andrzej585858
25.02.11, 16:31
Znalazłem dzisiaj taki krótki tekst, ktory nie wiem jak sklasyfikować - glossa?. W każdym bądź razie dobrze oddaje sens wszelkich poważnych dyskusji światopoglądowych związanych z wiarą lub jej brakiem w życie po życiu .
Dla mnie spodobał się - owszem gust mam nieco prostacki, ale dla rozluźnienia atmosfery chciałbym ów tekst przytoczyć:
"W brzuchu ciężarnej kobiety rozmawiały bliźnięta.
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Coś musi tam być. Mnie sie wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby sie przygotować na to, co będzie potem.
- Bzdury. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?
- No, nie mam pojęcia, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią...
- To przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pepowina.
- No, nie wiem, ale zobaczymy mamę, a ona bedzie sie o nas troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest?
-Ona przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma...
- No jak to? Przecież gdy jesteśmy cicho, możesz posłuchać, jak śpiewa, albo poczuć, jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero później..."
I taki dialog ciągnie się od zawsze, ciągle szukamy prawdy. Problem w tym że poznanie prawdy wymaga pracy a z chęcią do pracy to bywa tak jak w innej historyjce:
"Do słynnego mędrca zglosil się młodzieniec z prośbą, aby zechciał go przyjąć do grona swoich uczniów. Mistrz dobrze mu się przypatrzył, potem oświadczył:
- Jeżeli szukasz prawdy i chcesz być moim uczniem, to musisz wziąć na siebie pewne obowiązki!
- Jakie? - chciał wiedzieć mlody człowiek.
- Będziesz musiał nosić wodę, rąbać drzewo, przygotowywać posiłki i sprzątać dom.
- Ja szukam prawdy, a nie pracy - odburknął młodzieniec i odszedł".
Takie stare opowiadania dzisiaj mnie zaciekawiły, a zwłaszcza ciekawy jestem odpowiedzi na pytanie czy istnieje życie po porodzie?