Dodaj do ulubionych

tyle lat poza krajem

13.11.05, 03:06
kraj to Polska, ojczyzna zawsze bedzie, ale po 45 latach w USA, pod skora mam
rowniez USA. Utrzymuje staly i cieply kontakt z Polska, ale zycie i poglady i
nowe tradycje sa o tyle latwiejsze do zniesienia w USA.
Obserwuj wątek
    • dziewczynka15 Re: tyle lat poza krajem 13.11.05, 03:40
      45lat,masz duze doswiadczenie.Co myslisz o zyciu w USA 20(10,5) lat temu i
      dzisiaj?
      • landal16 Re: tyle lat poza krajem 14.11.05, 03:09
        Doswiadczenie mam, to przychodzi z wiekiem. Wszystko i wszedzie sie zmienia.
        Trzeba sie nauczyc "isc" z czasem i postepem. Oczywiscie wiele rzeczy sie
        zmienilo na nie korzysc w moim pojeciu w USA. Napewno sama sie przyczynilam do
        wiekszego ruchu samochodowego majac dzisiaj dwa samochody, a nie jak kiedys
        jeden. Wiec nie moge narzekac.....Ludzie sa bardziej zaabsorbowani soba i pedem
        zyciowym. Nie podoba mi sie wychowanie, a raczej brak wychowania dzieci przez
        rodzicow....tego podstawowego wychowania i respektu dla innych...
    • margo.pf Re: tyle lat poza krajem 13.11.05, 06:29
      45 lat to o 25 lat dluzej niz ja we Francji. Rozumiem ciebie doskonale, bo gdy
      rok temu, kilka miesiecy po przyjezdzie na Tahiti, ktos spytal "tesknisz za
      Polska?", ze zdumieniem skonstatowalam, ze tesknie za ... Lille, za Francja.
      Nigdy nie stracilam kontaktu z Polska, bywalam w niej czesto sluzbowo i
      prywatnie, widzialam zmiany w kraju i ... wsiakalam coraz bardziej we Francje.
      Wiesz, landal, tej Polski, ktora nosimy w pamieci juz nie ma.
      • landal16 Re: tyle lat poza krajem 14.11.05, 03:13
        To prawda, ze ta Polska juz nie istnieje, ale trzeba to zrozumiec
        dlaczego....komuna zblizala ludzi, bo to byla jedyna rozrywka, aby sie spotkac.
        Nie bylo mozliwosci wyjazdu, czy kupienia czegos do domu. Istnialo bujne zycie
        towarzyskie, to mi sie wlasnie najbardziej podobalo podczas moich wypadow do
        Polski.
        • mxp4 Re: tyle lat poza krajem 17.11.05, 06:48
          landal16 napisała:

          > To prawda, ze ta Polska juz nie istnieje, ale trzeba to zrozumiec
          > dlaczego....komuna zblizala ludzi, bo to byla jedyna rozrywka, aby sie
          spotkac.
          >
          > Nie bylo mozliwosci wyjazdu, czy kupienia czegos do domu. Istnialo bujne
          zycie
          > towarzyskie, to mi sie wlasnie najbardziej podobalo podczas moich wypadow do
          > Polski.


          Ja tez zyje w USA ale o wiele krocej -13 lat. Zawsze tesknilam i tesknie za
          Polska, czekam na wczesniejsza emeryture i wracam. Ja nie wsiaklam w Ameryke
          chociaz jestem rowniez jej obywatelka. Nie zahwycaja mnie tutaj ani uklady ani
          Amerykanie ze swoimi przylepionymi do buzi falszywymi usmiechami. Myslacymi
          jedynie o $$.
          • landal16 Re: tyle lat poza krajem 17.11.05, 18:27
            Przylepiony usmiech i "hi" moze byc lepsza alternatywa niz glowa zwrocona do
            ziemi....zawsze mnie interesowalo, dlaczego ludzie maja taki wstret do $$$$$$,
            szczegolnie ci co przyjezdzaja do USA na "wakacje", a nawet jak Ty obywatelko
            USA.Dlaczego nie mozemy byc szczerzy i powiedziec prawde, ze pieniadz i tutaj w
            USA i w Polsce jest wazny. I szczegolnie jak jest zarobiony uczciwa droga z
            celem polepszenia bytu? Przebywam czesto w Polsce i nieustannie slysze, ze nie
            ma pieniedzy na to i tamto, ze jest taka bieda, a czy to nie laczy sie z
            pieniedzmi? Marzysz o powrocie do Polski, a napewno Twoja renta zapewni Ci
            dobre zycie.....wtedy juz nie bedziesz musiala myslec o gonitwie za $$$$$$$
            • basia553 Re: tyle lat poza krajem 17.11.05, 18:54
              Pamietam jak w osiemdziesiatych latach przyjechal do mnie do Niemiec moj brat z
              zona. To co ich najbardziej uderzylo to fakt, ze wszyscy sie do siebie
              usmiechaja. Bardzo im sie to podobalo na zasadzie kontrastu: w Polsce wlasnie
              ten ciagly smutek i spuszczone glowy. I nikomu z nich nie przyszlo do glowy,
              aby te usmiechy mialy byc sztuczne. Ludzie sa po prostu na codzien mili dla
              siebie. Bym nawet powiedziala, ze to ma cos wspolnego z kultura bycia?
              • landal16 Re: tyle lat poza krajem 17.11.05, 20:02
                No wlasnie Basiu......o to mi chodzilo....ze mozna byc milym na codzien. Czy to
                sie laczy z "dobrobytem" czy tez nie, obojetnie..
              • mxp4 Re: tyle lat poza krajem 17.11.05, 21:29
                basia553 napisała:

                > Pamietam jak w osiemdziesiatych latach przyjechal do mnie do Niemiec moj brat
                z
                >
                > zona. To co ich najbardziej uderzylo to fakt, ze wszyscy sie do siebie
                > usmiechaja. Bardzo im sie to podobalo na zasadzie kontrastu: w Polsce wlasnie
                > ten ciagly smutek i spuszczone glowy. I nikomu z nich nie przyszlo do glowy,
                > aby te usmiechy mialy byc sztuczne. Ludzie sa po prostu na codzien mili dla
                > siebie. Bym nawet powiedziala, ze to ma cos wspolnego z kultura bycia?



