Dodaj do ulubionych

Oziębły mąż

05.08.04, 09:50
Mój mąż ciągle bywa zmęczony kładzie się i idzie spać kiedy pytam go o seks i
co się dzieje odpowiada że nic że ma ochotę ale nie ma siły, ale co mam
zrobić ja i moje potrzeby.Kochamy się raz na 3 miesiące. Każda moja próba
zbliżenia się do niego pozostaje bez reakcji.Myślę że nie ma nikogo bo nawet
niemiałby kiedy ciężko pracuje. Ale są wekeendy które przesypia.Jestem na
grnicy nerwy mnie ponoszą oddalam się od niego bardzo zero pocałunków zero
pieszczot zero przytulenia oszaleć idzie Kocham go bardzo i nie wiem co robić
nie chciałabym go zdradzać nawet w myślach.
Obserwuj wątek
    • woman-in-love Re: Oziębły mąż 05.08.04, 10:13
      A gdyby ten post napisała Twoja córka (siostra, kuzynka, przyjaciółka) - co bys jej doradziła? Opisujesz sytuacje, jakiej nie zyczyłoby sie najgorszemu wrogowi. A co zmusza Cię do pozostawania w tym układzie? Czyzbys sama była swoim wrogiem? Wiesz, czego najbardziej potrzebuje męzczyzna od kobiety? Moim zdaniem - BEZWZGLĘDNOŚCI. Spokojne, chłodne, rzeczowe przedstawienie mu sytuacji i swojego zdecydowanego wymagania ( a przeciez kilkumiesieczna odmowa współzycia jest w kodeksie uznana jako powód do rozwodu, czego Ci zreszta nie polecam) - więc - bezwzglednie szczere i spokojne przedstawienie ultimatum - działa cuda. Nie daj sie nabierac na gadki typu: "postaraj sie, rozpal go". To bez sensu. On sam ma sie rozpalic. Powodzenia, wszystko bedzie dobrze!
      • woman-in-love Re: Oziębły mąż 05.08.04, 11:15
        Temat wstrzemiężliwego męża przerabiałam na swojej skórze, niestety - nie umiała sobie z tym poradzić; małżeństwo rozpadło się. Spedziłam wiele godzin na rozmyslaniach, czy tak byc musiało. Pobralismy sie z wielkiej miłosc i na początku nasz seks był jak wulkan. Dopiero po kilku latach małżeństwa, (dla mnie nioeczekiwanie) dostałam "szlaban". Więc zaczęłam w swej naiwnosci starania, rozpalania, klacje, swiece itd. szukając błedu i przyczyny w sobie. Nic to nie dało. Najgorsze jednak było to, ze mąz torpedował wszelkie próby dialogu. Znając mnie dobrze - wiedział, jak wyprowadzić mnie z równowagi, zeby rozmowa stała sie niemozliwa. Potem, pod koniec małżństwa po prostu przestał sie do mnie odzywać. Patrzyły na to wszysko kilkunastoletnie dzieci. Atmosfera domu była nie do zniesienia. Teraz jestem z mężczyzną, ale na sam dzwięk słowa "małżeństwo" dostaję gęsiej skórki. Dla mnie jest równoznaczne z torturą. Wiem, to troche jak zona alkoholika, z tym, ze alkoholik czasem bywa trzezwy. Na tym forum mozna znależć dużo ludzkich dramatów, z każdego z nich płynie jakas wiedza. Ja uchodzę tu za radykalną. I mój radykalizm wzmacnia się. Nie patyczkuj się, żądaj swego. Nie pisz tylko listów do męża. Nic na piśmie. Miłośc - miłościa, ale zycie pisze swoja opowieść i uczy, ze 'wszystko może być uzyte przeciw tobie" Gorzkie to, ale prawdziwe. Przezyłam rozwod i pare razy się zdziwiłam. m. in. w pozwie małżonek zarzucił mi, ze uparłam się urodzić (jego) dziecko, choc on był temu przeciwny i ządał, bym usunęła ciąże. Wystarczy?
      • mickey.mouse Re: Oziębły mąż 12.08.04, 08:23
        woman, tak nie mozna. Rozstanie nie moze byc jedynym i dla kazdego panaceum na
        brak seksu. Mamy wspolne problemy, ale kazdy zwiazek jest inny.
        • woman-in-love Re: Oziębły mąż 12.08.04, 08:45
          mickey napisał: (cyt.)

          >

          > "woman, tak nie mozna. Rozstanie nie moze byc jedynym i dla kazdego
          panaceum na
          > brak seksu. Mamy wspolne problemy, ale kazdy zwiazek jest inny.woman,
          tak nie mozna. Rozstanie nie moze byc jedynym i dla kazdego panaceum na
          > brak seksu. Mamy wspolne problemy, ale kazdy zwiazek jest inny."

          > woman, tak nie mozna. Rozstanie nie moze byc jedynym i dla kazdego
          panaceum na
          > brak seksu. Mamy wspolne problemy, ale kazdy zwiazek jest inny.



          Mickey, nie powiedziałam niczego o rozstaniu, uzyłam słowa " U L T I M A T U M".
          To nie to samo. A może powiesz w takim razie jak "można"?
        • woman-in-love Re: Oziębły mąż 12.08.04, 08:52
          mickey.mouse napisał:

          > woman, tak nie mozna. Rozstanie nie moze byc jedynym i dla kazdego panaceum na
          > brak seksu. Mamy wspolne problemy, ale kazdy zwiazek jest inny.

          Kiedy czytam o gnuśnych, wiecznie zmeczonych i zaspanych mężach - zapach
          stęchlizny czuje. Tylko terapia wstrząsowa i zadne cackanie. Podkreślam to z
          naciskiem, Mickey. A juz broń Boze "postaram sie bardziej". O to im chodzi,
          tyjącym i rozleniwionym kanapowym mopsom. Ot, co!
          • woman-in-love Re: Oziębły mąż 12.08.04, 08:56
            A jezeli już "postaram sie bardziej", to: "postaram sie być B A R D Z I E J
            W Y M G A J Ą C A" i nie zadowalac sie byle czym, byle jak i byle kiedy.
            • mickey.mouse Re: Oziębły mąż 17.09.04, 07:43
              Dajesz proste recepty. Jeden strzal, jedna decyzja i po krzyku. Samo fakt, ze
              piszemy na tym forum, swiadczy o tym, ze seks jest wazny dla nas wszystkich.
              Ale nawet szczera rozmowa to jedno, a decyzja o rozwodzie to drugie. Piszesz ze
              juz przez to przeszlas - i co tak latwo bylo ? Nie wierze. Sam mam za soba
              rozwod i na dobra sprawe, do dzis - mimu uplywu 2 lat - nie wyleczylem sie
              jeszcze z jego psychicznych skutkow. Latwo jest powiedziec komus - rozwiedz
              sie, ale ten ktos zostaje pozniej sam z jedna z najciezszych decyzji w zyciu.

              Sadze, ze wieksosc normalnych ludzi borykajacych sie z problemem braku seksu,
              poki moze, poki sil starcza, woli rozwiazac ten problem w ramach istniejacego
              zwiazku, a nie poza nim.
              • woman-in-love Re: Oziębły mąż 17.09.04, 08:18
                Mickey, doceńmy rozwody tak, jak na to zasługuja. Jesli małżęństwo jest
                nieudane, u podstaw sie chwieje - to i tak sie rozpadnie. Nie mówie, że było
                łatwo. Oziębłe małżeństwo wyjęło mi z zyciorysu najlepsze lata zycie. To se ne
                wrati panie Hawranek. W najgorszych chwilach po rozwodzie nie cierpiałam tak
                bardzo, jak w małżęńskiej sypialni bezradnie tuląc sie do pleców męża, który sie
                ode mnie opędzał. Potem, kiedy znikał na noce bez słowa, a na koniec w ogóle
                przestał sie odzywać. Na zewnatrz, dla rodziny odstawialiśmy udaną parę.
                Wszystko na oczach własnych dzieci. Czułam sie jak szmata. Wierz mi, wiem, co
                mówie, Mickey.
      • nie.teraz.kochanie Re: Oziębły mąż 28.08.04, 11:27
        woman-in-love napisała:

        > bezwzglednie szczere i spokojne przedstawienie ultimatum - działa cuda.

        Rozważmy teraz mężczyznę, który rzeczone ultimatum stawia oziębłej żonie.
        Gwałtu rety! Bydlak! Powstrzymać przemoc domową!

        Na oziębłą kobietę ma się chuchać, dmuchać, pomagać, delikatnie (ALE NIE
        NATARCZYWIE!!!) podszczypywać, ostatecznie pokornie akceptować.
        Oziębłemu mężczyźnie stawia się ultimatum. W końcu to prosty samiec, a
        przyrodzenie to nie pociąg - stanie na każde żądanie.

        Jednym słowem: cyrk.
        • woman-in-love Re: Oziębły mąż 29.08.04, 15:36

          > Na oziębłą kobietę ma się chuchać, dmuchać, pomagać, delikatnie (ALE
          NIE
          > NATARCZYWIE!!!) podszczypywać, ostatecznie pokornie akceptować.
          > Oziębłemu mężczyźnie stawia się ultimatum. W końcu to prosty samiec


