10.06.16, 16:47
Cześć. Chcę się podzielić Wami swoją historią, która prześladuje mnie pod postacią chorób, które niszczą mi życie i sprawiają, że zamykam się w sobie i uciekam przed światem. Chodzi o anoreksję i bulimię. Po raz pierwszy miałam z nimi do czynienia w wieku 16 lat gdy przytyłam widoczną liczbę kilogramów. Jednym słowem miałam lekką nadwagę (BMI 22-23). Bardzo się przestraszyłam, że ludzie zaczną mnie wytykać palcami. W trzeciej klasie gimnazjum chciałam schudnąć żeby wyglądać ładnie na balu gimnazjalnym, ale niestety efekt okazał się odwrotny do zamierzonego celu. W danym okresie miałam tendencję do częstego "zakochiwania się" i nie wiem dlaczego tak było. Być może dlatego, że chciałam podnieść swoje poczucie wartości i atrakcyjności poprzez bycie z chłopakiem i znajdując dobre określenie: szukałam chłopaka na siłę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak w moim życiu wiele się zmieni. Więc tak: pod koniec marca zaczęłam się przyjaźnić z chłopakiem, w którym przed laty zakochałam się. Nie wiedziałam wtedy jak bardzo pomylę się do jego osoby otóż utrzymywał częste kontakty ze mną, jak i moją (teraz byłą) przyjaciółką. Powiedział mi, że czuł coś do nas jednocześnie, lecz prawda była inna. Powiedział mi tak dlatego, żeby wykorzystać moją naiwną miłość do niego jednocześnie podrywając Darię i nagle urwał ze mną kontakt. Załamałam się bo myślałam, że jednak mam u niego szanse byłam głupia wiem i teraz gdy to czytacie myślicie sobie jaka była ze mnie niedojrzała gimbusiara (wybaczcie za kolokwializm). On po dwóch miesiącach starania się o jej względy odpuścił i nie odzywał się już do żadnej z nas. Pewnego dnia w wakacje (około 10 lipca) stanęłam na wagę i pomyślałam co mogło być powodem niechęci Konrada do mnie. Chciałam się na nim zemścić i pokazać jaka jestem silna, w rezultacie zaczęłam regularnie w tym samym czasie ćwiczyć, do tego dołączyłam zdrowe jedzenie i posiłki 3-4 razy w ciągu dnia. Wydarzyła się zabawna sytuacja gdyż podczas jednego spotkania z Klaudią, Darią i jej chłopakiem poznałam swojego obecnego chłopaka Krystiana. Był pierwszym chłopakiem zabiegającym o moje względy chociaż przyznam się bez bicia- z początku nie byłam przekonana czy nasza relacja będzie miała sens, ponieważ między nami jest 6 lat różnicy. Wracając do głównego wątku: uprawiałam jogging po 4 km dziennie i jednocześnie wychodziłam na spotkania z Krystianem. Problem z anoreksją zaczął się w momencie gdy znalazłam w internecie wzmiankę o diecie 1000 kcal, którą postanowiłam praktykować. W ciągu niecałego roku zrzuciłam 15 kg. Cieszyłam się ogromnie. W tym okresie dostałam się do wymarzonej szkoły, zostałam dziewczyną Krystiana (we wrześniu będziemy obchodzili 2 rocznicę związku). Wszystko zaczęło mi się układać nawet Konrad inaczej na mnie patrzył niż kiedyś jego wzrok mówił "mogłem być z taką laską i spieprzyłem sprawę". Jednakże miałam przed sobą obraz dawnej mnie i widziałam przed lustrem osobę grubą i nic nie wartą pomimo zrzucenia sporej wagi. Dalej brnęłam w chorobę aż do momentu, kiedy mam pokazała mi zdjęcie, na którym widziałam swoją figurę przypominającą kościotrupa ze skórą (BMI 17,1 przy wadze 53,5 kg i wzroście 178 cm). Przestraszyłam się siebie i przejrzałam na oczy, a było to po Nowym Roku 2015/2016. Krystian upominał się o przytycie co najmniej 3 kg. Całe moje otoczenie myślało podobnie. W połowie lutego w końcu zaczęłam tyć stopniowo i było wszystko dobrze, twarz nabrała kształtu, skóra wymodelowała sylwetkę i przestałam przypominać kościotrupa wystarczyło przytyć 2 kg. Zapomniałam wspomnieć, że moje dotychczasowe życie psychicznie wywróciło się do góry nogami mianowicie coraz bardziej zamykałam się w sobie, z przyjaciółkami urwałam kontakt, żyjąc w samotności odczuwałam prawdziwy spokój i euforię. W połowie kwietnia stanęłam na wagę i zobaczyłam liczbę 56,5 kg spojrzałam na siebie w lustrze i to nad czym pracowałam przez około 2 miesiące w jednej chwili fizycznie i psychicznie runęło. Widziałam dawną siebie, lecz zamiast anoreksji spotkało mnie coś jeszcze bardziej gorszego. Wtedy pierwszy raz sprowokowałam wymioty po jedzeniu. Z początku bałam się reakcji żołądka i czy się nie udławię, lecz nic takiego się nie stało. Pomyślałam sobie "znalazłam nowy sposób na schudnięcie". Z początku wymiotowałam po każdym dużym posiłku przekraczającym 700-800 kcal jednorazowo, czyli raz w tygodniu a nawet rzadziej, lecz potem było jedynie gorzej. Wymiotowałam coraz częściej aż do momentu, w którym robiłam to po 2 razy dziennie nawet przy małych ilościach jedzenia. Kręciło mi się w głowie, ale kontynuowałam byle tylko wyrzucić z siebie wszystko. Zaczęłam osiągać zamierzony cel. Patrząc na to od strony psychicznej nie rozmawiałam prawie z nikim, ale w towarzystwie zachowywałam się normalnie jakby nigdy się nic nie stało. Z Krystianem widuję się coraz rzadziej. Dzisiaj jest 10 czerwca i na chwilę obecną o mojej przypadłości wiedzą trzy osoby, w tym Krystian i przyjaciel Michał, który jest nieakceptowany przez Krystiana, a koleżanka dowiedziała się przypadkowo gdy rozmawiałam o tym z Michałem. Wiem, że to co teraz powiem nie spodoba się czytelnikom mojego postu, ale taka jest prawda a mówię tylko prawdę: zdaję sobie sprawę z mojego problemu czytałam sporo stron o anoreksji i bulimii jednak nie wierzę, że ja je miałam bądź mam. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że owe choroby dotyczą mnie i jestem świadoma jakich zaburzeń zdrowotnych się dopuszczam wymiotując, lecz ja uwielbiam wymiotować .To pokazuje, że mam silną wolę i nie jestem leniem jak niektóre moje koleżanki narzekające na swoją wysoką wagę i nie robiące nic ze sobą. Brak mi motywacji żeby przestać. Moja wypowiedź miała na celu wyduszenie z siebie ciężaru na sobie i nie tłumienie w głębi duszy. Wolałabym jednak porozmawiać z psychologiem lub psychiatrą i szukałam w okolicy swojej miejscowości specjalistów, lecz z powodu sytuacji finansowej nie mogę sobie pozwolić na prywatne wizyty. Może znajdzie się osoba, która przeczyta moją wypowiedź i postara się pomóc? Proszę ja zaczynam wątpić w siebie pomóżcie mi :( :( :(
Obserwuj wątek
    • nvv Re: Pomoc 12.06.16, 09:52
      Cześć. Twój post dał mi do myślenia, dziękuje.
      Czuję się trochę jakbyś była po drugiej stronie jakiegoś lustra. Chciałbym Ci trochę pomóc. Chcę. Ale ta szyba która nas dzieli. W pewnym sensie jesteś sama po drugiej stronie. Może kiedyś się to zmieni, może kiedyś dojdziesz do wniosku że warto było. I przestaniesz uciekać przed światem, a tak po prostu zaczniesz się nim cieszyć. Podziwiam, że jesteś w stanie tak wysoko dla siebie kłaść poprzeczkę; myślę że wiele ludzi (w tym ja) mogłoby trochę większe wymagania wobec siebie mieć, a może Tobie byłoby lżej.
      • nikola.jakim Re: Pomoc 27.06.16, 10:57
        Dziękuję, że wyrażasz chęć pomocy. Uwierz wszystko mnie przytłaczało i nie dawałam sobie rady. Od momentu napisania tego postu zrobiło mi się lżej, ale nadal nie potrafię przezwyciężyć swojej choroby. nie chcę być po drugiej stronie lustra-tej gorszej bo wiem, że to ta gorsza strona.
        • nvv Re: Pomoc 10.07.16, 11:54
          Nie miałem nigdy anoreksji (choć chyba byłem o to podejrzewany i miałem podobne problemy), anoreksja jest dla mnie dość tajemnicza. Jednocześnie z wszystkich zaburzeń jakie próbuje zrozumieć, to budzi we mnie chyba najwięcej szacunku i może nawet podziwu do osób które mają te cechy. Przeżyłem w życiu trochę skrajności i wiem, że każda sytuacja życiowa w jakiej byłem ma swoje plusy, tylko czasem człowiek jest tak zafiksowany na minusach, że nie zauważa plusów. Mam wrażenie, że w anoreksji jest dużo agresji, ale jest on kierowana... w siebie - i to już budzi we mnie szacunek do osób, które swojej agresji nie przelewają na innych. Z tego co wiem, macie [generalizując] duże pobudzenie układu współczulnego i małe pobudzenie układu przywspółczulnego. Spadek wagi długo-terminowo zwykle obniża pobudzenie układu współczulnego, ale krótkoterminowo głodzenie się może zwiększać poziom adrenaliny.
          Podejrzewam, że spora część z Was ma w otoczeniu przynajmniej jedną agresywną osobę, która w jakiś sposób podnosi/podnosiła Wam hormony stresu. Istnieje na tym świecie wiele spokojnych i akceptująchych osób. Wiem, że wiele w życiu można zmienić. Mam też wciąż nadzieję, że można swoje życie niemalże obrócić do góry nogami i wyjść na prostą, znaleźć szczęście. Czego sobie, Tobie i pozostałym forumowiczom życzę.
    • julenka2016 Re: Pomoc 28.07.16, 18:05
      Ile masz lat? Ja 28 choruje od 12. Chciałabym się wyleczyć Ale na zasadzie ze ktoś dotknie mnie różdżka i samo zniknie sama starać się nie chce bo to lubię. Lubię wcinac te wszystkie pyszności a późniejz wrócić bez świadomości ze przez to utyje i tak kilka Razy dziennie.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka