:38
                    Pod warunkiem ze inni tez tak czuja.
                  • hrabina_niczyja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:41
                    Czasy się nie zmieniły. Moja matka nie paplała z koleżanusiami codziennie. Była praca, szkoła, zakupy, obiad, kolacja, obowiązki domowe, lekcje i dziecko, z którym chodziła na sanki, spacery, czytała książki itd. Doba nie jest z gumy, a priorytety należy mieć właściwie ustawione, najpierw rodzina i dzieci, potem psiapsie.
                    • runny.babbit Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:10
                      Jak już będziesz u tego specjalisty, którego rekomendujesz autorce to może przegadacie dlaczego nie umiesz normalnie napisać, że ty masz inne potrzeby, tylko zaraz trzeba umniejszać. Rozmowa, a nie paplanie, z przyjaciółkami a nie kolezanusiami, nie oznacza że moja matka nie miała właściwie ustanowionych priorytetów. W mojej rodzinie było zawsze dużo ludzi dookoła i dla każdego był czas. Czasy były trudne, ale mieliśmy na kim się oprzeć, szeroka siatka towarzyska.
                      • hrabina_niczyja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:14
                        To może sama idź też do specjalisty skoro wszystko odbierasz tak osobiście
                        • runny.babbit Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:20
                          Typowa odpowiedź przyłapanej na próbie obrażania kogoś: " to był tylko żart, nie bierz tak do siebie".
                    • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:19
                      Hrabino, może sprecyzuje jak jest u mnie bo faktycznie dość dużą projekcje robisz. Gdy dzieci są ze mną jestem im absolutnie zadedykowana. Spędzam z nimi czas, gramy sporo w planszowki, rozmawiamy, robimy razem rzeczy. Ale oprócz tego mam sporo czasu gdzie jestem sama. Mimo że pracuje i mam dość wymagająca pracę umysłowo - często pracuje z domu. Nie mam faceta obecnie, moja mama odeszła - więc nie mam po prostu do kogo gęby otworzyć, kolokwialnie mówiąc.
                      Nigdy nie byłam typem "paplającym" bzdury, a biedni ludzie usychali z nudów. Umiem słuchać, interesuje się też innymi. Wycxuwam kiedy coś może nie być w rozmowie ciekawe już dla kogoś i wtedy zmieniam temat. No sorry ale w przeszłości to często właśnie ludzie do mnie lgnęli bo zawsze mam tak, że gdzie pójdę czy pojadę to kogoś poznam, ktoś zagada. I jak mnie zapytasz to tak - jutro idę z kolegą do kina na "Biały szum", pojutrze grupa planszowkowa. Ale brakuje mi kogoś od serca. Tyle tylko.
                      Nie umniejszaj tego. Jak masz pełen dom to nawet nie zastanawiasz się pewnie że komuś może być samotnie. Ale ja kilka lat temu też pewnie nie miałam aż takiej potrzeby. Miałam męża, dzieci 24h, mamę, przyjaciół. Dziś czuję się po prostu sama.
                      • hrabina_niczyja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:39
                        Nie umniejszam, ale na to rady nie ma. Wielu ludzi tak ma i też tak miałam. Ty masz dzieci, więc ta samotność jest mniejsza. Po prostu koleżanki nie zastąpią partnera i mało która będzie chciała być w aż tak zażyłej relacji. Tyle.
                      • panna.nasturcja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 18:15
                        cozapogoda12 napisał(a):

                        > Gdy dzieci są ze mną jestem im absolutnie zadedykowana.

                        Jaka jesteś?
                        Litości, to jak widelcem o talerz!
                        • oldrena1 Re: Samotność w codzienności... 27.12.22, 12:33
                          panna.nasturcja napisała:

                          > cozapogoda12 napisał(a):
                          >
                          > > Gdy dzieci są ze mną jestem im absolutnie zadedykowana.
                          >
                          > Jaka jesteś?
                          > Litości, to jak widelcem o talerz!

                          Wyobraziłam to sobie: Kochanym dzieciom - mamusia.
                          Rzeczywiście, niezły zgrzyt; a styl wątkodajka ma ogólnie niezły.
    • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:53
      Zmeczyl mnie Twoj post. W zyciu tez tak nawijasz trzy razy to samo?
      • marta.graca Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 08:56
        A jak nawija, to co?
        • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:02
          To moze byc dla ludzi meczaca
        • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:25
          To to, ze moze byc meczaca dla otoczenia.
          Mam taka kolezanke, ktora w jednej wypowiedzi powtarza ze 3-4 razy to samo, czesto nawet te same zdania.
          Najgorzej jak uslyszy, ze ktos rozglada sie np za nowym telewizorem lub innym sprzetem. Wtedy nastepuje tyrada (najczesniej nieproszona o opinie).
          • marta.graca Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:11
            No to niech otoczenie z tym handluje. Mało jest ludzi, którzy nie są męczący.
            • iwoniaw Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:19
              marta.graca napisała:

              > No to niech otoczenie z tym handluje. Mało jest ludzi, którzy nie są męczący.
              >