                Ale amerykanskie usmiechy sa sztuczne. czesto to widac wyraznie jak rozciagaja
                sie tylko usta i natychmiast wracaja do poprzedniej miny niekoniecznie
                sympatycznej.
              • kasia999919 Re: tyle lat poza krajem 18.11.05, 14:26
                do mxp4
                Droga kolezanko $$$$ pewnie uratuje Ciebie i Twoja rodzine-polepszy Wasz byt.
                Pieniadz czyni czlowieka wolnym--wiec ciesz sie,za Ameryka dala Ci mozliwosc
                zarobienia troche $$$$,
                Ciesz sie takze z kazdego usmiechu"przylepionego do buzi "--bo kiedy wrocisz
                do Ojczyzny to trudno Ci bedzie spotkac ludzi z usmiechem na buzi.
                Szanujmy sobie wszystkich pracodawcow !!!!--pozdrawiam.........
                • maria73 Re: tyle lat poza krajem 18.11.05, 15:56
                  przecież ona tu już była -tylko nick zmienila !
                  dajcie sobie na luz
                  polemizować szkoda!!
                  Zeby chociaż zmienila styl ( bo ma charakterystyczny) ale to juz pewnie zbyt
                  wielkiego wymagałoby wysiłku!!
                  Uśmiechu i pogody ducha wszystkim zyczę ;)
    • jowitta17 Re: tyle lat poza krajem 13.11.05, 08:44
      rozumiem ze z wiekiem ta tęsknota się nasila
      bo tutaj są Twoje korzenie tutaj byli koledzy z lat szkolnych
      i z dzieciństwa i tak w myśl przysłowia:wszędzie dobrze,ale najlepiej u siebie"
      serdecznie pozdrawiam!
      • dama-kanaliowa Re: tyle lat poza krajem 13.11.05, 09:41
        Jak silne sa wiezy ze starym krajem zalezy od wielu spraw - w jakim wieku
        wyjazd, kto z waznych osob w kraju zostal, czy ma sie mozliwosc regularnych i w
        miare czestych przyjazdow, czy ma sie pelna rodzine w nowym kraju tzn czy np
        urodzily sie nam tam juz nowi obywatele etc. Wiadomo, ze z USA czy Kanady nie
        jezdzi sie do Polski z rodzina dwukrotnie w ciagu roku. Moi krewni wyjechali do
        Kanady w osiemdziesiatych latach z malym dzieckiem. To male dziecko, kiedy
        osiagnelo wiek nastoletni nie chcialo z babcia jezdzic do Polski, bo w nowej
        ojczyznie mialo swoje przyjaznie, swoje zycie, swoje korzenie i stara ojczyzna
        to byla grzecznosc w kierunku babci i rodziny. Ja zyje na dwa fronty ale, w
        Polsce mam bardzo bliskie mi osoby. Polska to moja ojczyzna, ale zawdzieczam
        jej malo pozytywnych rzeczy z zyciorysu. To cos takiego jak pech posiadania
        zlej matki. Nie tesknie z wiekiem bardziej, ale zal mi oslabionych kontaktow z
        kochanymi ludzmi.
      • landal16 Re: tyle lat poza krajem 14.11.05, 03:15
        Dziekuje za pozdrowienia. Wiesz, utrzymuje niesamowity kontakt z moimi
        przyjaciolmi w Polsce. Dzieki za Interent. Ale nawet jak nie bylo internetu,
        nie bylam leniwa, aby nie napisac tasmowych listow to przyjaciol.Wiedzialam o
        nich wszystko, a oni o mnie tez.
    • basia553 najlepiej u siebie? 13.11.05, 09:36
      Tak, tylko wlasnie to pytanie, gdzie jest "u siebie"? U mnie jest to
      definitywnie ten kraj w ktorym zyje od 30 lat. Jakies powiazanie z Polska
      zostaje, juz chociazby przez rodzenstwo, ktore tam zyje. Polska to kraj gdzie
      bylam mloda i piekna:))))) To troche tak, jak niektorzy tesknia za komuna, bo
      wtedy..itd. Ale uwazam to za wielkie szczescie, ze potrafilam sie tutaj na tyle
      zasymilowac, ze moge sie czuc szczesliwa, ze nie zyje ta ciagla tesknota za
      Polska, o czym sie czasami czyta. Dla mnie wazna jest przede wszystkim polityka
      niemiecka, a dopiero na drugim planie polska, ale ta polska na rowni z
      innymi "sasiadami": Francja np. Zycze kazdemu, aby poczul sie w swoim nowym
      kraju jak u siebie w domu, bo to przede wszystkim wazne dla zdrowia
      psychicznego. Wyobrazam sobie, ze straszne musi byc takie rozdarcie miedzy
      Polska, a innym krajem.
      • 52ania1 Re: najlepiej u siebie? 13.11.05, 15:11
        Wszedzie dobrze gdzie nas nie ma. Najlepiej jednak u siebie. Łatwiej chyba życ
        gdzieś w Europie niż w USA. Ta odległośc jest przerażająca. Landal16 Ty chyba
        rzadko przyjeżdżasz do Polski. Basia553 ma nieco lepiej. Prędzej moze odwiedzic
        stare kąty jak zatęskni.Podziwiam Was za to, że odważyłyście się szukac
        szczęścia za granicą. Ja miałam taką okazję w latach 80 ale zabrakło odwagi.
        Broń Boże nie żałuję tego, ale innych wciąż podziwiam za taki krok.
        • del.wa.57 Re: najlepiej u siebie? 13.11.05, 16:11
          Nie mam duzego doswiadczenia jak basia czy landal,nie mieszkam w kraju dopiero
          od 5-lat,chociaz wczesniej tez tu mieszkałam (nie oficjalnie)jeżdze do kraju
          raz dwa razy do roku,bo tam cala moja rodzina;córka moja z
          dziecmi,siostra,bracia,moja mama,jezdzimy do kraju co roku na urlop,czy
          chciałabym mieszkac w kraju?zdecydowanie-nie.Nie zostawiłam tam nic za czym
          mogła bym bardzo tesknić,wspomnień tez nie mam /miłych/tęsknie za
          dziecmi,szczególnie za moim synem,który mieszka w USA od 12-lat.Własnie w
          przyszłym roku wybieramy sie z męzem do mego syna,zobaczymy..kto wie czy nie
          wyjedziemy do USA na stałe,zycie pokaze....
          • dama-kanaliowa Re: najlepiej u siebie? 13.11.05, 16:17
            Bardzo zazdroszcze Ci odwagi o myslach emigracyjnych za ocean. To moje marzenie
            ale nie jestem w stanie przemoc lekow i niepewnosci.
            • del.wa.57 Re: najlepiej u siebie? 13.11.05, 16:51
              Kochana damo,moja dewizą zyciową jest takie powiedzonko;TERAZ,TO JUZ MOZE MI
              BYC TYLKO LEPIEJ,to najgorze mam za sobą/mam nadzieję/nie boję sie
              zmian,damo..jak nie spróbujesz nie bedziesz wiedziała;))) odwagi kochana.
        • landal16 Re: najlepiej u siebie? 14.11.05, 02:57
          Wyjechalam z Polski majac 19 lat. Krok byl zrobiony wtedy przez moich rodzicow,
          nie mialam innego wyjscia, ale kto w latach 60-tych nie marzyl o wyjezdzie,
          szczegolnie do USA. Dzisiaj to uwazam za wielka odwaznosc mojego ojca, jeszcze
          zyje majac 90 lat, przetrwal Oswiecim i Buchenwald. Jezeli chodzi o
          moje "rzadkie" wizyty do Polski, to odwiedzam Polske co rok, czasem dwa razy.
          Moje dzieci urodzone w USA byly w Polsce przynajmniej 15 razy, spedzajac letnie
          wakacje z przyjaciolmi. Moge smialo powiedziec, ze moje dzieci cenia to, ze ich
          matka sie urodzila w Polsce. Majac teraz wlasne rodziny, czesto mi mowia, ze
          juz teraz chcieliby przedstawic swoje rodziny w Polsce. Wyjazdy do Polski, z
          rodzina nie byly tanie, ale trzeba ustalic prajorytety, oszczedzac, i wtedy
          wszystko jest mozliwe.
    • basia553 rozne sa powody wyjazdu/emigracji 13.11.05, 17:36
      moj wyjazd nie byl dowodem odwagi, tylko desperacji. Opowiem o tym kiedys, jak
      bedzie okazja.
      • del.wa.57 Re: rozne sa powody wyjazdu/emigracji 13.11.05, 18:45
        Mój wyjazd Basiu z kraju,to tez żadna /wtedy/odwaga była a chcałabym mieć teraz
        blisko syna koło siebie,tymbardziej,ze on i zona jego barzdo chcą nas miec koło
        siebie,zobaczymy to tylko plany.Pozdrawiam Cie Basienko;)))
        • waldka_zmora Re: rozne sa powody wyjazdu/emigracji 14.11.05, 09:43
          no coz
          w imprezach sportowych kibicuje USA nawet gdy jest to boks i nasz zawodnik jest
          czarny
          mysle ze to swiadczy ze nie naleze juz do Polski
          co do komuny to byla najlepsza rzecz jaka mnie spotkala w zyciu
          Sex byl wspanialy,zycie beztroskie i hulaszcze
          to sie nigdy nie wroci
          bylo tak moze dlatego ze mieszkalem w najatrakcyjnieszym polskim miescie
          i na codzien mialem to o czym inni nie mogli marzyc
          wyjazd z Polski uwazam za mlodziencza glupote .
          • graga21 Re: rozne sa powody wyjazdu/emigracji 14.11.05, 15:33
            a co to za miasto, jesli mozna zapytac?
            • landal16 Re: rozne sa powody wyjazdu/emigracji 14.11.05, 21:06
              graga21 pyta o miasto, ale kogo? A ty Grago tez mieszkasz za granica, czy w
              miescie czy na wsi w Polsce? napisz co myslisz........
              • margo.pf Re: rozne sa powody wyjazdu/emigracji 17.11.05, 08:14
                mxp4 !
                mozesz mi wytlumaczyc jakim moralnym prawem pozwalasz sobie na ocene zyciowej
                postaci del.wy ? Co upowaznia ciebie do wyciagania pochopnych, wrecz
                idiotycznie prymitywnych wnioskow? Chyba tylko to, ze kazdy osadza innych
                wedlug siebie. Zastosuj wiec postawione jej zarzuty do siebie samej. Nie ma
                nic gorszego od ludzi twojego gatunku. Ckliwo-slodkich panius ktore dziury nie
                zrobia a krew wypija !!!


                NIE MASZ ZA CZYM tesknic w Polsce? a corka, wnuczki. Przeciez to sie teskni do
                bolu. Cos niezbyt jestes dobra mamusia. Rozumiem,ze za granica trzymaja cie
                pieniadze. Jednak zadne pieniadze nie oddadza ci tych lat spedzonych bez
                najblizszej rodziny. Nie widzisz jak rosna twoje wnuczki. Dla mnie to jest nie
                do pojecia. Tak, mamona przyslania niektorym ludziom zycie.
                • dama-kanaliowa Re: rozne sa powody wyjazdu/emigracji 17.11.05, 09:28
                  No moze jej modelem szczescia jest czteropokoleniowa milosc do usranej smierci
                  w jakims m-x? Taka rodzinna magiczna szczesliwosc do bolu - bez intymnosci, bez
                  psychicznej higieny, bez pieniedzy, bez tesknoty za niczym.........Ale dlaczego
                  krytykuje - moze zazdrosci,moze jej z jakiegos powodu przykro? Pisac kazdy
                  moze - to tak jak ze spiewaniem.
                  • mxp4 Re: rozne sa powody wyjazdu/emigracji 17.11.05, 21:53
                    dama-kanaliowa napisała:

                    > No moze jej modelem szczescia jest czteropokoleniowa milosc do usranej
                    smierci
                    > w jakims m-x? Taka rodzinna magiczna szczesliwosc do bolu - bez intymnosci,
                    bez
                    >
                    > psychicznej higieny, bez pieniedzy, bez tesknoty za niczym.........Ale
                    dlaczego
                    >
                    > krytykuje - moze zazdrosci,moze jej z jakiegos powodu przykro? Pisac kazdy
                    > moze - to tak jak ze spiewaniem.



                    Dlatego krytykuje bo tez jestem od lat za granica i znam te panie ktore
                    porzucily dzieci nawe male. Sa w USA nielegalnie wiec nawet tych dzieci nie
                    moga odwiedzac. Dzieci dorastaja bez matek a matki nawet tak bardzo nie
                    tesknia. Sumienie sobie uspokajaja paczkami i pieniedzmi. Dla mnie to nie do
                    pojecia i dla wiekszosci matek tez. Jwdna z mamus mi tu w Stanach opowiadala,
                    ze uciekla z Polski od meza alkoholika bo juz nie mogla wytrzymac ale...
                    zostawila mu dwie kilkunastoletnie corki i niewiele ja obchodilo czy one moga
                    wytrzymac. Nie rzucam slow na wiatr wiem co pisze przez te wszystkie lata wiele
                    tu widzialam i slyszalam. Polsko-amerykanskie mamy czesto nie odwiedzaja Polski
                    latami /brak stalego pobytu, praca, nowy kochanek, ciagly brak forsy itd/.
                    Mnie to zawsze dziwi ale przeciez sa rozne matki nawet takie ktore wogole
                    dzieci maja za nic. Dziwi mnie rowniez jak mozna podchodzic do takich kobiet ze
                    zrozumieniem.
                    • ania1022 Powiedziala co wiedziala 17.11.05, 22:08
                      Jak w temacie!
                    • dama-kanaliowa Re: dobra rada na nude 17.11.05, 22:42
                      No to zakasuj rekawy i do roboty - umoralniaj te przypadki z ktorymi obcujesz
                      na codzien w usa i o ktorych piszesz. Nie bedziesz musiala odwiedzac nudnych
                      zakatkow internetu.
    • basia553 alez mpx! 18.11.05, 08:42
      ciebie tez nikt nie prosil o tak osobiste uwagi i krytyke! Na sama mysl ze
      mozesz tu na forum pozostac, odechciewa mi sie pisac o sprawach prywatnych, co
      do tej pory czynilam ceniac intymna atmosfere tego forum. a wiec sio!sio!
      • margo.pf Re: alez mpx! 18.11.05, 09:22
        zgadzam sie z toba Basiu. Majac swiadomosc, ze jakis ograniczony babsztyl tu
        grasuje odechciewa sie pisac. A bylo tak milo! Szkoda ze wredne sie zaleglo.

        No i ciekawe. Zadnej reakcji na moj post. Zadnej odpowiedzi.
        • framberg Re: alez mpx! 18.11.05, 18:42
          Myślisz, że się zalęgło? Może się wdepnęło, czasami się do butów przylepi, -
          trzeba wytrzeć o trawę.
    • dama-kanaliowa Re: dobra rada na nude 18.11.05, 11:52
      A czy ty masz monopol na wyglaszanie komentarzy i rady?
      Jakis rzeczywiscie zlosliwy przypadek. Zegnam ozieble.
    • landal16 Re: tyle lat poza krajem 18.11.05, 19:22
      A oto autor tematu....zrobilo sie tutaj b. nieprzyjemnie, niesympatycznie wrecz
      ordynarnie. Celem rozwiazania dyskusji bylo jedynie wspomnienie, mile czy tez
      niemile starego kraju.Moze rowniez pare refleksji z nowego pobytu zamieszkania.
      Ale widze, ze stracilismy watek, ze paskudnie odzywamy sie do siebie, wiec po
      co dalej.....bylo milo, ale przeminelo......
      • 52ania Re: tyle lat poza krajem 18.11.05, 19:50
        Mxp4 nie chciała chyba nikogo obrazic.Dzielcie się dalej swoimi
        doświadczeniami. To jest ciekawe, co inni czują będąc tyle lat poza krajem.Ja
        Was podziwiam bez wzgledu na to, czy była to ucieczka, czy przemyślana decyzja.
        Dlaczego, bo uważam, że Polak za granicą zawsze będzie obcym bez względu na to,
        jak bardzo zasymiluje się z tubylcami. Może nie mam racji? Na pewno nie mam
        doświadczenia w tym względzie. Ania
        • landal16 Re: tyle lat poza krajem 18.11.05, 20:48
          52ania napisała:

          > Mxp4 nie chciała chyba nikogo obrazic.Dzielcie się dalej swoimi
          > doświadczeniami. To jest ciekawe, co inni czują będąc tyle lat poza krajem.Ja
          > Was podziwiam bez wzgledu na to, czy była to ucieczka, czy przemyślana
          decyzja.
          >
          > Dlaczego, bo uważam, że Polak za granicą zawsze będzie obcym bez względu na
          to,

          > jak bardzo zasymiluje się z tubylcami. Może nie mam racji? Na pewno nie mam
          > doświadczenia w tym względzie. Ania
          ---------------------------------------------------------------
          Aniu, Tobie mozna odpowiedziec. Masz prawdziwe zainteresowanie. A wiec przyjmij
          od kogos, kto juz tyle lat mieszka w USA i wie co mowi. Ja nigdy nie czulam sie
          obca w tym kraju. Nigdy nie spotkalam sie w wlasnym przypadku, aby ktos mna
          ponizal, wysmiewal sie z mojego akcentu albo moich tradycji. Raczej z cala
          pewnoscia powiem, ze spotykalam sie z milymi ludzmi. Moze w czesci laczy sie to
          z moim pogodnym i odwaznym usposobieniem. Wychowalam dzieci urodzone w Ameryce,
          ale kochajace Polske jako Ojczyzne ich matki. Czesto musze gotowac polskie
          potrawy aby zadowolic podniebienie mojej corki, a syn jest najszczesliwszy jak
          mu opowiadam, ze mieszkalam tylko 20 km. od Wadowic.....wiadomo dlaczego....
          Dziekuje za zainteresowanie.
      • framberg Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 00:09
        Kiedyś prawie wyjechałem z kraju. Parę lat później pracowałem długo w
        Zachodnich (wtedy) Niemczech mieszkając wśród lokalnej Polonii. Motywy wyjazdu
        były różne ale decyzje o wyjeździe zawsze trudne. Obserwowałem, przeżywałem
        rozterki przyjaciół tam zamieszkałych. Wielu z nich, po 15 - 20 latach, wróciło
        do kraju i go nie odnalazło. Ta Polska była już inna, i mimo zmian nadal
        trudniejsza do życia niż kraj emigracji. Ci repatrianci musieli aklimatyzować
        się jak w obcym miejscu.
        Moja rodzin w większości też się rozjechała po świecie. I rówieśnicy (kuzyni,
        kuzynki), i córka z mężem i moją wnuczką...
        Ciężko mi, jednocześnie wcale nie jestem przekonany czy dobrze zrobiłem
        rezygnując w pewnym momencie ze starań o wyjazd do Nowej Zelandii.
        Tyle w tym wszystkim emocji, rozterek, wewnętrznej walki...
        Pewnie dlatego w moim poście ostro zareagowałem na mentorski ton, na pouczenia
        jak należy myśleć. Przepraszam landal16, dałem się sprowokować zupełnie
        niepotrzebnie.
        • landal16 Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 02:13
          framberg napisał:

          > Kiedyś prawie wyjechałem z kraju. Parę lat później pracowałem długo w
          > Zachodnich (wtedy) Niemczech mieszkając wśród lokalnej Polonii. Motywy
          wyjazdu
          > były różne ale decyzje o wyjeździe zawsze trudne. Obserwowałem, przeżywałem
          > rozterki przyjaciół tam zamieszkałych. Wielu z nich, po 15 - 20 latach,
          wróciło
          >
          > do kraju i go nie odnalazło. Ta Polska była już inna, i mimo zmian nadal
          > trudniejsza do życia niż kraj emigracji. Ci repatrianci musieli aklimatyzować
          > się jak w obcym miejscu.
          > Moja rodzin w większości też się rozjechała po świecie. I rówieśnicy (kuzyni,
          > kuzynki), i córka z mężem i moją wnuczką...
          > Ciężko mi, jednocześnie wcale nie jestem przekonany czy dobrze zrobiłem
          > rezygnując w pewnym momencie ze starań o wyjazd do Nowej Zelandii.
          > Tyle w tym wszystkim emocji, rozterek, wewnętrznej walki...
          > Pewnie dlatego w moim poście ostro zareagowałem na mentorski ton, na
          pouczenia
          > jak należy myśleć. Przepraszam landal16, dałem się sprowokować zupełnie
          > niepotrzebnie.
          -----------------------------------------------------------------
          Framberg......landal16 przebacza, ale naprawde nie wie za co. Nie moim zadaniem
          przebaczac, ale rozmawiac i porownywac.A ciekawie sie czytalo, ze zalujesz
          rezygnacji wyjazdu do Nowej Zelandii. Ale ja to porownuje do decyzji typu,
          zmiany zamieszkania, dla ulatwienia bytu. Wytlumacze tym co nie wiedza o co
          chodzi.....mam dom i parcele. To wszystko wymaga duzej pracy, aby utrzymac w
          takim stanie aby bylo ladne. Przychodzi czas, ze ani koszenie trawy, ani
          naprawa dachu nie interesuje.....wiec trzeba zmienic....no i wlasnie wtedy
          dochodzi do zyciowych decyzji. Nie laczacych sie z powrotem do kraju, ale
          zmiany zamieszkania dla poprawy bytu.....ulatwienia na stare lata.....obojetnie
          gdzie sie jest i mieszka, sa to decyzje trudne do wykonania....
      • graga21 Re: tyle lat poza krajem - nie przerywajcie! 19.11.05, 10:58
        Witam serdecznie wszystkich forumowiczow! Mysle, ze emocje opadly i nikt na
        mnie nie naskoczy... Pragne poinformowac, ze dyskusja byla super ciekawa,
        sledzilam ja z wielkim zainteresowaniem, lecz kiedy nastapil pierwszy atak na
        mxp4, zrobilo mi sie przykro. A kiedy inne ataki potoczyly sie niczym lawina,
        zaczela burzyc sie rowniez i moja krew, (bo ile osob, tyle indywidualnosci,
        roznych postaw oraz pogladow) dlatego powiedzialam sobie - stop! zamknelam
        pecet i z psem ruszylam na poltoragodzinny marsz po stoku pobliskiej Magury.
        Tak wiec dzieki Wam zrobilam sporo dobrego dla wlasnego zdrowia oraz kupe
        radochy psu, a nadmienic musze, ze wlasnie sypal pierwszy snieg i marsz wcale
        nie byl ani latwy ani sympatyczny. Ale jakze wyciszyl, cha, cha, cha! I za to
        wielkie Wam dzieki.
        Prosze, nie przerywajcie tematu, piszcie o swoich poczatkach, i o tesknotach, i
        o problemach, i radosciach, sukcesach oraz porazkach, slowem - o wszystkim. Ja
        rowniez mam czlonkow rodziny rozrzuconych w swiecie – siostra w Kapsztadzie,
        kuzynka w Koln, bratanica w LA, druga w Londynie, dlatego wszystko, o czym
        piszecie, jest mi bliskie. A to, ze przylepiony usmiech i mamona
        przyslaniajaca swiat, to przeciez jest juz powszechne i zaczyna byc prawie
        normalne takze u nas, bo przeciez rozmawiajac z kimkolwiek i zalatwiajac
        cokolwiek usmiechamy sie. Nareszcie! To bardzo ulatwia. Mamona tez ulatwia,
        choc wcale nie czyni wolnym, jak twierdzi kasia, gdyz moim zdaniem jest wrecz
        przeciwnie, ale skoro mozolne skladanie na kupke cieszy i satysfacjonuje, to
        dlaczego nie? Lepsze to, niz innym zazdroscic i wiecznie narzekac....
        Pogody ducha zycze.

        • landal16 Re: tyle lat poza krajem - nie przerywajcie! 19.11.05, 23:53
          graga21 napisała:

          > Witam serdecznie wszystkich forumowiczow! Mysle, ze emocje opadly i nikt na
          > mnie nie naskoczy... Pragne poinformowac, ze dyskusja byla super ciekawa,
          > sledzilam ja z wielkim zainteresowaniem, lecz kiedy nastapil pierwszy atak na
          > mxp4, zrobilo mi sie przykro. A kiedy inne ataki potoczyly sie niczym lawina,
          > zaczela burzyc sie rowniez i moja krew, (bo ile osob, tyle indywidualnosci,
          > roznych postaw oraz pogladow) dlatego powiedzialam sobie - stop! zamknelam
          > pecet i z psem ruszylam na poltoragodzinny marsz po stoku pobliskiej Magury.
          > Tak wiec dzieki Wam zrobilam sporo dobrego dla wlasnego zdrowia oraz kupe
          > radochy psu, a nadmienic musze, ze wlasnie sypal pierwszy snieg i marsz
          wcale
          > nie byl ani latwy ani sympatyczny. Ale jakze wyciszyl, cha, cha, cha! I za to
          > wielkie Wam dzieki.
          > Prosze, nie przerywajcie tematu, piszcie o swoich poczatkach, i o tesknotach,
          i
          >
          > o problemach, i radosciach, sukcesach oraz porazkach, slowem - o wszystkim.
          Ja
          > rowniez mam czlonkow rodziny rozrzuconych w swiecie – siostra w Kapsztadz
          > ie,
          > kuzynka w Koln, bratanica w LA, druga w Londynie, dlatego wszystko, o czym
          > piszecie, jest mi bliskie. A to, ze przylepiony usmiech i mamona
          > przyslaniajaca swiat, to przeciez jest juz powszechne i zaczyna byc prawie
          > normalne takze u nas, bo przeciez rozmawiajac z kimkolwiek i zalatwiajac
          > cokolwiek usmiechamy sie. Nareszcie! To bardzo ulatwia. Mamona tez ulatwia,
          > choc wcale nie czyni wolnym, jak twierdzi kasia, gdyz moim zdaniem jest wrecz
          > przeciwnie, ale skoro mozolne skladanie na kupke cieszy i satysfacjonuje, to
          > dlaczego nie? Lepsze to, niz innym zazdroscic i wiecznie narzekac....
          > Pogody ducha zycze.
          -------------------------------------------------------------------
          Graga.....jaki wspanialy "post". Rzeczywiscie emocje opadly, i teraz
          autor "tyle lat poza krajem" mile zauwaza, ze tak blacho puszczony temat pare
          dni temu, zapuscil korzenie. Jest mi nadzwyczaj milo z tego powodu. Dzielenie
          sie zyciem zbliza nas wszystkich.
          Zgadzam sie, ze pieniadz to nie wszystko, absolutnie nie wszystko. Moja
          pierwotna uwaga na ten temat,jednak odnosila sie do komentarza, ze ludzie w
          Ameryce sa zagonieni za $$$$$$$$. Tego wlasnie nie zrozumialam, bo pieniadz
          jest potrzebny aby zyc. Znam ludzi w USA, ktorzy musza miec trzy posady aby
          nadazyc platnosciom, malo wtedy zostaje czasu na przyjemnosci. Ale z drugiej
          strony znam tez takich, dla ktorych zadna suma nie wystarczy, wiecej, bo musza
          miec wiecej......zal mi ich.
          >
    • basia553 Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 08:19
      Podziwiam tych, ktorzy wyjechali do NZ czy Australii. Jednak to inny swiat, i
      tak daleko od Polski. Choc czuje sie tu jak w domu, nie, tu jest moj dom, to
      mysle ze w wielu wypadkach bliskosc Polski i rodziny byla mi pomocna.
      Przechodze w tej chwili przez dosc trudny okres i mozliwosc rozmawiania
      codziennie przez godzine z siostra bardzo mi pomaga. Czy mialabym to na drugim
      koncu swiata? Watpie.
      • landal16 Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 10:30
        basia553 napisała:

        > Podziwiam tych, ktorzy wyjechali do NZ czy Australii. Jednak to inny swiat, i
        > tak daleko od Polski. Choc czuje sie tu jak w domu, nie, tu jest moj dom, to
        > mysle ze w wielu wypadkach bliskosc Polski i rodziny byla mi pomocna.
        > Przechodze w tej chwili przez dosc trudny okres i mozliwosc rozmawiania
        > codziennie przez godzine z siostra bardzo mi pomaga. Czy mialabym to na
        drugim
        > koncu swiata? Watpie.
        -----------------------------------------------------

        Basiu....wyjazd na drugi koniec swiata nie jest dla wszystkich. I dla mnie byl
        rezultatem decyzji mojego ojca.Jezeli chodzi o mozliwosc rozmowy z bliska
        osoba, to istnieje rowniez na tym drugim koncu swiata, to nie jest wylacznie
        mozliwe w Polsce. Ja tez mam siostre, z ktora codziennie rozmawiam przez
        telefon i czesto sie widzimy. A w ogole badzmy wdzieczni postepowi, ze mozemy
        rozmawiac tak jak w tej chwili rozmawiamy, swiat sie zblizyl.
    • basia553 Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 13:02
      landal, jesli dobrze zrozumialam, jestes w Stanach. A to dla mnie mimo wszystko
      blizej jak NZ czy AU. Te dwa ostatnie sa taaaak dalekie, tak niewiele o nich
      wiemy o ich codziennym zyciu. O Stanach stale sie cos slyszy. Tak wiec chodzi
      mi nie tylko o odleglosci w milach.
      • framberg Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 23:06
        Myśląc o wyjeździe chciałem wrosnąć w nowe miejsce. Chciałem by aklimatyzacja
        była koniecznością. Dlatego NZ. Jednak w ambasadzie Australii (cała Oceania
        była wtedy reprezentowana w Polsce przez Australię) odmówiono mi. Próba z
        Niemcami nie wyszła - za blisko, za łatwo wrócić. Po prostu decyzja o emigracji
        nie musiała być ostateczną. Więc wróciłem.
        • landal16 Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 23:43
          framberg napisał:

          > Myśląc o wyjeździe chciałem wrosnąć w nowe miejsce. Chciałem by aklimatyzacja
          > była koniecznością. Dlatego NZ. Jednak w ambasadzie Australii (cała Oceania
          > była wtedy reprezentowana w Polsce przez Australię) odmówiono mi. Próba z
          > Niemcami nie wyszła - za blisko, za łatwo wrócić. Po prostu decyzja o
          emigracji
          >
          > nie musiała być ostateczną. Więc wróciłem.
          ---------------------------------------------
          Widze Framberg, ze powaznie myslales o wyjezdzie, nawet za powaznie i w koncu
          formalnosc odmowy przyczynila sie do tego, ze nic z tego nie wyszlo. Ciekawi
          mnie, w jakim wieku wtedy byles.....ze tak wszystko dobrze przemyslales....ze
          bedac daleko, lepiej sie zaasymilujesz.....
          • framberg Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 23:57
            Miałem 24 lata. I chyba nie myślałem za poważnie skoro jednak nie wyjechałem.
            Dało się przez obóz przesiedleńczy w Austrii. Nie zdecydowałem się.
            • graga21 Re: tyle lat poza krajem 20.11.05, 01:46
              Witajcie w ten niedzielny ranek!
              Czytajac wypowiedzi framberga zaczynam nabierac ochoty na zwierzenia ze swoich
              bylych marzen/zachcianek/planow - sama nie wiem, jak to nazwac.
              Kiedys marzylam o Szwajcarii, potem o RPA, a dzisiaj marzy mi sie NZ lub
              Australia; ale jesli A, to w niej nic innego jak tylko Alice Springs. Wiem, ze
              nic nie wiem o AS, ale brzmi bardzo intrygujaco i na mapie widac, ze nie ma w
              niej wiele Wielkiego Swiata. I to wlasnie jest TO, choc chyba NZ lepiej
              spelnilaby oczekiwania badz co badz jednak przeciez 'delikatnej' Europejki.
              Moi szwajcarscy przyjaciele co roku jezdza do NZ i wlasnie teraz maja dylemat:
              do Polski czy do NZ? Ich corka ma chlopca z NZ i mysle, ze przy okazji kiedys i
              my tam pojedziemy... Dzieki tym Szwajcarom poznalismy nie tylko ich kraj, ale
              rowniez Norwegie, a co roku mamy klucze do ich prywatnego lokum na wpie Krk w
              Chorwacji.
              Dlaczego pisze wlasnie o tym? A no dlatego, ze wypowiedzi niektorych
              forumowiczow uzmyslowily mi, jak bardzo rozny moze byc odbior, ktory de facto
              zalezy tylko od wlasnego charakteru, usposobienia, nastawienia i w ogole
              sposobu widzenia swiata - przez kolorowe, czy przez czarne szybki?
              Np. zawsze slysze szalenie negatywne zdania o Niemcach i o Szwajcarach, czego
              ja osobiscie nijak nie moge potwierdzic, gdyz ZAWSZE spotykalam sie z ich
              wielka sympatia i zawsze moglam od nich oczekiwac rzeczywistej pomocy. Kiedy
              slysze/czytam, ze Szwajcar to sobek, a Niemiec to sknera, wtedy pytam: ktory?
              Gdzie? Jak nazywa sie?
              Bo ja nie znam takiego....
              Wiem, zaraz posypia sie przyklady, ale czy nie zauwazyliscie, ze to wlasnie
              skromnosc i powsciagliwosc otwiera drzwi???s......................
            • landal16 Re: tyle lat poza krajem 20.11.05, 01:51
              framberg napisał:

              > Miałem 24 lata. I chyba nie myślałem za poważnie skoro jednak nie wyjechałem.
              > Dało się przez obóz przesiedleńczy w Austrii. Nie zdecydowałem się.
              --------------------------------------------------
              Framberg...jestes nocnym typem jak ja. Widze godzine "postu" i zakladam, ze
              piszesz z Polski. Pamietam, ze kiedys moj kuzym mial w ten sam
              sposob "przeniesc" sie, ale tez zrezygnowal. Ale musze powiedziec, ze kazdy z
              nas robi decyzje wazne w zyciu......i nie ma co sie przejmowac, ze sie zostalo
              w Ojczyznie.....to jest wlasnie to, ze nikt w USA nie mowi, powiniem sie
              przeprowadzic do Kanady......
              • framberg Re: tyle lat poza krajem 20.11.05, 12:17
                Nie przejmuję się za bardzo tym, że nie wyjechałem. Moje wątpliwości dotyczą
                raczej sytuacji w kraju. Miałem nadzieję, że prędkość wprowadzanych zmian,
                które nastąpiły po roku 1989 będzie utrzymana. Jednak propaganda populistów
                oskarżających reformatorów o wszystkie problemy życia spowodowała wyhamowanie
                programów naprawczych a nawet cofnięcie się w niektórych dziedzinach (rozrost
                administracji przy braku jej skuteczności, ponowna komplikacja przepisów
                podatkowych, wzrost obciążeń - kosztów pośrednich pracy co zwiększa
                beazrobocie; bezrobocie poza dużymi miastami wynosi od 15 do 30%). Zakładam się
                czasem z kolegami, analitykami o przyszłość np. dwa lata temu założyłem się, że
                Słowacja wyprzedzi Polskę we wzroście PKB, w redukcji bezrobocia, w redukcji
                długu publicznego i we wzroście gospodarczym liczonym produkcją per capita.
                Moje domniemania oparłem na następujących faktach: liniowy podatek,
                uproszczenie działań administracyjnych, likwidacja większości utrudnień
                dotyczących zatrudniania i zwalniania pracowników i wogóle prowadzenia
                działalności gospodarczej. Wygrałem. I co mi z tego?
                Czuję się trochę zawiedziony, a perspektywy są kiepskie.
                Polska to nadal kraj w którym się mało zarabia, łatwo stracić pracę, trudno ją
                znaleźć a przedsiębiorcę (i dużego i małego) traktuje się bądź jak wroga ludu,
                krwiopijcę wykorzystującego pracowników albo jako dojną krowę.
                Wybrałem, tu żyję i tu ciągle walczę o jaki taki poziom tego życia. I czasami
                trochę brakuje mi sił. Wtedy myślę, że jednak powinienem wyjechać. To nie
                rozpamiętywanie, to refleksja.
                • landal16 Re: tyle lat poza krajem 20.11.05, 19:33
                  framberg...bardzo ciekawie opisales problemy, trudnosci, ktore egzystuja w
                  Polsce. Jestem na biezaco w tych sprawach, ale oczywiscie obserwuje to z daleka
                  i nie ponosze tych samych konsekwencji co Polacy. Przejscie z systemu komuny na
                  demokracje bylo trudne samo w sobie. Mam nadzieje, ze nowy rzad podola
                  wszystkim problemom.
                  • framberg Re: tyle lat poza krajem 20.11.05, 21:23
                    Wątpię by nowy rząd sobie poradził. Jest bardzo populistyczny. Obiecał
                    wszystkim wszystko. Nie ma możliwości wywiązania się z tych obietnic. Chamstwem
                    prezentowanym w kampanii wyborczej zraził do siebie poważnego, potencjalnego
                    koalicjanta i teraz musi zabiegać o głosy u innych populistycznych ugrupowań.
                    Te zaś pilnują wywiązania się z przedwyborczych obietnic wobec grup, które
                    reprezentują.
                    I tak: obiecano obniżenie podatków - jest propozycja wprowadzenia podatku od
                    pojazdów (samochodów) co jest zwykłą grabieżą bo podatek ten przesunięto kiedyś
                    do ceny paliwa. Czyli on istnieje, ma być drugi.
                    Obiecano likwidację wszystkich podatków od zysków kapitałowych - teraz jest
                    mowa o zniesieniu podatku od transakcji giełdowych ale od zysków z lokat, od
                    zysków z akcji, od zysków z kwot na rachunkach oszczędnościowych ma pozostać.
                    Obiecano obniżenie deficytu finansów publicznych - minister finansów
                    powiedziała w wywiadzie, że będzie wnioskować o zwiększenie deficytu
                    Miała być nowa jakość życia publicznego a jest vice-marszałek sejmu z pięcioma
                    wyrokami sądowymi (na skutek działań zwycięsców wyborów), głosami partii
                    rządzącej odrzuca się kandydata vice-marszałka senatu drugiej pod względem
                    liczebności partii (mimo iż ta głosowała za marszałkiem wystawionym przez
                    partię rządzącą) na skutek urazów osobistych - to format plemiennych kacyków a
                    nie mężów stanu.
                    Zaproponowano również podniesienie składki zdrowotnej w obowiązkowym
                    ubezpieczeniu społecznym (parapodatek), wydłużenie urlopu macierzyńskiego z
                    obowiązkiem przyjęcia na byłym miejscu pracy (dobre dla kobiet ale jednocześnie
                    jest to kolejne ubezwłasnowolnienie przedsiębiorców, którzy już za nic nie będą
                    chcieli zatrudniać młodych kobiet).
                    Chaos, obietnice bez pokrycia, populizm.
                    Jestem pesymistą.
                    • margo.pf frambergu 21.11.05, 00:08
                      dziekuje za jasna i zwiezla analize sytuacji w kraju.
      • landal16 Re: tyle lat poza krajem 19.11.05, 23:36
        basia553 napisała:

        > landal, jesli dobrze zrozumialam, jestes w Stanach. A to dla mnie mimo
        wszystko
        >
        > blizej jak NZ czy AU. Te dwa ostatnie sa taaaak dalekie, tak niewiele o nich
        > wiemy o ich codziennym zyciu. O Stanach stale sie cos slyszy. Tak wiec chodzi
        > mi nie tylko o odleglosci w milach.
        ------------------------------------------------------------------------
        Basiu...tak, mieszkam w Stanach, na wschodnim wybrzezu, czyli blizej Europy.
        Ale i z LA, Cal. mozna leciec przez biegun polnocny i znalesc sie w Frankfurcie
        za 8 h. Zgadzam sie, ze NZ i AU to kraje dalekie, egzotyczne, bo ich nie znamy
        i moze nie staramy sie zbyt wiele ich poznac, bo sa tak dalekie. USA natomiast
        zawsze byly podziwiane przez Polakow, zmienilo sie to ostatnio, ale nie bede
        politykowac, bo nie ma na to tutaj miejsca. Moja asymilacja nastapila szybko,
        mialam wtedy "tylko" 19 lat. Pierwsze miesiace byly trudne i niezrozumiale dla
        mnie, ale po opanowaniu jezyka angielskiego w dostatecznej ilosci, ruszylam w
        swiat. Wlasnie znajomosc jezyka jest najwazniejsza w nowym miejscu
        zamieszkania. Bez tego ani rusz.Ale napewno Polacy sobie nie zdaja sprawy z
        tego, ze w USA drugim powszechnym jezykiem jest hiszpanski. Wiele z tego powodu
        konflikow. Ja uwazam, jak sie mieszka w USA, to sie mowi po angielsku, a nie po
        hiszpansku. W Miami, Floryda, na lotnisku, pierwsze sie slyszy hiszpanski, a
        potem angielski.Oj, to mnie denerwuje!
    • basia553 a wiec mialam racje: 21.11.05, 08:11
      to jest troll psujacy atmosfere na tym forum. Landslajt, czy nie mozesz wycinac
      tych postow? Jesli nie, to proponuje ignorowanie. Dialog z tym trollem jest
      ponizej poziomu tego forum.
      • dama-kanaliowa Re: a wiec mialam racje: 21.11.05, 10:52
        Czekam w napieciu na "cos" osobistego zamiast krytyki i mentorskich komentarzy.
        Ale cos sie w osobistych sprawach chyba bardzo pokrecilo u mx-iles tam ,skoro
        tyle goryczy. Pewnie musi sie gdzies wygadac. Ignoruje poprostu.
        • grenka1 Re: a wiec mialam racje: 21.11.05, 14:46
          Nie potępiajcie jej.
          Z jej wypowiedzi wynika, że jest to osoba bardzo samotna i sfrustrowana.
          Brak męża, dzieci czyli tzw. bliskiej rodziny musiało się odbić na niej w taki
          czy też inny sposób.
      • graga21 Re: a wiec mialam racje: 21.11.05, 15:03
        Basiu, mialas i masz racje, ze troll, ale przyznac trzeba, ze dzieki mxp4 cos
        sie dzieje, bo opowiastki o minionych przebojach nie sa ciekawe. Jesli mam
        ochote na dobra staroc, to po prostu wlaczam plyte, i tyle.
        W przypadku mxp4 co innego zastanawia: skad i dlaczego u niej tyle jadu? Czego
        ona doswiadczyla, ze bredzi nie dla samego bredzenia, lecz wylacznie dla
        wrednego dokuczenia? Dlaczego wyszystkich i wszystko widzi w niekorzystnym
        swietle i ocenia in minus? A juz najlepsze, kiedy pisze: wy Polacy... A moze to
        robione jest specjalnie, zeby forumowiczom dodac ikry, a kazdemu podejmowanemu
        tematowi – pieprzu???
        Z usmiechem i poblazliwoscia sle pozdrowienia rowniez dla mxp4.
        • framberg Re: a wiec mialam racje: 22.11.05, 13:06
          Postrzegamy świat i interpretujemy go przez pryzmat własnych doświadczeń.
          Mniejsze znaczenie ma obiektywizacja dzięki znajomości doświadczeń innych
          (lepiej uczyć się na cudzych błędach - po to są szkoły).
          Źle jest jeśli pod uwagę bierzemy wyłącznie własne doświadczenia a własne
          poglądy uznajemy za powszechne.
          Może w tym przypadku nadzieje na polepszenie losu dzięki emigracji się nie
          sprawdziły to wszystko było opisem własnych przeżyć?
          I brakło wyrozumiałości dla innych doświadczeń i poglądów?
          Smutne, lecz agresja nic nie rozwiąże.
          Prawdą jest, że między atakami było sporo tematów na odrębne wątki
          np. strach przed zbyt przetwarzaną żywnością, inne
    • 52ania Re: frambergu 21.11.05, 10:46
      Temat rozwinął się bardzo ciekawie. Potrzebne mi były Wasze doświadczenia. Po
      prostu ja nie zmieniłam kraju ale przeprowadziłam się do innego miasta. Czuję
      się trochę osamotniona w myśl powiedzenia: "starych drzew się nie przesadza".
      Trwa to już czwarty rok. Powiem Wam jednak, że Wasz optymizm dodał mi otuchy.
      Wstałam rano, pogimnastykowałam się, zjadłam śniadanie i włączyłam komputer.
      Miłe zaskoczenie - JESTEŚCIE. Przeczytałam posty, wyglądnęłam przez okno i
      pomyślałam, przecież tu gdzie mieszkam jest pięknie. Nie będę tęsknic za
      blokowiskiem. USA, Australia, Nowa Zelandia to kraje, ktore chciałabym
      zwiedzic. Szwajcarię, Niemcy, Francję, Włochy itd po części zwiedziłam. Mxp4 co
      w tym dziwnego, że ktoś pochwali się samochodem, domem z działką. Jeżeli ktoś
      się czegoś dorobił, to jego sukces. Chwaląc się innym, pokazuje, że jak się
      chce, to wiele w życiu można osiągnąc. Wg Ciebie, to wstyd i takie polskie.
      Lepiej na pytanie, co u Ciebie odpowiedziec: stara bieda, trzeszczy mi w
      kolanach, wiążę koniec z końcem, a rzad nic nie czce dac...:))))Pozdrawiam
    • framberg Re: frambergu 21.11.05, 14:20
      Odpiszę ci raz, więcej nie.

      Mogę odżałować, że nie wyemigrowałem. Taka była właśnie moja decyzja co nie
      znaczy, że nie brałem innych ewentualności pod uwagę; i o tym napisałem.

      Wiem jak się pracuje za granicą, zarówno wschodnią (jeszcze w ZSSR) jak i za
      zachodnią (wtedy w RFN). Pracowałem w słońcu i upale, jak piszesz, na ścianach
      i dachach. Nic nowego przede mną nie odkryłaś.

      Moja ocena polskiej sytuacji gospodarczo politycznej (bo stan gospodarki będzie
      miał bezpośredni wpływ na poziom życia mój i mojej rodziny a zależy od decyzji
      politycznych) polegała na przytoczeniu pewnych faktów decyzyjnych członków
      nowego rządu i faktów medialnych (wypowiedzi członków rządu). Zajrzyj do
      artykułów twórcy tej witryny. Jak ci się nie podoba Gazeta to zajrzyj do innych.

      Mylisz się twierdząc, że kredyt to taka straszna rzecz. Jeśli spłacając kredyt
      żyję wygodniej i dostatniej niż bez niego to w czym problem.

      Nie sram tylko załatwiam potrzeby fizjologiczne; i nie trąbię o tym na forach.

      Nie jestem biedniutkim frambergiem lecz średnio uposażonym; jakoś idzie, dzięki
      Bogu.

      Jeśli ktoś jest zainteresowany moim zdaniem to nie przynudzam (choć nie każdemu
      może się to podobać, tobie nie musi). Za to ty przynudzasz a odpowiadam ci bo
      jednocześnie denerwujesz. Masz jakieś kompleksy czy co? Skąd tyle agresji; co
      ci nie idzie, że się wyżywasz?

      Forum, jak forum - służy wymianie informacji, doświadczeń, przemyśleń. Nikt cię
      nie namawia do emigracji ani przeciwnie. Spytasz o radę to ją pewnie dostaniesz
      i zrobisz z nią co ci się podoba. Nie, to nie.

      Podobno cię to wszystko nudzi; to o co ci właściwie chodzi?
    • framberg Re: frambergu 21.11.05, 14:52
      Acha - jeszcze zerknąłem w twój post i:

      a propos towarzystwa wzajemnej adoracji - owszem, lubię być adorowany, pławię
      się w tym;

      mxp4 >jakie to polskie ... choc w rzeczywistosci moze byc calkiem inaczej<
      - prawda mxp4? prawda?

      mxp4 >Czy wiecie zafascynowani, ze gruchota mozna kupic juz za $100?

      A cóż to za odkrycie? I czym tu fascynować? Zresztą w Polsce jeżdżącego
      gruchota też można kupić za równowartość 100$.

      mxp4 >jedzenie ohydnego zarcia amerykanskiego /prawie wszystko zmodyfikowane
      genetycznie/od ktorego sie tyje i na zdrowie nie idzie w zadnym wypadku.

      Jest niesmaczne i niezbyt zdrowe. Jednak modyfikacje genetyczne powstawały
      naturalnie i były utrwalane w ramach doboru naturalnego (tak powsały gatunki)
      jak i w drodze doboru hodowlanego i selekcji (tak powstały odmiany roślin
      uprawnych i rasy zwierząt hodowlanych). Problem modyfikacji genetycznych
      polega na czym innym niż sugerowana przez ciebie "szkodliwość" (ale to
      specjalistyczny problem).

      mpx4 >kilka krain placze zewnymi lzami, ze ten framberg tam nie przybyl

      ;-))))

      mpx4 > wypisujac paszkwile na Polske rzad i wszystko po kolei co polskie.

      Wszystko po kolei; ej przesadzasz, nie zachowałem kolejności ;-)))

      mpx4 >prawda jest taka, ze gdyby emigrowal tyral by na dachach w 40 stopniowym
      upale,

      Przez pewien czas byłem emigrantem. Jednak nie chciałem zostać w tym miejscu w
      którym byłem. Nie mogąc się dostać tam gdzie chciałem wybrałem Polskę.
      A ty wszystko wiesz, gdzie kto pracował, jakie ma doświadczenia; mooooc
      doświadczeń widać.

      mpx4 > Wszystko jest cacy co jest z Hameryki. Jakze sie potem rozczarowujecie
      gdy juz znajdziecie sie w tym raju.

      Bez sensu. Wyobrażasz sobie, że Polacy nie jeżdżą po świecie, po Europie? Nic
      nie widzą, nic nie wiedzą? W prawie każdej rodzinie jest ktoś kto mieszka za
      granicą a ty wyskakujesz jak Filip z konopi i nagle odkrywasz przed
      nami "Hamerykę". Przecież wielu ją zna z autopsji, wielu dużo jeździło za
      granicę, wielu pracowało w różnych krajach; a tu nagle: - prawdy objawione mxp4

      mpx4 >Tu ani jeden dolar na drzewie nie rosnie.

      No nie mogę, Czy ty się kontaktujesz wyłącznie z jakimiś przygłupami, którym
      wszystko trzeba tłumaczyć od zera? Skąd informacja o wyobrażeniach Polaków na
      temat innch krajów? Polaków, którzy są dość ruchliwym narodem i mają informacje
      własne bądź z pierwszej ręki (było, nie było najwięcej Polaków mieszka w
      Warszawie a później w Chicago ;-)

      mpx4 >Trzeba by nabrac troche dystansu ... wypisuja pierdoly by im zazdroscil
      rodak, by zzielenial.

      Oj tak, czasami coś przeczytam i faktycznie zielenieję.
    • del.wa.57 Re: najlepiej u siebie? 21.11.05, 19:16
      Posłuchaj,nie czytałas dokładnie moj post,zadna /mamona/nie wygania mnie do
      USA,mam tam syna/nie zauwazyłas?/zresztą tak szczerze to nie mam najnmiejszej
      ochoty tłumaczyc sie przed Toba..po co? na co? dlaczego? tutaj wymieniamy
      poglady,mysli itp,nikt nikogo tu nie krytykuje-oprócz Ciebie,skad w Tobie tyle
      złosci? jadu? mimo wszystko pozdrawiam Cię i TROCHE TOLERANCJI,TAKTU I KULTURY
      pani mxp4.
      • landal16 od autora tematu 21.11.05, 19:56
        Mialam spokojna niedziele. Dom z tektury jeszcze stal, a biedak jest stary bo
        ma juz 76 lat.Zajrzalam przez okno, jeden samochod przed domem stal, drugi w
        garazu. Ten nowy przed domem, troche spadl na cenie, bo zostal lekko ubity w
        niedziele, ale daleko do wartosci $100.Prawie wszystko poruszone przez MPX4,
        tak dokladnie bylo odpowiedziane przez Framberga. Zaczynam zalowac, ze Framberg
        nie zakotwiczyl sie gdzies, bo to madry czlowiek, nie tylko by sobie dal rade,
        ale rowniez bylby cennym obywatelem jakiegokolwiek kraju.
        Zastanawia mnie co MPX4 robi.....przeciez jest obywatelka USA, ma wszystkie
        prawa do pracy. Jezeli chodzi o ta prace na dachach lub inna tego typu, to jest
        przede wszystkim wykonywana w USA przez Polakow, ktorzy przyjechali tutaj na
        WIZYTE, nie maja prawa do pracy i otrzymywania wynagrodzenia. Trudno, nie ma
        nic za nic.....ale jak jezdze po Podkarpaciu, to niejedna piekna willa stoi za
        pieniadze zarobione na dachach. Robie sie wscibska, a nie chce. Wiec koncze ten
        temat. MPX4 znajduje u niektorych zrozumienie, niech tak bedzie. Moze sie
        rozmysli i napisze ladny list i opowie cos o jej wlasnych przezyciach, a nie o
        tych wielu innych, o ktorych tak dobrze wie. Ja osobiscie znam Polakow w USA,
        ktorzy sa lekarzami, inzynierami, artystami. Ci legalnie przebywajacy w USA,
        praca zapewnili sobie byt, ktory jest tak wysmiewany przez MPX4.
        Sle pozdrowienia dla wszystkich. Ciesze sie ze Basia wyszla na spacer i nabrala
        humoru.
        • maria73 Re: od autora tematu 21.11.05, 21:02
          życzę wam wszystkim szczęścia i powodzenia i obyście nigdy nie stały się tak
          złośliwymi,zgrzkniałymi i - w gruncie rzeczy -nieszczęśliwymi osobami jak mpx4.
          Cóż - każdy jest kowalem własnego losu!
          • landal16 Re: od autora tematu 21.11.05, 22:59
            maria73 napisała:

            > życzę wam wszystkim szczęścia i powodzenia i obyście nigdy nie stały się tak
            > złośliwymi,zgrzkniałymi i - w gruncie rzeczy -nieszczęśliwymi osobami jak
            mpx4
            > .
            > Cóż - każdy jest kowalem własnego losu!
            --------------------------------------------------------------
            Otoz to swieta prawda. Potrzeba rano wstac, podziekowac, ze sie zyje, i ruszyc
            w dzien.
    • landal16 zycie w Ameryce 22.11.05, 01:00
      Pisze to do tych, ktorzy sa zainteresowani...wylaczam MXP4....bo wiem co
      odpowie, wiec nie wysilaj sie MXP4.....wlasnie slyszalam na wiadomosciach, ze
      30 tys. ludzi dostana tzw. u nas "pink slip" rozowa karteczke, ze straca prace.
      Jest to w firmie GM (General Motors) produkujacych samochody typu Chevrolet.
      Dla tych co dostana te rozowe karteczki oznacza, ze niektorzy po 30 latach
      pracy, w miejscach, gdzie nie ma innego businessu niz GM, pracy juz nie bedzie.
      Dla tych jest to 100% bezrobocie. Przyczyna? Konkurencja i wolny rynek....to
      sie moze stac w kazdym zakresie interesow.....Framberg, Ciebie to bedzie
      interesowalo.....rzad sie nie zmienil....a jednak sa problemy.
      PS. nasz "temat" ma najwiecej postow, wiec prosze dalej sie wypowiadac.
      • framberg Re: zycie w Ameryce 22.11.05, 10:32
        To jasne, że są problemy. Życie to problem ;-))
        Chodzi mi o to, że być może zbyt naiwnie oczekuję od polityków przyzwitości.
        Dzisiaj (22.11.2005 r.) podano w TV, że rząd musi podnieść podatek akcyzowy na
        paliwo o 20% lub zwiększyć deficyt budżetowy. Obietnica sprzed miesiąca była
        taka, że obniży podatki (i żaden nie wzrośnie) i obniży deficyt.
        A problem nie wynika organicznie z tego, że rząd jest jaki jest. Partia
        rządząca wygrała bo my, Polacy, wybraliśmy tych, którzy dużo naobiecywali nie
        patrząc na realność tychże obietnic. Można byłoby obniżyć i podatki i deficyt
        budżetowy gdyby ograniczono wydatki budżetowe (pomoc socjalna, wydatki
        administracyjne, programy rządowe, sfera budżetowa działalności państwa -
        szkoły, szpitale itp). Takie działanie jednak znów stoi w sprzeczności z
        obietnicami. Możemy mieć pretensję tylko do siebie. Wybraliśmy tą partię, ten
        rząd. I fakt, że głosowałem na kogoś innego nie tu nie zmienia, nie ma nic do
        rzeczy.
        Nie jestem bezkrytycznie zachwycony wszystkim co niepolskie. Wręcz uważam się
        za patriotę. Właśnie dlatego boli mnie stan jaki jest. Znalazłem się w tym
        wątku bo był o emigracji, do której też się przymierzałem, jednak zamieściłem
        porównania gospodarcze ze Słowacją. Dlaczego? Przecież poziom życia jest tam na
        pewno niższy niż w krajach starej demokracji? Dlatego, że startowali z
        podobnego pułapu jak my (nieco niższego), maja podobną przeszłość ale w tej
        chwili robią to co trzeba właśnie teraz zrobić. I osiągają sukces. W Polsce też
        zachodziły przemiany szybko przekształcające rzeczywistość w pożądanym kierunku
        ale reformy zostały wyhamowane i jakoś tak ugrzęźliśmy. Piszę o gospodarce i to
        wygląda źle, jednak są szanse na znaczną poprawę w sferze sądownictwa, ścigania
        przestępców, tępienia korupcji. To też może się nie udać ale należy przyznać,
        że w tej chwili perspektywy są dobre. Pażywiom, uwidim.
    • basia553 Re: tyle lat poza krajem 22.11.05, 09:09
      landal, to w Detroit, prawda? W naszej TV byl duzy reportaz na ten temat.
      przerazajace.
      • 52ania Re: tyle lat poza krajem 22.11.05, 19:13
        Dla Polaka likwidacja zakładu pracy to większy problem niż w USA.Tam ludzie
        przyzwyczajeni są do przeprowadzek.Gorzej u nas.Problemem jest przede wszystkim
        mieszkanie.W dużym mieście mieszkania są, ale wciąż za drogie dla przeciętnie
        zarabiającego.Stracic zatrudnienie po 30 latach pracy to coś
        strasznego.Współczuję tym ludziom.
        • framberg Re: tyle lat poza krajem 23.11.05, 00:21
          W USA są ostrzejsze przepisy dotyczące pomocy dla bezrobotnych. U nas uznano by
          je za drakońskie, nieludzkie.
          • landal16 Re: tyle lat poza krajem 23.11.05, 01:32
            framberg napisał:

            > W USA są ostrzejsze przepisy dotyczące pomocy dla bezrobotnych. U nas uznano
            by
            >
            > je za drakońskie, nieludzkie.
            -------------------------------------------------------------------
            Framberg......przepisy, przepisami. Dostana przez jakis czas bezrobotny
            dodatek, na ktory wplacali caly czas. Rzad tego nie daje sam od siebie. Ale
            potem koniec, przeksztalcic, przeniesc itd. sam czlowiek musi zrobic.Ania
            napisala, ze zmiana miejsca zamieszkania w USA jest powszechna, nie chce
            powiedziec, ze nie, bo ludzie sie przemieszczaja caly czas.Ale jak to jest
            zwiazane z nagla utrata pracy, w jednym miejscu, tyle ludzi bez niej, to nie
            jest to takie same, jak np.dostalam prace w Poludniowej Carolinie i sie
            przeprowadzam....to jest szok dla kazdego. Do tego dochodzi jeszcze sprawa
            emerytalna, ktora caly czas w USA jest niepewna. Delta Airlines oglosila
            bankrutctwo, przez sprawy techniczne, wielu nie dostanie pensji emerytalnej.....


            • framberg Re: tyle lat poza krajem 23.11.05, 10:40
              Tak, wiem. Państwowe gwarancje dla systemu emerytalnego w krajach europejskich
              dają poczucie pewnej stabilizacji. W Polsce ta stabilizacja jest, niestety, na
              bardzo niskim poziomie. Ale jest. Mam rodzinę w USA, chwalą sobie ten kraj.
              Jednak oceniam, że łatwiej jest tym z rodziny, którzy są w Kanadzie, czy w
              Zach. Europie.
              Ameryka nigdy nie była dla mnie ideałem, marzeniem, czymś porządanym (choć to
              piękny kraj, bogaty w krajobrazy i pełen różnych kultur więc chciałbym go
              zwiedzić). Wątek amerykański - sugestię, że to dla niektórych ideał przyjmowany
              bezkrytycznie wprowadziła mxp coś tam.
            • 52ania Re: tyle lat poza krajem 23.11.05, 16:26
              Landal16, czy Delta Airlines to odpowiednik naszego funduszu emerytalnego tzw
              drugiego filaru? Czy może to ubezpieczyciel typu naszej Warty czy PZU?Nie znam
              tamych realiów i dlatego pytam.Proszę napisz o tamtejszym systemie
              emerytalnym.Nie wiem dlaczego ale Delta Airlines kojarzy mi się z liniami
              lotniczymi.
              • basia553 Re: tyle lat poza krajem 23.11.05, 21:16
                Delta airlines to przeciez ta tania linia lotnicza. Nie dziwi mnie, ze zrobila
                plajte. Proponowali loty do Ameryki za tak tanie pieniadze i to od tak dawna,
                ze kiedys musieli pasc na twarz. Ciekawa jestem jak sobie dadza inne podobne
                linie rade. W styczniu lece do Polski z WizzAir za - w sumie 59 eurosow tam i
                spowrotem. Przeciez to obled.
                • framberg Re: tyle lat poza krajem 23.11.05, 21:51
                  Kiedyś Delta była normalnym przewoźnikiem. Polski LOT miał z nią porozumienie o
                  partnerstwie (honorowanie biletów, wspólne punkty sprzedaży biletów, biura).
                  Potem z Deltą było nieco gorzej więc LOT dogadał się w ramach grupy White
                  Stars, następnie z British Airways i Air Frances (razem), później ze Suise Air,
                  a jak ci padli to wrócił do Brytyjczyków.

                  O ile wiem to amerykański system emerytalny funkcjonuje w oparciu o
                  ubezpieczenia indywidualne oraz zakładowe fundusze emerytalne. Te zakładowe są
                  bardzo korzystne lecz traci się do nich prawa jeśli się straci pracę w danym
                  zakładzie.
                  Indywidualne ubezpieczenie emerytalne w Polsce istnieją jak w USA. Również
                  Pracownicze Fundusze Emerytalne (na razie jest ich bardzo mało ale ustawa je
                  przewiduje). Prócz tych dobrowolnych w odróżnieniu od USA w Polsce dodatkowo
                  istnieje obowiązkowa składka i przynależność do dwóch instytucji: ZUS lub KRUS
                  (naliczony kapitał początkowy i naliczanie kolejnych składek - pieniądze
                  wydawane na obecnych emerytów) oraz Otwarte Fundusze Emerytalne (przynależność
                  do jednego - składki inwestowane i kapitalizowane - emerytura wypłacana przez
                  Zakłady Emerytalne [jeszcze ich nie ma] z zebranych i wypracowanych kapitałów).
                  • landal16 delta i emerytury 23.11.05, 22:27
                    Odpisuje jednym postem aby sie nie powtarzac. Widze, ze jest zaintersowanie,
                    wiec musze sie wysilic, aby troche pomyslec, a nie zawsze mi sie chce. Delta
                    Airlines byla jedna z trzech najwiekszych linii w USA. Dwie inne to American
                    Airlines i United Airlines. Nie nalezy do tych tanich, jak Ania zauwazyla. Jest
                    teraz gro tanszych linii lotniczych, ale Delta nigdy do nich nie nalezala.Wiem
                    troche na ten temat, bo syn mojej siostry jest pilotem w Delcie. Jak w
                    wszystkim innym, konkurencja to najleszy sposob aby wylowic nie oplacalne albo
                    zle funkcjunujace miejsca. Do tego tez przyczynila sie duza podwyzka kosztow
                    paliwa, zwiazki zawodowe reprezentujace pilotow i obsluge, wymagajacych coraz
                    bardziej wiecej pieniedzy od firmy. Pilot z dlugim stazem, otrzymuje okolo 125
                    tys. $ na rok, musi sie wycofac z zawodu jak ma 60 lat, i wtedy pobiera b.
                    wysoka emeryture. Ta emerytura pochodzi z skladek emerytalnych w Delcie. To
                    wszystko zaczynalo pekac, nie doszlo do porozumienia pomiedzy zwiazkowymi
                    pracownikami delty i dyrekcja, no i oglosili bankrutctwo. To nie znaczy, ze
                    Delta nie lata, moj siostrzeniec prawie wrocil z Indii, ale nastapia powazne
                    zmiany w strukturze, i juz ci zwiazkowcy nie beda mieli tego samego powiedzenia
                    jak przedtem. Rowniez jest zagrozona wyplacalnosc emerytur.
                    Jezeli chodzi o system emerytalny w USA, to najwiekszy, obowiazujacy wiekszosc
                    ludzi nazywa sie Social Security. Na to prawie kazdy wplaca, pisze kazdy, bo
                    np. nauczyciele maja swoj wlasny system emerytalny i nie wplacaja na SS.
                    Obojetnie ktory, obydwa sa obowiazkowe i pracodawca sciaga automatycznie. w
                    wieku 62 lat mozna sie ubiegac o emeryture, ale lepiej jest to zrobic jak sie
                    ma 65 lat.Skladki zaleza od wynagrodzenia, ale jest max.pulap, potem mozna juz
                    zarabiac miliony i nie bedzie sie to liczylo. Z tego co wiem, to przecietna SS
                    emerytura wynosi okolo $1000 na miesiac, moze mniej, moze wiecej, ale jedno
                    jest pewne, ze w USA z tego sie nie wyzyje, wiec prosze nie przeliczac na
                    polskie zlotowki....Caly system SS rowniez jest zagrozony i w tej chwili Bush
                    sie przymierzal do wielkiej reformy, ale narazi z tego nic. zagrozeniem jest,
                    ze obliczaja z e po jakis 25 latach zabraknie pieniedzy w tym systemie. za duzo
                    pobierajacych za malo wplacajacych. Proponowali, aby czesc skladek
                    obowiazkowych, mozna bylo samemu lokowac na gieldzie. Narazie Bush jest zajet w
                    innym panstwie (brr,brr) i nie ma glowy do tego. Od lat stworzyli u nas tzw.
                    IRA (individual retirement account)(osobisty plan emerytalny), na ktory wplata
                    jest dobrowolna, nie moze przekroczyc $2500 na rok od osoby,i zacheta bylo to,
                    ze te pieniadze byly nieopodatkowane przy rozliczaniu sie corocznym. beda
                    dopiero podatkowane po wybraniu z konta, po 70 roku zycie przypuszczajac, ze
                    wtedy bedzie sie mialo mniejszy zarobek, a wiec i mniejsze podatki. To jest
                    wspanialy system, bo dopinguje ludzi do oszczedzania, a do pieniedzy nie mozna
                    sie dostac, dopiero po 59 roku zycia, inaczej jest kara....Takie konto moze
                    naprawde rosnac. Ma sie do wyboru miejsca lokaty, czy w banku czy tez na
                    gieldzie
                  • landal16 delta i emerytury 23.11.05, 22:35
                    Odpisuje jednym postem, aby sie nie powtarzac. Widze, ze jest zaintersowanie,
                    wiec musze sie wysilic, aby troche pomyslec, a nie zawsze mi sie chce. Delta
                    Airlines byla jedna z trzech najwiekszych linii w USA. Dwie inne to American
                    Airlines i United Airlines. Delta nie nalezy do tych tanich, jak Ania
                    zauwazyla. Jest teraz gro tanszych linii lotniczych, ale Delta nigdy do nich
                    nie nalezala.Wiem troche na ten temat, bo syn mojej siostry jest pilotem w
                    Delcie. Jak w wszystkim innym, konkurencja to najlepszy sposob aby wylowic nie
                    oplacalne, albo zle funkcjunujace interesy. Do tego tez przyczynila sie duza
                    podwyzka kosztow paliwa, ( teror),zwiazki zawodowe reprezentujace pilotow i
                    obsluge, wymagajacych coraz bardziej wiecej pieniedzy od firmy. Pilot z dlugim
                    stazem, otrzymuje okolo 125 tys. $ na rok, musi sie wycofac z zawodu jak ma 60
                    lat, i wtedy pobiera b. wysoka emeryture. Ta emerytura pochodzi z skladek
                    emerytalnych w Delcie. To wszystko zaczynalo pekac, nie doszlo do porozumienia
                    pomiedzy zwiazkowymi pracownikami Delty i dyrekcji, no i oglosili bankrutctwo.
                    To nie znaczy, ze Delta nie lata, moj siostrzeniec prawie wrocil z Indii, ale
                    nastapia powazne zmiany w strukturze, i juz ci zwiazkowcy nie beda mieli tego
                    samego powiedzenia jak przedtem. Rowniez jest zagrozona wyplacalnosc emerytur.
                    Jezeli chodzi o system emerytalny w USA, to najwiekszy, obowiazujacy wiekszosc
                    ludzi nazywa sie Social Security. Na to prawie kazdy wplaca, pisze kazdy, bo
                    np. nauczyciele maja swoj wlasny system emerytalny i nie wplacaja na SS.
                    Obojetnie ktory, obydwa sa obowiazkowe i pracodawca sciaga automatycznie. W
                    wieku 62 lat mozna sie ubiegac o emeryture, ale lepiej jest to zrobic jak sie
                    ma 65 lat.Skladki zaleza od wynagrodzenia, ale jest max.pulap, potem mozna juz
                    zarabiac miliony i nie bedzie sie to liczylo. Z tego co wiem, to przecietna SS
                    emerytura wynosi okolo $1000 na miesiac, moze mniej, moze wiecej, ale jedno
                    jest pewne, ze w USA z tego sie nie wyzyje, wiec prosze nie przeliczac na
                    polskie zlotowki....Caly system SS rowniez jest zagrozony i w tej chwili Bush
                    sie przymierzal do wielkiej reformy, ale narazi z tego nic. Zagrozeniem jest,
                    ze obliczaja ze po 25 latach zabraknie pieniedzy w tym systemie. Za duzo
                    pobierajacych, za malo wplacajacych. Proponowali, aby czesc skladek
                    obowiazkowych, mozna bylo samemu lokowac na gieldzie. Narazie Bush jest zajety
                    w innym panstwie (brr,brr) i nie ma glowy do tego. Od lat stworzyli u nas tzw.
                    IRA (individual retirement account)(osobisty plan emerytalny), na ktory wplata
                    jest dobrowolna, nie moze przekroczyc $2500 na rok od osoby,i zacheta bylo to,
                    ze te pieniadze byly nieopodatkowane przy corocznym rozliczaniu sie. Beda
                    dopiero podatkowane po wybraniu z konta, po 70 roku zycia, przypuszczajac, ze
                    wtedy bedzie sie mialo mniejszy zarobek, a wiec i mniejsze podatki. To jest
                    wspanialy system, bo dopinguje ludzi do oszczedzania, a do pieniedzy nie mozna
                    sie dostac, dopiero po 59 roku zycia, inaczej jest kara....Takie konto moze
                    naprawde rosnac. Ma sie do wyboru miejsca lokaty, czy w banku czy tez na
                    gieldzie.
                    Mam nadzieje, ze choc w czesci podolalam zainteresowaniu.
                    • landal16 Re: delta i emerytury 23.11.05, 22:36
                      Przepraszam za podwojne
                      • 52ania Re: delta i emerytury 24.11.05, 18:11
                        Dzieki Landal16.Teraz rozumie jaki zwiazek ma wyplata emerytur z plajta firmy.U
                        nas jeszcze tego nie ma, bo zakladowe fundusze to trzeci nieobowiazkowy
                        filar.Taka sytuacja moze zaistniec w przyszlosci, kiedy splajtuje firma
                        wyplacajaca emeryture z funduszy emerytalnych.Mnie to jednak juz nie
                        dotyczy.Pozdrawiam.Ania
                        • framberg Re: delta i emerytury 25.11.05, 10:43
                          Wg obecnego prawa plajta firmy wypłacającej emerytury nie byłaby problemem bo
                          zgromadzony kapitał ma gwarancje skarbu państwa.
                          Nawet W Otwartych Funduszach emerytalnych jest wielostopniowe zabezpieczenie.
                          Najpierw wypłata z kapitałów własnych Funduszu prowadzącego. Później z funduszu
                          gwarancyjnego, później od gwarantów, później skarb państwa.
                          Zawsze, jednak, nasi politycy mogą coś wymyślić.
                          • 52ania Re: delta i emerytury 25.11.05, 22:06
                            Oby nie wymyślili Argentyny!
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka