Dodaj do ulubionych

Zakonczylam dziś romans

03.08.18, 03:17
Jak wyżej. Szukam natomiast jakiegoś głupiego wsparcia że zrobiłam słusznie. Facet ma 2 dzieci. Jedno w wieku 10 lat drugie ROCZNE. Opadły mi z oczu klapki i mimo zapewnień mężczyzny że wytrzymać mam jeszcze rok myślę sobie że pewnie za rok usłyszałabym o kolejnym i kolejnym czasie. Mówił że nie teraz bo dziecko nie chodzi! Bo lokaty w banku na zone. Dom i mieszkania do podzialow. Teraz na końcu czuje się jak niewyrozumialy cyborg który nie uszanowal czyjejs woli. Tylko kto w tym wszystkim szanowalby moja kazac mi czekać. Te spotkania już nawet nie sprawiały mi radości. Bo z tylu głowy miałam plakietke z brakiem wspólnych planów z tym że już jutro sielanka się skończy i każdy wróci do swoich żyć. To straszne. Co o tym wszystkim myślicie. Pewnie takich sytuacji jest mnóstwo i moja nie jest wyjątkowa tak czy siak czuje się jakbym była jedyną osobą która spotkalo coś tak dziwnego i skazanego na porażkę. A może źle zrobiłam że to skończyłam?
Obserwuj wątek
    • donmarek Re: Zakonczylam dziś romans 03.08.18, 07:39
      Czy  źle? Nie wiem. Ale raczej dobrze. Nie buduj przyszłości z facetem, który obiecuje, że jutro ... Skoro dotychczas tego nie uczynił, to już nie zrobi!
      Jestem złośliwy. DOROŚNIJ. Nigdy niczego nie obiecywałem żadnej przyjaciółce. Zawsze jasno na początku mówiliśmy sobie, że to ma być tylko przyjemność. W razie jakichkolwiek komplikacji, rozstajemy się. I tak się działo przez te wszystkie lata. A jego zapewnienia o tym, że lada dzień powie żonie, lada dzień złoży pozew rozwodowy, dorabianie sobie jakiejś idei, wiara w zamki budowane na wodzie i czołgi z piasku ... Zawsze się kończy rozczarowaniem !!! Tak samo jak 50% odsetki w czasie gdy standardem jest 2,75%. Może nie znam psychiki kobiet, ale jakoś sobie radziłem w kontaktach z nimi. I pomimo wieku, wciąż je lubię ... kochać. Zajęty mężczyzna - kobieta także - są tylko dla zaspokojeniu ciekawości i przyjemności, których najprawdopodobniej nie ma w małżeństwie.
    • obrotowy Zakonczylam dziś romans - a skad zludzenia ? 03.08.18, 11:09
      Chcialas miec romans - to mialas.

      trzeba to bylo dalej ciagnac (jesli sprawialo Ci to przyjemnosc)
      a jesli nie - to w ogole w to nie wchodzic.

      jak mozna miec zludzenia - ze ktos , kto ma dwojke dzieci w odstepie 10-ciu lat
      - ma je (obydwa) przypadkowo ?

    • ruzia74 Re: Zakonczylam dziś romans 03.08.18, 22:10
      Ja skończyłam kilka dni temu. To bardzo trudna decyzja ale jedyna dobra. Fakt, nie trzeba było zaczynać bo z góry wiadomo kto przegra, i nie jest to misiu. Na pewno było fantastycznie ale teraz od jakiegoś czasu na pewno jest ch"**wo. Dlatego to zrobiłaś. Mój mnie od jakiegoś czasu coraz bardziej olewał, ale nadal zwodził że kocha a ja wydziwiam. Jeśli facet kocha to kończy poprzedni związek. Jeśli nie kończy to niech nie pierdzieli że o dzieci mu chodzi. Zawsze głównie mu chodzi o własne status quo i żeby jemu było dobrze. Staraj się odciąć od tego i do przodu. Fajnie się gada, sama dziś mam kryzys. Ale mój miś chyba poczuł ulgę że skończyłam za niego. Mężczyźni przeważnie nie potrafią tego szczerze i z klasą zakończyć. To tchórzostwo, no ale...
      • obrotowy Zakonczylam dziś romans - a po co zaczelas ? 15.09.18, 20:41
        ruzia74 napisał(a):
        Jeśli facet kocha to kończy poprzedni związek.


        i tylko w tym masz racje.
        zawsze potepialem mezczyzn mowiacych kochankom - ze je kochaja...
        Jasne, ze kobiety sie na to (naczesciej) nabieraja i robia sobie jakies plany.

        Nigdy zadnej kochance nie mowilem, ze ja kocham - co najwyzej, ze lubie i podziwiam i gdy odchodzily widzac - ze nie ma to dla nich (ich wymarzonej) przyszlosci - zadna nie mogla mi robic wyrzutow - ze je oszukiwalem.
        • katalonja Re: Zakonczylam dziś romans - a po co zaczelas ? 16.09.18, 11:30
          I słusznie Obrotowy. Przynajmniej uczciwie. Ale widocznie nie trafiłeś na super model do zakochania. Swoją drogą, ciekawe, czy wtedy przyznałbyś się, że darzysz ją głębszym uczuciem.
          • obrotowy kochac... - latwo powiedziec... 16.09.18, 19:02
            katalonja napisała:
            > I słusznie Obrotowy. Przynajmniej uczciwie. Ale widocznie nie trafiłeś na super
            > model do zakochania.

            - trafilem. i... raz jeden zakochalem sie.

            Swoją drogą, ciekawe, czy wtedy przyznałbyś się, że darzysz ją głębszym uczuciem.

            - tak, ale tylko wtedy, gdybym byl gotow porzucic zone. a ze (zona) jest swietna kobieta,
            nie bylem na to gotow.
            - zatem tej kochance nie powiedzialem tego - co do niej poczulem.
            poza tym przeszkody obiektywne - oboje bylismy w zwiazkach i dzieciaci...
            - a NIE buduje sie szczescia na cudzym nieszczesciu. Tego zawsze sie trzymam.

