perfekcjonizm
25.05.12, 15:57
Wróciła małpa. Gdyby nie praca, to objadałabym się od rana do wieczora. A tak wieczorem tylko mnie męczy. Ale wywołałam ją sama. Ze swojej winy. Była uśpiona, ale w szpitalu, jak wyrównali mnie lekami stałam się tak spokojna, że aż mdła. No a ja nie przywykłam do braku huśtawki, więc zaczęłam początkowo jeść jakieś frykasy, tak by poczuć przyjemność jakąś.
Waga zaczęła iść w górę, to raz sprowokowałam wymioty, potem drugi, ale tak od niechcenia. No ale w końcu ją rozkręciłam. Czy ja nie jestem głupia? No i teraz pieniądze przejedzone, twarz opuchnięta i niemożność skupienia się na niczym innym.
No to sięgnęłam po papierosy i popalam. Nie paliłam kilka lat, ale pomyślałam, że może to odwróci moją uwagę od przyjemności jaką jest jedzenie i skupię się na przyjemności jaką daje mi palenie. Trochę pomaga, nie powiem. No ale teraz i jem i palę. I piję na dodatek. A jak piję to jem i kółko się zamyka.
Przede mną weekend, a planów jak zwykle brak. A jak planów brak to wkracza pani B. I wtedy się dzieje. Myślę sobie, że może zrobię jej niespodziankę i czmychnę gdzieś.
Oszukać psychikę to trudna rzecz, ale może jakoś się da, tym bardziej, że nastrój jest pozytywny, więc jest jakaś energia we mnie by to paskudztwo przechytrzyć.
Jedno jest pewne, bulimia daje chwilowe poczucie wypełnienia pustki. W ogóle czas kupowania, jedzenia, prowokowania a potem jeszcze ten moment odpoczynku po - to zajmuje sporo czasu, więc nie konfrontuję się z tym, że w moim życiu nic się nie dzieje.
Po to ją wywołałam. No i dochodzi martwienie się o finanse o wygląd. I głowa od rana do wieczora zaprzątnięta. To sobie wymyśliłam zapełniacz.
Najgorsze to wyjść do ludzi, no za cholerę nie potrafię się czuć z nimi dobrze. Nie z tymi co są. A gdzie są inni?
Może czas poszukać. Pomyśleć, tym zaprzątnąć sobie tę pustą łepetynę.