galwaygirl
26.06.14, 21:04
...i strasznie mi tym razem przykro. zdarzylo sie kilkukrotnie to wczesniej ale nigdy nie do tego stopnia. wpadl w jakis szal czy cos... nie wiem. nie bez mojej winy rzecz jasna, to nie jest facet, ktory uderzy, bo zupa byla za slona... traci kontrole czasem przy wiekszej klotni, a ja tez nie jestem latwa w obejsciu osoba...
tak czy siak, mile to nigdy nie bylo, ale ojciec niejednokrotnie mnie potrafil strzelic, wiec jak maz mi dal w leb nie robilo to na mnie wiekszego wrazenia. ale tego ostatniego razu jakos nie moge zapomniec. to bylo 3 dni temu, ale wciaz co jakis czas jak mi sie to przypomni z nikad, chce mi sie plakac lub zaczynam plakac. nie jestem jakas mega posiniaczona czy cos, owszem, kika siniakow mam, nawet troche gorzej slysze, wiem, ze to nic takiego, bo sa kobiety, ktore sa regularnie bite i to one moga powiedziec, ze sie cos strasznego stalo nie ja... ale jakos mi tak strasznie przykro. nie umiem o tym zapomniec, nie umiem sie przekonac na nowo do meza. mam w obec niego jakis dystans, mimo, ze nastepnego dnia od razu przeprosil i powiedzial, ze musimy isc do psychologa, zeby wiecej nie bylo takich sytuacji. wiem, ze on zaluje, ze nie chcial... ale ja nie umiem tak jakos zapomniec. plakac mi sie chce i strasznie mi przykro. :(
tak, wiem, ze pisze o bzdurach, ale nie mam sie komu wygadac, wstyd mi o tym komukolwiek mowic...