              Nieprawda. Większość ludzi nie jest wcale męcząca, przeciętny czlowiek spotyka w życiu max kilku upierdliwców, których stara się omijać szerokim łukiem, z resztą bliższe i dalsze relacje układają się na ogół bez zgrzytów, bo jednak większość jest zsocjalizowana i zachowuje się normalnie.
              • marta.graca Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:41
                Mnie właśnie męczą, nawet tacy, których nie znam i z którymi nie mam żadnych interakcji, np. w autobusie czy sklepie.
                • mid.week Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 13:12
                  marta.graca napisała:

                  > Mnie właśnie męczą, nawet tacy, których nie znam i z którymi nie mam żadnych in
                  > terakcji, np. w autobusie czy sklepie.
                  >


                  Czym cie męczą, w jaki sposób?
                  Dla mnie to jak nowy świat, bo sama mam dokladnie odwrotnie. Ostatnio jechalam z kolezanka mpk i ona wsrod ludzi zaczela opowiadac o prywatnych sprawach, myslalam ze umre z zażenowana. Tak samo cierpne kiedy oby mi nad głową omawiają jakies swoje sprawy. Generalnie gadanie ludzi w komunikacji mnie męczy fizycznie, ten hałas nakladajacych sie na siebie glosow plus szum silnika, radio, kominikaty o przystankach, warkot innych aut, caly miejski rajwar - po dluzszej przejazdzce potrzebuje odreagowac w grobowej ciszy.
                  No i tak mnie zafasowalo to twoje zmęczenie milczeniem obcych ludzi.
                  • marta.graca Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 13:40
                    Nie męczy mnie milczenie, tylko właśnie hałasy. Rozmowy telefoniczne, problemy z czapy, których mimowolnie słucham, powodują u mnie zmęczenie. Tak samo gwar w pracy, nawet jak nie biorę udziału w rozmowie. Czyli mam tak samo jak Ty.
                    • mid.week Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 14:16
                      To ja zle zrozumiałam - ze meczy cie brak kontaktu 🙈
            • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:32
              No to wlasnie handluje- unikajac tej gadatliwej osoby.
              Ona jest wyjatkowo meczaca, zlwaszcza ze nie slucha innych.
              • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:12
                Mowa o mnie?
                Że ja jestem upierdliwa?
                Myślę że wysnuwanie takich wniosków tylko dlatego że w zadedykowany temu problemowi poście się rozwinelam - a nie znając mnie w realu - jest dużym naduzyciem
                • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 12:26
                  Nie, pisalam o mojej kolezance, ktora powtarza kilkakrotnie to samo w ciagu jednej wypowiedzi. Ona jest meczaca- gada jak nakrecona, nie slucha innych, przerywa. Dlatego czasem jej zwyczajnie unikam i o tym pisalam.
                  • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 13:24
                    Też mam taką jedną i przestałam odbierać telefon od niej, przyznaje się bez bicia. Ale ona po prostu jechała monologiem, tylko o sobie, bez zainteresowania druga osobą. Ja naprawdę tak nie rozmawiam z ludźmi
                    • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 13:45
                      Ok, czyli przestalas odbierac telefon od meczacej kolezanki a nie rozumiesz, ze Twoja przyjaciolka byc moze ma taki czas, ze nie jest w stanie (niewazne czy nie chce czy nie moze) spedzic tych 15 min na paplaninie o niczym?
                      Moze dla niej to za duzo i ogranicza bodzce zewn?
                      • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 13:50
                        Tak jak mówię - porównujesz jabłka z gruszkami. Z przyjaciółką rozmawiałam inaczej i ona ze mną też. Nie tylko o pierdolach. O jej sprawach. O moich sprawach. To były fajne rozmowy.
                        Ta koleżanka o której pisze to był monolog bez przerwy, tylko o jej rozkminach
                        • princy-mincy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 14:29
                          No i co z tego? Sama piszesz, ze kolezanka ma jakies problemy. Uszanuj to zamiast sie uzalac jaka to biedna jestes bo nagle nie masz z kim pogadac przez 15 min dziennie.
            • panna.nasturcja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 19:13
              Nie, to ona z tym musi żyć, otoczenie z nią nie musi i najwyraźniej jej unika.
              I jeszcze raz nie: większość ludzi, których spotykam nie jest w żaden sposób męcząca.
    • homohominilupus Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:05
      Nie jestem ekstrawertyczna a potrzebuje kontaktu z ludźmi. Rozmawiam regularnie przez tel z mamą i kilkoma koleżankami i potrzebuję tego. Nie wystarczyłoby mi pogadanie z partnerem. A teraz jadę na Święta do Pl i cieszę się na spotkania z ludźmi którzy tam na mnie czekają. To jest ważne i rozumiem Cię ze tego kontaktu potrzebujesz.
    • runny.babbit Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:08
      Teraz jest taka kultura. Masz nie zawracać innym głowy i rozkoszować się samotnymi wieczorami z książką pod kocykiem. W dobrym tonie jest nie znosić wszelkich spędów międzyludzkich, imprez, zwłaszcza rodzinnych, zagadywanie na ulicy, przystanku, sklepie to wielkie faux pas. Człowiek internetu to introwertyk, rozumiany jako antyspołeczny mizantrop, który cieszy się gdy może się wykręcić od spotkania z ludźmi.
