GoĹÄ: fater
IP: 193.59.130.*
21.08.01, 11:01
Mój prawie 18.letni syn ukończył dopiero podstawówkę tzw. terapeutyczną. Ma
obecnie ma dwie poprawki (matematyka i fizyka) w pierwszej klasie liceum, do
którego wstęp na siłę załatwiła mu matka. Chłopak kompletnie nie interesuje się
nauką. Ja załatwiłem mu przeniesienie do liceum w ośrodku terapeutycznym
psychiatrycznym w Zagórzu, mając nadzieję, że da się jeszcze uratować ten rok,
ale z tego chyba nic nie wyjdzie, bo syn dalej nic się nie uczy. Lekarze
przyjęli go ze względu na problemy emocjonalne, gdyż syn jest wychowywany przez
chorą psychicznie matkę, bo tak zadecydował sąd "rodzinny". Syn zapowiedział
mi, że nawet, jak za trzy miesiące będzie już oficjalnie pełnoletni, to ja i
tak będę mu musiał płacić automatycznie alimenty, bo on przecież się jeszcze
nie usamodzielnił, a jego mama życzy sobie, aby chodził do liceum, aż do
skutku. Studia artystyczne też nie są wykluczone w bogatych planach mojego
syna. Proszę o poradę dotyczącą praktyki obecnej sądów w takich sprawach.
Słyszałem , że jeśli dziecko przebywa na koszt kasy chorych przez długi okres w
internacie-sanatorium, to coś można zrobić z alimentami. Ośrodek nie jest
zainteresowany oficjalnymi alimentami. Chłopak pod wyraźnym patologicznym
wpływem matki, staje się coraz bardziej bezczelny. Boję się, że sytuacja może
się jeszcze bardziej utrwalić i nie będzie końca bezczelności i alimentów. Nie
wiem, czy jeśli syn dłużej nie pobędzie w ośrodku, to matka "nie załatwi mu"
papierów na jakieś choroby. Co wtedy zrobię? Bardzo proszę o poradę wyłącznie
osoby, które miały podobne problemy. Ja mam zamiar wystąpić do sądu o
wygaśnięcie obowiązku alimentacyjnego, jeśli syn nie będzie się uczył i/lub
pracował. Poza tym myślę, że jeśli się okaże, że nie może pracować, ani się
uczyć z powodu jakichś zaburzeń emocjonalnych, to powinien chyba wystąpić o
jakąś rentę. Czy ja muszę całe życie dalej płacić?