          Płeć nie ma tu znaczenia.(niezle sie wkurzyłeś) :-)
    • ja.b Re: Oziębły mąż 05.08.04, 11:49
      witaj,
      mam dokladnie to samo! i czestotliwosć podobna. Brak checi na seks to jeszcze
      byłabym w stanie sobie jakos wytłumaczyć , ale brak pieszczot, przytulania,
      okazywania uczycia itp. to już nie jestem w stanie!
      ostatnio spróbowałam w szczególny sposób zadbać o siebie. Choc do brzydkich nie
      naleze - jeszcze bardziej zaczęłam dbać o siebie, schudłam, ubieram się
      bardziej seksi, rozwijam zainteresowania, poznaje nowych znajomych - także
      kolegów, jestem bardziej pewna siebie i mąż jakby to zauwazył! co prawda
      podejrzewa mnie o kochanka! ( co nie jest prawdą! choc nie powiem kusi,
      szczególnie z powodu braku seksu i okazywania uczuć)ale zaczał ma mnie jakos
      inaczej patrzeć .... i zaczął wykazywać większe zainteresowanie - takze w
      sprawach seksu!
      tak więc chyba dobrze skupić uwage na siebie ! nie popadać w pesymizm i
      przygnębienie, ale zająć się sobą. Może u Ciebie tez przyniesie jakis skutek?
      czasem jakaś zmiana czyni cuda.
      choć pierwsza jaskółka wiosny nie czyni to na pewno poprawia samopoczucie
      • monkastonka Re: do woman in love 05.08.04, 12:41
        masz rację we wszystkim.
        Jesteśmy z sobą od 6 lat od 3 lat jesteśmy małżeństwem.
        Wiem że jego mama była bardzo wstrzemięźliwa jeżeli chodzi o sex dlatego teściu
        rozwiódł się i ma teraz żonę 14 lat od siebie młodszą może mój mąż ma to po
        swojej matce nie wiem już sama.
        masz rację nie ma się co siłować zmieniać już to próbowałam nic nie zauważa
        przez swoje zmęczenie i ciągłe zaganianie.
        Bardzo potrzebuję ciepła i przytulenia sexu też ale tak bardzo się oddalamy że
        nie mamy jakby nic z sobą wspólnego oprócz domu samochodu i synka.
        Każde rozmowy kończą się "przesadzasz" albo brakiem zainteresowania tematem.
        Nie wiem naprawdę nie wiem kocham go i pamiętam jeszcze namietne chwile
        z "kiedyś" ciągle mam je w sercu jednak moje potrzeby są i nie mogę pościć
        Śpimy pod osobnymi kołdrami naprawdę chora sytuacja.
        Wyjeżdżam teraz na 2 tygodnie sama z synkiem na wieś do rodziców może rozłąka
        coś pomoże zobaczymy.
        Dzięki za pomoc
        Monika
        • woman-in-love Re: do woman in love 05.08.04, 12:53
          Jesli masz zaufanie do swojej mamy (albo jakiejś fajnej ciotki lub kuzynki)porozmawiaj o tym. Kobiety maja sobie wiele do powiedzenia o "tych sprawach". Nie znajdziesz tyle wsparcia ani u fachowców ani w podręcznikach, a juz najmniej w kobiecej prasie. Odradzam "konferencje" z kolezankami. Bywają wredne nad wyraz. Ewentualnie tylko ogólna rozmowa, ale bez konkretów dotyczacych Twojej sytuacji. Może sie jeszcze ruszy. Wszystkiego dobrego! p.s. Poczytaj sobie posty net75. Tak to wygląda z drugiej strony. Udanego urlopu i uszy do góry. Sięgaj smiało po swoje szczęście i zawalcz, jesli trzeba!
      • monkastonka do ja.b 05.08.04, 12:45
        j
        próbowałam lepiej wyglądać odchudzać sie bielizna kolacje nic to nic to kiedy
        wracam z łazienki śpi kiedy usiądzie śpi a jak nie śpi to robi masę innych
        rzeczy wszystko byleby nie ze mną.
        Tęsknie za pocałunkiem namiętnym marzę o innych fajnych rzeczach.
        A tu szlaban
        CZerwone światło
        Powoli zaczynam myśleć czy ja go kocham i ....................







        a.b napisała:

        > witaj,
        > mam dokladnie to samo! i czestotliwosć podobna. Brak checi na seks to jeszcze
        > byłabym w stanie sobie jakos wytłumaczyć , ale brak pieszczot, przytulania,
        > okazywania uczycia itp. to już nie jestem w stanie!
        > ostatnio spróbowałam w szczególny sposób zadbać o siebie. Choc do brzydkich
        nie
        >
        > naleze - jeszcze bardziej zaczęłam dbać o siebie, schudłam, ubieram się
        > bardziej seksi, rozwijam zainteresowania, poznaje nowych znajomych - także
        > kolegów, jestem bardziej pewna siebie i mąż jakby to zauwazył! co prawda
        > podejrzewa mnie o kochanka! ( co nie jest prawdą! choc nie powiem kusi,
        > szczególnie z powodu braku seksu i okazywania uczuć)ale zaczał ma mnie jakos
        > inaczej patrzeć .... i zaczął wykazywać większe zainteresowanie - takze w
        > sprawach seksu!
        > tak więc chyba dobrze skupić uwage na siebie ! nie popadać w pesymizm i
        > przygnębienie, ale zająć się sobą. Może u Ciebie tez przyniesie jakis skutek?
        > czasem jakaś zmiana czyni cuda.
        > choć pierwsza jaskółka wiosny nie czyni to na pewno poprawia samopoczucie
        • ja.b Re: do ja.b 06.08.04, 15:36
          tak, znam te rożne pilne rzeczy do zrobienia natychmiastowego:) też się
          zastanawiam czy jeszcze kocham i czy on kocha, czy to tylko przyzwyczajenie....
          moj mąż zrobil się bardziej czuły jak na gg poznałam kilku mężczyzn - kolegów ,
          ale jednak... mamy wspólne tematy zainteresowania, moge porozmawiać na różne
          tematy z nimi, z jednym czasem się spotykam na kawie, niby nic a jednak go to
          wzruszyło trochę i teraz on stara mi sie zaimponowac!:)
          no i zainteresowania - to też pochłania mój czas a jemu też raczej imponuje!
          zmieniam sie w optymistkę. Wcześniej im więcej próbowałam tym było tylko gorzej.
          a jak zaczęłam byc obojetna, zajęta sobą to jakies efekty są, przynajmniej na
          razie. Wakacje oddzielne to trochę "rozruszały" - stęsknił się:)
          i nie choć smutna! to tylko Cię przygnebia! i nic dobrego nie wnosi...
          pozdrawiam i powodzenia:)




          monkastonka napisała:

          > j
          > próbowałam lepiej wyglądać odchudzać sie bielizna kolacje nic to nic to kiedy
          > wracam z łazienki śpi kiedy usiądzie śpi a jak nie śpi to robi masę innych
          > rzeczy wszystko byleby nie ze mną.
          > Tęsknie za pocałunkiem namiętnym marzę o innych fajnych rzeczach.
          > A tu szlaban
          > CZerwone światło
          > Powoli zaczynam myśleć czy ja go kocham i ....................
          >
          >
          >
          >
          >
          >
          >
          > a.b napisała:
          >
          > > witaj,
          > > mam dokladnie to samo! i czestotliwosć podobna. Brak checi na seks to jes
          > zcze
          > > byłabym w stanie sobie jakos wytłumaczyć , ale brak pieszczot, przytulani
          > a,
          > > okazywania uczycia itp. to już nie jestem w stanie!
          > > ostatnio spróbowałam w szczególny sposób zadbać o siebie. Choc do brzydki
          > ch
          > nie
          > >
          > > naleze - jeszcze bardziej zaczęłam dbać o siebie, schudłam, ubieram się
          > > bardziej seksi, rozwijam zainteresowania, poznaje nowych znajomych - takż
          > e
          > > kolegów, jestem bardziej pewna siebie i mąż jakby to zauwazył! co prawda
          > > podejrzewa mnie o kochanka! ( co nie jest prawdą! choc nie powiem kusi,
          > > szczególnie z powodu braku seksu i okazywania uczuć)ale zaczał ma mnie ja
          > kos
          > > inaczej patrzeć .... i zaczął wykazywać większe zainteresowanie - takze w
          >
          > > sprawach seksu!
          > > tak więc chyba dobrze skupić uwage na siebie ! nie popadać w pesymizm i
          > > przygnębienie, ale zająć się sobą. Może u Ciebie tez przyniesie jakis sku
          > tek?
          > > czasem jakaś zmiana czyni cuda.
          > > choć pierwsza jaskółka wiosny nie czyni to na pewno poprawia samopoczuci
          > e
          • twoofus Re: do monakstonka 09.08.04, 11:41
            podstawowe pytanie - czy bardziej Ci dokucza brak sesku czy brak wspolnych
            rzeczy, dzielenia sie soba - sama powiedzialas ze oprocz samochodu i synka nie
            macie nic wspolnego. Moze on tez to tak odbiera i z tego powodu unika seksu ?
            rozumiem ze nie udalo sie szczerze porozmawiac z nim ?
        • ann300 Też tak miałam.. 27.08.04, 09:39
        • ann300 Nie ma nic gorszego, niż samotność w związku.. 27.08.04, 09:49
          tez tak miałam.. pierwszy rok- wielkie uniesienia, rozkosz, ciepłe noce..
          w kolejnym gorycz, pustka, samotność..

          Nie wiemm, do konca dlaczego.. On unikał kontaktów, rozmów. A ja byłam
          tolerancyjna, sądziłam, ze ma kłopoty, ze moze trzeba jakąs terapie albo
          badania. Szukałam specjalistów, chciałam pomóc choć nie wiedziałam jak.

          Przez prawie rok nie uprawialismy sexu, czasami tylko dostawalam szybką porcję
          pieszczot.. ot tak dla świetego spokoju.

          Zdradził mnie.. i to z najwiekszą kurewką w okolicy..
          przyznał się nastepnego dnia..
          Po czasie powiedział mi, ze nie mógł znieść mojego perfekcjonizmu, tego, ze
          jestem ambitna, mam lepszą pracę,rozwijam się, jestem poukładana, atrakcyjna,
          odważna..

          ODESZŁAM. od prawie roku jestem sama, musze odpocząć. Stracilam wiare w ludzi..
          przykro mi.

          a..a
          • monkastonka Re: Nie ma nic gorszego, niż samotność w związku. 27.08.04, 10:02
            Jejku nie strasz mnie mam nadzieję że mąż mnie zdradzi choć już sama nie wiem.
            Współczulacje ale musiałaś to przeżyc tym bardziej że naprawdę się starałaś.
            Nie wyobrażam sobie co musiałaś przejść upokorzenie nienawiść obwinianie siebie
            samej. Trzymaj się uwierz w ludzi musisz poprostu walczyć o swoje a jak komuś
            nie będzie się podobało jaka jesteś to niech spada dobrze że dbasz o siebie i
            jesteś perfekcjonistką.
            Trzymam za ciebie kcuki odezwij się jak coś się zmieni pa

            "Monka
            • ann300 Re: Nie ma nic gorszego, niż samotność w związku. 29.08.04, 16:33
              Wiesz co.. minął prawie rok odkąd nie jesteśmy razem. On teraz spotyka się z
              zeszłoroczną kochanicą. Cóż nie widuję ich, bo trochę to dla mnie niesmaczne.
              A poza tym..jest dobrze, jestem silniejsza, pewniejsza siebie. Duzo straciłam i
              pewnie to nie wróci, ale nauczylam się też nowych rzeczy. Teraz wiem na co
              nigdy więcej się nie zgodzę, czego oczekuję i jaka jestem.
              Narazie jestem sama. Musialam sie pozbierać, poukładać, przemysleć. ale kto
              wie.. jeśli ktoś bedzie się mocno o mnie starał.. ;-))

              Prowadze bardzo aktywne zycie. Zapisalam się na kolejne studia, na kurs
              niemieckiego, regularnie uprawiam sport. Dzięki temu mam wypelniony czas na
              tyle, ze nie czuję samotności a z drugiej strony wzbudzam podziw i chyba
              odrobinę zazdrosci.

              Mam nadzieję, ze Twoje zycie ułoży się szczęśliwie. Nie będę Ci nic radzic..
              skoro sama sobie nie potrafilam pomóc.Ale uwazam, ze powinnaś bardziej zająć
              się sobą, bądź aktywna, zapisz sie na kurs tańca, aerobik czy basen.
              Dzieki temu nie bedziesz siedziala i czekała w oknie na męża, a On może odkryje
              w Tobie nowe pasje, przez co staniesz się atrakcyjniejsza..