      Nie wątpię że w tym wątku dostaniesz diagnozę, że jesteś opresyjna, gadatliwa, osaczająca i męcząca. Imo w sytuacji jakiej jesteś możesz zweryfikować kto naprawdę jest twoim przyjacielem i jest przy tobie gdy go potrzebujesz. Moim zdaniem partner czy jego brak nie ma nic do rzeczy, bo sytuacja gdy jedyną osobą z którą możesz pogadać jest partner, jest wręcz niezdrowa dla związku.
      • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:18
        Nikt tego nie napisal. Ludzie maja kontakty z innymi ale niekoniecznie codzienne np z przyjaciolka na zasadzie zdawania relacji z tego co sie wydarzylo, emocji itp. Na codzien od tego wlasnie sa partnerzy. Takze dzieci ale to nieco inaczej wyglada. Oprocz tego mam kontakty mniej lub bardziej regularne z przyjaciolmi, spotyakmy sie takze mniej lub bardziej regularnie. Co ostotne, mam kilka przyjaciolek z ktorymi spotyakmy sie raz na 6 tygodni (czasem spedzamy razem weekend) I stwierdzilysmy ze nie wazne ile czasu minelo zawsze jest tak samo, zawsze wiemy co sie waznego dzieje w naszym zyciu i sluzymy sobie pomoca. Autorka watku napisala:
        Ale gdy w październiku moja przyjaciółka postawiła granicę bo ma swoje problemy (myślę że depresja - widziałyśmy się teraz w weekend)
        Nie wnika? Nie probuje jej pomoc? Czy moze jej potrzebny ten codzienny kontakt a przyjaciolka w obecnej sytuacji musiala postawic granice (nie zerwala kontaktu) bo nie daje rady zastapic autorce partnera?
        • runny.babbit Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:26
          Najwyraźniej akurat na w życiu taki okres, że potrzebuje tego kontaktu więcej, śmierć matki, rozstanie z partnerem to wystarczająco dużo by człowieka dociążyć.
          • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:31
            Ona pisze o braku osoby do dzielenia sie codziennoscia. Trudno zeby przyjaciele przyjeli taka role bo ludzie maja swoje zycie przeciez. Wiekszosc ludzi majacych potrzebe dzielenia z kims codziennisci (ja taka mam) wchodzi w zwiazki partnerskie.
      • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:59
        Dzięki runny.babbit.
        Gdybym będąc w małżeństwie nie utrzymywała kontaktów z innymi ludźmi to bym dziś na cmentarzu pewnie była. Bo to dzięki przyjaciołom wyszłam z tego szamba gdy rozpadła mi się rodzina a mąż mnie fatalnie potraktował. To była masakra. I właśnie ludzie mi pomogli się pozbierać. No i mama wtedy...Dziś jej już nie ma...
        Ja jestem po prostu społeczna. Kontakty mi dużo dają ale ja też lubię dawać. Dbam o przyjaciół, interesuje się ich sprawami. Gdy mojej przyjaciółce ukradli auto niedawno zaproponowałam że jej dam w użytkowanie stare które stało u mojego brata nieużywane. Więc naprawdę nie jestem jakaś egocentryczna że tylko paplam bez ładu i składu a ludzie mają tego biedni wysłuchiwać ..
        Myślę że muszę znalezc kogoś kto też ma taką potrzebę. U mnie po prostu ona może być teraz większą bo brak partnera, brak rodziców i faktycznie próbowałam sobie tę nową "rodzinę" skleić z innych ludzi. A jak ktoś ma rodzinę swoją i np partnera to nie ma tej potrzeby. Pewnie z tego to wynika.
        Wiem że to ogarnę ale nie wiem jak jeszcze
        Łatwo nawiązuje kontakty, faceci są zawsze gdzieś tam na orbicie, ale mi chodzi o taką przyjaciółkę od serca.
        • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:03
          Zresztą ile razy się słyszy że komus posypało się małżeństwo i nie umie się odnaleźć bo nie miał żadnych innych kontaktów poza mężem/żona.
          Ja tak nigdy nie robiłam i tak nie chcę.
          • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:24
            Malzenstwo zwiazek to jedno, przyjaciele to drugie. Przyjaciele nie zastapia zwiazku a zwiazek przyjaciol. Ja mam przyjaciol, moj partner tez, czasem spotykamy sie razem a czasem osobno. Jednak przyjaciele (wiekszodc) sa w zwiazkach a ci ktorzy nie sa nie oczekuja ze inni zstapia im te relacje. Przyklad: najlepszy przyjaciel mojego partnera jest single. Spotykaja sie we dwojke, w wiekszej grupie, spotyamy sie razem itp rozne konfiguracje ale on nie kontaktuje sie z moim parhnerem codziennie. Jedna z moich najlepszych przyjaciolek jest rozwiedziona od 3 lat. Jej rodzina mieszka daleko, dzieci dorosle maja swoje zycie, ona partnera nie ma ale tez nie kontaktuje sie codzienne z przyjaciolmi. Ma swoje zycie i nas przyaciol ale nie codzinnie. Taka bliska relacja jest dosc nienaturalna
        • samawsnach Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 12:33
          Piszesz "dzięki przyjaciołom", teraz jest jedna przyjaciółka - co się stało z pozostałymi osobami, które były przy tobie, z tobą?
          • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 12:36
            No nie z wszystkimi miałam aż takie intensywne kontakty. Są ale właśnie dalej na orbicie. Gdy przechodziłam burze to moja mama i tą przyjaciółka były właśnie tą moją ostoją. A teraz ich nie ma
            • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 13:05
              Twojej mamy nie ma ale przyjaciolka jest tyle ze nie do gadania codziennego o tuszu do rzes.
