borelka21
28.07.15, 22:07
Hej kochane kobitki,
mam pytanie. Jak to jest u Was? Mój mąż uważa,że to nic złego ,ze chce iść do baru. I owszem,jeśli to jest bar osiedlowy czy inny gdzie idą chłopy, popiją ,pogadają i wracają. Jednakże mój mąż ma zamiar chodzić do barów takich jak wszelkie cluby,czyli jest tam muzyka, tańce wygibańce, tłumy młodych i półnagich studentek. Bardzo mi się to nie podoba, uważam,że w małżeństwie w takie miejsca to można chodzić,ale razem. To jest dla mnie przykre,że chce iść właśnie do takich clubów,z kolegami gdzie roi się od łatwych panienek. Wiem,powiecie,że może zdradzić wynosząc śmieci - ale mi nie o zdradę chodzi. Ale o fakt,że nie zgadzam się z tym by uczęszczał do tego typu barów. Jakie dać mu argumenty by pójść na kompromis - niech chodzi sobie z kim chce,o której i do której to też nie moja sprawa,jest dorosły przecież ;) -ale żeby omijał takie miejsca jak cluby,imprezy, tłoczne spędy studentek ,bo mnie to obraża ,jest mi przykro i ogólnie jest to wbrew moim przekonaniom. Jak to jest u Was - facet chodzi gdzie chce,nie wtrącacie się? A może właśnie dałyście garść argumentów swoim partnerom i dziś wiedzą gdzie są pewne granice? Proszę,pomóżcie. Kłótnie na temat baro-klubów toczą się jak istna wojna, prowadzą nawet do prób rozstania się... Daję mu wór argumentów i alternatyw ,ale wątpię,że go to zatrzyma. Czy powinien robić to wbrew mojej woli?
Pozdrawiam