barbra25
29.03.19, 09:01
Wchodzę do salonu w prywatnym domu mojego byłego szefa. Poza snem nigdy tam nie byłam. Patrzę, piękne przestronne pomieszczenie tradycyjnie urządzone i coś tu nie pasuje. Pod jedną ścianą miękkie pufy o różnych kształtach jak w sali zabaw dla dzieci ustawione pod sam sufit. Pytam z radością: "a to co?". Szef odpowiada, że to dla jego dzieci aby się bawiły w wojny tym. Tak radosny sen, że w ogóle nie miałam ochoty obudzić się. Wolałam zostać tam i śmiać się z tych puf i z tego co dalej mówił.