neomama 04.08.06, 17:58 Hej jestem z Torunia. Czy są tu jakieś mamy neokatechumenalne? Pozdrawiam. Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
mac62 Re: Mamy neokatechumenalne. 04.08.06, 18:26 cześć Aniu- cieszę się,że pojawiłaś się na forum- nie wiem, czy mogę się sklasyfikować jako mama neokatechum., aczkolwiek bywam we wspólnocie (niestety bardzo "młodej" i bardzo nielicznej-10 osobowej- jestem ze Szczecina i matkuję 5,5 dzieciakom (nasz 6 urodzi się dopiero w grudniu, dlatego niepełna liczba)- pozdrawiam- Kasia Odpowiedz Link
neomama Re: Mamy neokatechumenalne. 04.08.06, 21:58 Super! Prawie szóstka? Może cię kiedyś dogonię ha ha. Kocham dzieciaczki ale czasami pojawia się strach. Ale te ich roześmiane buzie... Nic mi do szczęścia więcej nie potrzeba. Również pozdrawiam. Odpowiedz Link
kasiask Re: Mamy neokatechumenalne. 04.08.06, 20:53 A co to jest to neo....coś tam???? Odpowiedz Link
neomama Re: Mamy neokatechumenalne. 04.08.06, 21:59 To jest taki ruch w kościele katolickim, wspólnota. Pozdrawiam. Odpowiedz Link
mac62 Re: Mamy neokatechumenalne. 05.08.06, 00:13 Szóstka to wcale nie jest tak dużo, a strach- znam takich, którzy mają dwójkę i twierdzą,że to zbyt wiele- zależy co chce się tym dzieciakom zaoferować i co jest dla nas najwyższą wartością(a nie to ,co ludzie powiedzą) -------------------------- ............nie zatwardzajcie serc waszych Odpowiedz Link
neomama Re: Mamy neokatechumenalne. 05.08.06, 23:25 Ja jak to się u nas mówi jestem otwarta na życie. Dzisiaj robiłam test. Co prawda negatywny, ale widocznie to jeszcze nie mój czas. Ja też nie boję się opinii innych, chociaż z ktoś patrzący z boku pewnie popukałby się w głowę. Już teraz w rodzinie dziwili się, że w takich czasach zdecydowałam się na dziecko. mój strach bierze się z mojego egoizmu. Ale chyba właśnie otwartość na życie pozwoli mi to zwalczyć. Odpowiedz Link
quatromama Re: Mamy neokatechumenalne. 19.03.07, 21:43 Nie bójmy się innych -nasz głos i nasze uczucia sie liczą. Dla mnie najważniejsze było , co powie trójka dzieci na czwarte... okazało sie że zdali na piątkę i bardzo się kochają, zwłaszcza najmłodszą perełkę. Ja tez używam pojęcia "otwarta na życie" . Kiedy pojawiłam się po urodzeniu 4 dziecka u nowej pani ginekolog to przyjęła mnie jojczeniem zapytała czy sie zabezpieczam... ja jej wtedy powiedziałam i jestem z tego dumna : "to nie choroba, od tego się nie umiera"Pozdrawiam wszystkie dzielne niewiasty są ode mnie jeszcze dzielniejsze. W zyciu się żyje , żyjąc dzieli a nie gromadzi i izoluje . Odpowiedz Link
mama_kasia Re: Mamy neokatechumenalne. 05.08.06, 23:27 Z neo nie, ale z innej wspólnoty w KK i owszem Zapraszam na forum "wychowanie w wierze" forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=16182&t=1154812746172 Trochę mam stąd i tam pisuje. Odpowiedz Link
barbie-torun witaj neomama 06.08.06, 12:51 witaj neomama ja też jestem z Torunia byliśmy kilka lat w Domowym Kościele teraz w naszej obecnej parafii jesteśmy w Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich 18.08 jedziemy z DK na rekolekcje i chcemy znowu wejść do tej wspólnoty pozdrawiam Basia(mama czwórki od szkolniaka do niemowlaka) PS. jeśli chcesz napisz na priv ----- "Jak Ci dziękować żeś mi dał tak wiele..." Odpowiedz Link
krzemyczka do mac62 06.08.06, 23:37 Ja też jestem ze Szczecina i chciałabym wiedzieć, gdzie tu działa wspólnota neokatechumenalna? I jak "działa"? My jesteśmy od roku w DK w Sercu. Ale nie wiem czy to "to" - być może przez formę jaką miały spotkania..., a może dlatego, że jestem w ciąży i wszystko mnie denerwuje. Pozdrawiam Marzena Odpowiedz Link
mac62 Re: do Krzemyczki 07.08.06, 00:06 odpowiedziałam na priv., bo jesteśmy chyba tylko dwie ze Szcz. Odpowiedz Link
neonka693 Re: Mamy neokatechumenalne. 08.08.06, 22:22 Świetny wątek, zeby sie ujawnić Od jakiegos czasu podczytuje forum, jako otwarta na życie mama dwóch chlopców: 1,5 i 3 lata, z bliźniętami w niebie (miałyby w tej chwili okolo miesiaca, odeszły w 7 tc),oraz oczekująca w lutym 2007 kolejnego maleństwa. Jestem z Gdyni, w neokatechumenacie od 18 lat. Pozdrawiam serdecznie Odpowiedz Link
mac62 Re: Mamy neokatechumenalne. 08.08.06, 23:01 oho ho, to Ty już chyba jesteś po wszystkich etapach, które może będą jeszcze przede mną;fajnie ,że się ujawniłaś- to chyba nie jest żaden wstyd, że w dzisiejszym trudnym świecie przyznajemy się do poszukiwania odpowiedniej drogi duchowej dla nas i dla naszych rodzin; pozdrawiam serdecznie- Kasia Odpowiedz Link
neonka693 Re: Mamy neokatechumenalne. 09.08.06, 15:48 Nie tak znowu daleko po ślubie przeszłam do męża, który jest krócej na drodze. Żaden wstyd, odwagi! Wspólnota jest dla mnie dużym wsparciem duchowym i nie tylko, w codziennym życiu i myśleniu o rodzinie i wielodzietności. Pozdrawiam serdecznie! Odpowiedz Link
wegielek Re: Mamy neokatechumenalne. 29.08.06, 21:16 ajk jestem z Warszawy. sa tu jakies mamy warszawskie-neonskie? mam dwoje dzieci, robilam tydzien temu test - wynik negatywny. troche sie ciesze, troche czuje zawod, ze nie moj czas jeszcze. ale moja mlodsza corka ma dopiero rok. jeszcze poczekamy... aha, ja tez poslubie przeszlam do meza i strasznie przez to cierpialam... ale to temat na priv. ---------- Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 21.09.06, 22:22 Witajcie, pokoj z wami! Trafilam tu troche szperajac po forum.Tez jestem z Neo, wspolnota z Hagi(Holandia).Wlasnie urodzil nam sie pierwszy synek)Jedyne dziecko we wspolnocie, bedziemy oczywiscie chrzcic na Pasche, pierwszy chrzest celebrowany przez naszego prezbitera.Jestesmy 3 lata na Drodze, malzenstwo po 30., w lipcu pierwsza rocznica slubu.Jesli Bog da plodnosc, to chcemy jeszcze co najmniej dwojke dzieciaczkow)Moze sie wyrobimy przed menopauza, jak myslicie? Christianka rodzilam naturalnie, porod w terminie, ciaze przechodzilam cudownie wprost, bez zadnych sensacji zoladkowych, pracowalam do konca.Malec urodzil sie duzy, 3680 gram, teraz ma 6 tygodni i wazy 6 kg, caly czas tylko na cysiu.Wczoraj byl pierwszy raz na liturgii we wspolnocie) Odpowiedz Link
mac62 Re: Mamy neokatechumenalne. 22.09.06, 16:10 gratuluję syneczka- rzeczywiscie rośnie jak na drożdżach; zdziwiłam się ,że jest wspólnota neo nawet w Holandii- muszę zrewolucjonizować swoje poglądy na temat stereotypów niektórych państw; zdziwiona jestem dlatego, że ostatnie kraje misyjne, gdzie wyjeżdżają rodziny neo, to właśnie Wielka Brytania , Szwecja, Holandia , a nie tylko Ukraina czy Serbia; A co do wielodzietności- pewnie zdążycie- w niektórych wspólnotach w Szczecinie są rodziny, gdzie nowy człowiek pojawia się co 2 lata - stąd wnioskuję ,że macie szansę jeszcze na 4 dzieci- powodzenia - Pan widzi Waszą otwartość i myślę, że nagrodzi Was pięknym rodzicielstwem Pozdrawiam- Kaśka Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 25.09.06, 12:43 mac62 napisała: > zdziwiłam się ,że jest wspólnota neo nawet w Holandii- muszę zrewolucjonizować > swoje poglądy na temat stereotypów niektórych państw; > zdziwiona jestem dlatego, że ostatnie kraje misyjne, gdzie wyjeżdżają rodziny > neo, to właśnie Wielka Brytania , Szwecja, Holandia , a nie tylko Ukraina czy > Serbia; A jest, jest! W naszej parafii w Hadze nawet 5 wspolnot, wiekszosc zlozona z emigrantow Latynosow, ale i paru holenderskich rodzynkow sie znajdzie, sa tez rodziny wielodzietne, oczywiscie w starszych wspolnotach.Niestety, Rada Parafialna dobiera sie nam do skory i chca Droge wyrzucic z parafii...Nie damy sie! Mamy tez prezbiterow, glownie z Redemptoris Mater, ktore tu tez jest, pod Haarlemem. Nasz prezbiter jest Wenezuelczykiem, glowni odpowiedzialni z Kolumbii, mamy braci z Brazylii, z Ekwadoru, Francji, Wloch, Sudanu, Aruby.Wiekszosc mowi po hiszpansku, wiec liturgie odbywaja sie w dwoch jezykach lub z tlumaczeniem na holenderski. Katechistami sa rodziny na misji, glownie z Hiszpanii i Francji.Mamy tez kilku klerykow Polakow, ale we wspolnocie jestem jedyna Polka, wiec sobie po polsku nie pogadam( Pozdrawiam wszystkich neonkow! Odpowiedz Link
mac62 Re: Mamy neokatechumenalne. 25.09.06, 19:15 No to teraz mam już cały obraz sytuacji. Dzięki. A jakbyś tęskniła za j.polskim- to pisz w tym języku na forum- będziesz miała chociaż namiastkę- zapraszam- Kasia Odpowiedz Link
fizula Re: Mamy neokatechumenalne. 26.09.06, 22:01 My z mężem co prawda w innej wspólnocie KK jesteśmy, ale bardzo podziwiamy właśnie rodziny na drodze neokatechumenalnej. Jesteście dla mnie prawdziwym świadectwem Bożej miłości, że jak Nasz Stwórca umiecie być hojni w dawaniu życia. Ale muszę stwierdzić, że akurat w naszym kręgu Domowego Kościoła też są rodziny bogate w dzieci: czwórka, piątka. Chciałabym zapytać, jak sobie Wasza wspólnota radzi z pilnowaniem dzieci, spotkań w końcu macie niemało, a dzieci nie są w stanie zbyt długo być uważne. Jak to organizujecie? Pozdrawiam ciepło! Odpowiedz Link
mac62 Re: Mamy neokatechumenalne. 27.09.06, 10:25 U nas jest teraz komfortowo, bo dziewczynki (15 i 12)są rewelacyjnymi opiekunkami - na 2 godz mogę spokojnie zostawić całą 5 w domku i jestem spokojna. Jeśli spotkania sa dłuższe lub wyjazdowe(to tylko raz albo 2 razy w roku)- zostawiamy dzieciaki pod opieką wspólnotowej cioci, która rewelacyjnie sobie radzi,a dzieciaki cieszą się ,ze będzie inaczej niż z rodzicami(zazwyczaj jest lepiej niż mi się wydaje). Ja mam zazwyczaj większy problem z rozstaniem na dwa dni, niż dzieciaki. Na eucharystię (teoretycznie) chodzimy całą rodziną - w naszym przypadku rzadko ,bo budrysy(7,5,3)nakręcają sie wzajemnie i potrafią napsuć krwi nie tylko rodzicom. Mój mąż spełnia jeszcze rolę kantora,więc ja mam za mało rąk do utrzymania naszych żywiołków. Wiem, że w ekstremalnych sytuacjach po prostu wynajmuje się opiekunkę- i mimo wydanych pieniążków , taka operacja się "opłaca". Pozdrawiam Fizula i ciągle pamiętam o forum,które reklamujesz(już teraz ze stresem myślę o kolejnej próbie niezagłodzenia maluszka - może się uda)- na pewno zgłoszę sie po wsparcie. Kasia Odpowiedz Link
neonka693 Re: Mamy neokatechumenalne. 01.10.06, 20:06 To Pan Bóg jest hojny, nawet bardzo, w dawaniu dzieci, a my tylko je przyjmujemy Co do opieki nad dziecmi, to u nas funkcjonowała dobrze wymiana między wspólnotami, tzn dziewczyny ze wspólnoty mającej spotkania we wtorek opiekowały się dziećmi tych, którzy mieli spotkania w środę i vice versa. Od kiedy nasze dwie dobrze współpracujące wspólnoty połączono w jedną, szukamy opiekunek w innych, młodszych, lub starszych wspólnotach. Ja mam szczęście, że moi rodzice i rodzeni bracia też są w neokatechumenacie, mogę liczyć na ich pomoc i zrozumienie w tych kwestiach. A na Eucharystię zabieramy dzieci ze sobą, to najlepszy sposób przekazywania im wiary, już od najmłodszego uczą się uczestnictwa w Eucharystii i prawidłowego zachowania. Z tym bywa różnie, szczególnie że w naszej wspólnocie jest dużo maluchów, ale jedne uczą się od drugich. Poza tym zawsze bierzemy instrumenty typu grzechotki i tamburyny na których dzieci fantastycznie grają, gdy my śpiewamy. Ja też jestem żoną kantora i głównego odpowiedzialnego w jednym . Bardzo bałam się tych pierwszych Eucharystii z dwójką maluchów, starszy wtedy nie chodził jeszcze, ale pomagały mi trochę siostry ze wspólnoty, a w kryzysowych sytuacjach męża zastępował inny kantor. Zobaczymy jak będzie z trójką )) W tej chwili bardzo pomaga mi fakt pięciu ciąż w naszej wspólnocie, dla każdej to trzecie lub czwarte dziecko, więc mamy w sobie oparcie, pociechę i "bazę" wymiany informacji, hihi. Przepraszam, strasznie się rozpisałam, ale ostatnio dzieciaki mi chorowały i nie miałam kiedy zaglądać na forum. Teraz odrabiam zaległości. Odpowiedz Link
ewela08 Re: Mamy neokatechumenalne. 25.11.06, 16:15 My z Neo często mówimy, że nasze dzieci jak od małego są na drodze to są spokojne. Moje maleństwo jakoś daje nam słuchać i aktywnie uczestniczyć w drodze. Odpowiedz Link
aska1972 Re: Mamy neokatechumenalne. 30.09.06, 10:19 Witajcie, bardzo dawno tu nie zaglądałam, bo nawał obowiązków itd. Same wiecie... Chciałam się dopisać do neo-mam. Jesteśmy we wspólnocie od 3 lat. Nasza wielodzietnośc wynika właśnie z bycia na drodze. moje spostrzeżenie jest takie, ze tylko tutaj ludzie nas rozumieją i nikt nie krytykuje naszego sposobu życia. Wspólnota daje nam dużo siły. Tej najważnieszjszej duchowej i tej ludzkie: uśmiech, dobre słowo... Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 09.10.06, 23:23 Pod koniec listopada jedziemy na trzydniowa konwiwencje.Po raz pierwszy z niemowleciem.Maly bedzie mial 3 miesiace.Poradzcie, co warto wziac ze soba, a co sie zupelnie nie przyda.Nie mamy samochodu, a do Hagi musimy dojechac od siebie 50 km pociagiem.Potem mamy juz autokar i jedziemy jako wspolnota razem. Na miejscu sa lozeczka turystyczne i wanienki do kapania, pojedzie tez moja mama, ktora zaopiekuje sie malcem. Chodzi o to, by nie brac zbednego bagazu. Odpowiedz Link
aska1972 Re: Mamy neokatechumenalne. 19.10.06, 08:19 My byliśmy właśnie na regionalnej. Ale pojechaliśmy samochodem i do hotelu gdzie były takie średnie warunki, więc ja brałam prawie wszystko, włącznie z łóżeczkiem turystycznym i miską do kompania. Trudno mi poradzić, co Ci się przyda. Ja wzięłam dużo ubranek dla młodego, bo on jeszcze dużo ulewa, ale ma dopiero 3 tyg. Myślę, że Ty już nie masz tych problemów. Ogólnie jestem bardzo zadowolona. Młody spisał się na 6-tkę pozostałe baby też, a ja wzmocniona słowem walczę obecnie z wirusem jaki mamy w domu Odpowiedz Link
neomama Re: Mamy neokatechumenalne. 19.10.06, 20:08 My też właśnie wróciliśmy. byliśmy w Jastrzębiej Górze. A wy? Pozdrawiam. Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 20.10.06, 21:48 My jedziemy dopiero za miesiac.Maly ma juz 11 tygodni, wiec za miesiac moze byc juz siedzacym niemowlaczkiem)Jest bardzo duzy i silny, stad tak przypuszczam. Jedziemy do pieknego miejsca w Brabant(dzielnica Holandii), do wspolnoty Focolare.Jest to kompleks palacowy, dwie stajnie przerobione sa na pokoje dla gosci, w stodole zrobiona kaplica.Maja tam wszystko, co potrzebne: i wanienki, i lozeczka turystyczne, i lodowka jest, i kacik, gdzie w srodku nocy mozna sobie cos podgrzac.Tak wiec warunki wysmienite! Pojedzie z nami tez moja mama, ktora jest na Drodze, ale tym razem wystapi w roli nianki) Nasze wspolnoty sa w niebezpieczenstwie.W Holandii parafia rzadzi nie proboszcz, a Rady Parafialne, no i w naszej parafii jest kilkoro takich, ktorzy maja duzo do powiedzenia i chca Droge wyrzucic z parafii. W te niedziele idziemy na pielgrzymke w tej intencji.Pomodlcie sie i Wy za Droge w Hadze.Proboszcz jest na szczescie sam na Drodze i nam bardzo przychylny, ale cierpi staruszek. Odpowiedz Link
neomama Re: Mamy neokatechumenalne. 22.10.06, 20:20 U nas bardzo dużo się mówi o trudnej sytuacji wspólnot w Holandii. Oczywiście będziemy się modlić. Pozdrawiam gorąco Ania Odpowiedz Link
neonka693 Re: Mamy neokatechumenalne. 27.10.06, 22:46 A ja niestety nie moglam pojechac (( Dzien przed wyjazdem dzieciaki i ja wyladowalismy z zapaleniem oskrzeli w lozkach. Maz pojechal sam, a ja mialam "konwiwencje" w domu. Sytuacja swietnie pasowala do tematu Konwiwencji. Noce byly makabryczne, dni podobnie, a ja sama z maluchami i w zagrozonej ciazy w ktorej mialam prowadzic "kanapowy" tryb zycia, a przy oskrzelach "dwa dni wylezec plackiem" hehe. Oczywiscie Rodzice tez na konwiwencji, niania ktora miala zostac z chlopcami, rozlozona grypą, inne nianie zaangazowane w opieke nad dziecmi tych, co pojechali. I na to wszystko wiadomosc, ze rozpoczynamy za tydzien (czyli od tej niedzieli) katechezy... Po ludzku nie do przeskoczenia, ale widze jak wszystko Pan uklada, choc demon nad tym szaleje! Prosze Was o modlitwe w sprawie tych katechez, zaczynamy w calkiem nowej miejscowosci. Neomama, my mielismy konwiwencje w Cetniewie, czy juz sie kiedys na wspolnej konwiwencji nie spotkalysmy??? Bo Torun bywal w Cetniewie nie raz...i mamy te sama ekipe katechistow! Odpowiedz Link
neomama Re: Mamy neokatechumenalne. 28.10.06, 14:24 No to faktycznie miałaś, typową jazdę przy okazji konwiwencji. Moje dziewczyny też chwyciło zapalemie krtani przed samym wyjazdem. Ale one na szczęście mogły zostać z moimi rodzicami. Pojechała tylko najmłodsza i dzięki Bogu wśród braci był lekarz, bo ostatnie dwa dni to były nieustanne duszności. Ale na szczęście już po wszystkim. Mam nadzieję, że u Ciebie też. A spotkać się nie mogłyśmy, bo my w tym roku byliśmy pierwszy raz, bo po drugim scrutinium zostaliśmy katechistami. I nam też zaczynają się katechezy, tzn tylko na razie słuchamy. Ale zmaganie jest. Oczywiście będziemy się modlić. Pozdrowienia dla Was i oczekiwanego maluszka. Odpowiedz Link
kasiulka1975 Re: Mamy neokatechumenalne. 01.11.06, 10:41 Bardzo Was prosze o namiary do kogos odpowiedzialnego za wspolnote neokatechumenalna w Irlandii-w Dublinie.Nie moge sie od jakiegokolwiek ksiedza tu dowiedziec kiedy sa katechezy,chcielibysmy z mezem wejsc na Droge tutaj bo mieszkamy tu od ponad 3 lat,bylismy we wspolnocie w Polsce(ale nie w Neokatechumenacie,ale takiej ewangelizacyjno-charyzmatycznej).Czy mozecie mi doradzic i pomoc?Moze na prywatnego maila?Pozdrawiam Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 02.11.06, 22:28 kasiulka, ja tez szukalam wspolnoty w Holandii przez dziesiate osoby, choc moi katechisci w Polsce dali mi namiary na seminarium Redemptoris Mater i rektora owego seminarium, Polaka.Niestety, adres mejlowy seminarium byl nieaktualny... Sprobuj moze na necie poszukac seminarium w Irlandii i przez nich na pewno dotrzesz do wspolnoty blisko swojego miejsca zamieszkania.Swoja droga ja tez szukam, jak znajde, do wkleje Ci linka.Z Bogiem! Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 05.11.06, 13:17 Mam pytanie: od kiedy zostawialyscie dzieci z niankami? Moj niemowlak ma 3 miesiace, do tej pory jesli musi z kims zostac, to z babcia, ktora zna go od urodzenia.Wkrotce jedziemy na konwiwencje, wspolnota chce najac nam nianke (swoja droga, ladnie z ich strony), a ja panikuje, bo to dziewuszka, ktora nie ma doswiadczwenia bycia matka, no i z niemowlakami nigdy nie zostawala.Niby malec jest juz w wieku, kiedy normalnie daje sie dzieci do zlobka, a jednak mam watpliwosci.Najlepiej, zeby moja mama mogla z nami pojechac, ale rodzinka z Polski juz ja wzywa z powrotem, wiec pewnie babcia wkrotce nas opusci.A potem wyjazdy na liturgie.Zawsze biore malca z nami, ale nie zawsze mamy mozliwosc jechania samochodem.Idzie zima, a w nosidelku na wiatr i deszcz dzieciaka nie bede narazac.Podzielcie sie, wy bardziej doswiadczone) Odpowiedz Link
ewela08 Re: Mamy neokatechumenalne. 25.11.06, 16:26 Odwagi jak to mówi Stryjek. Bóg nie pozwoli aby stało się coś twojemu maleństwu. Ja byłam na spotkaniu z Kiko w Amsterdamie. podczas ewangelizacji w Essen chodziliśmy sporo kilometrów pieszo a ja byłam w 7 m-cu ciąży. Może ta dziewczyna akurat jest "stworzona" do opieki nad maluchami. Pozdrawiam Odpowiedz Link
barbegazi Re: Mamy neokatechumenalne. 03.11.06, 00:02 Ja mam przyjaciol w Dublinie ktorzy sa tam w neo i moge podac telefon do nich.Ale kasiulka ... my sie chyba znamy,co? Pozdrawiam znad morza. Odpowiedz Link
w_isienka Re: Mamy neokatechumenalne. 12.11.06, 12:09 A ja pozdrawiam siostre wspolnotowa co prawda bylą, ale zawsze no i jednoczesnie rodzine Pozdrowienia dla meza i dzieciakow Zazdroszcze ci, ze masz rodzicow tak blisko, ja raczej nie bede miala tego komfortu - mam daleko do wspolnoty, daleko do rodziny... Zostaje Bog i wsparcie meza taki wybor... Pomodl sie za swoja byla siostre wspolnotowa czasem... Pokoj z Toba P.S.Na razie nie jestem mamą, ale kto wie - pewnie w stosownym czasie samo to wszystko jakos wyjdzie... w kazdym razie - jestem sympatykiem rodzin wielodzietnych i dlatego tu cos skrobnelam Trzymajcie sie dziewczyny! Odpowiedz Link
w_isienka Re: Mamy neokatechumenalne. 12.11.06, 12:11 A pozdrowienia byly dla neonki693 Odpowiedz Link
neonka693 Re: Mamy neokatechumenalne. 21.11.06, 14:55 Dziękuję za pozdrowienia! Będę się modliła i tez proszę o wsparcie w modlitwie wszystkie mamy z neo. Jesteśmy właśnie w katechezach, w całkiem nowej parafii, wczoraj mieliśmy pierwszy kerygmat, w czwartek drugi. Poza tym w macierzystej naszej parafii tez trwają katechezy. Demon szaleje na całego, dlatego modlitwa każdego w tej intencji bardzo się przyda. Nawet nie mam za dużo czasu żeby poczytać forum, co dopiero pisać. Ciągle jakieś ważne sprawy, telefony, chore dzieciaczki. Czasami łapię się na tym że zapominam że jestem w ciązy, ale na szczęście synek (podobno) kopniaczkami sprowadza mnie na ziemie. Pokój Wam! W_isienka, a może ujawnisz się na privie? Odpowiedz Link
elajanik2 Re: Mamy neokatechumenalne. 24.11.06, 10:14 szkoda że tak niewiele piszecie i dość rzadko brakuje mi rozmowy z kimś kto wie co znaczy mieć pięcioro dzieci i męża który wraca z pracy tylko na niedziele.w zasięgu żadnej babci do pomocy ani cioci. No i dzieci {2} uczące które wykorzystują sytuację że tata daleko i nijak nie mogę ich zagonić do nauki.Chwała Panu że są siostry ze wspólnoty które pomagają, gdy np. trzeba iść na szczepienie z najmłodszym {4 mies.}albo zabrać córcię {2 latka}na spacer.Ogólnie nie jest tak żle bo gorzej bywało gdy mój Sławek był bez pracy.pan Bóg sie troszczy.pozdrawiam i pokój z wami. Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 24.11.06, 13:19 Pokoj Wam! Pozdrawiam wszystkie mamy, zwlaszcza te neo)Ja jestem mloda mama, nasz pierworodny ma 3,5 miesiaca.Wlasnie wrocilismy z jego pierwszej w zyciu konwiwencji wyjazdowej! Mialam lux, bo byla z nami moja mama, ktora zaopiekowala sie malym, wiec nie musialam brac niani, ktorej malec by nie znal.Niestety, mama juz wrocila do Polski, no i teraz jestem w domu sama z Christiankiem.Moj maz pracuje(dzieki Bogu!) na dwie zmiany, ja tez mam pare godzin, zmieniamy sie przy dziecku.Na szczescie moge sobie tak ustawic lekcje, jak mi pasuje, z tym, ze przy zmianowym systemie mojego meza nie jest to takie proste:jednego tygodnia idzie na rano, innego na noc,a odespac tez musi. Podobnie jak Ela nie mam tu rodziny;wszyscy w Polsce,prawie 2 tysiace kilometrow stad...Rodzina meza wlasne rzepki skrobie, szwagierka zreszta sama jest w ciazy, tesciowa biega raczej do niej, bo ciaza zagrozona, a jest jeszcze starszy chlopczyk, to trzeba pomoc.Siostry ze wspolnoty tez daleko, mamy ponad 50 km do Hagi, wiec nikomu nie chce sie za bardzo nawet na przygotowania do nas przyjezdzac, a coz dopiero do dziecka.Na liturgie na szczescie wozi nas prezbiter, ktory sam tez dojezdza.Nie wyobrazam sobie podrozy pociagiem i tramwajem dwa razy w tygodniu z niemowleciem, przy deszczowej i wietrznej pogodzie( Odpowiedz Link
barbegazi Re: Mamy neokatechumenalne. 16.11.06, 01:20 Ja z mężem byłam kiedyś we wspólnocie ewangelizacyjno- charyzmatycznej...Przeprowadziliśmy się do innego miasta i od 3 lat nasz przyjaciel namawiał nas na neokatechumenat.Mieliśmy wtedy 1 dziecko i mówiliśmy mu że w neo jest za dużo spotkań i nie będziemy mieli czasu.A teraz mamy 3 dzieci i chyba wybierzemy się na katechezy)) Jakoś nie twierdzę już że nie mamy czasu)) Pozdrawiam Odpowiedz Link
madzi1983 Re: Mamy neokatechumenalne. 17.11.06, 13:10 Ja jestem z neo, z Lublina, 9 lat na drodze, szukam innych mam-neonek Odpowiedz Link
elajanik1 Re: Mamy neokatechumenalne. 19.11.06, 15:30 MAM NA IMIę ELA, JESTEM Z CZęSTOCHOWY PIęć LAT NA DRODZE I PIęCIORO DZIECI.POZDRAWIAM Odpowiedz Link
elajanik2 Re: Mamy neokatechumenalne. 26.11.06, 11:47 dzisiaj naprawdę odpoczywam.Z piątku na sobotę wrócił w końcu na stałe z delegacji mój mąż(sławek). poszliśmy normalnie wczoraj na eucharystię, chociaż tylko z trójką najmłodszych dzieci, bo najstarszy(15lat)pojechał na konwiwencje, a młodszy(12lat)do babci na wieś.Sławek stwierdził, że w zasadzie to jesteśmy "prawie"sami w domu.dobre.przed eucharystią okazało się że jest tylko jeden prezbiter, na trzy wspólnoty, co oznaczało ogromny ścisk na salce, a co za tym idzie liczne narzekania.Ale ostatecznie jak to zwykle bywa wszyscy się zmieścili, i byli zadowoleni.Dzieci w miarę spokojne, mąż u boku, gotowy by pomóc mi w każdej chwili.super.Pan Bóg wszystko przewidział, i dał nam jak zwykle to co dla nas najlepsze.Król Wszechświata!!!Trochę mnie poniosło ale czuję ogromną wdzięcznośc, za to co mam.Dzisiaj dzieci starsze wracają, wiem że wieczorem zapanuje olbrzymi chaos, każdy będzie chciał opowiadać, o tym co przeżył, wiem że wieczorem padnę zmęczona, ale naprawdę szczęśliwa.Wiem że mam za co dziękować Bogu.To wszystko jest niezwykłe.pozdrawiam i pokój z wami. Odpowiedz Link
elajanik2 Re: Mamy neokatechumenalne. 02.12.06, 19:13 jest sobota godzina19, więc powinnam być na eucharystii, a ja siedzę w domu.Już wiem że będę zła cały wieczór, oraz jutrzejszy dzień.Niestety mąż poszedł sam z najstarszym synem, a ja z resztą zostałam w domu,bo maluchy nie spały w dzień, więc i tak by nie wytrzymały do 22.00.Nam tyle zawsze schodzi.Trudno może za tydzień lepiej się zorganizujemy.pokój z wami. Odpowiedz Link
neomama Re: Mamy neokatechumenalne. 04.12.06, 13:51 To penie nieźle szatan Tobą miotał. Znam to - okropność. U nas też przez jakiś czas opuszczałam sobotnie eucharystie ze względu na najmłodszą córkę, która jest bardzo żywa i często głośna. Ale teraz chyba się przyzwyczaiła albo modlitwa wspólnoty poskutkowała. Pozdrawiam Ania Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 04.12.06, 17:47 My tez od dwoch tygodni nie bylismy we wspolnocie.Najpierw Eucharystia odwolana, bo wizytacja biskupa w parafii, a w tym tygodniu bylam po prostu padnieta i chcialam sie nareszcie wyspac.U nas wyprawa na Eucharystie do Hagi to naprawde wyprawaMusze malego nakarmic przed droga, pora karmienia o 20.00 akurat w porze wyjazdu.Czesto jeszcze malec siedzi przy piersi, gdy nawet prezbiter po nas przyjezdza, a ostatnio nie przyjezdza.Czesto jeszcze mi sie zaleje, zrobi kupe i tym podobne atrakcje, wiec w nerwach, na wlaczonym silniku, przebieram go, pakuje w maxi cosi i jak zasnie w drodze, to jestem szczesliwa.Wracamy do domu na polnoc albo i pozniej.No i kapanie, nasza kolacja, a potem znow maraton od 4.00. Wczoraj maly marudzil strasznie, bolal go brzuszek, a ja nie mialam juz cierpliwosci do niego.Jeszcze zlosc mnie wziela na tesciowa i meza, bo nikt mi nie pomoze, moge sie nosem podpierac, a oni rozwaleni przed telewizorem,no i agresje wyladowalam na Bogu ducha winnym dziecku.Musialam sie chociaz godzinke zdrzemnac, wiec po prostu weszlam do lozka, zaciagnelam koldre na glowe i niech sie wali i pali, nic mnie to nie obchodzi.Maly wrzeszczal, maz udawal, ze spi, w koncu sie podniosl i zabral malego na dol, a ja moglam odpoczac. Moja tesciowa wyznaje zasade, ze dziecko ma sie soba samo zajac, a ingerencja doroslych ma sie sprowadzac tylko do tego, by je nakarmic i przewinac.W piatek po raz pierwszy zostawilam malca pod jej opieka.Gdy wrocilam po 5 godzinach stwierdzilam, ze maly jadl dopiero tuz przed moim przyjsciem, nakarmiony zreszta przez tate, ktory wczesniej wrocil, siedzial w mokrym poulewanym ubranku przed telewizorem i plakal, a babcia zamiast sie dzieckiem zajac, to plotkowala z sasiadka.A chcialam dziecko wziac ze soba! Jechalismy ogladac mieszkanie... Czekamy juz prawie trzy lata, no i nareszcie sie doczekalismy,ze nas wzieto pod uwage.Niestety, dzis sie dowiedzielismy, ze kandydat nr 2 tez zaakceptowal to mieszkanie, a my bylismy trzeci na liscie, wiec przeszlo nam ono przed nosem...Chyba, ze jutro sie okaze, ze ow kandydat ma za wysokie dochody na mieszkanie socjalne albo jednak wycofa swoja kandydature.Tak wiec jestem rozgoryczona i miejsca nie moge sobie znalezc.Na szczescie ladna pogoda, to bylam dzis prawie cale popoludnie z malym w parku.Tesciowej nie ma, cicho w domu, pranie sie zrobilo, obiad z wczoraj dojedlismy, troche podlubalam na drutach, i mi przeszlo.Moze wieczorkiem wlacze sobie polski film na DVD) Odpowiedz Link
neomama Re: Mamy neokatechumenalne. 05.12.06, 11:11 Ja też mam dosyć. Doskonale cię rozumiem. Znowu nie byłam na katechezach, których powinniśmy słuchać, bo rozchorowała się najstarsza. Nie mam serca ciągle wykorzystywać rodziców, tym bardziej, że tato jest krótko po udarze. Zresztą te ostatnie dwa tygodnie to takie maratony. Ciągle coś. Nie pamiętam naprawdę kiedy ostatni raz piłam z mężem popołudniową herbatkę. Dzisiaj znowu katecheza, do tego moje usg i z tatą do kardiologa. Jutro mąż wyjeżdża w delegację... I tak w kółko. Ha ale się wyżaliłam. Wiem, że jutro mi przejdzie i znowu będę chwalic Pana za to co mam. pozdrawiam Ania Odpowiedz Link
elajanik2 Re: Mamy neokatechumenalne. 06.12.06, 09:41 rozumiem cię doskonale.wiem co to znaczy mieszkać po ślubie u teściów.co prawda nigdy nie było żadnych kłótni, czy awantur, ale faktem jest że każde małżeństwo powinno mieszkać osobno, wtedy unika się wielu niepotrzebnych sytuacji.kiedy się w końcu wyprowadziliśmy po trzech latach wspólnego mieszkania, odetchnęliśmy wszyscy z ulgą, a ja jestem od tamtej pory ulubioną synową.(jedynie piątka naszych dzieci stanowi dla teściów zagadkę)z tego co piszesz to naprawdę nie jest ci łatwo.napisz coś o sobie.jak to się stało że mieszkasz TAM a nie TU?czy masz tam jeszcze kogoś z rodziny? Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 06.12.06, 22:26 OK, wiec pisze. Swoje nawrocenie przezylam majac 24 lata.Wlasnie poraniona straszliwie wychodzilam ze zwiazku, ktory nie mial przyszlosci(4 lata chodzenia ze soba i okazalo sie, ze nie bylam jedyna, z ta druga mial juz dziecko).Leczylam sie z nerwicy serca, i bylo ze mna bardzo zle.Zostalam uzdrowiona przez Jezusa, calkowicie.Trwalo to co prawda pare lat gruntownej formacji, ale bylam w stanie przebaczyc temu czlowiekowi, a przede wszystkim samej sobie.Zaczynalam w Odnowie.Widzialam siebie wtedy w ewangelizacji, zrobilam kilka szkol miedzynarodowych, m.in.ICPE, w '95 weszlam na Droge.Bardzo pragnelam jechac na misje.W tamtym czasie nie myslalam nawet o malzenstwie, po prostu ewangelizacja to byl moj zywiol. Niestety, moja wspolnotka nie rozwijala sie, a wrecz umierala.Po dziesiatkach rekatechez, polaczen, przeniesien z parafii do parafii, po 10 latach nareszcie doczekalismy sie I scrutinium.Zostalo nas juz tylko 4 z tej pierwotnej wspolnoty...No i moi katechisci twierdzili zawsze, ze po prostu jestem jeszcze za nisko w formacji, nie mam etapow, by moc na misje jechac.Chcialam wejsc do wspolnoty ICPE.Zostalam odrzucona, ze wzgledu na niezaleczona przeszlosc(rozwod rodzicow, zla relacja z matka).Tak wiec nie dosc, ze jako dziecko nacierpialam sie nie za swoje winy, to jeszcze i moje powolanie zostalo przekreslone.Przechodzilam depresje.Nie moglam sie odnalezc, czulam sie tak, jakbym przegrala zycie i nie bylo juz wyjscia.Zaczelam robic terapie, szukalam pracy, probowalam roznych relacji nastawionych na malzenstwo - nic mi nie szlo.Mieszkalam z matka, ktora nadal toksykowala mnie skutecznie. Mialam dobrego kierownika duchowego, z ktorym pracowalam wtedy, i to on pomogl mi przejsc przez ten okres.Pomyslalam, ze skoro nie ma dla mnie pracy w Polsce, to poszukam zagranica.Mam latwosc w uczeniu sie jezykow obcych.Zaczelam szukac na internecie.No i tak przez internet poznalam mojego meza. Najpierw pol roku czat, w miedzyczasie robilam kurs jezyka francuskiego, z mysla o wyjezdzie do pracy do Francji.Niestety, tu tez droga byla zamknieta.Wtedy moj nowy internetowy znajomy zaproponowal mi przyjazd do Holandii w poszukiwaniu pracy.Moglam zamieszkac u jego rodzicow, jego mama(a raczej pracodawczyni jego mamy) pomogla mi znalezc prace.Po poltora roku pobralismy sie. Bedac juz w Holandii znalazlam wspolnote Drogi.Duzo mielismy faktow na to, ze wlasnie my mamy byc razem, choc byl i taki katechista, ktory nas zupelnie razem nie widzial i utrudnial.Problem jest w tym, ze moj maz byl i jest nadal bardzo zalezny od swoich rodzicow.Tesc zmarl dwa lata temu, ale tesciowa nadal ma ogromny wplyw na syna, a wychowali go tak, ze on nic nie musi, za nic nie odpowiada, nie ma zadnych obowiazkow.Ja go wprowadzilam na Droge, jestesmy razem we wspolnocie, juz po I scrutiunium, ktore robilismy tez razem.Od kilku tygodni robimy tez terapie malzenska u chrzescijanskiego psychologa(o, to tez rzadkosc w Holandii, podobnie jak wspolnoty!).Mamy pieknego, zdrowego synka, ktory rozwija sie ponad wiek, no a teraz nadszedl czas, ze doczekalismy sie wlasnego mieszkania.Dwa i pol roku temu zapisalismy sie na mieszkanie socjalne, no i teraz wlasnie sa juz takie, gdzie jestesmy w pierwszej dziesiatce chetnych. Wczoraj wlasnie jedno przeszlo nam kolo nosa, bylismy trzeci, ogladalismy juz to mieszkanie, piekne.Smaczku sobie narobilismy, a w ostatniej chwili ten, kto byl drugi na liscie, zaakceptowal to mieszkanie i jemu sie ono dostalo. Dzis za to dostalismy list z innej korporacji, z zaproszeniem do obejrzenia innego mieszkania.Wieksze, 4 pokoje,na 1 pietrze, w miejscowosci nadmorskiej, obok parku, i o cale 100 euro tansze od poprzedniego.Jutro jedziemy ogladac. Tak wiec moze juz na Swieta sie przeprowadzimy. Z tesciowa bylo mi bardzo ciezko.Teraz po prostu staram sie nie wchodzic jej w droge, miec swoje zycie i relacje trzymac na poziomie malej kawusi.A jak ona mi w droge wchodzi, to brac to za dobra monete i nie klocic sie, a poprawic po niej wtedy, gdy nie widzi.Bardzo mi dokuczala, dyskryminowala, no bo Holenderka nie jestem, tylko z jakiejs zapadlej bidnej Polski(a gdzie to wogole na mapie?), no i samo to, ze u niej mieszkamy, to jej musi byc zawsze na wierzchu i z nami liczyc sie nie musi.Ani naszego malzenstwa nie zaakceptowala(a po ch... wam sakrament!), ani ciazy( co ta zacofana Polka o antykoncepcji nie slyszala?).Pierwsza jej reakcja na to, ze bedzie babcia, to podwyzszenie nam oplat za mieszkanie... Bardzo sie chcialam jak najszybciej od niej wyprowadzic, bo ani gosci tu przyjac nie moge i nie ma mowy o tym, by ktos z rodziny na wakacje przyjechal, ani nie mam nic do gadania w kuchni czy odnosnie remontow.Dom jest nieprzystosowany dla dziecka, choc wielki.No i ciagly zly wplyw na mojego meza.Gdy ja od niego wymagam, to leci do mamusi, a mamusia go wyrecza.I taka robota.Ani sie poklocic ze swoim, bo matka sie wtraca i bierze strone synka, ani cos razem zaplanowac, ani meza w role meza i ojca wprowadzic, bo mamusia ciagle go trzyma w roli malego niunia.A jemu w to graj! Nie raz katechisci byli juz u nas, rozmawiali.No ale gdy urodzil sie Christian, sprawy nabraly jeszcze gorszego biegu i poprosilam lekarza rodzinnego o terapie psychologiczna.Przyjechala tez moja mama.Zaczelismy cos robic, mezowi zaczelo zalezec na rodzinie.A tesciowa wlasciwie cieszy sie, ze sie wyprowadzimy.Bardzo jej ciazy obecnosc malego dziecka w domu, rozwalone zabawki czy wozek na dole w salonie, butelki i smoczki w kuchni, placz dziecka w nocy i pieluchy w koszu. A maz chyba nareszcie dojrzal do tego, by ciac pepowine. Odpowiedz Link
aska1972 Re: Mamy neokatechumenalne. 08.12.06, 22:28 Muszę się z wami podzielic ogromna radością. Właśnie wróciliśmy z Eucharystii, która odbyła się w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach pod przewodnictwem samego Kardynała St.Dziwisza. Ale było cudownie. Naładowałam się do pełna Bardzo tego potrzebowałam, bo mnie coś Duch opuszczał, a teraz się czuje jak samochód zatankowany do pełna )) Odpowiedz Link
neonka693 Re: Mamy neokatechumenalne. 08.12.06, 22:56 A ja właśnie wróciłam z katechezy adwentowej, gdzie nasi katechiści mówili, ze właśnie w Łagiewnikach dziś trwa Eucharystia z kard. Dziwiszem. A mogę prosić o relację na priva? Odpowiedz Link
joolla6 Re: Mamy neokatechumenalne. 09.12.06, 18:01 dziewczyny macie link na górze we wstępie na forum, może być taki tytuł czy ma byc inny?? Odpowiedz Link
aska1972 Link ze zdjęciami z Łagiewnik 10.12.06, 14:18 Podaję link do zdjęć, niestety nie ma mnie na żadnym, ale przeciez nie o mnie tu chodzi my.opera.com/olocop/albums/show.dml?id=171750 Odpowiedz Link
neomama Re: Link ze zdjęciami z Łagiewnik 10.12.06, 20:50 To musiała być piękna Eucharystia. Nie dziwię się, że wróciłaś napełniona Duchem Św. Pozdrawiam Ania. Odpowiedz Link
mamamonika Dziewczyny, nie obraźcie się na mnie... 12.12.06, 14:44 ale rzucę kilka luźnych uwag. Broń Boże nie chcę nikogo oceniać czy posumowywać, opiszę swoje doświadczenia. Już kilka razy (zwłaszcza na studiach) próbowałam jakoś pogłębic swoje życie duchowe, szłam na jakies spotkanie - i... zawsze czułam się jak kosmitka. Albo egzaltacja (u mnie dzieci chorują - u Was demon się wścieka - bez urazy ), albo jakieś towarzystwo wzajemnej adoracji - ludzie z dawien dawna ze sobą i niechętnie patrzący na świeżą krew, która jeszcze ma swoje zdanie , albo miałam wrażenie, że trafiłam na oddział dla głęboko zakompleksionych... Po prostu nic nie mogłam dla siebie znaleźć. A czasem chętnie bym się pospotykała z ludxmi głębiej zaangażowanymi i się porozwijała. Ale jakoś swojej 'drogi" nie mogę znaleźć... Odpowiedz Link
andevi ja sie bynajmniej nie obrazam:))) 12.12.06, 18:20 ale Twoj post dal mi do myslenia.Wiesz mam chyba ten sam problem.Na Drodze jestem 13 lat, a dochrapalam sie dopiero I scrutinium...Wczesniej Odnowa, a jeszcze wczesniej Oaza i skauting.I dochodze do jednego wniosku: jesli sam nie budujesz osobistej relacji z Bogiem, to cala formacje o d... potluc! Jestesmy z mezem w takim momencie, ze calkiem powaznie zastanawiamy sie nad zmiana wspolnoty.Moze nie formacji, bo Droga bardzo nam sie podoba i do formacji jako takiej zastrzezen miec nie mozna, ale to, w czym siedzimy trudno wspolnota nazwac. Zreszta, dziewczyny z dluzszym stazem, doradzcie! Problem jest tego typu.Ale zaczne od poczatku.Parafia,w ktorej jest Droga, to parafia dla robotnikow latynoskich.Niby sa msze po holendersku, dla Holendrow, ale cale zycie parafii to Latynosi.No i Droga sie na gruncie latynoskim tu zaczela.Co prawda najstarsza wspolnota jest holenderska, ale narodzila sie nie w Hadze, a w Leiden, i potem zostala przeniesiona.Proboszcz jest z rodzaju najemnikow, lata zyl w konkubinacie(konkubina zmarla kilka lat temu) i nawet prowadzac kurs przedmalzenski sie tym chwali, jakoby mial doswiadczenie "malzenskie", choc jest jednoczescie w ekipie katechistow(?????!).Byl tez prezbiterem naszej wspolnotki.Coz, Echa nie bylo, natomiast pogadanka tematyczna z proboszczem jako prowadzacym. Rok temu polaczono nas z rownolegla wspolnota latynoska.Oni mieli cudownego prezbitera, po Redemptoris Mater, ale tez Latynosa)Bardzo sie z tego cieszylam, ze nareszcie ksiadz z prawdziwego zdarzenia.Wkrotce po fuzji zrobilismy tez etap.Niestety, problemem okazal sie jezyk.To byla wspolnota hiszpanskojezyczna, no i wiekszosc wspolnot w parafii jest hiszpanskojezycznych.Katechisci odpowiedzialni za Droge w Holandii nakazali, by wszystko odbywalo sie po holendersku, by bracia emigranci uczyli sie jezyka.Tak czy siak egzystuja przeciez w spoleczenstwie, ktore na co dzien uzywa tego jezyka, czy to w pracy, czy w szkole.Wszyscy ci bracia wiec znaja holenderski lepiej czy gorzej.Dla wielu braci z holenderskojezycznej wspolnoty rowniez nie jest to jezyk ojczysty.W naszej wspolnocie sprzed fuzji bylo tylko czworo Holendrow!A reszta to Francuzi, Wlosi, Arabki, Arubianki,Niemcy, no i jedna Polka)Nakaz nakazem, a bracia Latynosi nadal trwaja przy swoim hiszpanskim... Niby liturgie i Eucharystie odprawiane sa w jezyku holenderskim , ale dzielenie w grupkach, przygotowania, tematy, nawet Echo, konwiwencje, wszystko to jest po hiszpansku.Latynosow jest wiekszosc, tworza oni wspolnote we wspolnocie, my z mezem czujemy sie wyrzuceni poza nawias, chocby przez nieznajomosc jezyka hiszpanskiego. W czasie konwiwencji wlasciwie nie uczestniczymy w dzieleniu, bo tlumacze tlumacza tylko czesc,przy stole tez kroluje hiszpanski, wiec siedzimy czesto jak na tureckim kazaniu. Inna rzecz, to mentalnosc.Ci bracia nie uznaja nad soba autorytetow, nie musza sie stosowac do zasad.Mojego meza bardzo to gorszy. Dzieci w czasie liturgii zachowuja sie jak stado psow spuszczonych z lancucha, a gdy zwrocic uwage rodzicom, to jeszcze oberwiesz ty po glowie.W czasie agapy kradna co lepsze kaski, nie umieja sie dzielic, i nikt na to nie zwraca uwagi.Stroj siostr podczas liturgii jest tak sexy, ze moj maz czesto musi po prostu wyjsc, by go nie kusilo.A najgorzej jest podczas Paschy, wtedy to juz wogole rozebrane przychodza... Jak budowac relacje, gdy nie nalezysz do "klubu"? Jak sie porozumiec, gdy oni z wrogoscia albo lekcewazeniem odnosza sie do zalecen katechistow? Pare razy rozmawialismy juz z katechista na ten temat i prosilismy o przeniesienie do innej wspolnoty.De facto Holendrzy juz dawno z tej wspolnoty wyciekli, zostalismy tylko my. Czy jest mozliwa formacja w takiej atmosferze? W obrebie tego samego miasta niemozliwe jest przeniesienie do innej wspolnoty, bo wspolnoty istnieja tylko w tej parafii.Nadarza sie okazja, ze moze przeprowadzimy sie blizej Harlemu, tam tez sa wspolnoty.Czy tu, czy tam, i tak musimy dojezdzac.A jesli sie nie da? Moj maz chodzi do wspolnoty jak pod noz, ja sama tez trace motywacje, a oboje po prostu mamy wrazenie, ze tracimy czas. W Polsce nie ma tego problemu; spoleczenstwo monokulturowe i monojezyczne. A ja z wlasnego doswiadczenia wiem, ze wspolnota moze byc miedzynarodowa, ale jest jeden warunek: musi byc jednojezyczna.A jak z Babel zrobic Pentecoste? Bog to moze sprawic, ale chyba nie wbrew woli ludzi.A co Wy na to? Odpowiedz Link
aska1972 Do mamamonika 13.12.06, 09:01 Ja też się wcale nie obraziłam, wręcz przeciwnie, uśmiechnęłam. Wiesz, ja też kiedyś widziałam to w ten sposób. Widzisz, to jest tak, że jak tworzy się wspólnota to tak jak rodzina. Razem przeżywamy swoje radości, smutki itp, a to bardzo łączy i być może ktoś z zewnątrz może się czuć trochę "z boku". Moja wspólnota jest bardzo młoda wiekiem, stażem i niestety liczy niewiele osób i każda "świeża krew" jet witana z radością. A z tym wściekaniem demona, hehe.... To mnie rozbawiło najbardziej To zauważyłam z perspektywy czasu, że jak ma być jakieś ważne wydarzenie, które ma służyć pogłębieniu naszej relacji z Bogiem to wtedy dzieje się najwięcej, tzn albo dzieci chorują, albo samochód się psuje, albo zaczynają się mega kłótnie z mężem itp. Mi trochę czasu zajęło żeby zrozumieć, że to faktycznie szatan zamiata ogonem, żeby nam te plany pokrzyżować. I może faktycznie z zewnątrz wygląda to śmiesznie, ale u nas we wspólnocie wystarczy rzucić hasło, że szatan miesza i już wszyscy wiedzą, że ten ktoś ma trudności i trzeba się za tę osobę modlić. Wiesz, neokatechumenat tworzą ludzie, jak wiadomo ludzie są różni, dlatego różne są też wspólnoty. I czasami zadziwiające jest gdzie też ten Pan Bóg nas umieścił, ale najważniejsze jest nie to z kim jesteś we wspólnocie tylko Twoja relacja z Bogiem, a otoczenie jest po to aby Ci pomagać budować tę "nić porozumienia" Ja miałam kiedyś taki kryzys, i też chciałam odejść ze wspólnoty, bo mnie denerwowali ludzie ich problemy itp ale sobie powiedziałam, że chodzę nie dla nich tylko dla siebie, żeby spotkać się z Panem Bogiem, porozmawiać tak w sercu z Jezusem. Przestałam na nich zwracać uwagę i bardzo szybko mi przeszła ta złość. I przyszedł taki czas, że potrzebowałam pomocy i pierwsi z pomocą byli właśnie Ci których najbardziej nie lubiłam. Teraz jestem szczęśliwa, że jestem z nimi i widzę, jak przez nich działa Duch Św. jak zmienia moje życie i jak zmieniam się ja sama Życzę Ci powodzenia w odnalezieniu swojej drogi Odpowiedz Link
mama_kasia Re: Do mamamonika 13.12.06, 10:07 Podczytuję sobie Wasz wątek A dzisiaj ucieszyły mnie Twoje słowa. Pozdrawiam A tak swoją drogą, to byłam na katechezach neo. Potem pojechaliśmy z mężem na konwiwencję założycielską. Ale nie zdecydowaliśmy się na tę formację. Jesteśmy w innej wspólnocie www.lew.republika.pl Odpowiedz Link
mamamonika Re: Do mamamonika 13.12.06, 17:42 Dzięki Ja tak sobie myślę, że mniej bym siebie widziała w takiej wspólnocie formacyjnej jak neo, bardziej w czymś w rodzaju klubu dyskusyjnego, gdzie sobie można intelektualnie poużywać Ciekawe, czy coś takiego wogóle jest... Odpowiedz Link
jol5.po Re: Do mamamonika 13.12.06, 18:00 >czymś w rodzaju klubu dyskusyjnego, gdzie sobie > można intelektualnie poużywać takie rzeczy to tylko na wychowaniu w wierze forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=16182 Odpowiedz Link
mamamonika Re: Do mamamonika 14.12.06, 11:40 Wiem, znam, czasu jakoś mało, ale będę wpadać w miarę skromnych możliwości Odpowiedz Link
andevi spotkanie z Kiko w Amsterdamie 15.12.06, 14:40 Witajcie dziewczyny! Wy sie tu chwalicie kard.Dziwiszem i Lagiewnikami, to i ja sie pochwale.W srode bylam na spotkaniu z Kiko w Amsterdamie.Bylo kameralnie, tylko wspolnoty z Holandii, a ze tych malutko, wiec mielismy Kiko na wyciagniecie dloni.Tlumaczyl go zreszta polski ksiadz)) Najpierw z niemieckiego na holenderski, bo odpowiedzialny za Holandie mowi po niemiecku, potem z wloskiego na holenderski.Lebscy ci nasi prezbiterzy! Kiko nawolywal mlodziez do modlitwy za misje ad gentes.Przedstawil tez dwie wspolnoty, ktore zostaly poslane do Holandii.Jedna jest w Amsterdamie, druga w Almere, obie zlozone z dwoch rodzin na misji, dwoch generante i ksiedza.W Amsterdamie Kiko rozdal 57 rozancow, samym ochotnikom, mlodziezy.Mlodzi przez rok maja codziennie modlic sie przed Najswietszym Sakramentem, odmawiajac rozaniec. No i jak zwykle z ogniem glosil kerygmat.Akumulatory naladowane)) Odpowiedz Link
neomama Re: spotkanie z Kiko w Amsterdamie 15.12.06, 15:25 No to super. Chyba w samą porę takie naładowanie akumulatorów. (przynajmniej po twoich ostatnich postach) Odpowiedz Link
andevi Re: spotkanie z Kiko w Amsterdamie 16.12.06, 21:29 Dzis przygotowywalismy Eucharystie.Sami, bo nikt do nas nie przyjechal na przygotowanie, mieszkamy w innym miescie.W ostatniej chwili okazalo sie, ze tesciowa wybywa na urodziny swojej szwagierki, najblizsza sasiadka - ktora moglaby ewentualnie posiedziec z malym- rowniez,na samochod nie mozemy liczyc, by moc malego ze soba zabrac.Wiec maz wzial chleb, ktory upieklam zawczasu i pojechal sam.A mnie na dodatek boli dziaslo - osemka sie wyrzyna...Malec jakis tez marudny, chyba sie przeziebil.Chce mi sie plakac i chyba dobrze, ze jestem sama w domu. Maz dzwonil do katechisty i rozmawial dosc dlugo o tym problemie z jezykiem hiszpanskim.Coz, przynajmniej katechisci wiedza o problemie.A co z nami? Czy nas przeniosa do holenderskojezycznej wspolnoty?Chyba na to sie nie zanosi. Odpowiedz Link
elajanik2 Re: spotkanie z Kiko w Amsterdamie 27.12.06, 22:30 zazdroszczę naładowanych akumulatorów.moje ledwo zipią.dawno nie byłam na eucharystii, ani na liturgii.dzieci chorują na zmianę, obecnie Pawełek ma ostre zapalenie ucha.najmłodszemu na dodatek wyżynają się zęby.Wkrótce mamy konwiwencje wyjazdową z katechistami(pewnie etapowa).normalnie byłabym bardzo zadowolona, ale teraz nie mam na to zupełnie ochoty.Nerwy mi siadają, nie mam cierpliwości do dzieci, czasem się po prostu DRĘ.Dobrze że Mój Sławek jest w tym wszystkim pomocny, oczywiście na tyle na ile pozwala mu praca, ale doceniam to że naprawdę się bardzo stara i widzę że mnie rozumie.to pomaga.Święta pozwoliły mi trochę odpoczywać, bo postanowiłam że nigdzie w tym roku nie pójdziemy, co zresztą byłoby niemożliwe ze względu na chorobę pawełka.jutro już mamy kolęde, ale nie sądze aby rozmowa z naszym księdzem w czymkolwiek mi pomogła.On ma swój osobisty pogląd na temat neo, pewnie wiecie o czym mówię.Dość użalania się nad sobą.pokój z wami! Odpowiedz Link
andevi Swieta Swieta i po Swietach 28.12.06, 09:04 Sluchajcie dziewczyny, przezylam! Pierwsze Swieta, do tego u tesciowej, i do tego po polsku.Stresowalam sie, bo tesciowa sprosila (mi na glowe oczywiscie) wszystkich swoich pociotkow, wiec mialam co robic w kuchni.Dobra organizacja- no i wyrobilam sie przed Wigilia)Nie robilam wszystkich tradycyjnych potraw, i tak by nie zjedli, wybralam to, co i tradycyjne, i dla nich zjadliwe, a wiec byl sledz w buraczkach z majonezem, sledz korzenny, sledz w oleju z cebulka (tego nie ruszyli), barszczyk czysty z tortellini, ktore udawaly uszka, karp smazony z ziemniaczkami i kapusta z grzybami, kompot z suszu i pierniczki.Na mak sie nie porywalam, bo nie znaja, a pszenicy nie dostalam.Po raz pierwszy sama sprawialam karpia.Jak to dobrze, ze w domu rodzinnym robia to zawsze mezczyzni)Towarzystwo apostazyjne, ale zaryzykowalismy wspolna modlitwe i czytanie Ewangelii.Bylo tez lamanie oplatkiem, ale musialam kilka razy wyjasniac idee tego gestu.Holendrzy potraktowali kolacje wigilijna bardziej jako folklor, egzotyke, no ale nie bojkotowali i do regul sie stosowali, tzn.nie uciekli od stolu przed telewizor po pierwszym daniu) Dla naszego malca byly to pierwsze Swieta.Mamy znajoma przyszywana babcie, kobieta jest z Indonezji.Tuz przed Wigilia znalezlismy w skrzynce na poczte prezencik od niej dla Christianka: bluzeczka z choineczka i napisem "Moje pierwsze Swieta".Slodkie! Malec bawil sie na lozku, ja uwijalam sie w kuchni, a pociotki ogladaly bluzeczke.Rozebrali mi malego prawie do rosolu, poulewal wiec sporo(reaguje ulewaniem na zmiany temperatury, gdy mu zimno), mialam wiec jeszcze dodatkowa robote z przebieraniem go miedzy kapusta a karpiem,ale ogolnie bylo fajnie i towarzystwo zadowolone. We wspolnocie tez dawno nie bylam.Przed Swietami my przygotowywalismy Eucharystie.W ostatniej chwili okazalo sie, ze nie mamy z kim zostawic malego, a jechac tez nie mamy z kim, wiec musialam zostac w domu, Ronald pojechal sam.Wracal po 23.00 pociagiem.Tuz przed kosciolem zostal napadniety.Potem na stacji tez grupa marokanskich wyrostkow wrzeszczaca hasla antysemickie.Wrocil wiec zbuntowany, ze jesli nie bedziemy mieli samochodu, to nie bedziemy jezdzic, bo niebezpiecznie. Dzis szczepimy malego.Wczoraj mi troszke goraczkowal, wiec pewnie go nie zaszczepia, ale na bilans i tak musze z nim isc.Przychodnie mamy daleko, zadne autobusy od nas nie jezdza tam, 45 minut na piechote.Jak nie pada, to zaliczam spacer No i czekamy na odpowiedz w sprawie wlasnego mieszkania.Tym razem bylismy 4, mieszkanko sliczne, jak w pudeleczku, choc male, dzielnica tez przyzwoita.No zobaczymy, jak nie to, to bedzie inne. Odpowiedz Link