            PS. owa idealna kochanka byla Rosjanka, Z tajnego miasta, ktorego nawet nie ma na mapie smile
            • katalonja Re: kochac... - latwo powiedziec... 16.09.18, 22:52
              Sądzisz, że gdybyś powiedział jej, że ją kochasz, nagle porzuciłaby swoją rodzinę, a i od Ciebie wymagałaby tego samego?
              To, że dwoje ludzi zakochuje się w sobie, niekoniecznie musi skutkować rozwodami. Tak sądzę. Chociaż, może jednak się mylę. Wyprostuj mnie.
              A jak skończyła się ta historia, jeśli możesz zdradzić? Jak sobie z tym zakochaniem poradziłeś? Napisz słówko.
              • obrotowy Re: kochac... - latwo powiedziec... 16.09.18, 23:46
                > Sądzisz, że gdybyś powiedział jej, że ją kochasz, nagle porzuciłaby swoją rodzinę,
                a i od Ciebie wymagałaby tego samego?

                - tak sadze.
                tylko k... jestem takim konserwatysta, ze interes dzieci (jej i moich)
                uwazalem za dobro najwazniejsze.

                A jak skończyła się ta historia, jeśli możesz zdradzić?
                Jak sobie z tym zakochaniem poradziłeś? Napisz słówko.

                - nijak. rozeszlo sie po kosciach.
                rozmawialismy jeszcze telefonicznie ze dwa lata.
                ale oboje rozumielismy, ze musi to spokojnie "umrzec".

                ERGO: milosc jest piekna i wazna
                ale sa wazniejsze cele w zyciu.
                - spokojne przetrwanie "przychowku" - zwlaszcza, jesli nie byl przypadkowy, lecz oczekiwany.
                • katalonja Re: kochac... - latwo powiedziec... 17.09.18, 18:48
                  Czy jesteś pewien, że miłość nie jest najważniejsza? A na kanwie czego ten "przychówek" powstaje? I czego człowiek szuka całe życie, w bardziej lub mniej uświadomiony sposób? Przecież gdyby li tylko o seks chodziło, to przeszedłbyś się do pani z agencji, a nie szukał kochanki. Więc może chodzi o coś więcej, o związek ciała i ducha, który bierze się z wzajemnej czułości, dawania sobie siebie nawzajem, szczerości, otwartości i mega zaufania. Tego, co kochankowie tworzą razem, gdzieś tylko w swojej własnej przestrzeni. O ile bogatszy jest ten seks w doznania, jeśli taki właśnie czuły i ustawiony również na drugą osobę.
                  Nie zdziwiłabym się, gdybyś należał do tych wrażliwców, którzy swojej wrażliwej duszy nie dopuszczają do głosu, z lęku przed zranieniem.
                  Ale może to tylko moja imaginacja.
                  • agus-ia76 Re: kochac... - latwo powiedziec... 18.09.18, 06:12
                    Oj jak się zgadzam!!! A przychówek niebawem pójdziesz w świat a my nadal samotni zamiar być szczęśliwymi u boku tego jedynego, który wydawał się drugą połówką pomarańczy.
                  • obrotowy kochac... - czasem nielatwo powiedziec... 18.09.18, 13:44
                    katalonja napisała:

                    > Czy jesteś pewien, że miłość nie jest najważniejsza?

                    - jest najwazniejsza w zyciu - dopoki nie ma sie owego "przychowku". potem musi ustapic czola innym priorytetom - ale to tylko moje zdanie. ja jestem (pod tym wzgledem) konserwatysta.

                    A na kanwie czego ten "przychówek" powstaje?

                    - na kanwie np. sympatii i wzajemnego zrozumienia i szacunku
                    - ale to przeciez jeszcze nie milosc.

                    I czego człowiek szuka całe życie, w bardziej lub mniej uświadomiony sposób?

                    i ma prawo szukac cale zycie - dopoki nie ma przychowku (jak wyzej)

                    Więc może chodzi o coś więcej, o związek ciała i ducha, który bierze się z wzajemnej czułości, dawania sobie siebie nawzajem, szczerości, otwartości i mega zaufania. Tego, co kochankowie tworzą razem, gdzieś tylko w swojej własnej przestrzeni. O ile bogatszy jest ten seks w
                    > doznania, jeśli taki właśnie czuły i ustawiony również na drugą osobę.

                    - co do Twojej definicji milosci - zgadzam sie z nia.

                    > Nie zdziwiłabym się, gdybyś należał do tych wrażliwców, którzy swojej wrażliwej
                    > duszy nie dopuszczają do głosu, z lęku przed zranieniem.
                    > Ale może to tylko moja imaginacja.

                    - istotnie to Twoja imaginacja .
                    • katalonja Re: kochac... - czasem nielatwo powiedziec... 18.09.18, 19:24
                      obrotowy napisał:
                      Miłość
                      > - jest najwazniejsza w zyciu - dopoki nie ma sie owego "przychowku". potem musi
                      > ustapic czola innym priorytetom - ale to tylko moje zdanie. ja jestem (pod tym
                      > wzgledem) konserwatysta.

                      A dlaczego MUSI ustąpić czoła innym priorytetom? Nie da się pogodzić miłości do kobiety i do dzieci jednocześnie ?

                      > przychówek" powstaje?
                      > - na kanwie np. sympatii i wzajemnego zrozumienia i szacunku
                      > - ale to przeciez jeszcze nie milosc.

                      I dlatego to jest słabe, Obrotowy, bardzo słabe.
                      Bo szacunek, sympatię i zrozumienie to ja mogę mieć dla pana od historii w liceum. Przepraszam, za sarkazm.

                      > i ma prawo szukac cale zycie - dopoki nie ma przychowku (jak wyzej)

                      Znów słabe. O ileż piękniej wychowuje się dzieci, które widzą w domu, że dwoje rodziców bardzo się kocha, przepada za sobą, a nawet czasem znika w sypialni z wiadomych powodów.


