Gość: gaga
IP: 80.116.215.*
26.08.02, 09:30
Bylo sie i odpoczelo.
Na granicy w Cieszynie straznik przywital mnie swojskim: "Ladny ma pani
samochod. Teraz na wschodzie takie sie podobaja." Pomyslalam, ze wszystko w
normie. Drogi nadal dziurawe, ale jeszcze bezplatne. Na Mazurach las piekny,
jezioro czyste, pogoda jak drut (tylko szkoda, ze grzybow nie bylo). Na wsi
na jednym polu rolnik kosi siano kosa i stoi furmanka z koniem, a na drugim
szaleje kombajn ze wszystkim bajerami. Bocianow mnostwo. Mieso na Mazurach
tansze o jakies 30% w stosunku do warszawskich cen (poledwica wolowa W W-wie
26 zl/kg, w Olsztynie 15 zl/kg). Wszystko zalezy od sklepu, bo te mazurskie
nastawione na turystow maja wysrubowane ceny (ta sama poledwica 32 zl/kg).
Restauracja zamkowa w Malborku ceny ma zachodnie, a kible wschodnie (strach
wejsc).
Znajomi i przyjaciele narzekaja, ci, co klepali biede klepia jeszcze gorsza,
tym, co sie lepiej powodzilo powodzi sie mniej, ale np. dwie kolezanki
znalazly prace (dobrze platna) i sa zadowolone. Parkingowy w W-wie
opowiedzial mi w 10 min. pol zyciorysu i na koniec dodal: "Niech Pani uwaza,
tu za rogiem 3 dni temu zamordowali taksowkarza."
Przepraszam za chaos wypowiedzi, jak cos sobie przypomne to dodam.