kora3
07.07.11, 12:53
Hej
Zapewne moje dylematy są dziecinne, ale je mam, a z kim, jak z kim, ale z Wami chciałabym się nimi podzielić.
Otóż, jak pewnie spora cześc z WAs wie, nie znosze ludzi leniwych, roszczeniowych i wiecznie narzekających, a juz połączenie tych cech budzi we mnie niechęć naprawdę niemal namacalną. Coż jednak zrobić, i takich spotykam i takim staram sie pomóc, a raczej ich potomstwu. No i własnie
Kilka dni temu dostałam na skrzynkę (służbową) rozpaczliwy email z prośbą o pomoc. Rodzina z 5 dzieci, dwoje niepelnosprawnych. Więcej szzcegółow nie było w mailu, lae był tel do nadawcy. Zadzwoniłam okazało się, że rodzina mieszka całkiem niedaleko. Umówiliśmy się i ...no prawda, 5 dzieci, w tym dwoje z zespołem Downa.
Ale poza tymi informacjami jest jeszcze tzw. otoczka. Otóż rodzice owej 5 dzieci (pani lat 32 i pan 35) są ludźmi zdrowymi, którzy (az nie sposób w to uwierzyć) w swoim życiu NIGDY nigdzie nie pracowali - no pan czasem "dorabia" dorywczo. Kobieta z zawodu jest krawcową, gość budowlańcem. Są małzeństwem od 10 lat i zasadniczo nigdy zadne z nich nie pracowało. Moze ja jestem jakaś nie ten, ale mnie sie stan tak skrajnego lenistwa po prostu nie mieści się w głowie. Młodzi, zdrowi ludzie u progu życia nie chcieli pracować. Dla mnie to nienormalne.
Korzystając z pomocy babci emerytki (obecnie juz nie żyje) oraz zasiłków na kolejne dzieci żyli sobie całkiem spokojnie. Po zmarłej babci mają mieszkanie, malutkie - 36 metrów kw. Dwójka najmłodszych dzieci urodzila się (rok po roku) z zespołem Downa. Ci państwo oczekują pomcy, której ich zdaniem im nie udziela miasto i inne podmioty, które, jak podkresliła pani są do pomocy zobowiązane - "Bo my proszę pani mamy 5 dzieci" . Otóz para leni oczekuje, że oni sprzedazdą mieszkanie, a moi Czytelnicy maja im "dorzucić" na zakup wiekszego, bo im jest potrzebne
Sprawdziłam - z MOPS-u dostaja prakttycznie co sie da, pomaga im też doraźnie (np. ciuch dla dzieci na zimę) Carutas, jeszenie dostają z PKPS-u ("nie jest to nic nadzwyczajnego" oto slowa pani). Starsze dzieci maja dozywianie w szkołach, mlodsze darmowe przedszkole integracyjne (płaci gmina) Jak uslyszałam czego para leni oczekuje, to mnie zatkało.
Nad taką bezczelnością trudno przejsc obojetnie. Powiedziałam państwu wprost, że nie uczynię takiego apelu do moich czytelników. z prostej przyczyny - powinni pracować i tyle. Dowiedzialam się, ze nie mogą (oboje - szok), bo muszą opiekowac sie dziećmi. Całą dobę? Pzrecież starsze dzieci chodzą do szkoł, a młodsze do przedszkola skąd są mopsowym transportem zabierane na rehabilitację do specjalnego ośrodka szkolno- wychowawczego.
No i własciwe wypadałoby mi opisać te pare oszustwów, bo to są oszusci zerujący na tym, że luzdie im współczują chorych dzieci i trudnej sytuacji, ale nie za bardzo zdają sobie sprawe, ze akurat sytuacja to robota samych zainteresowanych. Ale nie zrobię tego, bo szkoda mi ich dzieci. One nie są winne, ze matka i ojciec są leniami. Jesli pomoc dla nich się skończy bedą miały gorzej, niż mają.
Nie ejst to pierwszy mój dylemat tego rodzaju, ani zapewne ostatni. Dosc czesto zdarza mi się spotykając takie sytuacje miec swiadomosc, ze ludzie wykorzystują sytuacje swoich dzieci, żeby wrecz nie bójmy sie tego slowa, wyłudzić coś od państwa, albo innych ludzi. Ale te dzieci już są na swiecie i truizm w postaci "mamusia z tatusiem powinni sie wziąc do roboty" nie nakarmi ich, nie ubierze i nie bedzie rehailitował.