lilia.z.doliny
23.03.23, 09:13
Wczoraj byliśmy z synem w college, w którym startuje od września. Będzie robił ( co daj borze się dostanie) bardzo trudny profil. I dowiedzieliśmy się, jak szkoła pomaga swoim studentom w czilaucie. Są tam zatrudnione dwa puchate cockapoo, które po ciężkim dniu/egzaminie/ warsztatach, wpadają do klasy i zaczyna się wariacka zabawa z uczniami. W ten sposób redukuje się napięcie. Mój psolubny syn dostał szajby że szczęścia i od wczoraj strzela endorfinami ( ja tez).
Jakoś mi to zrobiło wieczór, choć dziś od rana znowu strategiczne szaleństwo ( jadę z ojcem do szpitala właśnie na kolejne zabiegi).
No to się podzieliłam wieścią