        • panna.nasturcja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 19:20
          Zadziwiające jest, że w kontekście braku osoby do dzielenia codzienności tak często podkreślasz brak rodziców. Ty już nie jesteś w wieku, w którym kontakty z rodzicami są codziennością (pomijam kwestię opieki, jeśli rodzice jej wymagają), to nie z mamą dzieli codzienność dorosła osoba.
          • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 19:59
            Po co piszesz takie przykre rzeczy?
            To w ogóle nie jest dziwne. Miała matkę, dla której była najważniejsza na świecie, która się nią interesowała, akceptowała w całości i miała dla niej czas. To jest bardzo cenne!
            Takiej relacji nie stworzy się z innymi dorosłymi, owszem, ale nie ma nic dziwnego w tym, że dziewczyna odczuwa dotkliwy brak.
            • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 20.12.22, 10:10
              Ons ma racje. To nie z mama dzieli sie codziennosc ani nie z przyjaciolka . Autorka watku w przeszlosci stworzyla zbyt bliska wrecz niezdrowa wiez z tymi osobami. Matka, przyjaciolka oczywiscie sa wazni, ludzie potrzebuja miec osoby z ktorymi moga porozmasiac, zwierzyc sie itp ale jej relacja byla inna. Tych osob zabraklo i ona pomimo ze nie jest samotna czuje sie tak. Co jest dosc dziwne to nie stworzyla i jak wspomniala nie potrafilaby stworzyc relacji do codziennych rozmow z partnerem, napisala to nie to samo co z matka i przyjaciolka. To jest dziwne w przypadku doroslej osoby.
    • mid.week Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:15
      Kazdy potrzebuje kontaktow z innymi, ale rozni ludzie w roznym natezeniu. Ja w malym, gdybys to wszystko co napisalas usilowala mi powiedziec wyłączyłabym sie w polowie wywodu.
      • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:24
        Ja moge sluchac ale nie codziennie. Codziennie jestem dla partnera i dzieci (jedno juz ma swoje zycie i nie dzwoni ani nie pisze codziennie). Jestemy dla siebie ale listosci nie caly czas, podzielenie sie tym jak minal dzien ale nie trajkotanie o tuszu w promocji itd caly wieczor. Gdyby moje przyjaciolki pisaly albo dzwonily do mnie codziennie z takimi sprawami to poczulabym sie zmeczona bardzo szybko I tez sie zdystansowala i postawila granie.
        • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:51
          Ciekawe co byś napisała gdybyś nie miała partnera. Bo właśnie może o to chodzi. Łatwo oceniać jak zawsze ktoś po pracy jest, nawet żeby 15 min zamienic
          • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:04
            Napisalabym to samo i szukalabym partnera.
            • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:09
              No to jakoś tak szukam. Ale nie na siłę. Nie o to chodzi przecież. Kogokolwiek mogłabym mieć, ostatnio nawet randkowalam z kimś mocno zainteresowanym. Ale związek romantyczny jednak oprócz sympatii potrzebuje jakiejś tak chemii
              • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:27
                Pewnie ze nie na sile. Ale tez nie na sile przyjaciolki od codziennosci bo to zazwyczaj tak nie dziala. Chyba dobrze abys rozwazyla mozliwosc rzadszych kontaktow towarzyskich.
                • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:53
                  Mam sporo kontaktów towarzyskich, grupę od planszowek, koleżanki, mam kolegów którzy mi chętnie pomogą jak np mam problem z autem. Ale właśnie obecnie nie mam kogoś z kim mogę na bieżąco dzielić się radościami, smutkami.
                  I próbuje z Waszą pomocą rozgryźć czy powinnam właśnie próbować kogoś znaleźć - ale to trąci desperacją - czy właśnie odwrotnie. Pobyć samej, spróbować nauczyć się tego, żeby spędzać czas samej. Tyle, że wydaje mi się że umiem, tylko po prostu wolę z ludźmi...eh
                  • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:37
                    Oczywiscie ze powinnas szukac. Z tym ze lepiej partnera bo to jednak codziennosc. Z przyajciolka moze byc problem bo ludzie maja jakies zycie jednak zazwyczaj. A nawet jesli nie maja to moga miec. I tak np przyjaciolka single znajdzie sobie partnera i juz bedzie miala tego czasu dla ciebie mniej.
                  • panna.nasturcja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 19:28
                    Ty próbujesz na siłę zapełnić pustkę i nie usłyszeć siebie samej.
          • panna.nasturcja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 19:27
            Ale powiedz, zastanawiałaś się co się kryje za potrzebą podzielenia się informacją, że tusz jest w promocji? Po co Ty chcesz to komukolwiek mówić?
            Owszem, jak ostatnio się zgadałaś z kolezanką z pracy, że tusz jej się kończy i szuka taniego to rozumiem telefon do niej. Ale jak nie to po co mówić to komukolwiek? Naprawdę sądzisz, że jest ktoś kogo to interesuje?
            Ty mi się jawisz jako taka papla co nie przestaje gadać o pierdołach i każdy jej unika jak może.
    • langsam Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 09:22
      Nie zniosłabym codziennych spontanicznych kontaktów przyjaciółki. Chyba, że miałabym taką samą sytuację i podobne potrzeby.
    • agab51 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:06
      Pytasz jak my mamy. Doskonale cię rozumiem. Niektórzy mają tak jak ty.