                      • agus-ia76 Re: kochac... - czasem nielatwo powiedziec... 19.09.18, 01:22
                        I patrzy na szczęśliwą mamę nie ważne czy przy boku bilogicznego ojca czy tego przyszywanego. Szczęśliwa mama =szczęśliwe dzieci.
                        • katalonja Re: kochac... - czasem nielatwo powiedziec... 19.09.18, 22:54
                          Też tak to widzę i czuję.
                      • obrotowy nieporozumienie 19.09.18, 14:38
                        katalonja napisała:
                        A dlaczego MUSI ustąpić czoła innym priorytetom? Nie da się pogodzić miłości do kobiety i do dzieci jednocześnie ?

                        nieporozumienie.
                        da sie oczywiscie, ale jesli tej milosci do matki wlasnych dzieci nie ma - a jest tylko sympatia - to po prostu jej nie ma .

                        i ma sie zamknieta droge do szukania innych milosci na zewnatrz. - tylko o to mi chodzilo.
                        • katalonja Re: nieporozumienie 19.09.18, 23:08
                          obrotowy napisał:

                          > nieporozumienie
                          > da sie oczywiscie, ale jesli tej milosci do matki wlasnych dzieci nie ma - a j
                          > est tylko sympatia - to po prostu jej nie ma .
                          >
                          > i ma sie zamknieta droge do szukania innych milosci na zewnatrz. - tylko o to m
                          > i chodzilo.

                          A to takie szczere wyznanie.
                          Dlaczego masz zamkniętą drogę do szukania miłości? Pewnie te słowa nie będą miały dla Ciebie znaczenia, ale powiem Ci jedno, na Twoim miejscu skusiłabym się na miłość, gdybym jej potrzebowała. Tylko musiałabym sprawdzić najpierw, czy uczucia lokowanie w ten sposób są w bezpieczne.
        • ruzia74 Re: Zakonczylam dziś romans - a po co zaczelas ? 21.09.18, 23:15
          A w czym się mylę? Rozwiń, pliz.
          • obrotowy w niczym wlasnie. 23.09.18, 05:25
            ruzia74 napisał(a):
            > A w czym się mylę? Rozwiń, pliz.

            w niczym (sie nie mylisz). - i tu masz problem wlasnie.
            - bo Panna wiedziec povinna - w co wchodzi zadajac sie z zonatym.
            i to nie krytyka , tylko nauka.
            - gdyz sam jestem zonaty i takie uklady tez cenilem
            no moze mam troche "poczucia przyzwoitosci" i staralem sie klamstwa zmniejszyc do minimum:
            forum.gazeta.pl/forum/w,30835,166332881,166332881,Do_facett_a_ale_nie_tylko_.html
    • katalonja Re: Zakonczylam dziś romans 04.08.18, 08:19
      Chyba trudno powiedzieć jednoznacznie, bo każda sytuacja jest inna i każdy romans ma swój własny charakter. Panowie tu piszący są bardzo jednostronni i większość z nich (z wyjątkiem chyba Donmarka) traktuje kobiety instrumentalne, do tego wykazuje się wrażliwością "0". Tylko, że przez pryzmat tych kilku opinii nie można rozpatrywać całego męskiego świata. Bo mężczyźni, tak jak kobiety, są różni.
      Może on cię zwodzi, a może nie. Zastanów się, co podpowiada Ci twoja intuicja, twoje z nim doświadczenia i czy masz psychiczną siłę, aby to pociągnąć i przekonać się, czy dobrze zrobiłaś za rok. To może być bolesna szkoła. Więc albo zaryzykuj, albo wycofaj się już teraz.
    • figa.biala Re: Zakonczylam dziś romans 05.08.18, 13:40
      Wspieram emocjonalnie bo nie raz jeszcze będziesz, wracać do tego co było lub mogłoby być, czasami na pewno będzie ciężko ale może to właściwa dla Ciebie pora aby ułożyć sobie życie, swoje zycie. Ja 1.5 roku temu podjęłam ta decyzję a on cóż obecnie w separacji
    • szwajcar100 Re: Zakonczylam dziś romans 14.08.18, 23:22
      po pierwsze to nie wpieprza się w cudze życie !!!
      Jesteś kanalią... potem gadają że faceci zdradzają... a z kim zdradzają??? z takimi jak ty.,.. nie szanujesz małżeństwa cudzej żony,

      Jesteś kobietą to powinnaś to zrozumieć, ale gdzie tam... przyjemność ważniejsza.... żałosne...
      • donmarek Re: Zakonczylam dziś romans 16.08.18, 08:25
        Czyli co, umartwiać się i czekać nagrody w niebie?
        I " ... nikt nie wmówi nam, że białe jest białe ..."!
        ps
        a dlaczego lew zjada młodą antylopę nie patrząc na cierpienie jej matki?
    • l.george.l Re: Zakonczylam dziś romans 15.08.18, 15:09
      Jeśli marzy Ci się być żoną a nie kochanką, to zrobiłaś dobrze. Chyba, że facet jest na tyle zamożny, że może utrzymywać byłą rodzinę i budować nową. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy. Małe dzieci, żona pewnie urobiona po czubek głowy. Na seks marne szanse, więc byłaś facetowi potrzebna tylko do jednego. Ale to nic złego, bo są kobiety, którym taki układ bardzo odpowiada.
    • staurois Re: Zakonczylam dziś romans 21.08.18, 18:18
      To wspaniale .Szukaj teraz nie żonategosmile
      Jak ci te spotkania nie sprawiały radości to bardzo dobrze zrobiłaś smile
      A czemu te wątpliwości na koniec posta?
      • donmarek Re: Zakonczylam dziś romans 22.08.18, 07:43
        >Szukaj teraz nie żonatego
        A co, nieżonaty nigdy nie zostawia?
        Ewentualnie zawsze zaprasza na luksusową kolację do luksusowej restauracji i na luksusową noc pożegnalną do apartamentu cesarskiego?
        • staurois Re: Zakonczylam dziś romans 23.08.18, 13:44
          He,he ...rób jak chcesz smile
          Możesz nawet zmienić kierunek zainteresowań względem płciwink
          • donmarek Re: Zakonczylam dziś romans 24.08.18, 08:56
            Nie wiem, ale raczej nie. Jakoś ród niewieści bardziej mi pasuje. wink Ma to wszystko, co tak kocham. wink
            ps
            a poza tym, zbyt dokładnie znam swoją płeć. Na swoim przykładzie. Więc nic ciekawego już nie odkryłbym. No a trzeciej płci nie ma. Więc pozostanę przy dotychczasowych zainteresowaniach. wink
        • obrotowy niezonaci tez zostawiaja :) 15.09.18, 20:46
          donmarek napisał:
          A co, nieżonaty nigdy nie zostawia?

