Dodaj do ulubionych

Chcę to zrobić :(

25.04.06, 22:41
Właśnie Was znalazłam.
Od kilku godzin chodzę po necie i przeglądam strony o aborcji...
Dzisiaj zrobiłam test i mam dwie kreski sad Więc jednak. W głębi duszy
WIEDZIAŁAM. To czwarty tydzień.
Na pewno nie chcę tej ciąży. To wiem. Czytam o ciążach z gwałtu. Że moja z
gwałtu to może za duże określenie sad Ale coś koło tego. Byłam u koleżanki w
górach. Nikogo tam nie znałam oprócz niej. Byłyśmy jeszcze z trzema jej
znajomymi u niej w domu. Nie ma co wnikać w szczegóły, ale był totalny odlot
i alkohol. Doszło do zbliżenia z dwoma mężczyznami.
Muszę to zrobić.
Może będę żałowała do końca życia?
A może do końca życia będę żałowała,że NIE zrobiłam...?
Dobra - już przestaję wam tu truć...
Obserwuj wątek
    • hancik5 Re: Chcę to zrobić :( 26.04.06, 10:30
      No właśnie, dlaczego zawsze ktoś musi stracić życie, bo ktoś po prostu sobie
      zaszalał i zachował totalnie nieodpowiedzialnie...

      Jusow, nie obraż się, ale takie refleksje od razu mnie nachodzą : życie za
      chwile szaleństwa?Czy to nie za duża cena?

      Rozumiem, że czujesz się przerażona, ale cóż Ci można doradzić ?Aborcję???
      Dlatego,że się upiłaś ??? Radzę Ci porozmawiać z dziewczynami z tego forum,
      zastanowić się, przemyśleć..

      Jeszcze jedna refleksja... Dlaczego na seks jest teraz takie przyzwolenie ?
      Gdzie dawne odpowiedzialne wychowanie ??? Głupi seks to tragedie życiowe, nieraz
      wielu osób...
    • madzia1708 Re: Chcę to zrobić :( 26.04.06, 11:01
      nie jestem święta, ale takie zachowanie...dla mnie szok!
      nie komentuję
      • lost76 Re: Chcę to zrobić :( 26.04.06, 14:21
        ...może i szok ale moze dziewczyna szuka pomocy, tak jak ja kiedys szukałam i
        nie znalazłam...
        Proszę Cię zastanów się zanim podejmiesz ten okropny krok.
        Może powinnaś przeczytać
        to....mediweb.pl/forums/viewtopic.php/t=10382.html może zrozumiesz jak
        to boli później i jak ten ból towarzyszy Ci codziennie i jak będziesz musiała
        sobie radzić sama bo ciężko jest powiedzieć, usunęłam ciąże - pogadaj ze mną i
        nie oceniaj....
        Zastanów się proszę...
      • iskierka40 Re: Chcę to zrobić :( 24.09.06, 21:39
        bez komentarza debilizm sorki
    • kasiar74 Re: Chcę to zrobić :( 26.04.06, 21:07
      szok nie szok, czy niechciana ciąza z małżeństwa czy z przelotnego seksu czyms
      sie rózni? dla mnie tak bo ta pierwsza to mozliwosc urodzenia dziecka i
      wychowywawania go w rodzinie, a w takiej sytacji matka nie wie nawet kto jest
      ojcem dziecka
    • wzr1 Re: Chcę zabić - to twe marzenia 27.04.06, 23:34
      • reniatoja Wzr1 lecz się. nt 29.04.06, 09:05

    • jusow NIE zrobię tego!!! 28.04.06, 20:10
      Chyba nie.
      Nie, na pewno nie.
      Myślę i myślę. I emocje ze mnie opadają. Przez te kilka dni przywykłam do
      myśli, że jestem w ciąży. jakoś to oswoiłam.
      • dominikapoziomka Re: NIE zrobię tego!!! 29.04.06, 00:05
        Serdecznie gratuluję. Ciąża na szczęście trwa aż 9 miesięcy, to sporo czasu by
        jakoś to oswoić, przygotować się, poukładać na nowo. Pozdrawiam, życzę dużo sił,
        spokoju i radości z maleństwa!
      • madzia1708 Re: NIE zrobię tego!!! 29.04.06, 08:24
        to bardzo spoko
        po co popełniac kolejny błąd
        mam nadzieje ze nie zmienisz zdania surprised)
        • lost76 Re: NIE zrobię tego!!! 29.04.06, 10:12
          Kochana! Zyczę siły i wytrwałości, pomyśl że pod sercem masz taką małą istotkę
          która jest Ci bliska jak nikt na świecie!!! Trzymaj się i się nie poddawaj!!!
      • spokofacet Re: NIE zrobię tego!!! 29.04.06, 23:02
        do lekarza idz - wizyta, badanie krwi, witaminki itd. No teraz trzeba juz na
        spokojnie procedur przestrzegac. serduszko juz bije smile
      • milou74 Re: NIE zrobię tego!!! 16.05.06, 14:21
        TAK SIE CIESZE!!!
        ja mam 3 synów, 11 i 9 lat oraz 6 m-cy. ten trzeci z przypadku, ale daje mi
        tyle radosci, czego i Tobie zycze
    • utka Jusow 29.04.06, 21:08
      ciesze sie ogromnie z Twego ostatniego posta !!! - piekny czas przed Toba smile
      Bedziesz mama smile

    • jusow Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 10:13
      Jestem dopiero na pierwszym roku... . Jestem w akademiku. Z czego ja będę żyła
      z dzieckiem? Teraz mam cholernie mało forsy. Oprócz stypendium dochodzą mi
      korepetycje, ale chyba z dzieckiem nie dam rady tego ciągnąć. Napiszcie mi
      średnio ile będę potrzebowała pieniędzy na miesiac na jakieś minimum życiowe. Z
      domu nie mam co liczyć na żadną pomoc. Nikt tam jeszcze nie wie o mojej ciąży i
      spekuluję, że jeśli teraz nasze kontakty są praktycznie zerowe to będzie juz
      kompletna cisza jak się dowiedzą... .
      Myślę w ogóle o ojcu dziecka. To żałosne sad Tzn. ja sad
      Czy ja mam w ogóle coś powiedzieć tamtym dwóm z imprezy? No żart. Zero kontaktu
      przecież. Mam ich odszukać?
      W piątek mam wizytę u ginekologa. Zrobiłam dwa razy test, na pewno jestem w
      ciąży.
      • zblazowana1 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 10:59
        teraz powinny ci biec ochoczo z pomoca wszyscy ci co krzycza żebys urodziła
        pojdziesz rodzic będziesz sama, ojciec nieznany
        nie masz szans bez pomocy skądkolwiek bez swojego miejsca na ziemi skonczyc w
        tej chwili studia
        inaczej sie przedstawia sytacja jak rodzina stoi za tobą jak cie wspiera
        z kim pojedzisz w nocy na pogotowie jak dziecko bedzie temp 40 st.
        co zaoferujesz swojemu dziecku, jaki komfort i jakie poczucie bezpieczeństwa?
        co mu powiesz o ojcu?
        • madzia1708 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 11:22
          zblazowana1 napisała:

          > teraz powinny ci biec ochoczo z pomoca wszyscy ci co krzycza żebys urodziła
          > pojdziesz rodzic będziesz sama, ojciec nieznany
          > nie masz szans bez pomocy skądkolwiek bez swojego miejsca na ziemi skonczyc w
          > tej chwili studia
          > inaczej sie przedstawia sytacja jak rodzina stoi za tobą jak cie wspiera
          > z kim pojedzisz w nocy na pogotowie jak dziecko bedzie temp 40 st.
          > co zaoferujesz swojemu dziecku, jaki komfort i jakie poczucie bezpieczeństwa?
          > co mu powiesz o ojcu?

          nie zesraj się chociaz
          rozumiem, ze Ty w takim przypadku byś usunęła dziecko, tak?

          ja mam dziecko prawie trzyletnie i NIGDY nie musiałam w nocy jechac na
          pogotowie, i NIGDy nie zapłaciłam za lekarstwo 60 zł, nie przesadzaj...
          jak dziecko ma 40 stopni goraczki, to się tę goraczkę zbija, zakładasz czopek i
          czekasz, dajesz pić i tyle
          Twoje hasła są smieszne.
          Nie Ona pierwsza i nie ostatnia będzie mieszkać z dzieckiem w akademiku, pomoga
          Jej kolezanki, jak Ona bedzie na zajęciach, na pewno znajdzie się ktos, kto w
          tym czasie bedzie miał wolne.
          co powie o ojcu?
          coś powie, a skąd nam wiadomo, ze to dziecko za rok czy dwa nie będzie miało
          ojca, ze Justow nie znajdzie sobie kogoś? moze tak właśnie będzie?

          a jeżeli chodzi o pieniądze, to jest jeszcze Opieka Społeczna,dobrzy ludzie,
          fundacje, mleko mozna dostać, pieluszki tez, mozna też w ostateczności założyc
          pieluszkę tetrową,

          najwazniejsze, ze Justow podjęła decyzję, ze zachowała się jak Matka, ze nie
          popełniła kolejnego błedu
          • zblazowana1 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 11:30
            oczywiście każdy zapewnia inny standard zycia swoim dzieciom
            sama pamiętam dziewczyne która chodziła i żebrała zeby jej ktoś popilknował
            dziecka bo chce wyjśc tu czy tam, na poczatku jej pomagali a potem zwiewali
            gdzie piprz rosnie, bo chcieli sie bawic a nie niańczyc cudze dziecko
            dziewczyna miala pomoc materialna ze strony rodziny i ojca dziecka i była
            jednym wielkim chodzacym dołem
            • madzia1708 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 11:37
              ja tez pamiętam taką dzieczynę, która urodziła w 18 lat, skonczyła średnią
              szkołę i studia, zaocznie ale skończyła.
              Jak szła do szkoły w piątek czy w sobotę, to ja Jej pilnowałam Kamila, co
              tydzień i nie zwiewałam, bo to była moja dobra koleżanka, wiedziałam, ze ktoś
              musi Jej pomoc.
              Fakt, ze była w ojcem dziecka i jest do dziś, ale On nie pracował - uczył się
              jeszcze. Mieli pomoc od rodziny, jednej i drugiej, ale i w przypadku Justow nie
              mozemy zakładac, ze Jej rodzina nie pomoże, bo co to za matak, co nie pomoze
              własnemu dziecku w potrzebie??

              Masz dzieci?
              • zblazowana1 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 11:39
                mam dzieci
                i wiem że wychować dziecko to jest kawał cieżkiej pracy
                uważam że jesli wpadają młodzi ludzie w związkach to po prostu należy im pomoć
                i ich wsperac
                w tej sytuacji uważam że dziewczyna musi wiedziec czy naprawde podoła, czy ma
                kogokolwiek kto jej pomoże
                bo jeśli nie to cienko to widze
                • madzia1708 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 11:41
                  to co w takim razie Jej radzisz?
                  • zblazowana1 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 11:46
                    musi dziewczyna się zorientować czy rodzina jej pomoże, czy jest w stanie
                    ustalić kto jest ojcem dziecka zeby na nie łożył, czy jest na tyle silna żeby
                    zmieść wszelkie upokorzenia wiążace się z taka sytacją, czy chce byc matką, a
                    decyzja nazely do niej, ale musi mieć świadomość tego co ją czeka, że oprócz
                    slicznego usmiechnietego bobaska czeka ja niewarygodna ilośc obowiązków i
                    nieprzyjemności
                    • madzia1708 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 11:59
                      masz rację, ale ja mimo wszystko radze Jej, zeby urodziła
                      często wszystko samo się układa i nie mozna zakładać, ze będzie źle
                      moze ja jutro stracę pracę, nie bede mogła liczyć na rodzinę i ojca mojego
                      dziecka.. i co? miałabym Go odddac komuś? czy moze wyrzucić? czy zabić?
                      • madzia1708 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 12:05
                        i co? miałabym Go odddac komuś? czy moze wyrzucić? czy zabić?

                        oczywiście chodzi mi o mojego syna surprised)
                      • zblazowana1 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 02.05.06, 12:11
                        pewnie jesteś mężatką, więc nawet jak zotaniesz sama czy będziesz miec chwilowo
                        zawirowania pracowe to sa sprawy przejsciowe
                        niestety w zyciu bywa też tak że nie ukłąda się samo
                        czasami bywa dużo gorzej niż się wydaje że mogłoby być
                        ja uwazam ze bardzo duzym problemem jest to że ona nie zna ojca dziecka, dzieci
                        w obozach sybirackich pochodzace z przypadkowego seksu kobiety całkowice
                        odrzucały, to jest..ważne czy ma sie dziecko z kims kogo sie kochało czy z
                        małej pijackiej orgii
                        można przestac byc z ojcem dziecka jak sie nie ukałada ale co innego jak
                        dziecko jest owocem miłości a co innego jak jest owocem niemoralnych zachowań
                        moze byc tak ze laska urodzi i przejdzie przez wszystko i ja to wzmocni i
                        poradzi wszystkiego
                        a rownie dobrze i bardziej prawdopodobne ze odrzuci ja cale srodowisko i
                        rodzina, ze wpadnie w dolej, nie skonczy studiow i moze byc to poczatek
                        kieskiego zycia dla niej i dla dziecka
          • milou74 Re: Decyzja decyzją, ale co dalej? 16.05.06, 14:24
            Madzia, jestem na forum pierwszy raz. Ale Ty, dziewczyno, jestes mądra.
            Fajnie, ze jestessmile
    • zblazowana1 Re: Chcę to zrobić :( 02.05.06, 10:35
      opiekunka do dziecka min 600 zł w dużych miastach 1000
      pieluchy 100 zł
      mleko jesli dziecko jest alergiczne 150, jak nie 100 zł
      ubranka może dostaniesz
      lekarstwa, jak dziecko chorowite, antybiotyk w zawiesinie kosztuje i 60 zł
      poza tym czasami jak dziecko jest chore trzebe i w srodku nocy pojechać do
      lekarza, czy masz kogos kto ci pomoże
      całkiem samej bez środków do zycia, bez wsparcai rodziny, bez alimentów
      cóż
      życze powodzenia
    • agnieszkagosia Re: Chcę to zrobić :( 02.05.06, 11:17
      Nie martw sie Jusow nie bedzie tak źle
      studia skońćzysz spokojnie
      możesz dostać stypendium socjalne możesz także starać się o inną pomoc od
      uczelni ze względu na ciążę
      co do rodziny to myślę, że po pierwszym szoku jakoś się pogodzi i pomoże Ci
      poza tym dostaniesz na pewno sporo pomocy od dziewczyn z sieci - zakup ciuszków,
      pościeli itd to już całkiem sporo
      dlaczego niby nie miałabyś ciągnąć korepetycjI/ jeśli korki są w akademiku to
      jakaś koleżanka popilnuje dziecka, jeżeli jeździsz do uczniów to także możesz
      poprosić o przypilnowanie dziecka w akademiku
      niejedno dziecko w akademiku się wychowało
      a niejedna studentka w ciąży skończyła studia
      skąd jesteś?
      pozdrawiam
      Aga
      • zblazowana1 Re: Chcę to zrobić :( 02.05.06, 11:25
        sama i na pierwszym roku??
        rodzina wyjdzie z szoku i sie pogodzi z tym że córka nie zna ojca dziecka?
        to nie jest tak że studenka w padła z kolegą ze studiow
        dziewczyna musi wiedziec czy podoła czy nie,
        jak dostanie stypedium? co tam napisze o ojcu dziecka, nawet w dziekanacie beda
        wiedziec ze laska nie zna ojca dziecka?
      • madzia1708 justow 02.05.06, 12:03
        forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=29805
        wejdź na to forum, tu organizują pomoc dkobietom w ciązy
        • pyska32 Zamiast gratulować sobie 03.05.06, 11:53
          Zaoferowalibyście dziewczynie jakąś konkretną pomoc -te "witaminki" spokofacet
          kosztują.Może skierujcie energię w tę strone. No ciocie i wujku dobra rada ...?
          • madzia1708 co mogę zaoferowac? 03.05.06, 19:27
            mogę wysyłas Jej na konto co miesiąc 20 zł. Nie ma problemu. Moze jeszcze parę
            osób by sie zaoferowało? to sie nazbiera trochę
            • lost76 Re: co mogę zaoferowac? 03.05.06, 21:42
              Ja też mogę pomóc, w moim przypadku mogę 10zł miesięcznie. Zapewne jeszcze parę
              osób się znajdzie. Więcej nie mogę przynajmniej narazie.
              Dlaczego tak wątpicie zblazowana1 i pyska32 że ludzie bywają pomocni, dlaczego
              tak mieszacie jej w głowie? Ja usunęłam ciąże i cierpie już 12 lat i nie chcę
              by ktotkolwiek jeszcze cierpiał...nie wydaję mi się że jusow jest w tak patowej
              sytuacji że naprawdę nie da rady i nie wydaje mi sie ze to dziecko skazane jest
              na jakies koszmary!
              Jak jest dziecko to jest kop do działania do szukania rozwiązań, a może w
              bardzo krótkim czasie pojawi się mężczyzna któremu nie będzie przeszkadzało
              cudze dziecko.
              Moja przyjaciółka będąc w ciąży (wpadka jednej nocy) poznała chłopaka, są już
              małżeństwem 5 lat, jej mąż ma bzika na punkcie jej i małej...Czemu odrazu widzi
              wam się koniec świata??? Od jakiego pulapu finansowego mozna posiadac wedlug
              was dzieci? Czy samotne matki wedlug was wszystkie powinny usunac ciaze? Czy te
              co maja prace i dobra place moga miec, wedlug was pewnie tak ale prace razem z
              zaplata za nia mozna stracic zawsze, a jezeli nawet jest maz to moze odejsc i
              miec w dupie laimenty, mozna tez sie rozhcorowac i nie moc zarabiac i
              co...wniosek wedlug was jeden, lepiej wogole nie rodzic dzieci! Zastanowcie sie
              zanim namowicie kogos na wyrwanie dziecka spod serca....
              • pyska32 gdzie w moim poście 04.05.06, 09:09
                doczytałaś pochwałę dla aborcji ? Kto kogo namawia do zabiegu ?Po prostu czas
                od słów-dobrych rad-przejść do konkretów- czyli pomocy materialnej.A nikt
                wcześniej tego nie zaproponował. To wszystko.
          • spokofacet Re: Zamiast gratulować sobie 05.05.06, 17:43
            nie odmawiam nikomu pomocy, ale na sile pomocy nie udzielam, w lustro patrze na
            siebie ze spokojnym sumieniem.
            ale do rzeczy: sa instytucje, ktore udzielaja wsparcia; u mnie w Łodzi chocby
            Centrum Sluzby Rodzinie, sa wolontariusze, ktorzy pomagaja w domach samotnej
            matki... powiem inaczej: trzeba sie niezle postarac albo miec złą wole, zeby
            pomocy nie przyjąć. natomiast najwieksza podłościa jest "pomoc" aborterów,
            wojujących feministek itp. ktore walczą o wyzwolenie i "wolność" aborcji...
            • reniatoja Re: Zamiast gratulować sobie 05.05.06, 18:02
              spokofacet napisał:

              > nie odmawiam nikomu pomocy, ale na sile pomocy nie udzielam, w lustro patrze
              na
              >
              > siebie ze spokojnym sumieniem.

              Tu się nie mogę z Toba zgodzić. Z pomocną dłonią trzeba czasem umieć wyjsć,
              wykonać pierwszy krok, a nie patrzeć w lustro ze spokojnym sumieniem, bo na
              siłę nie udzielasz. Zdajesz sobie sprawe z tego, że nie każdy potrafi o pomoc
              poprosić. Trzeba czasem wykonac pierwszy ruch, a nie patrzeć tylko w lustro ze
              spokojnym sumieniem.


              > ale do rzeczy: sa instytucje, ktore udzielaja wsparcia; u mnie w Łodzi chocby
              > Centrum Sluzby Rodzinie, sa wolontariusze, ktorzy pomagaja w domach samotnej
              > matki...