      U mnie było tak: Moja teściowa codziennie rozmawiała ze swoją siostrą, krótkie i częste rozmowy właśnie nt codzienności.
      (ze mną ten kontakt teściowa miała zdecydowanie rzadszy, np raz na 2 tygodnie, ale za to jak gadałyśmy to dłużej, bo zawsze się nazbierało wink).
      Jak teściowa zachorowała to jedyną osobą z którą jej siostra mogła tak od serca pogadać, okazałam się ja. Bo żadna z sąsiadek, czy przyjaciółek nie potrafiła się w czuć w sytuację, oraz różne zawiłości rodzinne, a ja w tym żyłam. I tak nawiązała się nić porozumienia, złapałyśmy wspólny język..
      Po śmierci teściowej ciotka łaknęła tych codziennych rozmów ( one, siostry faktycznie były zżyte). Zaczęłyśmy rozmawiać co dzień, lub niemal co dzień. I raz ona do mnie, raz ja do niej, różnie. Ponieważ ta ciotka jest świetna, i wcale nie duzo starsza ode mnie, to można powiedzieć, że się zaprzyjaźniłam z ciotką.

      Dziś ten kontakt jest na bardziej "normalnych"wink warunkach, jesteśmy na innym etapie- od dawna nie ma w tle żałoby, czy jakiegoś poczucia straty, raczej normalne życie, raz wiecej trosk, raz mniej. Dlatego rozmawiamy rzadziej, czasem nawet na głośnomówiącym, czyli w tle odzywa się ciotki mąż, i mój też się odzywa.
      Ciotka zdecydowanie nie zastępuje mi przyjaciółki, a ja ciotce-ona na miejscu ma swoje sąsiadki, znajomych, kuzynostwo w swoim wieku, jednak jak potrzebuje to dzwoni do mnie. (a ja do niej). Wypada średnio raz na 3-5 dni.
    • hrabina_niczyja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:22
      Depresji nie masz? Zacznij od tego. A potem, no cóż jesteś sama i sama za siebie odpowiedzialna. I trzeba się uczyć z tym żyć. Nikt nie wypełni pustki, która masz w sobie. Ludzie nie są od leczenia twoich deficytów. Ludzie wchodzą w twoje życie, żeby je uatrakcyjnić, a nie wypełnić dziurę. Są grupy na fejsie, napisz post, że szukasz koleżanki. Ja tak zrobiłam, poznałam kilka fajnych dziewczyn. Zapisz się na jakieś zajęcia, są fundację, kobiety robią dużo razem. Zacznij działać, znajdź zajęcie dla siebie samej, a i ludzie przyjdą. A jak nie przyjdą to będziesz miała zajęcie dla siebie samej.
      • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:34
        Tak. Właśnie to do mnie chyba dociera. Że człowiek jest sam i sam za siebie odpowiedzialny. To jest chyba coś co muszę przepracować w głowie bo nie jestem do tego przyzwyczajona. Tak jak pisałam - wychowywałam się w domu pełnym ludzi, zawsze miałam przyjaciół, mamę, bliskie relacje. I teraz pierwszy raz w życiu mam tak, że rozglądam się obok i nie widzę za wiele. Tak, są ludzie dla których nadal jestem ważna. Ale jednak chodzi mi o takie życie blisko kogoś w codzienności.
        Może i zaczyna mi się depresja.
        Boje się że przez to właduje się w jakiś bezsensowny związek, żeby te pustkę zakleić. A nie chce tak. Byłam ostatnio na randce, facet chce kontynuować ale ja nie widzę tego. Ale zaczęłam myśleć że w sumie, zawsze ktoś i do łóżka i do przytulenia się. Ale przecież to nie tak powinno się zaczynam zwiazki
        • hrabina_niczyja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:46
          Odpuść facetów. Zapisz się do psychiatry, od razu mówię kolejki są koszmarne. Czekałam 5 tygodni na wizytę prywatna, idę dzisiaj. I mam ludzi wkolo siebie, a jednak sobie nie radzę. Bardzo sobie nie radzę. Jak zaczniesz trzeźwo myśleć to i sobą zajmiesz się lepiej, wypełnisz sobie tą pustkę, bo ona naprawdę nie jest niczym złym, a czymś naturalnym z czym się trzeba zmierzyć.
          • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:02
            Ale po co mi psychiatra? Nie potrzebuje leków. Jest mi po prostu chwilowo gorzej. No przeżywam coś po prostu. Muszę się chyba zaadaptować do nowej rzeczywistości gdzie juz nie ma mamy z którą paplalam codziennie, nie ma przyjaciółki do której mogę niezobowiązująco zadzwonić i zapytac "co tam?". Czy od razu trzeba leki brać jak się człowiek z czymś mierzy? Moim zdaniem nie
            • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:14
              Absolutnie nie trzeba.
              Nie znam się zupełnie na ekstrawertyzmie, albo wydaje mi się, że się nie znam, bo wszystkie znane mi introwertyczki, włącznie ze mną, są jednocześnie strasznymi gadułami, którym trudno wejść w słowo. Więc może to taka odmiana, mix. W każdym razie, myślę, że masz teraz taki rozwojowy czas, w którym wreszcie możesz nawiązać relację sama z sobą. Do tej pory zawsze siebie z kimś współdzieliłaś, w domu, w związku, w relacji z przyjaciółką.
              Dobrze czujesz, że zagłuszanie tej pustki partnerem trąciłoby desperacją. Daj sobie czas i pogadaj sama z sobą. Na głos czy po cichu, nieważnesmile
              • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:22
                Dzięki pade. Możesz mieć rację. Pytanie jak to zrobić. Jak czuć szczęście jak się jest samemu nie z wyboru tylko dlatego, że los tak zadecydował?
                Mam hobby, uprawiam sporty, mam koleżanki i kolegów, interesuje się różnymi tematami - ale jak zrobić żeby naprawdę chciec tej samotności? Jak?
                • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:28
                  Absolutnie nie musisz tego chcieć, czy czuć szczęścia. Bo i po co?
                  Teraz jest tak, a nie inaczej, ale przecież to nie jest constans.
                  Wystarczy zaakceptować, choć to trudne. Przyjąć, że tak jest, wyciągnąć z tego czasu ile się da dla siebie. Pozaglądać do środka, poprzyglądać się sobie, zadbać o siebie.
                  Przyjdzie czas i poznasz kogoś. Albo naprawisz relację z przyjaciółką. Albo jeszcze coś innego.
                  Spokojnie. Jeszcze będzie dobrze. Tylko nic na siłę.
                • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:41
                  cozapogoda12 napisał(a):

                  > Dzięki pade. Możesz mieć rację. Pytanie jak to zrobić. Jak czuć szczęście jak s
                  > ię jest samemu nie z wyboru tylko dlatego, że los tak zadecydował?
                  > Mam hobby, uprawiam sporty, mam koleżanki i kolegów, interesuje się różnymi tem
                  > atami - ale jak zrobić żeby naprawdę chciec tej samotności? Jak?

                  Ale ty nie jestes samotna, ty bywasz sama w domu i to warto by zaakceptowac.
            • hrabina_niczyja Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:18
              To nie bierz. Możesz sobie sama stawiać diagnozy, możesz sobie sama ze sobą radzić, a jednak sobie nie radzisz. Ja jednak zasięgnęła bym porady specjalisty i niech sam zdecyduje czy leki są potrzebne. Taka pustka, która ciąży długo i nie można sobie z nią poradzić może też być wynikiem depresji i brakiem sensu.
              • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:24
                Takiej pustki nie leczy się lekami.
                To jest normalny stan, który czasem dopada ludzi. To przechodzi!

                "czemu ty się zła godzino z niepotrzebnym mieszasz lękiem
                jesteś a więc musisz minąć
                miniesz a więc to jest piękne"
                • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:36
                  Dokładnie. Ja też nie lubię jak zamiast przecierpieć gorsze okresy ludzie uciekają w leki. Owszem, gdybym nie radziła sobie z życiem, zawalała obowiązki i pracę - to tak. Ale ja robię co trzeba tylko obecnie od jakiegoś czasu czuję to przez okoliczności zyciowe. Wolę się z tym zmierzyć choć boli strasznie niż uciekać.
                  Dziękuję Pade za Twoje słowa. Nawet nie wiesz jak są ważne. Bo właśnie tak chyba trzeba zrobić. Zaakceptować. I spróbować mimo tej pustki być szczęśliwa na ile się da.
                  Jedyne zagrożenie jakie widzę to właśnie faceci. Bo gdy ktoś się kręci te po sobie widzę że w takim stanie nogę wchodzić w relacje z nimi żeby nie być samej. Ale obserwuje siebie i mam nadzieję, że to nie nastąpi.
                  • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:41
                    To świetnie, że masz taką świadomośćsmile
                • samawsnach Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 12:41
                  pade napisała:

                  > Takiej pustki nie leczy się lekami.
                  > To jest normalny stan, który czasem dopada ludzi. To przechodzi!

                  Otóż to, nie ma co medykalizować naturalnych stanów emocjonalnych, a autorka jest w podwójnej żałobie - po mamie i po rozstaniu z mężem. To potężne zmiany. Jeśli będzie gorzej, czy nie będzie mijało, to wtedy warto rozważyć jeszcze inne działania.
              • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:39
                Hrabina, widziałam Twoje posty i zastanawiam się, czy odczuwasz pustkę bo "misja została zrealizowana"? Do tej pory miałaś cel "znaleźć partnera" a, że trwało to dość długo i kosztowało Cię sporo, może jesteś zwyczajnie wyczerpana, na dodatek cel został osiągnięty, a nowego na horyzoncie brak?
                Przepraszam, nie chcę wchodzić w intymne sprawy z butami i oczywiście mogę się mylić. Piszę to, bo widzę, że ludziom trudno z normalnymi, choć nieprzyjemnymi ale jednocześnie rozwojowymi stanami i próbują je leczyć. A czasem wystarczy dać sobie i czasowi czas.
                Nie da się być wiecznie na obrotach i w dążeniu, czasem trzeba się zwyczajnie posmucić, podołować.
                Oczywiście, jeśli taki stan trwa długo i utrudnia normalne funkcjonowanie to lekarz jest niezbędny. Ale jeśli funkcjonuje się ok, tylko boli dusza, to warto ją po prostu ukoić.
            • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:39
              cozapogoda12 napisał(a):

              > Ale po co mi psychiatra?


              No cos ty? Jestes napewno chora psychicznie, a jesli nie psychiatra to chiciaz terapia.😃 zartuje oczywiscie.

        • 1matka-polka Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:08
          "Ale zaczęłam myśleć że w sumie, zawsze ktoś i do łóżka i do przytulenia się. Ale przecież to nie tak powinno się zaczynam zwiazki"

          A jak sie powinno zaczynac?
          • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:10
            Nie na potrzebie wypełnienia braku.
        • bergamotka77 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 13:10
          A nie masz rodzeństwa, fajnej kuzynki, bratowej? Nikogo z rodziny poza mamą? Napisałaś, że wychowałaś się w domu pełnymi ludzi. Gdzie oni są?
          • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 13:22
            Mam brata ale on jest daleko. Dzwonimy do siebie raz na jakiś czas i wiem że mi zawsze pomoże ale to nie jest taki mój powiernik...i nie będzie.
            Reszta rodziny, kuzynostwo - zostali w mieście gdzie się wychowałam i z którego wyjechałam 20 lat temu na studia.
            • bergamotka77 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 21:27
              No ale żeby pogadać przez telefon nie trzeba mieszkać blisko. Moja mama ma bliski kontakt i więź z siostrą, która mieszka na innym kontynencie. Wszyscy z nią mamy kontakt i z jej dziećmi, naszymi kuzynami i ich rodzinami. To jedni z najblizszych nam osób, choć widujemy się z nią co rok lub dwa lata a z chłopakami jeszcze rzadziej.


              Myślę, ze nie masz takiego zaplecza, bo nie mieszkasz w miejscu rodzinnym.
              • niemcyy Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 21:35
                Wy na tych dwóch kontynentach wszyscy mieszkacie w miejscu rodzinnym czy przeczysz sama sobie?
                • ritual2019 Re: Samotność w codzienności... 20.12.22, 10:11
                  niemcyy napisał(a):

                  > Wy na tych dwóch kontynentach wszyscy mieszkacie w miejscu rodzinnym czy przecz
                  > ysz sama sobie?

                  😂😂😂
                • bergamotka77 Re: Samotność w codzienności... 20.12.22, 12:27
                  niemcyy napisał(a):

                  > Wy na tych dwóch kontynentach wszyscy mieszkacie w miejscu rodzinnym czy przecz
                  > ysz sama sobie?

                  Good point. To dwie różne rzeczy. Nie wiem dlaczego urwałam ten drugi wątek. Chodzi o to, że w miejscu rodzinnym ( mieście, miasteczku, wsi) łatwiej o osoby, które znają cię od dziecka i można stworzyć bliższą więź, o jaką watkodajce chodzi.

                  Ja poniekąd autorkę rozumiem, bo też przegaduje z mamą dużo rzeczy, choć ona jest konkretna i mocno stąpa po ziemi (jak ematka big_grin. Jednak życie moje i mojej rodziny (brata tak samo) jest dla nie ważne i zawsze ma dla nas czas. Rozmawiamy codziennie, często krótko, ale czasem muszę się wygadać. Wiem, że mi rozsądnie doradzi gdy poproszę, pocieszy, gdy trzeba, ale też postawi do pionu. Z mężem też porozmawiam o wszystkim, ale z kobietą lepiej rozmawia się o niuansach wink
                  • bergamotka77 Re: Samotność w codzienności... 20.12.22, 12:29
                    No i cieszy się, gdy coś mi się uda. Nawet jeśli jest to uporządkowanie strychu, co długo odwlekałam smile
                    • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 26.12.22, 22:37
                      Tak bergamotko. Dokładnie tak miałam do niedawna. Taka najlepsza, bezwarunkowa przyjaciółka. Moja mama była mi bardzo bliska, kibicowała mi we wszystkim i po jej śmierci dostałam ogrom wsparcia od przyjaciół ale już nie mam tego wsparcia. Zwłaszcza jak wykruszyła mi się ta najbliższą przyjaźń..
    • jehanette Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 10:53
      Nie wiem co się działo z przyjaciółką, ale może ten kontakt się odbuduje? Może ona też na to czeka?
      Ja mam partnera, ale mam też kilka bliskich koleżanek, z którymi nie spotykam się bardzo często na żywo (żyćko) ale mam z nimi stały kontakt zdalny. Czuję że mogę do każdej z nich napisać co u mnie, wysłać fotę, zaczepić i pogadać o pierdołach.
      • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:06
        No właśnie o to mi chodzi. I też tak miałam. Nikt na nikim nie wisial, czasem się zadzwoniło, czasem nagrało, czasem fota tylko. Ale tak było z kim się dzielić. Teraz z tą przyjaciółka jest niby ok ale to już nie to samo. W październiku się odcięła bo miała kryzys psychiczny, uszanowalam to. No i potem już jakoś niby się czasem spotkamy, pójdziemy gdzieś. Ale to już nie to samo. Jak chce o czymś pogadać i normalnie to bym kiedyś zadzwoniła - tak teraz już boje się że może narusze jej przestrzeń czy coś. No nie wiem
        • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:21
          Wbrew pozorom osoby w depresji też mają potrzebę pogadania. Ale takiego od serca, a nie wrzut z dnia codziennego czy memów. Jednocześnie mają ogromne obawy, bo to, czym aktualnie mogą się podzielić jest głęboką czarną dziurą. A tego nikt słuchać nie chce.
          W tym wątku piszesz o swojej potrzebie wyrzucenia z siebie nadmiaru emocji, podzielenia się sobą, swoim życiem. A jak jest u Ciebie ze słuchaniem innych?
          Przyjaźń to relacja na dobre i na złe. Wycofanie się może oznaczać potrzebę przestrzeni, ale też obawę przed niezrozumieniem, czy nawet zalewaniem czyimiś emocjami, kiedy samemu ma się własnych po kokardy. Przemyśl to.
          • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:39
            Wiele razy zaprwnialam ja i zapewniam, że jak ma ochotę pogadać to niech daje znać. Wiele. Więc z racji tego, że to ona w przeszłości zamknęła trochę drzwi i się odizolowała - to również jej zostawiam decyzje o kontakcie. Boje się. Bardzo zabolało mnie jej oddalenie się więc masochistką nie jestem żeby pukać do tych drzwi. Jak będzie chciała to wyjdzie z inicjatywą. Niestety ale ja też straciłam to poczucie "na dobre i na złe" w kontaktach z nią. I nie mówię tego z żalem tylko uważam, że każdy ma swoje mechanizmy obronne żeby nie dostać po łapach po raz drugi.
            • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 11:49
              Jeśli chodzi o depresję to zapewnianie to trochę mało. To nie jest normalny stan, to jest stan, w którym masz czarną opaskę na oczach i czujesz, że się zapadasz, toniesz. Nie ma opcji, żeby rzeczowo pomyśleć i powiedzieć do bliskiej osoby: słuchaj, potrzebuję pomocy, takiej a takiej i pogadać o tym i o tym. Wycofanie się jest w tym momencie strategią na ochronę siebie (bo już więcej nie przyjmę, ani nie dam, bo nie mam co) i drugiej osoby (nie mam nic do dania, mogę się podzielić jedynie czarną dziurą).
              Osoba w depresji nie wyjdzie z inicjatywą bo sama potrzebuje pomocy. I to sporej. A mało kogo na taką prawdziwą pomoc stać.
              I nie chodzi tu o załatwianie spraw, czy wysłuchanie od czasu do czasu. Raczej towarzyszenie w stanie, od którego większość ludzi ucieka w te pędy.
              • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 12:00
                Ale ja mogę jej towarzyszyć. Tylko na siłę nie będę jej na chatę się zwalała jak jasno powiedziała że nie chce tego. Przecież to absurd. Wtedy dopiero byłabym namolna, narzucającą się i męcząca - jak mi tutaj się zarzuca
                • pade Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 12:16
                  cozapogoda12 napisał(a):

                  > Ale ja mogę jej towarzyszyć. Tylko na siłę nie będę jej na chatę się zwalała ja
                  > k jasno powiedziała że nie chce tego. Przecież to absurd. Wtedy dopiero byłabym
                  > namolna, narzucającą się i męcząca - jak mi tutaj się zarzuca

                  Spokojnie. To, co piszę to nie zarzut.
                  Rozumiem, że poczułaś się odtrącona i nie chcesz się narzucać.
                  Ja Ci próbuję tylko powiedzieć, że niekoniecznie to odtrącenie było wymierzone w Ciebie, przeciwko Tobie. Mogło być, ale nie musiało. A uraza nie jest dobrym doradcą.
                  Napisałam to wszystko, bo wyszłam z założenia, że była to dla Ciebie bardzo ważna relacja. Ja mam tak, że takie relacje próbuję naprawiać jak się popsują. Oczywiście nie bez względu na wszystko, ale inwestuję w to trochę czasu i energii. Ty masz inaczej i ok, poza tym, Ty najlepiej wiesz jak to u Was wyglądało.
                  • cozapogoda12 Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 12:35
                    Ale ja nadal inwestuję. Nie odcięłam się od niej, nie porzuciłam. Zapewniam o wsparciu jak się widzimy. Jedynie się nie narzucam bo boje się że wychodzenie nadmiernie z inicjatywą może znowu się skończyć prośba o przestrzeń a to już miałam i dziękuję za powtórkę. Nic na siłę.
                    • piesfafik Re: Samotność w codzienności... 19.12.22, 16:39
                      Ja rozumiem ze brakuje ci codziennej zyczliwej obecnosci. Moze po prostu tesknisz za mama ? Przeszlam przez to kiedys I musialam sie pogodzic z faktem ze przypuszczalnie juz dla nikogo nie bede tak wazna jak bylam dla mamy. Nastepny etap doroslosci.
                      A moze zaadoptuj psa ( jezeli lubisz psy oczywiscie )? Serio. To jest zyczliwa pogodna obecnosc a na spacerach mozesz miec codzienny sympatyczny kontakt z innymi psiarzami. Jakiegos wesolego, mlodego psa . I serio sie zabierz za jego szkolenie - rozumiem ze sporo jestes w domu I mialabys na to czas. Albo na poczatek wez jakiegos jako dom tymczasowy
                      • cozapogoda12