kochamruskieileniwe
24.05.23, 07:50
Do pracy wróciła, po przerwie młoda dziewczyna (przed 30, dla mnie młoda...). Przerwa spowodowana urodzeniem dwójki dzieci (między dziećmi była jakieś 2 miesiące w pracy). No i ok.
Ale...Mam z nią częsty kontakt (względy zawodowe), ona jest gadułą, ale jest monotematyczna "ja matka"
Jadąc do pracy przeglądałam sobie onet i trafiłam na to:
www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/tesciowa-zaprosila-nas-na-uroczystosc-rodzinna-bez-dzieci-czy-to-normalne-list/lp4tjx5,2b83378a?utm_campaign=cb
I nabrałam podejrzeń, że inspiratorką listu była właśnie ta dziewczyna. Może ma kogoś znajomego w redakcji, kto te listy pisze.
Bo kilka dni temu wałkowała ten temat.I mi się ulało. Bo mam dosyc podejscia "ja matka, mnie się nalezy" (np zniżka na wywóz śmieci - bo dzieci...)
Ja już nie zdzierżyłam i chyba byłam mocno niemiła. Stwierdziłam, że teściowa ogromnie dużo dla nich robi i ma święte prawo chcieć spędzić tę uroczystość w rodzinnym gronie dorosłych. Bo często jest tak, że w podobnych sytuacjach uwaga na przyjęciu skupia się na obchodzących święto,, a na dzieciach. A zwłaszcza gdy dumni rodzice pragną, by tak właśnie było. (nie, nie neguję tego, że rodzic jest dumny i chce sie pochwalić potomstwem. Ale rodzić powinien wykazać się wyczuciem i wiedzieć, kiedy ma sobie odpuścić).
Uff... mam chyba chwilowy przesyt tej osoby...W pracy, w zasadzie wszystkie kobiety są matkami. Te młodsze mają małe dzieci. Ale od lat nie spotkałam tak irytującego typu...
(Była oburzona moją sugestią, by pisząc prośbę o pracę zdalną do bezdzietnego dyrektora , nie kładła nacisku, że ma małe dzieci, ale raczej na to, że te małe dzieci nie przeszkodzą jej w pracy).