madzi1983 Re: Mamy neokatechumenalne. 13.12.06, 10:29 Ja jestem w neo prawie 9 lat. Jestem z Lublina, mam 2 dzieci, pozdrawiam wszystkie mamy-neonki. Odpowiedz Link
zuzanna56 Re: Mamy neokatechumenalne. 13.12.06, 16:01 Dziewczyny, napiszcie coś więcej o neokatechumanacie. Przed ślubem należałam do Ruchu Światło-Życie, tam też poznałam mojego męża. Teraz dopiero czuję że brakuje mi takich wspólnotowych spotkań. Odpowiedz Link
w_isienka Re: Mamy neokatechumenalne. 17.12.06, 09:32 Zuzanno, nie wiem czy jest sens pisac Najlepiej popytaj gdzies u siebie - jezeli mieszkasz w duzym miescie to raczej na pewno gdzies trwaja wlasnie katechezy neokatechumenalne. Przyjdz, posluchaj - to najlepszy sposob. A jak bys chciala czytac w necie - to naczytasz sie tyle niepotrzebnych rzeczy i do tego w wiekszosci - niestety bzdur Droga neokatechumenalna jest czyms zupelnie innym niz ruch swiatlo-zycie (bylam kiedys w Oazie - jestem po II stopniu ONZ) - a w neo... jestem od 15 lat. Naprawde bezposredni kontakt jest najlepszy. Odpowiedz Link
zuzanna56 Re: Mamy neokatechumenalne. 17.12.06, 13:48 Wiem że pewnie nie da się tego streścić w paru zdaniach. Rozejrzę się u nas w Trójmieście. Pozdrawiam. Odpowiedz Link
elajanik2 Re: Mamy neokatechumenalne. 08.01.07, 14:16 piszę do was no bo niby kto to może lepiej zrozumieć i mądrze doradzić. co mam zrobić? jedno z naszej piątki dzieci zachorowało na ospę, co za tym idzie za jakieś dwa tyg.można się spodziewać kolejnego rzutu ospy.(dwoje jescze nie chorowało)A tu zapowiedziano nam konwiwencje etapową, oczywiście wyjazdową? I co zrobić? nie mam nikogo kto mógłby zostać z dziećmi, a już chorymi napewno nie! Co wy na to? Zabrać chore na ospę ? też odpada! macie jakiś pomysł? Odpowiedz Link
andevi Pan sie troszczy! 05.02.07, 14:56 Ku pokrzepieniu skladam swiadectwo) Mamy mieszkanie.Mamy prace.Oboje.W tej samej miejscowosci, co mieszkanie, ja mam piec sekund na piechote do szkoly.Wszystko rozegralo sie w ciagu dwoch tygodni. No a teraz szczegoly.Jak tylko przyjechalam do Holandii, porozsylalam CV do szkol muzycznych w regionie.W Polsce cale 10 lat po dyplomie nie moglam znalezc pracy w zawodzie, przekwalifikowywalam sie wiec, ratowalam sie korepetycjami.Tu tez, pierwsza praca na czarno, opieka nad dzieckiem, potem sprzatanie, potem lekcje prywatne, gdy juz troche jezyk podszlifowalam.I nagle telefon ze szkoly, ze jest praca dla nauczyciela skrzypiec! Po trzech latach...Zaraz tego samego tygodnia zaczelam lekcje! W miedzyczasie, po trzech latach oczekiwania na mieszkanie, doczekalismy sie wreszcie.No i przyznano nam ladne mieszkanko, w tej samej miejscowosci co oferta pracy, do szkoly mam o rzut kamieniem przez ulice! Mezus stracil w miedzyczasie swoja dotychczasowa prace, wiec to go zmobilizowalo do szukania nowej.No i tez bardzo szybko ja znalazl, nawet pieciu minut nie byl na bezrobociu.Okres wypowiedzenia pokryl mu sie z okresem szukania nowej pracy.Pracuje w tej samej firmie, ale ma inna funkcje, juz nie praca zmianowa, regularne godziny, wiec i zycie rodzinne mozna bardziej regularnie ustawic Mieszkanie dostalismy akurat w okresie ferii zimowych, wiec moj brat moze do nas przyjechac i pomoc w remoncie.No po prostu super! Pogoda tez wiosenna, sciany beda szybko schly.No i samo mieszkanko takie, jakie chcielismy i o jakie prosilismy w modlitwie: bezpieczne, cichutkie, nie za duze nie za male, z ciepla lazienka.Mamy tez wielki taras, a ze kocham kwiaty, to juz go sobie obsadze) Sama miejscowosc tez piekna, spokojna, omodlona, duzo chrzescijan.Blisko wszedzie, i do kosciola, i do sklepow, i do przychodni, dojazd do wiekszych miast tez bardzo dobry. A jesli chodzi o wspolnote, mamy troche dalej, ale prezbiterowi, ktory nas i tak wozi, bardziej po drodze. Urzadzamy chrzciny na Pasche, zaprosilismy braci z Polski na chrzestnych, przyjada cala rodzina z 7 dzieci.Ale bedzie swiadectwo dla poganskiej rodzinki meza! No i bedzie to nasza pierwsza uroczystosc na nowym mieszkaniu. Odpowiedz Link
aleksandra19811 Drogie mamy. Proszę o radę i wsparcie 06.02.07, 20:21 Witam. Mam nadzieje,że wybaczycie mi,że tu piszę ( mam jedno dziecko), ale nikt gdzie indziej mnie tak dobrze nie zrozumie. więc prosze o wyrozumiałość. Jestem z mężem w Neonach 4 rok. Mamy córeczkę ma 4 m-ce. Chcielibysmy jak to bywa w zwyczaju ochrzcic na Pasche. No, ale powstał dosyć przyziemny problem. Rodzina. Pascha trwa wiadomo ile. Rodzice męża są ok 70, babcie jeszcze starsze i 2 prababcie i juz wiemy ,że bedzie im ciężko wytrzymać.Moji rodzice tez raczej nie wytrzymają.Tak twierdzą.(choc może byc inaczej, ale tego nie można wiedzieć) Rozpetała się dyskusja dosyć burzliwa. Dodatkowo nasi katechiści powiedzieli,że powinna byc tylko najbliższa rodziny, czyli rodzice, siostra. A ja mam bardzo duuuuużą wdzięczność wobec mojej kuzynki i jej męża , którzy nam bardzo pomagali jak byłam w ciąży i teraz też. Prawie nic nie musielismy kupować dla malutkiej i też ciągle służą pomocą i radą. Nie wyobrażam sobie nie zaprosic ich i innych. My chcielibysmy ochrzcic we wspólnocie.Jest prośba ze strony rodziny,żeby ochrzcic w kościele. Czy mialyście taką sytuacje ? Jak z niej wybrnąć tak,żeby owca cała i wilk syty. Myślimy,żeby na pentacoste ochrzcić z tego powodu, ale córka bedzie miała prawie 8 m-cy i nie wiem,czy nie bedzie za duża.Mąż jest prawie zdecydowany wypiąć się na rodzine i zrobic jak chcemy. W końcu chodzi tu o chrzest i on jest najważniejszy. Ja nie jestem zdecydowana, bo potem odchorowuje wszelkie spory rodzinne. Co radzicie ?. Mozna by zaprosic tych co chcemy i wrazie czego powiedzieć,że to najbliższa rodzina ( i tak by było po części), ale to bedzie klamstwo. Czy możecie cos poradzic. Dziekuje Pozdrawiam Odpowiedz Link
andevi re: aleksandra 06.02.07, 23:51 Wiesz, my tez mamy zamiar ochrzcic naszego maluszka na Pasche, i tez jest to nasz pierworodny i jedyny poki co).Bedzie juz duzy, bo teraz wlasnie skonczyl juz pol roczku, ale nikt nie pyta o wiek dziecka, wazne, ze bedzie sakrament, i ze we wspolnocie.Slub tez bralismy we wspolnocie, bracia organizowali nam wesele jako prezent slubny od wspolnoty, nie zamierzalismy robic przyjecia, bo rok wczesniej zmarl ojciec meza, no ale skoro bracia zrobili, to bylo i bylo fajnie.Nie zapraszalismy gosci, z Polski z mojej strony byla mama i chrzestna z mezem i najmlodszym synem oraz moj chrzesniak.Chlopcy niesli mi welonRodzine meza zaprosila nam nie pytajac o zdanie tesciowa.Swoja droga ludzie sa niewierzacy w wiekszosci, wiec kwasu tylko narobili.Powiedzialam, ze nie zaprosze juz nigdy na uroczystosci koscielne, bo robia sobie folklor z sakramentu i jeszcze oplotkuja.Nie wiem, czy ktos z mojej rodziny przyjedzie na chrzest Christiana, moze mama.Na chrzestnych prosilismy braci ze wspolnoty w Polsce, rodzine na misji, bo wiemy, ze ci maja wiare, a w rodzinie takich osob nie mamy, ani z mojej strony, ani z meza.Moze jestem w lepszej sytuacji niz Wy, bo moi kuzynostwo siedza prawie 2000 kilometrow ode mnie,wiec na kilka dni do Holandii- gdy i podroz i hotel trzeba sobie oplacic- nie przyjada, a rodzina meza, choc mieszka w tym samym miescie, kontaktow nie utrzymuje i jesli nie ma wyzerki to tez nie przyjdzie.Wiec mamy skrupuly z glowy. Wiesz, powiedz rodzinie, ze jesli male dzieci wytrzymuja cala noc, to dlaczego inni mieliby nie wytrzymac? A gdyby chodzilo o calonocna zabawe i chlanstwo, to by wytrzymali?Ile wesel ma juz babunia za soba, i co, zemdlala z przemeczenia kiedzy rosolem a pieczystym? A jesli robia problemy, to posluchaj katechistow i rzeczywiscie zaproscie tylko najblizszych.Taka moja rada.A obiad dla rodziny z okazji chrztu czy bez okazji zawsze mozecie zrobic. Odpowiedz Link
elajanik2 Re: Drogie mamy. Proszę o radę i wsparcie 10.02.07, 22:37 witam cię, mam na imie Ela, pięcioro dzieci, pięć lat na drodze.doskonale wiem co przeżywacie z mężem i na pociechę (pewnie marną) powiem,że wasz problem pt."chrzcić na Paschę czy nie? narazić się rodzinie czy lepiej nie?" to dość powszechna sprawa we wspólnotach,mówię to również z własnego doświadczenia.Kiedy urodziła się nasza wyczekiwana córka, jako czwarte dziecko, miotaliśmy się na początku jak i kiedy ją chrzcić?Rodzina nas zakrzyczała, "że nie przyjdą, że to za długo trwa, że schorowani, że nawet znudzeni", ogólnie stwierdzono że nam odbiło, żeby biedne dziecko ciągać gdzieś po nocy, rozbierać do naga, zamiast ochrzcić, jak "normalni" chrześcijanie.Nie ukrywam że miałam mocne wątpliwości, ostatecznie zwyciężył spokój i zdecydowanie mojego męża.Stwierdził,że to nasze dziecko, nasze życie, nasza wspólnota i tak naprawdę to najmniej ważne jest to co inni sobie pomyślą.Tak też się stało, ochrzciliśmy Oleńkę podczas Paschy, przyszli ci którzy chcieli tak naprawdę być z nami w to wielkie dla nas święto,i wiem że to najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć.Co więcej rodzina była zachwycona samą formą czuwania i samego chrztu i bardzo mocno to z nami przeżywali.Jedyna moja rada to pamiętajcie że to wasze dziecko, że to wy jesteście rodzicami i nie dajcie się przekonywać, że lepiej dla rodziny czy dziecka będzie jak zrobicie chrzest "normalnie".Myślę że ostatecznie żal by wam było, że ulegliście presji i nie ochrzciliście dziecka we wspólnocie. Odpowiedz Link
barbegazi Re: Drogie mamy. Proszę o radę i wsparcie 10.02.07, 23:27 witaj. My naszego syna też chrzciliśmy na pasche we wspólnocie. Doskonale cię rozumiem bo ja też zawsze "odchorowuję" jakieś rodzinne spory. Też mieliśmy obawy - cała noc,oni nieprzyzwyczajeni itp...Był jeszcze pradziadek po 70-tce. Ale ogólnie zdecydowaliśmy się na ten chrzest i było wspaniale. Rodzice mocno przeżyli tą uroczystą paschę))Choć na początku coś pobąkiwali że w nocy i późno,i długo będzie trwało... Ale w takiej sytuacju myślę że należy się kierowć też miłością. Nasze trzecie dziecko ochciliśmy w Niedzielę Chrztu Pańskiego tego roku 7.stycznia. Chcieliśmy żeby była cała najbliższa nam rodzina i też było wspaniale a paschę i tak przeżyjemy, a że bez chrztu...to nie robi różnicy. Jeśli zdecydujecie się na chrzest w uroczystośc żesłania Duchą Świętego - też bedzie ok a wiekiem dziecka się nie przejmujcie.Sakrament to sakrament. Pamiętajcie o miłośći)) A według mnie kuzynka i jej mąż to bardzo bliska rodzina pozdrowionka! Odpowiedz Link
matna_b Re: Drogie mamy. Proszę o radę i wsparcie 23.03.07, 15:06 witaj Dwoje moich dzieci było chrzczonych na Paschę, teraz będzie chrzczone trzecie. U mnie przy trzecim pojawiły się wątpliwości innej natury. chodzi o zanurzanie twarzy dziecka. Wcześniej byłam pewna, że to jest zupełnie bezpieczne, ale w międzyczasie słyszałam, że w pobliskiej parafii dziecko się zakrztusiło i wzywano karetkę, na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Znajomy lekarz też mówił mi, ze jest ryzyko zakrztuszenia, bo wystarczy nieumiejętnie zanurzyć, lub dziecko obróci główkę. Z tą wiedzą siedziałabym zapewne całą Paschę i zastanawiała się: zakrztusi się, czy się nie zakrztusi? Porozmawiałam z prezbiterem , powiedział, ze nie ma problemu, może nie zanurzać twarzy. zanurzy go plecami i tyłem głowy. A co do rodziny, nasi już się przyzwyczaili, mam dwie siostry w ciąży, jedna pewnie nie przyjdzie, babcia też nie, nie usiedziałaby całą noc. Ale nikt nie ma do nas otwarcie pretensji. Natomiast uważam, że powinnaś zaprosić tych, których uważasz za stosowne, u nas nigdy nie było żadnych ograniczeń co do gości, oczywiście nikt nie przyprowadza 30 osób, ale jest zwykle ok. kilkunastu. Jeśli wspólnota chce mieć chrzest, to w końcu piękny znak, nie powinna ingerować w listę Waszych gości pozdrawiam Martyna Odpowiedz Link