              Ale do rzeczy: JAką konkretną pomoc TY SPOKOFACET mozesz zaoferować Jusow? Poza
              wymienieniem instytucji w Twoim miescie. Konkretnie - na co Ciebie stać, jeśli
              chodzi o pomoc dla JUSOW.

              > powiem inaczej: trzeba sie niezle postarac albo miec złą wole, zeby
              > pomocy nie przyjąć.

              Powiem tak: jesteś niezłym cwaniaczkiem. Przynajmniej w tym wątku.

              Jusow, mogę zobowiązać się do pomocy dla Ciebie w wysokości, powiedzmy, 50 zł
              miesięcznie. I może jakieś rzeczy po moim dziecku, bo moje będzie troche
              starsze do Twojego, więc może akurat będzie wyrastać, a Tobie wtedy się
              przydadzą.
              • spokofacet Re: renitoja 06.05.06, 22:57
                od czasu do czasu mi przywalasz. troche nieslusznie, chyba roznimy sie
                temperamentami i to dlatego. coz, inaczej postrzegamy pewne sprawy. ja mam inna
                wizje pomocy. nie skladam deklaracji ze komus cos dam, ze pomoge itd... czy
                prowokujesz mnie zebym przebil twoja stawke ? uncertain nie jest to miejsce na
                wylicznie swych czynow charytatywnych. nie naleze do tych ludzi ktorzy
                uspokajaja swoje sumienie jednorazowymi akcjami jak np. WOŚP. najogolniej
                mowiac jestem zaangazowany i sumienie mam spokojne. jesli Jusow jest z Łodzi -
                wiem jak jej pomoc. jesli nie jest to moge dac namiary albo moze przyjechac do
                lodzi...
                uwazam ze lepiej jest sysytematycznie wspierac instytucje charytatywne niz od
                przypadku do przypadku jakies osoby, choc nie jestem przeciwny spontanicznej
                pomocy innym. stowarzyszenia czy fundacje maja wieksze mozliwosci udzielania
                pomocy nie tylko finansowej... ale juz nie bede przynudzal
                • reniatoja Re: renitoja 06.05.06, 23:47
                  Nie chodzi o przebicie stawki, tylko o to, że czasem trzeba wyjść z pomocą (ja
                  nie mogę udzielić żadnej innej niż finansowa akurat, ew. jakieś rzeczy po
                  dziecku), wykonać pierwszy ruch. Ludziom jest trudno prosic o pomoc i trzeba
                  umieć czasem przejąc inicjatywę (co też bywa trudne), a nie tylko "mieć
                  spokojne sumienie, bo jeśli mnie ktoś poprosi to przecież pomogę". jeśli cię
                  niesprawiedliwie oceniłam to przepraszam.
                  • spokofacet Re: renitoja 07.05.06, 00:05
                    przejmowanie inicjatywy jest dyskusyjne i pewnie nie mozna jednoznacznie
                    okreslic granicy: kiedy juz trzeba wkraczac z inicjatywa pomocy a kiedy jeszcze
                    nie. no bo np. sasiedzi sie kloca i co wtedy? isc do nich i przeprowadzic
                    rozmowe pojednawcza? czy czekac az sie rozwioda albo pozabijaja?? ja nie wiem.
                    raczej nie mozna wkraczac do "akcji" jesli nie jest lamane prawo ? wole juz
                    pomagac tym ktorzy przychodza i mowia "jest problem chcialam pogadac". no
                    czasem reaguje jak jakas mataka-debilka bije swoje dziecko w parku...
                    tu na forum dziewczyny piszac oczekuja wsparcia, wejscia w dialog itd. to jest
                    OK. sa strony informacyjne np. www.niebij.pl czy www.aborcja.info.pl gdzie tez
                    mozna napisac, zadzwonic itd.
                    a to moje spokojne sumienie nie jest moim celem zycia, raczej skutkiem. tak
                    tylko napisalem ze mam spokojne sumienie, bo ktos tu mnie wczesniej zaczepil,
                    ze proponuje jusow witaminki, a kto za nie zaplaci?" . no to ja odpowiedzialem
                    ze mam spokojne sumienie. ot tyle. kurka znowu sie dalem sprowokowac, jak ja
                    tego nie lubie. pozdrawiam.
    • jusow Dzięki wam dziewczyny... 04.05.06, 09:45
      Za to, że nawet chcecie mi pomóc wpłacając pieniążki. Kochane jesteście smile
      Bardzo się boję jak to wszystko się potoczy. Na razie jeszcze nie potrzebuję
      żadnej pomocy pienieznej, ale jest mi lepiej, że wiem, że gdyby było tak źle to
      mi wpłacicie coś na konto.
      Na razie jeszcze nie umiem myśleć o organizowaniu jakiś ciuszków itd. Dzisiaj
      na 16.OO idę do ginekologa. Ciągle myślę kiedy i jak mam komuś powiedzieć, że
      jestem w ciąży... . Nie sądzę, że rodzice mi coś pomogą, bo kontakty z nimi mam
      beznadziejne od zawsze. A od roku praktycznie zerowe, nawet nie jeżdżę do domu
      na weekendy tylko jestem w akademiku. Nie umiem się z nimi dogadać, nigdy nie
      umiałam. Nie wiem jak będzie w przyszłości, ale teraz nawet obrzydza mnie myśl
      o pomocy z ich strony plus wszelkich gadkach, zarzutach... .
      Głównie myślę o tamtej nocy u koleżanki. Jej też nic na razie nie powiedziałam.
      Obydwoje z tych chłopców kilkakrotnie ją prosili o mój adres. Zabroniłam jej
      dać. Ale non stop o tym myślę. Czy ja mam jakoś nawiązać z nimi kontakt? Ma to
      sens? Wiem, że jeden studiuje na 5 roku, drugi już pracuje. No STRASZNE co ja
      narobiłam. Czy da się ustalić ojcostwo PRZED urodzeniem dziecka? Nawet tego nie
      wiem. W ogóle czy zacząć w to wchodzić czy milczeć...??? Nie umiem patrzeć na
      zimno, żeby np. rozpatrywać pod kątem jakiś alimentów z ich strony. Raczej coś
      mnie pcha, zeby ich zobaczyć... nie wiem... poznać... . z drugiej strony... po
      co?
      • lost76 Re: Dzięki wam dziewczyny... 04.05.06, 12:42
        Nie sadzisz pyska32 ze nie wypada od razu wyjezdzac z pomoca tylko najpierw
        trzeba wytlumaczyc ze mozna z tym poradzic, ze ciaza to nie jest wyrok smierci
        dla kobiety??? Dalej nie chce komentowac...

        Jusow!
        Jezeli Ci mlodzi Panowie chca sie z Toba spotkac to mysle ze to dobry pomysl.
        Wiem jak ciezko sie czujesz z tym co sie stalo ale tego juz nie zmienisz,
        natomiast zmienic mozesz Twoja przyszlosc.
        Proponuje spotkac sie z nimi z osobna.
        Powiedz ze czujesz sie zle z tym co sie stalo i jest to dla Ciebie niezreczna
        sytuacja wogole, posluchaj co ma On do powiedzenia i powiedz o ciazy.
        Powiedz ze w tej sytuacji nie mozesz prosic Go o pomoc z jednej prostej
        przyczyny ze nie wiesz czy to jego dziecko a pozatym powiedzmy nic was nie
        laczy. Powiedz ze nie nalegasz na pomoc ale czujesz sie zagubiona etc.
        Nie zadaj od niego nic ale i nie odmawiaj pomocy.
        Jezeli nawet sie zgodzi Ci pomoc to porozmawiaj z tym drugim tez, uprzedz tego
        pierwszego ze musisz powiedziec tez tamtemu o sytuacji.
        Tylko blagam nie daj sie namowic na zabieg, bo to im moze tez wpasc do glowy.
        Nie wiem jacy to sa mezczyzni ale nie daj sie tez z siebie nasmiewac lub
        obrazac. Jezeli powie cos co Cie urazi, poprostu wstan i wyjdz, roznie to moze
        byc po takiej nocy, wiem cos na ten temat...
        Idz do ginekologa, idz na USG, jak zobaczysz kurszynke i malutkie serduszko,
        jak uslyszysz jak bije zobaczysz co sie w Towim serduszku stanie, bo tego sie
        nie da opisac.
        Zycze Ci duzo szczescia i pisz jak Twoje sprawy sie maja, mysle ze dasz rade!!!
        • lost76 Re: Dzięki wam dziewczyny... 04.05.06, 14:43
          pyska32 faktycznie nie doczytalam, zwracam honor...ale...aplauzu dla urodzenia
          tego malenstwa tez nie widze...wybacz ponioslo, odczytalam jednoznacznie.
          Napisalas - czas dzialac, ale jak narazie zainteresowana byla w stadium
          niepewnosci, pewnie dalej jest ale oby ta niepewnosc sie przerodzila w pewnosc
          ze da rade z maluszkiem. Jak bysmy ja zasypaly propozycjami pomocy to moglo by
          dziewcze sie zdezorientowac, nie sadzisz? Wszystko ma swoj czas, propozycje
          pomocy tez...Pozdrawiam serdecznie i prosze sie nie gniewac za wybuchowosc (mam
          trudny okres...choc to mnie nie tlumaczy pewnie...)
        • pyska32 A co w tym zdrożnego 04.05.06, 14:45
          ,że dziewczynie ,która podjeła już decyzję , proponuje się pomoc ? Zastanów się
          kobieto co piszesz ? Sama mam dwójkę małych dzieci i wiem ,że nie najedzą się
          ideałami.W ideały równiez sie nie ubiorą ,i nie wyleczą w trakcie choroby.
          Do jusow-gratuluje ci odwagi- i daj sobie spokój z tymi panami. Ustalanie
          ojcostwa-wywlekanie wszystkiego na wierzch..publiczne pranie brudów..plotki
          które zatruja zycie Tobie i dziecku.
          • lost76 Re: A co w tym zdrożnego 04.05.06, 15:07
            Mysle ze nasza przepychanka nie ma tu sensu...ja uwazam tak, Ty inaczej, koniec.
            Jusow oceni sama, jak uwaza ona, bo zapewne jeszcze inaczej to widzi.
            • lost76 Re: A co w tym zdrożnego 04.05.06, 15:12
              .i jeszcze jedno...skrytykowalas tu wypowiadajacych sie a co wnosisz sama, moze
              daj jakies propozycje, bo jak narazie z Twoich wypowiedzi wynika: urodzenie
              dziecka przez jusow- szczyt odwagi a nawet wiecej (mozna nawet wywnioskowac ze
              to glupota), a aborcja - nie, aborcji nie proponujesz, tylko co w takim razie,
              bo jedno i drugie piszesz na nie...wybacz moze ja tylko nie rozumiem...
    • zblazowana1 Re: Chcę to zrobić :( 04.05.06, 18:12
      mam dziwne wrażenie że to jest jakaś podpucha
      dziecko z pijackiej orgii, co za interesujący temat do dyskujsji, obaj poanowie
      chca sie z nią jeszcze spotkac no proszę
      • madzia1708 Re: Chcę to zrobić :( 04.05.06, 19:31
        a co nie masz innych wrażeń?
        sory ale dla mnie od początku Ty walisz podpuchą
        • zblazowana1 Re: Chcę to zrobić :( 04.05.06, 19:51
          a ty sie podjerzanie angażujesz i do tego masz dziwne teksty
          • madzia1708 Re: Chcę to zrobić :( 04.05.06, 20:04
            J(!)a? tak się angażuje, ale nie robie tego tak sobie, to co powiedziałam, to
            to, co myślę i czuję !!
            • lost76 Re: Chcę to zrobić :( 04.05.06, 22:56
              zblazowana1 jaki jest cel Twoich wypowiedzi, co wnosisz w te dyskusje, nic
              oprocz jadu...Nawet jezeli to podpucha, nie widze potrzeby syczec jak zmija
              caly czas o tym samym bo jak widzisz malo kto Cie slucha. Jezeli
              to "prowokacja" to nawet dobrze, moze sie przyda na przyszlosc komus kto bedzie
              w podobnej sytuacji...Widzisz cos nadprzyrodzonego w tym ze dziewczyna wpada na
              imprezce po pijaku...a to ze z dwoma facetami, coz...nie widze tez w tym nic co
              nie ma mozliwosci sie stac...moze niecodzienne ale mozliwe...to ze sie chca
              skontaktowac....moze tez maja wyrzuty po sprawie, moze dla nich to tez
              niecodzienna sytuacja, a moze poprostu maja ochote powtorzyc zabawe nie wiedzac
              jeszcze o tym co sie stalo...malo przyjemna ostatnia mozliwosc ale realna...A
              dziwi ze ktos pomagac chce i to uwazasz za podejrzane...coz...to dopiero Ci
              wspolczuje ze nie znasz takich ludzkich serdecznosci jak pomoc w
              potrzebie...Moze zblazowana1 zmien sobie nick na "zdziwiona_węsząca_intrygę"...
              • zblazowana1 Re: Chcę to zrobić :( 06.05.06, 10:16
                wiesz dziewczyno rób co chcesz, ma to gdzieś, twój kram twoj problem, ja ci
                pomagac nie mam zamiaru
                • madzia1708 no jasne 06.05.06, 10:45
                  najlepiej wyliczyć:
                  niańka - tyle
                  mleko - tyle
                  pieluchy - tyle
                  snuć mądrości o życiu, zgrywac super zorganizowaną i ułozoną kobietę... co z
                  tego, gdy nie ma w Tobie ani krzty ciepła i zrozumienia. Co to za kwota 10-20
                  zł miesięcznie za życie człowieka? ale po co?
                  Pogadałam i spadam.
                  Nie pozdrawiam
                  • zblazowana1 Re: no jasne 06.05.06, 11:29
                    ja moja droga ciężko pracuje nie po to żeby wspierac obcych nieodpowiedzialnych
                    ludzi tylko na przyszłość swojego potomstwa
                    • madzia1708 Re: no jasne 06.05.06, 18:20
                      ja tez ciężko pracuję, tez na przyszłośc mojego potomstwa, ale to nie znaczy,
                      ze mam być zimna i wyrachowana
                      • spokofacet Re: no jasne 06.05.06, 23:12
                        zblazowana jest zestresowana i pewnie sama sobie nie radzi wiec chce wybawic
                        innych od stresu, uwolnic od ciezarow zycia. a tego sie nie da zrobic. kazdy z
                        nas musi miec twardy tylek i juz. lepiej sie wspierac niz eksterminowac.
                        nieprawdaz ? podobno jest dobra rada dla tych co maja stresa - odstresowac
                        innych.
                • escape5 Re: Chcę to zrobić :( 06.05.06, 14:04
                  Hm,budujące...Pamiętaj tylko że życie bywa baaardzo przewrotne...
    • agnieszkagosia Re: Chcę to zrobić :( 06.05.06, 13:38
      Hej
      Nie mogę za wiele obiecać ale jeśli coś to co miesiąc mogę wpłacić jakąś niedużą
      kwotę na Twoje konto Jusow.
      A jeśli trzeba będzie jakieś witaminy albo coś to mogę wykupić i przesłać
    • escape5 Re: Chcę to zrobić :( 06.05.06, 14:04
      Mnie wprawdzie nie zostało wiele rzeczy po małej,ale mam "dojście" do ślicznych ubranek po hurtowych cenach.Moge kupić co trzeba i wysłać Ci.Napisz tylko co potrzeba i na jaki rozmiar,jak juz dzidzia będzie z Tobąsmile.
    • escape5 Re: Chcę to zrobić :( 06.05.06, 14:25
      I nie bierz sobie do serca tych wszystkich złowróżbnych słów.
      Może nie wszystko będzie szło jak z płatka i musisz się na to
      przygotować ale napewno dasz sobie radę,przede wszystkim postaraj się
      skończyć studia.Losy ludzkie sa tak różne,ze naprawdę nie można z góry
      niczego przesądzać.Znam sporo dziewczyn które mając nieślubne dziecko znalazły przyzwoitych facetów i sa szczęśliwe.Dla odpowiedzialnego faceta dziecko nie jest żadnym problemem.
      Za rok-dwa nie bedziesz sobie wyobrażać życia bez swojego dziecka i wszystko inne będzie miało mniejsze znaczenie.U mnie tez dziecko pojawiło się w baaaaaardzo nieodpowiednim momencie,też byłam o krok od aborcji ale urodziłam.
      Dziś trudno powiedzić jak potoczyłoby się moje życie gdybym to zrobiła...
      Napewno byłabym w innym punkcie mego zawodowego życia,w tej kwestii miałabym dużo,duzo więcej niż mam dziś,ale czy byłabym szczęśliwa? Nie wiem...
      Wiem natomiast że dziecko daje ogromnie duzo radości której nie da się porównac chyba z niczym...
      Tak więc-trzymam kciuki,będzie dobrze!!smile
    • madzia1708 Jusow, co u Ciebie?? 08.05.06, 09:16

      • zblazowana1 Re: Jusow, co u Ciebie?? 10.05.06, 09:36
        wyparowała?
    • niezauwazona Sprawdź pocztę........ 16.05.06, 19:27
      Jusow - proszę, swprawdź swoją pocztę na gazecie.
      • jusow Re: Sprawdź pocztę........ 16.05.06, 23:21
        Dziękuję. Napiszę za parę dni
    • jusow Chyba trochę mi się powyjaśniało... 17.05.06, 00:08
      Dziewczyny, ja naprawdę no ze wszystkich wszystkich sił Wam dziękuję, że mi
      chcecie pomóc i do tego wpłatami na konto. No nie przypuszczałabym, że mogę na
      to liczyć i w ogóle. Dziewczyny, Wy nawet nie wiecie jak takie coś podbudowuje,
      bo przecież jestem Wam obca a byście pomogły... . No bardzo, bardzo dziękuję.
      Bo na razie to jeszcze nie a może w ogóle muszę w ogóle dać radę. Przepraszam,
      że tak chaotycznie piszę, ale już późno a dopiero teraz mam dostęp do kompa.
      Byłam już tydzień temu u ginekologa i wiecie... nie wiem jak to ująć, ale ta
      wizyta dobrze na mnie wpłynęła. Lekarz się zwyczajnie ucieszył, że jestem w
      ciązy i że wszystko dobrze. Wiem, wiem..co on wie..., ale było mi jakoś
      przyjemnie, ze on tak po prostu się ucieszył. Dostałam kwas foliowy, brałyście
      też? I czuję się po prostu super, a właściwie nie super tylko tak zwyczajnie,
      jakbym wcale w ciąży nie była a czytam np. o mdłościach. Może mnie to dopiero
      oczekuje. W piątek pojechałam do koleżanki z tamtej imprezy. I powiedziałam
      jej. I na razie tylko ona wie, przynajmniej tak mi się wydaje. Szok. I nie
      żałuję, że jej powiedziałam, bo mi naświetliła pewne zdarzenia z tamtej
      imprezy. Wydawało mi się, że w sumie większość przecież kojarzę, ale nie
      owijając w bawełnę to wchodzi w grę tylko jeden ojciec dziecka. Bo ten drugi
      nie miał ze mną wytrysku. Czuję się o wiele pewniej. Naprawdę. Pewniej po
      prostu.Wiem już o nim dosyć dużo. Dwa lata temu skończył studia i pracuje. Ona
      ma z nim dosyć stały kontakt jeszcze ze szkoły. Wzięłam numer telefonu i już
      rozmawiałam z nim. No żart. Nic jeszcze nie wie. Prosiłam o spotkanie i
      spotkamy się teraz we czwartek. Pojutrze. Najpierw wolałam, żeby to ona mu
      powiedziała, ale ona absolutnie nie chce. Zresztą racja. Chcę, żeby wiedział.
      Nawet jakoś nie myślę jak zareaguje tylko w ogóle o tym jak mu to powiedzieć.
      On był bardzo miły przez ten telefon. No ale przecież nic nie wie. Chyba
      zwariowałam. Miał ładny głos. Jestem pewnie nienormalna, że o tym myślę. Nie
      mogę sobie wyobrazić, że mu to mówię. Co on powie? Tego nawet nie widzę przed
      oczami, tylko myślę kiedy ja mam powiedzieć? Zaraz? Przez telefon mówiłam, że
      chcę się spotkać a on mi na to, że bardzo fajnie, ze zadzwoniłam i zaraz się
      umówiliśmy, przyjedzie do mojego akademika i umówilismy się na dole w klubie i
      że pójdziemy do pizzerii na kolację. Musze to wyjaśnić. Mam jakoś potrzebę
      powyjaśniania i poukładania tego. Jak mu powiem to potem powiem dziewczynom na
      roku i też w domu. Myślę o tym indywidualnym toku studiów od października, bo z
      tą sesję jeszcze wszystko będzie normalnie. I załatwię akademik też na przerwę
      wakacyjną. Dziewczyny i w ogóle jeszcze raz naprawdę wam dziękuję.
      • madzia1708 :O) 17.05.06, 10:50
        mam nadzieję, ze się wszystko ułoży.
        Szkoda, ze tak sie zachowałas, bo wiesz... On wie, ze Ty też z tamtym, moze nie
        byc Mu łatwo przyjąć, ze to właśnie Jego dziecko. Moze poczekaj aż On zacznie
        temat tamtego wieczoru i wtedy Mu powiedz. W końcu są badania na ojcostwo, a
        jak On jest ojcem, to też łaski nie robi, ze Ci pomoże. Nie będzie tak źle -
        zobaczysz.
        Moze zakocha/zakochał się w Tobie...kto to wie...Jak będziesz widziała, ze coś
        iskrzy, to nie mow Mu, umow się znowu, moze lepiej jak sie najpierw poznacie
        troche surprised)

        Jusow jeśli chodzi o pomoc, ja nadal podtrzymuję swoje słowa, jak urodzisz,
        mozesz liczyć na pomoc ode mnie, na niewielką pomoc, ale zawsze to coś


        ps. zapamiętaj moją sygnaturkę surprised)
        Pozdrawiam, Magda
    • gosiarek2 Re: Chcę to zrobić :( 18.05.06, 11:37
      Droga jusow.Prosze Cie,nie rob tego.To dziecko,to odrebne zycie,nie traktuj je
      jak swojego bledu zyciowego,ktory trzeba wymazac.Ono nie jest niczemu winne,nie
      ponosi winy za chwile zapomnienia swojej mamy.Prosze Cie,donos ciaze,niech to
      dziecko przyjdzie na swiat,i jesli nie bedziesz chciala go zatrzymac,przyniesie
      szczescie i radosc rodzinie,ktora na pewno czeka na to malenstwo w tobie.Jusow
      to juz jest maly czlowieczek,zobacz jak by wygladal po aborcji,to JEST CZLOWIEK
      TAKI JAK MY www.abortionismurder.org/HTML/I-A-4-photos22.html
      • madzia1708 Re: Chcę to zrobić :( 18.05.06, 12:01
        po co ten link? wszystko mozna obejrzeć - we wstępie do tego forum są różne
        linki. U nas w kraju nie dokonuje się aborcji w 22 tygodniu ciąży!

        Z resztą Jusow nie zamierza usunąć - poczytaj cały wątek - wszystkie posty
    • gosiarek2 Re: Chcę to zrobić :( 18.05.06, 12:23
      Jusow,nie przeczytalam calego watku,teraz juz wiem.Ciesze sie z toba i trzymam
      kciuki,jestes ksiazkowym przykladem,ze z najwiekszego zawirowania zyciowego da
      sie wyjsc.Przepraszam za wczesniejsza odpowiedz,moze troszke za ostra.Ciesze
      sie z Toba,i czekam na dalszy ciag,jak zareaguje ojciec dziecka itd.mam
      nadzieje ze bedzie oki.pozdrawiam,Goska
    • ana-19x Re: Chcę to zrobić :( 23.05.06, 20:00
      rozumiem cię w zupełnosci. tylko chciałabym się dowiedziec jakie są potem
      odczucia, co się przezywa tam na sali czy nie lepiej zażyć tabletki? bo zabieg
      to juz wyzsza szkoła jazdyuncertain mam duzo dylematów co do zabiegu, przeciez może to
      byc niebezpieczneuncertain
      • spokofacet Re: Chcę to zrobić :( 25.05.06, 01:33
        gra w aborche jest bardzo niebezpieczna - przynajmniej jedna osoba wypadnie z
        gry... game over. lepiej zagrac podrzucajke w szpitalu i zrobic zjazdówe -
        bedziesz miala 1 zycie gratis i dojedziesz do mety na pole position bez straty
        do najlepszego wyniku. a potem mozna zaczac nowa gre z abgrejtem z wyzszego
        poziomu. zycze niezlej jazdy! tabletki zmniejszaja moc do zera.
    • kasiar74 Re: Chcę to zrobić :( 04.06.06, 16:55
      jestem pod wrażeniem że zdecydowałas się urodzić, naprawdesmile)
      powodzenia w zyciu, zdorwego bobaska życzę
    • agnieszka2012 Re: Chcę to zrobić :( 05.06.06, 08:01
      Gratuluję tobie decyzji urodzenia dziecka i spodkania z chłopakiem z imprezy
      człowiek lepiej się kiedy może wszystko zrobić co w jego mocy i najlepszego
      wszystkim którzy życie stawiają ponad wszystko, wstyd, plotki, biedę i samotne
      wychowanie
    • madzia1708 Jusow czekamy na info 05.06.06, 09:28
      co tam u Ciebie? Jak po rozmowie?
    • blanqua Re: Chyba trochę mi się powyjaśniało... 21.06.06, 06:58
      Potargana

      Twój sposób wypowiadania się wyklucza wszelką dyskusję. CIężko dyskutować z kimś
      kto w zabiciu dziecka dopatruje się sposobu zapwnienie szczęścia. Jakim prawem
      nazywasz ją puszczalska matką? Ucisz swoją buzuię zanim powiesz coś takiego.
      Wiele kobiet ma dzieci z ukłądów pzrypadkowych i są to dzieci równie wspaniałe i
      kochane jak każde inne. Jakim prawem poniżasz dziewczynę? Co???? Taka
      świętobliwa ejsteś? Nie Tobie oceniać czy ona zrobiła dobrze czy źle i czy ma za
      krowami latać. Może lepiej Ty za nimi pobiegać a nie pluj jadem na forum.
      Co, tak się obawiasz o minę tatusia??? Tatuś w równym stopniu jak mamusia
      przyczynił się do powstania dziecka więc poniesie konswekwencje. Proste, jasne,
      logiczne. A wyskrobanie się na pewno nie zapewni szczęścia dziecku, nie bądźmy
      szaleńcami. I troszkę kultury proszę.
      BLanka
      • potargana2 Re: Chyba trochę mi się powyjaśniało... 21.06.06, 23:10
        Masz rację mój sposób wypowiadania się wyklucza wszelką dyskusję, bowiem
        przytoczyłam mocne argumenty, do których niestety nie potrafisz się w sposób
        rzeczowy i inteligentny ustosunkować.

        "CIężko dyskutować z kimś kto w zabiciu dziecka dopatruje się sposobu zapwnienie
        szczęścia" - naucz się pisać zgodnie z zasadami polskiej gramatyki i stylistyki
        albo poproś kogoś o pomoc. Tą tezę wyssałaś z palca - proponuję byś porozmawiała
        sobie na ten temat z autorką tego postu smile

        "Wiele kobiet ma dzieci z ukłądów pzrypadkowych i są to dzieci równie wspaniałe
        i kochane jak każde inne" . Znowu nie zrozumiałaś. Powiedziałam, że szkoda mi
        dziecka, bo albo matka podda się aborcji albo do końca życia będzie puszczalską.
        Wszystkie dzieci są kochane i wspaniałe zawsze byłam o tym przekonana smile

        "Jakim prawem poniżasz dziewczynę? Co???? Taka świętobliwa ejsteś? Nie Tobie
        oceniać czy ona zrobiła dobrze czy źle i czy ma z a krowami latać". Autorka
        postu bardzo rzeczowo przedstawiła sytuację, w której zostało poczęte jej
        dziecko. W tym przypadku jakakolwiek dyskusja na ten temat nie ma sensu.
        Proponuję jednak wrócić na pole i z pejczykiem za krowami latać. Pasanie nie
        niesie za sobą skutków powodujących powołanie do życia małej bezbronnej istoty.

        "Tatuś w równym stopniu jak mamusia przyczynił się do powstania dziecka więc
        poniesie konsekwencje. Proste, jasne,logiczne. A wyskrobanie się na pewno nie
        zapewni szczęścia dziecku, nie bądźmy szaleńcami. I troszkę kultury proszę". Od
        dawna wiadomo, że do poczęcia dziecka potrzebne jest jajo i plemnik. To pierwsze
        jest w posiadaniu kobiety a ten drugi należy do mężczyzny smile. Od kiedy
        "wyskrobanie" jest czynnikiem powodującym szczęście dziecka??!!

        Ręce opadają, gdy się czyta takie wypowiedzi jak twoje. Bez ładu i składu, z
        błędami ortograficznymi, stylistycznymi, literówki. Koniecznie musisz nad sobą
        popracować, masz luki w edukacji.
        Pozdrawiam kulturalnie
        Anna
        mama Marty i Rafała
        • blanqua Re: Chyba trochę mi się powyjaśniało... 22.06.06, 11:08
          > "CIężko dyskutować z kimś kto w zabiciu dziecka dopatruje się sposobu
          >zapwnienienia szczęścia" - naucz się pisać zgodnie z zasadami polskiej
          >gramatyki i stylistyki albo poproś kogoś o pomoc. Tą tezę wyssałaś z palca -
          >proponuję byś porozmawiał a sobie na ten temat z autorką tego postu smile
          Jak chodzi o polska gramatyke i stylistyke to Ty pouczac mnie nie bedziesz.
          Skad teza o zabiciu dziecka i zapewnianiu szczescia? Ano stad, ze sama
          napisalas, ze wspolczujesz dzieciakowi a nastepnie zaproponowalas aborcje.
          Jasnym wnioskiem jest zatem to, ze w wykonaniu aborcji upatrujesz sposobu
          zapewnienia szczescia, ze uwazasz ja za wyjscie lepsze.
          I raz jeszcze powtarzam - jak chodzi o gramatyke i stylistyke nie bedziesz mnie
          pouczala. WYksztalcenie odebralam gruntowne.

          > "Wiele kobiet ma dzieci z ukłądów pzrypadkowych i są to dzieci równie wspaniał
          > e i kochane jak każde inne" . Znowu nie zrozumiałaś. Powiedziałam, że szkoda
          >mi dziecka, bo albo matka podda się aborcji albo do końca życia będzie
          >puszczalską
          Teraz to Ty mijasz sie z logika. Operujac bowiem Twoimi kategoriami myslenia (z
          ktorymi sie nie zgadzam) autorka postu juz jest puszczalska! Fakt dokonania
          aborcji nie zmieni bowiem w zaden sposob oceny moralnej postepowania autorki
          postu (specyficzne okolicznosci poczecia dziecka zaistniely i niemozliwe jest
          ich cofniecie). Dokonanie aborcji niczego nie zmieni. Po dokonaniu aborcji
          nadal bedzie "puszczalska" wedlug Ciebie i osob podobnie myslacych a ponadto
          zabije dziecko, skrzywdzi siebie, ucieknie od konsekwencji.

          > "Tatuś w równym stopniu jak mamusia przyczynił się do powstania dziecka więc
          > poniesie konsekwencje. Proste, jasne,logiczne. A wyskrobanie się na pewno nie
          > zapewni szczęścia dziecku, nie bądźmy szaleńcami. I troszkę kultury proszę".
          >Od dawna wiadomo, że do poczęcia dziecka potrzebne jest jajo i plemnik. To
          >pierwsze jest w posiadaniu kobiety a ten drugi należy do mężczyzny smile. Od
          >kiedy"wyskrobanie" jest czynnikiem powodującym szczęście dziecka??!!
          W swoim poscie raczylas uznac, ze wyskrobanie sie zapewni szczescie - kobiecie
          na pewno. A ponadto pozwoli dziecku uniknac nieszczescia bycia "dzieckiem
          puszczalskiej". O szczesciu Ty pierwsza zaczelas pisac

          >Ręce opadają, gdy się czyta takie wypowiedzi jak twoje. Bez ładu i składu, z
          >błędami ortograficznymi, stylistycznymi, literówki. Koniecznie musisz nad sobą
          >popracować, masz luki w edukacji.
          To Ty musisz popracowac nad tokiem myslenia i logika oraz hamowaniem
          negatywnych emocji. Co do wyksztalcenia to posiadam ukonczone dwa kierunki oraz
          wyksztalcenie podyplomowe. W razie potrzeby moge dostarczyc dowody na to.
          Nie Tobie wiec mowic o moich lukach w edukacji.

          pozdrawiam jeszcze bardziej kulturalnie
          Blanka
        • madzia1708 chyba powinnaś mieć inny nick 22.06.06, 11:31
          proponuję zmianę na popaprana2

          a z wytykaniem błędów udaj się na inne forum - najlepiej sama je załóż
          • blanqua Re: chyba powinnaś mieć inny nick 22.06.06, 12:17
            czy to ja mam zmieniac nicka na popaprana2? sad
            • madzia1708 Re: chyba powinnaś mieć inny nick 22.06.06, 12:52
              oj nie Blanka, pisałam do potarganej
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka