wykonczonaja
14.05.14, 15:06
Od 8 lat jestem z moim mężem. Od 6 małżeństwo... mamy prawie 6 - letnią córkę.
Mam zgryza małżeńskiego...
Pracuję na swoim, w zasadzie ja utrzymuję dom - mój mąż pracuje i nie zarabia źle, ale zdecydowanie ja więcej przynoszę do domu. Z pieniędzy mojej działalności odkładam na czarną godzinę, wakacje, większe wydatki - z męża kasy nie starcz bo opłaca część rachunków - resztę ma dla siebie.
Gotuję, robię zakupy, sprzątam, piorę, prasuje, organizuje wyjazdy rodzinne, sylwestra etc.,
Mój mąż ogarnia auto (opony, klocki, etc) i rzeczy męskie - gwoździki, gniazdka etc.
Oprócz tego nie robi nic innego... nie pomaga w domu - bo nie jest tego nauczony jak twierdzi przez jego matkę a dwa mówi, że ja mu w garażu przy kołach nie pomagam więc dlaczego on ma mnie pomagać.
Córkę z przedszkola odbiera w bardzo sporadycznych przypadkach - kiedy ja juz naprawdę się nie wyrabiam. Z dzieckiem rzadko wychodzi na spacery...sam z siebie w zasadzie wogóle chyba że ja mu to powiem.
Nie spędzamy razem czasu np. wspólnie nie chodzimy do kina bo po co mamy chodzić razem, przecież dwójka nie potrzebna.
Wspólnie rzadko wychodzimy bo on nie chce kombinować z załatwianiem opieki nad małą więc chodzimy osobno.
Dzieckiem zajmuje się OK jak są sami - jak tylko jestem to się uchyla bo przecież jest Mama.
Nie interesuje się że w domu nie ma np. wody do picia, chleba, nic do chleba....
Wysyłałam go na zakupy ale połowe rzeczy nie kupuje bo jak twierdzi nie umie znaleźć na półce. Jak kiedys poprosiłam zeby wstawił pralkę to moje nowe białe koszulki były zółte - ogólnie mam wrażenie że o to o co ja go proszę to wszystko robi byle jak, a o własne garaże, porzadki w aucie itp dba megadobrze.
W łóżku jest do d****. Jestem w stanie przewidzieć każdy jego ruch..co po czym nastąpi... w łóżku dba o siebie... ja się nie liczę... po wszystkim idzie sie umyć!!!!, puszcza bąka (za przeproszeniem) włazi pod swoją kołdrę (bo śpimy pod dwoma) obraca się tyłkiem i zasypia..
Kilka razy próbowałam podjąć z nim temat seksu i mówiłam mu o moich potrzebach ale rozmowy spełzły na niczym.
Jeżeli chodzi o pozostałe sprawy domowe - urzędy, przedszkola, etc. wszystko jest na moich barkach.
Jak tylko się odezwę, że coś mi nie gra i że nie pasuje słyszę "znów masz muchy w nosie" albo "Zaś się czepiasz" ip.
Czy u Was też tak jest czy u mnie jest cos nie tak???
Poradźcie!