przedwojenny
04.07.06, 18:05
Jak myślicie, czy pijąc samo piwo , można stać się alkoholikiem?
Moim zdaniem nie. Gdyby było inaczej, to większość ludzkości to byliby
alkoholicy-na świecie mielibyśmy więcej alkoholików niż nie-alkohoików, czyli
de facto alkoholizm byłby normą a to, że ktoś nie jest alkoholikiem czymś
dziwnym, nienaturalnym-odstępstwem od normy i niechybnie nalażałoby go
wyleczyć z nie-alkoholizmu.
W każdym cywilizowanym kraju ludzie pijaą piwo-do obiadu, kolacji .Piją piwo
w barach, pubach, ogródkach piwnych w domach.
Piją po dwa trzy piwa dziennie i gdyby taaka ilość wystarczała by stać się
alkoholikiem to , jak już wspomnialem, nasz świat topił by się w alkoholiźmie.
Moim zdaniem od picia piwa nie można zostać alkoholikiem. Alkoholikeim można
zostać pijąc wino, wódkę-ale nie pijąć kulturalnie piwo.
Czy sądzicie , że ogródki piwne, które rozpostarły się obecnie w polskim
mieście to zbiorowisko alkoholików-degenaratów? Otóż nie. 99% ludzi
odwiedzających te popularne podparasolowe przypytki to zwykli ludzie-
normalnie rpacujacy, którzy po pracy idą wypić dwa-trzy piwa. Ot-rozerwać się
pogadać. Podejrzewam zresztą, że gdyby w taki ogórodkach raczono nie piwem a
na przykład kwasem mlekowym , to spożycie kwasu mlekowego wzrosłoby do
niebotycznych rozmiarów-bo ludzie nie chodzą do tych ogródków chclać piwo-
tylko piwo to pretekst by spotkać się ludźmi, być w towarzystwie, odciąć się
od samotności, poczuć się zjednoczym z grupą-piwo jest przy okazji i to
podejrzewam , ze tylko na zasadzie,,Wszyscy tu piją piwo, to ja zamawiam też
piwo(chociaż za nim nie przepadam) by się nie wyróżniać i być swojakiem".
Do ogódków piwnych chodzą też cale rodziny z dziećmi-czy to rodziny
alkoholików? Nie-to zwykłe, normalne rodziny , ktore w niedzielne popołudnie
przychodzą z dziećmi na świeżym powietrzu browarnego bulwaru spotkac się z
innymi zaprzyjaźnionymi rodzinami, a przy okazji wypić piwo.
Piwo w okazjach towarzyskich, jest jedynie dodatkiem-jak kawa, jak wspólne
hobby, dające wspólny temat do rozmowy.
Od piwa nie da się uzależnić -to zwykły napój, jak mleko. Bezpieczny,
niskoalkoholowy, stymulujący spotrkania towarzyskie-najlepsza broń w walce z
samotności.
Jestem wrogiem picia wina, wódki, nalewek, bełtów, whisky i innego syfu-ale
piwo jak najbardziej .Nie demonizujmy piwa ! Nie róbmy z igieł wideł-jeżeli
ktoś rzeczywiście uzależnił się od piwa, to problem tkwi w nim a nie w piwie.
Poza tym piwo jest zdrowe, przecyszcza nerki i moga je pić ludzie chorzy an
cukrzyce.
Piwo to duże osiagnięcie naszej cywilizacji-szanujmy je i nie twórzmy mitów-
piwosz-alkoholik.
Ja pije dziennie dwa litry mleka-czy to znaczy , że jestem mlekoholikiem?
Nie. Po prostu lubię mleko.
Ktoś pije dziennie dwa-trzy-cztery piwa -to alkoholik? Nie-po prostu koneser
tego szlaczhetnego, niesszkodliwego i dla wszystkich sprzyjającego , trunku.