          tez zostawia, ale wtedy panna nie moze plakac nad wlasna naiwnoscia na foro
          - tylko cala wine zrzuca na feceta - piszac, ze ten "zlamany xuj" nie docenil moich boskich zalet smile

    • mariuszg2 Re: Zakonczylam dziś romans 18.09.18, 08:42
      hmmmm... uwaga. wyartykułuję wniosek do jakiego doszedłem przed chwilą. Otóż:

      1. Nie warto się żenić dla kobiety
      2. Warto mieć dzieci z kobietą
      3. Mając kobietę nie warto mieć innej kobiety
      4. Nie warto zostawiać kobiety będącej matką Twoich dzieci
      5. Głupi jest facet, który ma kobietę na boku i głupia kobieta, która wchodzi w takie układy

      Relacje między kobietą a mężczyzną powinny być oparte na ich wspólnej więzi z przyrodą i nieboskłonem.
      • agus-ia76 Re: Zakonczylam dziś romans 18.09.18, 11:14
        O ja... 😉
        • mariuszg2 Re: Zakonczylam dziś romans 18.09.18, 13:13
          na marginesie...trochę smutno kończyć romans przy tak pięknej słonecznej i letniej pogodzie... no ale kaska890822 najwyraźniej jest jak bocian... czuje nadchodzącą jesień i odlatuje do ciepłych krajów.
      • obrotowy korektura: 18.09.18, 13:48
        korektura per prokura:
        >
        > 1. Nie warto się żenić dla kobiety - TAK
        > 2. Warto mieć dzieci z kobietą -TAK
        > 3. Mając kobietę nie warto mieć innej kobiety - NIE
        > 4. Nie warto zostawiać kobiety będącej matką Twoich dzieci - TAK
        > 5. Głupi jest facet, który ma kobietę na boku i głupia kobieta, która wchodzi w
        > takie układy - TAK

        ale tu komentarz. glupota cale szczescie nie boli, a niekiedy bywa nawet przyjemna smile
        • staurois Re: korektura: 18.09.18, 19:46
          A dla kogo czy czego żenicie się moimi panowie?
          • obrotowy i synekura tesz:) 23.09.18, 16:45
            staurois napisała:
            > A dla kogo czy czego żenicie się moimi panowie?


            no przewaznie to dla jakiejs swojej "wybranki", ale...

            - niekiedy to z racji nieplanowanej ciazy...
            - z leku przed samotnoscia...
            - dla zapewnienia sobie stalego seksu...
            - a niekiedy to nawet dla pieniedzy - gdy owa wybranka jest mocno "posażna" smile

            PS: "Ameryki" nie odkrywam, co ? - ale... jakie pytanie - taka odpowiedz.
            • ruzia74 Re: i synekura tesz:) 24.09.18, 08:38
              Poważnie? Taki cynizm w narodzie? A może to kwestia formuły takiego forum, że wypowiadają się ludzie konkretnej prowieniencji, a tam gdzieś są inni, którzy oprócz tego po prostu kochają partnera.
              Nadzieja umiera ostatnia.
              • obrotowy zaden cynizm. 24.09.18, 09:27
                zaden cynizm.

                jak dowodza badania statystyczne 2/3 zeni sie dla owej "wybranki".

                a tylko ok. 1/3 dla ktorejs z podanych pozniej czterech przyczyn.
                • katalonja Re: zaden cynizm. 24.09.18, 12:54
                  A Ty Obrotowy, w której społeczności się mieścisz? W tych 2/3 czy w tej 1/3? Ja się domyślam, na podstawie wielu wcześniejszych wpisów, jednak ciekawam samooceny twej.
                  • obrotowy nadal zaden cynizm. 25.09.18, 12:54
                    nie musisz sie niczego domyslac - bo juz dawno napisalem, ze mieszcze sie w tej pozostalej 1/3.

                    jako ciekawostke zdradze, ze z tych czterech przyczyn opisujacych te grupe, lapie sie az na DWIE.
                    - ale ktore - to teraz nie przypomne (chociaz dawno tez o nich pisalem).
                    • katalonja Re: nadal zaden cynizm. 26.09.18, 08:30
                      A to nic dziwnego, że szukasz kochanek, skoro mieścisz się w tej 1/3. Chociaż prawidłowości tu żadnej nie ma, bo ja poślubiłam męża z miłości (i nadal go kocham), a jednak kochanka bardzo potrzebuję. Gdzieś widocznie odczuwam poważne deficyty, (na pewno na gruncie seksualnym), które zaspokoić może tylko ten drugi mężczyzna. Tak przynajmniej teraz uważam.
                      • obrotowy Re: nadal zaden cynizm. 26.09.18, 13:20
                        no coz - milosc przed zdrada nie chroni (to nie zlosliwa uwaga - wiem to od dawna i z doswiadczenia innych)