gocharynka Re: Mamy neokatechumenalne. 19.04.07, 21:25 Witajcie! Jestem we wspólnocie od 2000r - teraz mamy od roku otwarte II Skrutinium. Moja rodzinka to: mąż Tomek i dzieciaki: Agnieszka(24), Kasia(22), Łukasz(18), Kacper(17), Szymon(12), Oleńka(8), Julia(4) i troje w niebie. Pozdrawiam wszystkie neomamy! Odpowiedz Link
andevi Chrzest na Pasche 20.04.07, 23:58 No i jestesmy juz po. W ostatniej chwili chrzesni zadzwonili, ze nie beda mogli przyjechac, bo ich troje najmlodszych zlapalo ospe.No coz, zdrowie maluchow najwazniejsze.Dzwonie do prezbitera, co robic w tej sytuacji, bo chrzcic- chcemy ochrzcic, i tak dlugo czekalismy, malec ma juz 8 miesiecy.No wiec wyszukalismy taka mozliwosc, by delegowac chrzestnych z naszej wspolnoty.Tak wiec ci chrzestni, ktorych prosilismy, w ksiegach stoja, choc obecni na ceremonii nie byli, a w czasie chrztu delegatami byli prezbiter i siostra ze wspolnoty.Z Polski przyjechala tylko moja mama, ktora pomaga mi teraz przy malym, gdy ja pracuje, a nianka dopiero zalatwia formalnsci prawne, by nasza nianka byc legalnie.Z rodziny meza nie zapraszalismy nikogo, pokazalo sie ciekawskim video.Swoja droga, wlasnie przeprowadzilismy sie do nowego mieszkania,wszystko jeszcze w proszku bylo na Pasche, powoli rozpakowujemy sie po przeprowadzce.Cioteczki niecierpliwe wpraszaja sie na oplotkowanie, no wiec w te niedziele mam " zlot czarownic" u siebie(brrrrr).No coz, raz na 20 lat i to trzeba przezyc Odpowiedz Link
andevi dzieci we wspolnotach 11.07.07, 15:36 Witajcie wszystkie mamuski i tatuskowie neo! Jak to jest w Waszych wspolnotach z obecnoscia dzieci na liturgii? Jestem swiezo nabuzowana, bo nasz 11-miesieczny synek zostal oficjalnie wyproszony z mozliwosci chodzenia z nami do wspolnoty! Mamy mu na czas liturgii znalezc nianie, zeby "braciom nie przeszkadzal sluchac Slowa". Katechisci tez poinformowali, ze dzieci maja prawo przychodzic dopiero wtedy, gdy nie przeszkadzaja.No to czyli kiedy? Gdy wyrosna z etapu chichotow za plecami cioc, MP3 i rozneglizowanych pepkow? Bo mnie akurat na przyklad to wkurza i baaaaardzo przeszkadza w sluchaniu Slowa, a nie raczkujace maluszki. Jestesmy na emigracji.Wspolnota jest holenderskojezyczna.Nasz synek jest dwujezyczny.Glowny odpowiedzialny zaproponowal nam nianie: kobieta przypadkowa (bynajmniej nie z Drogi!), dziecka nie zna, ani my jej, mowi tylko po hiszpansku.Do tego bierze duzo, no ale to juz nie nasz problem, bo bracia zbieraja kolekte na nianke.Nie mamy mozliwosci zostawiania malego w domu, bo rodziny tu nie mamy,a i z braci nikt sie nie kwapi, by do nas 50 km przyjechac do opieki nad malcem. Chyba,ze jezdzilibysmy na zmiany do wspolnoty.I chyba w koncu tak bedziemy robic( A jak to jest rozwiazane u Was? Odpowiedz Link
mac62 Re: dzieci we wspolnotach 11.07.07, 19:54 mój urlop od wspólnotowych spotkań jest realizowany m.in. z tego powodu , który poruszyłaś- dla mnie wspólnota ma sens, kiedy uczestniczymy w eucharystii całą rodziną , a we wspólnocie, która liczy 10 osób dorosłych , moja niezdyscyplinowana i raczej głośna 4 - to porażka; pamiętam czasy , kiedy wspólnota liczyła 20 osób, wielu dorosłym przeszkadzały moje dzieci(wtedy tylko 2 maluszków)-nie zrażały mnie ich uwagi , a kiedy ktoś miał pretensje, to z rozbrajającą miną prosiłam o pomoc na następnej euch. (moje dzieci były jedynymi dziećmi we wspólnocie); czarę goryczy i niesprawiedliwości przepełniła dopiero reakcja proboszcza parafii , który po jednej z euch. stwierdził oburzony: "takie dzieci to się trzyma w domu, w zamknięciu "(a dzieciaki naprawdę były wtedy wyjątkowo grzeczne)- uffff , ale się wywnętrzyłam Odpowiedz Link
witbor Re: dzieci we wspolnotach 20.07.07, 09:16 My póki co mamy dwie córki, trzecie w drodze, ale zabieramy je na liturgie, nie mówiąc o Eucharystiach - ale u nas we wspólnotach jest bardzo dużo dzieci i normalne jest, że się przychodzi z Maluchami - wszyscy są przyzwyczajeni. Ostatnio tylko ustalono taką zasadę, że jeśli wspólnota ma jakieś swoje ważne święta, typu Liturgie czy Eucharystie wieńczące etapy, to lepiej załatwić sobie opiekunkę. Chociaż, jeśli się karmi piersią, to można zabierać dziecko ze sobą bez przeszkód. A jeśli komuś dzieci przeszkadzają, to zazwyczaj mówi to na konwiwencjach, gdy moment na sądy... Odpowiedz Link
aa17 Re: Mamy neokatechumenalne. 21.07.07, 11:30 dopiero dzisiaj znalazłam to forum bo od niedawna ponownie mam internet. Jesteśmy świeżo we wspólnocie w KAtowicach bo od marca 2007. Mamy trójkę dzieici Jeśli chodzi o udział dzieic w Eucharysti to u nas nie ma z tym probvlemu. W naszej wspólnoicie w sumie jest ich 15 tak że na Eucharysti czasem mamy problem by się zmieści. Pozdrawiam Odpowiedz Link
andevi Re: udzial dzieci w Liturgii 02.08.07, 12:15 No wlasnie, i to wydaje mi sie calkiem normalne, ze dzieci sa, ze przychodzi sie cala rodzina.Moj maly ma juz co prawda rok, ale nadal jest na piersi, poza tym jest to czas jego usypiania, a on bez cysia nie zasnie, wiec zostawianie go w domu z obca osoba odpada, bo sie dziecko na smierc zaplacze.Dojezdzamy daleko do wspolnoty, nie ma nas 4-5 godzin, jesli jedziemy samochodem.Pociagiem, autobusem i tramwajem naturalnie jest to znacznie dluzsza podroz. Organizowanie opieki za sciana jest chyba najlepszym wyjsciem dla tych, ktorym obecnosc dziecka na liturgii przeszkadza. W razie czego ja moge do dziecka wyjsc i go nakarmic.No, ale nasz synek jest jedynym dzieckiem we wspolnocie, ktore mialo czelnosc pojawic sie z rodzicami na liturgii, pozostale maluchy siedza albo z ciociami, albo z jednym z rodzicow w domu.Przykre.Katechisci, gdy ostatnio u nas byli, wypowiedzieli sie na ten temat.No i dzieci moga przychodzic dopiero wtedy, gdy nie przeszkadzaja.No coz zrobic.Chyba wracac do Polski)) Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 04.06.08, 23:50 Blisko po roku odwiedzam znow to forum.Szkoda, ze milczycie, dziewczyny kochane, a moze sie przenioslyscie gdzies indziej? My juz na Drodze nie jestesmy.Zrezygnowalismy ostatecznie po konwiwencji na rozpoczecie roku ewangelizacji.Ciezko zyc we wspolnocie, gdzie jestes outsiderem i nie mozesz sie porozumiec z bracmi ze wzgledu na bariere jezykowo-kulturowa.Druga sprawa to dojazdy i organizacja opieki nad dzieckiem. Tak sobie mysle, ze rodziny wielodzietne to chyba tylko moga istniec tam, gdzie jest zaplecze w postaci wspolnoty.U nas tego zaplecza nie bylo.W listopadzie zeszlego roku mielismy bardzo ciezki krzyz do uniesienia, wspolnota odwrocila sie od nas, a nawet prezbiter stwierdzil, ze kto wie, moze oskarzenia sa podstawne...Szwagierka i tesciowa oskarzyly nas o stosowanie przemocy wobec dziecka i wystosowaly donos do odpowiedniej instytucji. Cztery miesiace zylismy w poczuciu zagrozenia, ze nam odbiora dziecko, choc dokladnie nic na nas nie mieli! Szwagierka zostala podpuszczona przez moja tesciowa, bo moj maz zaczal sie od niej odpepawiac, a mamuska nie puszczala, znacie klimaty. No wiec zemsta nietoperza na zasadzie "jak ty mi dziecko odbierasz, to ja ci twoje tez odbiore".Sfabrykowaly wyssane z palca zarzuty, np ze ja jestem psychiczna i w Polsce sie lecze, biore prochy, ze dziecko spi w kojcu, ze nie reaguje sie na jego placz, ze ma plaska glowke,ze my sie ciagle awanturujemy w jego obecnosci itp.. Zostalismy w tej sytuacji sami. Pomogli nam bracia z Polski, przede wszystkim modlitwa, i moja przyjaciolka, protestantka swoja droga.Ona robila za naszego adwokata. Sprawa zakonczyla sie tak nagle, jak sie rozpoczela.Po prostu sledztwo zakonczone, stwierdzono bezpodstawnosc zarzutow.Ale w trakcie bylo ostro.Zanosilo sie na to, ze mi meza do psychiatryka wysla, bo byly jeszcze takie oskarzenia, ze on jest pedofilem...No, Zly nie przebieral w srodkach, by nas pograzyc. Owocem tej sprawy jest to, ze moj maz juz calkowicie sie odpepowil, do mamuski nie lata z kazdym pryszczem i nie spowiada sie z naszego zycia.Kontakty tez ograniczyl. I odbylo sie bez drugiego skrutinium, choc moze glebiej nas owa sprawa przeorala niz katechisci... A w tej chwili jestesmy na etapie poszukiwan wspolnoty, gdzie moglibysmy chodzic z malcem i nie dojezdzac tak daleko. Odpowiedz Link
wegielek Re: Mamy neokatechumenalne. 06.06.08, 08:04 no wlasnie neomamy gdzie jestescie? btw, andevi, ciezkie doswiadczenia mieliscie. ciesze sie, ze sie dobrze skonczylo. 3maj sie. Odpowiedz Link
madzi1983 Re: Mamy neokatechumenalne. 08.06.08, 21:46 ja jestem . dzisiaj wróciliśmy z etapowej Odpowiedz Link
lila4 Re: Mamy neokatechumenalne. 15.06.08, 23:56 To i ja się ujawnię.Na drodze 8 lat,otwarte II skrutinium,dwa lata po ślubie,14 m córcia i aniołek w niebie.A we wspólnocie jestem bez męża i jest mi z tym źle. Odpowiedz Link
magdan879 Re: Mamy neokatechumenalne. 24.06.08, 15:50 jadę na wakacje do pracy w holandi. jestem na drodze jakieś 4 lata po I skrut. chciałabym przez te wakacje w holandi mieć kontakt ze wspólnotą. będę na północy w okolicy Leeuwarden. może znacie, albo macie kontakt z e wspólnotą z tamąd. proszę o kontakt. jetem studentką z pozania Odpowiedz Link
andevi re:magdan879 24.06.08, 23:38 Ja mieszkam w Holandii, bylam jakis czas na Drodze w Hadze.Sa wspolnoty w parafii sw.Agnieszki na Beeklaan.Napisz do mnie na priv to dam Ci telefon do katechistow.Mowia po francusku i hiszpansku, no i holendersku Wspolnoty sa glownie hiszpanskojezyczne. Nie wiem, czy w Leeuwaarden sa wspolnoty, wiem o Amsterdamie.W Haarlem nie ma, przeniosly sie wlasnie do Amsterdamu, sa w Rotterdamie.No ale katechisci wiecej wiedza i pokieruja. Odpowiedz Link
cas_sie Re: Mamy neokatechumenalne. 03.04.09, 15:38 Przeczytałam ten wątek cały ( mimo ze większosć to archiwum) byłam w neo przez kilka lat przed ślubem. Potem odeszłam bo nie chciałam żebym ja była na drodze a maz nie. Myślę że był to dobry wybór. Teraz mam 2 fajnych dzieciaków. W kazda pasche chodzimy do mojej "starej" wspólnoty i zawsze jestesmy szczerze z radoscią przyjęci ( w tym roku tez pójdziemy, to już za tydzień!). Zatanawiam sie czy nie wrócic teraz z rodziną . Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda to pozdrawiam Odpowiedz Link
anita7904 Re: Mamy neokatechumenalne. 29.06.08, 21:13 Szukam wspólnot neokatechumenalnych w Szwecji((Ystad, Malmo)Jestem na Drodze razem z moim Narzeczonym dokładnie to raczkujemy jeszcze na niej w porównaniu z Wami. Mój narzeczony teraz wyjeżdża na dłuższy czas do Szwecji i nie chciałabym żeby tyle czasu był bez kontaktu z Eucharystią . Będę wdzięczna za jakieś namiary. Pokój z Wami Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 05.04.09, 22:53 No to ja napisze jubileuszowy setny post A mam w tym tez swoj interes. Otoz kochane neomamy, szukam niani, a kto jak nie mamy ma w tym najwieksze doswiadczenie i moze kogos polecic. Chodzi mi o kogos, kto bylby w stanie na rok albo i wiecej wyjechac z kraju w polowie pazdziernika i pomoc mi przy dwojce maluszkow.Starszak bedzie mial 3 latka, no i noworodek.Macierzyski w Holandii trwa 16 tygodni, lacznie z 4 tygodniami przed porodem, wiec jesli prace bede miala, wracam do niej w okolicach Swiat. Dobrze, zeby byl to ktos, kto zna angielski, jeszcze lepiej holenderski.Chodzi o mozliwosc porozumienia sie z agencja, przez ktora bysmy nianie zatrudnili. No i wazne, by mial doswiadczenie w opiece nad dziecmi, mile widziane wyksztalcenie pedagogiczne, ale niekonieczne.Dziewczyny z rodzin wielodzietnych, jeszcze neonskich, wiedza, jak sie zabrac do rzeczy Najchetniej bysmy wzieli nianie na dochodzenie, ze wzgledu na zachowanie prywatnosci, no i potrzebe odpoczynku od siebie nawzajem, jasnosci co do godzin pracy. Sama pracowalam jako au pair i wiem, ze mieszkanie z rodzina = praca na okraglo, zero czasu dla siebie.Tego chcialabym uniknac. Mieszkamy w okolicach Leiden. Chetne dziewczyny prosze o kontakt na mejla. Odpowiedz Link
agusia99 Re: Mamy neokatechumenalne. 19.06.09, 01:38 Andevi! Przeczytalam wątek. Jesteś niesamowita! I Pan Bóg też, oczywiście. Mieć tyle klopotów i taką wiarę.... O opiekunce popytam we wspólnocie, może ktoś się zdarzy. Ale może lepiej z Lublina ktoś, bo w tamtych rejonach jest więcej bezrobotnych. Przepraszam, ale taka prawda. Czy opiekunka musi znać angielski? Łatwiej byłoby znaleźć kogoś, kto mówi po polsku... Jak jest z pełnoletnością opiekunki? Jestem z Warszawy (pochodzę z okolic Lublina - jeśli jeszcze pamiętasz, gdzie to jest ). We wspólnocie jestem 16 lat (chociaż mój mąż dłużej, bo ja wchodziłam jeszcze u siebie na drogę, a poznaliśmy się tu, w Wawie)- jesteśmy po wyznaniu wiary (redditio). Czekamy na następny etap: Ojcze nasz. Mamy 8,5 letni staż małżeński i 4 dzieci: Mateuszka (7), Jasia (4), Marka (2) i Olę (4 mies.). Wyjściowa rodzina męża jest na drodze. Tym mi łatwiej. Ale moja nie i od pewnego czasu mam problemy z dogadywaniem się z moją mamą, bo widzę jak między nami coraz więcej różnic. Ale może muszę ją bardziej akceptować? Choć przychodzi mi to z ogromnym trudem i zmaganiem. Andevi - nie masz czasem ochoty wrócić do wspólnoty, albo przenieść się gdzieś indziej, chociaż dalej? Jak relacje z mężem? Jak teściowa zareagowała na nowe dzieciątko? Syn, córka? Pozdrawiam, Aga Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 19.06.09, 14:03 Witaj Aga, pozdrowienia dla wszystkich, ktorzy tu zagladaja Moje ogloszenie juz nieaktualne. Poki co mamy jednego syna, i marzenia o wielodzietnosci pewnie spelzna na niczym. Znacie to pewnie, jak bardzo boli pragnienie posiadania dzieci, jak sie te dzieci traci. Nasza corcia umarla w 14 tygodniu ciazy.Wyrwali, wyssali ja ze mnie w 16 tygodniu. Trafilismy na ludzkich ludzi, zarowno lekarza operujacego, jak i kustosza cmentarza katolickiego.Dostalismy ze szpitala czesc szczatkow malenstwa(reszta pobrana do badan genetycznych), pochowalismy godnie, jest grobek, jest gdzie pojsc sie wyplakac.Co prawda prawo nie uznalo jeszcze dziecka za dziecko, i zapisac w urzedzie nie mozemy, ale imie nadalismy, w dokumentach koscielnych stoi. To juz ponad dwa miesiace temu.Nadal jestem na zwolnieniu lekarskim, dochodze do siebie bardzo powoli, robie terapie.Zle sypiam, zazeram, bywam agresywna. Drazni mnie widok matek w ciazy, malutkich dzieci, wozkow itp..Dzis bylabym juz w 6 miesiacu... Nie wiemy, co bylo przyczyna smierci naszej Ariel. Moze sie okazac, ze jestesmy nosicielami jakiejs choroby przekazywanej droga genetyczna, i ryzyko splodzenia dziecka chorego jest bardzo duze. Mowi sie, ze w takich przypadkach pozostaje jeszcze adopcja. Coz, orientowalam sie, i w naszym przypadku taka opcja nie istnieje, chyba ze wygramy milion w totolotka Koszty sa kosmiczne, powyzej 20 tysiecy euro, kogo stac????? W Holandii system jest inny, nie ma domow dziecka, dzieci z rodzin zagrozonych trafiaja czasowo do rodzin zastepczych, adopcji podlegaja tylko pasierby.Popularna forma sa adopcje zagraniczne, ale tu tez przepisy sa nieprzychylne.Gorna granica wieku to 42 lata w momencie adoptowania dziecka, czeka sie i do 7 lat!Poza tym do adopcji zagranicznej trafiaja dzieci, ktore w kraju nie maja szans na adopcje, chore czy starsze. Ja juz dobiegam 40, a i pewnie nasze dochody i standard mieszkaniowy sa zbyt niskie... Mam nadzieje, ze diagnoza lekarska bedzie pozytywna, ze mamy szanse na co najmniej jeszcze jedno zdrowe dziecko. Moja tesciowa sie nawraca.Zaczela w zimie chodzic na kurs dla niewierzacych, cos jak katechezy, no a teraz przygotowuje sie do przyjecia sakramentow. Proboszcz, ktory ja prowadzi, a ktory jest jednoczesnie naszym spowiednikiem mowi, ze bardzo pod gorke ma z nasza tesciowa, ze nie jest przekonany o jej motywacji, bo kobita o wszystkim by plotkowala, tylko nie dzielila sie swoim zyciem... No coz, ale lepiej, ze szuka towarzystwa w kosciele, niz gdyby miala latac po wrozkach i innych czary-mary! Co do wspolnoty, to tu w regionie nie mamy takiej mozliwosci.Musi nam wystarczyc to, co jest: Eucharystia raz w tygodniu, kierownik duchowy, wspolna modlitwa w domu. Myslimy o przeprowadzce w inna czesc Holandii, kupnie domu.Ale to plany bardzo daleko wysuniete w przyszlosc! Wlansie stracilam prace.Szef mnie zwolnil, bo pozostawalam dlugo na zwolnieniu. Jest tam jeszcze wiele innych szwindli, ktore pod sedziego podpadaja, no i przygotowujemy sie do rozprawy. Poki co biore jeszcze rente chorobowa, ale w przyszlym tygodniu mi sie skonczy, dorabiam na czarno sprzataniem.Jak tylko wygramy sprawe, zabieram sie za budowanie swojej strony internetowej i lowienie uczniow do prywatnej szkolki muzycznej. Maz robilby mi administracje, no i jakos ciagnac bedziemy. Odpowiedz Link
capribb Re: Mamy neokatechumenalne. 19.06.09, 14:25 Zajrzalam tu do Was dziewczyny i pozdrawiam. Ja co prawda teraz nie noe ale kilka lat bylan na drodze (do slubu) ale oczywiscie katoliczka i w Kosciele. Andevi- bardzo mocno Ci wspolczuje. Znalazlam wsparcie na forum promyczek (na gazecie). Ja juz ma czterdzieche ale nie trace nadziei. Gdybym planowala moje zycie to pewnie bylabym inna i pewnie wielodzietna. No ale Bog wie lepiej i inna droga mnie prowadzi. Odpowiedz Link
agusia99 Re: Mamy neokatechumenalne. 01.07.09, 01:53 Andevi, Dzięki, że napisałaś, bo ja już rozesłałam wici... . Ale to nic, odwołam. A co do Twojego doświadczenia - wydaje mi się, że przez te doswiadczenia Pan Bóg dobija sie do Ciebie (i Twojego meza). Bo tylko przez cierpienie mozna poznac czlowieka. Niestety, boli ale jest prawdziwe. Ja tez przeszlam smierc dziecka w moim lonie. To bylo pierwsze nasze dzieciatko. Bog dajac takie doswiadczenie nie zostawil nas (mnie i meza) samych. Dal nam wiele pokoju na to doswiadczenie. Nie ustawalismy w modlitwie. Bardzo pomagal nam werset z Biblii, ze chetnie bierzemy dobro od Pana Boga, a dlaczego zla wziac nie chcemy? Bog dal, Bog wzial. Niech Imie Boze bedzie uwielbione. (To tak z pamieci - werset z ksiegi Hioba, z pewnoscia znasz go dokladniej). Po jakims czasie Pan Bog pokazal mi dlaczego dal mi takie doswiadczenie - zeby upokorzyc moja pyche. I pewnie tylko takie doswiadczenie bylo mi potrzebne, zebym zeszla troche na ziemie. Dzisiaj wiem, ze bylo ono dobre, mimo ze bolesne i trudno wtedy bylo go przyjac. Bog jest wielki i milosierny i wie co robi. Dzisiaj blogoslawie Go za to wydarzenie, choc po ludzku jest to niezrozumiale. Jezeli da Ci jeszcze dzieci - to dobrze, a jak nie, probuj to tez przyjac za dobro. Bo tak naprawde nic innego zrobic nie mozesz. Niczym nie uda Ci sie wypelnic tej pustki, ktora pozostala. Mozesz tylko modlic sie i prosic Boga o pokoj w tej sytuacji (ja tak robilam). Ojcowie Kosciola mowia, ze dusza ludzka jest jak otchlan i tylko Duch Swiety moze ja wypelnic. Goraco Ci tego zycze! Mysl ta daje mi wiele pokoju i nadziei. Przyszla mi teraz mysl, ze mozesz odebrac to, co napisalam za moralizatorstwo. Ale tak nie jest - chcialam Ci jakos pomoc swoim doswiadczeniem, ze Bog wie o Tobie i Twoich sprawach wszystko i daje to, co potrzeba do nawrocenia, zebys byla gleboko szczesliwa. Moze wrocilabys na droge? - chociaz to karkolomne wyzwanie (we mnie budzilo podziw, bo sama jestem w kraju, ktorego jezyk znam, wspolnota jest o 20 min. samochodem i nie ma w niej tylu problemow, co u Ciebie). Ale zobacz - tknelo mnie w tej chwili - znajdujac porownanie do Waszego malzenstwa we wspolnocie i starozytnego Izraela - byl on najmniejszy ze wszystkich narodow i nad nim ulitowal sie Bog. I nad Toba tez sie Bog ulituje, zobaczysz. Nie zostawi Cie - otrzymasz wiele pokoju i nie bedziesz agresywna, bedziesz mogla normalnie spac i z radoscia bedziesz patrzyla na mamy w stanie blogoslawionym. Nie ustawaj w modlitwie! Bog jest na wyciagniecie Twojej reki. Kiedy przeprowadzilam sie do Warszawy (bylam wtedy 4 lata na drodze), wiedzialam, ze musze byc we wspolnocie, zeby nie zginac w swiecie. I dojezdzalam do centrum neo 3 autobusami na eucharystie. Po ostatniej eucharystii dowiedzialam sie, ze spod mojego domu jest 1 autobus, ktory dojezdza do centrum neo... Ale trud oplacil sie. Znalazlam wspolnote blizej miejsca zamieszkania i poznalam w niej mojego aktualnego meza. Moze i od Was Bog chce podjecia jakiegos trudu, wyzwania, moze dlatego daje Wam takie doswiadczenia??? Nie wiem, pytajcie o to Pana. Zastanawiajace jest, ze te trudnosci o ktorych piszesz dzieja sie po tym jak przestaliscie chodzic na droge. (Dla mnie sluchanie Slowa Bozego jest jak duchowy oddech, nie moge przestac oddychac, bo umieram - gdy nie mam Slowa, nadziei na moje trudy i zmagania). Moze Pan Bog dobija sie do Was w inny sposob? Z pewnoscia jest jakis sens cierpienia. Zycze Ci abys go odnalazla, zebys byla naprawde szczesliwa. Od pewnego czasu dostaje nagrane homilie ksiedza Piotra Pawlukiewicza ponizej zalaczam Ci link: choinski.pl/zatoka/ Kazda homilia jest pelna nadziei. Sama zobacz i posluchaj. Mnie sie buzia zawsze otwiera, kiedy słucham tych homilii . Gdybys chciala pogadac, zapraszam na priv'a: agusia@pro.wp.pl Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwoscia czekam na dalsze wiesci od Ciebie! Aga Odpowiedz Link
w_isienka Re: Mamy neokatechumenalne. 02.07.09, 22:55 andevi - fanie, że napisałaś. No to faktycznie przeprawy mieliście, że ho-ho... Wśród moich znajomych ostatnio też jakaś "plaga" poronień - przeważnie 6-7tc... Współczuję bardzo, ale jak to mawiała Św. Urszula Ledóchowska: "zrobimy swoja część i przeminiemy" - tamten aniołek na pewno za Was teraz się modli i może wyprosi brata lub siostrę? oj, dzieciaki potrafią wyprosić Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 02.07.09, 23:32 O tak, modlitwa dzieci czyni cuda! No a co u nas. Mamy wakacje, wiec synus w domu.Upaly. W tym roku w lecie nigdzie nie wyjedziemy, czeka nas rozprawa sadowa z moim ex- szefem Coz, polubownie sie nie dalo, probowalismy.Ciagle facet jakies podchody i szwindle tylko produkowal, a w koncu przebil samego siebie zwalniajac mnie jako niezdolna do pracy (od 15 kwietnia pozostaje stale na zwolnieniu lekarskim po operacji).No coz, sprawa bedzie, przykre. Psychicznie zbieram sie jakos. Wczoraj mi sie poteznie poplakalo. Tak bardzo tesknie za moja malenka.Przez moment, w czasie modlitwy, zobaczylam dziewczynke z nareczem czerwonych frezji, takich, jakie na trumienke polozylismy... W nastepnym tygodniu mam wizyte u ginekologa, beda znane wyniki badan genetycznych. Przygotowuje sie na najgorsza diagnoze, zbieram informacje na temat adopcji.Coz, zabezpieczam sie na wypadek...Umowilam sie tez ze swoim spowiednikiem na ten dzien. Bardzo boje sie wyroku pt.nie mozecie miec wiecej dzieci. A z drugiej strony podjelismy starania juz w drugim cyklu po zabiegu, no i na dniach sie okaze. Kto wie, moze Pan Bog zrobil nam najwspanialszy rocznicowy prezent Dzis mijaja 4 lata od naszego slubu. Odpowiedz Link
agusia99 Re: Mamy neokatechumenalne. 08.07.09, 04:27 Hej! Z radoscia czekamy na wiesci! Aga Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 10.07.09, 10:46 No i wiesci sa! Jak najlepsze. We wtorek mialam wzyte u ginekologa. Wynikow nie bylo, bo nie udalo sie wyhodowac materalu, wszystkie pobrane komorki byly martwe, wiec chromosomow nie zobaczyli.Lekarz sam z siebie podejrzewa Zespol Dawna.W kazdym razie nie ma przeciwwskazan do kolejnej ciazy.Dal wszelkiej pewnosci pobrano jeszcze krew, by wykluczyc to czy tamto, ale sa szanse, ze bedziemy mieli normalne, zdrowe potomstwo. Jak pisalam wczesniej, starania podjelismy juz w drugim cyklu po operacji.Dzis zrobilam test ciazowy.Jest pozytywny. Bede prowadzona przez tego ginekologa, ktory mnie operowal.Gdyby cos niedobrego sie nie daj Boze dzialo, jestem pod dobra opieka! Tak licze, ze to poczatki 3 tygodnia. O tak,Bog jest wielki! A i pewnie Ariel swoje wymodlila. Malenstwo urodziloby sie rowno w rok od jej smierci. Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 11.11.09, 20:57 agusia99 napisała: > Hej Andevi > Co słychać? > Aga Witaj, i dzieki, ze pytasz! Tak ogolnie, 21t.c., kregoslup daje do wiwatu, jakies kulszowe skurcze itp..Mialam juz USG polowkowe, synus Zdrowy i kopie silnie! Bedzie tym razem Dawid Grypka nas zmogla z miesiac temu, starszak do tej pory mi kaszle, jutro ide z nim do laryngologa (skierowanie wywalczone juz dwa tygodnie temu, ale kolejki do specjalisty, no coz). W sprawie pracy nic do przodu.Mielismy juz pierwsza rozprawe w sadzie, idziemy dalej i walczymy o swoje. Adwokat szefa gra ponizej pasa.No, mile to nie jest... No i zycie toczy sie dalej.W tej chwili zyjemy z oszczednosci, bo jedna pensja nie wystarcza. Zamierzam ruszyc z prywatna praktyka na jesieni przyszlego roku.Starszak pojdzie do szkoly, a maluszek bedzie na tyle odchowany, by isc do zlobka czy niani. Odpowiedz Link
agusia99 Re: Mamy neokatechumenalne. 19.11.09, 01:11 Hej Andevi! Chodzicie gdzieś dalej do wspólnoty, czy zarzuciliście? Aga Odpowiedz Link
andevi Re: Mamy neokatechumenalne. 19.11.09, 21:48 Nie, nie mamy wspolnoty neo w okolicy. W promieniu ok.50-70 km sa wspolnoty hiszpanskojezyczne.Gdy nie mielismy dzieci dojezdzalismy, ale bylo to trudne, zwlaszcza pozna noca i bez samochodu. Weszlismy w parafie w okolicy, tu tez jest zycie, choc moze charyzmat inny. Sakramenty mamy, katecheza tez swietna, prowadzenie indywidualne przez kierownika duchowego. No, i poki co musi wystarczyc. Moze Droga pojawi sie kiedys w wydaniu holenderskim i ciut blizej, a moze my dostaniemy dom gdzies, gdzie Droga jest. Przerabialam juz dojezdzanie.Na dluzsza mete, z wielodzietna rodzina i bez niani wspolnotowej, to nie zdaje egazaminu. Oikos trzeba miec na miejscu.Ani przygotowania sie nie zrobi, ani bracia nie przyjada, by chocby kawy sie razem napic czy pogadac. Odpowiedz Link
basiakrk Re: Mamy neokatechumenalne. 08.07.09, 09:13 zanim przebrnę przez wszystkie wypowiedzi w tym wątku to się dopiszę; jestem z Krakowa; na Drogę trafiłam 10 lat temu, przez pierwsze 2 lata naprawde chodziłam, potem było parę lat chodzenia i nie chodzenia, i w koncu stanęło na tym, że raz czy dwa do roku sie zjawiam gdzies w kręgach neo; ale tak sie złożyło, że rodzina męża w neo, i moze dzięki nim zaczniemy (mąż też neon, który przestał chodzić) znów chodzić; przymierzamy się do tego na serio - trzymajcie kciuki! jesteśmy przed 2 scrutinium; co o mnie jeszcze.... w małżeństwie 3,5 roku; dzieci mamy prawie 3 w wieku (1) 3 lata i 1mc (2) 9 m-cy a trzecie urodzi się w listopadzie; jak przeczytam wszystko w wątku to się jeszcze odezwę, na razie mi dzieciaki nie dadzą Odpowiedz Link
aska1972 Re: Mamy neokatechumenalne. 10.11.09, 11:47 Hej Basia, ja też neonka z Krakowa Ja ze Wzgórz (Miłosierdzia Bożego) a Ty? Odpowiedz Link
malwa717 Re: Mamy neokatechumenalne. 12.11.09, 21:11 Witam, ja tu jestem zupełnie przez przypadek, ale jeśli można chciałabym zapytać Was o jedno w sprawie wielodzietności. Podczytałam kilka postów i pojawia sie kilkakrotnie zdanie o otwartości na życie. Co to znaczy? chodzi o to że chcecie mieć jak najwięcej dzieci, czy też raczej oznacza "przytulanie się do współmałżonka" wtedy kiedy macie chęć plus akceptacja owoców tego przytulania. Czy otwartość na życie dopuszcza NPR? Przepraszam jeśli pytanie jest zbyt obcesowe, nie chciałabym nikogo urazić. Odpowiedz Link
agusia99 Re: Mamy neokatechumenalne. 13.11.09, 00:39 Mogę odpowiedzieć za siebie: Dla mnie otwartość na życie jest wtedy gdy przyjmuję każde dziecko podarowane nam przez Boga i jako takie je traktuję - że jest darem. Czasem zaplanowanym i oczekiwanym a czasem nieplanowanym, ale tak samo kochanym. NPR jest potrzebny wówczas gdy z jakiś względów (ważnych) np. choroba kobiety czy męża, b. trudna sytuacja poczęcie należy odsunąć na jakiś czas. I to tak naprawdę zależy od wolności serca - jak to sobie wytłumaczysz. Pozdrawiam, Aga Odpowiedz Link
aska1972 Re: Mamy neokatechumenalne. 13.11.09, 08:54 To ja też odpowiem za siebie Moje otwarcie na życie jest obecnie połączone z NPR. Jeżeli mimo to pojawi się dziecko będę najszczęśliwszą osoba na świecie. Odpowiedz Link
malwa717 Re: Mamy neokatechumenalne. 16.11.09, 22:41 Dziękuję Wam za odpowiedzi. Po prostu nie wiedziałam jak rozumieć "otwartość" a teraz już wiem Dzięki. Odpowiedz Link
mroofka94 Re: Mamy neokatechumenalne. 27.11.09, 09:20 Witajcie Mamy Jestem z Krakowa. Bardzo sie ciesze, ze jest takie forum bo juz naprawde ciezko mi bez wspolnoty, a obecnie tak to wlasnie wyglada. Chcialam Was zapytac, czy znacie Mamy Wielodzietne - rodzace jedynie przez Cesarskie Ciecie??? Zalezy mi na miastach, szpitalach gdzie wykonuja kolejne CC bez ublizania i o ewentualnie namiary na ginow? A moze znacie Mamy ktorym udalo sie po 2 lub 3 cesarkach urodzic naturalnie? Pozdrawiam Was serdecznie. Pokoj z Wami Odpowiedz Link
agusia99 Re: Mamy neokatechumenalne. 30.11.09, 02:33 Wydaje mi się, że próba rodzenia po 2-3 cesarkach siłami natury byłaby zbyt obciążona powikłaniami. Chodzi mi o pęknięcie macicy. W Wawie jest fajny szpital na ul. Madalińskiego (Św. Rodziny). Tu są dobrzy fachowcy - dawny personel Instytutu Matki i Dziecka. Znam osobiście prof. Chazana, ale ufam większości lekarzy w tym szpitalu. Dlaczego pytasz, szukasz? Pozdrawiam, Aga Odpowiedz Link
karola1601 Re: Mamy neokatechumenalne. 30.11.09, 15:14 Ja po 2cc próbowałam sn (i to po terminie, z cukrzycą ciążową), z tym że dziecku spadło tętno i musieli jednak szybko ciąć, tak więc w sumie skończyło się trzecim cięciem. A ryzyko nie większe niż przy cc - opinia mojego lekarza Odpowiedz Link
wegielek Re: Mamy neokatechumenalne. 30.11.09, 16:54 znam 3 wspolnotowe mamy, ktore mialy cc 5 razy. w warszawie. w roznych szpitalach, jednak najlepsza byla sw. zofia. Odpowiedz Link
mroofka94 Re: Mamy neokatechumenalne. 01.12.09, 10:45 Tak, szukam. Chazan jest super, dal mi nadzieje, ale do Wawy mi daleko agusia99 napisała: > Wydaje mi się, że próba rodzenia po 2-3 cesarkach siłami natury byłaby zbyt > obciążona powikłaniami. Chodzi mi o pęknięcie macicy. W Wawie jest fajny szpita > l > na ul. Madalińskiego (Św. Rodziny). Tu są dobrzy fachowcy - dawny personel > Instytutu Matki i Dziecka. Znam osobiście prof. Chazana, ale ufam większości > lekarzy w tym szpitalu. > Dlaczego pytasz, szukasz? > > Pozdrawiam, > Aga Odpowiedz Link
marianna0077 Re: Mamy neokatechumenalne. 01.12.09, 14:36 Witaj, ja znam mamę z Krakowa, która za kilka miesięcy czwarte cc będzie miała. Ma lekarza na Kopernika, który ją bardzo wspiera, inna jego pacjentka niedawno ósme cc miała . Jeśli jeszcze do niego nie dotarłaś, mogę sprawdzić, jak on sę nazywa. A co do ryzyka pęknięcia macicy to nie jest ono jakieś szczególnie duże ale lekarze uwielbiają nim straszyć, bo po prostu boją się próbować sn po cesarkach (nawet już po pierwszej). A myślę, że jeśli przyczyny cięć nie pojawią się ponownie to fajnie by było spróbować rodzić naturalnie. Choć w Krakowie to chyba nie będzie możliwe. Beton totalny... Życzę zdrowia i pozdrawiam. Odpowiedz Link
mroofka94 Re: Mamy neokatechumenalne. 01.12.09, 17:17 Marianno bardzo Cie prosze o namiar na tego lekarza. Jesli to nie jest problem. Z gory Ci dziekuje za pomoc. Tak, to prawda, ze Krakow to BETON!!! Mam ta wiadomosc z pierwszej lekarskiej reki... Chcac teraz rodzic dolem, rozpatruje powaznie wyjazd w Wawy. Chyba ze zostaje mi Siemiradzki w Krakowie, ale nie wiem na ile im ufac... Odpowiedz Link
marianna0077 Re: Mamy neokatechumenalne. 01.12.09, 21:15 Jasne, może jutro uda mi się zdobyć tę informację. A co do Siemiradzkiego, to może pogadaj też z położnymi stamtąd, czy ma któraś takie doświadczene i czy by Ci nie pomogła? Bo to przecież położna do fizjologicznego porodu najważniejsza, jak Ci lekarz da zielone światło. Wiesz co, pomyślałam jeszcze, że zadzwonię do położnej, z którą w domu rodziłam, czy z kolei ona ma takie doświadczenie. To jest anioł, ma bardzo duże doświadczenie i bardzo bardzo pro natura (porody w domu przyjmuje a i w szpitalu kobietom baaardzo pomaga). Tylko ona nie z Siemiradzkiego jest. Jesteś po dwóch cc? Odpowiedz Link
mroofka94 Re: Mamy neokatechumenalne. 02.12.09, 16:01 Marianko tak jestem po dwoch CC. A gdzie Twoja polozna pracuje? Juz nawet biore pod uwage w razie czego do warszawy jechac rodzic, gorzej jak sie skonczy CC znow, to kto mnie odwiedzi O.o Odpowiedz Link
marianna0077 Re: Mamy neokatechumenalne. 04.12.09, 11:26 Mrówko, i tak: namiar na pana od cccc wysłałam Ci na gazetowego, inforację o szpitalu mojej pani położnej też (nie mam błogosławiństwa na upublicznianie jej danych, i tak ma krzyż z tym, że idzi pod prąd betonom ). A tutaj wklejję linkę do mojego najulubieńszego forum, tam są też dziewczyny po dwóch cc i mają nadzieję na sn (tylko trzeba się przebić przez początek wątku, pod koniec można znaleźć dużo pokrzepienia i informacji: forum.gazeta.pl/forum/w,45447,68132953,,porod_w_domu_po_cesarskim_cieciu.html?v=2 I jeszcze co do lekarza. Ja w ciąży z Józefem na konsultację pojechałam do dr Preeti Agrawal do Wrocławia (wysłała mnie położna, bo w Krakowie nikt obiektywnie nie wypowiedziałby się w westii kwalifikacji do porodu domowego, jedyne na co mogłabym liczyć to skierowanie do Kobierzyna). Bardzo gorąco ją mogę polecić (u pana specjalisty od cc nie byłam, ale chodzi do niego inna neomama). Ta pani dr na pewno doda Ci wiary i siły do naturalnego porodu, jeśli taki może się u Ciebie odbyć (nie znam historii porodów i przyczyn cc więc nie będę się wypowiadać) bo bardzo jest dużo niepotrzebnych cięć (oczywiście potem kżdy lekarz twierdzi że absolutnie niezbędnych, bo żaden post factum nie przyzna, że może niekoniecznie trzeba było ciąć ale nie chciało nam się wysilać...) Jak mi co jeszcze przyjdzie do głowy, to dopiszę Pozdrawiam raz jeszcze i głowa do góry. Odwagi Odpowiedz Link
wegielek Re: Mamy neokatechumenalne. 04.12.09, 18:11 z innej beczki - widzialyscie ostatni film o dzietnosci i muzulmanach? co sadzicie? Odpowiedz Link
agusia99 Re: Mamy neokatechumenalne. 08.12.09, 03:35 Prawdę powiem, że nie, bo nie mieliśmy z kim zostawić dzieciaczki. Z pewnością - dużo trudniej przyjdzie żyć naszym dzieciom w przyszłości. Jedyne to, co możemy zrobić, to zaszczepić w nich wiarę i modlić się. tak myślę, a Wy? Aga Odpowiedz Link
mroofka94 Re: Mamy neokatechumenalne. 05.12.09, 00:10 MARIANKO dziekuje Ci bardzo!!!!!! Ogromnie!! Znalazlam gin w Krakowie ktora tez jest za SN po CC nawet 2 czy 3 ale niestety nie wiem czy pracuje w szpitalu. Dla chetnych tez podam na priv. Szczerze, to slyszalam "przypadkiem" rozmowe lekarza a polozna na temat rodzacej ktorej umieralo dziecko !!!!!!!!!!!!! Mysle ze weterynarz ma wiecej czulosci i wspolczucia dla rodzacej klaczy...... naprawde... to byla okropna rozmowa. A ja lezalam w kolejce do badania i nikt tak naprawde nie przejmowal sie ze ja to slysze, czy ze tez rodze tam itp marianna0077 napisała: > Mrówko, i tak: namiar na pana od cccc wysłałam Ci na gazetowego, > inforację o szpitalu mojej pani położnej też (nie mam > błogosławiństwa na upublicznianie jej danych, i tak ma krzyż z tym, > że idzi pod prąd betonom ). > A tutaj wklejję linkę do mojego najulubieńszego forum, tam są też > dziewczyny po dwóch cc i mają nadzieję na sn (tylko trzeba się > przebić przez początek wątku, pod koniec można znaleźć dużo > pokrzepienia i informacji: > forum.gazeta.pl/forum/w,45447,68132953,,porod_w_domu_po_cesarskim_cieciu.html?v=2 > I jeszcze co do lekarza. Ja w ciąży z Józefem na konsultację > pojechałam do dr Preeti Agrawal do Wrocławia (wysłała mnie położna, > bo w Krakowie nikt obiektywnie nie wypowiedziałby się w westii > kwalifikacji do porodu domowego, jedyne na co mogłabym liczyć to > skierowanie do Kobierzyna). Bardzo gorąco ją mogę polecić (u pana > specjalisty od cc nie byłam, ale chodzi do niego inna neomama). Ta > pani dr na pewno doda Ci wiary i siły do naturalnego porodu, jeśli > taki może się u Ciebie odbyć (nie znam historii porodów i przyczyn > cc więc nie będę się wypowiadać) bo bardzo jest dużo niepotrzebnych > cięć (oczywiście potem kżdy lekarz twierdzi że absolutnie > niezbędnych, bo żaden post factum nie przyzna, że może niekoniecznie > trzeba było ciąć ale nie chciało nam się wysilać...) > Jak mi co jeszcze przyjdzie do głowy, to dopiszę > Pozdrawiam raz jeszcze i głowa do góry. Odwagi Odpowiedz Link
w_isienka filmik o muzułamanach 12.12.09, 16:32 dziewczyny, czy ten filmik o demografii i muzułmanach to nie jest to: www.youtube.com/watch?v=DllytJnoFIg??? Tez niestety nie byłam, ale słyszałam, że właśnie mozna go znaleźć na youtube Odpowiedz Link
w_isienka Re: filmik o muzułamanach 12.12.09, 16:34 marianna0077, a tę mamę z Krakowa po ósmym cc tez znam i podziwiam za odwagę Odpowiedz Link
mroofka94 Re: filmik o muzułamanach 13.12.09, 15:32 ...ale ma sie ona dobrze, czy tez raczej tak sobie? Odpowiedz Link