              Powodzenia !!
              A..a
            • mementom Re: Nie ma nic gorszego, niż samotność w związku. 29.08.04, 22:39
              A tak w ogóle to zastanawiałaś sie czy to zmęczenie, przepracowanie itp to
              kwestia tego czy w ogóle jest w stanie to robić? Może nie jest tak jak z tym
              pociagiem kilka postów wyżej?
      • ilona212 Re: Oziębły mąż 15.09.04, 20:04
        hmmm... a może rzeczywiście warto spróbować???!!!
    • kwakwa33 Re: Oziębły mąż 24.08.04, 17:22
      Nie sądziłam, że jest to tak popularny problem.. Zwykle kobiety narzekają, że
      ich faceci chcą za dużo!1 dołączam się do zaniedbywanych sexualnie i uczuciowo
      kobiet!
    • wymiocinyskowronka Re: Oziębły mąż 25.08.04, 13:08
      Twój mąż ciągle zasypia, a może naprawdę jest bardzo zmęczony, lub są to
      pierwsze objawy jakichś dolegliwości??? Są ludzie którzy w warunkach
      nieustającego stresu nie są w stanie uprawaić seksu. Nie słuchaj rad typu, bądź
      twarda stawiaj ultimatum itd.., myślę że pogorszysz tylko sytuację nie da się
      wymusic na kimś aby się kochał wbrew własnej woli. Roszczeniowa postawa kobiety
      typu kochaj mnie, przytulaj, interesuj się często wywołuje efekt odwrotny i
      wręcz opór psychiczny. Czy rozmawiasz z nim o polityce, sporcie, czy na inne
      tematy które go interesują ? Postaraj się zaprzyjaźnić z własnym mężem, znaleźć
      przyczynę, a wtedy inne problemy być może rozwiążą się same? Jako kobieta taką
      mam radę dla Ciebie. Łatwo jest zniszczyć związek a bardzo trudno odbudować.
      • monkastonka Re: do wymiocinskowronka 26.08.04, 14:20
        Masz rację wiem o tym kocham męża i nie chciałabym go zdradzać chociaż takie
        myśli też miałam, jest zmęczony wiem o tym i wiem też że ma poczym ma ciężką
        robotę a nawet dwie pracuje dla nas jak wół a ja się czepiam wiem jestem podła
        tak sobie myślę ale wiedząc o tym wszystkim mam też uczucia pragnienia potrzeby
        i życie takie właściwie obok siebie dwie osoby jest dramatem. Nie wiem do tej
        pory jak to wszystko poukładać staram się robić dobrą minę do złej gry moje
        pyskówki do niego czarna rozpacz chodzenie spać do innego pokoju łzy nie dały
        żadnego rezultatu a może nawet gorszy od poniedziałku znów się prawie nie
        widujemy gadamy miło przez telefon ale tylko tyle.Brakuje mi męża faceta itd.
        jestem w dalszym ciągu w kropce i myślę że zawsze tak będzie na to nie ma
        lekarstwa. pozdrawiam
    • wiedzma26 Re: Oziębły mąż 25.08.04, 17:33
      To może założymy klub "odrzuconych żon"?? Ja już ponad pół roku bez.....i "on
      nie widzi problemu" i jemu "niczego nie brakuje" a ja już o niczym innym myśleć
      nie potrafię....
      • anula36 Re: Oziębły mąż 25.08.04, 19:30
        Ja z kolei coraz bardziej mam ochote na klub "puszczjacych sie zon":)
        • wiedzma26 Re: Oziębły mąż 25.08.04, 20:46
          Ja jeszcze nie ale co będzie dalej??
          • anula36 Re: Oziębły mąż 25.08.04, 21:05
            ty dojdziesz pewnie do tego etapu co ja teraz, tylko gdzie ja bede wtedy:)
            • wiedzma26 Re: Oziębły mąż 26.08.04, 08:04
              hihihi - możesz będziesz żałowała że nie zdradzałaś wcześniej i tyle okazji Ci
              koło nosa przeszło ;D
        • woman-in-love Re: Oziębły mąż 26.08.04, 08:39
          a z kolei coraz bardziej mam ochote na klub "puszczjacych sie zon":)


          z pewnościa członków nie zabraknie :-))
          • wiedzma26 Re: Oziębły mąż 26.08.04, 11:22
            a tak w ogóle to my mamy bardzo przechlapane - wszyscy rozumieją faceta, którego
            żona ma ciągłe bóle głowy a nas?? Nawet nie mam z kim pogadać - no bo jak to nie
            pociągasz męża?? Nie pragnie Cię? itd... :( a jak to wytłumaczyć? że mogę
            paradować przed nim naga, w super sexy bieliznie, mogę go pieścić a on i tak
            mnie odrzuci... Przecież go nie zmuszę.... Zresztą postanowiłam przejść do
            następnego etapu i już sobie wszelkie starania odpuszczam - już dość upokorzeń
            (jakoś inaczej nie potrafię się poczuć jak po raz n-ty bez słowa wytłumaczenia
            odrzuca moje pieszczoty.... a co będzie dalej?? Nie wiem ale nie wyobrażam
            sobie, że nie będę współżyć do końca życia...
            A jak Wasze samopoczucie i samoocena żony "zimnych"? U mnie okropnie, czuję
            paskudna, gruba, nieatrakcyjna itp. buuu jakie to jest wstrętne...
            • mia-majta Re: Oziębły mąż 26.08.04, 14:02
              Czytam Wasze wypowiedzi i moje dosiwadczenia podpowiadja mi ze racje ma
              Woman.. ulitmatum to najlepsze rozwiązanie. Rozumiem stres rozczarowanie,
              zmeczenie. Tylko ile mozna to znosić. Zajęłam sie soba ,z adablam bardziej o
              siebie mam swoje zinteresownaia znajomych. Uwoadzilam zabieglam, dyskutujemy o
              naszych zianteresownaiach, , chodzimy an spacery " od czasu do czasu" . I co ?
              i nic. Totalnei nic sie nie zmienilo, nie pomogly odzielnne wakacje. Kadzda
              proba romzowy koncyz sie tak "nie pora na takie rozmowy, jestem zmeczony,
              stwrzasz sztuczne problemy", a zreszta wymowki sie mnoża. czasmi mysle ze juz
              nie jetstem zdolna do wielkich uniesień. Tylko nie potrafie sobei wyobrazic
              zycia bez seksu. A anjgorsze jest to ze nie potrafie tak postwaic ultimatum
              zeby brzmialo groznie. Nie chce aby nasz ziwazek sie rozpadl. I kiedy zaczynam
              mowic o radykalnych roziwazaniach moaj maz mysli z eto zart albo radzi ze moge
              wyprowadzic do "mamusi". Mam dosc czuje sie jak bym w rodku nie mial nic.
              Kolenzka napsial ze łaczy ja z mezem samochód i synek. Ja czasami mam wrazenie
              ze wspolne kredyty ans tylka łącza bo ma zkategorcyznei odmawia potomka .
              buuuu płakać mi sie chce . Potrzebowalam sie wygadac.
              • monkastonka Re: do mia-majta 26.08.04, 14:23
                Ja też nie potrafię takiego ultimatum postawić pewnie też kochasz swojego męża
                i nie możesz zrobić tego groznie bo boisz się że to coś zepsuje.
                Popłaczmy razem nad naszymi przypadkami buuuuuuuuuuuuuuuu
          • monkastonka Re: Oziębły mąż 26.08.04, 14:07
            Widzę że podczas mojego wyjazdu rozmowa dalej się toczyła. Fajnie u mnie nadal
            bez zmian mimo szczerych chęci małe krótkie poprawy sutuacji.Najgorsze że
            bardzo kocham swojego męża nie chciałabym go szantażować zdradzać itd. Niczego
            mu nie brakuje jest obiektem westchnień wielu jak się okazuje kobiet jest
            przystojny naprawdę często patrzę na niego z zachwytem ale to niczego nie
            zmienia staram się być dobrą żoną matką i chciałabym być też i dobrą (myślę że
            byłam) kochanką no ale nie mozna być doskonałą.
            Napiszę potem do zobaczyska dziewczyny
            FAKTYCZNIE ZAKŁADAMY KLUB ?!
            • mia-majta Re: Oziębły mąż 26.08.04, 14:24
              Monkastonaka, moz enie na temat ale pdo towim postem pisze Monika mamusia
              Maciusia. Czyzbysmy sie znały? Mielgo popludnia
              • monkastonka do mia-majta 27.08.04, 09:09
                Możliwe jestem na różnych forach szczególnie edziecko itp.
                jeżeli tak to miło mi do zobaczenia napisz jeszcze do mnie może na priv albo gg
                9045389
                PAPAPA
            • trzydziestoletnia Re: Oziębły mąż 30.08.04, 12:57
              monkastonka napisała:
              (..)
              >
              • monkastonka Re: Oziębły mąż 30.08.04, 13:28

                Nie widzę związku owszem jestem mamusią ale czy to znaczy moja droga że jestem
                już wyłączona z życia seksualnego. Przytyło mi się i owszem tu i tam ale już to
                zżuciłam szbciutko z nawiązką naprawdę dbam o siebie i o dom. Mąż zawsze był
                dla mnie ważny nie tylko synek także nie widzę w tym problemu.
                Trzydziestoletnia może masz jakieś sugestie wal śmiało.
                • trzydziestoletnia Mamusia, kochanka..Re: Oziębły mąż 08.09.04, 11:23
                  monkastonka napisała:

                  >
                  > Nie widzę związku owszem jestem mamusią ale czy to znaczy moja droga że
                  jestem
                  >
                  > już wyłączona z życia seksualnego.

                  To nie moja opinia. Pamietasz moze scene z "Depresji gangstera" kiedy ten u
                  terapeuty mowi, ze chodzi do burdelu bo lubi seks oralny, terapeuta pyta
                  dlaczego tego nie robi z zoną, a on oburzony "no wiesz co! ona calue moje
                  dzieci!!". Kumasz klimat? ;) Niektorzy faceci tak maja, ze "matka ich dzieci"
                  lezy na innym biegunie niz "kochanka".. a niektore kobiety zaangazowane w
                  byciue matką są tą matką nie tylko dla dziecka, ale boje to z ich calej
                  postawy.. dlatego zastanowila mnie ta sygnaturka z "krasnoludkami", i
                  podpis "mamusia" - w temacie problemow seksualnych - torche to razi.

                  Ale moze moje przypuszczenia sa zupelnie niecelne, tak tylko daję temat do
                  przemyslenia.

                  Powodzenia!
        • ja_an Re: Oziębły mąż 04.10.04, 22:38
          najlepiej z młodszymi... prawdę pisze wisłocka i starowicz... facetom z wiekiem
          sie odechciewa a babom zachciewa. szkoda, że musimy sie o tym przekonywać na
          własnej skórze a włściwie cipce
    • ja992 Re: Oziębły mąż 26.08.04, 23:34
      Witaj nieznajoma !:) powiem Ci tylko tyle że ja mam taką samą sytuację jak ty
      tylko z żoną! już pół roku z nią nic i nawet to samo mówi co Twój mąż! mam
      propozycję może byśmy ich sobie przedstawili!? Nareszcie by może zrozumiała i
      zrozumiał co to znaczy być wygłodniałym pieszczot i miłości! bo ja już dłużej
      nie mogę i moje hormony teżżżżżżżż! pozdrawiam Piotrek
      • monkastonka Re: Oziębły mąż 27.08.04, 09:16
        Współczuję szczerze wiesz zawsze wydawało mi się że nie jest możliwe że
        facetowi się nie chce zawsze było na odwrót tak jak w twoim przypadku a tu zong.
        Czasami mi się wydaje że moje potrzeby są zbyt wygórowane lub może nie powinnam
        ich mieć ale je mam i to duże. Ciekawe co powiedział mój mąż na spotkanie z
        twoją żoną :)))))) Mój mąż na pytanie o sex i dlaczego tak jest stwierdza że
        nie widzi problemu i że powinnam się leczyć uważam na odwrót. Najgorsze że
        kocham męża podnieca mnie i czasem jak na niego patrzę to nie mogę wytrzymać a
        tu nic wiesz wtedy to już mnie szlak trafia jest koło mnie a nie mogę go nawet
        dotknąć tak jakby mój dotyk sprawiał mu ból.Jeżeli jesteś facetem a jesteś nim
        napewno to pół roku to już dramat naprawdę podziwiam i współczuję. Pozdro Monka
        • monkastonka Poniżej do ja992 27.08.04, 09:17

    • archiwald4 Re: Oziębły mąż 27.08.04, 09:55
      Nie chce się mądrzyć za bardzo, ale może zerknij na wątek który założył
      heterosapiens "Czy komuś udało się coś zmienić?" Pisałam tam jak to wyglądało u
      mnie gdzie mąż też ten zimniejszy i jak powoli z tego wybrnęliśmy. Może coś wam
      to pomoże?
      • monkastonka do archiwald4 27.08.04, 10:03

        !oks! zajrzę tam dzięki papapa
      • monkastonka CODZIENNY SCENARIUSZ 27.08.04, 10:10
        =CODZIENNY SCENARIUSZ=

        - Rano wstaję i wydaje mi się że te moje problemy to błache problemy i nie jest
        aż tak najgorzej
        - Idę do pracy zapominam o tym o tamtym.
        - Popołudniu jestem mamą i kuchtą oraz sprzątaczką czyli super żonka
        - Najgorsze są wieczory kiedy w samotności (obok ze śpiącym mężem) oglądam w
        tv "różową landrynkę" i tak mi bardzo źle
        - Noc ryczę do poduchy nad swoim losem okrutnym i tak zazdroszczę tym w tv.
        - Rano wstaję i znów nie widzę tego aż tak czarno.
        Cholera to już rutyna.
        • wiedzma26 Re: CODZIENNY SCENARIUSZ 30.08.04, 10:23
          Rano wstaję wściekła i sfrustrowana że w nocy nic się nie stało - wiadomo w
          dzień nic się też nie wydarzy :( ciągle się zastanawiam dlaczego?? co mogę
          zrobić aby coś drgnęło?
          popołudnia - horror. niestety mój mąż mnie ciągle podnieca (dlaczego i za jakie
          grzechy?) a ja nawet dotknąć go nie mogę... (ileż on ma wymówek na to, twierdzi
          że mój dotyk go nie brzydzi, nie budzi w nim wstrętu - tylko zmęczony, ja mu
          przeszkadzam, jest mu gorąco itd itp)
          wieczory - mnie nosi.... jak mi się udaje to zasypiam jak nie - tv, komputer
          bezsilność, zazdrość, żal, szukanie winy w sobie - może i czymś zawiniłam ale
          nie wiem czym - skąd mam wiedzieć skoro on twierdzi że nie ma problemu...
          i tak dzień za dniem
          mam wrażenie że mój mąż jest zafascynowany inną kobietą i to mnie jeszcze
          bardziej dołuje :((((((((((
          czytaliście o tej sfrustrowanej szympansicy na onecie?? niedługo i ja tak chyba
          zacznę bo już mi nieduzo brakuje.....
          • monkastonka Re: CODZIENNY SCENARIUSZ 30.08.04, 13:14

            Boże - wiedźma skąd ja to znam podajmy sobie ręce.
            Najgorsze że nasi mężowie nas podniecają a tu klapa................ ryczeć
            się chce i można sie wpędzić w chorobę ale oni mają to gdzieś najważniejsze że
            oni mają spokój.
            • mia-majta Re: CODZIENNY SCENARIUSZ 30.08.04, 14:29
              A to juz klub drogie panie, bo u mnie to samo. Moj sznowny małzonek po
              przespaniu calej soboty i niedizli wcozraj wieczorem stwierdizl ze na na nic
              nie ma siły. A ja to jakas nadpobudliwa jestem. chyab tak bo nei moge sie
              pogodizc z tym ze "obowiazk" małzenskie sa dwa razy do roku i na dodatek
              wyglada to jak obowiazek . 3majcie sie klubowiczki:)
              • monkastonka Do mia 30.08.04, 15:26
                Moja droga klubowiczko (że tak powiem)co by tu zrobić bo przecież nie możemy
                płakać wiecznie w kącie.
                Tylko co? ot pytanie
                Jesteśmy jak wulkany pełne miłości i oddania i pożądania.
                Nasze faceciki nie widzą problemu szlak by to trafił a przecież sex to
                przyjemność a nie obowiązek.
                A potem się okaże że miał kochankę chyba bym go zabiła a ja się tak staram.
                Tyle Bo we mnie jest sex.
                Mia (ł) czy ty też jesteś kociakiem którego trzeba głaskać żeby było mu fajnie
        • trzydziestoletnia Re: CODZIENNY SCENARIUSZ 08.09.04, 11:31
          monkastonka napisała:

          > - Popołudniu jestem mamą i kuchtą oraz sprzątaczką czyli super żonka

          Ee-e, "super zonka" to nie "mama, kuchta i sprzataczka", oj nie..
          • monkastonka Re: CODZIENNY SCENARIUSZ 10.09.04, 08:32
            Eh trzydziestoletnia
            twoim zdaniem idealna żona to jaka jest ?
            Bo może ja mam trochę inną teorię.
            chodziło mi o to że staram się wykonywać w miarę czynności typu ... a zresztą
            jesteś kobietą nie chce mi się tłumaczyć takich prostych spraw chyba że jesteś
            facetem ?
            nie znam cię i nie wiem jaki jest twój scenariusz
            może powiesz coś o sobie ;)
          • anula36 Re: CODZIENNY SCENARIUSZ 10.09.04, 08:58
            tylkko ze ktos i tak te roboty niewolnicze musi zrobic:)
      • wiedzma26 Re: Oziębły mąż 28.08.04, 16:21
        "a problemem jest tylko różnica
        temperamentów, a nie zaburzenie całokształtu relacji między nimi."
        to z Twojego postu w wątku wymienionym przez Ciebie. Twoje sposoby są napewno
        dobre ale jeśli ta druga osoba jest "zimniejsz" - ma mniejszy temperament, w
        naszej sytuacji jest tak że tej drugiej osobie temperament zanikł całkowicie, ja
        nawet dotykać go nie mogę bo aż się wzdraga. Leżenie nago mnie tylko w jeszcze
        gorszego doła wprowadza - leżę nago a dla niego jakbym nie istniała
    • sweetducky Re: Oziębły mąż 27.08.04, 20:17
      Ja rowniez jestem w podobnej sytuacji. Od czasu slubu ( dwa lata temu) moj maz
      prawie w ogole przestal sie mna interesowac jako kobieta. Kochamy sie raz lub
      dwa razy na miesiac. A ja mam duze potrzeby i nie moge sie juz dluzej tak
      meczyc. Dodam, ze ogolnie uwazana jestem za atrakcyjna kobiete, pelna fantazji
      i wdzieku. Na poczatku probowalam romantycznych kolacji, seksownej bielizny,
      rozpoczynania gry wstepnej (bez rezultatow), potem byly proby szczerej rozmowy,
      nastepnie cierpliwosci i obojetnosci (a moze to on chce byc Panem i sam
      mnie "zaatakowac")..i nic.. zero poprawy. Niedawno rozmawialam z nim juz
      bardziej zdecydowanie i powiedzialam mu, ze jezeli nie bedziemy potrafili
      poprawic wspolzycia w naszym zwiazku to bedziemy zmuszeni wybrac sie do
      terapeuty po pomoc, bo ja juz dluzej zyc tak nie moge. I jezeli on mysli, ze
      wszystko jest w porzadku, to niestety jest w bledzie. I jezeli nic sie nie
      poprawi, to niestety trzeba bedzie podjac bardziej radykalne kroki...bo ja
      sobie nie wyobrazam, zeby trzydziestoletni mezczyna nie mial ochoty na seks
      zatrakcyjna zona. A co bedzie za 10 czy 15 lat? Seks bedzie nieosiagalnym
      marzeniem? Rozumiem, ze czasami mozna byc zmeczonym, zestresowanym, wiec nie
      prowokuje mojego meza ciagle i staram sie go zrozumiec, ale gdy po trzech
      tygodniach celibatu moj maz, widzac mnie naga z diablikami w oczach, mowi: "wez
      sobie wibrator" to jest to dla mnie wielki policzek. Myslalam, ze moze ma
      problem z erekcja, ale nic takiego nie zauwazylam podczas zblizen. Jego
      odpowiedzi w trakcie szczerych rozmow sa takie: jestem zmeczony i zestresowany.
      Ale nawet w trakcie urlopu czy weekendu nie ma poprawy... Juz mi przechodzi
      ochota na starania i ciagle czekanie..Czy jedynym wyjsciem jest znalezienie
      sobie kochanka?
      Jedynym plusem, ktory osiagnelam w trakcie rozmow jest to, ze moj maz caluje
      mnie czesciej i przytula ( lepsze to niz nic). Myslalam jednak, ze dla mezczyzn
      wyrazeniem uczucia i prawdziwego zespolenia z kobieta jest namietny seks z
      nia...
      Acha, jeszcze jedno, przylapalam mojego mezulka kilka razy na ogladniu stron
      porno w internecie.niby nic..a jednak moze to jest powod jego ozieblosci?? Moze
      wyladowuje swoje podniecenie w trakcie ogladania pornosow? Dla normalnego
      mezczyzny jest normalnym obejrzenie od czasu do czasu kilku rozebranych
      panienek, ale gdy mezczyzna unika seksu, byc moze powodem tego jest to, ze
      zaspokoil sie juz w inny sposob???
      W wersje z kochanka malo wierze, bo wydaje mi sie, ze moj maz nie moglby byc
      taka swinia w stosunku do mnie...zreszta jestem czujna i nie widze zadnych
      dowodow zdrady.
      ...Czy mozliwe jest spowodowanie ozieblosci seksulanej poprzez ogladanie
      pornosow? Uwaza sie, ze ogladanie podniecajacych zdjec jeszcze bardziej
      podnieca..ale moze i byc odwrotnie.. byc moze zwykla kobieta (nawet bardzo
      atrakcyjna ) niknie przy sztucznych aktoreczkach?

      • fanta-girl Re: Oziębły mąż 28.08.04, 17:45
        generalnie nie jestem mezatka, ale w moim 10 letnim zwiazku sex-sytuacja
        wyglada identycznie, tylko ze ja zamiast: "Wez sobie wibrator" slysze: "Ty
        jakas pobudzona jestes".
        Poza tym sytuacja pararelna (fak, jak to sie pisze), jestem atrakcyjna
        trzydziestolatka i bardzo go kocham.
        Rozmowy i metemorfozy daja nie wiele. sytuacja ozywa na wakacjach, ale nie
        jakos diametralnie.
        Kochanek niewiele daje, bo stajesz przed wyborem: Z ktorym byc.

        Pozatym pamietam jedno madre czyjes zdanie: Sex to drobna rzecz, ktora rozni
        kochankow od przyjaciol.
        • evernia Re: Oziębły mąż 29.08.04, 21:41
          zdaje się że jestem z tego klubu: 10 letni związek, 30-stka skądinąd apetyczna,
          jeszcze go kocham, starania, rozmowy, prośby, gierki na zazdrość nic nie dają...

          jeszcze do końca nie wiem jak to jest z tym kochankiem - raz mi się sytuacja
          wymknęła spod kontroli - było cudownie - ale nie chcę czegoś, co by miało trwać
          jako substytut seksu małżeńskiego, zaangażowania się emocjonalnie nie potrafię
          sobie wyobrazić - no bo kochanek to chyba nie po to?

          i co dalej???
      • evernia Re: Oziębły mąż 29.08.04, 21:43
        AHA!! on też uwielbia "gołe baby" z netu, tv, gazety - nigdy nie przywiązywałam
        do tego wagi
      • orales73 Re: Oziębły mąż 08.09.04, 17:08
        sweetducky napisała:

        >Myslalam jednak, ze dla mezczyzn
        > wyrazeniem uczucia i prawdziwego zespolenia z kobieta jest namietny seks z
        > nia...

        dla mnie jest, z kolei moja żona różnie na to reaguje. Jak dla mnie kochamy się
        za rzadko, choć pewnie dla was to i tak super częstotliwość [2-4 razy na
        miesiąc]

        > Acha, jeszcze jedno, przylapalam mojego mezulka kilka razy na ogladniu stron
        > porno w internecie.niby nic..a jednak moze to jest powod jego ozieblosci??
        Moze wyladowuje swoje podniecenie w trakcie ogladania pornosow? Dla normalnego
        > mezczyzny jest normalnym obejrzenie od czasu do czasu kilku rozebranych
        > panienek, ale gdy mezczyzna unika seksu, byc moze powodem tego jest to, ze
        > zaspokoil sie juz w inny sposob???

        nie sądzę. Ja regularnie oglądam sobie porno stronki i masturbuję się, ale to
        tylko zastępstwo. Chyba, że twój mąż ogląda strony specyficzne, z seksem
        którego pragnie a wstydzi się zaproponować ?

        > ...Czy mozliwe jest spowodowanie ozieblosci seksulanej poprzez ogladanie
        > pornosow? Uwaza sie, ze ogladanie podniecajacych zdjec jeszcze bardziej
        > podnieca..

        tak jest.

        ale moze i byc odwrotnie.. byc moze zwykla kobieta (nawet bardzo
        > atrakcyjna ) niknie przy sztucznych aktoreczkach?

        nigdy. ciało to ciało :)

        • monkastonka Jest mi źle! 10.09.04, 08:26
          Jest naprawdę strasznie śpimy osobno, kłócimy się o byle co i to mocno.Nie wiem
          czy chcę jeszcze trwać w takim związku.
          Pisałam do homosapiens żeby nie popadał w deprechę ale chyba mnie to samą
          czekam.
          Chyba przestaję go kochać :(
          Monka
          • heterosapiens Re: Jest mi źle! 10.09.04, 09:20
            > Pisałam do homosapiens żeby nie popadał w deprechę ale chyba mnie to samą
            > czekam.

            Nie Homo tylko Hetero! To zasadnicza różnica :) Chociaż kiedyś mnie nachodziła
            myśl czy nie zacząć się spotykać z facetami ale czytając to forum dochodzę do
            wniosku że to byłoby z deszczu pod rynnę bo wychodzi na to, że to koniec końców
            faceci są mniej zainteresowani seksem... Trzymaj się monika, tylko tyle mogę ci
            powiedzieć.
            • monkastonka Re: Jest mi źle! 10.09.04, 12:19
              Jezu hetero tak mi wstyd widzisz chyba już mam depresję bo nie wiem co piszę
              Sorki mam nadzieję że mi wybaczysz. ;) Proszę
              Monka
          • wiedzma26 Re: Jest mi źle! 10.09.04, 09:56
            Ja wczoraj sex niby miałam, ale... "wymuszony" (tak to odczuwam - że mąż czuł
            się "zmuszony"). Bez pragnienia, pożądania z jego strony, żadnego
            zaangażowania.... tak poprostu wzięłam sobie i spać. Tu racje miała Anula - już
            chyba nigdy nie będzie tak jak kiedyś - ja nie zapomnę jego słów ani tego jak
            się zachował. To coś takiego - skoro tak bardzo chcesz to weź sobie... On chyba
            naprawde w kimś się podkochuje... Piszesz że kłócicie się o byle co i mocno - ja
            urządzałam dzikie awantury i chyba mój mąż stwierdził że to mnie uspokoi. Nie
            wiem... dziwnie się czuję....
            • monkastonka Re: Jest mi źle! 10.09.04, 12:23
              Nie ma nic gorszego niż wymuszony sex ja też dokładnie tak się czuję już teraz
              za każdym razem gdy ewentualnie mojemu mężowi się zachce bo chce załagodzic
              sytuację, Czuję wstręt do siebie do jego zachowania i w ogóle do sexu z nim.
              Współczulacje wiedźma26 trzymaj się
              Ja cóż muszę "zagryźć usta" i czekać sama nie wiem na co ............ i po
              co........i dlaczego......

              A kiedyś było tak pięknie
              :(
    • india100 Re: Oziębły mąż 28.08.04, 21:03
      Hmmm, pewnie to co wyznam trochę was zszokuje. Ja z mężem kochałam się 1,5 roku
      (!!!) temu. Niedawno urodziłam synka więc w ciąży nie uprawialiśmy seksu, bo
      miałam ciążę zagrożoną. ALe mały skończył roczek a ze strony mojego męża nie ma
      żadnej inicjatywy. Owszem trochę przytułam, ale nie jestem jakimś straszydłem :-
      ). Nie podejmuje już tematu, bo wielokrotnie już z nim nt. rozmawiałam. Jeszcze
      przed zajściem w ciążę nasze kontakty były sporadyczne - zbliżenie zawsze było
      moją inicjatywą. Wymówka jest taka sama - zmęczony, stres itp. Teraz już nie
      rozmawiam z nim na temat naszego seksu, bo czuję się przez tą sytuację
      poniżona. Ale to wcale nie znaczy, że między nami się popsuło. Wręcz
      przeciwnie - narodziny drugiego dziecka bardzo nas zbliżyły i uważam, że kocham
      go bardziej niż zaraz po ślubie. TYlko ten seks - dobrze by było od czasu do
      czasu zbliżyć sie do niego nie tylko duchowo. I co robić z takim przypadkiem?
      • piotr_str Re: Oziębły mąż 29.08.04, 15:07
        ico my tu robimy nizaspokojone zony i mezowie w celibacie, dlaczego nie jestesmy razem, dlaczego los czy Bog tak sobie z nas zartuje......... horror
        P.S. Kobiety poradźcie mi jak rozbudzic moja zone my tez mamy rocznego synka i wspolzycie skonczylo sie w ciazy. kocham moja anie i rozumiem ze jest zmeczona ale litosci nie chce duzo, ale zeniac sie nie slubowalem celibatu, przynajmniej nic takiego sobie nie przypominam, aha i rozmawialismy o tym i chyba nic to nie zmieni, poprostu zonka ma inne potrzeby, albo raczej seks nie ma dla niej znaczenia, to nie jest OK. Dlaczego jestesmy tak niedopasowani......


        starczy.. pozartujmy......... moze sie zamienimy na jakis czas...........:)
    • jeszczejak Re: Oziębły mąż, oziębła żona 29.08.04, 15:42
      Nie masz wyjścia, musisz znależć sobie kogoś na boku. Pozostawanie w takim stanie spowoduje u ciebie nerwicę, albo nawet chorobę psychiczną. Alternatywą jest rozwód. Ja mam to samo ze swoją kobietą, która teraz śpi na kanapie. Jeszcze jej nie zdradziłem, ale właśnie podjąłem decyzję.
    • india100 Re: Oziębły mąż 29.08.04, 22:01
      Mój mąż wraca jutro z krótkich wakacji - postanowiłam tym razem nie odpuścić.
      Pojutrze dam znać czy mi się udało go zmusić do posługi małżeńskiej :-)
      trzymajcie kciuki. Jeśli mi się uda to dam wskazówki co może podziałać na
      naszych leniwców. A więc do środy!
      • monkastonka do india100 30.08.04, 08:57
        Trzymam za ciebie kciuki
        daj koniecznie znać w środę pa
      • monkastonka Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 30.08.04, 09:10
        Niestety u mnie ciągle pustynia,
        JUż mi się niechce czasami myślę że może nawet trochę zaczynam nienawidzić za
        taką sytuację.Boję się,że jak już będzie chciał to zrobić to będzie mi się
        wydawało że to z łaski i wcale nie będzie to przyjemne.Wiecie co chyba nie ma
        na to rady. Faktycznie jesteśmy pomięszani ci co chcą z tymi co nie mają
        ochoty.Może to ma jakiś cel? już sama nie wiem.
        Ostatnio wpadłam na szatański pomysł żeby kupić jakiś środek na podniecenie
        dodać meżowi do jedzenia ale sumienie to by mnie chyba zeżarło.Nie mogłabym mu
        tego zrobić.Mój mąż nie ogląda filmów porno ani stron na necie (chociaż do
        końca tego nie wiem co robi w pracy) dlatego w ogóle uważam to za zdziwaczenie.
        30 na karku więc powinno trzęść się łóżko a tu cisza. Zła jestem na cały świat
        żemam męża ale co z tego. Nawet wolałabym żeby oglądał pornole i masturbował
        się przy mnie wiedziałabym wtedy przynajmniej że wszystko z nim O.K. Trzymajmy
        sie razem KLUB istnieje. Pozdrówka dla was wszystkich
        • amaster1 Re: Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 30.08.04, 09:23
          Może jednak spróbuj z tym środkiem. Sumienie sumieniem, ale jeśli obudzi się w
          nim demon? :))
          Poza tym będziesz mieć świadomość, że spróbowałaś i z tej strony. Potem może
          być za późno i będziesz zła, że nie zrobiłaś tego.
          Gorzej, jeżeli coś się będzie dziać, tylko po specyfikach, bo nie wiadomo jak
          to finansowo wyjdzie :))
          Pozdrawiam.
          • monkastonka Re: Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 30.08.04, 10:11

            Gorzej jak specyfik mu zaszkodzi
            ale jakby miał się stać demonem sexu hę .... może warto jeszcze się
            zastanowię
            Pozdrawiam
            • anula36 Re: Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 30.08.04, 10:25
              nie wiem jak dziala w jedzeniu ale lykniete solo-jak najbardziej,tyle ze na
              recepte i drogie ( Levitrax4=180 zl)
              • monkastonka Re: Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 30.08.04, 13:24
                o cholera - sorki za wyrażenie - drogie to i jak nie pomoże to .....
                Na receptę kto mi przepisze to chyba on musiałby isc a nie pójdzie żeby go
                nawet zaciągnąć.
                Buziaczki
            • amaster1 Re: Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 30.08.04, 11:44
              Anula napisala, że pomaga, więc do dzieła!
              Tylko ta cena... :(

              Do Anula...
              A na ile starcza?
              • anula36 Re: Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 30.08.04, 12:34
                Levita? NAzywa sie ja "weekendowa Viagra" i tak powinna dzialc do 48 godzin.
                Z tym, ze nie usztywnia automatycznie - jakies dodatkowe podniety musza byc:)
        • angel.28 Re: Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 30.08.04, 21:08
          czy moge przylaczyc sie do Waszego klubu? Boze, jak dobrze ze nie jestem jedyna
          ktorej facetowi sie nie chce... jestesmy dlugo ze soba, 9 lat ale od poczatku
          nie bylo wielkich szalenstw no a teraz... norma jest raz w tygodniu, wymowki
          klasyczne - zmeczenie, za goraco, czasem mam wrazenie ze chwyta sie wszystkiego
          zeby tylko nie kochac sie ze mna.Jesli chodzi o zainteresowanie innymi
          kobietami czy stronami porno w necie to niekoniecznie. po prostu mu sie NIE
          CHCE. To boli. Nie mamy jeszcze trzydziestki, dzieci, nie jestesmy nawet
          malzenstwem. Co bedzie pozniej? Czasem probuje sobie tlumaczyc ze nie jest to
          najwazniejsze w zyciu, sa inne przyjemnosci, staram sie zagluszyc w sobie ze go
          pragne. Moze to jest metoda? Bo na pewno rozmowa nie daje zadnych rezultatow i
          w naszym przypadku rady typu: porozmawiaj powaznie, powiedz w czym problem...
          sa calkowicie bezuzyteczne. Probowalam rozmawiac 100000 razy. On nie widzi
          problemu. po prostu moj facet ma maly temperament, jestesmy niedopasowani,
          koniec, kropka. Tylko w tej sytuacji nie wiem co bedzie kiedys, w przyszlosci.
          CZy bede umiala sie powstrzymac przed zdrada. Pewnie nie. Juz raz to zrobilam.
          • monkastonka Re: Niestety ciągle nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 31.08.04, 08:35
            I jak było??????
    • leesiczka Re: Oziębły mąż 31.08.04, 14:32
      Moj boze, siedze w pracy, czytam te wasze wypowiedzi i mysle, ze to jakis
      matrix, to niemozliwe, ze ktos przezywa to samo, te same szare uprzejme dni,
      rozmowy o codziennosci, frustracje przeplatane z nadzieja na "od teraz pewnie
      juz sie zmieni"... Noce z pilotem w reku, nienawisc za to upodlenie, odebranie
      mi tego, co mi sie nalezy. Tak, zawsze bylam pewna ze to zdarza sie tylko na
      lamach tanich poradnikow. Tez z niejednego pieca sprobowalam i tym gorzej dla
      mnie, bo wiem czego nie dostane, mam w domu kosztowna rosline, bez polotu, bez
      emocji, przytwierdzony do komputera poszukiwacz pieknej muzyki lub obrazkow, z
      kobietami takze. Kobieta generalnie istnieje jako piekno doskonale ale tylko do
      podziwiania w charakterze "jak piekna i ponetna". Mna tez sie zachwyca, dotyka
      niezdarnie, a bywa, ze ofiarowuje wyzebrany smutny krotki i gwaltowny sex. Ja
      mam za soba ten zal, teraz mam w sobie tylko agresje, nie sypiam od miesiecy w
      sposob ciagly (powiedzmy chociaz 6h), cierpie na brak koncentracji, coraz mniej
      siebie lubie. Tez jestem w blednym kole, nie kocham juz oczywiscie ale zostawic
      go nie moge, bo dziecko bo on nie ma dokad pojsc, bo nawet nie zarobi na swoje
      utrzymanie. Jak mozna bylo tak zaprzepascic swoje zycie? Ktos tu napisal, ze
      niektorzy traktuja sex jako sposb poznania, jakby na rozgrzewke, po ktorej
      zycie ma sie ciagnac juz bez tego delikatesu - zgadzam sie, ja mam ten
      przypadek w domu. Zyc mi sie momentami nie chce, nie wiem po co sie starac o
      cokolwiek. A tych czlonkow, co to ma ich chyba nie zabraknac i doslownie i w
      przenosni, rzeczywiscie jest wielu, tylko trzeba odpowiednio ucho przylozyc, ja
      jestem w szoku, nieco nawet przyjemnym, ze nie jestem jedyna tak doswiadczona
      przez przewrotny los. Czytam o prawdziwych mezczyznach i wydaje mi sie to
      fikcja literacka, naprawde bliska jestem konca.
      Dolaczam do klubu.
      • monkastonka Re: Oziębły mąż 31.08.04, 15:58
        Witaj w Klubie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
        Z nami będzie ci napewno lżej wygadaj się poazdrowionka
    • aruana Re: Oziębły mąż 31.08.04, 15:29
      Tak sobie pomyslalam, ale nie bijcie, jesli juz o tym dyskutowaliscie;
      mianowicie moze oziebli mezowie/zony boja sie (kolejnej) ciazy? Moze dziecko
      zbyt pozmienialo(by) zwiazki?
      Poza tym jak czytam, co Wasi oziebli mezowie/zony mowia, jakich zwrotow uzywaja,
      by upodlic i skrzywdzic druga strone, to sie zastanawiam skad w nich tyle
      nienawisci? Kiedys w Wysokich Obcasach byl taki artykul Kingi Dunin, skad sie
      biora zrzedy. Bardzo zmienil moje podejscie do innych osob, a przede wszystkim
      do siebie. Polecam, jesli nie znacie, to poszukam i przepisze. Dajcie znac.
      Opowiem jeszcze jedna historie. Moja "siostra" miala problem z ozieblym mezem.
      Po drugim dziecku, facet unikal seksu, jak ognia. Ona znerwicowana, w koncu
      zaczela sie przy nim masturbowac. Po pierwszym szoku, okazalo sie, ze bardzo go
      taka sytuacja kreci. Odblokowal sie, wrocil caly "zar", po paru zblizeniach,
      znowu przestal wykazywac zainteresowanie. Po wizycie u seksuologa, okazalo sie,
      ze boi sie kolejnej ciazy, ze nie chce miec juz wiecej dzieci!
      Pozdrawiam Was wszystkich bardzo seredcznie!
      • monkastonka Re: Oziębły mąż 31.08.04, 16:01
        Może to dobry trop
        Ja też się boję kolejnej ciąży ale zabezpieczamy się i myślę że w XXI wieku
        takie sprawy są już załatwiane normalnie chyba że się mylę.
        Ale artykuł bardzo prosimy bardzo................
        Dziękujemy
        • leesiczka Re: Oziębły mąż 31.08.04, 16:30
          No ja nie wiem, czy nasi mezowie gremialnie dopatruja sie w nas checi zajscia w
          ciaze, panie po 30tce, raczej unormowany tryb zycia... Tym tropem idac mozna by
          odmawiac posilkow z obawy przed zatruciem lub nadwaga. Nie, ja raczej o tych
          utajonych biseksualistach pomyslalam, przesladuje mnie to. Do tego u mojego
          meza ujawnia sie ta ostentacyjna niechec wlasnie na widok tych panow. Mam
          nadzieje, ze majacze.
    • dana-56 Re: Oziębły mąż 31.08.04, 17:15
      Kochana, myślę, że nic nowego Ci nie doradzę, zresztą, nie czytałam pozostałych
      listow do Ciebie, ale jedno wiem na pewno. Uciekaj. Uciekaj, bo czy to jest
      jedyny mężczyzna na świecie? A może poszukaj innego, i wtedy może w Twoim mężu
      odezwie się uczucie do Ciebie albo chociaż prawo własności. Pozdrawiam.
      • angel.28 Re: Oziębły mąż 31.08.04, 20:12
        dana, czytam Twoja rade dla leesiczki ktora ma podobny do mnie problem wiec i
        Twoja rade odczytuje jakby byla dla mnie. Ja caly czas zastanawiam sie czy
        dobry sex to podstawa udanego zwiazku. Z postow zamieszczonych tutaj wynika ze
        tak. Kiedy kolejny raz wychodze wieczorem z lazienki a On spi, klade sie spac
        wsciekla ze znowu nic, ze mijaja moje najlepsze lata, ze jak bede babcia to nie
        bede miala wiele fajnych rzeczy do wspominania (bo nie mowie przeciez ze do
        robienia...) i wlasciwie to dlaczego tak jest, dlaczego jesli On mnie kocha i
        mu sie podobam... (wiem ze tak) itd, itd. Ale przeciez sa inne sprawy, mamy
        duzo wspolnych zainteresowan, nasze zycie nie kreci sie wokol sexu!Tak sobie
        staram sie to tlumaczyc. Uciekac od Niego? Na razie nie moge sobie tego
        wyobrazic,mimo ze juz go zdradzilam. On wie o zdradzie i zadne "poczucie
        wlasnosci" sie w Nim nie odezwalo! Nie oceniajcie mnie zle, w pewnym sensie
        uwazam ze jestem usprawiedliwiona.
        Jak w koncu sie kochamy to daje mi mnostwo pieszczot, zero egoizmu z Jego
        strony, jest super. Tylko dlaczego tak rzadko?!
        Monkastonka, zamiast dobrych rad musisz czytac o problemach kolejnej osoby...
        ale dla mnie - nie zrozumncie mnie zle - jest to pewnego rodzaju ulga. Do tej
        pory myslalam ze co wieczor wszyscy radosnie baraszkuja w poscieli tudziez w
        innym fajnym miejscu - tylko nie ja. Nie mam juz pomyslu jak zmienic te
        sytuacje ani tez nie moge nikomu nic poradzic. Moge tylko podzielic sie swoimi
        smuteczkami.
    • filonek5 Re: Oziębły mąż 31.08.04, 22:28
      Mężowie! Jeśli czytacie te żale nieszczęśliwych żon, odezwijcie się, spróbujcie
      wytłumaczyć w czym tkwi problem, może trochę męskiego spojrzenia na sprawę
      • anula36 Re: Oziębły mąż 31.08.04, 22:33
        wiesz co bys uslyszala od takie mezulka?
        Ze to ty mas zproblem - nadmiar huci.
        • wiedzma26 Re: Oziębły mąż 31.08.04, 22:46
          no to chyba trzeba się "wychuciać" ;D (tylko z kim??) hallo hallo chętny do
          "chuciania" zgłoś się...
          • amaster1 Re: Oziębły mąż 01.09.04, 07:08
            Anula napisala:

            > wiesz co bys uslyszala od takie mezulka?
            > Ze to ty mas zproblem - nadmiar huci.
            Heh, dokladnie to samo co slysza mezowie od zon...

            wiedzma26 napisała:

            > no to chyba trzeba się "wychuciać" ;D (tylko z kim??) hallo hallo chętny do
            > "chuciania" zgłoś się...

            Chetna do zdrady?
            Ale oczywiscie powodzenia zycze, tylko podobno skrzynki mailowe nie chca sie
            zapelniac tak szybko ofertami :( Anula pewnie zaraz dolozy do pieca :))
            • anula36 Re: Oziębły mąż 01.09.04, 23:19
              o tej porze slonce, to jeszcze spie i co najwyzej snie o dokladaniu do pieca:)))
              Ja nie potepiam zdradzajcych sama nie jestem, a moze raczej nie bylam swieta,
              znalezc kogos do chuciania nie jest trudno, tylko ze ja wymagajaca jestem. Poza
              problemami z seksem to moj facet same zalety ma- ciezko wylowic konkurencje
              ktora by mu do brody choc siegala:)
              • amaster1 Re: Oziębły mąż 04.09.04, 00:48
                > tylko ze ja wymagajaca jestem.
                :)))

                > Poza problemami z seksem to moj facet same zalety ma- ciezko wylowic
                > konkurencje ktora by mu do brody choc siegala:)
                Ho, ho mocne slowa, pozazdroscic.
                Jak nie ma wad, to Ty (prawie) szczesliwa jestes...
                Ech, gdyby tylko nie ta Twoja ognista natura :))
          • marcin1973 Re: Oziębły mąż 01.09.04, 19:52
            no kurcze!!! bez takich miało być!! i przez takie człowiek musi na lewizny
            chodzić...
            Marcin
            wiedzma26 napisała:

            > no to chyba trzeba się "wychuciać" ;D (tylko z kim??) hallo hallo chętny do
            > "chuciania" zgłoś się...
    • xyz13 Re: Oziębły mąż 01.09.04, 15:25
      Witam Współtowarzyszki Niedoli:)
      Niestety też dołączam się do klubu. Kiedy czytam Wasze wypowiedzi, to wydaje mi
      się, że piszecie o mnie, dokładnie te same przeżycia, emocje. Żyje ze swoim
      celibatem:) 2 lata. Sama tego nie rozumiem, bo ponoć jestem atrakcyjną,
      zadbaną, wesołą prawie trzydziestolatką i spotykam się z zainteresowaniem
      facetów, a jednak mój mąż poza przyjacielskimi gestami nic więcej nie ofiaruje
      mi. Czuję się strasznie, bo przecież nic poza to co mi się należy nie chcę.
      Ciesze się, że znalazłam to forum, może będzie łatwiej to przetrwać i
      zdecydowanie przyłączam się do KLUBU.Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
      • evernia Re: Oziębły mąż 01.09.04, 19:05
        to niesamowite że jest nas tyle...

        a może z nami jest coś nie tak?
    • martka_22 Re: Oziębły mąż 01.09.04, 19:12
      czy ja tez moglabym sie dolaczyc???
      • heterosapiens Re: Oziębły mąż 01.09.04, 22:53
        drogie panie, czy można się zapisać do waszego klubu... mogę robić za eunucha
        albo murzyna... będę przynosił śniadanie do łóżka... bedę masował stopy... będę
        patrzył z uwielbieniem zachowując oczywiście stosowny dystans... :)
        • woman-in-love Re: Oziębły mąż 01.09.04, 22:59


          > drogie panie, czy można się zapisać do waszego klubu... mogę robić za
          eunucha

          a parę tygodni temu dostałam rugi za nazwanie jednego z Panów eunuchem, ehhhhhh
          • heterosapiens Re: Oziębły mąż 01.09.04, 23:12
            he he he... w końcu i tak robię na codzień to co za różnica... przynajmiej
            pobedę w miłym towarzystwie i będę się napajał atmosferą skondensowanego
            porządania (choć nie mnie of kors :) )...
        • anula36 Re: Oziębły mąż 01.09.04, 23:22
          eeeee to wszystko juz mam:( Eunochow nam tu nie trza!!!
          • anula36 Re: Oziębły mąż 01.09.04, 23:24
            i nie licz ze ktos cie tu bedzie pozadal przez rz:)
            • heterosapiens Re: Oziębły mąż 01.09.04, 23:28
              > i nie licz ze ktos cie tu bedzie pozadal przez rz:)

              ależ ty anula sympatycznie wredna jesteś :)))
          • heterosapiens Re: Oziębły mąż 01.09.04, 23:25
            no przeca nie napiszę o niczym innym bo mnie marcin zbanuje :)
            • anula36 Re: Oziębły mąż 01.09.04, 23:31
              bardzo,bardzo wredna jestem moi klienci jak mnie widza wlaza pod lozka i
              zaczynaja klepac zdrowaski:)
              Dobra juz jestem przyzwoita do bolu:) Za duzo nie pisz faktycznie,Marcin cie
              zbanuje, ja odbanuje a potem oboje wylecimy z hukiem:)
              • heterosapiens Re: Oziębły mąż 01.09.04, 23:45
                to co ty jesteś zawodowo?... szefowa marketingu w radio maryja czy co?...

                a teraz tak zupełnie poważnie... wasz klub nasunął mi taką refleksję a
                właściwie spostrzeżenie, że na tym forum pisze zdecydowanie więcej
                niedopieszczonych kobiet niż mężczyzn.. i to szczerze mówiąc jest dla mnie
                największym zadziwieniem... dałbym sobie obciąć wczyskie członki że powinno być
                odwrotnie... to że ja sobie nie mogę wyobrazić, że facetowi może się nie chcieć
                to oczywiście przypadek jednostkowy, ale sądziłem że statystycznie rzecz biorąc
                to to forum powinno być zapełnione przez facetów wyjących od ucisku spermy na
                szyszynkę... a tu taki surprajs... naprawdę ciekaw jestem czy to wynika z tego
                że faceci się mniej chętnie przyznają, że rzadziej (było "żadziej" ale
                poprawiłem dla anuli) używają forów w internecie albo z jakich innych przyczyn
                zaburzających wynik... czy też może właśnie tak jest że faceci gadają o tym
                seksie, gadają, gadają a koniec końców "brzydzą się wilgoci" (ja p*, czy jest
                coś przyjemniejszego niż zlizywanie gorącej, słonej wilgoci?????)
                • anula36 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 00:07
                  zawodowo-jeszcze gorzej- dzialam w pomocy spolecznej ( acz pozarzadowej).
                  Co do proporcji kobiet i mezczyzn na forum, wydaje mi sie ze:
                  1. mezczyzni duzo bardziej niechetnie przyznaja sie do problemow,raczej cierpia
                  w milczeniu-kobiety lubia sie podzielic,wygadac, poszukac rozwiazania z kims
                  innym
                  2. faceci ten problem rozwiazuja duzo bardziej mechanicznie,dlaczego 9/10
                  klintow agencji to mezczyzni?
                  3.facetom brakuje seksu ,kobietom seksu i
                  czulosci ,czulosci,czulosci...rekodzielo tego nei wyleczy.
                  4. niedopiesczenei faceci udzielaja sie na forum towarzyskim
                  5.mysle,ze neiwielu facetow brzyzdi sie wilgoci i sa to wyjatki o nietypowych
                  uwarunkowaniach
                  Jakze to mile,kiedy ktos sie tak stara..choc ortograficznie:)
                  5
                  4.
                  • heterosapiens Re: Oziębły mąż 02.09.04, 00:12
                    no i wyszło na to żem baba :)
                    • anula36 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 00:17
                      ze jestes empatycznym facetem,ktorych to kobiety lubia najbardziej.
                      • marcin1973 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 08:43
                        i co z tego, że lubią....skoro i tak

                        anula36 napisała:

                        > ze jestes empatycznym facetem,ktorych to kobiety lubia najbardziej.
                    • monkastonka do heterosapiens 02.09.04, 11:41
                      Ja się zgadzam na murzyna eunucha i etc chciałabym mieć masowane stopy i być
                      rozpieszczana itp.
                      • heterosapiens Re: do heterosapiens 02.09.04, 12:06
                        ale nie wiem czy wytrwam :)
                        • evernia Re: do heterosapiens 02.09.04, 12:15
                          hihi jednak chyba jesteś monogamiczny :)
                          masowanie 2 par stóp to problem?
                • marcin1973 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 08:42
                  nie ma!!!!ehhhh

                  (ja p*, czy jest
                  > coś przyjemniejszego niż zlizywanie gorącej, słonej wilgoci?????)
                  • anula36 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 08:46
                    przeprszam,ale ja mowilam o normalnych kobitach, takich jak ja;)
                  • heterosapiens Re: Oziębły mąż 02.09.04, 08:59
                    marcinie, to może my też założymy klub :)
                    • anula36 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 09:01
                      chodzacych an lewizny???
                      • marcin1973 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 21:54
                        A co? Imprezkę jakąś robimy wyjazdową?
                        anula36 napisała:

                        > chodzacych an lewizny???
                        • anula36 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 21:59
                          bo cie wykasuje za nieprzystojne propozycje:))
                        • heterosapiens Re: Oziębły mąż 02.09.04, 23:39
                          > A co? Imprezkę jakąś robimy wyjazdową?

                          Wyobraziłem sobie zjazd integracyjny tego forum.
                          To byłby kosmos!!!!!!
                          :)
                          • woman-in-love Re: Oziębły mąż 15.09.04, 23:12
                            heterosapiens napisał:

                            >
                            2; A co? Imprezkę jakąś robimy wyjazdową?
                            >
                            > Wyobraziłem sobie zjazd integracyjny tego forum.
                            > To byłby kosmos!!!!!!
                            > :)


                            A dlaczegóżby nie?!?!?!
                          • woman-in-love Re: Oziębły mąż 17.09.04, 07:58
                            heterosapiens napisał:

                            > &
                            #62; A co? Imprezkę jakąś robimy wyjazdową?
                            >
                            > Wyobraziłem sobie zjazd integracyjny tego forum.
                            > To byłby kosmos!!!!!!
                            > :)

                            masz na myśli : sami, czy z "przyczepami"? :-))))))
                            • wiedzma26 Re: Oziębły mąż 17.09.04, 08:51
                              Ja bym wyjazdu z "przyczepką" nie ryzykowała - moimi rękoczynami pewnie by się
                              skończyło...
                              • woman-in-love Re: Oziębły mąż 17.09.04, 09:10
                                wiedzma26 napisała:

                                > Ja bym wyjazdu z "przyczepką" nie ryzykowała - moimi rękoczynami pewnie by się
                                > skończyło...

                                wyobrażam sobie zjazd integracyjny (wobec powyższego bez osób towarzyszących)
                                Klubu-Lubiących-Wilgoć i Spragnionych-Seksu-Żon. Pod względem liczebności mocna
                                byłaby nierównowaga :-0 Poza tym ze względów bezpieczeństwa osobistego musiałby
                                sie odbyc w dwóch izolowanych pomieszczeniach, co najwyżej wgląd przez pancerną
                                szybę :-))))))))))Ale tak w ogóle kiedys któryś z panów proponował spotkanko
                                męskie i pogawędkę o życiu. Odbyło się?
                    • marcin1973 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 22:08
                      Pewnie pewnie:) będziemy chodzić na dupy, lamparcić się jak za najlepszych
                      kawalerskich czasów aż sie nasze baby przestraszą i albo
                      1) nas utuczą (bo to sposób niezawodny, żeby chłop nie robił lewizny i żeby nie
                      nalegał na spełnianie obowiązków)
                      albo
                      2) zaczną spełniac obowiązki
                      albo
                      3) zagroża przeniesiem się do mamusi
                      albo
                      4) wylogują nas z domu
                      Marcin
                      heterosapiens napisał:

                      > marcinie, to może my też założymy klub :)
                      • heterosapiens Re: Oziębły mąż 02.09.04, 23:22
                        co wy z tymi lewiznami???
                        gdzie ja niby pisałem o klubie chodzących na lewizny!!!
                        poza tym co to za lewizny "w kupie" :)

                        kontekst mojej propozycji był taki że chodziło mi o meski klub lubiących wilgoć
                        i proszę mi tu nic innego nie imputować...
                        • anula36 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 23:44
                          oj nie nudz
                          Marcinowi tez chodzilo o lubiacych kobieca wilgoc..na zywo:)
                          • heterosapiens Re: Oziębły mąż 02.09.04, 23:49
                            sprawdziłem - propozycja klubu chodzących na lewizny wyszła od ciebie anulu :)
                            • anula36 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 23:55
                              jak widac na tym przykladzie miotam sie ostanio miedzy cnota a perwersja:)
                • kobieta29 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 10:59
                  hehehe niektórzy się brzydzą znałam takiego co dlatego całować się nie lubił ;))
                  (na szczęście nie ze mną) a rzeczywiście masz racje to chyba plaga te
                  niedopieszczone kobiety - a może większość jest niedopieszczonych tylko się
                  wcale nie chce do tego przed samymi sobą przyznać?? Udają że tak naprawdę to
                  interesuje je co innego??
                  Jak sądzicie?
        • archiwald4 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 08:01
          Dystans to dziewczyny już mają :((
    • monkastonka Moi drodzy!!! 02.09.04, 11:53
      Widzę moje drogie klubowiczki i już klubowicze że życie nas nie
      rozpieszcza "nie pieści" itp itd. Zastanawiam się tylko dlaczego tak jest czy
      to faktycznie tak jak pisał old poprostu natura faceta jeżeli chodzi o facetów
      bo kobitek to już zupełnie nie rozumiem bo niby jak można tego nie lubić nie
      chcieć, uważać za obowiązek takie przyjemności ehhhhh życie.
      Współczulacje facetom że mają takie niechętne żony a i niech ktoś nas pożałuje
      żon oziębłych niechętnych meżów. A szkoda i niech żałują bo takie napewno w
      naszych głowach rodzą się pomysły że kamasutra się kryje - bo u mnie
      napewno :) ;) :0
      • marcin1973 Re: Moi drodzy!!! 02.09.04, 21:55
        Ja tam bardzo chętnie te pomysły sprawdzę:)))))))))
        Wiadomo, jak baba nie zajęta robotą to myśli za dużo...stara prawda
        Marcin
        monkastonka napisała:

        > Widzę moje drogie klubowiczki i już klubowicze że życie nas nie
        > rozpieszcza "nie pieści" itp itd. Zastanawiam się tylko dlaczego tak jest czy
        > to faktycznie tak jak pisał old poprostu natura faceta jeżeli chodzi o
        facetów
        > bo kobitek to już zupełnie nie rozumiem bo niby jak można tego nie lubić nie
        > chcieć, uważać za obowiązek takie przyjemności ehhhhh życie.
        > Współczulacje facetom że mają takie niechętne żony a i niech ktoś nas
        pożałuje
        > żon oziębłych niechętnych meżów. A szkoda i niech żałują bo takie napewno w
        > naszych głowach rodzą się pomysły że kamasutra się kryje - bo u mnie
        > napewno :) ;) :0
    • monkastonka Re: Oziębły mąż 02.09.04, 12:03
      Pytam wczoraj męża:
      "Masz może kotku może ochotę na sex"
      on
      jutro
      po namyśle
      on
      w sobotę
      po dłuższej chwili (ironicznie)
      on
      za miesiąc
      ja
      za rok
      on
      może
      ja
      hahahaha
      on
      znajdź sobie kochanka
      ja
      cisza............
      on
      cisza.............
      on
      nic nie odpowiadasz czyli sobie znajdziesz tak?
      ja
      nie
      on
      śpi

      Pozdrawiam kochane klubowiczki
      Trzymajmy się choć nie wiem jeszcze ile krew mi buzuje
      • leesiczka Re: Oziębły mąż 02.09.04, 12:13
        Montastonka, to juz malo smieszne bylo. W zasadzie nie pozostaje Ci nic innego,
        jak posluchac rady malzonka :P
        Ale od siebie musze wam powiedziec (panie i panowie), ze jestem cala w
        skowronkach od wczoraj, kiedy Was tu przeczytalam na wylot, wszystkich juz
        znam, rozpoznaje po nickach i ciesze sie, ze juz forujecie od rana, ja
        wieczorami pelnie jakies skmutne domowe obowiazki udajac, ze tego forum nie
        znam wiec pozostaja mi rozmowy z wami w ciagu dnia. Ale wczoraj w nocy to tu
        sie gwarno zrobilo!
        Zastanawiam sie co mi da kontakt z Wami na dluzej? Czy znajde jakies
        rozwiazanie, jak to niedawno pytal heterosapiens, czy zgorzknieje tu do konca,
        utwierdzajac sie w przekonaniu, ze to co mam jest wszystkim. Nie chce byc
        zebrakiem, jestem niedopieszczona i tak jak madrze pisala archiwald4, chociaz
        to mozna z siebie wykrzesac przez wzglad na milosc, eeee chyba sie rozmarzylam
        z ta miloscia. Byle jakie sporadyczne smutne razy, oto co mam (chyba musze sie
        troche pouzalac nad soba i poczytac wlasne posty, by wiedziec ze to juz nie
        jest tylko moja tajemnica). BARDZO sie ciesze, ze Was odkrylam!
        • evernia Re: Oziębły mąż 02.09.04, 12:20
          jak się czyta archiwald to faktycznie robi się ciut lżej
          • archiwald4 Re: chyba zawieszę uczastnictwo w forum 02.09.04, 13:10
            Miło mi, że moje posty budzą w was otuchę, a wiecie co mnie dał udział w tym
            forum? Coraz częściej dochodzę do wniosku, że mam bardzo udane małżeństwo!!
            Seks w miarę regularny, tak jak ktoś pisał 3-6 razy w miesiącu
            (mimo "wypadnięcia" ok. 10 dni w czasie których fizjologicznie jestem poza
            boiskiem),co wystarczy, żeby brak nie rzucał się na mózg i na samoocenę, jakość
            znacznie lepsza. A oprócz tego zawsze buziaczki na dobranoc, dzień dobry, przy
            wychodzeniu i powrocie z pracy, jakieś niezobowiązujące muśnięcia przy myciu
            garów i mijaniu się w przedpokoju, całonocne przytulanie często na golaska. Nie
            ma na naszych ciałach miejsc, których drugie brzydziłoby się czy nie chciało
            dotykać czy całować. Mam to wszystko mimo, że mój mąż ma 53 lata, a ja z całą
            pewnością nie mogę powiedzieć jak większość dziewczyn tu piszących, że jestem
            atrakcyjną kobietą, za którą oglądają się tabuny mężczyzn. Poza tym mój mąż
            bardzo mi pomaga w codziennych obowiązkach domowych, zajmuje się dziećmi, robi
            zakupy, sprząta, prasuje itp., nie włóczy się nigdzie z kolegami, jest spokojny
            i zrównoważony bez jakiś dziwnych humorów, w niczym mnie nie ogranicza. Po
            analizie dochodzę więc do wniosku, że chyba zawieszę uczastnictwo w tym forum
            bo w zasadzie dobrze jest, mam nadzieję, że to nie krótkotrwała poprawa.
            Pozdrawiam wszystkich
            • leesiczka Re: chyba zawieszę uczastnictwo w forum 02.09.04, 13:37
              A to nas pocieszylas...
              • marcin1973 Re: chyba zawieszę uczastnictwo w forum 02.09.04, 21:59
                Jassne. Ja bym tam wszystim życzył aby działalność tu pozawieszali. Bo to
                oznacza poprawę po prostu. A o to chodzi.
                leesiczka napisała:

                > A to nas pocieszylas...
            • monkastonka Re: chyba zawieszę uczastnictwo w forum 02.09.04, 14:36
              Proszę nie rób tego !!!!!!!!!
              Jesteś nam potrzebna bo nie tylko można czytać posty od osób - od nas - które
              mają takie problemy twoje posty napawają optymizmem że może jednak być
              dobrze.Nie uciekaj całkiem wpadaj do nas i opowiadaj także o tym że u ciebie
              jest O.K. a może rzucisz jakąś dobrą radę dla nas "niepieszczonych" Cieszę się
              że byłaś jesteś i mam nadzieję będziesz.
              Pozdrawiam
      • anula36 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 21:34
        to mam lepiej bo moj nie odmawia nigdy,tylko z wykonaniem sa czasem schody:)
        • archiwald4 Re: Oziębły mąż 03.09.04, 07:58
          anula36 napisała:

          > to mam lepiej bo moj nie odmawia nigdy,tylko z wykonaniem sa czasem schody:)

          Wybacz śmiałość pytania, ale czy Twój partner oprócz sygnalizowanych tu
          problemów wymagających wspomagania cierpi także na problemy reumatologiczne i
          laryngologiczne?:))) Bo jeśli ręce, usta i język ma zdrowe to ja nie widzę
          problemu z wykonaniem. Ja nie raz i nie dwa odlatuję tylko dzięki pieszczotom
          mojego męża i wcale więcej mi nie trzeba, ale pewnie jakaś dziwna jestem.
          • anula36 do Archiwald4 03.09.04, 09:28
            hahah nie ,nei cierpi na dodatkowe problemy,gdyby tak bylo to tylko do trumny
            sie klasc a nei slub planowac:)))
            Pieszczoty sa mile, jasne, odlatuje rowniez ale nic na to nei poradze,ze nie ma
            dla mnei lepszego odlotu niz w ramach pieszczot od srodka.
            Zreszta musze przyznac ze odkad zostalam p/o admina i sie do tego
            przyznalam,jakies nowe sily wstapily:)
            Przyznam sie,ze mam bardzo podobne poglady i w gruncie rzeczy sytuacje do
            twojej- po prostu widze plusy tego zwiazku i staram sie nim cieszyc,poza
            niedomaganiami w tej jednej sferze, naprawde ma duzo zalet,kocha mnie i to
            naprawde czuje na kazdym kroku. Gdybysmy sei jednak zdecydowali na dziecko, na
            pewno bylby dobrym ojcem.
            Tak sobie tylko czasem pomarudze...i od razu mi lepiej:)
      • marcin1973 Re: Oziębły mąż 02.09.04, 21:56