                        no coz... ja mam przynajmniej latwiej - bo nie mam wyrzutow sumienia... smile
                        • katalonja Re: nadal zaden cynizm. 26.09.18, 13:37
                          Mimo miłości do męża, też nie mam wyrzutów sumienia. Sama nie wiem, jak to się dzieje. 15 lat temu sumienie zabiłoby mnie. Teraz, licząc 42 wiosny mam inne podejście do sprawy - uważam, że człowiek nie jest monogamistą. Pytanie, czy to dobrze czy źle?
                          • mariuszg2 Re: nadal zaden cynizm. 27.09.18, 09:15
                            trudno to ocenić... na dobrą sprawę każdy z nas zdradza swoje żony/mężów... a to z hazardem, a to z rodziną a to z religią, a to z alkoholem a to z pracą.... każdy powód do zdrady jest dobry... i nadaje sens naszym związkom... seks na boku jest w porównaniu z innymi najbardziej prymitywną formą zdrady... na dobrą sprawę prawdziwy kochanek lub kochanka nie zdradzają za pomocą pozamałżeńskiego seksu....
                          • donmarek Re: nadal zaden cynizm. 28.09.18, 07:57
                            >... uważam, że człowiek nie jest monogamistą. Pytanie, czy to dobrze czy źle?...
                            Monogamia to norma cywilizacyjna. Naszej, tzw. zachodniej czy tez łacińskiej, cywilizacji. Tylko tyle. I aż tyle. Człowiek, jak każde inne zwierzę wciąż poddany jest działaniu INSTYNKTU. A ten instynkt to zachowanie gatunku, czyli rozmnażanie. A rozmnażać możemy się tylko dzięki seksowi, czyli BZYKANIU !!! Przecież nikt nie uczy chłopców, że - przykład - kobiecy tyłek, piersi mają podniecać. I to i owo sztywnieje wtedy wink Podobnie kobietę interesuje/podnieca kształt męskiego tyłka, dłoni, twarzy, zapach jego perfum, etc. I bywa ... w jej majtkach wilgotno bywa wtedy wink
                            Są cywilizacje gdzie można mieć kilka żon, gdzie to kobieta wybiera i porzuca partnera jak się jej znudzi lub nie sprawdzi. Są też takie, gdzie bezdzietna kobieta nie ma szans na zamążpójście. I wiele innych. Naszym pechem - lub szczęściem dla niektórych - jest to, że żyjemy w takiej a nie innej strukturze.
                            A czy dobrze czy źle? Najważniejsze, że PRZYJEMNIE wink
                            ps
                            ja tam nie narzekam. Póki są chętne na mnie wink
                            • katalonja Re: nadal zaden cynizm. 28.09.18, 13:52
                              donmarek napisał:

                              > Monogamia to norma cywilizacyjna.

                              W kwestii bycia monogamistą pewnie wiele zależy też od otwartości na seks, podejścia do sprawy. Jeśli ktoś kocha seks, to będzie poszukiwał różnych doznań, często, niestety, poza sypialnią małżeńską, która osobom z dużymi potrzebami może wydać się nudna i nieatrakcyjna, wręcz nie do zniesienia. Ja mam kochanka po raz pierwszy, a 10 lat temu nie byłabym na to gotowa. Od jakiegoś czasu bardzo o tym marzyłam, bo mam duże potrzeby i ogólnie uwielbiam mężczyzn . Nie wiem, jak funkcjonowałam wcześniej i nie wiem, jak mogłabym funkcjonować bez niego teraz.
                              • donmarek Re: nadal zaden cynizm. 29.09.18, 08:22
                                >...wiele zależy też od otwartości na seks, podejścia do sprawy...
                                Moim zdaniem, "chęć" na seks tak u kobiety jaki mężczyzny była zawsze. Ale, jako, że żyjemy w kulturze patriarchalnej, seks bez ograniczeń dostępny był tylko mężczyznom. Dzisiaj, dzięki wymuszonym zmianom i ewolucji kobiet do statusu równego mężczyznom, wszystko to się zmieniło. Do tego edukacja, media, rozwój cywilizacja tak kulturalnej jak i technicznej, spowodowały to, że kobiety stają się takimi jakimi stworzyła je Matka-Natura. I są równe mężczyźnie. Co oznacza tylko tyle, że wszystko co ludzkie, nie może być nam obce.
                                ps
                                no bo, tak na chłopski rozum, po co Matka-Natura dała kobiecie łechtaczkę? Przecież oprócz dawania przyjemności nie spełnia ona żadnej innej roli !!! Więc tak jak z narządu wzroku korzystamy bez żadnych oporów,tak i ... wink
                        • gogol77 Re: nadal zaden cynizm. 26.09.18, 16:44
                          obrotowy napisał:
                          >...... bo nie mam wyrzutow sumienia... smile>

                          Ja miałem. Po pierwszej przed laty zdradzie. Ogromne. Ale gdy wyszło, że nic nie zepsułem i kocham dalej (choć ta od zdrady to była piękna kobieta) - uznałem, że hulaj dusza, piekła niema.
                          Ale po latach jednak wyszło, że zdrada uprawiana notorycznie - psuje. Wdzięki żony płowieją!
                          Pytanie czy wierność temu zapobiega ?
                          Pewnie tak, na zasadzie: z braku laku, lepszy rydz niż nic itp.

                          katalonja napisała:
                          >....uważam, że człowiek nie jest monogamistą. Pytanie, czy to dobrze czy źle? >

                          Dobrze!!!
                          Bo niemonogamiczni faceci powinni mieć z kimś tę ich niemonogamiczność uprawiać. Bez ściemy w kwestii ich stanu cywilnego, obietnic rozwodu itd.
                          Ja monogamistki rozumiem ale nie popieram.
                          Za wyjątkiem tych z którymi....się zadaję. Te popieram.
                          Odwrotnie niż z gejami. Gejów nie rozumiem ale popieram. Choćby dlatego, że nie wchodzą w paradę facetom hetero.
                          Ale czy Ty katalonja umiesz kochać ich obydwóch? Tego od orgazmów i tego od dzieci i wspólnego życia?
                          A jeśli tak, to którego bardziej?
                          ----------------------------------------------------------------------------------------
                          • obrotowy o to to ! 27.09.18, 14:13
                            gogol77 napisał:
                            Gejów nie rozumiem ale popieram.
                            Choćby dlatego, że nie wchodzą w paradę facetom hetero.


                            o to to !

                            I z tego samego powodu nie lubie lesb...
                            / bo obnizaja mi podaz panienek na rynku.


                          • katalonja Re: nadal zaden cynizm. 27.09.18, 18:32
                            Rzeczywiście kocham obu. Chociaż każdego inaczej. Męża tak stoicko, ciepło, bo wrósł gdzieś głęboko we mnie. Kochanka, zaś, tak żarliwie, pożądliwie, nienasycenie, całą sobą - umysłem i ciałem. Mogłabym kochać się z nim bez przerwy i urządzić taki maraton seksualno-emocjonalny, aż do wyczerpania zapasów😉. Z mężem niestety tego nie czuję i pewnie tu jest pies pogrzebany. Trudno mi stwierdzić, którego bardziej kocham, ale przyznaję, że kochanek rozpala moje zmysły ponadprzeciętnie, w sensie seksualnym i uczuciowym. Wręcz obezwładnia!
                            Nie wiem, czy to prymitywizm, czy jednak najwyższy kunszt człowieczeństwa - oddanie się sobie nawzajem bardzo świadome i niemal filmowe w swej formie. Mam wrażenie, że tego właśnie pragnie się całe życie.
                            Nie wiem Gogol, czy odpowiedziałam na Twoje pytanie i czy takiej odpowiedzi się spodziewałeś. Jeśli jesteś tak cudownym kochankiem, jak mój (przynajmniej narazie), to ukłon w Twoim kierunku.
                            • obrotowy gratuluje... 28.09.18, 20:45
                              tez chcialbym miec tak, jak Ty.

                              niestety musialem sie ukrywac.
                              - przed zona.
                              a kochanki bywaly z czasem pazerne na dalsze "zaciesnianie" kontaktow.

                              ale wiem, ze mezczyzni (kochankowie) tacy raczej nie sa....

                              zatem lubiaca sie "kochankowac" kobieta ma latwiej...

                              • katalonja Re: gratuluje... 30.09.18, 00:58
                                Wiesz, Obrotowy, ja też muszę się ukrywać przed mężem i czasem lekko nie jest. Mam swoje sposoby, wypracowałam je bardzo szybko - jak to mówią potrzeba matką wynalazków 😉. Staram się jednak być czujna i nie za pewna siebie w tej kwestii, bo mogę mieć niemiłą niespodziankę. Mąż jest wprawdzie zapracowany, ale rozum swój ma.
                                Nie wiem, czy kobiety lubiące się "kochankować", jak to napisałeś, mają łatwiej. Ja mam potrzebę niemal codziennego kontaktu, a przynajmniej takiego regularnego chociaż 5 razy w tygodniu, co jest nieraz trudne dla mojego kochanka do spełnienia, z wielu powodów. Teoretycznie mogłabym "poszukać" młodszego, z większymi siłami witalnymi, ale na moje nieszczęście młodszych nie trawię. Musi być przy mnie dojrzały mężczyzna, nie młokos jakiś. Przepraszam, jeśli uraziłam młodych chłopaków tu piszących.
                                Tak więc w kwestii tzw. 'dopieszczenia' też lekko nie jest.
                                • obrotowy nie daje Ci wiary... 30.09.18, 06:09
                                  bo nie wyobrazam sobie - jak mozna miec czas na spotkanie z kochanka
                                  wiecej niz 2 x w tygodniu...
                                  (chyba ze prowadzi sie np. sklep, a kochanka mieszka obok)

                                  bye.

                                  PS: wrocilem z nocnej zmiany i ... padam na "pysk".
                                  • donmarek Re: nie daje Ci wiary... 30.09.18, 09:37
                                    Dlaczego nie? Miałem tak, między mniej więcej 30 a 45 rokiem życia. Raz z kochanką i po powrocie do domu z żoną. CODZIENNIE, szczególnie z kochanką! Do tego dzieci, wędki/ryby, czasami jakieś piwo wink
                                    ps
                                    teraz, kilka razy w roku przez kilka dni nie wychodzę z łózka. Ale to sprawa tego, że mieszkamy od siebie kilkaset kilometrów i każdą chwilę wtedy trzeba "wykorzystać do maksimum" wink
                                  • katalonja Re: nie daje Ci wiary... 30.09.18, 17:46
                                    Ach człowieku słabej wiary. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Mieszkamy w tym samym mieście, w odległości ok 7 km. Moja praca jest częściowo nienormowana, więc mam pole manewru. On jest zawodowo wolny - wykonywał jeden z uprzywilejowanych zawodów, więc ma wczesną emeryturkę. Oboje mamy zapracowanych, wciąż robiących kariery małżonków, więc łatwiej nam się zorganizować na spotkanie. Często uwikłani jesteśmy obowiązkami związanymi z dziećmi, ale da się to ogarnąć. Trudność w naszym przypadku stanowi miejsce spotkań i czas, który jest reglamentowany. Często mamy tylko godzinę albo dwie i musimy sobie jakoś z tym poradzić. Dla mnie to mało, więc dążę do jak najczęstszych spotkań, bo zwyczajnie odczuwam nieodpartą chęć...Potrafimy umówić się np. o 8.00 rano, żebym potem zdążyła do pracy na 10.30. Jest w tym wszystkim chaos i ten paskudny pośpiech, którego nie znosimy, bo oboje lubimy relaks, spokój, harmonię i czas na patrzenie sobie w oczy. Stąd trochę frustracji, bo realnie rzecz biorąc nie mamy wystarczająco mocnego alibi, aby się zaszyć na 72h lub chociaż 24h i nie wychodzić przez ten czas z łóżka. No cóż, ciężko się z tym pogodzić.
                                    Niemniej jednak myślimy intensywnie, jak te marzenia zrealizować.
                                    • obrotowy nadal nie daje Ci wiary... 30.09.18, 18:34
                                      to Twoj maz musi pracowac 12 godzin na dobe, albo bys slepy na jedno oko, zeby sie nie zorientowac, ze Twoj bilans czasowy sie nie zgadza.

