milva24
20.12.22, 12:33
Tak, wiem że się wystawiam ale może ktoś coś przy okazji poradzi. Dziecię lat prawie 12, bystre, kreatywne, lubiące czytać a poza tym mega uparte i mające problem z poczuciem czasu a co za tym idzie spóźnialskie. Familylinka bardzo nie chciała w związku z czym ustaliłyśmy czas w jakim może korzystać z telefonu (3 h dziennie w tygodniu, do godziny 18, 4 h w weekend). Ciągle są problemy bo czas rzadko kiedy się zgadza, zazwyczaj w tygodniu wykorzystuje 4-5 godzin, ja telefon zabieram na następny dzień a kolejnego to samo. Familylinka nadal nie chce, mówi że jak tak to ona już woli w ogóle nie mieć telefonu. Pracę domową nie raz i nie dwa mówi że ma zrobioną po czym o 22 kiedy pora iść spać okazuje się, że jednak nie i do 23 dłubie. Później tak się guzdra, że zasypia koło północy i rano jest jęczenie, że trzeba wstać, awantury i czasami spóźnianie się do szkoły. Jak dorwie ciekawą książkę to świata poza nią nie widzi, wszystko może leżeć- ona czyta. O sprzątaniu pokoju nawet nie wspomnę...
Miała wczoraj sporo zadane. Prosiłam wczoraj kilka razy żeby się wcześniej brała za to co ma zrobić, dzwoniłam z pracy było "już", wróciłam do domu i nadal było nie zrobione, prosiłam żeby zrobiła przed zajęciami dodatkowymi było "już" i znowu nie zrobiła. Dopiero kiedy wróciła po 20, zjadła, umyła się to o 22 brała się za lekcje. Za to 5 godzin w telefonie nabite i pretensje do mnie, że się wkurzam i marudzę. Spać poszła o północy, rano ciężki poranek i awantura, spóźniła się 10 minut do szkoły. W związku z tym mąż wyłączył jej internet w telefonie. Wraca dziś że szkoły i pyta, czy może włączyć piosenki na komputerze- powiedziałam ze nie. Obiecuje się i zaklina, że tylko piosenki i że mogę ją sprawdzać. Moja odpowiedź była, żeby sobie piosenki włączyła na wieży i radia a na sprawdzanie jej dziś nie mam czasu. No i tu żal do mnie "Bo Ty mi nie wierzysz". Najchętniej bym jej wprost powiedziała "Ciężko sobie dziecko pracujesz na to żebym Ci nie wierzyła, jak zaczniesz dotrzymywać ustaleń to wtedy będę Ci wierzyć" ale właściwie nie powiedziałam nic.
I wiem też że mam problem z egzekwowaniem ustaleń bo jak raz czy drugi nie dotrzyma słowa a prosi o coś czy przeprasza to ustępuję. Bo sama też jestem uparta, spóźnialska i mam problem z poczuciem czasu. Z rym czytaniem też w jej wieku miałam identycznie. Całe życie z tym walczę i dopiero w dorosłości się jako tako ogarnęłam więc ją potrafię zrozumieć. Ale jednocześnie wiem, ze ona wykorzystuje moją uległość i mi się to nie podoba. Jakieś dobre rady?