turzyca
09.12.09, 22:58
Sama osobiscie prychalam widzac morza i oceany serduszek na poczatku lutego,
zalew dyn w pazdzierniku i zajmujace plac Zamkowy budy w grudniu. Komercyjne
proby przeszczepienia na nasz grunt obcych nam kulturowo zwyczajow, ot co!
Wraz z emigracja inne zwyczaje spadly na mnie w ilosciach sporych, w
listopadzie dzieci mi lataja przed oknami z latarenkami, prawie wyglupilam sie
z dzwonieniem po straz pozarna, bo zobaczylam 11 listopada olbrzymiasty
plomien (powstrzymala mnie tylko absolutna niewiedza, gdzie ja wlasciwie
jestem i gdzie w zwiazku z tym jest ogien), a od paru dni z przyjemnoscia
czestuje sie ciasteczkami porozstawianymi wszedzie, placze sie z przyjaciolmi
po jarmarku bozonarodzeniowym, pieke ciasteczka i codziennie rano wyciagam
kolejna przyjemna niespodzianke z kalendarza adwentowego.
I wiecie co? I podoba mi sie to tysiac razy bardziej i jesli bede do Polski
wracac, to przynajmniej czesc zwyczajow zabiore ze soba. I bede miala
nadzieje, ze sasiedzi sie przylacza. Bo fajnie jest wracac do domu i widziec
swiatelka w kazdym oknie, bo fajnie jest obdarowywac sie slodyczami, pic razem
gloeg czy gluehwein i w ogole cieszyc sie adwentem. I fajnie jest 13 grudnia
piec buleczki swietolucjowe, a nie uprawiac narodowej martyrologii. A ze nie
do konca nasze? Choinka tez kiedys byla obcym wymyslem. A i gdzieniegdzie w
Polsce te zwyczaje sa obecne, a mysle, ze warte sa rozprzestrzenienia.
A Wy? Istnieja takie tradycje, ktore chetnie byscie zaimplantowaly? A moze
wolicie tylko to, co robila Wasza mama?