                                      ja nie kontroluje mojej slubnej (zreszta nie mam powodu, bo na chlopow nie jest chetna...)
                                      ale gdyby byla - to dokladnie znam jej bilans czasowy i wiecej niz 3-4 godziny tygodniowo nie bylaby w stanie wygospodarowac (bez mojej wiedzy) - bo bym to po prostu zauwazyl, ze cos tu czasowo nie gra...

                                      - tak samo z mojej strony...
                                      na panienke moglem w tygodniu wygospodarowac 3-4 godziny i raz do roku z nia na 2-3 dni gdzies pojechac - pod pozorem, ze jade do rodziny (brata musialem zmuszac do klamstwa...)
                                      wiec jakos nie wierze, ze dla Ciebie wszystko jest takie proste...
                                      • katalonja Re: nadal nie daje Ci wiary... 30.09.18, 20:18
                                        Wcale nie jest takie proste, ale mój mąż ma pracę wyjazdową, też nienormowaną. Często wyjeżdża na 2-3 dni w tygodniu, choć czasem pozostaje w domu przez tydzień. Druga sprawa, że ja mogę skumulować obowiązki i część z nich wykonać jednego dnia, zyskując na przykład 2-3 godziny wolnego z następnego dnia. Mój czas pracy jest również w dużej mierze elastyczny, więc jeśli powiem, że wrócę później, to mąż przyjmuje to bez zarzutu. Dodam jeszcze, że nigdy nie byłam u męża na tzw. cenzurowanym, więc raczej nic nie podejrzewa. Mimo wszystko staram się być bardzo ostrożna i przezorna.
                                        Możesz nadal mi nie wierzyć, bo pewnie patrzysz na wszystko przez pryzmat swojej osoby. Jak wiadomo każdy z nas jest w innej sytuacji i w innych okolicznościach przyrody 😉
                            • gogol77 Re: nadal zaden cynizm. 30.09.18, 21:12
                              katalonja napisała:
                              >…Kochanka, zaś (kocham), tak żarliwie, pożądliwie, nienasycenie, całą sobą - umysłem i ciałem. Mogłabym kochać się z nim bez przerwy i urządzić taki maraton seksualno-emocjonalny, aż do wyczerpania zapasów.>
                              > Mam wrażenie, że tego właśnie pragnie się całe życie.>

                              Trafił wam się fuks. Są takie fuksy! Szkoda, że dość rzadko.
                              Bo ileż to facetów marzy by słyszeć takie teksty od swojej kobiety?
                              A ile kobiet chciało by móc tak mówić o swoim facecie?
                              I co – i one wszystkie to nimfomanki???

                              >Trudno mi stwierdzić, którego bardziej kocham, ale przyznaję, że kochanek rozpala moje zmysły ponadprzeciętnie, w sensie seksualnym i uczuciowym. Wręcz obezwładnia!>

                              No bo… każdego kochasz inaczej.
                              Ale ja widziałem trochę sytuacji (także w rodzinie), w których żona dopuszczała się zdrady. I na ogół widziało się wtedy jej dążenie do upokorzenia, poniżenia faceta.
                              Miałem nawet teorię, ze kobieta do tego by rozłożyć nogi innemu, musi sobie wyrobić alibi, że niby ten jej mąż to dupek.
                              Nawet jak on wcale dupek nie jest i tylko brak im chemii. Bo ona do orgazmu potrzebuje, żeby on ją lał po pupie a on na to za subtelny jest i nie chce.
                              Albo ma małego? wink
                              A alibi to ona potrzebuje dla siebie. Żeby ona o sobie i otoczenie o niej nie mówiło że ona to jest kurwa.
                              Więc Ty jesteś wśród kobiet chyba w mniejszości.
                              Albo i nie koniecznie.
                              Bo kiedyś bzykałem taką mężatkę co powtarzała, że kocha nas obu, bo dopiero suma naszych zalet spełnia jej oczekiwania.
                              Nigdy nie wyznała o jakie zalety chodziło w moim przypadku ale po seksie miała w zwyczaju mówić: było pysznie!
                              Ale czy to mogło znaczyć, że może miałem większego? smile
                              No i co by nie mówić, facetom łatwiej kochać więcej niż jedną bo my faceci to mamy chyba w genach.
                              Ale nie czarujmy się, zdradzani mąż/żona są w tej konkurencji w gorszej sytuacji.
                              Na własne życzenie? Czy może…bo takie jest życie?

                              > Nie wiem Gogol, czy odpowiedziałam na Twoje pytanie i czy takiej odpowiedzi się spodziewałeś.>

                              Tak!!
                              Bo z wcześniejszych Twoich wpisów (Kochanka namiętna…) to wynikało już dość wyraźnie - więc tej Twojej pełnej erotyzmu zmysłowości, tej pasji można się było spodziewać.

                              > Jeśli jesteś tak cudownym kochankiem, jak mój (przynajmniej na razie), to ukłon w Twoim kierunku>.

                              Też mam fuksa. Mam cudowna kochankę! Od wielu lat! Do której idealnie pasują te wszystkie Twoje zachwyty, że lecisz na niego: "żarliwie, pożądliwie, nienasycenie, całą sobą". Czasem mi to ona to mówi. Po 2-ch piwach smile
                              Ale być "cudownym kochankiem" cudownej kochanki - to żadna zasługa. To się tak wtedy dzieje samo. Nie z wyrachowania, że jak jej nie będzie fajnie - to ona nas oddali i da innemu. To wynika z tego naszego zachwytu…że ona jest taka fajna.
                              Więc pożądliwość kobiety to niesamowity napęd dla żądz faceta i ten
                              Twój kochanek też na bank jest taki „cudowny” dzięki takiemu właśnie napędowi.
                              • katalonja Re: nadal zaden cynizm. 01.10.18, 20:13
                                Wiesz Gogol, napisałeś tak entuzjastycznie, wręcz namiętnie, że muszę się odnieść.
                                To prawda, że gdy jest taka mocna chemia po obu stronach, to wszystko dzieje się samoistnie, naturalnie, spontanicznie, bez udawania i silenia się na cokolwiek. I właśnie to mnie najbardziej pociąga i ekscytuje. Że jestem gotowa w każdej chwili, że nie muszę się nakręcać, nastawiać na cokolwiek, że on spojrzy i już wiem o co chodzi, że czytamy się bez słów i pożeramy wzajemnie wzrokiem. Uwielbiam ten stan rzeczy, kocham seks, mimo to za nimfomankę się nie uważam. Zaryzykowałabym nawet twierdzenie, że jestem jak najbardziej normalna, po prostu nie mam w tej przestrzeni zahamowań, lęków, poczucia wstydu. Brakowało mi przez lata partnera, który mógłby być tak otwarty i pełen chęci, z którym mogłabym porozmawiać bez zażenowania o tym co lubię i na co mam ochotę. Bez poczucia, że zachowuję się jak dzi.. ka. Mój kochanek to docenia, jest ze mną szczery w tej materii, chociaż wciąż jeszcze się otwiera, dodam, że z powodzeniem.
                                Mam wrażenie Gogol, że oboje mówimy o tym samym i podobnie myślimy w tej przestrzeni.
                                Pozdrowienia dla Ciebie i dzięki za miłe słowa.
                                • gabrieelkaa Re: nadal zaden cynizm. 13.10.18, 22:18
                                  Jak dobrze wiedzieć że istnieją jeszcze takie osoby!
    • asiok33 Re: Zakonczylam dziś romans 25.09.18, 14:44
      Uważam ,że zrobiłaś dobrze. Ja byłam kochanką 6 lat. Miałam podobnie ,były tylko obietnice nic więcej, poczekaj rok, poczekaj 8 miesięcy ,poczekaj aż spłacę kredyt...nic nie zrobił w końcu to zakończyłam ale uważam że za późno. Często wracam do tego co bylo ale juz tylko w myślach. Trzymaj się i głowa do góry .Pozdrawiam
    • cotton-blossom Re: Zakonczylam dziś romans 15.10.18, 00:03
      "A może źle zrobiłam że to skończyłam?"
      Zle, poniewaz nadal Ci na nim zalezy i wlasciwie sama pozbawilas sie kolejnych spotkan? (czyli zle sie czujesz w stosunku do siebie?)
      Czy zle, poniewaz nie uszanowalas jego woli, jego planu, jego stanowiska i postapilas wedle zasady "wszystko albo nic"? (czyli zle sie czujesz w stosunku do niego)
      Wobec kogo masz rozterki? Wobec siebie czy wobec niego?

      I jeszcze cos z logiki. Im dluzej jest z rodzina, z dziecmi - tym bardziej jest do nich przywiazany. Teraz dziecko ma rok, przywiazanie jest... jakies (nie wiem jak wielkie). Ale np. za rok, czy dwa - dziecko bedzie mialo 2-3 latka - nie sadzisz, ze wtedy bedzie mu trudniej odejsc od rodziny ze wzledu na przywiazanie i zzycie sie z nowym dzieckiem?

      I na koniec.
      Nie wiem, jak dlugo jestescie kochankami, ale na chlopski rozum - kochanka nie jest jak wino. Z czasem powszednieje i traci na atrakcyjnosci (jak zona) tongue_out Wiec jesli teraz zwiazek z Toba i Ty - nie przekonuja go do zostawienia rodziny, to w imie czego za rok by to sie mialo zmienic? Za rok byc moze bedzie nadal potrzebowal kochanki, ale nie jest powiedziane ze Ciebie, bo bedziesz juz - sorry za wyrazenie - przechodzona, wiec Cie pusci w trabe i poszuka nowej (spekuluje, ale taka prognoza mi dosc latwo przychodzi do glowy)
      • obrotowy Niekoniecznie... 15.10.18, 01:24
        cotton-blossom napisała:
        kochanka nie jest jak wino. Z czasem powszednieje i traci na atrakcyjnosci (jak zona)


        niekoniecznie.
        zone mam od lat 30-tu (a znam ja, towarzysko, lat 40-ci)

        a kochanke mam rowniez od lat 30-tu (a znam ja od lat 50-ciu, bo od dziecka)

        zadna z nich NIE stracila na atrakcyjnosci.
        • donmarek Re: Niekoniecznie... 15.10.18, 09:03
          Chyba to prawda. Bo 2 kochanki. Miałem i mam dobrze ponad 10 lat. Kochanka to jednak nie żona. Jest, że tak powiem, "przeznaczona" do innych celów. I oboje zawsze wiemy po co i dlaczego i jak - SEX - jesteśmy ze sobą.
          • katalonja Re: Niekoniecznie... 15.10.18, 11:03
            Pocieszyliście mnie Panowie. Kochanka tak szybko się nie znudzi, bo dostęp do niej reglamentowany i taki nieoczywisty. Więc pewnie zawsze się chce. Gdyby była na co dzień, to kto wie.
        • cotton-blossom Re: Niekoniecznie... 15.10.18, 11:37
          "zone mam od lat 30-tu (a znam ja, towarzysko, lat 40-ci)

          a kochanke mam rowniez od lat 30-tu"

          Domyslam sie, ze jestes jednak wyjatkiem. Kochanka przez 30 lat? Zalozmy, ze mozliwe wink Nie bede sie klocic. Jednak to nie stanowi zasady, bo dam glowe, ze takie przypadki to mniejszosc.
        • makinetka82 Re: Niekoniecznie... 27.11.18, 07:05
          obrotowy napisał:


          > zone mam od lat 30-tu
          >
          > a kochanke mam rowniez od lat 30-tu
          >
          kim trzeba być, żeby okłamywać żonę od samego początku małżeństwa, przez tyle lat?

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka