Dodaj do ulubionych

założenie wydawnictwa od strony prawnej

31.05.07, 08:29
Witam,

Kończę pisać książkę, mam zgłoszenia kupna, ale nie prowadzę działalności
gospodarczej. Obliczyłem sobie, że bardziej opłaca mi się sprzedawać własną
książkę na własny rachunek niż u innych wydawców. Rozważam więc jakie są
możliwości sprzedaży zgodnej z prawem. Niestety gorzej wypadają moje
kompetencje prawne niż autorskie, w związku z tym pozwolę sobie zadać kilka
infantylnych, niemniej jednak bardzo ważnych pytań.

a) czy można założyć wydawnictwo w ramach indywidualnej działalności
gospodarczej, czy należy jednak działać wg prawa handlowego.

b) Czy są pojęcia: "wydawnictwo", "oficyna wydawnicza", "dom wydawniczy",
"agencja wydawnicza" to tylko takie "widzimisię" wydawców, czy też jest to
wynik dostosowania działalności do konkretnych przepisów prawnych. Jeśli tak,
to jakich.

Na razie tyle, żeby nie zanudzać.
Z góry dziękuję każdemu, kto kompetentnie odpowie na powyższe pytania

Sual
Obserwuj wątek
    • azubin Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 10:08
      Jeśli chodzi o stronę prawną:

      ad. a) wydawnictwo możesz prowadzić w takiej formie, jaką uznasz za stosowne,
      nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby robić to w formie indywidualnej
      działalności gospodarczej

      ad. b) co do wymienionych nazw to nie mają one żadnej prawnej doniosłości -
      wybór zależy jedynie od woli konkretnego wydawcy, może trochę od tego, jak się
      chce spozycjonować - w każdym razie panuje tu zupełna dowolność i nie ma pod
      tym względem ograniczeń.

      pozdrawiam
      • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 10:48
        Dzięki za odpowiedź.
        W takim razie mam już chyba ostatnie pytanie.
        Pasowałaby mi na razie indywidualna działalność gospodarcza, bo nie umiem
        prowadzić pełnej księgowości, a i koszta założenia są niebagatelnie niższe.
        Niemniej jednak w dokumentacji zgłoszenia nie znalazłem takiego punktu jak nazwa
        wydawnictwa (przyznaję się bez bicia, że mogłem nie doczytać).
        Jak to właściwie jest z tą nazwą. Czy ją sobie sam wymyślam ile razy zechcę, czy
        muszę ją jednak zarejestrować?

        Pozdrawiam,
        Sual
        • azubin Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 10:59
          Nie jestem pewien, czy do końca zrozumiałem to pytanie, więc jeśli odpowiedź
          nie będzie do końca dokładna, proszę o doprecyzowanie
          Zasadniczo do przedmiotu działalności prowadzonej przez siebie indywidualnej
          działalności gospodarczej trzeba dodać działalność wydawniczą (poz. 22 w PKD) i
          to już w zasadzie jest "wydawnictwo", prowadzone pod tą samą firmą, co
          indywidualna działalność. Można do niej ewentualnie dodać
          określenie "wydawnictwo" etc. i taką zmianę zgłosić do ewidencji działalności
          gospodarczej.
          • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 11:24
            Znalazłem w przykładowym zgłoszeniu punkt "nazwa firmy", więc ten problem się
            chyba rozwiązał. Dzięki.

            Zastanawiam się też nad tym czy jeśli zarejestruję działalność wydawniczą i będę
            wydawał własne książki, to czy nie powinienem również zarejestrować się również
            jako autor. Jeśli tak, to jak się nazywa dokładnie działalność autorska, wg
            polskiej klasyfikacji działalności? Na razie próbuję przebrnąć bez powodzenia
            przez te wszystkie hektolitry różnych nazw.

            Sual
            • jottka Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 11:30
              wiesz co, ja nie wiem, gdzie ty sie będziesz rejestrował, ale zwykle można
              podejść do urzędu miasta na ten przykład i zwyczajnie zasięgnąć informacji co i
              jak:) poważnie mówię, masz problemy podstawowe (i jest to całkowicie
              zrozumiałe), a przez sieć możesz sie nawet nie zorientować, że nie pytasz o
              rzeczy, które są dla ciebie kluczowe, a których akurat nie zauważyłeś.

              a działalnością autorską, o ile sie nie mylę, zajmuje sie minister od kultury, a
              nie pkd:) tzn. możesz sie zarejestrować tamże jako twórca, jeśli masz na to
              dowody i żadnego innego źródła utrzymania (status twórcy wiąże się m.in. z nieco
              innymi zasadami opłacania zusu). do działalności wydawniczej to sie ma nijak.

              aha, jeśli będziesz miał działalność, to nazwa twojej firmy (wydawnictwa)
              zawiera w sobie obowiązkowo twoje nazwisko, to tak na wszelki wypadek gdybyś np.
              chciał nazwać firmę 'wesoły elemelek', bo będziesz wydawał bajki dla dzieci:)
              • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 11:49
                jottka napisała:

                > wiesz co, ja nie wiem, gdzie ty sie będziesz rejestrował, ale zwykle można
                > podejść do urzędu miasta na ten przykład i zwyczajnie zasięgnąć informacji co i
                > jak:) poważnie mówię, masz problemy podstawowe (i jest to całkowicie
                > zrozumiałe), a przez sieć możesz sie nawet nie zorientować, że nie pytasz o
                > rzeczy, które są dla ciebie kluczowe, a których akurat nie zauważyłeś.


                Muszę ze skruchą wyznać, że łatwiej jest mi zapytać w internecie niż tracić całe
                godziny na wyprawę do urzędu. I tak się tam dopytam, gdy już będę finalizował
                sprawę, ale właśnie żeby nie popełnić błędu, chcę teraz poznać pewne podstawy.

                > a działalnością autorską, o ile sie nie mylę, zajmuje sie minister od kultury,
                > a nie pkd:) tzn. możesz sie zarejestrować tamże jako twórca, jeśli masz na to
                > dowody i żadnego innego źródła utrzymania (status twórcy wiąże się m.in.
                z > nieco innymi zasadami opłacania zusu). do działalności wydawniczej to sie ma
                > nijak.

                ZUS na razie nie jest problemem, bo mam etat i ZUS jest opłacany.
                Chodzi mi przede wszystkim o koszty uzyskania dochodu.
                O ile się orientują w działalności autora wynoszą one 50 procent.
                Wydawnictwo też ma swoje koszty bieżące, ale jeszcze nie rozgryzłem tego
                jak obliczać owe koszty uzysku zarówno jako autor, jak i wydawca.
                Dlatego pytam.

                > aha, jeśli będziesz miał działalność, to nazwa twojej firmy (wydawnictwa)
                > zawiera w sobie obowiązkowo twoje nazwisko, to tak na wszelki wypadek gdybyś > np
                > .
                > chciał nazwać firmę 'wesoły elemelek', bo będziesz wydawał bajki dla dzieci:)

                No to już trochę się pogubiłem.
                W przykładowej deklaracji zgłoszenia działalności znalazłem punkt "nazwa firmy".
                I nic nie wskazywało na to, że nie może to być np. 'wesoły elemelek'.
                Nazwisko i imię było w innej rubryce.

                Pozdrawiam,
                Sual
                • azubin Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 11:53
                  jeśli prowadzisz działalnośc gospodarczą jako osoba fizyczna - to imię i
                  naziwsko muszą się pojawić w nazwie
                • jottka Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 12:00
                  > Muszę ze skruchą wyznać, że łatwiej jest mi zapytać w internecie niż tracić całe
                  > godziny na wyprawę do urzędu. I tak się tam dopytam, gdy już będę finalizował
                  > sprawę, ale właśnie żeby nie popełnić błędu, chcę teraz poznać pewne podstawy.


                  ale, eee, jakby to ująć, w twoich pytaniach widać taki chaos, że można w ciemno
                  założyć, że o wiele rzeczy nawet nie wiesz, że powinieneś zapytać:( i dlatego
                  dobrze by było, żebyś porozmawiał z fachowcem w realu, to nie musi być urząd,
                  może być jakiś zaprzyjaźniony przedsiębiorca, doradca podatkowy itp., ktoś, kto
                  z tego rodzaju sprawami jest na co dzień


                  > Chodzi mi przede wszystkim o koszty uzyskania dochodu.
                  > O ile się orientują w działalności autora wynoszą one 50 procent.
                  > Wydawnictwo też ma swoje koszty bieżące, ale jeszcze nie rozgryzłem tego
                  > jak obliczać owe koszty uzysku zarówno jako autor, jak i wydawca.
                  > Dlatego pytam.


                  dlatego właśnie patrz to, co powyżej:) to są zupełnie różne rzeczy, w większości
                  ci już azubin odpowiedział - prowadzenie wydawnictwa nie ma nic wspólnego z
                  uzyskiwaniem przychodów z działalności twórczej (nb. to są koszty uzyskania
                  przychodu, nie dochodu, który to charakterystyczny błąd też świadczy o tym, że
                  potrzebujesz fachowej pomocy w realu)


                  > No to już trochę się pogubiłem.
                  > W przykładowej deklaracji zgłoszenia działalności znalazłem punkt "nazwa firmy"
                  > I nic nie wskazywało na to, że nie może to być np. 'wesoły elemelek'.
                  > Nazwisko i imię było w innej rubryce.


                  rubryki są inne i nazwę możesz sobie nadać, jaką chcesz, tym niemniej twoje
                  oficjalne miano będzie brzmiało ostatecznie 'wesoły elemelek janusz kowalski':)
                  oczywiście na okładkach możesz pisać tylko elemelka, ale na pieczątkach,
                  dokumentach itepe elemelek będzie miał w/w rozszerzenie
                  • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 12:52
                    jottka napisała:

                    > ale, eee, jakby to ująć, w twoich pytaniach widać taki chaos, że można w ciemno
                    > założyć, że o wiele rzeczy nawet nie wiesz, że powinieneś zapytać:( i dlatego
                    > dobrze by było, żebyś porozmawiał z fachowcem w realu,

                    Nie mam ochoty na przepychanki.
                    Z fachowcem też porozmawiam. Skąd to założenie, że nie?


                    > dlatego właśnie patrz to, co powyżej:) to są zupełnie różne rzeczy, w większośc
                    > i
                    > ci już azubin odpowiedział - prowadzenie wydawnictwa nie ma nic wspólnego z
                    > uzyskiwaniem przychodów z działalności twórczej (nb. to są koszty uzyskania
                    > przychodu, nie dochodu, który to charakterystyczny błąd też świadczy o tym, że
                    > potrzebujesz fachowej pomocy w realu)

                    Mnie nie interesują informacje o tym jaki jestem, tylko czy da się dodać
                    koszty uzyskania przychodu przez autora do kosztów uzyskania przychodu
                    przez wydawnictwo. Dlatego właśnie pytałem o to, czy nie da się w ramach
                    indywidualnej działalności gospodarczej prowadzić działalności autorskiej.

                    > rubryki są inne i nazwę możesz sobie nadać, jaką chcesz, tym niemniej twoje
                    > oficjalne miano będzie brzmiało ostatecznie 'wesoły elemelek janusz kowalski':)

                    O takie właśnie rzeczowe informacje mi chodzi. I to jest właśnie dowód na to, że
                    warto było pytać.
                    Dzięki.

                    Sual
                • hophopi Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 12:01
                  > Chodzi mi przede wszystkim o koszty uzyskania dochodu.
                  > O ile się orientują w działalności autora wynoszą one 50 procent.
                  > Wydawnictwo też ma swoje koszty bieżące, ale jeszcze nie rozgryzłem tego
                  > jak obliczać owe koszty uzysku zarówno jako autor, jak i wydawca.

                  no tak, koszty 50% są, ale ino wówczas, gdy rozliczasz się z innym wydawnictwem
                  na umowę o dzieło (wówczas wydawnictwo oblicza opodatkowanie).
                  w przypadku prowadzenia dział. gosp. nie będziesz przecież wystawiał umów sam
                  sobie. koszty będziesz miał takie, jakie poniesiesz jako wydawnictwo - koszty
                  druku, reklamy, dystrybucji itd.
                  nie możesz w nich ująć wynagrodzenia dla siebie.
                  • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 12:47
                    hophopi napisała:

                    > w przypadku prowadzenia dział. gosp. nie będziesz przecież wystawiał umów sam
                    > sobie. koszty będziesz miał takie, jakie poniesiesz jako wydawnictwo - koszty
                    > druku, reklamy, dystrybucji itd.
                    > nie możesz w nich ująć wynagrodzenia dla siebie.

                    I właśnie tutaj leży pies pogrzebany, ponieważ koszty uzysku ponosi nie tylko
                    wydawnictwo, ale i autor.

                    Sual
            • azubin Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 11:46
              Jeśli chodzi o prowadzenie działalności gospodarczej - wygląda tu zupełnie tak
              samo, jak w każdym przypadku.
              Wcześniej myślałem, że chcesz dodać działalność wydawniczą do swojej
              prowadzonej innej działalności gospodarczej.
              Jeśli chodzi o status autora - szczerze mówiąc nie wiem, co masz na myśli
              mówiąc o "rejestracji". Skutki podatkowe (koszty uzyskania przychodu) powstają
              w związku z osiąganiem przychodów z praw autorskich).

              Natomiast w przypadku przepisów ZUS-owskich to jest jakaś komisja przy
              Ministrze Kultury w tym zakresie (tu nie znam szczegółów), ale wydaje mi się,
              że skoro będziesz prowadzić działalność gospodarczą, to nie będzie tu wchodzić
              w grę szczególny status twórcy - ale nie wiem, na tym zupełnie się nie znam.
              Sygnalizuję tylko istnienie problemu.

              A szczerze mówiąc, to radzę zastanowić się jeszcze raz poważnie nad sensem
              podjęcia takiej działalności. Gdyby była ona uboczna wobec przedsięwzięcia
              prowadzonego wcześniej, byłoby inaczej - natomiast w sytuacji, w której
              specjalnie dla tego celu chcesz rejestrować działalność, w dodatku nie mając
              jakiejś wielkiej wiedzy zarówno o prowadzeniu takowej, wydaje mi się to co
              najmniej ryzykowne.
              Nie wiem, jakie masz już wiadome zapotrzebowanie - ale koszty są naprawdę
              wysokie, ryzoko spore, dodatkowo mające doświadczenie wydawnictwo zapewnia
              wiele atutów, których mieć nie będziesz - kontakty z dystrybutorami (od tego
              zależy prawie wszystko), jakiś tam dostęp do mediów, markę.

              Życzę powodzenia - ale naprawdę zastanów się raz jeszcze, co jest bardziej
              sensowne.

              Pozdrawiam
              • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 13:05
                azubin napisał:

                > Jeśli chodzi o prowadzenie działalności gospodarczej - wygląda tu zupełnie tak
                > samo, jak w każdym przypadku.
                > Wcześniej myślałem, że chcesz dodać działalność wydawniczą do swojej
                > prowadzonej innej działalności gospodarczej.
                > Jeśli chodzi o status autora - szczerze mówiąc nie wiem, co masz na myśli
                > mówiąc o "rejestracji". Skutki podatkowe (koszty uzyskania przychodu) powstają
                > w związku z osiąganiem przychodów z praw autorskich).

                No właśnie. Czy w takim razie wydając własne książki nie będę miał przychodów
                z praw autorskich, czy będę takowe przychody miał?
                Jeśli nie, to coś jest tutaj nie tak.
                Ale jeśli tak, to w jaki sposób? Sam ze sobą mam zawrzeć umowę?

                > Natomiast w przypadku przepisów ZUS-owskich to jest jakaś komisja przy
                > Ministrze Kultury w tym zakresie (tu nie znam szczegółów), ale wydaje mi się,
                > że skoro będziesz prowadzić działalność gospodarczą, to nie będzie tu wchodzić
                > w grę szczególny status twórcy - ale nie wiem, na tym zupełnie się nie znam.
                > Sygnalizuję tylko istnienie problemu.

                Nie mam aspiracji do szczególnego statusu twórczego, tylko chodzi mi o to,
                czy autor wydający w swoim wydawnictwie ponosi inne koszty przychodu
                niż autor wydający w wydawnictwie innym.

                > A szczerze mówiąc, to radzę zastanowić się jeszcze raz poważnie nad sensem
                > podjęcia takiej działalności. Gdyby była ona uboczna wobec przedsięwzięcia
                > prowadzonego wcześniej, byłoby inaczej - natomiast w sytuacji, w której
                > specjalnie dla tego celu chcesz rejestrować działalność, w dodatku nie mając
                > jakiejś wielkiej wiedzy zarówno o prowadzeniu takowej, wydaje mi się to co
                > najmniej ryzykowne.

                Ryzyko zawsze jest. Dlatego właśnie pytam. W każdym razie jeśli jest zbyt i
                okazja do uzyskania dużo więcej niż 2 zł od egzemplarza, to może by ją jednak
                wykorzystać?

                Sual
                • skajstop Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 13:13
                  sual napisał:

                  > Ryzyko zawsze jest. Dlatego właśnie pytam. W każdym razie jeśli jest zbyt i
                  > okazja do uzyskania dużo więcej niż 2 zł od egzemplarza, to może by ją jednak
                  > wykorzystać?

                  Niemal wszystko zostało już powiedziane. Ale... czy zastanowiłeś się, ile
                  wydasz, zainwestujesz, zanim książka opuści drukarnię? I ile egz. musisz
                  sprzedać, aby wyjść na zero?
                  Wielu dużych wydawców ma problem ze sprzedaniem nakładu w wysokości tysiąca
                  egz., tak na marginesie.
                  Inaczej mówiąc, skłaniam się do poglądu, że na wydanej samemu sobie książce
                  trudno zarobić, chyba że będzie to bestseller, albo będzie się prowadzić
                  działalność nielegalną :)
                  • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 13:28
                    skajstop napisał:

                    > Ale... czy zastanowiłeś się, ile
                    > wydasz, zainwestujesz, zanim książka opuści drukarnię? I ile egz. musisz
                    > sprzedać, aby wyjść na zero?
                    > Wielu dużych wydawców ma problem ze sprzedaniem nakładu w wysokości tysiąca
                    > egz., tak na marginesie.

                    To jest również jeden z powodów dla których "duzi wydawcy" przestali mnie
                    interesować. To, co napisałeś dotyczy rzeczywiście książek, które sprzedaje się
                    w granicach 10-30 zł za sztukę na zasadzie "zlituj się czytelniku i kup mnie, a
                    przeżyjesz cudowne chwile". To są "książki-wiecówki".
                    Książki droższe natomiast, nawet w druku cyfrowym, o ile mają zdecydowaną
                    grupę zainteresowanych, dobrą jakość i brak konkurencji, są po prostu
                    bezkonkurencyjne bo trafiają w zapotrzebowanie bardzo określonej i zdecydowanej
                    na kupno grupy nabywców.
                    Problemem jest jedynie to, ile się ich uda sprzedać i jakie są koszty
                    prowadzenia indywidualnej działalności gospodarczej.
                    W tym wypadku chodzi o niskonakładowy druk cyfrowy, czyli właściwie zero kosztów
                    własnych - ile zamówień, tyle książek. Bardzo niskie ryzyko.
                    Podatki płaci się od zysku, więc nie ma problemu.
                    ZUS na razie jest opłacany z etatu, więc też chwilowo nie zagraża.
                    Zdaje się, że tylko ubezpieczenia zdrowotne trzeba obowiązkowo opłacać.

                    Tyle wiem. Chętnie się jednak dowiem o pozostałych czyhających zagrożeniach, bo
                    to są bardzo ważne informacje.

                    Pozdrawiam,
                    Sual
                    • skajstop Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 14:07
                      sual napisał:

                      > To jest również jeden z powodów dla których "duzi wydawcy" przestali mnie
                      > interesować. To, co napisałeś dotyczy rzeczywiście książek, które sprzedaje się
                      > w granicach 10-30 zł za sztukę na zasadzie "zlituj się czytelniku i kup mnie, a
                      > przeżyjesz cudowne chwile". To są "książki-wiecówki".

                      A tu akurat nie masz racji z pewnością. Bo ta zasada obowiązuje w przypadku
                      niemal każdego towaru, a wyjątki są nieliczne.

                      Po prostu rynek jest zalany książkami na każdy temat i każdą okazję, chyba że
                      trafiasz w pustą niszę - ale czy takie jeszcze pozostały? Nisze, w których
                      znajdziesz np. 1000 klientów? Jeśli tak, to gratuluję :) w innym przypadku tylko
                      ci się wydaje, że nie będziesz musiał zachęcać do kupowania swojej książki :D

                      > Książki droższe natomiast, nawet w druku cyfrowym, o ile mają zdecydowaną
                      > grupę zainteresowanych, dobrą jakość i brak konkurencji, są po prostu
                      > bezkonkurencyjne bo trafiają w zapotrzebowanie bardzo określonej i zdecydowanej
                      > na kupno grupy nabywców.

                      Niby racja. Tylko że brak konkurencji oznacza bycie pierwszym w niszy. A to
                      rzadkość.

                      Co do zdecydowania nabywców - sprawdza się to wyłącznie bojem :)

                      > Problemem jest jedynie to, ile się ich uda sprzedać i jakie są koszty
                      > prowadzenia indywidualnej działalności gospodarczej.

                      Tak. Dlatego uważam, że bilans liczy się inaczej, niż tylko na egzemplarzu, bo
                      musisz doliczyć koszty założenia i prowadzenia działalności, w tym takie jak
                      podatek od zapasów magazynowych etc.

                      > W tym wypadku chodzi o niskonakładowy druk cyfrowy, czyli właściwie zero kosztó
                      > w własnych - ile zamówień, tyle książek. Bardzo niskie ryzyko.

                      Określa to bardzo niski pułap sprzedaży. Np. 100 egz. Bo rozumiem, że książek
                      nie będzie w księgarniach, tylko np. będą sprzedawane ze strony czy na allegro.
                      No to nie widzę, jak chcesz zarobić więcej niż przy sprzedaży np. 3000 u
                      jakiegoś wydawcy, gdzie masz mniej od egzemplarza, ale za to sprzedany nakład
                      wielokrotnie wyższy.

                      > Podatki płaci się od zysku, więc nie ma problemu.

                      Nie masz racji. Płaci się je także od niesprzedanych egz.
                      Czasem płaci się za wstawienie gdzieś książki.
                      Owszem, twoje twierdzenie da się obronić przy ruchu np. 50-cioma egzemplarzami.
                      Ale przy setkach egzemplarzy sprawa wygląda inaczej.

                      > ZUS na razie jest opłacany z etatu, więc też chwilowo nie zagraża.
                      > Zdaje się, że tylko ubezpieczenia zdrowotne trzeba obowiązkowo opłacać.

                      Ponosisz różne koszty, prowadząc działalność. Także skład, naświetlenie, etc.
                      Wszystko to obniża zysk.
                      Prowadzenie księgowości - chyba że chcesz się samemu w to bawić.

                      I tak dalej.

                      Mam takie pytanie: jaką drogą ty chcesz te książki sprzedawać? Wnioskuję, że
                      chodzi o jakiś typ książki "wiedzowej", nie o beletrystykę, ale... jak
                      zamierzasz dotrzeć do sporej grupy odbiorców?
                      ---
                      Wydawnictwa i ich obyczaje
                      Literacka melina
                      • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 14:43
                        skajstop napisał:

                        > A tu akurat nie masz racji z pewnością. Bo ta zasada obowiązuje w przypadku
                        > niemal każdego towaru, a wyjątki są nieliczne.

                        Chyba trochę poprzednio przesadziłem. Masz rację.

                        > Po prostu rynek jest zalany książkami na każdy temat i każdą okazję, chyba że
                        > trafiasz w pustą niszę - ale czy takie jeszcze pozostały? Nisze, w których
                        > znajdziesz np. 1000 klientów? Jeśli tak, to gratuluję :) w innym przypadku tylk
                        > o
                        > ci się wydaje, że nie będziesz musiał zachęcać do kupowania swojej książki :D

                        Są jeszcze pewne nisze, które nie jest tak łatwo zapełnić,
                        ale masz rację. Nie zawsze wiadomo jak są głębokie i treść, którą zawierają,
                        może w upale szybko wyschnąć, pomimo pozornie dużej obszarowo powierzchni.
                        Z tym należy się liczyć. Ale też może czasami warto zaryzykować, jeśli się już w
                        takiej niszy siedzi od lat i ma się jej co zaproponować?

                        > > Książki droższe natomiast, nawet w druku cyfrowym, o ile mają zdecydowaną
                        > > grupę zainteresowanych, dobrą jakość i brak konkurencji, są po prostu
                        > > bezkonkurencyjne bo trafiają w zapotrzebowanie bardzo określonej i zdecyd
                        > owanej
                        > > na kupno grupy nabywców.
                        >
                        > Niby racja. Tylko że brak konkurencji oznacza bycie pierwszym w niszy. A to
                        > rzadkość.
                        > Co do zdecydowania nabywców - sprawdza się to wyłącznie bojem :)

                        Trochę w tym boju już się najemników do mnie zgłosiło. Zobaczymy,
                        co będzie dalej. :-))

                        > > Problemem jest jedynie to, ile się ich uda sprzedać i jakie są koszty
                        > > prowadzenia indywidualnej działalności gospodarczej.
                        >
                        > Tak. Dlatego uważam, że bilans liczy się inaczej, niż tylko na egzemplarzu, bo
                        > musisz doliczyć koszty założenia i prowadzenia działalności, w tym takie jak
                        > podatek od zapasów magazynowych etc.

                        Planuję nie zaprzątać głowy magazynom i lansować produkt w internecie.
                        Może to nie jest metoda rewelacyjna, ale w dość dużym stopniu jest skuteczna.
                        Taki będzie nakład, jaki zapotrzebowanie. Plus, minus jedna książka, co nie jest
                        za bardzo istotne dla generowania strat.

                        > > W tym wypadku chodzi o niskonakładowy druk cyfrowy, czyli właściwie zero
                        > kosztó
                        > > w własnych - ile zamówień, tyle książek. Bardzo niskie ryzyko.
                        >
                        > Określa to bardzo niski pułap sprzedaży. Np. 100 egz. Bo rozumiem, że książek
                        > nie będzie w księgarniach, tylko np. będą sprzedawane ze strony czy na allegro.
                        > No to nie widzę, jak chcesz zarobić więcej niż przy sprzedaży np. 3000 u
                        > jakiegoś wydawcy, gdzie masz mniej od egzemplarza, ale za to sprzedany nakład
                        > wielokrotnie wyższy.

                        Ponieważ w tym wypadku nie chodzi o masowość sprzedaży, tylko o wyselekcjonowaną
                        grupę, za to zdecydowaną zapłacić więcej.
                        Ta pozycja jest tak specjalistyczna, że nie ma szans na sprzedaż masową, ale za
                        to ci, którzy ją kupią, są w stanie dać za nią dużo, a i tak będzie to dla nich
                        zysk.

                        > > Podatki płaci się od zysku, więc nie ma problemu.
                        >
                        > Nie masz racji. Płaci się je także od niesprzedanych egz.

                        O ile zalegają na półkach. W tym wypadku półki nie wchodzą w grę.

                        > Czasem płaci się za wstawienie gdzieś książki.
                        > Owszem, twoje twierdzenie da się obronić przy ruchu np. 50-cioma egzemplarzami.
                        > Ale przy setkach egzemplarzy sprawa wygląda inaczej.

                        Setki egzemplarzy, to ja sobie rozstawiam nie od razu, ale np. w ciągu roku,
                        bo, jak napisałem, nakład nie będzie duży.
                        Dlatego musi mieć to się odbić na cenie jednego egzemplarza i rozpiętość między
                        kosztami wytworzenia, a ceną końcową musi być z konieczności duża.
                        Odbiorców nie ma za dużo, ale są zdecydowani kupić i w ten sposób zaczyna się to
                        opłacać wszystkim. Niższa cena byłaby nieopłacalna dla autora.
                        Faktem jest, że takie zjawiska mogą zachodzić wyłącznie w sprzyjającej niszy.
                        Nigdy nie ma tak, że nie ma żadnego ryzyka.

                        > > ZUS na razie jest opłacany z etatu, więc też chwilowo nie zagraża.
                        > > Zdaje się, że tylko ubezpieczenia zdrowotne trzeba obowiązkowo opłacać.
                        >
                        > Ponosisz różne koszty, prowadząc działalność. Także skład, naświetlenie, etc.
                        > Wszystko to obniża zysk.
                        > Prowadzenie księgowości - chyba że chcesz się samemu w to bawić.

                        Dlatego właśnie na początek bardziej mi odpowiada indywidualna działalność
                        gospodarcza niż np. spółka prawa handlowego. Księgowość jest prostsza.

                        > I tak dalej.
                        >
                        > Mam takie pytanie: jaką drogą ty chcesz te książki sprzedawać? Wnioskuję, że
                        > chodzi o jakiś typ książki "wiedzowej", nie o beletrystykę, ale... jak
                        > zamierzasz dotrzeć do sporej grupy odbiorców?

                        Tak to już w życiu jest, że pewne grupy, mocno zainteresowane danym tematem same
                        intensywnie szukają. Dosyć sporo już znalazło. A ci, co znaleźli, z pewnością
                        nie omieszkają o tym poinformować tych, którzy znaleźć chcą.
                        Widać zresztą wyraźnie w internecie w jak najbardziej nieoczekiwany sposób
                        ludzie znajdują to, co im potrzebne, np. zbieracze znaczków pocztowych, jeśli
                        tylko chcieliby w internecie cokolwiek kupić ze swojej działki, to na pewno są w
                        stanie to znaleźć, a jeśli nie, to koledze się z pewnością udało. Jeżeli do tego
                        wszystkiego taki kolekcjoner szuka np. znaczka "Posta Wugudugu", który jest
                        unikatem światowym (o ile w ogóle istnieje), to z całą pewnością go znajdzie,
                        pod warunkiem, że w internecie ktoś ofertę złoży. Na tym ta zasada się opiera.
                        I chociaż nie ma co liczyć na to, że filateliści zaleją świat, to jeśli ktoś od
                        lat w tym siedzi, się na tym zna, i ma już pewną renomę w środowisku, z
                        pewnością będzie przez swoich rozpoznany. Początkujący i nieznany może mieć
                        ciężko. Żeby nie było niedomówień - filatelistyka to nie jest moja działka, ale
                        przedstawiona zasada jest dokładnie ta sama.

                        Pozdrawiam,
                        Sual
                • azubin Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 13:20
                  Co do kwestii 50% kosztów uzyskania przychodów Ci nie odpowiem - podatkami
                  zawsze zajmowałem się co najwyżej wpadkowo i nigdy w tym kontekście. Natomiast
                  uzasadnieniem szczególnego sposobu określania przychodu dla twórców jest
                  specyfika tej działalności wynikająca z trudności wykazania kosztów - czy
                  raczej z faktu, że gdyby określać je na zasadach ogólnych, te koszty byłyby
                  bardzo niewielkie, przy prowadzniu działalności nie masz tego problemu - ale
                  nie wiem, tu powinien się wypowiedzieć ktoś bardziej kompetentny.

                  Co do drugiej kwestii, uzyskanego wynagrodzenia - oczywiście i jak najabrdziej.
                  Nie wiem, jaki to rynek i jak duże masz zapotrzebowanie. Po prostu chciałem
                  zwrócić uwagę na pewne kwestie, na które często nie zwraca się uwagi -
                  chociażby na takie, że w tej działalności, przy nie znanym nazwisku stworzenie
                  utworu, jego wydrukowanie to drobny problem w porównaniu z podstawowymi - czyli
                  promocją i dystrybucją.
                  Jak mówię, nie wiem, co to za pozycja. Uważam, że w przypadku beletrystyki
                  wydanie przynajmniej kilku książek w markowym wydawnictwie dla wyrobienia sobie
                  chociaż minimalnego nazwiska jest lepsze w dłuższej perspektywie, nawet jeśli
                  wydawanie na własną rękę mogłoby przynieść na krótką metę większy zysk.
                  Ale co do innych rodzajów książek się nie wypowidam.
                  A.
          • hophopi Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 11:38
            no właśnie, też kiedyś dumałam nad zagadnieniem nazewnictwa - bo gdy się
            zakłada jednoosobową działalność gospodarczą, to chyba wymogiem jest dodawanie
            imienia i nazwiska przy nazwie firmy? być chyba powinno: Wydawnictwo
            ŻÓŁTODZIÓB, Stefan Żółć?? czy to już urzędowa przeszłość?
            jeśli jednak teraźniejszość, na pewno tak być musi w papierach, na pieczątkach
            itd.
            ale czy na okładce tyz? :D
            • hophopi Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 11:41
              tak to jest, jak się za długo z postem marudzi... ;)
              • azubin Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 31.05.07, 11:49
                znak, jakim się będziesz posługiwać na okładce nie musi zawierać całej nazwy -
                wystarczy znak towarowy, jakim się będziesz posługiwać w obrocie
    • warszawianka34 Odpowiedzi na prawie wszystko 31.05.07, 13:52
      Idziesz do Urzédu gminy i zakladasz dzialanosc 'Wydawnictwo Radosne' - Jaroslaw
      Radosny. Musi byc we wpisie nazwa firmy i Twoje imie i nazwisko. Potem zwracasz
      sie do biblioteki narodowej o przyznanie ISBN - przyznaja 10 sztuk gratis.
      Potem idziesz ze swoim dzielem w formacie word (no bo w jakim innym) do
      drukarni, ktora robi sklad i lamanie i drukuje Ci to. Za 10 sztuk swojego
      dziela zaplacisz ok. 1000zl (plus VAT) - wychodzi Ci 122zl za 1 sztuke dziela.
      Jesli znajdzesz nabywcow na wszystkie 10 szt - 122zl za sztuke, wychodzisz na
      zero, czyli nie doplaciles do interesu. Lecz nikt normalny za tyle ksiazki nie
      kupi. Jesli wiec zdecydujesz sie wydac ksiazke w normalnym nakladzie 2000szt
      wydasz na to ok. 8000zl. Potem inwestujesz w reklame. Odpalasz 50 procent ceny
      okladkowej posrednikom i moze kiedys - o ile Twoje dzielo jest naprawde dobre
      (Chociaz gdyby takie bylo to nie zastanawialby sie nad wydaniem samemu, tylko
      kupiloby to dobre wydawnictwo i juz) moze kiedys kupisz sobie za dywidendy
      seicento.
      Jeszcze jedno: w stopce wydawniczej podajesz nazwe wydawnictwa, juz bez swoich
      danych.
      Aha: promocja ksiazki kosztuje od 3000zl wzwyz.
      Pocieszylam czy zmartwilam?
      • sual Re: Odpowiedzi na prawie wszystko 31.05.07, 14:02
        warszawianka34 napisała:

        > Idziesz do Urzédu gminy i zakladasz dzialanosc 'Wydawnictwo Radosne' - Jaroslaw
        >
        > Radosny. Musi byc we wpisie nazwa firmy i Twoje imie i nazwisko.


        Dzięki.


        > Potem zwracasz sie do biblioteki narodowej o przyznanie ISBN - przyznaja 10
        sztuk gratis.

        ISBN podobno nie jest obowiązkowy. Mnie tam on nie przeszkadza, może nawet
        dobrze, żeby był, zastanawiam się tylko, czy od razu się w to bawić.

        > Potem idziesz ze swoim dzielem w formacie word (no bo w jakim innym) do
        > drukarni, ktora robi sklad i lamanie i drukuje Ci to. Za 10 sztuk swojego
        > dziela zaplacisz ok. 1000zl (plus VAT) - wychodzi Ci 122zl za 1 sztuke dziela.

        Załóżmy, że "dzieło" ma 1000 stron i uda się je wydrukować za jakieś 4 gr
        od strony + jakieś 10 zł za okładki. Wyjdzie koło 50 zł.

        > Jesli znajdzesz nabywcow na wszystkie 10 szt - 122zl za sztuke, wychodzisz na
        > zero, czyli nie doplaciles do interesu. Lecz nikt normalny za tyle ksiazki nie
        > kupi.

        Niektóre książki idą jednak nawet za 150 zł i 200.
        Nie wszystkie, co prawda, ale się zdarza.
        A to już by było co najmniej 100 zł. od egzemplarza.
        Załóżmy, że się uda. Pomarzyć nie wolno?

        > Jesli wiec zdecydujesz sie wydac ksiazke w normalnym nakladzie 2000szt
        > wydasz na to ok. 8000zl.

        Cóż to za tak drogi druk?
        Czyżby druk cyfrowy nie był w stanie wydrukować mniej, czy offset aż takie
        koszta pociąga?

        > Potem inwestujesz w reklame. Odpalasz 50 procent ceny
        > okladkowej posrednikom i moze kiedys - o ile Twoje dzielo jest naprawde dobre

        Zakładam, że tę sprawę mam z głowy.
        Dzięki za interesujące uwagi.

        Sual
        • sual Re: Odpowiedzi na prawie wszystko 31.05.07, 14:10
          > > Jesli wiec zdecydujesz sie wydac ksiazke w normalnym nakladzie 2000szt
          > > wydasz na to ok. 8000zl.
          >
          > Cóż to za tak drogi druk?
          > Czyżby druk cyfrowy nie był w stanie wydrukować mniej, czy offset aż takie
          > koszta pociąga?

          Tu się chyba trochę zagalopowałem. Toż to tylko 4 zł od egzemplarza.
          Nie jest tak źle.

          Sual
        • skajstop Re: Odpowiedzi na prawie wszystko 31.05.07, 14:11
          sual napisał:

          > ISBN podobno nie jest obowiązkowy. Mnie tam on nie przeszkadza, może nawet
          > dobrze, żeby był, zastanawiam się tylko, czy od razu się w to bawić.

          Łaski nie robisz :) żadna księgarnia nie weźmie książki, która nie ma numeru.
          Pozostaje wtedy allegro i sprzedaż z ręki.

          Numer jest darmowy, powinieneś go mieć.

          Ale tą wiarą, że sprzedasz sporo książek po stówie, to mnie zadziwiasz... :)
          • sual Re: Odpowiedzi na prawie wszystko 31.05.07, 14:46
            skajstop napisał:


            > Łaski nie robisz :) żadna księgarnia nie weźmie książki, która nie ma numeru.

            Księgarnia pewnie nie weźmie też książki, która nie przejdzie przez
            dystrybutora. I mi akurat zupełnie nie zależy na tym, żeby generować
            koszty pośrednie.

            > Ale tą wiarą, że sprzedasz sporo książek po stówie, to mnie zadziwiasz... :)

            Żebyś ty wiedział, jak ja sam się czasem temu dziwię :-)))

            Sual
            • skajstop Re: Odpowiedzi na prawie wszystko 31.05.07, 15:44
              sual napisał:

              > > Ale tą wiarą, że sprzedasz sporo książek po stówie, to mnie zadziwiasz...
              > :)
              >
              > Żebyś ty wiedział, jak ja sam się czasem temu dziwię :-)))

              Cóż, kto nie ryzykuje, nie wygrywa, zatem powodzenia :)
    • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 01.06.07, 11:13
      Oj, miejcie trochę litości na człowiekiem. Nie zniechęcajcie go, aż tak. Być
      może ma dużo szczęścia. Takie przypadki zdarzają się na świecie, także biznesu.

      Powiem krótko, gdybym przed założeniem wydawnictwa przeczytała ów wątek -
      zastanawiałabym się mocno nad podjęciem decyzji. Ale ... życie potoczyło się
      inaczej i założyłam je. Pod koniec czerwca wprowadzam pierwszą książkę do
      obrotu. Nawet nie przypuszczałam na ile min można wejść myśląc, że wszystko
      jest ok. Ale czasami warto zagrać vabank, zwłaczsza wówczas kiedy owoc pracy
      okupiony jest sporym wkładem czasu, ciężkiej pracy, nieprzespanych nocy, pracy
      społecznej na rzecz potencjalnych czytelników, małych publikacji w prasie
      lokalnej - po to tylko, ażeby zdobyć markę, zaufanie i wyczekiwanie
      czytelników na książkę. Jednakże jak wszędzie należy zachować umiar, czas i
      proporcje. Mówiąc krótko należy mieć oczy z przodu i z tyłu głowy.
      Należy "trzeźwo" spoględąć na to co się robi.
      Wybranie dobrych partnerów do współpracy (korekta, skład, łamanie, druk) to też
      duże wyzwanie i odpowiedzialność zo to co oni zwrobią z naszą pracą. Ceny na
      usługi tych instytucji mają często duuuże odchylenia, nawet 50% i większe.
      Tak więc twierdzenie, że koszt druku przy nakładzie ~2000 egz. wyniesie 4 zł.
      to czysty absurd chyba, że pozycja będzie liczyć ok 80-100 stron -format A5
      (zeszytowy) lub mniejszy.
      Decydując się na założenie wydawnictwa musisz liczyć na poniesienie kosztów
      (bezpośrednio związanych z wydaniem książki) nawet do 20 tys. zł. Wszystko
      zależy od tego jak chcesz to wydać. Koszty dystrybucji są bardzo istotne, gdyż
      to one właściwie decydują wraz z marketingiem, czy popłyniesz czy wyjdziesz na
      swoje lub zarobisz. I najważniejsze - rzetelność dystrybutorów.

      Wracając do tego czy warto zakładać własną firmę czy nie. Myślę, że mimo
      wszystko zawsze warto. Założona firma ma to do siebie,że możesz odzyskać część
      nakładów finansowych jakie i tak ponosiłbyś np. koszty napraw samochodu -
      prywatnego używanego do celów służbowych, koszty zakupu paliwa, koszty czynszu
      i eksploatacyjne - jeżeli działalność prowadzisz w miejscu zamieszkania,
      zakupienia środków trwałych np. komputer. Nie wspomnę, o rozliczaniu podatku
      VAT. Ale to wszystko też nie jest za nic - należy "trochę czuć prawo podatkowe
      od osób fizycznych i VAT".




      rozbie

      • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 01.06.07, 12:03
        aliles1 napisała:

        > Oj, miejcie trochę litości na człowiekiem.

        Eh, nie jest chyba tak źle. W każdym razie ja się nie czuję bezlitośnie
        poturbowany. Wręcz przeciwnie - bardzo dużo zyskałem na tej dyskusji,

        > Wybranie dobrych partnerów do współpracy (korekta, skład, łamanie, druk)
        > to też duże wyzwanie i odpowiedzialność zo to co oni zwrobią z naszą pracą.
        > Ceny na usługi tych instytucji mają często duuuże odchylenia, nawet 50% i
        > większe.

        W moim wypadku chodzi głównie o druk. Te koszty będą się liczyły
        natomiast korekta, skład, łamanie to już moja własna działka.
        Gdy poprzednio wydawałem w "prawdziwym wydawnictwie" podobną książkę,
        to sam musiałem to wszystko robić, bo nie ma specjalisty w Polsce, który byłby w
        stanie to zrobić dobrze. Wyszło w wydruku pięknie, ale nie przyniosło mi to
        jakichś specjalnie dużych zysków. Rzekłbym nawet, że wydawnictwo "pominęło
        milczeniem" tę moją dodatkową działalność pozaautorską, przyjmując ją jednak
        ochoczo, bo była wydawnictwu mocno na rękę. Jeśli więc mam w ten sposób
        wytwarzać dochody dla wydawnictwa, to wolę już dla siebie. Źle myślę?

        > Tak więc twierdzenie, że koszt druku przy nakładzie ~2000 egz. wyniesie 4 zł.
        > to czysty absurd chyba, że pozycja będzie liczyć ok 80-100 stron -format A5
        > (zeszytowy) lub mniejszy.

        Do tego typu masowych publikacji się nie przymierzam, więc nie potrafię tego
        obliczyć. Mogę wierzyć na słowo.

        > Decydując się na założenie wydawnictwa musisz liczyć na poniesienie kosztów
        > (bezpośrednio związanych z wydaniem książki) nawet do 20 tys. zł. Wszystko
        > zależy od tego jak chcesz to wydać. Koszty dystrybucji są bardzo istotne, gdyż
        > to one właściwie decydują wraz z marketingiem, czy popłyniesz czy wyjdziesz na
        > swoje lub zarobisz. I najważniejsze - rzetelność dystrybutorów.

        To jest jedna z możliwości. W moim wypadku zasada jest prosta - nie popadać w
        długi. Dlatego nakłady mają być drukowane bardzo niskie, za to zawsze na bieżące
        zamówienie i pozycja ma być przeznaczona nie tyle dla przypadkowego przechodnia,
        tylko dla ludzi wiedzących czego chcą. Jest ich całkiem sporo. Na razie znam
        dolną granicę tejże liczby. Górna granica pozostaje zagadką i (mam nadzieję), że
        nie tyle ryzykiem, co niepewnością.

        > Wracając do tego czy warto zakładać własną firmę czy nie. Myślę, że mimo
        > wszystko zawsze warto. Założona firma ma to do siebie,że możesz odzyskać część
        > nakładów finansowych jakie i tak ponosiłbyś np. koszty napraw samochodu -
        > prywatnego używanego do celów służbowych, koszty zakupu paliwa, koszty czynszu
        > i eksploatacyjne - jeżeli działalność prowadzisz w miejscu zamieszkania,
        > zakupienia środków trwałych np. komputer.

        Czy to znaczy, że jeśli np. komputer kupi się w innym województwie, albo, nie
        daj Boże, za granicą, to już nie będzie można sobie odliczyć?

        > Nie wspomnę, o rozliczaniu podatku
        > VAT. Ale to wszystko też nie jest za nic - należy "trochę czuć prawo podatkowe
        > od osób fizycznych i VAT".

        Coś tam zdaje się ostatnio było ostatnio w mediach o VAT na książki, ale nie
        jestem w stanie sobie tego w tej chwili przypomnieć.
        Myślę jednak, że niskonakładowe pozycje nie muszą pod VAT podpadać.

        Pozdrawiam,
        Suad
        • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 01.06.07, 13:05
          Z tym popadaniem w długi to też nie jest, aż tak źle. Można pozyskać sponsorów.
          Chociaż z nimi na rynku warszawskim (pomimo ogromu firm) jest dość kiepsko. A
          jak się trafią to też trzeba trzymać rękę na pulsie. Ale zawsze warto spróbować.

          Warcając do kwestii podatków: zapłacony podatek VAT zawsze jest do odzyskania -
          pod jednym warunkiem, że dokonasz zgłoszenia do US, że będziesz się rozliczał z
          VAT. Kwestia zakupu czegokolwiek do firmy pod warunkiem, że może to być uznane
          za koszty uzyskania przychodu, nie jest żadnen sposób uwarunkowana
          terytorialnie na terenie kraju. Jeżeli chcesz dokonywać zakupów poza terenem
          kraju musisz dokonać dodatkowego zgłoszenia w US, umożliwiającego dokonywanie
          rozliczeń za towary lub usługi zakupione poza terenem kraju.
          A tak na marginesie - zgłoszenie do rozliczenia z podatku VAT przy tego typu
          działalności i tak się winna być dokonana choćby z tego powodu, iż podatek VAT
          jaki musisz zapłacić drukarni nie będzie powodował zwiększenia kosztu
          jednostkowego książki, a tym samym ostatecznie nie zawyżał ceny książki - gdyż
          będzie podlegał do zwrotu z US. Jedyny problem to taki, że US na zwrot 180 dni.
          Zawsze to coś. Zawsze można te środki przenaczyć na dalszą działalność.

          Zapraszam do podstawowej lektury jaką jest ustawa o podatku dochodowym od osób
          fizycznych i VAT. Nie taki diabeł straszny. Od 1 stycznia tego roku wprowadzono
          dogodne warunki rozliczania zakupionych środków trwałych dla tych podatników,
          którzy rozliczają się na zasadach ogólnych tj. wg skali podatkowej.
          Ale to duuużo tłumaczenia.
          • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 02.06.07, 21:32
            Serdeczne dzięki za odpowiedź.
            Tylko czy nie jest tak, że jeśli będę płatnikiem VAT,
            to będę musiał też doliczać VAT do wydawanych przeze mnie
            książek i w konsekwencji cena końcowa książki będzie wyższa?

            Sual
            • nomina Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 04.06.07, 15:11
              Pewności nie mam, ale o ile pamiętam, jeśli jesteś płatnikiem VAT, to VAT
              obejmie każdą Twoją działalność w ramach danej firmy. Ale poprawcie mnie, bo
              mogę nie mieć aktualnych informacji.

              Jeżeli nic się nie zmieniło, to autor wydający w ramach własnej działalności ma
              prawo do 20% uzysku (jeśli nie chce iść na książkę). Przy okazji i ja poproszę o
              informacje: czy autor wydający u siebie podpada pod ryczałt? I wtedy pod jaki?
              Bo owszem, rękodzieło to może i jest, ale nie ludowe :). Więc co? Sprzedaż? Da
              się tak w ogóle? A czy taki wydawca może być na karcie podatkowej?
              • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 06.06.07, 10:05
                nomina napisał(a):

                > Pewności nie mam, ale o ile pamiętam, jeśli jesteś płatnikiem VAT, to VAT
                > obejmie każdą Twoją działalność w ramach danej firmy. Ale poprawcie mnie, bo
                > mogę nie mieć aktualnych informacji.

                Tak. Rozliczasz się kompleksowo z całej twojej działalności - wydawniczej i
                pokrewnych.
                >
                > Jeżeli nic się nie zmieniło, to autor wydający w ramach własnej działalności
                ma
                > prawo do 20% uzysku (jeśli nie chce iść na książkę).
                Autor w ramach działalności wydawniczej ma prawo do takich kosztów uzyskania
                jaki wybrał sposób rozliczania się.
                I tak:
                - jeżeli zawarł umowę wydawniczą z wydawnictwem (zamiennik umowy o dzieło)
                koszty uzyskania wynoszą 50%. Rozlicza się z wydawnictwem jednym lub dwoma
                rachunkami. W zależności jak przewidują to zapisy umowne.
                - jeżeli założył własne wydawnictwo, oficyny lub jakiś inny twór, mający w
                zakresie działalności działalności 22.11 - to koszty uzyskania są takie jak
                określają to przepisy. Mogą do nich należeć: koszty- druku, korekty,
                marketingu, transportu, jadzdy samochodem własnym - w ramach kilometrówki,
                wynajem pomieszczeń, mat. adm, biurowe, wyposażenie itp. Jedyne co powodyje
                jakieś ograniczenia to kwestia przyjęcia zasad opodatkowania się, no i
                skrupulatnego ewidencjonowania dokumentów. Ale jest to do przeżycia.



                Przy okazji i ja poproszę o informacje: czy autor wydający u siebie podpada pod
                ryczałt? I wtedy pod jaki?
                > Bo owszem, rękodzieło to może i jest, ale nie ludowe :). Więc co? Sprzedaż? Da
                > się tak w ogóle? A czy taki wydawca może być na karcie podatkowej?

                Formę opodatkowania autor wybiera sobie sam.
                Ja jako wydawca przyjęłam zasady ogólne - opodatkowanie dochodu wg skali
                podatkowej wynikającej z ustawy. Dochód = przychód (sprzedaż) - koszty. Jako
                formę rozliczenia z US przyjęłam podatkową kartę przychodów i rozchodów -
                trochę pisania, ale programy komputerowe do obsługi tego koszują ok. 100 zł.
                Jak również jestem Vat-owcem tzw. z marszu - gdyż nie chcę doliczać VAT-u od
                druku do ceny. Ten VAT odbiorę sobie od US - etapami ale zawsze to coś.
            • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 06.06.07, 09:48
              sual napisał:
              > Tylko czy nie jest tak, że jeśli będę płatnikiem VAT,
              > to będę musiał też doliczać VAT do wydawanych przeze mnie
              > książek i w konsekwencji cena końcowa książki będzie wyższa?
              >
              Nie jeżeli wystąpisz do Biblioteki
              narodowej o nadanie nr ISBN. Procedura jest prosta. Wypełniasz wniosek.
              Składasz do w bibliotece (można pocztą. Internet nie wchodzi w rachubę). Do 14
              dni od daty złożenia otrzymujesz pocztą decyzję i 10 numerów. Z każdego nr
              musisz się rozliczyć - wysyłając zawiadomienie o tym na co zostały
              wykorzystane. A jeszcze jedno - musisz wysłać do BN 2 egz. obowiązkowe książki
              (wysyłka zwolniona z opłat).
              Co to daje? Do końca roku 2007 (na razie) możesz stosować stawkę VAT 0% na
              książki. cena brutto=cena netto

              • nomina Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 07.06.07, 14:58
                Aliles, mówiłam o opcji, kiedy autor wydaje we własnym wydawnictwie-własnej
                działalności gospodarczej. Coś mi majaczy w zakamarkach pamięci, że można było -
                zamiast ewidencji kosztów - przyjąć sobie 20% ryczałt. Mylę się?
                A druga rzecz: jak oznaczać, że wysyłka zawiera egzemplarz obowiązkowy (jak
                tłumaczyć paniom na poczcie :)? Obowiązkowe idą nie tylko do BN-ki...
                Zawiadomienie o wykorzystaniu wysyła się po otrzymaniu czy po wykorzystaniu? Bo
                jeśli mam w planach wydać np. 5 książek, jedną wydaję w marcu, drugą w czerwcu,
                dwie jesienią, a ta piąta przesuwa mi się na następny rok - to w jakich
                terminach? Na jakimś formularzu czy zwykłe pismo?
                Dzięki za wyjaśnienia :)
                • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 08.06.07, 09:17
                  A jak ma się np. sprawa z nowymi wydaniami i numerem ISBN?
                  Czy każde nowe wydanie wymaga nowego ISBN?
                  To by mi komplikowało sprawę, bo mam zamiar wydawać na bieżąco
                  w małych nakładach, za to często i z modyfikacjami tekstu.

                  Sual
                  • skajstop Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 08.06.07, 10:11
                    Moim zdaniem każde nowe wydanie, w przeciwieństwie do dodruku, musi mieć nowy numer.
                    • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 00:01
                      Tak.
                      • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 00:08
                        Sory za rozchwiane drzewko lub literówkę, ale po całym dniu załatwiania
                        dystrybucji a w wolnych chwilach chwytania słońca mam mały rozrzut w wątkach.
                        A tak na marginesie - dziś upłynniłam 50% nakładu, tj. podpisałam umowy na
                        dystrybucję z baaaardzo korzystnym narzutem.
                      • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 13:29
                        Jest tylko jedno małe ale:

                        Przykłady typów wydawnictw zwartych, którym można nadawać numery ISBN:

                        * "publikacje o określonym zakończeniu, których wydawca nie zamierza kontynuować
                        lub regularnie aktualizować".

                        A jeśli wydawca zamierza kontynuować i regularnie aktualizować, to co wtedy?
                        Nie będzie numeru ISBN i trzeba doliczać VAT?

                        Wyczytałem w różnych miejscach, że Vatu nie liczy się się do końca 2007, gdy się
                        ma numer ISBN. Jednakże nie znalazłem żadnego przepisu, który nakazywałby
                        uwzględniać VAT wtedy, gdy jednak numeru ISBN nie ma.
                        Czy jakieś konkretne przepisy to regulują?

                        Sual
                        • skajstop Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 13:43
                          Na część Twoich wątpliwośći jest prosta odpowiedź: jeżeli robisz dodruk bez
                          zmian treściowych w książce, wciąż te dodruki mają jeden numer ISBN. Coś
                          zmieniasz - pojawia się nowy numer.
                          • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 18:07
                            skajstop napisał:

                            > Na część Twoich wątpliwośći jest prosta odpowiedź: jeżeli robisz dodruk bez
                            > zmian treściowych w książce, wciąż te dodruki mają jeden numer ISBN. Coś
                            > zmieniasz - pojawia się nowy numer.

                            Niby proste, ale ja raczej będę zmieniał często, a z instrukcji
                            Krajowego Biura ISBN wynika, że:

                            można nadawać numer tylko publikacjom
                            "o określonym zakończeniu, których wydawca nie zamierza kontynuować lub
                            regularnie aktualizować"

                            Czyli moje założenia publikacji nie pasują do do koncepcji KB ISBN
                            i nie mieszczą się w ramach publikacji, którym wg KB ISBN można nadawać numer.

                            Wznowienia ze zmianami treściowymi chyba też pod ten punkt podpadają.
                            Co innego znaczy "nadawać nowy numer", a co innego
                            "nie podpadać pod nadanie numeru ISBN".

                            Rozumiem, że nasze prawo jest często tak formułowane, żeby je omijać,
                            jednak ja należę do tych ludzi, którzy, gdy widzą A, to wierzą, że
                            widzą A, a nie np. G, więc mi się to wszystko jakoś kupy nie trzyma.


                            Pozdrawiam,
                            Sual

                            • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 22:44
                              Jakakolwiek zmiana merytoryczna wydania powoduje (aktualizacja, zmiana drukarni
                              w drugim wydaniu, zmiana siedziby wydawnictwa itp.) powoduje konieczność
                              nadania numeru ISBN. Jeżeli w dalszym ciągu masz wątpliwości proponuję -
                              zadzwonić do BN. Kobiety pracujące w "dziale ISBN" są konkretne i być może
                              rozwieją Twoje wątpliwości.
                        • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 23:02
                          sual napisał:

                          > Jest tylko jedno małe ale:
                          >
                          > Przykłady typów wydawnictw zwartych, którym można nadawać numery ISBN:
                          >
                          > * "publikacje o określonym zakończeniu, których wydawca nie zamierza
                          kontynuowa
                          > ć
                          > lub regularnie aktualizować".
                          >
                          > A jeśli wydawca zamierza kontynuować i regularnie aktualizować, to co wtedy?
                          > Nie będzie numeru ISBN i trzeba doliczać VAT?

                          Kwestia dotycząca naliczania podatku VAT dla książek - reguluje art. 146 ust.3
                          tiret "chyba 1" ustawy o podatku VAT z marca 2004.
                          Stawka VAT 0% - dotyczy to PKWiU ex. 22.11.

                          Na wszelki wypadek podaję numer telefonu do KIP (Krajowa informacja podatkowa)
                          siedzą tam eksperci z różnych dziedzin. Potrafią rozwiać wiele wątpliwości lub
                          naprowadzić na wlaściwe tory w postępowaniu, i co najważniejsze wskażą
                          podstawę prawną regulującą interesującą Cię kwestię.
                          tel. 22 3300330, potem należy wybrać tonowo właściwy dział.


                          >
                          > Wyczytałem w różnych miejscach, że Vatu nie liczy się się do końca 2007, gdy
                          się ma numer ISBN. Jednakże nie znalazłem żadnego przepisu, który nakazywałby
                          > uwzględniać VAT wtedy, gdy jednak numeru ISBN nie ma.
                          > Czy jakieś konkretne przepisy to regulują?

                          Po powrocie z banicji sprawdzę to i dam znać, gdyż w chwili obecnej mam zasięg
                          internetowy trochę ograniczony.
                          • sual Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 10.06.07, 08:26
                            aliles1 napisała:


                            > > A jeśli wydawca zamierza kontynuować i regularnie aktualizować, to co wte
                            > dy?
                            > > Nie będzie numeru ISBN i trzeba doliczać VAT?
                            >
                            > Kwestia dotycząca naliczania podatku VAT dla książek - reguluje art. 146 ust.3
                            > tiret "chyba 1" ustawy o podatku VAT z marca 2004.
                            > Stawka VAT 0% - dotyczy to PKWiU ex. 22.11.

                            Pod PKWiU ex. 22.11 widnieje tylko jeden wyraz: książki.
                            Jednakże w wielu miejscach w internecie pada argument:
                            "jeśli otrzymasz numer ISBN, VAT wyniesie 0 %".
                            Numerowanie ISBN nie jest samo z siebie złe, może nawet jest dobre.
                            Tyle tylko, że jakoś nie mogę dopatrzyć się rzeczywistej zależności
                            między ISBN i VAT.
                            Wiem, że Polska wywalczyła sobie prawo zerowego VATu
                            w traktacie akcesyjnym do Unii. Może to tam zostało to uzależnione od ISBN?
                            To jest ogromny dokument i nie przebrnąłem przez jego treść. Mogłem więc
                            coś przeoczyć, ale w załączniku dotyczącym Polski znalazłem tylko tyle:

                            "W drodze odstępstwa od artykułu 12 ustęp 3 litera a) dyrektywy 77/388/EWG,
                            Polska może (i) stosować zwolnienie z prawem odliczeń podatku zapłaconego w
                            stadium poprzedzającym dostawę niektórych książek i periodyków specjalistycznych
                            do 31 grudnia 2007 roku".

                            Zatem i tu nie ma mowy o ISBN.
                            Skąd więc się bierze to uzależnianie VATu od posiadania numeru ISBN?

                            Problem zaczyna mnie interesować już chyba nie tyle jako problem VAT, lecz
                            jako coś, co nazywam na swój użytek "technicznym wykorzystaniem informacji".
                            Tego typu zjawiska zawsze mnie fascynowały.
                            Czasami wydaje mi się, że spadłem chyba z Księżyca, bo ciągle mnie zadziwia brak
                            zdziwienia u ludzi jak bardzo naginane są znaczenia słów. Mnie ciągle dziwi, gdy
                            urzędnicy, bądź sędziowie twierdzą, że z tego, iż w przepisie jest napisane A,
                            to znaczy, że to wcale nie jest A, tylko należy to rozumieć wyłącznie jako Z,
                            chyba, że zajdzie sytuacja C, wtedy A będzie oznaczało D, o ile sytuacja F nie
                            wprowadzi konieczności interpretacji A jako L.

                            Niekiedy interpretacje takie pojawiają się w interesie obywatela, a niekiedy
                            przeciwko niemu.
                            Urzędnik w KB ISBN z pewnością przyzna numer ISBN wznowieniu książki ze
                            zmienioną treścią, mimo że z oficjalnych zaleceń KB ISBN wynika zupełnie inny sens.
                            Ja bym jednak wolał, żeby przepisy były jasne i nie trzeba ich było
                            interpretować tak jak pewien pan dziekan - "od dziś będziemy się stosować do
                            przepisów nowych, o ile nie dotyczą one magistra Nowaka".

                            Taki to już jest koloryt naszej rzeczywistości, z której autor pełnymi garściami
                            może czerpać swoje natchnienie.


                            Optymistycznie i niedzielnie pozdrawiam
                            Sual

                            • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 11.06.07, 07:51
                              art. 146 ust.3 tiret a - ustawy jasno mówi, że do 31.12.2007 stosuje się na
                              książki PKWiU ex 22.11 (z wyłaczeniem .......)- oznaczone numerem ISBN,
                              nadawanym wg odrębnych przepisów.
                              Po co dzielić włos na czworo.
                              Wystąpiłeś do BN. Mieścisz się w katalogu, dla którego przewidziane jest
                              nadawanie numerów. Otrzymałeś numer. Stosujesz i tyle. Jeżeli w przepisach
                              jest jasno sprecyzowane obniżenie stawki należy je stosować literalnie.
                              Przepisy podatkowe są tak zagmatwane, że nie należy szukać w nich żadnej
                              logiki. W tym przypadku uważam, że sa przejrzyste.
                              Mówię to jako audytor - chociaż podatek VAT nie jest moją ulubioną dziedziną.
                  • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 08.06.07, 23:59
                    Otrzymując numery dostajesz instrukcję, tam jest w miarę przystępnie opisane co
                    z czym się je. Reszta informacji - internet, BN. W dotychczasowej pracy,
                    nauczyłam się jednego pytać, pytać i jeszcze raz pytać. Czasmi podstępnie ale
                    zazwyczaj skutecznie.
                • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 08.06.07, 23:54
                  nomina napisał(a):

                  > Coś mi majaczy w zakamarkach pamięci, że można było zamiast ewidencji
                  kosztów - przyjąć sobie 20% ryczałt. Mylę się?

                  Być może, że taka wysokość ryczałtu jest. Musiałabym sprawdzić w przepisach. Ja
                  jak pisałam weszłam na zasady ogólne, gdyż ryczałt jest dla mnie niekorzystny w
                  skali rozliczenia się globanego za rok podatkowy. To co wybrałam jest w moim
                  przypadku optymalnym rozwiązaniem. Pozwala panować nad rozliczeniem podatkowym
                  (a będę rozliczać się z mężem). Z drugiej strony jako ekonomista nie mam
                  zamiaru dokładać do "taniego państwa".

                  > A druga rzecz: jak oznaczać, że wysyłka zawiera egzemplarz obowiązkowy (jak
                  > tłumaczyć paniom na poczcie :)? Obowiązkowe idą nie tylko do BN-ki...

                  Z tego co wyczytałam z instrukcji, ktorą otrzymałam przy numerach i kartach
                  rozliczeniowych z Biblioteki Narodowej - obowiązkowe są 2. Na kopercie należy
                  zaznaczyć, że są to egz. obowiązkowe. Nie sprawdzałam tego jeszcze - ale za ok.
                  dwa tygodnie przekonam się osobiście, gdy odbiorę pierwszą partię wydruku z
                  drukarni.
                  Teraz mam większe zagrozdki do rozwiązywanie - finalizowowanie umów na
                  dystrybucję, marketing itp.

                  > Zawiadomienie o wykorzystaniu wysyła się po otrzymaniu czy po wykorzystaniu?

                  Kazdy nr isbn rozliczany jest odrębnie. Jedna książka=jeden nr. Dwa tomy - dwa
                  numery, Każda zmiana w treści ksiązki, a zwłaszcza na stronie redakcyjnej =
                  nowy numer. W powiadomieniu (przysyłają druk) wypełnia się cały szereg
                  informacji, których nie mamy przed drukiem. Tak więc jest to powiadomienie
                  kierowane do BN - po wprowadzeniu ksiązki do obrotu.

                  Nie masz za co dziękować. Sama jestem królikiem doświadczalnym w tej
                  dziedzinie. Pomimo, że znam się na wielu dziedzinach - ta jest dla mnie jak
                  dotąd "z kosmosu". Nigdy nie zapomnę mojej pierwszej rozmowy z drukarnią. Nie
                  wiedziałam o czym oni mówią. Ale wszystko jest dla ludzi.
                  • nomina Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 20:57
                    Dzięki raz jeszcze. Ja raczej znam się na sprawach redakcyjno-korektorskich (no
                    i pisaniu), wszelkie technikalia ;) poznałam tyle o ile, a teraz trochę
                    uzupełniam wiedzę. Jak wszystko się uda, to i ja na jesień chciałabym ruszyć "ze
                    swoim", więc nader chętnie skorzystam z Twoich doświadczeń :). Pozdrawiam :)
                    • aliles1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 09.06.07, 22:48
                      Jeżli się na coś przydadzą - chętnie się podzielę tym szlakiem bojowym. Bo nie
                      ukrywam, dla osoby z marszu jest to wyzwanie. Mam nadzieję, że jakoś pójdzie.
    • przedwiosnie1 Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 18.06.07, 17:16
      Typowa polska mentalność, jeden coś napisze, drugi dorzuci i jakoś to będzie,
      czegoś się dowiem od laików. A czy nie pomyślałeś, żeby udać się do
      adwokata/radcy prawnego, któremu zapłaciłbyś za poradę, ale w ciągu 1-2 godzin
      uzyskałbyś wszystkie niezbędne informacje... ile trwa juz ten wątek..?
      • skajstop Re: założenie wydawnictwa od strony prawnej 18.06.07, 17:53
        przedwiosnie1 napisał:

        > Typowa polska mentalność, jeden coś napisze, drugi dorzuci i jakoś to będzie,
        > czegoś się dowiem od laików.

        Prowadziłeś może badania nad typową polską mentalnością? Bo mnie się wydaje, że
        wszędzie na świecie najpierw się wypytuje w taki sposób, a dopiero potem schodzi
        na poziom profesjonalny, o ile decyzja jest na TAK.

        > A czy nie pomyślałeś, żeby udać się do adwokata/radcy prawnego, któremu
        > zapłaciłbyś za poradę, ale w ciągu 1-2 godzin uzyskałbyś wszystkie niezbędne
        > nformacje... ile trwa juz ten wątek..?

        A pomyślałeś, że aby uzyskać wartościowe odpowiedzi, najczęściej trzeba znać
        właściwe pytania?

        Niepotrzebnie idziesz w krytykę totalną :)
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka