Dodaj do ulubionych

do krystyny opty i innych miesozercow

26.05.03, 22:22
Droga Krystyno,

Postanowilam zaczac nowy watek, bo tak naprawde watek niebezpieczny weganizm
mnie nie dotyczy, weganka nie jestem.
ALe ze mam jeszcze pare uwag, z ktorymi chcialabym sie podzielci z Toba,
Krystyno, i innymi miesozercami oczywiscie tez. Dyskusja dotyczy oczywiscie
niemiesozernosci czlowieka.

W Twojej odpowiedzi, kiedy skierowalam pozdrowienia do wszystkich z
nieobciazonym sumieniem, napisalas mi, ze wszyscy moi przodkowie byli
wszystkozerni i ze jestem tego efektem. Byc moze, tyle ze moja przeszlosc
mnie specjalnie nie interesuja, bo nie mam na nia wplywu, ale na
terazniejszosc to i owszem. A teraz Ci wyjasnie, dlaczego mam czyste sumienie
i jestem z tego dumna.

Wiekszosc produktow miesnych, ktore laduja na Twoim talerzu i talerzach
innych miesozercow ma dluga historie. Zacznijmy od rzezni. Otoz jak
wyczytalam w raporcie (ktory ostatnio wstrzasnal opinia publiczna jednego z
krajow europejskich), zajmujacym sie ubojem w rzezniach, okolo 30 do 35%
zwierzat zabijanych w rzezniach, przezywa to live, na zywca az do samego
konca. To znaczy, droga Krystyno, ze zwierzeta te uczestnicza w pelni
swiadomie w procesie swojego szlachtowania. Dane te dotycza rzezni
niemieckich, polskich nie badano, ale mysle ze u nas osiagnieto by jeszcze
lepszy wynik w smutnym rankingu przezywania wlasnej smierci. Przyczyny tego
faktu sa w zasadzie, o ironio, dosc prozaiczne. Otoz poszczegolne osoboniki
jednego gatunku zwierzat roznia sie znacznie (a przypomne, ze takie
zroznicowanie osobnicze jest dowodem na wysoki stopien rozwoju, ameby nie
roznia sie znacznie od siebie, a krowa czy czlowiek owszem tak) i standardowa
dawka pradu na jednego byka zadziala, na drugiego nie. (To tak jak z ludzmi -
jeden pali nalogowo 20 lat i nic, a drugi dostaje raka jako palacz bierny).
Trudno wymagac od pracujacego na akord rzeznika, zeby badal kazdego
szlachtowanego byka. Obowiazuje standardowa dawka pradu, a zadziala, czy
nie , to juz inna sprawa. Nie chce tu nikogo epatowac cierpieniem zwierzat,
nie podejrzewam zreszta miesozercow o sklonnosc do zbytnich wzruszen w tym
momencie. Ale ta sprawa ma dla nich niemalego haka. Takie zwierzeta sa w
wyniku stresu zwiazanego i bolem i smiertelnym strachem, nabuzowane wrecz
adrenalina. Naladowane sa nia oczywiscie wszystkie zwierzeta w rzezni, ktore
czuja smierc innych zwierzat, ale przynajmiej jedna trzecia z nich jest
adreanlina naladowana szczegolnie. Zgodnie z lancuchem pokarmowym, adreanlina
ta wedruje spokojnie do organizmu miesozercy, dostarczana jest latami, a
miesozerca jak kazdy inny mieszkaniec tej planety, produkuje wystarczajaca
ilosc swojej wlasnej adrenaliny (zwyczajny, codzienny stres) i jeszcze
pobiera dodatkowa. Tym np. wyjasniaja lekarze typowe "przypadlosci"
wegetarian, zyjacych pare lat na bezmiesnej diecie - niskie cisnienie i
spokojne, lagodnie usposobienie. Wegetarianie nie otrzymuja bowiem dodatkowej
porcji adrenaliny, tak naprawde nikomu niepotrzebnej.

Ale rzeznia to koniec produkcji przemyslowej miesa, a teraz zajme sie jego
poczatkiem - czyli hodowla. Kazdy produkt miesny, jaki zjadasz Ty, Krystyno
i wszyscy inni miesozercy, ma ciekawa historie. Wezmy np. swinie, cierpiace
obecnie masowo na zwyrodnienie stawow. Spowodowane jest ono faszerowaniem
zwierzat hormonami, aby szybciej rosly i trzymaniem ich w ciasnych klatkach,
aby szybciej tyly. Swinie dlatego choruja na zwyrodnienie stawow, bo nie moga
utrzymac zbyt ciezkich dla swojego gatunku cial na wlasnych nogach. Kolejny
przyklad - krowy. Jak mowi wielu badaczy, BSE nie jest niczym innym tylko
reakcja typowo roslinozernych zwierzat (analogie miedzy budowa ukladu
trawiennego krowy i czlowieka omawialam juz wczesniej) na dodawana przez
czlowieka maczke kostna do pokarmu dla krow. Wlascicie zmuszono w ten sposob
krowy do kanibalizmu. Najgorzej - o ile mozna w ogole tak powiedziec -
dotknela kury hodowla przemyslowa. Najczesciej sa one trzymane przez CALE
swoje krotkie kurze zycie, Krystyno, w metalowych klatkach, z druciana siatka
zamiast podlogi, gdyz taka klatka jest latwiejszy (tansza) do utrzymania niz
normalna klatka. Takie zwierzeta nie stana nigdy na stalym podlozu, a ze
stresu wydziobuja sobie nawzajem piora w ciasnych klatkach. Luksusem w
porownaniu do takiej gehenny sa kury trzymane w wielkich, sztucznie
oswiewtlanych halach (na marginesie - w Niemczech przeprowadzono niedawno
wstrzasajacy eksperyment. Otoz wybrano 3 kury "z siatek" i oddano je osobie
prowadzacej gospodarstwo ekologiczne, zeby zobaczyc, czy powroca do
normalnego, kurzego zycia. Efekty byly szokujace - kury zyjace w klatce
drucianej dlugo nie byly w stanie nauczyc sie refleksu wydziobywania robakow
z ziemi, mozolnie uczyly sie siadac na grzedzie, prowadzic wlasciwe dla
swojego gatunku zycie. Zreszta 2 z 3 kur stresu zwiaznego z radykalna zmiana
warunkow zycia na korzysc naturalnych, nie wytrzymalo. To tylko dowod, co
robi czlowiek zwierzetom w rmamach hodlowli przemyslowej).
Ale powtarzam - nie zalezy mi specjalnie na epatowaniu miesozercow
szokujacymi obrazami, bo nie podejrzewam miesozercow o zbyt wiele wspolczucia
i empatii. Ale takie mieso - nafaszerowane hormonami, mieso zadziobujacych
sie z ciasnoty kur, mieso znieksztalconych swin jesz Ty, Krystyno i wielu
innych miesozercow. Mieso bio jest o wiele drozsze, a w tej branzy, jak w
kazdej, warunki dyktuje twarda konkurencja. Tyle tylko ze walka o klienta
odbywa sie tutaj na cialach tych, ktorzy protestowac nie moga. Swinie nie
urzadza protestu.

Wiec juz sie chyba nie dziwisz, skad duma z mojego czystego sumienia. Ja do
tego poprzez moaj diete nie dokladam reki i robie to oczywiscie swiadomie.
Jedzenie miesa ma jeszcze wymiar energetyczny. Wyprodukowanie kilograma miesa
jest o wiele drozsze niz wyprodukowanie kilograma soi. Nie mam przy sobie
aktualnych danych, ale mozna mi uwierzyc na slowo. Soja np. nie potrzebuje
paszy przez caly rok. Takze koszta utylizacji odpadow odzwierzecych sa
ogromne, a hodowla roslinna takich problemow nie stwarza. Zreszta jak to juz
kiedys wyliczyli jacys spryciarze, gdyby wszyscy mieszkancy naszej Ziemi
chcieliby odzywiac tak jak robia to mieszkanyc krajow uprzemylowionych (a pod
wzgledem jakosci i ilosci spozywanych pokarmow smialo mozna Polske do takich
krajow zaliczyc), mogliby sie wypchac. Ziemia jest za mala na mieso dla
wszystkich. Produkcja miesa to ogromna ilosc energii na kazdym jej etapie.


To tyle, Krystyno, na temat dlaczego mam czyste sumienie. Moi przodkowie nie
zajmuja mnie specjalnie, ba, moze byli to nawet jacys straszni miesozercy,
nie mam na to wplywu i koniec. Przeszlosc nie jest argumentem. Napisalam,
jakie niebezpienstwa sa zwiazene z jedzeniem miesa. W przeciwienstie do
Twojej ostatniej odpowiedzi, zawierajacej banaly na temat roli rozumu w
wyborze diety, oparlam sie na faktach, jak i w mojej pierwszej wypowiedzi
zreszta tez. Jestem wegetarianka od 15 lat, a etyczna strona moje diety
zajmuje mnie przynajmniej lat 10 i zdobylam na ten temat spora wiedze, ktorej
czesc zaprezentowalam teraz i w poprzednich postach. Niestety - ze pozwole
sobie na zlosliwosc - o Twojej odpowiedzi, zawierajacej zbitke paru tez,
polana protekcjonalnym tonem, powiedziec tego nie mozna. Za to za drugim
razem na szczescie nie popelnilas tego samego bledu. O ile wczesniej kazda
wypowiedz na lamach forum okraszalas jakims cytatem (a to Fromm, ponadto
jeszcze gdzies widzialam Twoj podpis), w Twojej ostatniej wypowiedzi jest
tylko ow banal o diecie i rozumie. Oczywiscie nawet male dziecko tyle rozumu,
zeby zdecydowac, co chce jesc, a co nie.
Chetnie dowiedzialabym sie, co sadzisz Ty, Krystyno i inni miesozercy
oczywiscie tez, na temat, na jaki napisalam - czyli sumienie a hodowla
przemyslowa, talerz a cierpienie, o ile lubisz odrobine patosu.
pozdrawiam serdecznie i konsekwetnie psiada
Obserwuj wątek
    • Gość: smakosz Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: 149.156.12.* 26.05.03, 22:24
      Demagogia.
      Można te warunki uczynić "humanitarnymi"
      • Gość: boza-krowka Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.dip.t-dialin.net 26.05.03, 22:27
        A jak uhumanitarnic adrenaline? Hormony wzrostu? I grauluje, smakoszu, ze w 2
        minuty (liczac z wyslaniem) przeczytales wlasnie moj dlugi, swiezo zamieszczony
        post. Moze jako smakosz czytasz wybiorczo?
        • Gość: Rycho Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.acn.pl / 10.72.2.* 26.05.03, 23:52
          Przeczytałem całą wypowiedź i mam parę uwag:
          piszesz o podobieństwie układu pokarmowego krowy i człowieka,napisz też i o
          różnicach.
          opisujesz sposoby hodowli i zabijania zwierząt,myślisz że mięsorzercy przedtem
          tej wiedzy nie mieli.
          piszesz,że 15 lat nie jesz mięsa,a 10lat interesujesz się stroną etyczną tej
          diety.Myślę,że dla każdego w miarę interesującego się światem człowieka
          wszystkie te szczegóły są ogólnie znane.
          "wstrząsający eksperyment"z kurami-nic nowego.Każde zwierzę nie wyłączając
          człowieka ma swój czas "edukacji".Jeżeli w swoim czasie nie zostanie nauczone
          przez swoich rodziców lub innych starszych osobników swego gatunku pewnych
          czynności(polowanie,czujność,mówienie itp)to w wieku dorosłym praktycznie nie
          może już ich opanować.Posłużę się prostym przykładem kota domowego:jeżeli od
          młodości mama kocia nie nauczy go polować i zjadać to w wieku swojej dorosłości
          wypuszczony na wolność zginie z głodu bo będzie czekał aż go ktoś
          nakarmi.Zaobserwowałem to na własnym kocie któremu coś każe polować ale co
          później z tym zrobić to już problem bo je tylko z miski którą ciągle uzupełniam
          jedzeniem.
          na koniec problem generalny:mało mnie i sądzę,że znakomitą większość ludzi
          obchodzą aspekty moralne pozyskiwania pożywienia gdy instynkt przetrwania każe
          mi zaspokoić głód.W sytuacjach ekstremalnych kanibalizm jest rzeczą całkowicie
          normalną(mam nadzieję,że nikt z nas nie zostanie zmuszony do tego ale
          opowiadania ludzi którzy się do tego dopuścili w sytuacji bez wyjścia są
          ogólnie znane).
          Pozdr
          • Gość: boza-krowka Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.dip.t-dialin.net 27.05.03, 00:17
            Gość portalu: Rycho napisał(a):

            > Przeczytałem całą wypowiedź i mam parę uwag:
            > piszesz o podobieństwie układu pokarmowego krowy i człowieka,napisz też i o
            > różnicach.
            > opisujesz sposoby hodowli i zabijania zwierząt,myślisz że mięsorzercy
            przedtem
            > tej wiedzy nie mieli.
            > piszesz,że 15 lat nie jesz mięsa,a 10lat interesujesz się stroną etyczną tej
            > diety.Myślę,że dla każdego w miarę interesującego się światem człowieka
            > wszystkie te szczegóły są ogólnie znane.
            > "wstrząsający eksperyment"z kurami-nic nowego.Każde zwierzę nie wyłączając
            > człowieka ma swój czas "edukacji".Jeżeli w swoim czasie nie zostanie nauczone
            > przez swoich rodziców lub innych starszych osobników swego gatunku pewnych
            > czynności(polowanie,czujność,mówienie itp)to w wieku dorosłym praktycznie nie
            > może już ich opanować.Posłużę się prostym przykładem kota domowego:jeżeli od
            > młodości mama kocia nie nauczy go polować i zjadać to w wieku swojej
            dorosłości
            >
            > wypuszczony na wolność zginie z głodu bo będzie czekał aż go ktoś
            > nakarmi.Zaobserwowałem to na własnym kocie któremu coś każe polować ale co
            > później z tym zrobić to już problem bo je tylko z miski którą ciągle
            uzupełniam
            >
            > jedzeniem.
            > na koniec problem generalny:mało mnie i sądzę,że znakomitą większość ludzi
            > obchodzą aspekty moralne pozyskiwania pożywienia gdy instynkt przetrwania
            każe
            > mi zaspokoić głód.W sytuacjach ekstremalnych kanibalizm jest rzeczą
            całkowicie
            > normalną(mam nadzieję,że nikt z nas nie zostanie zmuszony do tego ale
            > opowiadania ludzi którzy się do tego dopuścili w sytuacji bez wyjścia są
            > ogólnie znane).
            > Pozdr


            Po pierwsze pisalam o przemyslowej hodowli miesa i jej skrajnym podejsciu, aby
            osiagnac jak najwiekszy zysk jak najmiejszym kosztem, hodujac zwierzeta na
            mieso.
            Wczesniej miesozercy calej tej wiedzy nie mieli (hormony, klatki itp)
            Po trzecie wstrzasajacy efekt eksperymentu polegal na przywroceniu kury
            hodowanej na mieso do jej naturalynch warunkow, czyli od przemyslu do natury.
            Twoj kot jest udomowiony, ale gdybys go np zamknal na pare tygodni/miesiecy/lat
            w klatce, a potem obserwowalbys, czy kot bedzie sie zachowywal jak kazdy inny
            kot itp, tez stworzylbys podobny, przerazajacy eksperyment. Ale nie polecam.
            A co do instyntku przetrwania - kto jeszcze dzis go odczuwa? Chyba ze akt
            zakupu w supersamie wciaz odczuwasz jako satysfakcjonujace polowanie, a biorac
            opakowany kawalek miesa, czuejsz sie zdobywca. Mowienie o instytnktach
            pierwotnych dzis to przezytek.
            pozdrawiam
          • Gość: boza-krowka co do kota IP: *.dip.t-dialin.net 27.05.03, 00:21
            Gość portalu: Rycho napisał(a):

            > Przeczytałem całą wypowiedź i mam parę uwag:
            > piszesz o podobieństwie układu pokarmowego krowy i człowieka,napisz też i o
            > różnicach.
            > opisujesz sposoby hodowli i zabijania zwierząt,myślisz że mięsorzercy
            przedtem
            > tej wiedzy nie mieli.
            > piszesz,że 15 lat nie jesz mięsa,a 10lat interesujesz się stroną etyczną tej
            > diety.Myślę,że dla każdego w miarę interesującego się światem człowieka
            > wszystkie te szczegóły są ogólnie znane.
            > "wstrząsający eksperyment"z kurami-nic nowego.Każde zwierzę nie wyłączając
            > człowieka ma swój czas "edukacji".Jeżeli w swoim czasie nie zostanie nauczone
            > przez swoich rodziców lub innych starszych osobników swego gatunku pewnych
            > czynności(polowanie,czujność,mówienie itp)to w wieku dorosłym praktycznie nie
            > może już ich opanować.Posłużę się prostym przykładem kota domowego:jeżeli od
            > młodości mama kocia nie nauczy go polować i zjadać to w wieku swojej
            dorosłości
            >
            > wypuszczony na wolność zginie z głodu bo będzie czekał aż go ktoś
            > nakarmi.Zaobserwowałem to na własnym kocie któremu coś każe polować ale co
            > później z tym zrobić to już problem bo je tylko z miski którą ciągle
            uzupełniam
            >
            > jedzeniem.
            > na koniec problem generalny:mało mnie i sądzę,że znakomitą większość ludzi
            > obchodzą aspekty moralne pozyskiwania pożywienia gdy instynkt przetrwania
            każe
            > mi zaspokoić głód.W sytuacjach ekstremalnych kanibalizm jest rzeczą
            całkowicie
            > normalną(mam nadzieję,że nikt z nas nie zostanie zmuszony do tego ale
            > opowiadania ludzi którzy się do tego dopuścili w sytuacji bez wyjścia są
            > ogólnie znane).
            > Pozdr


            co do kota - mylisz sie. Wychowywalam kiedys kota od pierwszego dnia urodzenia,
            swojej mamy nie poznal, mniejsza o szczegoly. Najpierw mieszkal z nami w
            bloku,a potem wyladowal u rodziny na wsi. Z czasem zaczal polowac i przejawiac
            inne kocie nawyki.
            Powtarzam - sens opisywanego przeze mnie eksperymentu jest zupelnie inny. Jest
            szokujacy, bo pokazuje wypaczenia hodowli przemyslowej, wymyslonej przez
            czlowieka.
            pozdrawiam
            • Gość: Rycho Re: co do kota IP: *.acn.pl / 10.72.2.* 27.05.03, 00:39
              Instynkty pierwotne to przeżytek?
              One cały czas w nas tkwią(na szczęście) i w sytuacjach ekstremalnych poczynania
              rozumu są przez nie skutecznie korygowane.Człowiek jest efektem setek milionów
              lat ewolucji i obecny etap cywilizacji jest stanowczo za krótki by instynkty
              zostały zepchnięte na bok.
              Co do kota to mój jest tak nieporadny,że jak złapie muchę to nie wie co z nią
              zrobić.
              Zakupów w sklepie nie traktuję jako polowania,tylko biorę karteczkę sporządzoną
              przez żonę,wkładam to wszystko do koszyka i zapominam o całej tej czynności.
              Jeżeli chodzi Ci o aspekty moralne hodowli i zabijania zwierząt to wszystko co
              napisałaś jest ogólnie znane od dzisiątków lat.Pozdr
              • Gość: boza-krowka i jeszcze raz o kocie IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 27.05.03, 17:25
                Niestety, nie mozesz kazac mu polowac, a zmuszanie go do tego za pomoca
                zmniejszania mu jedzenia odnosi dokladnie odwrotny skutek. Otoz kot traktuje
                polowanie jako rozrywke i nie zjada upolowanych zwierzat, bo jest udomowiony,
                a najczesciej sklada je "w ofierze" swojemu wlascicielowi. Polowanie to dla
                kota swoisty luksuss, rozrywka, mozna powiedziec, ze to forma TV dla kota.
                Podobnie Ty nie myslisz o ulubionym serialu w TV, kiedy jestes glodny, a o
                lodowce. Tylko kot dobrze karmiony karmiony poluje. To czesty przesad, zekota
                trzeba wyglodziuc, a jest dokladnie na odwrot, jak wyczytalam kiedys u
                Desmonda Morrisa.
                Moze to i lepiej, ze Twoj kot tak niechetnie poluje, bo slyszalam o
                wlascicielach kotow, obdarzanych przez swoich ulubiencow regularnie krwawymi
                strzepkami na wycieraczkach.
                Oczywiscie inna sytuacja wyglada w przypadku zdziczalych kotow, ale nawet te
                odzywiaja sie glownie resztkami ze smietnikow i pokarmem dostarczanym przez
                karmicieli, o ile maja do tego okazje.
          • Gość: boza-krowka jeszcze raz ja IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 27.05.03, 17:17
            Gość portalu: Rycho napisał(a):

            > Przeczytałem całą wypowiedź i mam parę uwag:
            > piszesz o podobieństwie układu pokarmowego krowy i człowieka,napisz też i o
            > różnicach.
            > opisujesz sposoby hodowli i zabijania zwierząt,myślisz że mięsorzercy
            przedtem
            > tej wiedzy nie mieli.
            > piszesz,że 15 lat nie jesz mięsa,a 10lat interesujesz się stroną etyczną tej
            > diety.Myślę,że dla każdego w miarę interesującego się światem człowieka
            > wszystkie te szczegóły są ogólnie znane.
            > "wstrząsający eksperyment"z kurami-nic nowego.Każde zwierzę nie wyłączając
            > człowieka ma swój czas "edukacji".Jeżeli w swoim czasie nie zostanie
            nauczone
            > przez swoich rodziców lub innych starszych osobników swego gatunku pewnych
            > czynności(polowanie,czujność,mówienie itp)to w wieku dorosłym praktycznie
            nie
            > może już ich opanować.Posłużę się prostym przykładem kota domowego:jeżeli od
            > młodości mama kocia nie nauczy go polować i zjadać to w wieku swojej
            dorosłości
            >
            > wypuszczony na wolność zginie z głodu bo będzie czekał aż go ktoś
            > nakarmi.Zaobserwowałem to na własnym kocie któremu coś każe polować ale co
            > później z tym zrobić to już problem bo je tylko z miski którą ciągle
            uzupełniam
            >
            > jedzeniem.
            > na koniec problem generalny:mało mnie i sądzę,że znakomitą większość ludzi
            > obchodzą aspekty moralne pozyskiwania pożywienia gdy instynkt przetrwania
            każe
            > mi zaspokoić głód.W sytuacjach ekstremalnych kanibalizm jest rzeczą
            całkowicie
            > normalną(mam nadzieję,że nikt z nas nie zostanie zmuszony do tego ale
            > opowiadania ludzi którzy się do tego dopuścili w sytuacji bez wyjścia są
            > ogólnie znane).
            >

            Smiem watpic, czy te wszystkie prze mnie opisane fakty sa dokladnie znane
            wszystkim konsumentom. W koncu skandale zwiazane z obecnoscia a to hormonow a
            to antybiotykow czy innych substancji (pomyslowosc ludzka nie zna granic) od
            czasu do czasu wstrzasaja opinia publiczna. Poza tym (ale moze cos
            przeoczylam) jeszcze nie sylszalam zeby jakiekolwiek zaklady miesne
            reklamowaly sie - my uzywamy zwierzat nafaszerowanych tylko hormonami, bo
            dbamy o naszych uczulonych na antybiotyki klientow. No i moze jeszcze w
            miesnym (nie wiem,bo dawno nie bylam) pani pyta: Zyczy apn sobie mieso a)tylko
            z hrormani b)za atybiotykami c) obie rzeczy naraz d) cos nowszej generacji?
            Ponadto raport, o ktorym pisalam, przetoczyl sie szeroka fala przez niemiecka
            prace. Tylke tylko - co podziwiam - niemieccy dziennikarze i miesozercy nie
            bili w dzwon - zostanmy wszyscy wgetarianami, bo przyjetoby to pewnie jako
            histerie, ale praktycznie stwierdzili - oki, jemy mieso, ale zrobmy cos, zeby
            tej jednej trzeciej zjadanych oszczedzic dodatkowych atrakcji. Tyle ze to nie
            takie proste.
            Poza tym ani zaklady miesne ani hodowcy zwierzat nie uchylaja tak chetnie
            rabka tajemnicy, co sie tam wlasciwie dzieje. W ramach tzw. orietnacji
            zawodowej na koncu podstawowki zwiedzilam (fakt, dawno temu) i zaklady
            przetworstwa spozywczego i pare spoldzielni, a zaklady miesne, wowczas jeden z
            najprezniejszych przedstawicieli przemyslu w moim miescie, pozostal tajemnica.
            To wszystko nie moze byc zreszata az tak dobrze znane, gdyz metody i uzywane
            sroski wciaz sie zmienaja, a od czasu do czasu ktos wpada i polowa ludzkosci a
            to nie je miesa krowiego, bo BSE, a to swinskiego, bo pomyslowi hodowcy
            nafaszerowali swinie antybiotykami, tyle ze padlo na uczulonego na antybiotyki
            konsumenta. Te rzeczy powszechnie zanae nie sa, niestety. Mowienie tak to
            bagatelizowanie i zaprzeczanie faktowi, ze hodowla przemyslowa jako miesz
            obusieczny uderza w konsumenta tak hodowanego miesa.
            A jak sam napisales, obecne zycie nie dostarcza nam zbyt wielu okazji do
            ujawnienia owych tajemniczych instyntkow.
    • tygrys011 boże krówki sie je??:)? 27.05.03, 13:37
      chyba to nie to samo co krówki, a krówki, oczywiście najlepiej młode - czyli
      cielaczki są smakowite:)boże krówki to chyba owady, więc chyba sie nie je, ale
      niektore plemiona wsuwają co poniektóre robaczki - czasem na ogniu, czasem na
      surowo, podobno bardzo zdrowe i smakowite:)

      a tutaj kurczaczek - od czego zacząć - skrzydełko czy nóżka?:)
    • emka_waw Kwestia formalna 27.05.03, 14:26
      Taka, że mięsożerców to chyba wogóle tu nie ma. Ja przecież jem również
      rośliny. Wszystkożercy - taką nazwę proponuję.
      • Gość: boza-krowka Re: Kwestia formalna IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 27.05.03, 17:27
        emka_waw napisała:

        > Taka, że mięsożerców to chyba wogóle tu nie ma. Ja przecież jem również
        > rośliny. Wszystkożercy - taką nazwę proponuję.


        Kwestia wyboru nazwy nalezy do autora nowego watku. Taka nazwa mi sie podoba i
        taka sobie wybralam. chcesz watek o wszystkozercach, to go zacznij.
        • emka_waw Re: Kwestia formalna 28.05.03, 09:48
          > > Taka, że mięsożerców to chyba wogóle tu nie ma. Ja przecież jem również
          > > rośliny. Wszystkożercy - taką nazwę proponuję.
          >
          >
          > Kwestia wyboru nazwy nalezy do autora nowego watku. Taka nazwa mi sie podoba
          i
          > taka sobie wybralam. chcesz watek o wszystkozercach, to go zacznij.

          Ajajaj, jak się nadęła oburzona... Słuchaj: albo nie masz pojęcia o czym
          piszesz myląc wszyskożerców z mięsożercami, i jeszcze nie umiesz przyznać się
          do pomyłki; albo piszesz do grupy ludzi, która de facto nie istnieje, bo ja, na
          ten przykład, nie spotkałam w całym swoim życiu człowieka, który by jadł
          wyłącznie mięso.
          • Gość: boza-krowka walkowanie formalnosci c. d. IP: *.dip.t-dialin.net 29.05.03, 22:24
            I znowu to samo - protekcjonalny ton. Dla ulatwienia cytat: "Ajajaj, jak się
            nadęła oburzona... " Jesli moje wyjasnienie odbierasz jako oburzone nadecie, to
            nie mamy chyba o czym za bardzo gadac. Doskonale wiem, ze miesozercy nie jedza
            wylacznie samego miesa, ale TAKA nazwe nadalam temu watkowi, taka nazwa
            funkcjonuje "w srodowisku" - m.in. na tym forum. Domagasz sie zmiany nazwy -
            polecam np. zalozenie nowego watku. Nie mozesz ode mnie wymagac, zebym przejela
            Twoje nazewnictwo, skoro nie podzielam nawet Twoich pogladow, a jeszcze Ty mnie
            obrazasz.
            Mam nadzieje, ze trzeci raz tej kwestii nie podejmiesz. Ale jesli nawet - ja
            nie podejmuje sie trzeci raz wyjasniec tego samego.
            • Gość: LR Agresywny język przejawem subkultury IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 30.05.03, 00:13
              Gość portalu: boza-krowka napisał(a):

              [ciach...]
              > Doskonale wiem, ze miesozercy nie jedza
              > wylacznie samego miesa, ale TAKA nazwe nadalam temu watkowi, taka nazwa
              > funkcjonuje "w srodowisku"

              ściślej: funkcjonuje w wąskim kręgu subkultury ("środowisku") wykazującej
              specyficzną agresywność językową i napastliwość w stosunku do ludzi nie
              związanych z tą subkulturą. Nazywanie ludzi "trupojadami", "padlinożercami"
              itp. obelżywymi określeniami towarzyszy nierzadko wulgarnym i ekspansywnym
              zachowaniom i jest w tej subkulturze dość rozpowszechnione. Obecność tej
              subkultury jest tu doskonale wyczuwalna.


              • wojbus Re: Agresywny język przejawem subkultury 31.05.03, 09:28
                Gość portalu: LR napisał(a):

                > Gość portalu: boza-krowka napisał(a):
                >
                > [ciach...]
                > > Doskonale wiem, ze miesozercy nie jedza
                > > wylacznie samego miesa, ale TAKA nazwe nadalam temu watkowi, taka nazwa
                > > funkcjonuje "w srodowisku"
                >
                > ściślej: funkcjonuje w wąskim kręgu subkultury ("środowisku") wykazującej
                > specyficzną agresywność językową i napastliwość w stosunku do ludzi nie
                > związanych z tą subkulturą.
                Właśnie, Lech i inni fanatyczni pogromcy innych wyznań i kultur wyzywają
                innych ludzi m.in. od sekciarzy. Na szczęście nie uchodzi im to zawsze "na
                sucho". Niejaka Łobaczewska przegrała sprawę w Sądzie za wyzywanie
                szlachetnych wegetarian z Misji Czaitanii od sekciarzy.

              • Gość: boza krowka agresywny ??? IP: 194.95.59.* 06.06.03, 18:38
                Gość portalu: LR napisał(a):

                > Gość portalu: boza-krowka napisał(a):
                >
                > [ciach...]
                > > Doskonale wiem, ze miesozercy nie jedza
                > > wylacznie samego miesa, ale TAKA nazwe nadalam temu watkowi, taka nazwa
                > > funkcjonuje "w srodowisku"
                >
                > ściślej: funkcjonuje w wąskim kręgu subkultury ("środowisku") wykazującej
                > specyficzną agresywność językową i napastliwość w stosunku do ludzi nie
                > związanych z tą subkulturą. Nazywanie ludzi "trupojadami", "padlinożercami"
                > itp. obelżywymi określeniami towarzyszy nierzadko wulgarnym i ekspansywnym
                > zachowaniom i jest w tej subkulturze dość rozpowszechnione. Obecność tej
                > subkultury jest tu doskonale wyczuwalna.
                >
                >
                Drogi Lechu, definicja przytoczona przez Ciebie mowi o zartobliwym okresleniu
                miesozerca jako osoba spozywajaca duzo miesa. Napisz tylko jak ze swojej
                definicji, uzywajacej slowa "zartobliwy", zrobiles nagle agresywny jezyk?
                Jakich sztuczek uzyles? A moze nie doczytales dokladnie cytowanej przez siebie
                definicji?
              • Gość: Szaman Re: Agresywny język przejawem subkultury IP: *.tele2.pl 11.06.03, 22:00
                Gość portalu: LR napisał(a):

                > Gość portalu: boza-krowka napisał(a):
                >
                > [ciach...]
                > > Doskonale wiem, ze miesozercy nie jedza
                > > wylacznie samego miesa, ale TAKA nazwe nadalam temu
                watkowi, taka nazwa
                > > funkcjonuje "w srodowisku"
                >
                > ściślej: funkcjonuje w wąskim kręgu subkultury
                ("środowisku") wykazującej
                > specyficzną agresywność językową i napastliwość w
                stosunku do ludzi nie
                > związanych z tą subkulturą. Nazywanie ludzi
                "trupojadami", "padlinożercami"
                > itp. obelżywymi określeniami towarzyszy nierzadko
                wulgarnym i ekspansywnym
                > zachowaniom i jest w tej subkulturze dość
                rozpowszechnione. Obecność tej
                > subkultury jest tu doskonale wyczuwalna.
                >
                >



                A ja dzis uslyszlaem o sobie "traworzerca". Choc agresja
                byla wyczuwalna, nie obrazilem sie. Pozdrawiam
            • emka_waw Re: walkowanie formalnosci c. d. 30.05.03, 10:14
              Doskonale wiem, ze miesozercy nie jedza
              > wylacznie samego miesa, ale TAKA nazwe nadalam temu watkowi,

              Jeśli wiesz, to po co powielasz błąd?

              taka nazwa
              > funkcjonuje "w srodowisku" - m.in. na tym forum.

              Dobrze się ostatecznie upewnić, że ty należysz do tych ideowców z
              nieuzasadnionym poczuciem wyższości, obrażającym niewegetarian jak popadnie.
              Dzięki za potwierdzenie.

              Domagasz sie zmiany nazwy

              Nie domagam - proponuję

              Nie mozesz ode mnie wymagac, zebym przejela
              >
              > Twoje nazewnictwo, skoro nie podzielam nawet Twoich pogladow,

              ???? Co to ma do rzeczy???? Poprawne posługiwanie się ojczystym językiem a
              poglądy na życie to dwie różne sprawy.

              a jeszcze Ty mnie
              >
              > obrazasz.

              Widzisz źdźbło w cudzym oku, a belki we własnym nie. No comments.
              • Gość: boza-krowka Re: walkowanie formalnosci c. d. - wciaz to samo IP: *.dip.t-dialin.net 30.05.03, 19:46
                emka_waw napisała:

                > Doskonale wiem, ze miesozercy nie jedza
                > > wylacznie samego miesa, ale TAKA nazwe nadalam temu watkowi,
                >
                > Jeśli wiesz, to po co powielasz błąd?
                >
                > taka nazwa
                > > funkcjonuje "w srodowisku" - m.in. na tym forum.
                >
                > Dobrze się ostatecznie upewnić, że ty należysz do tych ideowców z
                > nieuzasadnionym poczuciem wyższości, obrażającym niewegetarian jak popadnie.
                > Dzięki za potwierdzenie.
                >

                O, kochana emko, troche sie zagalopowalas. Od nazwy do ideowcow z ich
                nieuzasadnionym poczuciem wyzszosci, obrazajacych niewegatrian, gdzie popadnie.
                Za to emka swieci przykladem - to nazwie czyjas wypowiedz belkotem, to zaliczy
                dyskutanta jako kolejnego nawiedzonego. Szukanie przyslowiowego zdzbla polecam
                Ci, emko, zaczac od siebie!
                > Domagasz sie zmiany nazwy
                >
                > Nie domagam - proponuję

                Wg mnie to domaganie sie - dwie notki w kwestii fotmalnej- mimo mojej
                odpowiedzi, a druga Twoja wypowiedz zaczyna sie ajaj aj, jak sie nadela
                oburzona. Gdybym sie napradwde nadela, napisalabym Ci , emko, ze masz klopoty
                ze zrozumieniem tekstu, skoro uparcie powtarzasz, ze nie mam pojecia. Pojecie
                mam, a ze reprezentuje inny poglad niz Ty, wiec wg Ciebie sie nadymam, pisze
                belkoty itp.
                > Nie mozesz ode mnie wymagac, zebym przejela
                > >
                > > Twoje nazewnictwo, skoro nie podzielam nawet Twoich pogladow,
                >
                > ???? Co to ma do rzeczy???? Poprawne posługiwanie się ojczystym językiem a
                > poglądy na życie to dwie różne sprawy.


                Poprawnie uzylam tego slowa, gdzyz zartobliwieo oznacza ono rowniez ludzi
                jedzacych mieso. Gdybym uzyla slowa scierwojady, trupojady, koprofagi albo cos
                w tym kierunku mozna by mi zarzucic niepoprawnosc. Albo mordercy niewinnych
                stworzen.
                A przypominam niesmialo, ze oprocz kwestiii nazwy, zadalam pare pytan w moim
                poscie (pierwszym), ale Ty wolisz dyskutowac to o mojej diecie, to nazwie,
                walczac przy tym wciaz z uparcie demagogia. Brawo
                > a jeszcze Ty mnie
                > >
                > > obrazasz.
                >
                > Widzisz źdźbło w cudzym oku, a belki we własnym nie. No comments.



                Co do zzdzbla - polecam przejrzenie Ci swoich odpowiedzi, niezlomna wojowniczko
                przy pomocy metody ciach z demagogia (byle nie wlasna).
                • emka_waw Re: walkowanie formalnosci c. d. - wciaz to samo 02.06.03, 09:17
                  > O, kochana emko, troche sie zagalopowalas. Od nazwy do ideowcow z ich
                  > nieuzasadnionym poczuciem wyzszosci, obrazajacych niewegatrian, gdzie
                  popadnie.

                  Trochę cię sprowokować i wychodzi to z ciebie, nie moja wina, że jesteś jaka
                  jesteś.
                  >
                  > Za to emka swieci przykladem - to nazwie czyjas wypowiedz belkotem,

                  bo bełkoczesz! Mam się podlizywać i kłamać?

                  to zaliczy
                  > dyskutanta jako kolejnego nawiedzonego.

                  Jak się prezentujesz, tak cię oceniają.

                  Szukanie przyslowiowego zdzbla polecam
                  >
                  > Ci, emko, zaczac od siebie!

                  I jeszcze zero oryginalności, powtarzanie moich pomysłów, ech...


                  > Wg mnie to domaganie sie

                  Twój problem, jak to odczytujesz, widać bardzo ci to leży na wątrobie...

                  > Poprawnie uzylam tego slowa, gdzyz zartobliwieo oznacza ono rowniez ludzi
                  > jedzacych mieso.

                  Korekta, zresztą też ją raz pisałam i to na podstawie przytoczonej przez ciebie
                  definicji - to określenie dotyczy tylko ludzi "przeważnie jedzących mięso".
                  Więc ponieważ przeważnie jem rośliny, to chyba jestem roślinożercą?

                  Gdybym uzyla slowa scierwojady, trupojady, koprofagi albo cos
                  > w tym kierunku mozna by mi zarzucic niepoprawnosc.

                  Nie, to by było zwykłe chamstwo. A na razie ustalamy poprawność definicji.

                  Przypominam niesmialo, ze oprocz kwestiii nazwy, zadalam pare pytan w moim
                  > poscie (pierwszym), ale Ty wolisz dyskutowac to o mojej diecie, to nazwie,
                  > walczac przy tym wciaz z uparcie demagogia. Brawo

                  Jak zaadresujesz do mnie pytania, to ci odpowiem, ale ja mięsożercą (w
                  rozumieniu TWOJEJ definicji) bynajmniej nie jestem, więc o co ci chodzi?

                  Co do demagogii - twoje dłuuugie posty, nie zawierające zasadniczo faktów,
                  chyba świadczą, kto tu jest demagogiem. I oczywistym jest, że nawet usuwając z
                  twoich tekstów wodę, odpowiedź na nie też zajmie duuużo miejsca.
                  • Gość: boza krowka Re: walkowanie formalnosci c. d. - wciaz to samo IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 05.06.03, 17:29
                    emka_waw napisała:

                    > > O, kochana emko, troche sie zagalopowalas. Od nazwy do ideowcow z ich
                    > > nieuzasadnionym poczuciem wyzszosci, obrazajacych niewegatrian, gdzie
                    > popadnie.
                    >
                    > Trochę cię sprowokować i wychodzi to z ciebie, nie moja wina, że jesteś jaka
                    > jesteś.

                    O , emko, pochamuj swoje sklonnsci do psychoanalizy za pomoca dyskusji na
                    jakimkolwiek forum. Poza ty, tu chodzi chyba nie o prowoakcje, a o dyskusje,
                    jest roznica.
                    > >
                    > > Za to emka swieci przykladem - to nazwie czyjas wypowiedz belkotem,
                    >
                    > bo bełkoczesz! Mam się podlizywać i kłamać?
                    >

                    Nie, masz TYLKO nie obrazac, chociaz jak widac na Twoim przykladzie, to trudny
                    wymog.
                    > to zaliczy
                    > > dyskutanta jako kolejnego nawiedzonego.
                    >
                    > Jak się prezentujesz, tak cię oceniają.

                    No coz, emko, mam Ci napisac, ze sie prezentujesz jako "nietolerancyjny
                    uparciuch z chamskimi nawykami, z zalosnie ograniczona wiedza w zakresie
                    cytatow z polskiej poezji? Zgadzasz sie z moja interpretacja prezentacji
                    Twojej osoby i Twoich pogladow na podstawie Twoich wypowiesz na tym forum i
                    dyskusji ze mna?
                    >
                    > Szukanie przyslowiowego zdzbla polecam
                    > >
                    > > Ci, emko, zaczac od siebie!
                    >
                    > I jeszcze zero oryginalności, powtarzanie moich pomysłów, ech...
                    >
                    > Odwrocilam kota ogonem (nie wywrocilam, jak piszesz mylnie w innym poscie)
                    cytat nie zawsze swiadczy o braku oryginalnosci, moze to byc chwyt retoryczny.
                    (jesli nie wiesz, o czym pisze, nie krepuj sie, chetnie wyjasnie)
                    > > Wg mnie to domaganie sie
                    >
                    > Twój problem, jak to odczytujesz, widać bardzo ci to leży na wątrobie...
                    >
                    > > Poprawnie uzylam tego slowa, gdzyz zartobliwieo oznacza ono rowniez ludzi
                    > > jedzacych mieso.
                    >
                    > Korekta, zresztą też ją raz pisałam i to na podstawie przytoczonej przez
                    ciebie
                    >
                    > definicji - to określenie dotyczy tylko ludzi "przeważnie jedzących mięso".
                    > Więc ponieważ przeważnie jem rośliny, to chyba jestem roślinożercą?
                    >
                    > Gdybym uzyla slowa scierwojady, trupojady, koprofagi albo cos
                    > > w tym kierunku mozna by mi zarzucic niepoprawnosc.
                    >
                    > Nie, to by było zwykłe chamstwo. A na razie ustalamy poprawność definicji.
                    O, emko, wykladow w kwestii chamswa nie Ty powinnas komukolwiek udzielac.
                    >
                    > Przypominam niesmialo, ze oprocz kwestiii nazwy, zadalam pare pytan w moim
                    > > poscie (pierwszym), ale Ty wolisz dyskutowac to o mojej diecie, to nazwie,
                    >
                    > > walczac przy tym wciaz z uparcie demagogia. Brawo
                    >
                    > Jak zaadresujesz do mnie pytania, to ci odpowiem, ale ja mięsożercą (w
                    > rozumieniu TWOJEJ definicji) bynajmniej nie jestem, więc o co ci chodzi?

                    JESLi sie nie czujesz miesozerca w mysl uzytej przeze mnie definicji, to nie
                    odpowiadaj. ALe przy okazji nie pouczaj, nie obrazaj i skoro nie nalezysz do
                    tej grupy, to po co u licha, bierzesz udzial w dyskusji??
                    >
                    > Co do demagogii - twoje dłuuugie posty, nie zawierające zasadniczo faktów,
                    > chyba świadczą, kto tu jest demagogiem. I oczywistym jest, że nawet usuwając
                    z
                    > twoich tekstów wodę, odpowiedź na nie też zajmie duuużo miejsca.



                    Moj pierwszy post nie byl demagogiczny, tyle ze ani razu nie zajelas
                    stanowiska co do niego. Demagogia moge nazwac Twoje wypowiedzi i tak mozna bez
                    konca, emko.
                  • Gość: boza krowka Re: walkowanie formalnosci c. d. - wciaz to samo IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 05.06.03, 17:29
                    emka_waw napisała:

                    > > O, kochana emko, troche sie zagalopowalas. Od nazwy do ideowcow z ich
                    > > nieuzasadnionym poczuciem wyzszosci, obrazajacych niewegatrian, gdzie
                    > popadnie.
                    >
                    > Trochę cię sprowokować i wychodzi to z ciebie, nie moja wina, że jesteś jaka
                    > jesteś.

                    O , emko, pochamuj swoje sklonnsci do psychoanalizy za pomoca dyskusji na
                    jakimkolwiek forum. Poza ty, tu chodzi chyba nie o prowoakcje, a o dyskusje,
                    jest roznica.
                    > >
                    > > Za to emka swieci przykladem - to nazwie czyjas wypowiedz belkotem,
                    >
                    > bo bełkoczesz! Mam się podlizywać i kłamać?
                    >

                    Nie, masz TYLKO nie obrazac, chociaz jak widac na Twoim przykladzie, to trudny
                    wymog.
                    > to zaliczy
                    > > dyskutanta jako kolejnego nawiedzonego.
                    >
                    > Jak się prezentujesz, tak cię oceniają.

                    No coz, emko, mam Ci napisac, ze sie prezentujesz jako "nietolerancyjny
                    uparciuch z chamskimi nawykami, z zalosnie ograniczona wiedza w zakresie
                    cytatow z polskiej poezji? Zgadzasz sie z moja interpretacja prezentacji
                    Twojej osoby i Twoich pogladow na podstawie Twoich wypowiesz na tym forum i
                    dyskusji ze mna?
                    >
                    > Szukanie przyslowiowego zdzbla polecam
                    > >
                    > > Ci, emko, zaczac od siebie!
                    >
                    > I jeszcze zero oryginalności, powtarzanie moich pomysłów, ech...
                    >
                    > Odwrocilam kota ogonem (nie wywrocilam, jak piszesz mylnie w innym poscie)
                    cytat nie zawsze swiadczy o braku oryginalnosci, moze to byc chwyt retoryczny.
                    (jesli nie wiesz, o czym pisze, nie krepuj sie, chetnie wyjasnie)
                    > > Wg mnie to domaganie sie
                    >
                    > Twój problem, jak to odczytujesz, widać bardzo ci to leży na wątrobie...
                    >
                    > > Poprawnie uzylam tego slowa, gdzyz zartobliwieo oznacza ono rowniez ludzi
                    > > jedzacych mieso.
                    >
                    > Korekta, zresztą też ją raz pisałam i to na podstawie przytoczonej przez
                    ciebie
                    >
                    > definicji - to określenie dotyczy tylko ludzi "przeważnie jedzących mięso".
                    > Więc ponieważ przeważnie jem rośliny, to chyba jestem roślinożercą?
                    >
                    > Gdybym uzyla slowa scierwojady, trupojady, koprofagi albo cos
                    > > w tym kierunku mozna by mi zarzucic niepoprawnosc.
                    >
                    > Nie, to by było zwykłe chamstwo. A na razie ustalamy poprawność definicji.
                    O, emko, wykladow w kwestii chamswa nie Ty powinnas komukolwiek udzielac.
                    >
                    > Przypominam niesmialo, ze oprocz kwestiii nazwy, zadalam pare pytan w moim
                    > > poscie (pierwszym), ale Ty wolisz dyskutowac to o mojej diecie, to nazwie,
                    >
                    > > walczac przy tym wciaz z uparcie demagogia. Brawo
                    >
                    > Jak zaadresujesz do mnie pytania, to ci odpowiem, ale ja mięsożercą (w
                    > rozumieniu TWOJEJ definicji) bynajmniej nie jestem, więc o co ci chodzi?

                    JESLi sie nie czujesz miesozerca w mysl uzytej przeze mnie definicji, to nie
                    odpowiadaj. ALe przy okazji nie pouczaj, nie obrazaj i skoro nie nalezysz do
                    tej grupy, to po co u licha, bierzesz udzial w dyskusji??
                    >
                    > Co do demagogii - twoje dłuuugie posty, nie zawierające zasadniczo faktów,
                    > chyba świadczą, kto tu jest demagogiem. I oczywistym jest, że nawet usuwając
                    z
                    > twoich tekstów wodę, odpowiedź na nie też zajmie duuużo miejsca.



                    Moj pierwszy post nie byl demagogiczny, tyle ze ani razu nie zajelas
                    stanowiska co do niego. Demagogia moge nazwac Twoje wypowiedzi i tak mozna bez
                    konca, emko.
                    • emka_waw Re: walkowanie formalnosci c. d. - wciaz to samo 06.06.03, 11:52
                      > O , emko, pochamuj swoje sklonnsci do psychoanalizy za pomoca dyskusji na
                      > jakimkolwiek forum.

                      Kocioł garnkowi przygania.

                      > Nie, masz TYLKO nie obrazac, chociaz jak widac na Twoim przykladzie, to
                      trudny
                      > wymog.

                      Stwierdzam pewne fakty i stawiam pytania. Jeśli ty to uważasz za obrażanie, to
                      może po prostu jesteś obrażalska?

                      > No coz, emko, mam Ci napisac, ze sie prezentujesz jako "nietolerancyjny
                      > uparciuch z chamskimi nawykami, z zalosnie ograniczona wiedza w zakresie
                      > cytatow z polskiej poezji? Zgadzasz sie z moja interpretacja prezentacji
                      > Twojej osoby i Twoich pogladow na podstawie Twoich wypowiesz na tym forum i
                      > dyskusji ze mna?

                      co słowo to kłamstwo:
                      nietolerancyjny - wyraźnie stwierdziłam, że każdy rodzaj diety uważam za równie
                      dobry i wybór sposobu żywienia nie determinuje dla mnie wartości człowieka jako
                      takiego
                      uparciuch - to jest raczej zaleta, nieprawdaż? Sama utkwiłaś przy swoich
                      przekonaniach, jak taki typowy uparciuch. A może to twoja podświadoma
                      samokrytyka?
                      z chamskimi nawykami - typowe zagranie fanatyka, albo jesteś z nim, albo
                      przeciwko niemu, i wtedy jesteś dla niego cham
                      z żałośnie ograniczoną wiedzą w zakresie cytatów polskiej poezji - po raz setny
                      ci powtarzam, że sam fakt użycia cytatu nie nobilituje twojej wypowiedzi. Cytat
                      sam w sobie nic nie jest warty bez kontekstu, a kontekst u ciebie był taki: nie
                      powiem, BO NIE!

                      W sumie - nieudolna próba argumentacji poniżej pasa, tylko że tobie to wystawia
                      świadectwo, nie mnie.

                      > > Odwrocilam kota ogonem (nie wywrocilam, jak piszesz mylnie w innym poscie)

                      Chwytanie za słówka zamiast rzeczowej argumentacji? Brawo, brawo. Zaniżasz
                      poziom dyskusji na ile tylko potrafisz.

                      > cytat nie zawsze swiadczy o braku oryginalnosci, moze to byc chwyt retoryczny.
                      > (jesli nie wiesz, o czym pisze, nie krepuj sie, chetnie wyjasnie)

                      Tylko, że nic do dyskusji nie wnosi, uświadom to sobie wreszcie. Jeśli dalej
                      nie rozumiesz to nie krępuj się, chętnie wyjaśnię (jak sama widzisz na tym
                      przykładzie, w takiego ping-ponga możemy się bawić, ale to nic nie wnosi do
                      dyskusji, naprawdę)

                      > > Nie, to by było zwykłe chamstwo. A na razie ustalamy poprawność definicji.
                      > O, emko, wykladow w kwestii chamswa nie Ty powinnas komukolwiek udzielac.

                      Znowu argument: "jesteś cham, to ci nie odpowiem". Żenujące.

                      > JESLi sie nie czujesz miesozerca w mysl uzytej przeze mnie definicji, to nie
                      > odpowiadaj. ALe przy okazji nie pouczaj, nie obrazaj i skoro nie nalezysz do
                      > tej grupy, to po co u licha, bierzesz udzial w dyskusji??

                      Bo najwyraźniej nie masz zielonego pojęcia, do kogo zaadresować swój post -
                      pomagam ci. Jeśli uznajesz to za "obrażnie" i "pouczanie" - cóż, twój problem.

                      Ps. Komentarz do twojej wypowiedzi zrobiłam, i to nie raz. CZYTAJ, co piszę,
                      OK?
                      >
                      > Moj pierwszy post nie byl demagogiczny,

                      demagogią aż kapał...

                      tyle ze ani razu nie zajelas
                      > stanowiska co do niego.

                      ...i parę razy zajęłam stanowisko, mimo ewidentnie złego zaadresowania twojej
                      wypowiedzi. Tylko ty nie chcesz (albo nie umiesz) tego zauważyć.

                      Demagogia moge nazwac Twoje wypowiedzi i tak mozna bez
                      > konca, emko.

                      Tak, tak, a świstak siedzi i zawija w te sreberka...
                      • Gość: boza-krowka Re: walkowanie formalnosci c. d. - wciaz to samo IP: 194.95.59.* 06.06.03, 18:27
                        emka_waw napisa
                        > Kocioł garnkowi przygania.
                        >
                        > > Nie, masz TYLKO nie obrazac, chociaz jak widac na Twoim przykladzie, to
                        > trudny
                        > > wymog.
                        >
                        > Stwierdzam pewne fakty i stawiam pytania. Jeśli ty to uważasz za obrażanie,
                        to
                        > może po prostu jesteś obrażalska?

                        Jesli nawzanie kogos kolejnym nawiedzonym to wg Ciebie stwierdzenie faktu,
                        gratuluje. Przypominam, ze wyznalas, ze chcialas mnire tym tylko troche
                        sprowokowac.
                        >
                        > > No coz, emko, mam Ci napisac, ze sie prezentujesz jako "nietolerancyjny
                        > > uparciuch z chamskimi nawykami, z zalosnie ograniczona wiedza w zakresie
                        > > cytatow z polskiej poezji? Zgadzasz sie z moja interpretacja prezentacji
                        > > Twojej osoby i Twoich pogladow na podstawie Twoich wypowiesz na tym forum
                        > i
                        > > dyskusji ze mna?
                        >
                        > co słowo to kłamstwo:
                        > nietolerancyjny - wyraźnie stwierdziłam, że każdy rodzaj diety uważam za
                        równie
                        >
                        > dobry i wybór sposobu żywienia nie determinuje dla mnie wartości człowieka
                        jako
                        >

                        Droga Emko, piszac nietolerancyjny, mialam na mysli nieuznawanie przez Ciebie
                        istnienia innych pogladow i ich wyznawcow, od przykladow na to az kipi nasza
                        korespondencja
                        > takiego
                        > uparciuch - to jest raczej zaleta, nieprawdaż? Sama utkwiłaś przy swoich
                        > przekonaniach, jak taki typowy uparciuch. A może to twoja podświadoma
                        > samokrytyka?

                        NO coz, uparciuch moze byc i zaleta, ale jesli ktos uparcie nie uznaje
                        istnienia innych pogladow niz wlasne, sprawa sie zmienia
                        > z chamskimi nawykami - typowe zagranie fanatyka, albo jesteś z nim, albo
                        > przeciwko niemu, i wtedy jesteś dla niego cham
                        > z żałośnie ograniczoną wiedzą w zakresie cytatów polskiej poezji - po raz
                        setny
                        >
                        > ci powtarzam, że sam fakt użycia cytatu nie nobilituje twojej wypowiedzi.
                        Cytat
                        >
                        ja nigdy nie pisalam ,ze cytat nobilituje, Ty go po prostru nie rozpoznalas i
                        koniec, cytat niczego nie nobilotwal, po prostu uzylam go, bo jest znany,
                        podoba mi sie i wg mnie pasowal do kontekstu

                        > sam w sobie nic nie jest warty bez kontekstu, a kontekst u ciebie był taki:
                        nie
                        >
                        > powiem, BO NIE!
                        nie, po raz setny stwierdzam, ze nie dopuszczasz istnienia innych pogladow,
                        albo je kwitujesz ze ja pisze nie, bo nie
                        >
                        > W sumie - nieudolna próba argumentacji poniżej pasa, tylko że tobie to
                        wystawia
                        >
                        > świadectwo, nie mnie.
                        No coz, przykro mi bylo pisac takie rzeczy, to nie moj styl, zastosowalam tylko
                        argumentacje ponizej pasa w Twoim stylu i jak widac, zabolalo Cie. I slusznie,
                        mnie tez zabolala Twoja argumentacja w stylu ponizej pasa na moj temat. Widzisz
                        sama, jak to jest, kiedy zamiast rzeczowo dyskutowac, zajmujemy sie glupotami
                        kto kiedy napisal, w jakik stylu i kto jest bardziej chamski
                        >
                        > > > Odwrocilam kota ogonem (nie wywrocilam, jak piszesz mylnie w innym po
                        > scie)
                        >
                        > Chwytanie za słówka zamiast rzeczowej argumentacji? Brawo, brawo. Zaniżasz
                        > poziom dyskusji na ile tylko potrafisz.
                        >

                        Nie, emko, zanizanie poziomu wprowadzilas dawno Ty, a chwytanie za slowka jest
                        tak samo dobrym sposobem jak udowadnianie komus niewiedzy
                        > > cytat nie zawsze swiadczy o braku oryginalnosci, moze to byc chwyt retoryc
                        > zny.
                        > > (jesli nie wiesz, o czym pisze, nie krepuj sie, chetnie wyjasnie)
                        >
                        > Tylko, że nic do dyskusji nie wnosi, uświadom to sobie wreszcie. Jeśli dalej
                        > nie rozumiesz to nie krępuj się, chętnie wyjaśnię (jak sama widzisz na tym
                        > przykładzie, w takiego ping-ponga możemy się bawić, ale to nic nie wnosi do
                        > dyskusji, naprawdę)
                        >
                        tylko kiedy emko bawimy sie w pimg-ponga pod Twoje dyktando, jest oki. Problem
                        pojawia sie, kiedy ja stosuje Twoje metody. O rzeczowa dyskusje domagalam sie
                        dawno, mile ze Ty w koncu tez
                        > > > Nie, to by było zwykłe chamstwo. A na razie ustalamy poprawność defin
                        > icji.
                        > > O, emko, wykladow w kwestii chamswa nie Ty powinnas komukolwiek udzielac.
                        >
                        > Znowu argument: "jesteś cham, to ci nie odpowiem". Żenujące.
                        Nie, emko, odpowiadam, widzisz przecie. Tyle ze nie Ty powinnas tu okreslac
                        definicje chamstwa( i ja nie uzurpuje sobie do tego prawa)
                        >
                        > > JESLi sie nie czujesz miesozerca w mysl uzytej przeze mnie definicji, to n
                        > ie
                        > > odpowiadaj. ALe przy okazji nie pouczaj, nie obrazaj i skoro nie nalezysz
                        > do
                        > > tej grupy, to po co u licha, bierzesz udzial w dyskusji??
                        >
                        > Bo najwyraźniej nie masz zielonego pojęcia, do kogo zaadresować swój post -
                        > pomagam ci. Jeśli uznajesz to za "obrażnie" i "pouczanie" - cóż, twój problem.

                        Masz racje, post zaadresowalam niepotrzebnie do Krystyny Opty. ALe Tobie
                        chodzilo o slowo miesozerca, nieprawdaz? Ja uznalam Twoja argumentacje, ale
                        nie uznaje wymuszania na mnie zmiany nazwy
                        >
                        > Ps. Komentarz do twojej wypowiedzi zrobiłam, i to nie raz. CZYTAJ, co piszę,
                        > OK?
                        > >
                        > > Moj pierwszy post nie byl demagogiczny,
                        >
                        > demagogią aż kapał...
                        Gdzie? Napisz, chetnie sie dowiem, moze fakty dotyczace hodowli przemyslowej
                        wyssalam z palca? Moze wymyslilam wspomniany przeze mnie niemiecki raport?
                        Prosze o jeden malenki przyklad >
                        > tyle ze ani razu nie zajelas
                        > > stanowiska co do niego.
                        >
                        > ...i parę razy zajęłam stanowisko, mimo ewidentnie złego zaadresowania twojej
                        > wypowiedzi. Tylko ty nie chcesz (albo nie umiesz) tego zauważyć.

                        Fakt, wyznam, przemyslalam, skierowanie mojego watku do Krystyny Opty bylo
                        bledem, ale mysmy zaczely z Krystyna dyskutowac w ramach innego watku. Nie
                        powinnam, fakt. Moze jako precedens, wytne wsz "Droga Krystyno", dodam pare
                        faktow z art. z Wyborczej i napisze jako tytul cos o hodowli przemyslowej. A
                        ciekawi mnie, kiedy zajelas don stanowisko? Czy bylo to moze pytanie o to, czy
                        mam naturalna gabke czy moze pytanie, czy jem grzyby? O ile dobrze pamietam te
                        pytania zadalas mi w swoim pierwszym poscie, ale nie widze ich zwiazku z
                        hodowla przemyslowa. ALe jelsi mi rzeczowo wyjasnisz, ze taki zwiazek istnieje,
                        uwierze.>
                        > Demagogia moge nazwac Twoje wypowiedzi i tak mozna bez
                        > > konca, emko.
                        >
                        > Tak, tak, a świstak siedzi i zawija w te sreberka...
                        Owszem, mozna, dlatego od dawna proponuje powrot do rzeczowej dyskusji
                        • emka_waw Re: walkowanie formalnosci c. d. - wciaz to samo 09.06.03, 12:26
                          > Jesli nawzanie kogos kolejnym nawiedzonym to wg Ciebie stwierdzenie faktu,
                          > gratuluje.

                          Postawiłam moją propozycję wniosków na podstawie twoich wypowiedzi. Znamienne,
                          że to ty uznałaś ją za fakt.

                          Przypominam, ze wyznalas, ze chcialas mnire tym tylko troche
                          > sprowokowac.

                          Nie tym konkretnie, tylko swoimi wypowiedziami. Nabieranie wody w usta (jak
                          zrobiła to np. Balbi pod dość śmiesznym pretekścikiem) uważam za najgłupszy i
                          najdziecinniejszy sposób dyskusji. Dlatego staram się prowokować do odpowiedzi.

                          > Droga Emko, piszac nietolerancyjny, mialam na mysli nieuznawanie przez Ciebie
                          > istnienia innych pogladow i ich wyznawcow, od przykladow na to az kipi nasza
                          > korespondencja

                          To słowo "wyznawców" też jest znamienne... A poglądy? Każdy ma jakie chce.
                          Tylko ty, jak zwykle, mylisz słowo "poglądy" ze słowem "fakty". Dla ciebie
                          mięsożerca to każdy, kto spożywa choć odrobinę mięsa. A logika i przytoczona
                          (przez ciebie zresztą) definicja temu przeczy! Mogłabym powiedzieć: zwierzęta,
                          które pływają w oceanach, są wszystkie rybami. I nawet w to wierzyć. Ale moja
                          wiara nie zmienia faktu, że to nie jest prawda. I tak samo twoja wiara w twoje
                          pojmowanie słowa mięsożerca nie zmienia faktu, że to nie jest prawda.

                          > NO coz, uparciuch moze byc i zaleta, ale jesli ktos uparcie nie uznaje
                          > istnienia innych pogladow niz wlasne, sprawa sie zmienia

                          Patrz powyżej, tak się już powtarzam, że tym razem mi się nie chce.

                          > ja nigdy nie pisalam ,ze cytat nobilituje, Ty go po prostru nie rozpoznalas i
                          > koniec,

                          Poprawiło ci to humorek, he, he? Wiesz, do mnie sama piszesz, że nie jestem
                          twoją panią od biologii i nie mam prawa cię odpytywać. A sama co? Kocioł
                          garnkowi przyganiał, kotka ogonem odwracanie...

                          cytat niczego nie nobilotwal, po prostu uzylam go, bo jest znany,
                          > podoba mi sie i wg mnie pasowal do kontekstu

                          Jak pięść do nosa, ale to szczegół.

                          > nie, po raz setny stwierdzam, ze nie dopuszczasz istnienia innych pogladow,
                          > albo je kwitujesz ze ja pisze nie, bo nie

                          Kwestia pomylenia słów "poglądy" a "fakty" powyżej.

                          > No coz, przykro mi bylo pisac takie rzeczy, to nie moj styl, zastosowalam
                          tylko
                          >
                          > argumentacje ponizej pasa w Twoim stylu

                          !!!!! Wow, chyba przeczytam swoje własne posty. A myślałam, że tak nisko zejść
                          nie potrafię. Ale widzę, że przy dyskusji z tobą wszystko jest możliwe.

                          i jak widac, zabolalo Cie.

                          Rozbawiło. Nie zaboli mnie to, co ewidentnie nie jest prawdą.

                          > mnie tez zabolala Twoja argumentacja w stylu ponizej pasa na moj temat.

                          Prawda w oczy kłuje.

                          > Nie, emko, zanizanie poziomu wprowadzilas dawno Ty,

                          Nie przypisuj mi swoich zasług, nie potrzebuję.

                          a chwytanie za slowka jest
                          >
                          > tak samo dobrym sposobem jak udowadnianie komus niewiedzy

                          No nie, naprawdę??? Ty nie widzisz różnicy pomiędzy brakiem argumentów
                          (chwytanie za słówka) a złą interpretacją faktów (niewiedza)?

                          > tylko kiedy emko bawimy sie w pimg-ponga pod Twoje dyktando, jest oki.
                          Problem
                          > pojawia sie, kiedy ja stosuje Twoje metody. O rzeczowa dyskusje domagalam sie
                          > dawno,

                          I ją dostałaś, z listą interesujących mnie zagadnień, a ja dostałam demagogię i
                          zero odpowiedzi. Graj dalej w tego pingla, widzę, że to lubisz.

                          > > Znowu argument: "jesteś cham, to ci nie odpowiem". Żenujące.
                          > Nie, emko, odpowiadam, widzisz przecie. Tyle ze nie Ty powinnas tu okreslac
                          > definicje chamstwa( i ja nie uzurpuje sobie do tego prawa)

                          O ile pamiętam rozmawiamy o definicji słowa "mięsożerca". Po co rozpoczynasz
                          kolejny wątek - ping-pong?

                          > Masz racje, post zaadresowalam niepotrzebnie do Krystyny Opty. ALe Tobie
                          > chodzilo o slowo miesozerca, nieprawdaz? Ja uznalam Twoja argumentacje, ale
                          > nie uznaje wymuszania na mnie zmiany nazwy

                          Bynajmniej nie wymuszam. Tylko uświadom sobie, że źle adresując wątek, sama
                          sobie wystawiasz cenzurkę osoby, która robi wykład w temacie, o podstawach
                          którego wielkiego pojęcia nie ma (ja wiem, że wiesz o czym mówisz, ale wrażenie
                          w pierwszym momencie zrobiłaś typowe dla nawiedzonego fanatyka, który
                          wszystkich niewegetarian wrzuca do jednego worka i topi ich w rzece).

                          > > demagogią aż kapał...
                          > Gdzie? Napisz, chetnie sie dowiem, moze fakty dotyczace hodowli przemyslowej
                          > wyssalam z palca? Moze wymyslilam wspomniany przeze mnie niemiecki raport?

                          Nie twierdzę, że wymyśliłaś cokolwiek. Epatowanie okrucieństwem to nie
                          demagogia? Fakty są, jakie są - hodowla przemysłowa jest potworna i okrutna.
                          Koniec, kropka. Po co więcej słów? Czy to coś zmieni? Nie. Ja do rzeźni się
                          przejechałam i zobaczyłam to na własne oczy. Nie potrzebowałam słów.

                          > Fakt, wyznam, przemyslalam, skierowanie mojego watku do Krystyny Opty bylo
                          > bledem, ale mysmy zaczely z Krystyna dyskutowac w ramach innego watku. Nie
                          > powinnam, fakt. Moze jako precedens, wytne wsz "Droga Krystyno", dodam pare
                          > faktow z art. z Wyborczej i napisze jako tytul cos o hodowli przemyslowej. A
                          > ciekawi mnie, kiedy zajelas don stanowisko? Czy bylo to moze pytanie o to,
                          czy
                          > mam naturalna gabke czy moze pytanie, czy jem grzyby? O ile dobrze pamietam
                          te
                          > pytania zadalas mi w swoim pierwszym poscie, ale nie widze ich zwiazku z
                          > hodowla przemyslowa. ALe jelsi mi rzeczowo wyjasnisz, ze taki zwiazek
                          istnieje,
                          >
                          > uwierze.>

                          Napisałam nie raz, że ja hodowli przemysłowej mięsa również nie popieram i nie
                          jadam mięsa z takiej hodowli. Co ty jeszcze chcesz???
                          Gąbka - wielu wegetarian za zwierzęta uważa tylko to, co ma centralny układ
                          nerwowy i patrzy na ciebie smutnymi oczami. Chciałam się upewnić, jak ty
                          postrzegasz zwierzęta.
                          Grzyby - są to organizmy, których komórki wykazują cechy zarówno zwierzęce, jak
                          i roślinne. Zawsze mnie ciekawiło, jaki stosunek mają wegetarianie do jedzenia
                          grzybów.

                          > > Tak, tak, a świstak siedzi i zawija w te sreberka...
                          > Owszem, mozna, dlatego od dawna proponuje powrot do rzeczowej dyskusji

                          Jawohl.
                          • Gość: boza- krowka walkuje dalej IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 11.06.03, 11:14
                            emka_waw napisała:

                            )
                            ) Postawiłam moją propozycję wniosków na podstawie twoich wypowiedzi.
                            Znamienne,
                            ) że to ty uznałaś ją za fakt.

                            ) Nie uznalam jej za fakt, oburzylam sie, bo byla niesprawiedliwa. Gdybym
                            uznala Twoje okreslnie za fakt, milczalabym potulnie, pogodzona z nazwa. To
                            nielogiczne, co piszesz.
                            )
                            )
                            ) Nie tym konkretnie, tylko swoimi wypowiedziami. Nabieranie wody w usta (jak
                            ) zrobiła to np. Balbi pod dość śmiesznym pretekścikiem) uważam za najgłupszy
                            i
                            ) najdziecinniejszy sposób dyskusji. Dlatego staram się prowokować do
                            odpowiedzi.

                            Emko, nie jestem Balbi, a prowokacje uwazam za smieszny sposob do sklaniania
                            do dyskusji, bo obie strony sprowokowane mecza sie potem w wypowiedziach co i
                            kto i kiedy i w jakim kontekscie powiedzial (jak my terasz chocby). Powiem
                            wyrazniej - prowoiakcje wzajemne nie pasuja wg mnie do dyskusji miedzy
                            doroslymi ludzmi.

                            ) To słowo "wyznawców" też jest znamienne... A poglądy? Każdy ma jakie chce.
                            ) Tylko ty, jak zwykle, mylisz słowo "poglądy" ze słowem "fakty". Dla ciebie
                            ) mięsożerca to każdy, kto spożywa choć odrobinę mięsa. A logika i przytoczona
                            ) (przez ciebie zresztą) definicja temu przeczy! Mogłabym powiedzieć:
                            zwierzęta,
                            ) które pływają w oceanach, są wszystkie rybami. I nawet w to wierzyć. Ale
                            moja
                            ) wiara nie zmienia faktu, że to nie jest prawda. I tak samo twoja wiara w
                            twoje
                            ) pojmowanie słowa mięsożerca nie zmienia faktu, że to nie jest prawda.

                            Ta nazwa moze byc i uzyta zartobliwie. A definicji nie przytaczalam ja, tylko
                            Lech.
                            )
                            ))
                            ) Patrz powyżej, tak się już powtarzam, że tym razem mi się nie chce.
                            )
                            To samo moge i ja napisac, tyle ze to nie ja atakowalam bez pardonu Ciebie, a
                            Ty mnie, wiec Twoja nietolerancja jest tu bardzo wyrazna.

                            )
                            ) Poprawiło ci to humorek, he, he? Wiesz, do mnie sama piszesz, że nie jestem
                            ) twoją panią od biologii i nie mam prawa cię odpytywać. A sama co? Kocioł
                            ) garnkowi przyganiał, kotka ogonem odwracanie...

                            No to przypominam uprzejmnie, ze to nier ja zaczellam kacje pouczania sie
                            wzaemnie, tylko Ty. Skoro Ty mnie "milutko " pouczylas, nie chcialam pozostac
                            dluzna i dostowalam poucznei do Twoich bledow i do moich umiewjetnsoci.
                            Proste. Niby dlaczego, skoro pouczasz Ty (zaczynasz te akcje), mialabys byc
                            nietykalna i niepouczona??

                            )
                            ) Jak pięść do nosa, ale to szczegół.
                            Wg Ciebie jak piesc do nosa, wg mnie pasowal. Toletancja, masz teraz - jakze
                            wyrazny - przyklad swojej wlasnej nietolerancji
                            ) ) nie, po raz setny stwierdzam, ze nie dopuszczasz istnienia innych pogladow
                            ) ,
                            ) ) albo je kwitujesz ze ja pisze nie, bo nie
                            )
                            Kwestia pomylenia słów "poglądy" a "fakty" powyżej.
                            )
                            ) ) No coz, przykro mi bylo pisac takie rzeczy, to nie moj styl, zastosowalam
                            ) tylko
                            ) )
                            ) ) argumentacje ponizej pasa w Twoim stylu
                            )
                            ) !!!!! Wow, chyba przeczytam swoje własne posty. A myślałam, że tak nisko
                            zejść
                            ) nie potrafię. Ale widzę, że przy dyskusji z tobą wszystko jest możliwe.
                            )
                            )przeczytaj, przeczytaj, ale jak widze przy Twoim tonie nawet przeczytanie
                            swoich postow nie pomoze za wiele.)
                            ) Rozbawiło. Nie zaboli mnie to, co ewidentnie nie jest prawdą.

                            ) Prawda w oczy kłuje.´
                            No coz, emko, co ma Ci napisac, ze zastosiowalam takie ciosy po Twoich i ze
                            to przyslowie o prawdzie nie ma sensu?
                            )
                            )
                            )
                            ) Nie przypisuj mi swoich zasług, nie potrzebuję.
                            ) Alez , ewmko, skad ten nerwowy ton, to jeszcze rozbawienie czy moize juz
                            wyrazne oznaki zdenerwowania??

                            )
                            ) No nie, naprawdę??? Ty nie widzisz różnicy pomiędzy brakiem argumentów
                            ) (chwytanie za słówka) a złą interpretacją faktów (niewiedza)?

                            Ty chwytalas mnie za slowka, ja Ciebie tez, Ty uwazasz, ze moje poglady
                            to "tani patent", ja nie komentuje Twoich pogladow, bo to nier nalezy do
                            dyskusji. A przypomne, ze pisalas, ze jakoby duze fermy sprzedaja odchody
                            zwierzece na nawozy itp, takich faktow nie odnalazlam w art. z Wyborczej. To
                            tez niewiedza, prawda
                            )
                            ) I ją dostałaś, z listą interesujących mnie zagadnień, a ja dostałam
                            demagogię i
                            )
                            ) zero odpowiedzi. Graj dalej w tego pingla, widzę, że to lubisz.
                            ) Jak to zero odpowiedzi? (Nb: coz za okropny anglicyzm, emko, wystrezgaj sie
                            go). Wyjasnilam Ci, jak moglama najlepiej, roznice miezdy komorkami, wyjawilam
                            ze nie uzywam gabki naturalnej, a Ty mi wypisujesz o sprzedawaniu odchodow na
                            nawozy i twierdzisz, ze tak jest i jeszcze zarzucasz mi demagogie, no no.

                            )
                            ) O ile pamiętam rozmawiamy o definicji słowa "mięsożerca". Po co rozpoczynasz
                            ) kolejny wątek - ping-pong?
                            Nie rozpoczynam zadnego watku ( Ty przodujesz w tej dziedzinie watkow
                            pobocznych i juz niech tak zostanie, podwojne watki poboczne to za duzo),
                            tylko wyjasniam stanowczo, ze nie Ty mozesz i powinnas mnie pouczac do do
                            definicji slowa cham i pochodnej chamski.

                            ) Bynajmniej nie wymuszam. Tylko uświadom sobie, że źle adresując wątek, sama
                            ) sobie wystawiasz cenzurkę osoby, która robi wykład w temacie, o podstawach
                            ) którego wielkiego pojęcia nie ma (ja wiem, że wiesz o czym mówisz, ale
                            wrażenie
                            )
                            ) w pierwszym momencie zrobiłaś typowe dla nawiedzonego fanatyka, który
                            ) wszystkich niewegetarian wrzuca do jednego worka i topi ich w rzece)
                            ) ) ) demagogią aż kapał...
                            ) ) Gdzie? Napisz, chetnie sie dowiem, moze fakty dotyczace hodowli przemyslow
                            ) ej
                            ) ) wyssalam z palca? Moze wymyslilam wspomniany przeze mnie niemiecki raport?
                            )
                            ) Nie twierdzę, że wymyśliłaś cokolwiek. Epatowanie okrucieństwem to nie
                            ) demagogia? Fakty są, jakie są - hodowla przemysłowa jest potworna i okrutna.
                            ) Koniec, kropka. Po co więcej słów? Czy to coś zmieni? Nie. Ja do rzeźni się
                            ) przejechałam i zobaczyłam to na własne oczy. Nie potrzebowałam słów.
                            )

                            Ale ja napisalam ze nie chcialam ewpatowac, pisalam tylko o
                            niebezpieczenstwach, jakie z hodowli przemyslowej dla konsumentow takiego
                            miesa plyna. Ty pojechalas do rzezni, a inni ludzie tu pisza, ze a) to fakty
                            powsz znane b)prosza o nieoobciazanie ich sumien. A niby dlaczego nie? Skoro
                            to jedza, to niech wiedza, jak to powstalo. Wg mnie Twoja postawa to chowanie
                            glowy w piasek
                            Cytuje. "Fakty są, jakie są - hodowla przemysłowa jest potworna i okrutna.
                            ) Koniec, kropka. Po co więcej słów? Czy to coś zmieni? Nie."
                            Wg mnie moze zmienic, jesli ludzie beda sie musieli dowiedziec, jak te
                            zwierzeta cierpia i - byc moze - zaczna sie domagac hodowli w normalnych
                            humanitarynch warunkach, skoro juz musza jesc mieso (przyklady konsumetow z
                            innych krajow pokazaly, ze tak moze byc. Czytalas komantarze do art. w
                            Wyborczej? O Animexie owszem, duzo, o zanieczyszczeniu i agroturystyce, ale o
                            swiniach, ktore sie nadgryzaja ani slowa. To jest brak wrazliwosci, ale to
                            mozna zmienic). Niby dlaczego ludzie uzurpuja sobie prawo do skazywania innych
                            stworzen na takie cierpienia? Bo mieso z hodowli innej niz przemyslowa byloby
                            drozsze? Bo jakosc ma swoja cene, o czym w czasach niepohamowanej konkurencji
                            za wszelka cene wszyscy zapomnieli?

                            ) ) Fakt, wyznam, przemyslalam, skierowanie mojego watku do Krystyny Opty bylo
                            )
                            ) ) bledem, ale mysmy zaczely z Krystyna dyskutowac w ramach innego watku. Nie
                            )
                            ) ) powinnam, fakt. Moze jako precedens, wytne wsz "Droga Krystyno", dodam par
                            ) e
                            ) ) faktow z art. z Wyborczej i napisze jako tytul cos o hodowli przemyslowej.
                            ) A
                            ) ) ciekawi mnie, kiedy zajelas don stanowisko? Czy bylo to moze pytanie o to,
                            )
                            ) czy
                            ) ) mam naturalna gabke czy moze pytanie, czy jem grzyby? O ile dobrze pamieta
                            ) m
                            ) te
                            ) ) pytania zadalas mi w swoim pierwszym poscie, ale nie widze ich zwiazku z
                            ) ) hodowla przemyslowa. ALe jelsi mi rzeczowo wyjasnisz, ze taki zwiazek
                            ) istnieje,
                            ) )
                            ) ) uwierze.)
                            )
                            ) Napisałam nie raz, że ja hodowli przemysłowej mięsa również nie popieram i
                            nie
                            ) jadam mięsa z takiej hodowli. Co ty jeszcze chcesz???
                            ) Gąbka - wielu wegetarian za zwierzęta uważa tylko to, co ma centralny ukła
                            • emka_waw Re: walkuje dalej 11.06.03, 13:06
                              > ) Nie uznalam jej za fakt, oburzylam sie, bo byla niesprawiedliwa. Gdybym
                              > uznala Twoje okreslnie za fakt, milczalabym potulnie, pogodzona z nazwa. To
                              > nielogiczne, co piszesz.

                              Nielogiczność sama właśnie postawiłaś, bo niesprawiedliwa nie znaczy niesłuszna.

                              > Emko, nie jestem Balbi

                              Bogu dzięki.

                              , a prowokacje uwazam za smieszny sposob do sklaniania
                              > do dyskusji,

                              Czasami jedyny możliwy. Ty wiesz, o co ona się obraziła? Bo napisałam, że umiem
                              zabić kurę. I ona Z KIMŚ TAKIM to już rozmawiać nie będzie. Śmieszne. Może
                              niepotrzebnie spojrzałam na innych wegetarian przez jej pryzmat?

                              bo obie strony sprowokowane mecza sie potem w wypowiedziach co i
                              > kto i kiedy i w jakim kontekscie powiedzial (jak my terasz chocby).

                              I vice versa.

                              Powiem
                              > wyrazniej - prowoiakcje wzajemne nie pasuja wg mnie do dyskusji miedzy
                              > doroslymi ludzmi.

                              Zgadzam się i obiecuję nie traktować cię jak Balbi.

                              > Ta nazwa moze byc i uzyta zartobliwie. A definicji nie przytaczalam ja, tylko
                              > Lech.

                              Definicję powtórzyłaś bez słowa komentarza o źródle pochodzenia. I już pisałam,
                              ale powtórzę: w świetle tej definicji nie jestem mięsożercą. W świetle twojej
                              własnej mogę być. Ale proszę cię o nazywanie wszystkożercą, jeśli już.

                              > No to przypominam uprzejmnie, ze to nier ja zaczellam kacje pouczania sie
                              > wzaemnie, tylko Ty. Skoro Ty mnie "milutko " pouczylas, nie chcialam pozostac
                              > dluzna i dostowalam poucznei do Twoich bledow i do moich umiewjetnsoci.
                              > Proste. Niby dlaczego, skoro pouczasz Ty (zaczynasz te akcje), mialabys byc
                              > nietykalna i niepouczona??

                              Tym samym odebrałaś sobie prawo do krytykowania takiego postępowania.

                              PS. Jakich błędów?

                              > Wg Ciebie jak piesc do nosa, wg mnie pasowal. Toletancja, masz teraz - jakze
                              > wyrazny - przyklad swojej wlasnej nietolerancji

                              Ja mam swoją opinię na ten temat, ty masz swoją. I dokładnie w takim samym
                              stopniu jesteśmy dla siebie nietolerancyjne - nawzajem nie uznajemy akurat tej
                              swojej opinii.

                              > )przeczytaj, przeczytaj, ale jak widze przy Twoim tonie nawet przeczytanie
                              > swoich postow nie pomoze za wiele.

                              I znów nawzajem, demagogii w swoich postach nie widzisz? I ciekawe: jak ja nie
                              uznaję twojego zdania, to jest nietolerancja. Jak ty nie uznajesz mojego, to po
                              prostu masz inną opinię.

                              Ech, te krowy Kalego...

                              > ) Prawda w oczy kłuje.´
                              > No coz, emko, co ma Ci napisac, ze zastosiowalam takie ciosy po Twoich i ze
                              > to przyslowie o prawdzie nie ma sensu?

                              Wolność słowa mamy, pisz co chcesz.

                              > ) Nie przypisuj mi swoich zasług, nie potrzebuję.
                              > ) Alez , ewmko, skad ten nerwowy ton, to jeszcze rozbawienie czy moize juz
                              > wyrazne oznaki zdenerwowania??

                              Rozbawiony, jeśli nie załapałaś żartu ;) Hm, może powinnam dla jasności
                              więcej "buziek" stosować.

                              > Ty chwytalas mnie za slowka, ja Ciebie tez, Ty uwazasz, ze moje poglady
                              > to "tani patent", ja nie komentuje Twoich pogladow, bo to nier nalezy do
                              > dyskusji. A przypomne, ze pisalas, ze jakoby duze fermy sprzedaja odchody
                              > zwierzece na nawozy itp, takich faktow nie odnalazlam w art. z Wyborczej. To
                              > tez niewiedza, prawda

                              Pisałam o hodowli ekstensywnej, a nie intesywnej, którą opisywała GW, i przeciw
                              której występuję tak samo jak ty. Przeczytaj uważnie.

                              > ) Jak to zero odpowiedzi? (Nb: coz za okropny anglicyzm, emko, wystrezgaj
                              sie
                              > go). Wyjasnilam Ci, jak moglama najlepiej, roznice miezdy komorkami,

                              To JA ci to wyjaśniłam, nie ty mnie.

                              wyjawilam
                              > ze nie uzywam gabki naturalnej,

                              To wiem, i bynajmniej nie ponawiałam pytania o gąbkę. Doczytaj to.

                              a Ty mi wypisujesz o sprzedawaniu odchodow na
                              > nawozy i twierdzisz, ze tak jest i jeszcze zarzucasz mi demagogie, no no.

                              Napisałam:
                              - że jest taka możliwość
                              - nie twierdziłam, że tak jest teraz
                              - odnośnie nawozów pisałam w kontekście hodowli ekstensywnej, w której ten
                              nawóz zostaje na łąkach i je użyźnia.
                              DOCZYTAJ.

                              > Nie rozpoczynam zadnego watku ( Ty przodujesz w tej dziedzinie watkow
                              > pobocznych i juz niech tak zostanie, podwojne watki poboczne to za duzo),

                              Krowy Kalego...

                              > tylko wyjasniam stanowczo, ze nie Ty mozesz i powinnas mnie pouczac do do
                              > definicji slowa cham i pochodnej chamski.

                              Nie robiłam tego, nie robię i robić nie będę. Doczytaj.

                              > Ale ja napisalam ze nie chcialam ewpatowac,

                              No to trochę ci nie wyszło.

                              pisalam tylko o
                              > niebezpieczenstwach, jakie z hodowli przemyslowej dla konsumentow takiego
                              > miesa plyna. Ty pojechalas do rzezni, a inni ludzie tu pisza, ze a) to fakty
                              > powsz znane b)prosza o nieoobciazanie ich sumien. A niby dlaczego nie? Skoro
                              > to jedza, to niech wiedza, jak to powstalo. Wg mnie Twoja postawa to chowanie
                              > glowy w piasek
                              > Cytuje. "Fakty są, jakie są - hodowla przemysłowa jest potworna i okrutna.
                              > ) Koniec, kropka. Po co więcej słów? Czy to coś zmieni? Nie."
                              > Wg mnie moze zmienic, jesli ludzie beda sie musieli dowiedziec, jak te
                              > zwierzeta cierpia i - byc moze - zaczna sie domagac hodowli w normalnych
                              > humanitarynch warunkach, skoro juz musza jesc mieso (przyklady konsumetow z
                              > innych krajow pokazaly, ze tak moze byc. Czytalas komantarze do art. w
                              > Wyborczej? O Animexie owszem, duzo, o zanieczyszczeniu i agroturystyce, ale o
                              > swiniach, ktore sie nadgryzaja ani slowa. To jest brak wrazliwosci, ale to
                              > mozna zmienic). Niby dlaczego ludzie uzurpuja sobie prawo do skazywania
                              innych
                              > stworzen na takie cierpienia? Bo mieso z hodowli innej niz przemyslowa byloby
                              > drozsze? Bo jakosc ma swoja cene, o czym w czasach niepohamowanej konkurencji
                              > za wszelka cene wszyscy zapomnieli?

                              Właśnie o to mi chodzi, działać, nie gadać. Pilnować warunków hodowli.
                              Nagabywać władze. POKAZYWAĆ. Ludzie są wzrokowcami, a słowa... to tylko słowa.
                              Radio brzęczy co rano, niech sobie brzęczy, a my parzymy sobie kawę. Czarne
                              linijki tekstu w kraju, gdzie większość ludzi nie czyta nawet jednej książki w
                              roku, raczej nie wywołają masowego odzewu. A ja na pewno nie chowam głowy z
                              piasek. Pojechałam. Zobaczyłam. Nie jem mięsa z hodowli przemysłowej.
    • emka_waw Kwestia nieformalna 27.05.03, 14:42
      Jeśli w swoim zadufaniu myślisz, że masz czyste sumienie i nie zabijasz
      zwierząt, to najwyraźniej nikt nie nauczył cię pokory wobec życia. Odpowiedz
      mi: ile małych zwierząt (myszy, kretów, królików, chomików) zginęło w mękach na
      polach uprawnych, wytrutych i rozjechanych maszynami rolniczymi, żebyś ty mogła
      zjeść swoje roślinki? Bo chyba nie kupujesz obgryzionej przez nie marcheweczki,
      tylko calutką? Może zabijasz ich mniej, ale zabijasz. Sam fakt naszego
      istnienia niesie śmierć dla zwierząt.

      Notabene, rośliny też czują ból - przewodzą przecież impulsy. I nie jest
      prawdą, że zwierzęta czują więcej - np. zwykła gąbka, glejowiec, nie ma wogóle
      tkanek, i czuje mniej bólu niż drzewo. Masz może naturalną gąbkę w łazience?

      W czym roślina ma być gorsza od zwierzęcia? Skąd to podejście selektywne do
      tematu zabijania - rośliny można, zwierzęta nie?

      Ostatnie pytanie: jadasz grzyby?
      • Gość: boza.krowka Re: Kwestia nieformalna IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 27.05.03, 17:30
        emka_waw napisała:

        > Jeśli w swoim zadufaniu myślisz, że masz czyste sumienie i nie zabijasz
        > zwierząt, to najwyraźniej nikt nie nauczył cię pokory wobec życia. Odpowiedz
        > mi: ile małych zwierząt (myszy, kretów, królików, chomików) zginęło w mękach
        na
        >
        > polach uprawnych, wytrutych i rozjechanych maszynami rolniczymi, żebyś ty
        mogła
        >
        > zjeść swoje roślinki? Bo chyba nie kupujesz obgryzionej przez nie
        marcheweczki,
        >
        > tylko calutką? Może zabijasz ich mniej, ale zabijasz. Sam fakt naszego
        > istnienia niesie śmierć dla zwierząt.
        >
        > Notabene, rośliny też czują ból - przewodzą przecież impulsy. I nie jest
        > prawdą, że zwierzęta czują więcej - np. zwykła gąbka, glejowiec, nie ma
        wogóle
        > tkanek, i czuje mniej bólu niż drzewo. Masz może naturalną gąbkę w łazience?
        >
        > W czym roślina ma być gorsza od zwierzęcia? Skąd to podejście selektywne do
        > tematu zabijania - rośliny można, zwierzęta nie?
        >
        > Ostatnie pytanie: jadasz grzyby?


        Nie napisalam ani razu, ze moje zycie nie wiaze sie ze smiercia zadnych
        innych organizmow. Pisalam tylko o hodowli przemyslowej i moim czystym
        sumieniu w tym kontekscie.
        Co do gabek i grzybow - pudlo, nie mam, nie jadam.
        • Gość: Lech Re: Kwestia nieformalna IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.03, 18:51
          Gość portalu: boza.krowka napisał(a):

          > emka_waw napisała:
          >
          > > Jeśli w swoim zadufaniu myślisz, że masz czyste sumienie i nie zabijasz
          > > zwierząt, to najwyraźniej nikt nie nauczył cię pokory wobec życia. Odpowie
          > dz
          > > mi: ile małych zwierząt (myszy, kretów, królików, chomików) zginęło w męka
          > ch
          > na
          > >
          > > polach uprawnych, wytrutych i rozjechanych maszynami rolniczymi, żebyś ty
          > mogła
          > >
          > > zjeść swoje roślinki? Bo chyba nie kupujesz obgryzionej przez nie
          > marcheweczki,
          > >
          > > tylko calutką? Może zabijasz ich mniej, ale zabijasz. Sam fakt naszego
          > > istnienia niesie śmierć dla zwierząt.
          > >
          > > Notabene, rośliny też czują ból - przewodzą przecież impulsy. I nie jest
          > > prawdą, że zwierzęta czują więcej - np. zwykła gąbka, glejowiec, nie ma
          > wogóle
          > > tkanek, i czuje mniej bólu niż drzewo. Masz może naturalną gąbkę w łazienc
          > e?
          > >
          > > W czym roślina ma być gorsza od zwierzęcia? Skąd to podejście selektywne d
          > o
          > > tematu zabijania - rośliny można, zwierzęta nie?
          > >
          > > Ostatnie pytanie: jadasz grzyby?
          >
          >
          > Nie napisalam ani razu, ze moje zycie nie wiaze sie ze smiercia zadnych
          > innych organizmow. Pisalam tylko o hodowli przemyslowej i moim czystym
          > sumieniu w tym kontekscie.
          > Co do gabek i grzybow - pudlo, nie mam, nie jadam.

          Pieczonego na drożdżach, np. chleba, też nie jadasz (dla jasności: drożdże
          należą do świata grzybów)? Mam przytoczyć inne przykłady potraw, w których są
          grzyby, a o tym nawet nie wiesz?
          • Gość: boza-krowka Drogi Lechu IP: *.dip.t-dialin.net 27.05.03, 21:08
            Juz teraz rozumiem, dlaczego tak Cie atakuja inni piszacy tutaj wegetarianie.
            Otoz z mojej diety rozliczam sie same ze soba i nikimou nic do tego. Pytanie o
            grzyby bylo dostatecznie glupie, ale jeszcze glupsze bylo z mojej strony to, ze
            na nie odpowiedzialam. Ale ani Ty ani nikt inny nie bedzie mnie rozliczal z
            tego, co jem.
            pozdraiwam serdecznie
            • brumbak Re: boża krówko 27.05.03, 21:20
              -jesteś fajna
              - dzieki tobie i takim jak ty świat jest choc troche bardziej przyjazny
              - zdrówko
            • emka_waw Re: Drogi Lechu 28.05.03, 09:44
              Dość kiepski odwrót od udzielania odpowiedzi, nazwać kogoś głupim i już.
              Dowodzi braku argumentów i jeszcze to:

              Ale ani Ty ani nikt inny nie bedzie mnie rozliczal z
              > tego, co jem.

              To po co o tym piszesz i się tym chwalisz na forum publicznym? Jeśli coś tu
              piszesz, to każdy może i ma prawo to skomentować. A taki tekścik później "nikt
              mnie nie będzie rozliczał"... - no wprost dziecinada.

              No i śliczniutko ominęłaś moje pytanie, w czym rośliny są gorsze od zwierząt,
              że mamy je zabijać, ale to u wegetarian typowe. A wiesz wogóle czym różnią
              zwierzęta od roślin? Tylko nie pisz, że układem nerwowym :)
              • Gość: boza-krowoka Re: Drogi Lechu IP: 141.84.134.* 28.05.03, 14:05
                emka_waw napisała:

                > Dość kiepski odwrót od udzielania odpowiedzi, nazwać kogoś głupim i już.
                > Dowodzi braku argumentów i jeszcze to:
                >
                > Ale ani Ty ani nikt inny nie bedzie mnie rozliczal z
                > > tego, co jem.
                >
                > To po co o tym piszesz i się tym chwalisz na forum publicznym? Jeśli coś tu
                > piszesz, to każdy może i ma prawo to skomentować. A taki tekścik
                później "nikt
                > mnie nie będzie rozliczał"... - no wprost dziecinada.
                >
                > No i śliczniutko ominęłaś moje pytanie, w czym rośliny są gorsze od
                zwierząt,
                > że mamy je zabijać, ale to u wegetarian typowe. A wiesz wogóle czym różnią
                > zwierzęta od roślin? Tylko nie pisz, że układem nerwowym :)


                Po pierwsze nie nazwalam Lecha glupim, przeczytaj jeczcze raz moja wypowiedz.
                Nazwalam sam siebie glupia, ze na rozne, nie zwiazane z watkiem, pytania
                odpowiadam. Jest roznica??
                To nie jest watek - boza krowka opowiada o swoich przyzwyczajeniach
                kulinarnych i dlaczego bozokrowkowe przyzwyczajenia sa cool i nalezy je
                nasladowac. Nie chwale tym, co jem. Jesli tak myslisz, to niewlasciwie
                odczytales tytul watku. Napisalam, dlaczego mam czyste sumienie, bo i moje
                czyste sumienie i innych wegetarian wysmiano tu okrutnie, wiec odpowiedzialam
                w dluzszej formie. Ten watek stworzylam jako odpowiedz jednej osobie - stad
                krystyna opta w tytule - dlaczego mam czyste sumienie w kwestii hodowli
                przemyslowej i jak ona wlasciwie dla zwierzat wyglada. (Tylew ze krystyna opta
                uparcie milczy, moze jeszcze nie przeczytala).
                A moze Ty mi opowiesz o roznicach miedzy zwierzetami a roslinami? Powtarzam,
                nigdy nie pisalam, ze moje zycie nie wiaze sie z niczyja smiercia, wiec to
                odpytywanie, czy jem ryby, grzyby, ptaki i buraki i dlaczego ogorek nie spiewa
                absurdalnym jest. Prawa do komentarza nikomu nie odmawiam, ale jesli komantarz
                z gory zbacza na niewazne tematy??
                • emka_waw do Bożej Krówki 28.05.03, 15:57
                  > Po pierwsze nie nazwalam Lecha glupim, przeczytaj jeczcze raz moja wypowiedz.
                  > Nazwalam sam siebie glupia, ze na rozne, nie zwiazane z watkiem, pytania
                  > odpowiadam. Jest roznica??

                  (westchnienie) Ale skleroza. Przeczytaj sama, co napisałaś, cytuję: "pytanie o
                  grzyby było wystarczająco głupie". O grzyby pytałam się ja. Inaczej tego
                  zinterpretować nie można, jak komentarz pod moim adresem.

                  > To nie jest watek - boza krowka opowiada o swoich przyzwyczajeniach
                  > kulinarnych i dlaczego bozokrowkowe przyzwyczajenia sa cool i nalezy je
                  > nasladowac.

                  Oczywiście, że nie i nigdy tak nie sądziłam. Skąd ten pomysł?

                  Nie chwale tym, co jem.

                  Akurat...

                  Napisalam, dlaczego mam czyste sumienie, bo i moje
                  > czyste sumienie i innych wegetarian wysmiano tu okrutnie, wiec odpowiedzialam
                  > w dluzszej formie.

                  Generalnie chodzi ci o to, że twoje sumienie uspokajają półśrodki, czyli
                  niejedzenie mięsa?

                  > A moze Ty mi opowiesz o roznicach miedzy zwierzetami a roslinami?

                  Typowe-odwracanie-kota-ogonem. Tyle że ja akurat już na tym forum kiedyś
                  napisałam, czym się różnią. Chcę wiedzieć, czy ty to wiesz, czy też jesteś
                  kolejną nawiedzoną (bez obrazy), która chciałaby chronić zwierzątka, tylko nie
                  bardzo wie co się do zwierzątek zalicza.

                  Powtarzam,
                  > nigdy nie pisalam, ze moje zycie nie wiaze sie z niczyja smiercia,

                  Napisałaś, że masz spokojne sumienie, bo nie zabijasz zwierząt w hodowli
                  przemysłowej. Tylko co z tego, skoro zabijasz je w inny sposób. To jest właśnie
                  zakłamanie.

                  wiec to
                  > odpytywanie, czy jem ryby, grzyby, ptaki i buraki i dlaczego ogorek nie
                  spiewa
                  > absurdalnym jest.

                  Z tego całego bełkotu prawdziwe jest tylko pytanie o grzyby. Ale zapewne nie
                  rozumiesz, dlaczego spytałam, pytanie pomocnicze: czym się różnią grzyby od
                  roślin i zwierząt?

                  Prawa do komentarza nikomu nie odmawiam, ale jesli komantarz
                  > z gory zbacza na niewazne tematy??

                  A co, nie podoba ci się, że podważam twoje "spokojne sumienie"? To jest jak
                  najbardziej na temat. Tylko, że w przeciwieństwie do ciebie, nie zachłystuję
                  się demagogią, tylko opieram to na pewnych, bardzo podstawowych zresztą faktach.
                  • wojbus Re: do Bożej Krówki 28.05.03, 21:54

                    >
                    > Napisalam, dlaczego mam czyste sumienie, bo i moje
                    > > czyste sumienie i innych wegetarian wysmiano tu okrutnie, wiec odpowiedzia
                    > lam
                    > > w dluzszej formie.
                    >
                    > Generalnie chodzi ci o to, że twoje sumienie uspokajają półśrodki, czyli
                    > niejedzenie mięsa?
                    >

                    Lepiej stosować półśrodki niż nic nie robić , tylko krytykować stosujących te
                    półśrodki. Lepiej przyczyniać się pośrednio do śmierci np. 2 zwierząt niż
                    pośrednio do 4 i bezpośrednio do 8. Lepiej zebrać 10 puszek w lesie i zanieść
                    je na złom niż nie zebrać ani jednej tylko krytykować zbierającego puszki w
                    lesie (oczyszczającego las) itd. itp.
                  • Gość: boza do emki - wawa IP: *.dip.t-dialin.net 28.05.03, 22:38
                    Droga Emko - Wawa,
                    Postaraj sie, prosze, zapamietac - nie nazwalam ani Ciebie ani Lecha glupim,
                    tylko pytanie i moja odp na nie. Mala roznica dla niewprawnego oka, ale jednak
                    jest. Nazwanie jakiegos pytania glupim nie ma zwiazku z zadajacym, nawet
                    najbardziej wytrawni dziennikarze zadaja glupie pytania i to nie swadczy o tym
                    ze oni - zadajacy - sa glupi, ale one to tylko glupie sa one - pytania.
                    Skoro - jak uwazasz - nie rozliczasz mnie z jedzenia - czemu w poprzednim
                    poscie poszesz - to po co o tym piszesz i sie tym chwalisz na forum publicznym?
                    (w kontekscie mojego jadlospisu) Powtarzam lagodnie i cierpliwie, tematem tego
                    watku nie jest moja dieta.
                    Nie sadze, zeby niejedzenie miesa bylo polsroskiem. ALe jesli Ty tak sadzisz,
                    Twoja sprawa, ale ja potakiwac nie bede. A o zabijaniu i moim nieuczestniczeniu
                    pisalam TYLKO i WYLACZNIE w kontekscie hodowli przemyslowej. Nigdy nie
                    stylizowalam sie na istote, z ktora nie wiaze sie zadna inna smierc (roslin
                    badz zwierzat); tu znowu jestem zmuszona sie powtarzac.
                    To, co napisalam, a co odebralas jako belkot, bylo oczywiscie zartem jezykowym.
                    Tyle ze czasem zacietrzewienie nie pozwala dostzec malego zartu. Szkoda.
                    Nie uwazam, ze podwazasz moje sumienie, bo wciskacz mi rzeczy, ktorych nie
                    napisalam ani nie ich nie mysle. Mysle, ze nie podwazasz mojego sumienia, tylko
                    niestarannie czytasz, co pisze. To wszystko.
                    Nie iwemk skad Twoje podejscie, ze jednya osoa, ktora wie, czym sie co rozni
                    jestes Ty, bo raz pisalas na forum ,a inni to nawiedzeni. Poza tym moj woatek
                    to tez nie 100 pytan do bozej krowki, wiec na takie przeytywnanki - a to
                    doeta, a to roznica, a to jeszcze cos nie mam ochoty. Podalam temat dyskusji, a
                    Ty wciskasz mi niewyrazone przeze mnie opinie, do krotych mam sie odniesc. Nie.
                    • emka_waw Re: do emki - wawa 29.05.03, 10:47
                      (ciach) - demagogią aż kapie.

                      Kilka komentarzy:
                      1. Wiesz w końcu, czym się różnią od siebie rośliny, zwierzęta i grzyby?

                      PS. nigdzie nie napisałam, że tylko ja wiem, czym się różnią (nikt po prostu do
                      takiej wiedzy się nie przyznał), nigdzie nie napisałam również, że "wszyscy
                      inni" (cokolwiek rozumiesz pod tym sformułowaniem) są nawiedzeni. Zarzucasz mi,
                      że nie doczytałam twoich tekstów, ale jednak proszę cię, nie przypisuj mi
                      swoich sposobów działania.

                      2. No dobra, mogę przyjąć, że tekst głupi odnosił się wyłącznie do twojej
                      odpowiedzi na moje pytanie. Bo moje pytanie bynajmniej głupie nie jest, jeśli
                      tylko zna się na nie odpowiedź.

                      3. Czym ja się chwalę, u licha, na tym forum? Ja tylko zadaję pytania.

                      4. Uważasz, że niejedzenie miesa nie jest polsroskiem. Napiszmy to inaczej
                      (przykładowo): zabijałaś cztery zwierzęta. Nie chciałaś więcej zabijać żadnych
                      zwierząt. Teraz zabijasz dwa. I to nie jest, według ciebie, półśrodek???? A
                      fakt czy wspierasz, czy nie, produkcję mięsa pochodzącą z hodowli przemysłowej
                      czy nie, jest naprawdę tutaj znaczenia.

                      5. Twój "żarcik" językowy był dość nieudolną próbą uniknięcia odpowiedzi na
                      moje pytanie. Dlatego wyszedł ci niestety bełkot.

                      6. Jestem coraz bardziej pewna, że ty naprawdę sądzisz, że masz spokojne
                      sumienie. Po prostu najwyraźniej myślisz, że stosując dość tani i nie
                      wymagający wielkiego wysiłku półśrodek, jakim jest niejedzenie mięsa, możesz
                      poprawić swoje mniemanie o sobie. Po prostu przez zaniechanie. Ja dzisiaj nie
                      rozjechałam kota na drodze. Też zaniechanie. I jakoś nie czuję się lepsza od
                      innych ludzi.

                      7. I jeszcze jedno: to jest forum PUBLICZNE. I DYSKUSYJNE. Jeśli coś piszesz,
                      to spodziewaj się pytań i dyskusji. W tym kontekście stwierdzenie "moj woatek
                      to tez nie 100 pytan do bozej krowki" pachnie dziecinadą. A postawa: nie będę
                      odpowiadać, bo nie - tym bardziej.
                      • Gość: boza-krowka Droga Emko! IP: *.dip.t-dialin.net 29.05.03, 22:16
                        emka_waw napisała:

                        > (ciach) - demagogią aż kapie.
                        >
                        > Kilka komentarzy:
                        > 1. Wiesz w końcu, czym się różnią od siebie rośliny, zwierzęta i grzyby?
                        >
                        > PS. nigdzie nie napisałam, że tylko ja wiem, czym się różnią (nikt po prostu
                        do
                        >
                        > takiej wiedzy się nie przyznał), nigdzie nie napisałam również, że "wszyscy
                        > inni" (cokolwiek rozumiesz pod tym sformułowaniem) są nawiedzeni. Zarzucasz
                        mi,
                        >
                        > że nie doczytałam twoich tekstów, ale jednak proszę cię, nie przypisuj mi
                        > swoich sposobów działania.
                        >
                        > 2. No dobra, mogę przyjąć, że tekst głupi odnosił się wyłącznie do twojej
                        > odpowiedzi na moje pytanie. Bo moje pytanie bynajmniej głupie nie jest, jeśli
                        > tylko zna się na nie odpowiedź.
                        >
                        > 3. Czym ja się chwalę, u licha, na tym forum? Ja tylko zadaję pytania.
                        >
                        > 4. Uważasz, że niejedzenie miesa nie jest polsroskiem. Napiszmy to inaczej
                        > (przykładowo): zabijałaś cztery zwierzęta. Nie chciałaś więcej zabijać
                        żadnych
                        > zwierząt. Teraz zabijasz dwa. I to nie jest, według ciebie, półśrodek???? A
                        > fakt czy wspierasz, czy nie, produkcję mięsa pochodzącą z hodowli
                        przemysłowej
                        > czy nie, jest naprawdę tutaj znaczenia.
                        >
                        > 5. Twój "żarcik" językowy był dość nieudolną próbą uniknięcia odpowiedzi na
                        > moje pytanie. Dlatego wyszedł ci niestety bełkot.
                        >
                        > 6. Jestem coraz bardziej pewna, że ty naprawdę sądzisz, że masz spokojne
                        > sumienie. Po prostu najwyraźniej myślisz, że stosując dość tani i nie
                        > wymagający wielkiego wysiłku półśrodek, jakim jest niejedzenie mięsa, możesz
                        > poprawić swoje mniemanie o sobie. Po prostu przez zaniechanie. Ja dzisiaj nie
                        > rozjechałam kota na drodze. Też zaniechanie. I jakoś nie czuję się lepsza od
                        > innych ludzi.
                        >
                        > 7. I jeszcze jedno: to jest forum PUBLICZNE. I DYSKUSYJNE. Jeśli coś piszesz,
                        > to spodziewaj się pytań i dyskusji. W tym kontekście stwierdzenie "moj
                        woatek
                        > to tez nie 100 pytan do bozej krowki" pachnie dziecinadą. A postawa: nie będę
                        > odpowiadać, bo nie - tym bardziej.


                        Droga Emko!
                        1. Na poczatku wyjasnijmy sobie otwarcie pare rzeczy. Po pierwsza ani Ty nie
                        jestes moja wymagajaca pania od biologii ani ja Twoja niesforna uczennica. Po
                        drugie - jestem osoba dorosla i, jak przypuszczam, Ty tez i nie widze powodu,
                        zebym ani ja obrazala innych ani mnie obrazano. Ale jesli ktos tej zasady nie
                        przestrzega i obraza mnie(przyklady potem), nie widze powodu robic mu tej
                        przyjemnosci i odpowiadac na jego pytania, bo nie spelnia on moich skromnych
                        wymagan nieobrazania. Jezeli te roznice miedzy zwierzetami a roslinami znasz,
                        podziel sie nia i ze mna. Chetnie poszerzam swoja wiedze.
                        2.Przepraszam, fakt, nie napisalas wszyscy nawiedzeni, a kolejna nawiedzona. Ze
                        sformulowania kolejna wnioskuje, ze jest ich duzo i ze Ty sie od nich
                        swoim "nienawiedzeniem" odrozniasz. Nie zaliczam sie do osob, ktore chca bronic
                        zwierzatka, ale nie wiem co sie do nich zalicza, bo zajmuje sie obrona
                        zwierzat. Zdrobnienie oznacza nie tylko czulosc, ale w tym konteksie wg mnie
                        pogarde dla mojej osoby (nawiedzona osobba, zajmujaca sie obrona zwierzatek) i
                        moich pogladow, a i sadze, ze podarde odnoszaca sie do zwierzat tez.
                        Twoje pytanie bylo dla mnie o tyle glupie, ze NIGDY nie napisalam o tym, ze
                        mam czyste sumienie, bo nie zabijam ani zadne zwierze NIGDY nie ginie z mojego
                        powodu. Pisalam o czyms innym, a Twoje pytanie nie dotyczylo mojego pytania,
                        jakie skierowalam do wsz miesozercow, a wiec i do Ciebie ( wyjasnienie mieso- i
                        wszystkozerca w innym poscie)
                        3. To nie Ty sie chwalilas, a zarzucalas chwalenie mi. Cytuje:(to napisalam ja)
                        Ale ani Ty ani nikt inny nie bedzie mnie rozliczal z
                        > > tego, co jem.
                        >
                        > (Twoja odpowiedz)To po co o tym piszesz i się tym chwalisz na forum
                        publicznym?
                        Nie chwalilam sie moja dieta, to stereotypowa dieta wegetarianska. Cytat
                        zamieszczam, bo fakt, w tym calym ja napisalam Ty odpowiedzialas, ja napisalam
                        itd, mozna sie pogubic. Nie wiem, czy mozna nazwac chwalenie sie odpowiedzia na
                        pytania (pytanie - dodam - bodajaze o naturalna gabke i grzyby). Ale moja
                        wina - nie odpowiedzialabym na pierwsze pytanie, nie byloby problemu.
                        4.I powtarzam - wg mnie fakt, czy swoim nozem i widelcem popieram hodowle
                        przemyslowa, znaczenie owszem ma. A jesli tak nie uwazasz, Twoja sprawa, ale ja
                        okazuje tolerancje Twoim pogladow, wiec sprobuj okazac ja i moim.
                        5. Slowo belkot jest wg mnie obrazliwe. Dla ulatwienia dodam, ze moj zart
                        jezykowy zawiera nawet cytat ze znanego poety, wiec moze i on, kurcze,
                        belkotal.
                        6: Nie musisz byc pewna tego, czy sadze, ze mam czyste sumienie, bo je mam
                        (patrz wyzej o tolerancji). Nierozjechanego kota gratuluje. Zaniechaniem byloby
                        dla mnie pieczolowite odkladanie kawalka miesa na talerzu na bok, ale ja robie
                        cos wiecej. To swiadoma decyzja, ponosze w zwiazku z tym koszta - np. jajka od
                        kur zyjacych na wolnosci sa o wiele drozsze, ale to logiczne. Podobnie inne
                        produkty. Ale mniejsza jak uwazasz, nie masz prawa pisac do mnie tak
                        protekcjonalnym tonem.
                        7. Swiadomosci forum jestem pewna, ale ani Ty ani zaden inny miesozerca nie
                        odpowiedzial na moje pytania, zawarte w pierwszym poscie. Zamiast tego jestem
                        przepytywana z mojej wiedzy, diety itp i jeszcze pouczana.
                        • Gość: LR Re: Droga Emko! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 29.05.03, 22:27
                          Gość portalu: boza-krowka napisał(a):

                          [ciach...]
                          > 7. Swiadomosci forum jestem pewna, ale ani Ty ani zaden inny miesozerca nie
                          > odpowiedzial na moje pytania,

                          Nie możesz mieć o to pretensji, ponieważ zwierzęta nie umieją pisać jak również
                          odpowiadać na pytania.

                          Jak chodzi o dyskutantów tego forum możesz jedynie oczekiwać wypowiedzi
                          wszystkożerców, bo do takiego właśnie gatunku ssaków należy człowiek.
                          Ja też do niego się zaliczam, bowiem moje żywienie jest jak najbardziej
                          naturalne a oparte na produktach roślinych uzupełnionych zawartością jaj i
                          przetworów z mleka, a tak też można rozumieć i parktykować wegetarianizm...
                          • Gość: boza-krowka porada praktyczna IP: *.dip.t-dialin.net 29.05.03, 23:29
                            Gość portalu: LR napisał(a):

                            > Gość portalu: boza-krowka napisał(a):
                            >
                            > [ciach...]
                            > > 7. Swiadomosci forum jestem pewna, ale ani Ty ani zaden inny miesozerca ni
                            > e
                            > > odpowiedzial na moje pytania,
                            >
                            > Nie możesz mieć o to pretensji, ponieważ zwierzęta nie umieją pisać jak
                            również
                            >
                            > odpowiadać na pytania.
                            >
                            > Jak chodzi o dyskutantów tego forum możesz jedynie oczekiwać wypowiedzi
                            > wszystkożerców, bo do takiego właśnie gatunku ssaków należy człowiek.
                            > Ja też do niego się zaliczam, bowiem moje żywienie jest jak najbardziej
                            > naturalne a oparte na produktach roślinych uzupełnionych zawartością jaj i
                            > przetworów z mleka, a tak też można rozumieć i parktykować wegetarianizm...


                            Skoro miesozerca oznacza zartobliwie rowniez czlowieka jedzacego mieso ( jak
                            zostalam przez Ciebie z cytatem ze slownika jezyka polskiego wlacznie
                            pouczona), wiec miesozercy wg mojej definicji ( i wielu innych wegetarian) moga
                            spokojnie pokonac swoje opory i sie na opisany przeze mnie temat wypowiedziec.
                            A swoja wszystkozernosc moga zaznaczyc w temacie.
                            • Gość: LR Porada praktyczna czyli parodia definicji IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 29.05.03, 23:55
                              Gość portalu: boza-krowka napisał(a):

                              [ciach...] miesozercy wg mojej definicji ( i wielu innych wegetarian)

                              Infantylne parodie definicji i różne bajki niezgodne z rzeczywistością mnie
                              akurat nie interesują. Myślę, że innych poważnych dyskutantów również...
                              • Gość: boza-krowka Drogi LR! IP: *.dip.t-dialin.net 30.05.03, 19:50
                                Skoro watek ze slowem miesozercy uwazasz za niepowazny, oszczedzaj swoj cenny
                                czas i go nie czytaj. Lepiej unikac "infantylnych parodii definicji i różnych
                                bajek niezgodnych z rzeczywistością". Tym bardziej, ze one
                                Cie akurat nie interesują. TO po tracic czas na niepowazne dysputy??
                        • emka_waw oj, Krówko, Krówko... 30.05.03, 10:52
                          i nie widze powodu,
                          > zebym ani ja obrazala innych ani mnie obrazano.

                          Co do obrażnia - odpowiedź w poście nieco wyżej.

                          Jezeli te roznice miedzy zwierzetami a roslinami znasz,
                          > podziel sie nia i ze mna. Chetnie poszerzam swoja wiedze.

                          Trzeba było od razu przyznać się, że nie wiesz. Różnią się budową komórek.
                          Wszystkie inne różnice to tylko pochodne tego podstawowego faktu. A ja jakoś
                          nigdy nie rozumiałam, dlaczego miałabym dzielić komórki na gorsze (roślinne,
                          które można niszczyć jedząc i w inny sposób) i lepsze (zwierzęce, których nie
                          wolno niszczyć). Możesz mnie uświadomić, dlaczego wegetarianie dzielą organizmy
                          żywe na lepsze i gorsze?

                          > 2.Przepraszam, fakt, nie napisalas wszyscy nawiedzeni, a kolejna nawiedzona.
                          Ze
                          >
                          > sformulowania kolejna wnioskuje, ze jest ich duzo

                          oj, tak, fanatyków jest tu na pęczki.

                          i ze Ty sie od nich
                          > swoim "nienawiedzeniem" odrozniasz.

                          zdecydowanie. Nie robię z jedzenia religii.

                          Nie zaliczam sie do osob, ktore chca bronic
                          >
                          > zwierzatka, ale nie wiem co sie do nich zalicza, bo zajmuje sie obrona
                          > zwierzat. Zdrobnienie oznacza nie tylko czulosc, ale w tym konteksie wg mnie
                          > pogarde dla mojej osoby

                          ???? Bynajmniej nie miałam takiej intencji. No, ale skoro masz taką niską
                          samoocenę...

                          PS. Obroną zwierzątek i roślinek również (bez złośliwości, podkreślam) też się
                          zajmuję, na miarę moich skromnych możliwości. Mam dość indiańskie podejście do
                          tematu życie - nie niszczę żadnego (roślinne i zwierzęce jest dla mnie warte
                          tyle samo), o ile nie jest mi to istotnie potrzebne do życia. I o ile nie
                          okazuje się, że użycie naturalnych surowców nie będzie w sumie korzystniejsze
                          dla środowiska niż sztucznych - nie używam plastikowych toreb, na przykład.

                          > Twoje pytanie bylo dla mnie o tyle glupie, ze NIGDY nie napisalam o tym, ze
                          > mam czyste sumienie, bo nie zabijam ani zadne zwierze NIGDY nie ginie z
                          mojego
                          >
                          > powodu.

                          No dobra, przyjmuję, że nie masz czystego sumienia w kwestii mordowania
                          zwierząt.

                          > Nie chwalilam sie moja dieta, to stereotypowa dieta wegetarianska.

                          Zdecyduj się w końcu, czy dieta wyznacza twój styl życia (i wtedy jest to
                          chwalenie się), czy nie, ale wtedy jest pytanie: po co cały ten wątek?

                          > 4.I powtarzam - wg mnie fakt, czy swoim nozem i widelcem popieram hodowle
                          > przemyslowa, znaczenie owszem ma.

                          Zależy, wobec czego. Z mojego punktu widzenia: popierasz przemysłową hodowlę
                          roślin, w czym to jest lepsze od analogicznej u zwierząt? Dla mnie w niczym. Na
                          polach upraw też giną zwierzęta, czy chociaż wiesz, ile?

                          > 5. Slowo belkot jest wg mnie obrazliwe.

                          To nie bełkocz.

                          Dla ulatwienia dodam, ze moj zart
                          > jezykowy zawiera nawet cytat ze znanego poety, wiec moze i on, kurcze,
                          > belkotal.

                          Achhh, i to według ciebie "uświęca" cytat... Wiesz, Biblię to cytowano nawet
                          przy krucjatach.

                          > 6: Nie musisz byc pewna tego, czy sadze, ze mam czyste sumienie, bo je mam
                          > (patrz wyzej o tolerancji).

                          Ja tylko chciałabym zrozumieć, jak można tak tanio kupić sobie spokój sumienia.
                          Niezły patent.

                          jajka od kur zyjacych na wolnosci sa o wiele drozsze, ale to logiczne.

                          Ja też żywię się takimi jajkami. I już z tego powodu okrzyknięto mnie
                          morderczynią. Sporo wegetarian tutaj uważa, że jedzenie jakichkolwiek produktów
                          odzwierzęcych jest zbrodnią.

                          Ale mniejsza jak uwazasz, nie masz prawa pisac do mnie tak
                          > protekcjonalnym tonem.

                          Nakłuwam tylko balonik samozadowolenia, jakim się otoczyłaś. A tak, to boli...

                          > 7. Swiadomosci forum jestem pewna, ale ani Ty ani zaden inny miesozerca

                          Nie odpowiedział, bo tu NIE MA MIĘSOŻERCÓW. Tylko wszystkożercy. A ich się o
                          nic nie pytałaś przecież, prawda? Tłumaczę ci to jak krowie na miedzy, może
                          wreszcie pojmiesz?
                          • Gość: boza-krowka Re: oj, Krówko, Krówko... IP: *.dip.t-dialin.net 30.05.03, 20:02
                            emka_waw napisała:

                            > i nie widze powodu,
                            > > zebym ani ja obrazala innych ani mnie obrazano.
                            >
                            > Co do obrażnia - odpowiedź w poście nieco wyżej.
                            >
                            > Jezeli te roznice miedzy zwierzetami a roslinami znasz,
                            > > podziel sie nia i ze mna. Chetnie poszerzam swoja wiedze.
                            >
                            > Trzeba było od razu przyznać się, że nie wiesz. Różnią się budową komórek.
                            > Wszystkie inne różnice to tylko pochodne tego podstawowego faktu. A ja jakoś
                            > nigdy nie rozumiałam, dlaczego miałabym dzielić komórki na gorsze (roślinne,
                            > które można niszczyć jedząc i w inny sposób) i lepsze (zwierzęce, których nie
                            > wolno niszczyć). Możesz mnie uświadomić, dlaczego wegetarianie dzielą
                            organizmy
                            >
                            > żywe na lepsze i gorsze?
                            >
                            > > 2.Przepraszam, fakt, nie napisalas wszyscy nawiedzeni, a kolejna nawiedzon
                            > a.
                            > Ze
                            > >
                            > > sformulowania kolejna wnioskuje, ze jest ich duzo
                            >
                            > oj, tak, fanatyków jest tu na pęczki.
                            >
                            > i ze Ty sie od nich
                            > > swoim "nienawiedzeniem" odrozniasz.
                            >
                            > zdecydowanie. Nie robię z jedzenia religii.
                            >
                            > Nie zaliczam sie do osob, ktore chca bronic
                            > >
                            > > zwierzatka, ale nie wiem co sie do nich zalicza, bo zajmuje sie obrona
                            > > zwierzat. Zdrobnienie oznacza nie tylko czulosc, ale w tym konteksie wg mn
                            > ie
                            > > pogarde dla mojej osoby
                            >
                            > ???? Bynajmniej nie miałam takiej intencji. No, ale skoro masz taką niską
                            > samoocenę...
                            nie chodzi o moja samoocenee. Po prostu uzywanie w dyskusji zdrobnien wyzwala
                            nie tylko u mnie wrazenie lekcewazenia.
                            >
                            > PS. Obroną zwierzątek i roślinek również (bez złośliwości, podkreślam) też
                            się
                            > zajmuję, na miarę moich skromnych możliwości. Mam dość indiańskie podejście
                            do
                            > tematu życie - nie niszczę żadnego (roślinne i zwierzęce jest dla mnie warte
                            > tyle samo), o ile nie jest mi to istotnie potrzebne do życia. I o ile nie
                            > okazuje się, że użycie naturalnych surowców nie będzie w sumie korzystniejsze
                            > dla środowiska niż sztucznych - nie używam plastikowych toreb, na przykład.
                            >
                            > > Twoje pytanie bylo dla mnie o tyle glupie, ze NIGDY nie napisalam o tym,
                            > ze
                            > > mam czyste sumienie, bo nie zabijam ani zadne zwierze NIGDY nie ginie z
                            > mojego
                            > >
                            > > powodu.
                            >
                            > No dobra, przyjmuję, że nie masz czystego sumienia w kwestii mordowania
                            > zwierząt.
                            >

                            Droga Emko, twoja slodka glowka dalej niczego nie pojela (albo pojac nie
                            chciala). Pisalam tylko o hodowli przemyslowej i moim czystym sumieniu w tym
                            wzgledzie. Pisalam to po raz enty. Moze rzeczywiscie czasem warto przeczytac,
                            co mysli przeciwnik? Przeczytac uwaznie oczywiscie.
                            > > Nie chwalilam sie moja dieta, to stereotypowa dieta wegetarianska.
                            >
                            > Zdecyduj się w końcu, czy dieta wyznacza twój styl życia (i wtedy jest to
                            > chwalenie się), czy nie, ale wtedy jest pytanie: po co cały ten wątek?


                            Droga emko, o co chodzi w moim watku, napisalam w pierwszym poscie. I nie jest
                            to moja dieta ( mam nadzieje, ze Cie nie rozczarowalam). W duzym skrocie to
                            kwestia skutkow wynikajacych z miesa pochodzacego z hodowli przemyslowej.
                            Opisalam tam pare faktow, ktore powinny dac do myslenia osbom jedzacym rowniez
                            mieso. Ale prawdobodobnie nie przeczytalas mojej pierwszej wypowiedzi, za to od
                            razu przystapilas do ataku na nazwe, diete i jeszcze dlugo i efektywnie
                            dreczylas mnie swoja postawa wymagajacej nauczycielki biologii. Tak tez mozna
                            dyskutowac, fakt.
                            >
                            > > 4.I powtarzam - wg mnie fakt, czy swoim nozem i widelcem popieram hodowle
                            > > przemyslowa, znaczenie owszem ma.
                            >
                            > Zależy, wobec czego. Z mojego punktu widzenia: popierasz przemysłową hodowlę
                            > roślin, w czym to jest lepsze od analogicznej u zwierząt? Dla mnie w niczym.
                            Na
                            >
                            > polach upraw też giną zwierzęta, czy chociaż wiesz, ile?
                            >
                            > > 5. Slowo belkot jest wg mnie obrazliwe.
                            >
                            > To nie bełkocz.

                            Droga emko, do zrozumienia dowcipu potrzebne jest poczucie humoru. Brak Ci go,
                            to na pewno.

                            > Dla ulatwienia dodam, ze moj zart
                            > > jezykowy zawiera nawet cytat ze znanego poety, wiec moze i on, kurcze,
                            > > belkotal.
                            >
                            > Achhh, i to według ciebie "uświęca" cytat... Wiesz, Biblię to cytowano nawet
                            > przy krucjatach.
                            Nie, niczego nie uswieca, jedynie zwracam uwage, moze Ci umknelo.
                            >
                            > > 6: Nie musisz byc pewna tego, czy sadze, ze mam czyste sumienie, bo je mam
                            >
                            > > (patrz wyzej o tolerancji).
                            >
                            > Ja tylko chciałabym zrozumieć, jak można tak tanio kupić sobie spokój
                            sumienia.
                            >
                            > Niezły patent.

                            Takich chamskich wypowiedzi nie kometnuje.
                            >
                            > jajka od kur zyjacych na wolnosci sa o wiele drozsze, ale to logiczne.
                            >
                            > Ja też żywię się takimi jajkami. I już z tego powodu okrzyknięto mnie
                            > morderczynią. Sporo wegetarian tutaj uważa, że jedzenie jakichkolwiek
                            produktów
                            >
                            > odzwierzęcych jest zbrodnią.

                            to sie ich czepiaj.
                            >
                            > Ale mniejsza jak uwazasz, nie masz prawa pisac do mnie tak
                            > > protekcjonalnym tonem.
                            >
                            > Nakłuwam tylko balonik samozadowolenia, jakim się otoczyłaś. A tak, to boli...
                            >

                            Droga emko, protekcjonalny ton swiadczy zle o Tobie. to znaczy ,ze nie umiesz
                            dyskutowac, a jednyie rozdwac ciosy na oslep.
                            > > 7. Swiadomosci forum jestem pewna, ale ani Ty ani zaden inny miesozerca
                            >
                            > Nie odpowiedział, bo tu NIE MA MIĘSOŻERCÓW. Tylko wszystkożercy. A ich się o
                            > nic nie pytałaś przecież, prawda? Tłumaczę ci to jak krowie na miedzy, może
                            > wreszcie pojmiesz?
                            Tolerancji!!! dla cudzej glupoty
                            • emka_waw Re: oj, Krówko, Krówko... 02.06.03, 09:32
                              > Droga Emko, twoja slodka glowka dalej niczego nie pojela (albo pojac nie
                              > chciala). Pisalam tylko o hodowli przemyslowej i moim czystym sumieniu w tym
                              > wzgledzie. Pisalam to po raz enty. Moze rzeczywiscie czasem warto
                              przeczytac,
                              > co mysli przeciwnik? Przeczytac uwaznie oczywiscie.

                              A ja ciągle po raz enty ci piszę, że czerpanie spokoju sumienia z takiego
                              faktu, to tragiczne, jak na wegetarianina, zawężanie tematu niezabijania
                              zwierząt i bardzo płytkie podejście do życia... No, ale jeśli wolisz
                              zaściankowy sposób postrzegania świata...

                              > Droga emko, o co chodzi w moim watku, napisalam w pierwszym poscie. I nie
                              jest
                              > to moja dieta ( mam nadzieje, ze Cie nie rozczarowalam). W duzym skrocie to
                              > kwestia skutkow wynikajacych z miesa pochodzacego z hodowli przemyslowej.
                              > Opisalam tam pare faktow, ktore powinny dac do myslenia osbom jedzacym
                              rowniez
                              > mieso.

                              Jeśli zawężamy temat tylko do hodowli przemysłowej, to przyjmij do wiadomości,
                              że ja mięsa z takiej hodowli nie jadam. Tak więc w tej kwestii też niby
                              powinnam mieć "czyste sumienie". Tylko jakoś nie czuję i nie sądzę, żebym z
                              tego powodu była predestynowana, żeby mieć sumienie czystsze od innych ludzi.

                              Do do poczucia humoru - ty mnie bawisz, i to setnie. Najzabawniejsi są ludzie,
                              którzy upierają się przy swoim, BO TAK!!! Baw mnie dalej :)))

                              > > Ja tylko chciałabym zrozumieć, jak można tak tanio kupić sobie spokój
                              > sumienia.
                              > >
                              > > Niezły patent.
                              >
                              > Takich chamskich wypowiedzi nie kometnuje.

                              Raczej argumentów ci zabrakło i próbujesz po prostu mnie obrazić.

                              > > Ja też żywię się takimi jajkami. I już z tego powodu okrzyknięto mnie
                              > > morderczynią. Sporo wegetarian tutaj uważa, że jedzenie jakichkolwiek
                              > produktów
                              > >
                              > > odzwierzęcych jest zbrodnią.
                              >
                              > to sie ich czepiaj.

                              To było uprzejmie ostrzeżenie dla ciebie, jeśli nie zauważyłaś.
                              > >
                              > > Ale mniejsza jak uwazasz, nie masz prawa pisac do mnie tak
                              > > > protekcjonalnym tonem.
                              > >
                              > > Nakłuwam tylko balonik samozadowolenia, jakim się otoczyłaś. A tak, to bol
                              > i...
                              > >
                              >
                              > Droga emko, protekcjonalny ton swiadczy zle o Tobie. to znaczy ,ze nie umiesz
                              > dyskutowac, a jednyie rozdwac ciosy na oslep.

                              Tak jak napisałam - oj, jak to boli...

                              I nadal ponawiam pytanie, czy wiesz, ile zwierząt ginie na polach uprawnych, z
                              których tych jesz warzywa?
                          • Gość: boza-krowka oj, emko, emko IP: *.dip.t-dialin.net 31.05.03, 02:17
                            emka_waw napisała:

                            > i nie widze powodu,
                            > > zebym ani ja obrazala innych ani mnie obrazano.
                            >
                            > Co do obrażnia - odpowiedź w poście nieco wyżej.
                            >
                            > Jezeli te roznice miedzy zwierzetami a roslinami znasz,
                            > > podziel sie nia i ze mna. Chetnie poszerzam swoja wiedze.
                            >
                            > Trzeba było od razu przyznać się, że nie wiesz. Różnią się budową komórek.
                            > Wszystkie inne różnice to tylko pochodne tego podstawowego faktu. A ja jakoś
                            > nigdy nie rozumiałam, dlaczego miałabym dzielić komórki na gorsze (roślinne,
                            > które można niszczyć jedząc i w inny sposób) i lepsze (zwierzęce, których nie
                            > wolno niszczyć). Możesz mnie uświadomić, dlaczego wegetarianie dzielą
                            organizmy
                            Odetchnelam z ulga. To byla moja pierwsza, logiczna mysl, ze sie roznia budowa
                            komorek, ale Twoj agresywny ton mnie przerazil.
                            Moze wegetarianie nie dziela komorek na lepsze i gorsze ( ja tego nie robie),
                            ale wiekszosc uwaza, ze z racji budowy ludzkiego organizmu, czlowiek
                            nie "nadaje sie", jest z natury stworzony do jedzenia pokarmow roslinnych i
                            mleczynch, z wylaczeniem zwierzecych (o tym napisze wkrotce szerzej). O
                            podziale lespsze/gorsze, jak widzisz, nie ma mowy.
                            >
                            > żywe na lepsze i gorsze?
                            >
                            > > 2.Przepraszam, fakt, nie napisalas wszyscy nawiedzeni, a kolejna nawiedzon
                            > a.
                            > Ze
                            > >
                            > > sformulowania kolejna wnioskuje, ze jest ich duzo
                            >
                            > oj, tak, fanatyków jest tu na pęczki.
                            >
                            > i ze Ty sie od nich
                            > > swoim "nienawiedzeniem" odrozniasz.
                            >
                            > zdecydowanie. Nie robię z jedzenia religii.

                            To mile, ze nie robisz z jedzenia religii, ale to nie powod, zeby obrazac
                            slowem nawiedzony innych, ktorzy wg ciebie robia.
                            > A czy robia to naprawde, to oczywiscie inna sprawa.
                            > Nie zaliczam sie do osob, ktore chca bronic
                            > >
                            > > zwierzatka, ale nie wiem co sie do nich zalicza, bo zajmuje sie obrona
                            > > zwierzat. Zdrobnienie oznacza nie tylko czulosc, ale w tym konteksie wg mn
                            > ie
                            > > pogarde dla mojej osoby
                            >
                            > ???? Bynajmniej nie miałam takiej intencji. No, ale skoro masz taką niską
                            > samoocenę...
                            Jak pisalam, nie chodzi o moja niska samoocene, ale o uszczypliwaosc, ktora
                            obniza poziom dyskusji. Bo zamiast
                            odpowiedziec> na moje pytania, postulujesz a to zmiane nazwy, a teraz z kolei
                            uparcie komentujemy nawzajem swoje listy w ten wlasnie sposob - ty napisalas,
                            ja napisalam i dzielimy wlos na cztery.
                            > PS. Obroną zwierzątek i roślinek również (bez złośliwości, podkreślam) też
                            się
                            > zajmuję, na miarę moich skromnych możliwości. Mam dość indiańskie podejście
                            do
                            > tematu życie - nie niszczę żadnego (roślinne i zwierzęce jest dla mnie warte
                            > tyle samo), o ile nie jest mi to istotnie potrzebne do życia. I o ile nie
                            > okazuje się, że użycie naturalnych surowców nie będzie w sumie korzystniejsze
                            > dla środowiska niż sztucznych - nie używam plastikowych toreb, na przykład.
                            >
                            > > Twoje pytanie bylo dla mnie o tyle glupie, ze NIGDY nie napisalam o tym,
                            > ze
                            > > mam czyste sumienie, bo nie zabijam ani zadne zwierze NIGDY nie ginie z
                            > mojego
                            > >
                            > > powodu.
                            >
                            > No dobra, przyjmuję, że nie masz czystego sumienia w kwestii mordowania
                            > zwierząt.

                            Czyste sumienie mam, niezaleznie, czy to przyjmujesz czy nie.
                            > > Nie chwalilam sie moja dieta, to stereotypowa dieta wegetarianska.
                            >
                            > Zdecyduj się w końcu, czy dieta wyznacza twój styl życia (i wtedy jest to
                            > chwalenie się), czy nie, ale wtedy jest pytanie: po co cały ten wątek?
                            >
                            Nie rozumiem tego zwiazku- jelzeli dieta wyznacza czyjs styk zycia, jest to
                            chwalenie sie, orzeka emka. Inaczej nie, orzeka rowniez surowo emka. Wg mnie
                            nielogiczne. Moje pytanie i cel watku zostal wyjasniony w pierwszym poscie.
                            Chyba go nie przeczytalas, bo zaczelas od jakze istotnego problemu zmiany
                            nazwy. Gdybys przeczytala, nie mialabys watpliwosci, po ten watek. To takie
                            proste. Gratuluje indianskiego podejscia do zycia. ALe czy zawiera ono takze
                            pierwiastek tolerancji?

                            > > 4.I powtarzam - wg mnie fakt, czy swoim nozem i widelcem popieram hodowle
                            > > przemyslowa, znaczenie owszem ma.
                            >
                            > Zależy, wobec czego. Z mojego punktu widzenia: popierasz przemysłową hodowlę
                            > roślin, w czym to jest lepsze od analogicznej u zwierząt? Dla mnie w niczym.
                            Na
                            >
                            > polach upraw też giną zwierzęta, czy chociaż wiesz, ile?
                            >
                            > > 5. Slowo belkot jest wg mnie obrazliwe.
                            >
                            > To nie bełkocz.

                            To jest chamskie i po tym nie mam ochoty dalej dyskutowac. Zechciej przyjac do
                            wiadomosci, ze jezeli czegos nie rozumiesz, nie musi to byc belkot. Moze po
                            prostu brak ci poczucia humoru? oczytania? dystansu? nie brak ci za to tupetu
                            >
                            > Dla ulatwienia dodam, ze moj zart
                            > > jezykowy zawiera nawet cytat ze znanego poety, wiec moze i on, kurcze,
                            > > belkotal.
                            >
                            > Achhh, i to według ciebie "uświęca" cytat... Wiesz, Biblię to cytowano nawet
                            > przy krucjatach.
                            >

                            Ulatwienie to nie synonim dla uswiecenia. To byla moja podpowiedz ,ale niewiele
                            ci dala.
                            > > 6: Nie musisz byc pewna tego, czy sadze, ze mam czyste sumienie, bo je mam
                            >
                            > > (patrz wyzej o tolerancji).
                            >
                            > Ja tylko chciałabym zrozumieć, jak można tak tanio kupić sobie spokój
                            sumienia.
                            >
                            > Niezły patent.

                            Dla ciebie jest to tani sposob, dla mnie nie. Kwestia podejscia. ALeten
                            komentarz jest rowniez chamski.

                            >
                            > jajka od kur zyjacych na wolnosci sa o wiele drozsze, ale to logiczne.
                            >
                            > Ja też żywię się takimi jajkami. I już z tego powodu okrzyknięto mnie
                            > morderczynią. Sporo wegetarian tutaj uważa, że jedzenie jakichkolwiek
                            produktów
                            >
                            > odzwierzęcych jest zbrodnią.
                            To sie ich czepiaj, jak juz wczesniej napisalam. Postaraj sie opanowac zlosc i
                            nie czepiaj sie na oslep kazdego, ktory na tym forum ma ine poglady.
                            >
                            > Ale mniejsza jak uwazasz, nie masz prawa pisac do mnie tak
                            > > protekcjonalnym tonem.
                            >
                            > Nakłuwam tylko balonik samozadowolenia, jakim się otoczyłaś. A tak, to boli...


                            Spory balonik samozadowolenia przypuszczam u ciebie.Nie nakluwam go, bo nie mam
                            natury misjonarza za wszelka cene. Protekcyjny ton dotyczy ciebie i sposobu
                            prowadzenia dyskusji, a raczej tego, ze nie uznajesz innych pogladow niz
                            wlasne. To znacznie ogranicza mozliwosc wymiany pogladow.
                            >
                            > > 7. Swiadomosci forum jestem pewna, ale ani Ty ani zaden inny miesozerca
                            >
                            > Nie odpowiedział, bo tu NIE MA MIĘSOŻERCÓW. Tylko wszystkożercy. A ich się o
                            > nic nie pytałaś przecież, prawda? Tłumaczę ci to jak krowie na miedzy, może
                            > wreszcie pojmiesz?


                            Jaci tlumacze dokladnie to samo, ale tez jeszcze nie pojelas. Czy tego chcesz,
                            czy nie , jestes dla mnie miesozerca. DLa mnie i dla wielu innych.



                            Droga emko, nie musisz mi wiecej odpisywac. Mozesz, kiedy zajrzysz do jakiejs
                            ksiazki z zasadami savoir -vivre´u ( podpowiem - dotyczacymi zasad dobrego
                            wychowania). Poniewaz takie dyskusje nie dotycza mojego watku ( ale zeby go
                            znac, trzeba przeczytac, zamiast atakowac, co nie?) i go niepotrzebnie
                            zasmiecaja.
                            Naprawde rozumiem, ze obraza cie slowo miesozerca, moze gdybys nie przejawiala
                            skolnnosci nauczycielki od biologii w polaczeniu z brakiem humoru ( a co gorsza
                            oczytania) i spora dawka przekonania o jednynej slusznosci wlasnych pogladow,
                            bylabym sklonna do ustepstw. Ale tak nie.
                            Ciezko jest dyskutowac z osobami na oslep miotajacymi a to obelgi, polaczone z
                            cynicznymi komentarzami. Rzadko zadarza mi sie prosic kogos o zaniechanie
                            korespondencji , ale tu jestem zmuszona. Daj sobie spokoj. Pozostan takim
                            zacietrzewionym miesozerca, jakim jestes, ale nie drecz mnie tym.
                            • emka_waw Re: oj, emko, emko 02.06.03, 10:06
                              > Odetchnelam z ulga. To byla moja pierwsza, logiczna mysl, ze sie roznia
                              budowa
                              > komorek, ale Twoj agresywny ton mnie przerazil.
                              > Moze wegetarianie nie dziela komorek na lepsze i gorsze ( ja tego nie robie),
                              > ale wiekszosc uwaza, ze z racji budowy ludzkiego organizmu, czlowiek
                              > nie "nadaje sie", jest z natury stworzony do jedzenia pokarmow roslinnych i
                              > mleczynch, z wylaczeniem zwierzecych (o tym napisze wkrotce szerzej). O
                              > podziale lespsze/gorsze, jak widzisz, nie ma mowy.

                              A ja uważam, że człowiek, z racji budowy ludzkiego organizmu i historii
                              ludzkości jest z natury wszystkożercą. I ponieważ każdy człowiek jest inny, to
                              jedni potrzebują więcej pokarmu roślinnego, a inni więcej zwierzęcego. Może cię
                              zainteresuje, że ja akurat znam osobę praktycznie mięsożerną - tak źle trawi
                              pokarmy roślinne, że je niemal wyłącznie mięso. Ot, taki organizm.
                              Wegetarianizm bynajmniej nie jest dietą dla całej ludzkości, co sugerują tu
                              czasami różni rozmówcy.

                              > To mile, ze nie robisz z jedzenia religii, ale to nie powod, zeby obrazac
                              > slowem nawiedzony innych, ktorzy wg ciebie robia.

                              A ty robisz? Jeśli nie, to nie masz się co obrażać.

                              > Jak pisalam, nie chodzi o moja niska samoocene, ale o uszczypliwaosc, ktora
                              > obniza poziom dyskusji.

                              Jestem uszczypliwa, ty jesteś uszczypliwa, generalnie całe to forum jest
                              uszczypliwe (w najlepszym wypadku). Jeśli uważasz moje odpowiedzi za niewarte
                              twoich komentarzy, to nie komentuj, przymusu nie ma.

                              > > No dobra, przyjmuję, że nie masz czystego sumienia w kwestii mordowania
                              > > zwierząt.
                              >
                              > Czyste sumienie mam, niezaleznie, czy to przyjmujesz czy nie.

                              Zdecyduj się w końcu, masz czyste czy nie.
                              > >
                              > Nie rozumiem tego zwiazku- jelzeli dieta wyznacza czyjs styk zycia, jest to
                              > chwalenie sie, orzeka emka. Inaczej nie, orzeka rowniez surowo emka.

                              Źle interpretujesz moje słowa, mnie zarzucasz coś, co sama robisz - nie czytasz
                              tego, co napisałam. Cóż, najwyraźniej sądzisz mnie według siebie.

                              Gratuluje indianskiego podejscia do zycia. ALe czy zawiera ono takze
                              > pierwiastek tolerancji?

                              Oczywiście. Nie wieszam na latarniach ludzi za to, że żywią się inaczej niż ja.
                              (tak, to był sarkazm - żebyś nie miała tym razem problemów z interpretacją). A
                              poważnie - sposób żywienia innych jest zasadniczo mi obojętny. Przestaje być,
                              jeśli czerpią oni z tego poczucie wyższości, a ciekawi mnie, jak można za
                              pomocą sposobu żywienia zyskać spokojny czy też czyste sumienie. Toteż jestem
                              zaciekawiona podstawami takiej postawy i staram się ją zbadać za pomocą pytań,
                              które uparcie ignorujesz.

                              > To jest chamskie i po tym nie mam ochoty dalej dyskutowac. Zechciej przyjac
                              do
                              > wiadomosci, ze jezeli czegos nie rozumiesz, nie musi to byc belkot.

                              A ty przyjąć do wiadomości, że jeśli bełkoczesz momentami, to inaczej tego
                              zinterpretować nie można.

                              Moze po
                              > prostu brak ci poczucia humoru? oczytania? dystansu? nie brak ci za to tupetu

                              ?????? Kompleksy masz, czy co?
                              > >
                              > > Ja tylko chciałabym zrozumieć, jak można tak tanio kupić sobie spokój
                              > sumienia.
                              > >
                              > > Niezły patent.
                              >
                              > Dla ciebie jest to tani sposob, dla mnie nie. Kwestia podejscia. ALeten
                              > komentarz jest rowniez chamski.

                              To już komentowałam i powtarzać się nie będę.

                              Postaraj sie opanowac zlosc i
                              > nie czepiaj sie na oslep kazdego, ktory na tym forum ma ine poglady.

                              Kocioł garnkowi przyganiał, zaczęła od czepiania się mięsożerców (kwestię
                              poprawności definicji chwilowo zawieszam na kołku) a teraz się dziwisz, że ktoś
                              ci pytania zadaje.

                              > Spory balonik samozadowolenia przypuszczam u ciebie.

                              Brak oryginalności.

                              Nie nakluwam go, bo nie mam
                              >
                              > natury misjonarza za wszelka cene.

                              Gdyby to była prawda, wogóle nie zaczęłabyś tego wątku.

                              Protekcyjny ton dotyczy ciebie i sposobu
                              > prowadzenia dyskusji,

                              Protekcyjny ton stosujesz wobec wszystkich, którzy się z tobą nawet odrobinę
                              nie zgadzają...

                              a raczej tego, ze nie uznajesz innych pogladow niz
                              > wlasne.

                              ...co dowodzi braku tolerancji...

                              To znacznie ogranicza mozliwosc wymiany pogladow.

                              ...i faktycznie ogranicza możliwość wymiany poglądów.

                              > Jaci tlumacze dokladnie to samo, ale tez jeszcze nie pojelas. Czy tego
                              chcesz,
                              > czy nie , jestes dla mnie miesozerca.

                              Wprost UWIELBIAM ten arumenet "BO TAK!!!" Nieważne, że słowo przez ciebie użyte
                              jest użyte niezgodnie nawet z jego słownikową definicją - ty ciągle swoje!
                              Tylko jeszcze nie zacznij tupać nóżkami.

                              > Droga emko, nie musisz mi wiecej odpisywac.

                              Nie od ciebie to zależy.

                              Mozesz, kiedy zajrzysz do jakiejs
                              > ksiazki z zasadami savoir -vivre´u ( podpowiem - dotyczacymi zasad dobrego
                              > wychowania).

                              Ach, ten protekcjonalny ton "wiedzącej lepiej". Boże, jaką ty sama sobie robisz
                              antyreklamę...

                              > Naprawde rozumiem, ze obraza cie slowo miesozerca,

                              NIE OBRAŻA MNIE, zrozum to wreszcie, jest po prostu ewidentnie błędnie użyte.

                              moze gdybys nie przejawiala
                              > skolnnosci nauczycielki od biologii w polaczeniu z brakiem humoru ( a co
                              gorsza
                              >
                              > oczytania) i spora dawka przekonania o jednynej slusznosci wlasnych pogladow,
                              > bylabym sklonna do ustepstw. Ale tak nie.

                              No proszę, a mnie od chamów wyzywa... I drugi z twoich ulubionych argumentów -
                              BO NIE!!!

                              > Ciezko jest dyskutowac z osobami na oslep miotajacymi a to obelgi, polaczone
                              z
                              > cynicznymi komentarzami.

                              Wzruszająca autoironia.

                              Rzadko zadarza mi sie prosic kogos o zaniechanie
                              > korespondencji , ale tu jestem zmuszona. Daj sobie spokoj.

                              Jak cię to męczy, to mi nie odpisuj, nie ma przymusu.

                              Pozostan takim
                              > zacietrzewionym miesozerca, jakim jestes, ale nie drecz mnie tym.

                              Pudło! Wedle przytoczonej przez ciebie definicji, jestem roślinożercą!
                          • wojbus Re: oj, Krówko, Krówko... 31.05.03, 09:20
                            emka_waw napisała:

                            > i nie widze powodu,
                            > > zebym ani ja obrazala innych ani mnie obrazano.
                            >
                            > Co do obrażnia - odpowiedź w poście nieco wyżej.
                            >
                            > Jezeli te roznice miedzy zwierzetami a roslinami znasz,
                            > > podziel sie nia i ze mna. Chetnie poszerzam swoja wiedze.
                            >
                            > Trzeba było od razu przyznać się, że nie wiesz. Różnią się budową komórek.
                            > Wszystkie inne różnice to tylko pochodne tego podstawowego faktu. A ja jakoś
                            > nigdy nie rozumiałam, dlaczego miałabym dzielić komórki na gorsze (roślinne,
                            > które można niszczyć jedząc i w inny sposób) i lepsze (zwierzęce, których
                            nie
                            > wolno niszczyć). Możesz mnie uświadomić, dlaczego wegetarianie dzielą
                            organizmy
                            >
                            > żywe na lepsze i gorsze?
                            A może niedługo się spytasz dlaczego miałabyś dzielić komórki na gorsze
                            (zwierzęce) na jeszcze gorsze (roślinne) i lepsze (ludzkie)?
                            • emka_waw Re: oj, Krówko, Krówko... 02.06.03, 10:17
                              > A może niedługo się spytasz dlaczego miałabyś dzielić komórki na gorsze
                              > (zwierzęce) na jeszcze gorsze (roślinne) i lepsze (ludzkie)?

                              Kwestia baaardzo podstawowa - ludzie należą do mojego gatunku. Ochrona własnego
                              gatunku jest jednym z podstawowych praw natury. Jeśli jej nie ma - to może to
                              prowadzić do dwóch skrajności: albo uznajemy zwierzęta za swoich pobratymców
                              (np. wegetarianizm ideologiczny); albo nie uznajemy za takich innych ludzi (np.
                              holocaust). Każdy kij ma dwa końce, a odległość między tymi skrajnościami, jak
                              np. pokazała sekta Najwyższa Prawda w tokijskim metrze, nie jest zbyt duża. To
                              byli i wegetarianie, i mordercy. Nie bierz tego do siebie - chcę jedynie
                              pokazać, że igranie z prawami natury może być bardzo niebezpieczne i może
                              powodować różne dewiacje; generalnie aby być wegetarianinem (w mojej opinii)
                              potrzeba naprawdę wysokiego poziomu moralności, tolerancji i poszanowania życia
                              JAKO TAKIEGO. Czerpanie z tego powodu poczucia wyższości, czy też "spokojnego
                              sumienia" nie jest dla mnie objawem ani tolerancji, ani wysokiego poziomu
                              moralności. Ja osobiście chcę prawa natury zachować, przy zachowaniu
                              poszanowania innego życia na tej planecie - nie zabijam żywych organizmów dla
                              zabawy ani dlatego, że uważam je za coś gorszego: bo te organizmy nie są
                              gorsze - są po prostu inne, należą do innego gatunku.

                              Taka jest moja droga.
    • Gość: krystynaopty Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.biaman.pl 28.05.03, 17:18
      do krystyny opty i innych miesozercow
      boza-krowka 26-05-2003 22:22 odpowiedz na list odpowiedz cytując

      W Twojej odpowiedzi, kiedy skierowalam pozdrowienia do wszystkich z
      nieobciazonym sumieniem, napisalas mi, ze wszyscy moi przodkowie byli
      wszystkozerni i ze jestem tego efektem. Byc moze, tyle ze moja przeszlosc
      mnie specjalnie nie interesuja,

      A to błąd. Jesli nie wiesz skąd idziesz - nie dowiesz się dokąd zajdziesz.
      Żyjąc tylko "tu i teraz" pozbawiasz się ważnej rzeczy - tracisz
      perspektywę umieszczoną także w czasie. I dotyczy to nie tylko Ciebie
      jako jednostki, ale genów jakie odziedziczyłaś i ewentualnie przekażesz
      dalej, niczym pałeczkę w sztafecie, następnym ludzkim pokoleniom swojego
      rodu. Masz na to wpływ i lepiej z tego sobie zdawać sprawę.

      Wiekszosc produktow miesnych, ktore laduja na Twoim talerzu i talerzach
      innych miesozercow ma dluga historie. Zacznijmy od rzezni. Otoz jak

      [...]
      Dużo słów - dużo demagogii.
      [...]
      Takie zwierzeta sa w wyniku stresu zwiazanego i bolem i smiertelnym
      strachem, nabuzowane wrecz adrenalina.

      A zobacz na forum jak nabuzowany jest Wojbus ;)))
      (mówię oczywiście o tym, który bezpardonowo przywłaszczył sobie nick innego
      forumowicza, ciekawe dlaczego to zrobił?)

      Naladowane sa nia oczywiscie wszystkie zwierzeta w rzezni,
      ktore czuja smierc innych zwierzat, ale przynajmiej jedna trzecia
      z nich jest adreanlina naladowana szczegolnie. Zgodnie z lancuchem
      pokarmowym, adreanlina ta wedruje spokojnie do organizmu miesozercy,
      dostarczana jest latami, a
      miesozerca jak kazdy inny mieszkaniec tej planety, produkuje wystarczajaca
      ilosc swojej wlasnej adrenaliny (zwyczajny, codzienny stres) i jeszcze
      pobiera dodatkowa.

      Dokładnie tak jest w całej przyrodzie, absolutnie w każdym środowisku.
      Pooglądaj trochę chociażby na Discovery życie na sawannie. Masz
      wyidealizowany obraz przyrody, natury, żyjesz w nierealnym świecie
      i tym samym wprowadzasz siebie w błąd i tym samym w błędne wnioski
      i błędne decyzje.

      Tym np. wyjasniaja lekarze typowe "przypadlosci"
      wegetarian, zyjacych pare lat na bezmiesnej diecie - niskie cisnienie i
      spokojne, lagodnie usposobienie.

      Taaa... np. Wojbusa ;)))
      (tego fałszywego oczywiście).

      Wegetarianie nie otrzymuja bowiem
      dodatkowej porcji adrenaliny, tak naprawde nikomu niepotrzebnej.

      Za to sami ją produkują w nadmiarze. Boża-krówko, zrozum - ludzki
      organizm ma tak wspaniale wypracowaną przez miliony lat ewolucji
      możliwość metabolicznych przystosowań, że potrafi z najgorszego
      zjedzonego byleczego wyciągnąć co się da (patrz: obozy koncentracyjne),
      ale każde żywe stworzenie dąży do tego, aby zjadać jak najlepsze kąski.

      Wezmy np. swinie, cierpiace obecnie masowo na zwyrodnienie stawow.
      Spowodowane jest ono faszerowaniem zwierzat hormonami,

      A popatrz co robi społeczeństwo ze sobą? Nawet młodzi ludzie też faszerują
      siebie hormonami, a dlaczego? Bo źle się żywią i organizm nie ma z czego
      produkować hormonów, dlatego potrzebują ich z zewnątrz. Zabawa ze
      sterydami zawsze źle się kończy. Bulimie, anoreksje, napady
      żarłoczności, wstręt do jedzenia, agresja itd. to wszystko ma swój
      początek w systematycznym niedożywieniu.

      aby szybciej rosly i trzymaniem ich w ciasnych
      klatkach, aby szybciej tyly.

      Tak samo wmawia się rodzicom, że jak dziecko jest dorodne, pulchne
      i szybko rośnie to jest to powód do dumy, a tuczenie prosiąt i kurczaków
      jest złe.

      Swinie dlatego choruja na zwyrodnienie stawow, bo nie moga utrzymac
      zbyt ciezkich dla swojego gatunku cial na wlasnych nogach.

      Zupełnie jak u ludzi.

      Wlascicie zmuszono w ten sposob krowy do kanibalizmu.

      Zgadza się, ten kij ma dwa końce, jak każdy inny - nie wolno bezkarnie
      łamać praw przyrody.

      Najgorzej - o ile mozna w ogole tak powiedziec -
      dotknela kury hodowla przemyslowa.
      [...]
      Efekty byly szokujace - kury zyjace w klatce
      drucianej dlugo nie byly w stanie nauczyc sie refleksu wydziobywania
      robakow z ziemi, mozolnie uczyly sie siadac na grzedzie, prowadzic
      wlasciwe dla swojego gatunku zycie.

      Dokładnie to samo dzieje się z człowiekiem - ludzie żyjący w miastach,
      z dala od natury zatracają refleks sięgania po właściwy dla siebie
      pokarm, żywią się produktami przemysłowymi, których głównym składnikiem
      jest woda i cukier + chemia. Dzieci wychowywane w blokowiskach uczą się
      przyrody i symbiozy z nią z telewizji - a efekt tego jest żałosny,
      a nawet tragiczny. W telewizji jest więcej cukrowych reklam niż
      programów edukacyjnych.

      Zreszta 2 z 3 kur stresu zwiaznego z radykalna zmiana
      warunkow zycia na korzysc naturalnych, nie wytrzymalo. To tylko dowod, co
      robi czlowiek zwierzetom w rmamach hodlowli przemyslowej).

      Tak masz rację, takie pazerne na zysk poczynania producentów,
      w efekcie prowadzą do... popularyzacji wegetarianizmu, niestety.
      I cierpią tu nie tylko źle traktowane zwierzęta, ucierpią też sami
      producenci (i z takim procederem należy walczyć - jestem za), ucierpią
      też sami ludzie, którzy z takich emocjonalnych, ideologicznych powodów
      wybierają wybiórczą dietę - np. wegetarianizm.
      Emocje to zły doradca. Dla mnie jest to zwykłe: "Na złość mamie niech
      mi uszy zmarzną."
      I ciekawy fragment z "Żywienia Człowieka - Podstawy nauki o żywieniu)
      Wyd. PWN pod red. J. Gawęckiego i L. Hryniewieckiego str. 447 Cytuję:
      --------------------------------------------------------
      Konsekwencje zdrowotne żywienia wegetariańskiego
      1. Zwiększone zagrożenie (choroby występujące częściej):
      - niedorozwój fizyczny i umyslowy
      - marasmus i kwashiorkor
      - niedokrwistość megablastyczna
      - krzywica
      - osteomalacja
      - neuropatie (ataksja rdzeniowa)
      - biegunki
      - zaburzenia miesiączkowania koniec cytatu.
      --------------------------------------------------

      Ale powtarzam - nie zalezy mi specjalnie na epatowaniu miesozercow
      szokujacymi obrazami, bo nie podejrzewam miesozercow o zbyt wiele
      wspolczucia i empatii.

      Mylisz się, współczucie i empatia nie ma związku z jedzeniem lub
      niejedzeniem mięsa. Jest to wyższa wrażliwość umysłu, im bardziej
      prymitywny organizm, tym mniejsza wrazliwość na inne organizmy żywe.
      Z kotem, psem (mięsożercami) łatwo się zaprzyjaźnić, a nawet poczuć
      ich miłość, z królikiem (trawojadem)- chyba Ci się to nie uda.

      Ale takie mieso - nafaszerowane hormonami, mieso
      zadziobujacych sie z ciasnoty kur,

      Dokładnie to samo będzie z ludźmi, gdy natura na swój sposób nie
      zatrzyma procesu rozmnażania się ludzi na tej planiecie.
      Zadziobiemy się...

      Tyle tylko ze walka o klienta odbywa sie tutaj na cialach tych,
      ktorzy protestowac nie moga. Swinie nie urzadza protestu.

      Słusznie. Warto to nagłaśniać i potępiać. Klient powinien więcej
      wiedzieć, niż obecnie wie i kupować tam, gdzie hodowla jest prowadzona
      prawidłowo.

      Wiec juz sie chyba nie dziwisz, skad duma z mojego czystego sumienia.
      Rozumiem Cię - to jest Twoja indywidualna forma protesu przeciw
      męczeniu zwierząt hodowlanych. Natomiast dyskusyjna jest tego
      skuteczność w ograniczaniu ciepienia. Ten kij też ma dwa końce.

      Ja do tego poprzez moaj diete nie dokladam reki i robie to oczywiscie
      swiadomie.

      To tylko złudzenie.

      Jedzenie miesa ma jeszcze wymiar energetyczny. Wyprodukowanie
      kilograma miesa jest o wiele drozsze niz wyprodukowanie kilograma
      soi. Nie mam przy sobie aktualnych danych, ale mozna mi uwierzyc na slowo.
      Soja np. nie potrzebuje paszy przez caly rok. Takze koszta utylizacji
      odpadow odzwierzecych sa ogromne, a hodowla roslinna takich problemow
      nie stwarza.

      Próbujesz w ten sposób wyeliminować zwierzęta z łańcucha pokarmo
      • wojbus Re: do krystyny opty i innych miesozercow 28.05.03, 20:31

        >
        > A zobacz na forum jak nabuzowany jest Wojbus ;)))
        > (mówię oczywiście o tym, który bezpardonowo przywłaszczył sobie nick
        innego
        > forumowicza, ciekawe dlaczego to zrobił?)

        hehe, cześć Krysia! Nie zauważyłaś, że agresywnie zwracam się tylko i
        wyłącznie do Lecha Rugały? Jeżeli kogokolwiek wyzywam lub obrażam to tylko
        Lecha w myśl zasady agresja rodzi agresję. Jak Lechu wali agresją na tym forum
        to ja mu tylko odbijam ją jak lustereczko.
        >
        > Taaa... np. Wojbusa ;)))
        > (tego fałszywego oczywiście).

        hehe

        > I ciekawy fragment z "Żywienia Człowieka - Podstawy nauki o żywieniu)
        > Wyd. PWN pod red. J. Gawęckiego i L. Hryniewieckiego str. 447 Cytuję:
        > --------------------------------------------------------
        > Konsekwencje zdrowotne żywienia wegetariańskiego
        > 1. Zwiększone zagrożenie (choroby występujące częściej):
        > - niedorozwój fizyczny i umyslowy
        > - marasmus i kwashiorkor
        > - niedokrwistość megablastyczna
        > - krzywica
        > - osteomalacja
        > - neuropatie (ataksja rdzeniowa)
        > - biegunki
        > - zaburzenia miesiączkowania koniec cytatu.
        > --------------------------------------------------

        że się nie wstydzą tak pisać, hehe, rozumiem jakby napisali braki B12, żelaza
        itp. ale aż takie bzdury nie mające pokrycia w rzeczywistości jak np.
        niedorozwój fizyczny i umysłowy - obrażają ponad miliard ludzi na świecie w
        tym wielu wybitnch naukowców. PWN wydając takie coś zrównał się z
        wydawnictwami pogromców sekt, piszącymi totalne bzdury.

        > Próbujesz w ten sposób wyeliminować zwierzęta z łańcucha pokarmo

        Są zwierzęta roślinożerne na szczycie łańcucha pokarmowego (np. słoń) to
        dlaczego człowiek nie może też być na szczycie łańcucha pokarmowego jako
        roślinożerca.
        • Gość: Lech Wojbus - Hitler: te same argumenty IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 28.05.03, 20:54
          wojbus napisał:

          [ciach...]

          > Są zwierzęta roślinożerne na szczycie łańcucha pokarmowego (np. słoń) to
          > dlaczego człowiek nie może też być na szczycie łańcucha pokarmowego jako
          > roślinożerca.

          Biografowie Hitlera opisali, że często w taki właśnie sposób przekonywał swoich
          generałów, którzy towarzyszyli mu przy obiedzie i patrzyli, że na jego talerzu
          nie ma mięsa. Mówił im: "słoń też nie je mięsa, a przecież to najsilniejsze
          zwierzę" czy coś w tym rodzaju. Już Hitler stosował te same argumenty co
          wojbus , a co jeszcze się rzuca w oczt, to taka sama agresywna postawa, te same
          histeryczne wprost uwielbienia dla własnych racji i podobnie dyktatorskie w
          swym charakterze tyrady...
          • wojbus Re: Lech - Hitler: te same fobie 28.05.03, 21:47
            Gość portalu: Lech napisał(a):

            > wojbus napisał:
            >
            > [ciach...]
            >
            > > Są zwierzęta roślinożerne na szczycie łańcucha pokarmowego (np. słoń) to
            > > dlaczego człowiek nie może też być na szczycie łańcucha pokarmowego jako
            > > roślinożerca.
            >
            > Biografowie Hitlera opisali, że często w taki właśnie sposób przekonywał
            swoich
            >
            > generałów, którzy towarzyszyli mu przy obiedzie i patrzyli, że na jego
            talerzu
            > nie ma mięsa. Mówił im: "słoń też nie je mięsa, a przecież to najsilniejsze
            > zwierzę" czy coś w tym rodzaju. Już Hitler stosował te same argumenty co
            > wojbus , a co jeszcze się rzuca w oczt, to taka sama agresywna postawa, te
            same
            >
            > histeryczne wprost uwielbienia dla własnych racji i podobnie dyktatorskie w
            > swym charakterze tyrady...

            Hitler podobnie jak Lech nienawidził innych kultur i narodowości. Lech
            histerycznie reaguje na wszystko co jest związane z ISCONEM, weganizmem i
            ogólnie filozofią orientalną. Lech jest również dyktatorem - chciałby
            wszystkich zmusić do picia jogurtu bo sam lubi jogurt. Lech ma patologiczne
            myślenie (np. wątek rolnik-siekiera). Lecha uważają za schizofrenika na
            każdyn forum - z forum PTTK to go nawet wywalili - zablokowali i usuneli
            wszystkie jego wypociny.
            • Gość: Lechu Wojbus kłamie jak z nut IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 28.05.03, 22:04
              wojbus napisał:


              > Hitler podobnie jak Lech nienawidził innych kultur i narodowości.

              Właśnie wojbus nienawidzi innych ludzi tak jak Hitler. On gardził Zydmi szydząc
              sobie m.in. z ich sposobu żywienia, nazywając ich "wszarzami", "podludźmi"
              itp. . Wojbus też nienawidzi innych ludzi i nazywa
              ich "padlinożercami", "trupojadami" itp. obełżywymi wyzwiskami.

              [ciach.. bo kłamstwa...]

              > Lecha uważają za schizofrenika na
              > każdyn forum - z forum PTTK to go nawet wywalili - zablokowali i usuneli
              > wszystkie jego wypociny.

              To też obrzydliwe kłamstwo. W jednym z wątków wojbus podał link, który nie
              istnieje.
              Ja na to forum cały czas pisuję i łatwo można sprawdzić. Oto przykład:
              www.pttk.pl/forum/watek.php?w=4570
              Kiedy "wojbus" przestanie podszywać się pod właściwego Wojbusa? Kiedy
              przestanie kłamać i ubliżać dyskutantom
              od "mięsożerców", "trupożerców", "padlinożerców"...?


              • wojbus Re: Lech kłamie jak z nut 29.05.03, 08:08
                Gość portalu: Lechu napisał(a):

                > wojbus napisał:
                >
                >
                > > Hitler podobnie jak Lech nienawidził innych kultur i narodowości.
                >
                > Właśnie wojbus nienawidzi innych ludzi tak jak Hitler.

                To Ty nienawidzisz ludzi (wegan, ludzi innej kultury czy wyznania np. ISCON,
                Misja Czaitani, Świadkowie Jehowy - Hitler też nienawidził Świadków Jehowy, w
                obozach mieli specjalne oznaczenia tak jak np. Żydzi)

                >
                > > Lecha uważają za schizofrenika na
                > > każdyn forum - z forum PTTK to go nawet wywalili - zablokowali i usuneli
                > > wszystkie jego wypociny.
                >
                > To też obrzydliwe kłamstwo. W jednym z wątków wojbus podał link, który nie
                > istnieje.

                Kiedy go podawałem (23,05,2003)to istniał, nawet skopiowałem z niego tekst i
                wkleiłem na forum. Oto ten skopiowany tekst, nic nie poprawiany:

                "Reklamę obiektów PTTK...

                Autor: Lech [80.50.131.235]

                Data: 2003-04-24 23:02:45

                "Uwaga Moderatora!!!
                Treść wiadomości została usunięta, a jej autor ma czasowo zablokowany dostęp
                do Forum PTTK.
                Powtórnie apeluję o nie rozgrywanie konfliktów personalnych na łamach Forum
                PTTK. Szanownym Kolegom Dyskutantom przypominam, że do rozwiązywania sporów
                istnieje w Towarzystwie statutowa struktura Sądów Koleżeńskich.
                Łukasz Aranowski"

                Teraz przeczytałem , że "autor ma CZASOWO zablokowany dostęp" więc się pewnie
                zlitowali nad Tobą , ale do czasu jak znowu coś nie naszczekasz kłamliwego.
                Jak kiedyś kłamliwie naszczekałeś na ISCON to usunięto całą Twoją stronę WWW.
                Jak Łobaczewska kłamliwie naszczekała na Misję Czaitanii nazywając ich sektą
                to znalazła się w Sądzie i przegrała sprawę.
                Argumenty pogromców pseudosekt są śmieszne: nie jesz mięsa i uprawiasz
                medytację- jesteś sekciarzem.
                Sekciarzami są pogromcy sekt, gdyż tak wypiorą mózg swoim członkom, że zrobią
                z nich bezmózgich "żółnierzy" do walki z innymi kulturami i wyznaniami
                (przykład Lech Rugała).


                • Gość: Lech fałszywy wojbus = Goebels IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 29.05.03, 09:29
                  wojbus napisał:

                  [ciach, bo kolejne kłamstwo i uprawianie fałszywej propagandy w stylu Goebelsa -
                  ministra propagandy III Rzeszy...

                  > Teraz przeczytałem , że "autor ma CZASOWO zablokowany dostęp" więc się pewnie
                  > zlitowali nad Tobą , ale do czasu jak znowu coś nie naszczekasz kłamliwego.

                  Szkoda, że teraz wojbus (ten fałszywy) nie przeczytał i nie porównał nr IP i
                  nie pomyślał, że nie tylko jeden Lech istnieje w sieci... To nie pierwsze, że
                  ktoś używa mojego imienia (zresztą nie jest zastrzeżonme), tak jak wojbus
                  podszywa się pod innego (prawdziwego) Wojbusa. Gdyby trochę pomyślał, to by
                  porównał nr IP.
                  A tak wojbus (ten fałszywy) szczeka jak pies i uprawia kłamliwą propagandę na
                  tematy nie dotyczące tego forum.
                  • wojbus Re: Lech = nawiedzony sekciarz 29.05.03, 11:32
                    Gość portalu: Lech napisał(a):

                    > wojbus napisał:
                    >
                    > [ciach, bo kolejne kłamstwo i uprawianie fałszywej propagandy w stylu
                    Goebelsa
                    > -
                    > ministra propagandy III Rzeszy...
                    >
                    > > Teraz przeczytałem , że "autor ma CZASOWO zablokowany dostęp" więc się pew
                    > nie
                    > > zlitowali nad Tobą , ale do czasu jak znowu coś nie naszczekasz kłamliwego
                    > .
                    >
                    > Szkoda, że teraz wojbus (ten fałszywy) nie przeczytał i nie porównał nr IP i
                    > nie pomyślał, że nie tylko jeden Lech istnieje w sieci... To nie pierwsze,
                    że
                    > ktoś używa mojego imienia (zresztą nie jest zastrzeżonme), tak jak wojbus
                    > podszywa się pod innego (prawdziwego)

                    prawdziwego? A co on ma jakiś certyfikat oryginalności? a może ma zastrzeżony
                    nick?

                    Wojbusa. Gdyby trochę pomyślał, to by
                    > porównał nr IP.
                    > A tak wojbus (ten fałszywy) szczeka jak pies i uprawia kłamliwą propagandę
                    na
                    > tematy nie dotyczące tego forum.

                    Po pierwsze IP nie ma nic do rzeczy, ale o tym za chwilę.
                    Po drugie Ty uprawiasz kłamliwą propagandę na tematy nie dotyczące forum
                    KUCHNIA wegetarianizm.
                    IP to żadne tłumaczenie. Jest jeden tylko Lech fanatyk na forum PTTK, który
                    się kłóci ze wszystkimi i zmienia nr IP. Kiedyś też szczekałeś z innego nr IP.

                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=353&w=549244
                    IP mozna sobie zmienić również nie wychodząc z domu.
                  • wojbus Lech kłamca 29.05.03, 11:45
                    Gdyby trochę pomyślał, to by
                    > porównał nr IP.
                    Na forum PTTK za każdym wpisem można mieć inny IP więc się nie tłumacz. (na
                    tym forum też można sobie zmienić IP ale to już trochę roboty , a na forum
                    PTTK losowo rzuca IP)

                    Tu sam dałeś link i się przyznałeś , że to Ty:

                    Wiosenny Rajd Turystów

                    Autor: Lech [80.50.130.251]

                    Data: 2003-05-27 09:03:20

                    www.pttk.pl/forum/watek.php?w=4570
                    Zakamuflowana cenzura...

                    Autor: Lech Rugała [80.50.129.99]

                    Data: 2003-03-03 14:59:13

                    www.pttk.pl/forum/wiadomosc.php?id=2984
                    Propozycje do przepisów

                    Autor: Lech Rugała [80.50.152.28]

                    Data: 2003-02-04 23:37:58

                    www.pttk.pl/forum/wiadomosc.php?id=1926
                    Trzy wypowiedzi Lecha - trzy różne IP.
                    Nie mogę ssię doczekać kiedy Cię znowu zablokują za szczekanie hehehehe
      • Gość: boza-krowka do krystyny ,ale i do innych miesozercow IP: *.dip.t-dialin.net 28.05.03, 22:23
        Droga KRystyno,
        Przede wszystkim wielkie dzieki za odpowiedz, bo stworzenie tego nowego watku
        poprzedzila nasza dyskusja. Jeszcze raz dzieki. ALe by bylo, gdyby watek do
        Krystyny Opty przemilczalabys)))) Ale tyle uprzejmosci.
        Jesli chodz i moja przeszlosc i zycie "tu i teraz", moja wypowiedz na ten temat
        odnosila sie li i jednynie do kwestii jedzenia. Prosze Cie, nie pouczaj mnie,
        jak mam zyc i jaki mam miec stosunek do przeszlosci. Tyle ze kwesti zywienia
        moich przodkow ani zmienic nie moge ani nie ma ona wyplywu na moja obecna
        diete. Mysle, ze chyba wstarczajaco jasno wyjasnilam swoje stanowisko w kwestii
        roli przeszlosci w moim zyciu. Nie masz ani Ty ani ja, Krystyno, wplywu na
        swoich przodkow, mogliby byc to co gorsza jacys szubrawcy ( to tryb
        przypuszczajacy, Krystyno), wiec zostaw przynajmniej moich przodkow w spokoju.
        Co do zwierzat - piszesz, ze duzo demagogii. Hm, kolejny miesozerca mi to
        zaruca, ale nie pisze konktetnie, gdzie ja w mojej wypowiedzi zobaczyl? Nie ma
        afer zwiazanych z hormonami? Hodowla przemyslowa to raj dla zwierzat? Pisze o
        raporcie niemieckim, jakiego nigdy nie bylo? Adreanliny w przyrodzie nie ma????
        Byloby milo podac przyklad owej demagogii.
        Co do naladowania Wojbusa - b. slusznie on Ci odpowiedzial, na kogo tak
        reaguje. Ja np. w korespondencji z Wojbusem mam b. mile doswiadczenia, czego
        nie moge napisac o z satysfakcja atakujacym na oslep Lechu. Poza tym chcialam
        tez napisac, ze wlasnie wypowiedzi wielu miesozercow to tez niezly show
        adrenaliny.
        A zycia na sawannie nie da sie porownac z zyciem tutaj, chocby sie nawet bardzo
        chcialo. Jesli lew poluje na zebre, zabija ja natychmiast. Natomiast proces
        zabijania zwierzecia w rzezni troche dluzej trwa i kazde zwierze ma
        dostatecznie duzo czasu, zeby sie adrenalina naladowac. A wspomniana jedna
        trzecia ma nawet bardzo duzo czasu.
        No i co za cudowne wyjasnienie - zwierzata przemyslowi przedsiebiorcy - hodowcy
        laduja hormonami, bo tak robia wszyscy inni, czytaj ludzie. Otoz ani ja ani
        nikt mi blizej nie znany nie laduje sie hormonami. A jak wyjasnisz antybiotyki?
        Tez sie wszyscy dookola nimi laduja i hodowcy naiwnie nasladuja ludzi? A co z
        roznymi nowosciami, odkrywanymi od czasu do czasu a to w karmie a to w miesie?
        A przyczyny anoeksji, bulimii itp. sa o wiele b. skomplikowane niz tylko
        wyliczone przez Ciebie rzekome systematyczne niedozywienie. Anoreksje wielu
        psychologow wywodzi z niezdrowych ukladow w rodzinie, dominajaca matka i
        perfekcjonizm dotkneitej nia osoby. Niedozywienie jest w Afryce.
        Oczywiscie, ze tuczenie prosiakow i kur jest zle, napisalam Ci chyba dokladnie
        na czym ono polega. I to porownanie, ze ludzie cierpia tak samo na
        zwyrodnienia stawow, bo sa za grubi. Ale czlowieka nikt nie zmusza do jedzenia,
        nie stawia w klatce? Czyzby umknela mi jakas sekta dokarmiaczy, kiedy sie tak
        skupialam na zwierzetach? Porownywanie zwierzat zamknietych w klatce do ludzmi,
        dysponujacymi wolna wola, jest cyniczne. I slowo cyniczne to bardzo mile
        okreslienie na Twoje porownanie.
        I potem, kiedy potownujesz opisany przeze mnie eksperyment z kurami do ludzi
        odzywiajacych sie chemia, znowu to samo. Czy tych ludzi ktos do tego zmusza?
        Czy wylaczaja masowo swoje mozgi pod wplywem reklam? Czy konsument nie moze
        przed kupnem spojrzec na sklad produktu i po zobaczeniu paru symboli E odlozyc
        na miejsce? Czy krowa, swinia, kura ma takie same mozliwosci? Czy krowa moze
        odrzucic pokarm z maczka kostna? Czy swinia moze powiedziec - klatke zniose,
        ale hormony - nie, dziekuje? Czy kura ma wyjsc z klatki? To co piszesz,
        Krystyno, jest demagogogia - przyklady dreczenia czlowieka przez (niech zgadne)
        przemysl spozyczwy? przemysl reklamowy? przez wlasny umysl?
        Bylabym ciekawa, z ktorego roku pochodzi ksiazka, z ktorej cytowalas. Porzadna
        bibliografia podaje takie dane oprocz wydawnictwa, autora i strony. Otoz,
        uwaga, ale srodowisko lekarskie zmienia swoje nastawienie do wegetarianizmu. A
        moze moj przyklad - jestem 15 lat wegetarianka, w tym czasie mialam 2 razy
        katar, jedno przeziebienie i jedna grype (bylam b. chorowitym dzieckiem). Ani o
        anemii nie bylo mowy - ostani taz robilam badnaie krwi przed miesiacem. Na
        inne - przyznam generalnie tajemnicze przypadlosci - jak przypuszczam nie
        cierpie, bo sie na nie lecze.
        O empatii piszac, mialam na mysli wrazliwosc na krzywde. Slaba ona jest, skoro
        opisanych przeze mnie warunkow zwierzat w hodowli i zrezni nie komentujesz ani
        slowem. Skad wiesz, w stosunku do jakich zwierzat moge odczuwac empatie, a do
        jakich nie? Pisalam duzo o krowie - takim duzym trawojadzie, zmuszonym do
        miesozerstwa.
        Jakim zludzeniem jest moje poczucie czystego sumienia? Co jeszcze mozesz
        napisac oprocz wszystko wiedzacego ,asle niestety nic nie mowiacego
        stwiedzenia? Ze mi sie zdaje, ze mi mama zawsze wrzucala gnata do garnka, a ja
        nie widzialam?
        Nie probuje wyeliminiwac nikogo z lancucha pokarmowego. Robilabym to, gdybym
        byla dyktatorem zabraniajacy jesc ludziom mieso, a jestem mala, nic nie
        znaczaca boza krowka. Tylko pisze o kosztach produkcji miesa (chyba nie
        zaprzeczysz, ze soja wygrywa w tej konkurencji, czyja produkcja jest tansza), o
        elimnacji nie ma w moim liscie ani slowa.
        pozdrawiam
    • Gość: krystynaopty Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.biaman.pl 28.05.03, 22:42

      ... c.d.
      Próbujesz w ten sposób wyeliminować zwierzęta z łańcucha pokarmowego i z
      mozliwości życia wszystkich zwierząt hodowlanych. Jeśli wszyscy ludzie
      jedliby
      tylko rośliny, to krowy, owce, kozy, kury, gęsi, kaczki itd. nie miałyby
      racji bytu. Nikt by ich nie hodował dla kaprysu, krowa nie nadaje się do
      spacerów na smyczy ;)
      W efekcie całe to towarzystwo zdziczałoby i natychmiast zaistnieliby
      amatorzy na ich smaczne mięsko w postaci drapieżników - orły, sokoły, sowy,
      wilki, rysie itd.
      A wegetarianie mieliby okazje widzieć polowanie na własne oczy. Tak, czy
      inaczej byłoby im to nawet na rękę, w końcu takie dziki, czy zające lubiłyby
      się paść na waszych polach uprawnych z waszymi warzywami i przestałoby się
      Wam, drodzy wegetarianie, podobać, że Wy ciężko uprawiacie swoje marchewki i
      sałatę, a tu przyjdzie taki dzik na gotowe i wam bezczelnie to zje bez
      pytania. Konkurencja - to jest konkurecja. To co dzisiaj Wam nie
      przeszkadza, w innej sytuacji zaczęłoby przeszkadzać. I przestałabyś tak
      lubić świnki, gdyby Ci zryły Twój ogródek.

      > Zreszta jak to juz kiedys wyliczyli jacys spryciarze, gdyby wszyscy
      mieszkancy naszej Ziemi chcieliby odzywiac tak jak robia to mieszkanyc
      krajow przemylowionych (a pod wzgledem jakosci i ilosci spozywanych pokarmow
      smialo mozna Polske do takich krajow zaliczyc), mogliby sie wypchac. Ziemia
      > jest za mala na mieso dla wszystkich.

      Błąd we wnioskowaniu - to nie Ziemia jest za mała, to stanowczo za dużo jest
      ludzi na tej Ziemi i dlatego stała się niewydolna, żeby tworzyć godne
      warunki do egzystencji wszystkim zwierzętom, nie tylko czlowiekowi.

      > Produkcja miesa to ogromna ilosc energii na kazdym jej etapie.

      Kraje w których społeczeństwo jest najgorzej żywione - rodzi się liczne
      potomstwo. To nie mięsożercy napędzają wyż demograficzny, a wręcz
      przeciwnie.

      > To tyle, Krystyno, na temat dlaczego mam czyste sumienie. Moi przodkowie
      nie
      zajmuja mnie specjalnie, ba, moze byli to nawet jacys straszni
      miesozercy,
      > nie mam na to wplywu i koniec. Przeszlosc nie jest argumentem.

      I za to kiedyś zapłacisz swoja cenę, czego oczywiście Ci wcale nie życzę, ale
      zwyczajnie ostrzegam.

      > Niestety - ze pozwole sobie na zlosliwosc - o Twojej odpowiedzi,
      zawierajacej zbitke paru tez,
      polana protekcjonalnym tonem, powiedziec tego nie mozna. Za to za drugim
      razem na szczescie nie popelnilas tego samego bledu. O ile wczesniej
      kazda
      wypowiedz na lamach forum okraszalas jakims cytatem (a to Fromm, ponadto
      jeszcze gdzies widzialam Twoj podpis), w Twojej ostatniej wypowiedzi jest
      > tylko ow banal o diecie i rozumie.

      To nie jest banał. Gdybyś więcej wiedziała, dłużej żyła, więcej doświadczyła
      i przeanalizowała diety różnych ludzi, różnych nacji i ich efekty - może też
      byś ten "banał" zrozumiała.

      > Oczywiscie nawet male dziecko tyle rozumu,
      > zeby zdecydowac, co chce jesc, a co nie.

      Taki ma "rozum", że wkłada do buzi wszystko, co ma pod ręką, nie tylko
      jedzenie. Nie sądziłam, że nawet takich faktów nie dostrzegasz.

      A co do cytatów:
      Z potoku słów różnych ludzi wybieram (jak w diecie optymalnej) - najlepsze
      kąski, najmądrzejszych ludzi.

      Pozdrawiam
      Krystyna

      Ludzkość nie może znieść zbyt wielkiej dawki rzeczywistości.
      Thomas Stearns Eliot
      • Gość: boza-krowka Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.dip.t-dialin.net 28.05.03, 22:57
        Krystyno!! Zmiluj sie i nie opowiadaj mi, ze kraje, w ktorych sie rodzi liczne
        potomstwo, sa zle odzywione. Po pierwsze - kraj nie moze byc zle ani dobrze
        odzywiony, tylko jego mieszkancy (ale to czepianie sie slow, oki). Po drugie -
        studiuje socjologie i kwestia zbyt duzej liczby potomstwa nie zalezy od sposobu
        jedzenia. Krystyno, socjodzy by Cie serdecznie wysmiali. Slowo, opisze Ci
        kiedys, to nb. b. ciekawy i skomplikowany temat, ale piszac takie rzeczy
        osmieszasz sie calkowicie. To jeszce gorsze od Twojego pogladu laczacego
        anoreksje z niedozywiemiem (anoreksja wystepuje wylacznie w krajach wysoko
        rozwnietych, gdzie zywnosc jest tania i latwo dostepna, anoreksja jest znana
        tylko w krajach wysoko rozwninietych)
        Co do malego dziecka - myslalam o sytuacji, kiedy wciskasz rzeczy, ktorych ono
        nie lubi. Juz male dziecko potrafi miec silnie wyksztalcoyn poglad w tej
        kwestii - na pewno Ci mama opowiadala, co lubilas jesc, a co nie i to od
        najmlodszych lat.
        Poza tym, Krystyno, piszesz o moim zbyt malym doswiadczeniu itp(skad te
        wnioski??) i o tym, ze za malo znam diety innych nacji. Czy mam rozumiec, ze Ty
        znasz je lepiej? To skad w takim razie te nonsensy o korelacji dbyt duzej
        ilosci potomstwa i niedozywieniu?
        pozdrawiam
        • emka_waw Re: do krystyny opty i innych miesozercow 29.05.03, 11:02
          Jedna prośba:
          Wszystkożerców, a nie mięsożerców. Już ci tłumaczyłam, dość długo, że chyba nie
          ma ludzi żywiących się wyłącznie mięsem. Nawet ty powinnaś to w końcu pojąć.

          Jeden komentarz ogólny i znowu pytanko: dlaczego na naszej kochanej planetce
          jest taki przerost ludzi, wycinane są lasy i jałowiona jest gleba? Odpowiem, bo
          jak zwykle się wymigasz. Bo kiedyś ludzie zaczęli prowadzi osiadły tryb życia i
          UPRAWIAĆ ZIEMIĘ. Niestety, dewastacja Ziemii zaczęła się od rolnictwa -
          wycinanie lasów pod uprawy, jałowienie i stepowienie gleb... Hodowla takich
          wymagań nie miała. Smutne prawda? Ale taka właśnie jest geneza cywilizacji.
          • Gość: krystynaopty Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.biaman.pl 29.05.03, 16:20
            emka_waw napisała:

            > Jedna prośba:
            > Wszystkożerców, a nie mięsożerców. Już ci tłumaczyłam, dość długo, że chyba
            nie
            > ma ludzi żywiących się wyłącznie mięsem. Nawet ty powinnaś to w końcu pojąć.

            Niestety, boża-krówka nie ma czasu tego pojąć, bo jest zajęta studiowaniem.

            > Jeden komentarz ogólny i znowu pytanko: dlaczego na naszej kochanej planetce
            > jest taki przerost ludzi, wycinane są lasy i jałowiona jest gleba? Odpowiem,
            bo jak zwykle się wymigasz. Bo kiedyś ludzie zaczęli prowadzi osiadły tryb
            życia i UPRAWIAĆ ZIEMIĘ. Niestety, dewastacja Ziemii zaczęła się od rolnictwa -
            > wycinanie lasów pod uprawy, jałowienie i stepowienie gleb... Hodowla takich
            > wymagań nie miała. Smutne prawda? Ale taka właśnie jest geneza cywilizacji.

            Takich prostych związków przyczynowo-skutkowych boża-krówka już nie rozumie,
            wyparła je ze swej socjologicznie kształconej świadomości choćby dlatego, że
            mocno to się kłóci z sensem wegetarianizmu i jego świetlanej przyszłości,
            gdzie ludzie staną się niczym bydło, a swięte krowy bedą spacerować po
            Marszałkowskiej razem z bożą-krówką... ;)

            Krystyna

            Chwalebnie jest być uczonym, hańbą zaś
            - nie chcieć się niczego nauczyć. Katon Starszy

          • Gość: boza-krowka Re: do krystyny opty i innych miesozercow(uparcie) IP: *.dip.t-dialin.net 29.05.03, 22:35
            emka_waw napisała:

            > Jedna prośba:
            > Wszystkożerców, a nie mięsożerców. Już ci tłumaczyłam, dość długo, że chyba
            nie
            >
            > ma ludzi żywiących się wyłącznie mięsem. Nawet ty powinnaś to w końcu pojąć.
            >
            > Jeden komentarz ogólny i znowu pytanko: dlaczego na naszej kochanej planetce
            > jest taki przerost ludzi, wycinane są lasy i jałowiona jest gleba? Odpowiem,
            bo
            >
            > jak zwykle się wymigasz. Bo kiedyś ludzie zaczęli prowadzi osiadły tryb życia
            i
            >
            > UPRAWIAĆ ZIEMIĘ. Niestety, dewastacja Ziemii zaczęła się od rolnictwa -
            > wycinanie lasów pod uprawy, jałowienie i stepowienie gleb... Hodowla takich
            > wymagań nie miała. Smutne prawda? Ale taka właśnie jest geneza cywilizacji.



            Obszerne wyjasnienia mojej nazwy moesozercy w innych postach - m.in. pod
            tytulem walkowanie formalnosci c.d. Moze okaz innym wiecej tolerancji, a jesli
            chcesz nazwe wszystkozercy, mozesz ja wpisac w temat swojej wypowiedzi, zamiast
            wymagac tego od innych. To takie proste.
            Otoz dewastacja gleby itp. ma rowniez ( o ile nie przede wzsystkim) zwiazek z
            potrzebnymi do hodowli zwierzat surowcami, z miejscem na ich hodowle i
            utylizacja odpadow powstalych w wyniku hodowli i przetworstwa miesa. Nie chce
            sie powtarzac, ale zarowna ja pisalam, jak i inni wystepujacy tu wegetarianie,
            ze gdyby ludnosc przeszla na wegetarianizm, problem niedozywienia zniknal by
            szybkom, bo uprawa roslin nie wymaga az takich ogromynch nakladow energii.
            Zdaje mi sie, ze Wojbus w jednym ze swoich wattkow te kwestie omowil dokladnie
            z cytatami i wyliczeniami(ale nie 100% pewna!). Osiadly tryb zycia to jedno, a
            hodowla przeymslowa to inne. Degradajca srodowiska to produkt ostatnich lat (
            moze raczej lat ostatniego stulecia), kiedy okazalo sie na taki styl zycia,
            jaki chca prowadzic mieszkancy krajow wysoko rozwinietych, Ziemia jest troche
            za mala.
            • Gość: LR Re: do krystyny opty i innych miesozercow(uparcie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 29.05.03, 22:52
              Gość portalu: boza-krowka napisał(a):

              [ciach..]
              > Obszerne wyjasnienia mojej nazwy moesozercy w innych postach

              Proponuję się jednak posługiwać w poważnej dyskusji oficjalnym językiem
              polskim, jeśli ma się zamiar przedstawić poważne argumenty, a nie upierać się
              przy jakimś wewnętrznym żargonie funkcjonującym w obrębie mało zananej
              patologicznej subkultury młodzieżowej.

              Oto jak Słownik Języka Polskiego wyjaśnia znaczenie słowa "mięsożerca":
              sjp.pwn.pl/haslo.php?id=32136
              mięsożerca m odm. jak ż II, DCMs. ~cy; lm M. ~cy, DB. ~ców
              "zwierzę mięsożerne; żartobliwie o człowieku lubiącym pokarmy mięsne,
              odżywiającym się głównie mięsem"


              A więc żartobliwie. Zatem Twoich wypowiedzi nie można traktować poważnie, a
              jedynie w kategoriach żartów...
              • Gość: boza-krowka do upartych miesozercow IP: *.dip.t-dialin.net 29.05.03, 23:26
                Gość portalu: LR napisał(a):

                > Gość portalu: boza-krowka napisał(a):
                >
                > [ciach..]
                > > Obszerne wyjasnienia mojej nazwy moesozercy w innych postach
                >
                > Proponuję się jednak posługiwać w poważnej dyskusji oficjalnym językiem
                > polskim, jeśli ma się zamiar przedstawić poważne argumenty, a nie upierać się
                > przy jakimś wewnętrznym żargonie funkcjonującym w obrębie mało zananej
                > patologicznej subkultury młodzieżowej.
                >
                > Oto jak Słownik Języka Polskiego wyjaśnia znaczenie słowa "mięsożerca":
                > sjp.pwn.pl/haslo.php?id=32136
                > mięsożerca m odm. jak ż II, DCMs. ~cy; lm M. ~cy, DB. ~ców
                > "zwierzę mięsożerne; żartobliwie o człowieku lubiącym pokarmy mięsne,
                > odżywiającym się głównie mięsem"
                >
                >
                > A więc żartobliwie. Zatem Twoich wypowiedzi nie można traktować poważnie, a
                > jedynie w kategoriach żartów...


                Uzycie zartobliwej nazwy nie ma wplywu na charakter wypowiedzi. Rownie dobrze
                mozna napisac - wiadomo, ze boze krowki na niepismienne, wiec Twoje, boza
                krowko, wypowiedzi, nie istnieja formalnie. Sa byc moze prowokacja artystyczna
                albo czyms rownie egzotycznym. Nazwa watku okresla jedynie haslowo i skrotowo
                jego zawartosc, nie okresla natomiast charakteru wypowiedzi. Taka nazwe
                wybralam, co jest moja suwerenna decyzja. Watek wszyskozercow uparcie czeka na
                swoje narodziny... Tyle osob o nim wspomina, doamga sie, postuluje i nic.
                A skoro miesozerca oznacza - zartobliwie - czlowieka lubiacego pokarmy miesne,
                nie popelnilam bledu.
                • emka_waw Re: do upartych miesozercow 30.05.03, 13:16
                  "zwierzę mięsożerne; żartobliwie o człowieku lubiącym pokarmy mięsne,
                  > > odżywiającym się głównie mięsem"

                  Wychodząc z takiego założenia, można powiedzieć, że "roślinożerca to zwierzę
                  roślinożerne, żartobliwie o człowieku lubiącym pokarmy roślinne, odżywiającym
                  się głównie roślinami".

                  Jeżeli ujmujesz to tak, to ja jestem rożlinożercą, bo mojej diecie zdecydowanie
                  jest więcej roślin niż zwierząt. I tym bardziej twój wątek jest źle
                  zaadresowany, bo piszesz go wyłącznie do ludzi, którzy jedzą więcej mięsa niż
                  roślin, a nie do wszystkich jedzących mięso. Jak sama widzisz, nazwa
                  wszystkożercy najbardziej odpowiada grupie osób, którym chciałaś zadać swoje
                  pytania, a upieranie się przy nazwie mięsożercy znaczy dla mnie tyle, że nie
                  jesteś tolerancyjna, bo nie potrafisz zaakceptować propozycji wszystkożercy
                  (mojego), nawet jeśli nazwa jest prawidłowa.
            • emka_waw fakt, uparcie i bez sensu 30.05.03, 11:16
              > Otoz dewastacja gleby itp. ma rowniez ( o ile nie przede wzsystkim) zwiazek z
              > potrzebnymi do hodowli zwierzat surowcami, z miejscem na ich hodowle i
              > utylizacja odpadow powstalych w wyniku hodowli i przetworstwa miesa.

              Tylko i wyłącznie w wypadku intensywnej hodowli bydła, która zasadniczo jest
              prowadzona w Europie i w okolicach gęsto zaludnionych obszarów, np. metropolii.
              W przypadku hodowli ekstensywnej (Wielkie Równiny Ameryki Pn. Ameryka PD.,
              Australia, ładny kawał Azji i Afryki...) nie istnieje problem:
              - surowców do hodowli - pasą się na łąkach, lub sianem z tych łąk, czyli odpada
              m.in. nawożenie
              - odchodów - utylizują się w sposób naturalny lub wywożone są na pola, na
              których uprawia się ROŚLINY (zauważ: nie ma zwierząt - nie ma naturalnych
              nawozów - nawozimy sztucznie - a to zatruwa glebę)
              - przetwórstwa - producenci, niezależnie od rodzaju hodowli, chcą na maksimum
              wykorzystać towar. To, co nie idzie dla ludzi, ląduje w puszkach dla psów i
              kotów, w paszach dla innych zwierząt, a skóry idą do przerobu, nawet z podłego
              gatunku skóry robi się tzw. skórę ekologiczną (śmieszy mnie ta nazwa), czyli
              mieli, miesza z syntetykami i wychodzi substancja skóropodobna o zawartości
              skóry 30%. Ale w przypadku podejścia wegetariańskiego do tematu te skóry lądują
              na śmietniku i stąd problem z utylizacją. Przy dobrze zorganizowanej produkcji
              odpadów może być bardzo niewiele.

              Nie chce
              > sie powtarzac, ale zarowna ja pisalam, jak i inni wystepujacy tu
              wegetarianie,
              > ze gdyby ludnosc przeszla na wegetarianizm, problem niedozywienia zniknal by
              > szybkom, bo uprawa roslin nie wymaga az takich ogromynch nakladow energii.

              Za to weź pod uwagę fakt, że nie wszystkie gleby na których teraz rośnie trawa
              i pasą się zwierzątka, nadaje się pod uprawę. Bardzo często są to gleby, które
              są tak słabe, że tylko wypas ma tu jakiekolwiek uzasadnienie ekonomiczne.
              Bardzo dobrych gleb, nadających się pod uprawę bez nawozów, jest w sumie
              niewiele. Resztę trzeba nawozić, tylko czym, bo jak nie będzie stad hodowlanych
              (co postulują wegetarianie) to nie będzie naturalnych nawozów. A sztuczne
              dewastują środowisko naturalne, a żeby je wyprodukować, to trzeba postawić
              fabryki, sprowadzić surowce, odprowadzić ścieki i odpady z produkcji... Czyli:
              ZANIECZYSZCZENIA. Albo modyfikować genetycznie rośliny tak, aby rosły na
              słabszych glebach. Jak zapatrujesz się na zmodyfikowaną, naszprycowaną chemią
              żywność? Już teraz to mamy, a wegetarianizm totalny na całej Ziemii nie tylko
              tego nie poprawi, ale jeszcze pogłębi. Tak na moje oko, to ekstensywna hodowla
              mniej paskudzi w naszym środowisku. Zgadzam się z tobą, hodowla przemysłowa
              jest dla środowiska zabójcza - tylko weź pod uwagę, że tak samo jest zabójcza
              roślinna, jak i zwierzęca.
              • Gość: krystynaopty Re: fakt, uparcie i bez sensu IP: *.biaman.pl 30.05.03, 12:39
                emka_waw napisała:

                [...]
                nawet z podłego
                > gatunku skóry robi się tzw. skórę ekologiczną (śmieszy mnie ta nazwa), czyli
                > mieli, miesza z syntetykami i wychodzi substancja skóropodobna o zawartości
                > skóry 30%. Ale w przypadku podejścia wegetariańskiego do tematu te skóry
                lądują na śmietniku i stąd problem z utylizacją.

                Kolejnym nieuświadomionym sobie przez wegetarian absurdem jest używanie
                wszelkich przedmiotów z plastiku, takie na przykład zużyte buty lądują na
                śmietniku. Jak myślisz, boża-krówko - ile lat to będzie się rozkładać?

                > Nie chce
                > > sie powtarzac, ale zarowna ja pisalam, jak i inni wystepujacy tu
                > wegetarianie,
                > > ze gdyby ludnosc przeszla na wegetarianizm, problem niedozywienia zniknal
                > by
                > > szybkom, bo uprawa roslin nie wymaga az takich ogromynch nakladow energii.

                Bzdura do kwadratu. Nastąpiłaby szybka degradacja ludzkich umysłów do poziomów
                nader widocznych w krajach, w których wegetarianizm jest kolebką i typowym
                pożywieniem społeczeństwa najniższych klas.

                > (co postulują wegetarianie) to nie będzie naturalnych nawozów. A sztuczne
                > dewastują środowisko naturalne, a żeby je wyprodukować, to trzeba postawić
                > fabryki, sprowadzić surowce, odprowadzić ścieki i odpady z produkcji...
                Czyli:
                > ZANIECZYSZCZENIA. Albo modyfikować genetycznie rośliny tak, aby rosły na
                > słabszych glebach. Jak zapatrujesz się na zmodyfikowaną, naszprycowaną
                chemią
                > żywność? Już teraz to mamy, a wegetarianizm totalny na całej Ziemii nie
                tylko tego nie poprawi, ale jeszcze pogłębi.

                Swięte słowa!

                Pozdrawiam
                Krystyna
                • Gość: boza- krowka Re: fakt, uparcie i bez sensu IP: *.dip.t-dialin.net 31.05.03, 00:32
                  Gość portalu: krystynaopty napisał(a):

                  > emka_waw napisała:
                  >
                  > [...]
                  > nawet z podłego
                  > > gatunku skóry robi się tzw. skórę ekologiczną (śmieszy mnie ta nazwa), czy
                  > li
                  > > mieli, miesza z syntetykami i wychodzi substancja skóropodobna o zawartośc
                  > i
                  > > skóry 30%. Ale w przypadku podejścia wegetariańskiego do tematu te skóry
                  > lądują na śmietniku i stąd problem z utylizacją.
                  >
                  > Kolejnym nieuświadomionym sobie przez wegetarian absurdem jest używanie
                  > wszelkich przedmiotów z plastiku, takie na przykład zużyte buty lądują na
                  > śmietniku. Jak myślisz, boża-krówko - ile lat to będzie się rozkładać?


                  Boza krowka pisze:
                  Nie wiem, ktora z Was to pisala, wiec nie kieruje odpowiedzi osobiscie, lae nie
                  tylko wegetarianie uzywaja przedmioty z plastiku. Wywolywanie mi w tej kwestii
                  wyrzutow sumienia uwzazam za przesade. Skad to smiale przypuszczenie o
                  uzyalnosci wszelkich przedmiotow z plastiku?
                  >
                  > > Nie chce
                  > > > sie powtarzac, ale zarowna ja pisalam, jak i inni wystepujacy tu
                  > > wegetarianie,
                  > > > ze gdyby ludnosc przeszla na wegetarianizm, problem niedozywienia zni
                  > knal
                  > > by
                  > > > szybkom, bo uprawa roslin nie wymaga az takich ogromynch nakladow ene
                  > rgii.
                  >
                  > Bzdura do kwadratu. Nastąpiłaby szybka degradacja ludzkich umysłów do
                  poziomów
                  > nader widocznych w krajach, w których wegetarianizm jest kolebką i typowym
                  > pożywieniem społeczeństwa najniższych klas.

                  Prosze o przyklady takich krajow!
                  >
                  > > (co postulują wegetarianie) to nie będzie naturalnych nawozów. A sztuczne
                  > > dewastują środowisko naturalne, a żeby je wyprodukować, to trzeba postawić
                  >
                  > > fabryki, sprowadzić surowce, odprowadzić ścieki i odpady z produkcji...
                  > Czyli:
                  > > ZANIECZYSZCZENIA. Albo modyfikować genetycznie rośliny tak, aby rosły na
                  > > słabszych glebach. Jak zapatrujesz się na zmodyfikowaną, naszprycowaną
                  > chemią
                  > > żywność? Już teraz to mamy, a wegetarianizm totalny na całej Ziemii nie
                  > tylko tego nie poprawi, ale jeszcze pogłębi.
                  >

                  Nie zapatruje sie na taka zywnosc pozytywnie, czego oczekiwalas? A jednak sa
                  rosliny mniej wymagajace i od gleby i od nawozow. To nieprwadaw, ze
                  rozszerzenie produkcji roslinnej skazuje nas na uzycie nawozow.
                  > Swięte słowa!
                  >
                  > Pozdrawiam
                  > Krystyna
                  • Gość: krystynaopty Re: fakt, uparcie i bez sensu IP: *.biaman.pl 01.06.03, 17:21
                    Gość portalu: boza- krowka napisał(a):

                    >
                    > Nie zapatruje sie na taka zywnosc pozytywnie, czego oczekiwalas? A jednak sa
                    > rosliny mniej wymagajace i od gleby i od nawozow. To nieprwadaw, ze
                    > rozszerzenie produkcji roslinnej skazuje nas na uzycie nawozow.
                    > > Swięte słowa!
                    > >
                    > > Pozdrawiam
                    > > Krystyna

                    Boża-krówko, naucz się wycinać zbędne cytaty, bo wychodzi na to, że ja
                    powyższą bzdurę uważam za święte słowa!
                  • emka_waw Re: fakt, uparcie i bez sensu 02.06.03, 10:28
                    > > Kolejnym nieuświadomionym sobie przez wegetarian absurdem jest używanie
                    > > wszelkich przedmiotów z plastiku, takie na przykład zużyte buty lądują na
                    > > śmietniku. Jak myślisz, boża-krówko - ile lat to będzie się rozkładać?
                    >
                    >
                    > Boza krowka pisze:
                    > Nie wiem, ktora z Was to pisala, wiec nie kieruje odpowiedzi osobiscie, lae
                    nie
                    >
                    > tylko wegetarianie uzywaja przedmioty z plastiku. Wywolywanie mi w tej
                    kwestii
                    > wyrzutow sumienia uwzazam za przesade. Skad to smiale przypuszczenie o
                    > uzyalnosci wszelkich przedmiotow z plastiku?

                    Tekst był Krystyny, ale zapytam się ja: chyba nie używaż skórzanych kurtek,
                    pasków, torebek, portfeli? Wszystko to to syntetyki? Wełna (używasz?
                    Odzwierzęce! I w końcu te owce idą na rzeź! To jest też hodowla przemysłowa!),
                    bawełna, len - w ubraniu są niezastąpione, ale nie na wszystko - butów z lnu
                    nie zrobisz. Tak więc niektóre rzeczy na pewno masz z polastiku. I nikt nie
                    sugeruje, że tylko wegetarianie używają rzeczy z plastiku - tłumaczę ci:
                    sugestia dotyczyła faktu, iż dążenie do wegetarianizmu zwiększa zużycie
                    plastikowych rzeczy.
                    >
                    > Nie zapatruje sie na taka zywnosc pozytywnie, czego oczekiwalas? A jednak sa
                    > rosliny mniej wymagajace i od gleby i od nawozow.

                    Które rośliny są "mniej wymagające" i jaka jest ich wartość odżywcza?

                    To nieprwadaw, ze
                    > rozszerzenie produkcji roslinnej skazuje nas na uzycie nawozow.

                    :)))) Myśl tak dalej.
              • Gość: boza-krowka uparcie i o tym samym IP: *.dip.t-dialin.net 31.05.03, 00:27
                emka_waw napisała:

                > > Otoz dewastacja gleby itp. ma rowniez ( o ile nie przede wzsystkim) zwiaze
                > k z
                > > potrzebnymi do hodowli zwierzat surowcami, z miejscem na ich hodowle i
                > > utylizacja odpadow powstalych w wyniku hodowli i przetworstwa miesa.
                >
                > Tylko i wyłącznie w wypadku intensywnej hodowli bydła, która zasadniczo jest
                > prowadzona w Europie i w okolicach gęsto zaludnionych obszarów, np.
                metropolii.
                >
                > W przypadku hodowli ekstensywnej (Wielkie Równiny Ameryki Pn. Ameryka PD.,
                > Australia, ładny kawał Azji i Afryki...) nie istnieje problem:
                > - surowców do hodowli - pasą się na łąkach, lub sianem z tych łąk, czyli
                odpada
                >
                > m.in. nawożenie
                > - odchodów - utylizują się w sposób naturalny lub wywożone są na pola, na
                > których uprawia się ROŚLINY (zauważ: nie ma zwierząt - nie ma naturalnych
                > nawozów - nawozimy sztucznie - a to zatruwa glebę)
                > - przetwórstwa - producenci, niezależnie od rodzaju hodowli, chcą na maksimum
                > wykorzystać towar. To, co nie idzie dla ludzi, ląduje w puszkach dla psów i
                > kotów, w paszach dla innych zwierząt, a skóry idą do przerobu, nawet z
                podłego
                > gatunku skóry robi się tzw. skórę ekologiczną (śmieszy mnie ta nazwa), czyli
                > mieli, miesza z syntetykami i wychodzi substancja skóropodobna o zawartości
                > skóry 30%. Ale w przypadku podejścia wegetariańskiego do tematu te skóry
                lądują
                >
                > na śmietniku i stąd problem z utylizacją. Przy dobrze zorganizowanej
                produkcji
                > odpadów może być bardzo niewiele.
                >

                Droga emko, otoz po pierwsze nie postuluje likwidacji zwierzat, niech sobie
                zyja, wiec Twoj wywod nie ma zwierzat- nie ma nawozu sensu pozbawiony jest.
                Po drugie w przypadku hodowli masowej ( a taka jest potrzebna, by zaspokoic
                rosnace potrzeby konsumentow miesa i rodnaca ilosc konsumentow) o naturalnej
                utylizacji odpadow byc nie moze. Tym problemem dotkniete sa wymienione
                przezCiebie ameryka Pln, Pld
                jesli choodzi osurowce - siano itp - znowu to samo, potrzeba wyprodukowac (co
                za niezreczne sformulowanie, ale oddaje sens) coraz wiecej krow w szybszym
                czasie i nie karmi sie ich sianem, a spreparowanym pokarmem


                > Nie chce
                > > sie powtarzac, ale zarowna ja pisalam, jak i inni wystepujacy tu
                > wegetarianie,
                > > ze gdyby ludnosc przeszla na wegetarianizm, problem niedozywienia zniknal
                > by
                > > szybkom, bo uprawa roslin nie wymaga az takich ogromynch nakladow energii.

                >
                > Za to weź pod uwagę fakt, że nie wszystkie gleby na których teraz rośnie
                trawa
                > i pasą się zwierzątka, nadaje się pod uprawę. Bardzo często są to gleby,
                które
                > są tak słabe, że tylko wypas ma tu jakiekolwiek uzasadnienie ekonomiczne.
                > Bardzo dobrych gleb, nadających się pod uprawę bez nawozów, jest w sumie
                > niewiele. Resztę trzeba nawozić, tylko czym, bo jak nie będzie stad
                hodowlanych
                >
                > (co postulują wegetarianie) to nie będzie naturalnych nawozów. A sztuczne
                > dewastują środowisko naturalne, a żeby je wyprodukować, to trzeba postawić
                > fabryki, sprowadzić surowce, odprowadzić ścieki i odpady z produkcji...
                Czyli:
                > ZANIECZYSZCZENIA. Albo modyfikować genetycznie rośliny tak, aby rosły na
                > słabszych glebach. Jak zapatrujesz się na zmodyfikowaną, naszprycowaną chemią
                > żywność? Już teraz to mamy, a wegetarianizm totalny na całej Ziemii nie tylko
                > tego nie poprawi, ale jeszcze pogłębi. Tak na moje oko, to ekstensywna
                hodowla
                > mniej paskudzi w naszym środowisku. Zgadzam się z tobą, hodowla przemysłowa
                > jest dla środowiska zabójcza - tylko weź pod uwagę, że tak samo jest zabójcza
                > roślinna, jak i zwierzę
                • emka_waw Re: uparcie i o tym samym 02.06.03, 10:37
                  > Droga emko, otoz po pierwsze nie postuluje likwidacji zwierzat, niech sobie
                  > zyja, wiec Twoj wywod nie ma zwierzat- nie ma nawozu sensu pozbawiony jest.

                  Zaraz zaraz! A czym żywić te zwierzęta, jak pola uprawne i pastwiska, z których
                  i na których się one żywią, zabrane zostaną pod uprawy roślin dla ludzi?!

                  > Po drugie w przypadku hodowli masowej ( a taka jest potrzebna, by zaspokoic
                  > rosnace potrzeby konsumentow miesa i rodnaca ilosc konsumentow) o naturalnej
                  > utylizacji odpadow byc nie moze.

                  Już pisałam - co się da, to producenci sprzedają. Tę niewielką resztę
                  utylizują. To tak samo jak przy uprawie zboża - jak myślisz, co się robi ze
                  słomą? Na pewno nie zjada.

                  Tym problemem dotkniete sa wymienione
                  > przezCiebie ameryka Pln, Pld
                  > jesli choodzi osurowce - siano itp - znowu to samo, potrzeba wyprodukowac
                  (co
                  >
                  > za niezreczne sformulowanie, ale oddaje sens) coraz wiecej krow w szybszym
                  > czasie i nie karmi sie ich sianem, a spreparowanym pokarmem

                  Nie w przypadku hodowli ekstensywnej. Ewentualnie dodaje im się jakieś
                  uzupełnienie do paszy, ale żywią się głównie sianem właśnie.
                  • Gość: boza krowka Re: uparcie i o tym samym IP: 194.95.59.* 06.06.03, 19:23
                    emka_waw napisała:

                    >
                    >
                    > Zaraz zaraz! A czym żywić te zwierzęta, jak pola uprawne i pastwiska, z
                    których
                    >
                    >
                    > Już pisałam - co się da, to producenci sprzedają. Tę niewielką resztę
                    > utylizują. To tak samo jak przy uprawie zboża - jak myślisz, co się robi ze
                    > słomą? Na pewno nie zjada.


                    Wlasnie emko, jak sie ma Twoja teza co do utlizacji odpadow przy hodowli
                    przemyslowej zwierzat a opis wymiaru ich szkodliwosci ( bo jest ich za duzo) we
                    wspomnianym przeze mnie wczoraj art. z Wyborczej o farmie swin? O utylizacji
                    takiej masy odchodow ( nie mowiac o Twojej optymistycznej ich sprzedazy) nie
                    bylo tam mowy.>

                    > > jesli choodzi osurowce - siano itp - znowu to samo, potrzeba wyprodukowa
                    > c
                    > (co
                    > >
                    > > za niezreczne sformulowanie, ale oddaje sens) coraz wiecej krow w szybszym
                    >
                    > > czasie i nie karmi sie ich sianem, a spreparowanym pokarmem
                    >
                    > Nie w przypadku hodowli ekstensywnej. Ewentualnie dodaje im się jakieś
                    > uzupełnienie do paszy, ale żywią się głównie sianem właśnie.
                    • emka_waw Re: uparcie i o tym samym 09.06.03, 12:38
                      > Wlasnie emko, jak sie ma Twoja teza co do utlizacji odpadow przy hodowli
                      > przemyslowej zwierzat a opis wymiaru ich szkodliwosci ( bo jest ich za duzo)
                      we
                      >
                      > wspomnianym przeze mnie wczoraj art. z Wyborczej o farmie swin? O utylizacji
                      > takiej masy odchodow nie
                      > bylo tam mowy.>

                      Jest mała różnica pomiędzy możliwościami (bo są możliwości utylizacji odchodów -
                      nawóz) a tym, co faktycznie robią firmy. Tyle, że możnaby ich do tego
                      nakłonić, skutecznym egzekwowaniem przepisów, tworzeniem nowego prawa,
                      naciskami społecznymi itepe. Stwierdzenie: hodowle nie utylizują odpadów, to je
                      zamknijmy; ma dokładnie tyle samo sensu, co powiedzenie: ze zboża nie da się
                      zjeść słomy, to przestańmy je uprawiać.

                      > > > jesli choodzi osurowce - siano itp - znowu to samo, potrzeba wyprod
                      > ukowa
                      > > c
                      > > (co
                      > > >
                      > > > za niezreczne sformulowanie, ale oddaje sens) coraz wiecej krow w szy
                      > bszym
                      > >
                      > > > czasie i nie karmi sie ich sianem, a spreparowanym pokarmem

                      Ja zakładam trochę inaczej: gdyby klient żądał mięsa wychodowanego na sianku, w
                      sposób nieprzemysłowy, to producent musiałby to dostarczyć. Możliwe (a nawet
                      pewne), że takie mięso byłoby lepsze, ale i droższe. Co oznacza spadek jego
                      spożycia i generalnie ustabilizowanie się poziomu hodowli na o wiele mniejszym
                      niż obecnie poziomie. Tylko trzeba tego żądać. A to już trudniejsze, niż gdy
                      niektórzy wyrzucą mięso z jadłospisu, a reszta nadal radośnie będzie je
                      konsumować w nieograniczonych ilościach.
                      • Gość: boza krowka oj, uparcie, ale jakby pojednawczo IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 11.06.03, 11:37
                        emka_waw napisała:

                        > > Wlasnie emko, jak sie ma Twoja teza co do utlizacji odpadow przy hodowli
                        > > przemyslowej zwierzat a opis wymiaru ich szkodliwosci ( bo jest ich za duz
                        > o)
                        > we
                        > >
                        > > wspomnianym przeze mnie wczoraj art. z Wyborczej o farmie swin? O utylizac
                        > ji
                        > > takiej masy odchodow nie
                        > > bylo tam mowy.>
                        >
                        > Jest mała różnica pomiędzy możliwościami (bo są możliwości utylizacji
                        odchodów
                        > -
                        > nawóz) a tym, co faktycznie robią firmy. Tyle, że możnaby ich do tego
                        > nakłonić, skutecznym egzekwowaniem przepisów, tworzeniem nowego prawa,
                        > naciskami społecznymi itepe. Stwierdzenie: hodowle nie utylizują odpadów, to
                        je
                        >
                        > zamknijmy; ma dokładnie tyle samo sensu, co powiedzenie: ze zboża nie da się
                        > zjeść słomy, to przestańmy je uprawiać.
                        >
                        > > > > jesli choodzi osurowce - siano itp - znowu to samo, potrzeba w
                        > yprod
                        > > ukowa
                        > > > c
                        > > > (co
                        > > > >
                        > > > > za niezreczne sformulowanie, ale oddaje sens) coraz wiecej krow
                        > w szy
                        > > bszym
                        > > >
                        > > > > czasie i nie karmi sie ich sianem, a spreparowanym pokarmem
                        >
                        > Ja zakładam trochę inaczej: gdyby klient żądał mięsa wychodowanego na
                        sianku, w
                        >
                        > sposób nieprzemysłowy, to producent musiałby to dostarczyć. Możliwe (a nawet
                        > pewne), że takie mięso byłoby lepsze, ale i droższe. Co oznacza spadek jego
                        > spożycia i generalnie ustabilizowanie się poziomu hodowli na o wiele
                        mniejszym
                        > niż obecnie poziomie. Tylko trzeba tego żądać. A to już trudniejsze, niż gdy
                        > niektórzy wyrzucą mięso z jadłospisu, a reszta nadal radośnie będzie je
                        > konsumować w nieograniczonych ilościach.


                        No wiesz, na moj rozum taka opisana fabryka swin ( bo jak to inaczej nazwac??)
                        produkuje za duzo nawozu, zeby go mozna zutylizowac. To jest generalnie
                        problem hodowli przeymslowej. Jest zapotrzebowanie na tanie mieso, wiec sie je
                        produkuje, a za jaka cene, to konsumetna niespecjalnie interesuje (nie
                        kazdego, rzecz jasna). I takie skupienie zwierzat na jednym obszarze jest
                        mordercze dla srodowiska i dla konsumenta zreszta tez, bo je niezdrowe,
                        poprawione trickami zmyslnego hodowcy mieso. ALe kolo sie zamyka. Ja tez
                        pisalam, ze ludzie powinni sie domagac humanitarnie hodowanego miesa. Takie
                        mieso jest duzo drozsze i ludzie przyzwyczajeni, ze mozna taniej, nie zawsze
                        chetnie je kupuja.
                        no i uwazam, ze jesli sporo ludzi wyrzuci mieso z jadlospisu, to producent
                        bedzie musial mniej produkowac - czyt. mniej zwierzat sie nacierpi.
                        Wegetarianizm jest jednym z sposobow, wg mnie idealnym, ale sa ludzie, ktorzy
                        z miesa nie zrezygnuja, wiec niech sie domagaja lepszych warunkow hodowli i
                        niech sie licza z tym kosztami swoich wymagan.
                        • emka_waw Re: oj, uparcie, ale jakby pojednawczo 11.06.03, 13:16
                          > No wiesz, na moj rozum taka opisana fabryka swin ( bo jak to inaczej
                          nazwac??)
                          > produkuje za duzo nawozu, zeby go mozna zutylizowac. To jest generalnie
                          > problem hodowli przeymslowej. Jest zapotrzebowanie na tanie mieso, wiec sie
                          je
                          > produkuje, a za jaka cene, to konsumetna niespecjalnie interesuje (nie
                          > kazdego, rzecz jasna). I takie skupienie zwierzat na jednym obszarze jest
                          > mordercze dla srodowiska i dla konsumenta zreszta tez, bo je niezdrowe,
                          > poprawione trickami zmyslnego hodowcy mieso. ALe kolo sie zamyka. Ja tez
                          > pisalam, ze ludzie powinni sie domagac humanitarnie hodowanego miesa. Takie
                          > mieso jest duzo drozsze i ludzie przyzwyczajeni, ze mozna taniej, nie zawsze
                          > chetnie je kupuja.
                          > no i uwazam, ze jesli sporo ludzi wyrzuci mieso z jadlospisu, to producent
                          > bedzie musial mniej produkowac - czyt. mniej zwierzat sie nacierpi.
                          > Wegetarianizm jest jednym z sposobow, wg mnie idealnym, ale sa ludzie, ktorzy
                          > z miesa nie zrezygnuja, wiec niech sie domagaja lepszych warunkow hodowli i
                          > niech sie licza z tym kosztami swoich wymagan.

                          A ja właśnie jako alternatywę podaję małe, przydomowe gospodarstwa. Naocznie
                          stwierdziłam, że nie ma tam żadnego problemu z utylizają odpadów. Nawóz jedzie
                          w pole, a resztki z uboju są dla psów i kotów. Co ciekawe, taniej tam sprzedają
                          mięso niż w rzeźni. Jak już to również pisałam, też zakładam, że humanizacja
                          hodowli podniesie ceny mięsa i spadnie przez to jego spożycie.
          • Gość: boza-krowka pocieszenie IP: *.dip.t-dialin.net 31.05.03, 00:38
            emka_waw napisała:

            > Jedna prośba:
            > Wszystkożerców, a nie mięsożerców. Już ci tłumaczyłam, dość długo, że chyba
            nie
            >
            > ma ludzi żywiących się wyłącznie mięsem. Nawet ty powinnaś to w końcu pojąć.
            >
            > Jeden komentarz ogólny i znowu pytanko: dlaczego na naszej kochanej planetce
            > jest taki przerost ludzi, wycinane są lasy i jałowiona jest gleba? Odpowiem,
            bo
            >
            > jak zwykle się wymigasz. Bo kiedyś ludzie zaczęli prowadzi osiadły tryb życia
            i
            >
            > UPRAWIAĆ ZIEMIĘ. Niestety, dewastacja Ziemii zaczęła się od rolnictwa -
            > wycinanie lasów pod uprawy, jałowienie i stepowienie gleb... Hodowla takich
            > wymagań nie miała. Smutne prawda? Ale taka właśnie jest geneza cywilizacji.


            Uff, z calego twojego czarnego scenariusza na pewno przeludnienie Ziemi nam nie
            grozi, pragne pocieszyc Cie, droga emko, zebys sie nie martwila. No i co dla
            mnie miesozerca to miesozerca, a roslinozerca to co innego, uparta jestem jak i
            ty. A osiadly tryb zycia czlowieka trwa troche dluzej niz degradacja
            srodowiska.
            • emka_waw Re: pocieszenie 02.06.03, 10:40
              > Uff, z calego twojego czarnego scenariusza na pewno przeludnienie Ziemi nam
              nie
              >
              > grozi, pragne pocieszyc Cie, droga emko, zebys sie nie martwila.

              Zmartwię cię, Ziemia jest już teraz przeludniona...

              No i co dla
              > mnie miesozerca to miesozerca, a roslinozerca to co innego, uparta jestem jak
              i
              > ty.

              BO TAK!!! Wprost KOCHAM tę głębię twojej argumentacji!

              A osiadly tryb zycia czlowieka trwa troche dluzej niz degradacja
              > srodowiska.

              To chyba oczywiste, lasy zaczęto wycinać dopiero wtedy, jak zajęto wszelkie
              niezalesione tereny pod uprawy i zamieszkanie.
              • Gość: boza krowka Re: pocieszenie IP: 194.95.59.* 05.06.03, 15:28
                emka_waw napisała:

                > > Uff, z calego twojego czarnego scenariusza na pewno przeludnienie Ziemi na
                > m
                > nie
                > >
                > > grozi, pragne pocieszyc Cie, droga emko, zebys sie nie martwila.
                >
                > Zmartwię cię, Ziemia jest już teraz przeludniona...

                Pisalam o pocieszeniu Cie na przyszlosc. Czy pprzeludniona jest, owszem, mozna
                sie sprzeczac, ale nie grozi nam dalszy wzrost liczby ludnosci, bo mieszkancy
                krajow rozwinietych maja za malo dzieci. Przeludnienie Ziemi to teoria sprzed
                30 lat, teraz sie mowi o podziale swiata na dwa rejony - starzejacy sie i ten z
                duza iloscia dzieci, ktory bedzie dostarczal dzieci "starszemu rejonowi", co -
                mniejsza o szczegoly - nie jest dpbre na dluzsza mete.
                >
                > No i co dla
                > > mnie miesozerca to miesozerca, a roslinozerca to co innego, uparta jestem
                > jak
                > i
                > > ty.
                >
                > BO TAK!!! Wprost KOCHAM tę głębię twojej argumentacji!

                TO milo, ze kochasz miast boksowac. WOle nieszczere slowa sympatii niz solidne
                ciosy polaczone z seudopsychoanaliza mojej osoby. Jestes tak samo uparta w
                kwestii nazewnictwa jak ja. A ja nie pisze o argumentacji na TAK i na NIE, bo
                ani to temat,a poza tym ludzie roznia sie w pogladach i tym, jak widza rozne
                rzeczy i jak je nazywaja.
                >
                > A osiadly tryb zycia czlowieka trwa troche dluzej niz degradacja
                > > srodowiska.
                >
                > To chyba oczywiste, lasy zaczęto wycinać dopiero wtedy, jak zajęto wszelkie
                > niezalesione tereny pod uprawy i zamieszkanie.

                Nie widze zwiazku.
                Ale tu znowu dryfujemy radosnie w jakiejs polsowka i niedopowiedzenia i sie
                znowu bedziemy lapac za slowka. Tak tez mozna dyskutowac.
                • emka_waw Re: pocieszenie 06.06.03, 12:04
                  > Pisalam o pocieszeniu Cie na przyszlosc. Czy pprzeludniona jest, owszem,
                  mozna
                  > sie sprzeczac, ale nie grozi nam dalszy wzrost liczby ludnosci, bo mieszkancy
                  > krajow rozwinietych maja za malo dzieci. Przeludnienie Ziemi to teoria
                  sprzed
                  > 30 lat, teraz sie mowi o podziale swiata na dwa rejony - starzejacy sie i ten
                  z
                  >
                  > duza iloscia dzieci, ktory bedzie dostarczal dzieci "starszemu rejonowi",
                  co
                  > -
                  > mniejsza o szczegoly - nie jest dpbre na dluzsza mete.

                  Jedna kwestia, przyrost naturalny jest ciągle na plusie na Ziemii. I nikt nie
                  jest w stanie przewidzieć, jak długo będzie. Założenie o zahamowaniu przyrostu
                  naturalnego jest bardzo optymistyczne, ale nie może stanowić podstawy do
                  żadnych dalszych rozważań.

                  > > BO TAK!!! Wprost KOCHAM tę głębię twojej argumentacji!
                  >
                  > TO milo, ze kochasz miast boksowac. WOle nieszczere slowa sympatii niz
                  solidne
                  > ciosy polaczone z seudopsychoanaliza mojej osoby. Jestes tak samo uparta w
                  > kwestii nazewnictwa jak ja. A ja nie pisze o argumentacji na TAK i na NIE, bo
                  > ani to temat,a poza tym ludzie roznia sie w pogladach i tym, jak widza rozne
                  > rzeczy i jak je nazywaja.

                  Jeżeli nazywasz coś inaczej, wbrew słownikowej definicji danego słowa, to
                  spodziewaj się, że zostaniesz skorygowana.
                  > >
                  > > A osiadly tryb zycia czlowieka trwa troche dluzej niz degradacja
                  > > > srodowiska.
                  > >
                  > > To chyba oczywiste, lasy zaczęto wycinać dopiero wtedy, jak zajęto wszelki
                  > e
                  > > niezalesione tereny pod uprawy i zamieszkanie.
                  >
                  > Nie widze zwiazku.
                  > Ale tu znowu dryfujemy radosnie w jakiejs polsowka i niedopowiedzenia i sie
                  > znowu bedziemy lapac za slowka. Tak tez mozna dyskutowac.

                  Tak łopatologicznie:
                  osiadły tryb życia - rolnictwo - wycinanie lasów pod uprawy - rolnictwo i
                  hodowla - rozwój cywilizacji - dalsze wycinanie lasów pod uprawy - dalszy
                  rozwój cywilizacji - wynalazczość - era przemysłowa - rozwój przemysłu -
                  degradacja środowiska.
        • Gość: krystynaopty Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.biaman.pl 29.05.03, 16:05
          Gość portalu: boza-krowka napisał(a):

          > Krystyno!! Zmiluj sie i nie opowiadaj mi, ze kraje, w ktorych sie rodzi
          liczne
          > potomstwo, sa zle odzywione. Po pierwsze - kraj nie moze byc zle ani dobrze
          > odzywiony, tylko jego mieszkancy (ale to czepianie sie slow, oki).

          Nie wmawiaj mi, czego nie napisałam. Staram się pisać po polsku, z sensem,
          treściwie i nie używać więcej słów niż to konieczne, no i - nie robię
          niesłusznych uwag. I pod tym względem - się nie zmiłuję. Sprawdź, gdzie
          napisałam, że kraj nie może być źle ani dobrze odżywiony, a jak nie znajdziesz
          to przynajmniej przyznaj się do niesłusznej uwagi. I nie zmuszaj mnie w ten
          sposób do "czepiania się słów".

          Po drugie -
          > studiuje socjologie i kwestia zbyt duzej liczby potomstwa nie zalezy od
          sposobu jedzenia. Krystyno, socjodzy by Cie serdecznie wysmiali.

          Studiuj dalej, studiuj... Ja mam głęboko gdzieś, taką ewentualność jak być
          wyśmianą przez socjologów, więc daruj sobie w dyskusji ze mną ich autorytet,
          ja rozmawiam z Tobą, a nie z nimi, chociaż... widzę, że bardzo szybko tracimy
          szansę porozumienia.
          Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni... :)

          Slowo, opisze Ci
          > kiedys, to nb. b. ciekawy i skomplikowany temat, ale piszac takie rzeczy
          > osmieszasz sie calkowicie.

          Mnie to zupełnie nie przeszkadza, baw się dalej... ;)

          To jeszce gorsze od Twojego pogladu laczacego
          > anoreksje z niedozywiemiem (anoreksja wystepuje wylacznie w krajach wysoko
          > rozwnietych, gdzie zywnosc jest tania i latwo dostepna, anoreksja jest znana
          > tylko w krajach wysoko rozwninietych)

          Mylisz dwa pojęcia: "żywność tania i łatwo dostępna" i "dobra, wartościowa
          żywność i odżywianie".

          > Co do malego dziecka - myslalam o sytuacji, kiedy wciskasz rzeczy, ktorych
          ono nie lubi. Juz male dziecko potrafi miec silnie wyksztalcoyn poglad w tej
          > kwestii - na pewno Ci mama opowiadala, co lubilas jesc, a co nie i to od
          > najmlodszych lat.

          Na przykład szpinak? ;)

          > Poza tym, Krystyno, piszesz o moim zbyt malym doswiadczeniu itp(skad te
          > wnioski??) i o tym, ze za malo znam diety innych nacji. Czy mam rozumiec, ze
          Ty znasz je lepiej? To skad w takim razie te nonsensy o korelacji dbyt duzej
          > ilosci potomstwa i niedozywieniu?

          Eh... szkoda mi czasu na jałowe (nomen-omen) dyskusje.

          Krystyna

          Obecny stan badań nad ochroną zdrowia cechuje eksplozja informacji
          specjalistycznych, której wbrew oczekiwaniom towarzyszy eksplozja
          ignorancji specjalistycznych i ogólnych. Julian Aleksandrowicz

          • Gość: boza-krowka Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.dip.t-dialin.net 29.05.03, 23:16
            Droga Krystyno!
            Masz racje - nieladnie czepialam sie Twoich slow, pisalas o niedozywionym
            spoleczenstwie. Przepraszam bardzo, moja wina, przytoczylam moja wypowiedz, a
            wciskalam ja Tobie.
            Nie odpowiedzialas mi na pytanie, skad pochodzi cytowane przez Ciebie Zywienie
            czlowieka, ale znalazlam je w ofercie PWN-u, wiec przypuszczam, ze to nie az
            taka zamierzchla pozycja. Tyle ze jak wytlumaczyc przy pomocy owego dziela moje
            zdrowie? Przyklady przebytych przeze mnie chorob podawalam, nie bylo ich zbyt
            wiele. Mieszkam w Niemczech i lekarka podczas rozmowy ze mna stwierdzila, ze
            poleca diete wegetarianska innym pacjentom bo jej wegetarianscy pacjenci nie
            sprawiaja jej specjalnie wielu klopotow. Czego zreszta jestem zywym dowodem.
            Piszesz (w kontekscie mojej diety) ":i za to zaplacisz kiedys swoja cene". Otoz
            czas dziala na moja korzysc i moje zdrowie rowniez. A slyszalam od lekarzy na
            poczatku, ze nie dozyje 40tki, bo padne(!sic) na anemie.

            Liczba potomstwa zalezy w zasadzie od renty. W krajac, gdzie ludzie
            doswiadczaja na wlasnej skorze, ze jesli dluzej i wydajniej pracuja,a w
            konsekwencji maja wyzsze renty, wtedy swiadomie steruja liczba potomstwa.
            Zreszta potomstwo nie jest im wtedy potrzebne ani do pomocy w gospodarstwach
            itp. Ani oswiata seksualna ani rozdawnictwo sroskow antykonc. nie pomaga
            naprawde skutecznie, tylko stworzenie struktury panstwa socjalnego.
            Strescilam w maks. skrocie ok. 30stronnicowy artykul. Ale relacji niedozywienie
            a liczba potomswta nie ma, a zreszta dla Ciebie niedozywienie to niejedzenie
            miesa, podczas gdy choroby cywilizacyjne - miazdzyca itp. w wielu rejonach
            swiata sa nieznane. Ale nie pisze oczywiscie o ludziach umierajacych z glodu w
            Afryce ( no coz, gdyby pola uprawne na pasze dla zwierzat rzeznych, przeznaczyc
            na zboze dla glodujacych, problem by zniknal).

            Piszesz: "Mylisz dwa pojęcia: "żywność tania i łatwo dostępna" i "dobra,
            wartościowa żywność i odżywianie".
            Ja tych pojec nie myle, ale anorekscja nie wynika z niedozywienia. A jedzenie
            zwierzat hodowlanych i zabijanych w rzezniach - z tym sie chyba zgodzisz po
            przeczytaniu podanych przeze mnie faktow - w spozywania dobrej, wartosciowej
            zywnosci nie pomaga.
            I tu jest wlasnie moje pytanie z pierwszego postu, na jakie ani Ty ani zaden
            inny miesozerca jeszcze mi nie napisal. Zarzucilas mi demagogie i pisalas o tym
            ze mlodzi ludzie biora jakies hormony
            cytat z Twojej wypowiedzi:
            > A popatrz co robi społeczeństwo ze sobą? Nawet młodzi ludzie też
            faszerują
            > siebie hormonami, a dlaczego? Bo źle się żywią i organizm nie ma z czego
            > produkować hormonów, dlatego potrzebują ich z zewnątrz. Zabawa ze
            > sterydami zawsze źle się kończy. Bulimie, anoreksje, napady
            > żarłoczności, wstręt do jedzenia, agresja itd. to wszystko ma swój
            > początek w systematycznym niedożywieniu.
            Skoro zabawa ze sterydami zle sie konczy, a Ty je jesz - byc moze nie wiedzac
            o tym, kiedy i ile - dobrowolnie? Ale teraz pytam otwarcie - czy jedzac
            kotleta, myslisz, ze to byla kiedys krowa, swinia, slowem jakies zwierze? Jak
            przyjelas informacje o opisanym przeze mnie raporcie w niemieckich rzezniach?
            (pierwszy post) A zdajesz sobie sprawe, ze w polskich rzezniach nie wyglada
            lepiej? Wiem, ze problemem w naszym kraju jest zywnosc bio, ale tylko
            konsumenci moga sie tego domagac. Producenci wola dalej stwosowac nieczyste
            tricki z hormonami i antybiotykami.
            To tyle moich pytan, ze odejde od tematu anoreksji, przemyslu spozywczego i
            chemii w zywnosci i strasznych konsekwnecjach diety wegetarianskiej dla
            zdrowia. A cytowany przez Ciebie Julian Aleksandrowicz byl bardzo przychylny
            wegetarianizmowi.
            pozdrawiam
            • Gość: krystynaopty Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.biaman.pl 30.05.03, 13:51
              Gość portalu: boza-krowka napisał(a):

              > Nie odpowiedzialas mi na pytanie, skad pochodzi cytowane przez Ciebie
              Zywienie czlowieka, ale znalazlam je w ofercie PWN-u, wiec przypuszczam, ze to
              nie az
              > taka zamierzchla pozycja.

              Wydana w 2000 roku. Stara, czy nie - to rzecz bardzo względna, dla jednych
              stara, dla innych nie. Ważne - czy aktualna, czy moze zweryfikowana przez
              nowsze badania naukowe. Obawiam się, że niedługo wydawnictwa nie nadążą za
              szybkością coraz to nowszych i zupełnie odmiennych od poprzednich wyników
              badań.

              Tyle ze jak wytlumaczyc przy pomocy owego dziela moje
              > zdrowie?

              Tak samo, jak można wytłumaczyś świetne samopoczucie po zjedzeniu batonika.
              Jest to tylko inna skala czasu.

              Mieszkam w Niemczech i lekarka podczas rozmowy ze mna stwierdzila, ze
              > poleca diete wegetarianska innym pacjentom bo jej wegetarianscy pacjenci nie
              > sprawiaja jej specjalnie wielu klopotow.

              No fajnie. Argument nie do odparcia... ;)
              A ja Ci jeszcze polecam książkę innych doktorów:
              Christian B. Allan i Wolfgang Lutz pt. "Życie bez pieczywa".
              Osrrzegam, że możesz za dużo się z niej dowiedzieć i może to zburzyć Twój
              spokój i samozadowolenie.

              > Czego zreszta jestem zywym dowodem.

              A ile masz lat? (przepraszam, że pytam)

              > Piszesz (w kontekscie mojej diety) ":i za to zaplacisz kiedys swoja cene".
              Otoz czas dziala na moja korzysc i moje zdrowie rowniez. A slyszalam od
              lekarzy na poczatku, ze nie dozyje 40tki, bo padne(!sic) na anemie.

              Acha, rozumiem, że jak jeszcze nie padłaś, to znaczy, że jest świetnie...
              Tu przypomina mi się pewien dowcip:
              Widząc przez okno dziesiątego piętra spadającego faceta z okna wyższego
              piętra, gość pyta:
              - Jak leci?
              - A dziękuję, świetnie! ;)

              > Liczba potomstwa zalezy w zasadzie od renty. W krajac, gdzie ludzie
              > doswiadczaja na wlasnej skorze, ze jesli dluzej i wydajniej pracuja,a w
              > konsekwencji maja wyzsze renty, wtedy swiadomie steruja liczba potomstwa.

              Zwierzęta nie mają renty, a potrafią świetnie liczbą swego potomstwa sterować.

              > a liczba potomswta nie ma, a zreszta dla Ciebie niedozywienie to niejedzenie
              > miesa,

              Przez tę redukcyjną dietę przejawiasz też bardzo redukcyjny sposób myślenia i
              wyciągania wniosków.
              Niedożywienie nie wynika z niejedzenia mięsa i nie wkładaj mi po raz kolejny
              swoich wniosków w moje wypowiedzi. Ciągle sama siebie wprowadzasz w błąd, masz
              kłopoty ze skupieniem uwagi, więc z tą Twoją dietą nie jest do koćna tak
              świetnie.

              podczas gdy choroby cywilizacyjne - miazdzyca itp. w wielu rejonach
              > swiata sa nieznane.

              Dla kogo są nieznane, to są nieznane. Ja miałam miażdżycę i NIE MAM.

              > Piszesz: "Mylisz dwa pojęcia: "żywność tania i łatwo dostępna" i "dobra,
              > wartościowa żywność i odżywianie".
              > Ja tych pojec nie myle, ale anorekscja nie wynika z niedozywienia.

              Wynika z zaburzeń w ośrodkach mózgowych, a tymi sterują neuroprzekaźniki,
              hormony. A to tylko odpowiednio zbudowane białka, ale muszą mieć z czego się
              budować i stale odnawiać w odpowiednich ilościach, żeby cały organizm miał
              sprawną komunikację niędzy wszystkimi komórkami, tkankami, narządami,
              gruczołami, układami. Bylejakie jedzenie z niedoborami składników pokarmowych
              i energii wymusza na organizmie oszczędzanie tymi które dostaje. A to zawsze
              dzieje się jakimś kosztem innych tkanek, narzadów itd.
              Znane zjawisko "za krótkiej kołdry".

              A jedzenie
              > zwierzat hodowlanych i zabijanych w rzezniach - z tym sie chyba zgodzisz po
              > przeczytaniu podanych przeze mnie faktow - w spozywania dobrej, wartosciowej
              > zywnosci nie pomaga.

              Należy walczyć o poleszenie warunków hodowli, a nie o likwidację hodowli w
              ogóle. Walcząc o likwidację hodowli w ogóle - walczysz o zlikwidowanie tych
              zwierząt, czyli o ich niebyt. Jakim prawem chcesz je na to skazać. One też
              mają prawo do życia, ale z masymalnie ograniczonym cierpieniem do minimum - i
              to jest własnie godne trzeźwo i realnie myślącego człowieka.


              > Skoro zabawa ze sterydami zle sie konczy, a Ty je jesz - byc moze nie
              wiedzac o tym, kiedy i ile - dobrowolnie? Ale teraz pytam otwarcie - czy
              jedzac kotleta, myslisz, ze to byla kiedys krowa, swinia, slowem jakies
              zwierze?

              Wiem o tym, ale mi to nie przeszkadza, jestem częścią natury i bardzo
              naturalnym i podstawowym zjawiskiem jest łańcuch pokarmowy - jedne zwierzęta
              zjadają inne zwierzęta. Im bardziej organizm prymitywny tym gorszy potrafi
              zdobyć pokarm. Trawożercy dlatego jedzą trawę, bo lepszego pokarmu nie
              potrafią zdobyć. Zwierzęta wszystkożerne przynajmniej doszły do umiejętności
              zdobywania nasion, orzechów, owadów, a tym samym poszerza się liczba ich
              umiejętności w zdobywaniu wartościowego pokarmu (czyt. z tłuszczem i lepszym
              białkiem).

              Jak
              > przyjelas informacje o opisanym przeze mnie raporcie w niemieckich
              rzezniach?

              To jest patologia z którą należy walczyć.

              > To tyle moich pytan, ze odejde od tematu anoreksji, przemyslu spozywczego i
              > chemii w zywnosci i strasznych konsekwnecjach diety wegetarianskiej dla
              > zdrowia.

              A cytowany przez Ciebie Julian Aleksandrowicz byl bardzo przychylny
              > wegetarianizmowi.

              I przyjaźnił się także z J.Kwaśniewskim, twórcą diety optymalnej, a nawet
              swego czasu Kwaśniewskiemu pomógł w organizowaniu badań nad DO.

              Krystyna

              Nie ma chorób nieuleczalnych, niedostateczną
              jest tylko nasza wiedza. Julian Aleksandrowicz

            • Gość: krystynaopty Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.biaman.pl 30.05.03, 13:51
              Gość portalu: boza-krowka napisał(a):

              > Nie odpowiedzialas mi na pytanie, skad pochodzi cytowane przez Ciebie
              Zywienie czlowieka, ale znalazlam je w ofercie PWN-u, wiec przypuszczam, ze to
              nie az
              > taka zamierzchla pozycja.

              Wydana w 2000 roku. Stara, czy nie - to rzecz bardzo względna, dla jednych
              stara, dla innych nie. Ważne - czy aktualna, czy moze zweryfikowana przez
              nowsze badania naukowe. Obawiam się, że niedługo wydawnictwa nie nadążą za
              szybkością coraz to nowszych i zupełnie odmiennych od poprzednich wyników
              badań.

              Tyle ze jak wytlumaczyc przy pomocy owego dziela moje
              > zdrowie?

              Tak samo, jak można wytłumaczyś świetne samopoczucie po zjedzeniu batonika.
              Jest to tylko inna skala czasu.

              Mieszkam w Niemczech i lekarka podczas rozmowy ze mna stwierdzila, ze
              > poleca diete wegetarianska innym pacjentom bo jej wegetarianscy pacjenci nie
              > sprawiaja jej specjalnie wielu klopotow.

              No fajnie. Argument nie do odparcia... ;)
              A ja Ci jeszcze polecam książkę innych doktorów:
              Christian B. Allan i Wolfgang Lutz pt. "Życie bez pieczywa".
              Osrrzegam, że możesz za dużo się z niej dowiedzieć i może to zburzyć Twój
              spokój i samozadowolenie.

              > Czego zreszta jestem zywym dowodem.

              A ile masz lat? (przepraszam, że pytam)

              > Piszesz (w kontekscie mojej diety) ":i za to zaplacisz kiedys swoja cene".
              Otoz czas dziala na moja korzysc i moje zdrowie rowniez. A slyszalam od
              lekarzy na poczatku, ze nie dozyje 40tki, bo padne(!sic) na anemie.

              Acha, rozumiem, że jak jeszcze nie padłaś, to znaczy, że jest świetnie...
              Tu przypomina mi się pewien dowcip:
              Widząc przez okno dziesiątego piętra spadającego faceta z okna wyższego
              piętra, gość pyta:
              - Jak leci?
              - A dziękuję, świetnie! ;)

              > Liczba potomstwa zalezy w zasadzie od renty. W krajac, gdzie ludzie
              > doswiadczaja na wlasnej skorze, ze jesli dluzej i wydajniej pracuja,a w
              > konsekwencji maja wyzsze renty, wtedy swiadomie steruja liczba potomstwa.

              Zwierzęta nie mają renty, a potrafią świetnie liczbą swego potomstwa sterować.

              > a liczba potomswta nie ma, a zreszta dla Ciebie niedozywienie to niejedzenie
              > miesa,

              Przez tę redukcyjną dietę przejawiasz też bardzo redukcyjny sposób myślenia i
              wyciągania wniosków.
              Niedożywienie nie wynika z niejedzenia mięsa i nie wkładaj mi po raz kolejny
              swoich wniosków w moje wypowiedzi. Ciągle sama siebie wprowadzasz w błąd, masz
              kłopoty ze skupieniem uwagi, więc z tą Twoją dietą nie jest do koćna tak
              świetnie.

              podczas gdy choroby cywilizacyjne - miazdzyca itp. w wielu rejonach
              > swiata sa nieznane.

              Dla kogo są nieznane, to są nieznane. Ja miałam miażdżycę i NIE MAM.

              > Piszesz: "Mylisz dwa pojęcia: "żywność tania i łatwo dostępna" i "dobra,
              > wartościowa żywność i odżywianie".
              > Ja tych pojec nie myle, ale anorekscja nie wynika z niedozywienia.

              Wynika z zaburzeń w ośrodkach mózgowych, a tymi sterują neuroprzekaźniki,
              hormony. A to tylko odpowiednio zbudowane białka, ale muszą mieć z czego się
              budować i stale odnawiać w odpowiednich ilościach, żeby cały organizm miał
              sprawną komunikację niędzy wszystkimi komórkami, tkankami, narządami,
              gruczołami, układami. Bylejakie jedzenie z niedoborami składników pokarmowych
              i energii wymusza na organizmie oszczędzanie tymi które dostaje. A to zawsze
              dzieje się jakimś kosztem innych tkanek, narzadów itd.
              Znane zjawisko "za krótkiej kołdry".

              A jedzenie
              > zwierzat hodowlanych i zabijanych w rzezniach - z tym sie chyba zgodzisz po
              > przeczytaniu podanych przeze mnie faktow - w spozywania dobrej, wartosciowej
              > zywnosci nie pomaga.

              Należy walczyć o poleszenie warunków hodowli, a nie o likwidację hodowli w
              ogóle. Walcząc o likwidację hodowli w ogóle - walczysz o zlikwidowanie tych
              zwierząt, czyli o ich niebyt. Jakim prawem chcesz je na to skazać. One też
              mają prawo do życia, ale z masymalnie ograniczonym cierpieniem do minimum - i
              to jest własnie godne trzeźwo i realnie myślącego człowieka.


              > Skoro zabawa ze sterydami zle sie konczy, a Ty je jesz - byc moze nie
              wiedzac o tym, kiedy i ile - dobrowolnie? Ale teraz pytam otwarcie - czy
              jedzac kotleta, myslisz, ze to byla kiedys krowa, swinia, slowem jakies
              zwierze?

              Wiem o tym, ale mi to nie przeszkadza, jestem częścią natury i bardzo
              naturalnym i podstawowym zjawiskiem jest łańcuch pokarmowy - jedne zwierzęta
              zjadają inne zwierzęta. Im bardziej organizm prymitywny tym gorszy potrafi
              zdobyć pokarm. Trawożercy dlatego jedzą trawę, bo lepszego pokarmu nie
              potrafią zdobyć. Zwierzęta wszystkożerne przynajmniej doszły do umiejętności
              zdobywania nasion, orzechów, owadów, a tym samym poszerza się liczba ich
              umiejętności w zdobywaniu wartościowego pokarmu (czyt. z tłuszczem i lepszym
              białkiem).

              Jak
              > przyjelas informacje o opisanym przeze mnie raporcie w niemieckich
              rzezniach?

              To jest patologia z którą należy walczyć.

              > To tyle moich pytan, ze odejde od tematu anoreksji, przemyslu spozywczego i
              > chemii w zywnosci i strasznych konsekwnecjach diety wegetarianskiej dla
              > zdrowia.

              A cytowany przez Ciebie Julian Aleksandrowicz byl bardzo przychylny
              > wegetarianizmowi.

              I przyjaźnił się także z J.Kwaśniewskim, twórcą diety optymalnej, a nawet
              swego czasu Kwaśniewskiemu pomógł w organizowaniu badań nad DO.

              Krystyna

              Nie ma chorób nieuleczalnych, niedostateczną
              jest tylko nasza wiedza. Julian Aleksandrowicz

            • Gość: misiu Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.chello.pl 30.05.03, 14:55
              Gość portalu: boza-krowka napisał(a):
              > Ale nie pisze oczywiscie o ludziach umierajacych z glodu w
              > Afryce ( no coz, gdyby pola uprawne na pasze dla zwierzat rzeznych,
              przeznaczyc na zboze dla glodujacych, problem by zniknal).

              Oczywista nieprawda, mająca za podstawę wysoce uproszczony obraz
              rzeczywistości. Na identycznej, leninowskiej zasadzie można walczyć z każdym
              niedoborem: są ludzie, którym brak pieniędzy na życie, więc trzeba wziąć
              pieniądze z miejsca, gdzie występują w nadmiarze (tzn. w bankach, sejfach
              kułaków i burżujów) i dać potrzebującym.
              Tak właśnie wygląda postulat karmienia głodnych Afrykanów zbożem rosnącym w
              Ameryce czy Europie. Zabrać bogatym i dać biednym.
              A może czas by juz dorosnąć i zrozumieć, że własny brzuch napełnia się własną,
              a nie cudzą pracą?
              • Gość: krystynaopty Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.biaman.pl 30.05.03, 16:55
                Gość portalu: misiu napisał(a):

                > Gość portalu: boza-krowka napisał(a):
                > > Ale nie pisze oczywiscie o ludziach umierajacych z glodu w
                > > Afryce ( no coz, gdyby pola uprawne na pasze dla zwierzat rzeznych,
                > przeznaczyc na zboze dla glodujacych, problem by zniknal).

                Jakież to krótkowzroczne... :(
                Rozdawanie za darmo jedzenia - uzależnia i deprawuje.
                Należy pomagać, ale "dając wędkę, a nie ryby", czyli pomagać tworzyć warunki
                do samodzielnej egzystencji - i to jest wtedy rozsądne i uczciwe.

                > Oczywista nieprawda, mająca za podstawę wysoce uproszczony obraz
                > rzeczywistości. Na identycznej, leninowskiej zasadzie można walczyć z każdym
                > niedoborem: są ludzie, którym brak pieniędzy na życie, więc trzeba wziąć
                > pieniądze z miejsca, gdzie występują w nadmiarze (tzn. w bankach, sejfach
                > kułaków i burżujów) i dać potrzebującym.
                > Tak właśnie wygląda postulat karmienia głodnych Afrykanów zbożem rosnącym w
                > Ameryce czy Europie. Zabrać bogatym i dać biednym.

                Ustawicznie powtarzany błąd naprawiania świata.

                > A może czas by juz dorosnąć i zrozumieć, że własny brzuch napełnia się
                własną, a nie cudzą pracą?

                Dokładnie, ale do tego własnie trzeba dorosnąć i mieć trochę dojrzałej
                wyobraźni.

                Pozdrawiam
                Krystyna
                • Gość: boza-krowka Re: do krystyny opty i innych miesozercow IP: *.dip.t-dialin.net 30.05.03, 21:20
                  Gość portalu: krystynaopty napisał(a):

                  > Gość portalu: misiu napisał(a):
                  >
                  > > Gość portalu: boza-krowka napisał(a):
                  > > > Ale nie pisze oczywiscie o ludziach umierajacych z glodu w
                  > > > Afryce ( no coz, gdyby pola uprawne na pasze dla zwierzat rzeznych,
                  > > przeznaczyc na zboze dla glodujacych, problem by zniknal).
                  >
                  > Jakież to krótkowzroczne... :(
                  > Rozdawanie za darmo jedzenia - uzależnia i deprawuje.
                  > Należy pomagać, ale "dając wędkę, a nie ryby", czyli pomagać tworzyć warunki
                  > do samodzielnej egzystencji - i to jest wtedy rozsądne i uczciwe.
                  >
                  > > Oczywista nieprawda, mająca za podstawę wysoce uproszczony obraz
                  > > rzeczywistości. Na identycznej, leninowskiej zasadzie można walczyć z każd
                  > ym
                  > > niedoborem: są ludzie, którym brak pieniędzy na życie, więc trzeba wziąć
                  > > pieniądze z miejsca, gdzie występują w nadmiarze (tzn. w bankach, sejfach
                  > > kułaków i burżujów) i dać potrzebującym.
                  > > Tak właśnie wygląda postulat karmienia głodnych Afrykanów zbożem rosnącym
                  > w
                  > > Ameryce czy Europie. Zabrać bogatym i dać biednym.
                  >
                  > Ustawicznie powtarzany błąd naprawiania świata.
                  >
                  > > A może czas by juz dorosnąć i zrozumieć, że własny brzuch napełnia się
                  > własną, a nie cudzą pracą?
                  >
                  > Dokładnie, ale do tego własnie trzeba dorosnąć i mieć trochę dojrzałej
                  > wyobraźni.
                  >
                  > Pozdrawiam
                  > Krystyn


                  Droga Krystyno,

                  przyznam, ze mi zaimponowalas, bo wreszcie napisalas odpowiedz na moje pytania.
                  Pozno wprawdzie, ale ciesza .
                  W kwestii afryki nie pisalam oroazdawaniu jedzenia za darmo, to
                  nadinterpretacja. Nie pisalam o zabraniu zboza Amerykanom czy Europejczykom.
                  Ale masz racje, ze tym ludziom trzeba pomoc ( ahcm, jak daleko odbieglysmy od
                  tematu. To byla mala poboczna uwaga wyjasniajaca.
                  co do mnie- mam 29 lat (z cuzego juz ci sie zwierzalam i niem usisz
                  przepraszac) i jak pisalam, stosuje 15 lat diete wegatarianska. ALe jednego
                  nie rozumiem - Ty przytaczasz dzielo Zywinie czlowieka, napisane przez lekarza
                  (??) i to jest argument, ja przytaczam opinie mojej lekarki i w Twoich oczach
                  to zaden argument. Lekarz niemiecki gorszy od polskiego? Lekarz niemiecki
                  oklamuje boza krowke? ???A swietne sampopoczucie po spozyciu batonika trwa
                  jakis czas, ja zas - jak pisalam, ale moze Ci umknelo- przez 15 lat mialam 2
                  razy katar, jedno przeziebienie i grype. Jak na 15 lat samooszukiwania sie -
                  troche dlugo, nie sadzisz?
                  pozdrawiam, jeszcze sie odezwe
                • Gość: Boza-krowka Krystyno! IP: *.dip.t-dialin.net 31.05.03, 00:19
                  Krystyno!

                  Otoz z gory zastrzegam, ze nie bede w mojej odpowiedzi reagowac na zadne ani
                  drobne ani grubsze uszczypliwosci z Twojej strony, chociaz sobie - jak i w
                  Twoim liscie - podobny uszczypliwy poczatek przygotowalam. Nie robie tego, bo
                  mnie taka dyskusja - kto komu, jak, lepiej albo gorzej i kto kogo kiedy
                  przylapie na jakims sformulowaniu, po prostu na dluzsza mete nudzi.
                  Przepraszam Cie za sformulowania typu zmiluj sie i o tym, ze Cie wysmieja
                  socjolodzy. Ale sama widzisz, jak to jest byc potraktowanym przez kogos
                  protekcjonalnie, co i Tobie sie wczesniej w stos. do mnie zdarzalo. Ale
                  mniejsza. Nie mam zamiaru tu wprowadzac katalogu krzywd mi wyrzadzonych.
                  Ciesze sie, ze odpowiadasz na moja "pierwotna", pierwsza wypowiedz. Z tym ze ja
                  nigdy nie postulowalam calkowitej likwidacj hodowli zwierzat, to bylaby to
                  utopia, zdaje sobie z tego sprawe. wiem, ze dla wielu ludzi mieso jest
                  synonimem dobrego odzywiania i chociaz wg mnie to blad, nie usiluje na nich
                  wplywac, bo to niemozliwe.
                  Pisalam tylko o niebezpieczenstwach, jakie plyna z jedzenia miesa pochodzacego
                  z hodowli przemyslowej. I o wypaczeniach w procesie samej hodowli oczywiscie
                  tez. Powtarzalam pare razy w mojej pierwszej wypowiedzi, ze przytaczane przeze
                  mnie fakty nie sluza do epatowania i szokowania nikogo. Ale jesli chce o czyms
                  dyskutowac, lepiej - tak uwazam - jesli opisze, o czym chce dykutowac.
                  Ciesze sie, ze uzylas slowa patologia odnosnie opisanego przeze mnie raportu,
                  bo tak to rzeczywiscie wyglada. Ale jak z tym walczyc? Juz pisalam w pierwszym
                  poscie, ze to walce nielatwe. I dlatego skierowalam swoja wypowiedz do
                  konsumentow miesa, poniewaz tylko oni jako konsumenci tego produktu moga
                  wplynac na ten stan. A jak powtarzam - jedzenie takiego miesa jest nie tylko
                  zwiazane z cierpieniem zwierzat, ale stanowi zwykle niebezpieczenstwo dla
                  jedzacych. Bo ani hormony ani antybiotyki ani zadne inne swinstwa nie powinny
                  sie tam znajdowac.
                  TO bardzo proste (wg mnie przynajmniej) - mieso jest tanie i latwo dostepne,
                  ale rowniez dlatego ze cene za jego masowy dostep pokrywaja nieuczciwe postepki
                  i hodowcow i producentow. ( Na marginesie - moze czytalas wlasnie w Wyborczej
                  reportaz sprzed paru miesiecy o tym, jak sie robi krojona szynke, czym sie taka
                  szynke nasacza, zeby powiekszyc jej objetosc?)
                  Politykiem nie jestem, a nawet gdybym chciala nim byc, i tak bym sie nie
                  przebila przez lobby chlopskie w Polsce. Ale jak mawiaja antyglobalisci -
                  wszedzie politycy sa na czyichs uslugach, to nie tylko polskie fenomen. Obecnie
                  coraz mniej ludzi glosuje idac do urny, a oddaje swoj glos codziennie w
                  sklepie. Takie juz sa prawa konsumenta - kupuje, co mu sie podoba. Wiec jesli
                  wiem, jak hodowane sa zwierzeta i co jem razem z miesem, a jesli mi sie to nie
                  podoba - moge zaglosowac i nie kupic. To byl wlasnie sens mojej wypowiedzi,
                  zwrocic uwage (bo gdzie, jesli nie na tym forum? tu jest rowno na polowe
                  zwolennikow i przeciwnikow wegetarianizmu) na stan produkcji produktow miesnych
                  i organizmow, z ktoych te produkty pochodza. Jak juz pisalam, mieszkam od paru
                  lat w Niemczech i tu, w przeciwienstwie do polskich sklepow, jest duzy wybor
                  produktow bio. One sa drozsze od innych, ale to logiczne, bo naklady z nimi
                  zwiazane sa wieksze. Kupujac je, masz pewnosc, co jesz. Moze czas, zeby sie
                  konsumenci w Polsce - po zastanowieniu, co jedza - zaczeli domagac takich
                  produktow? Ostatni raz bylam prezd rokiem w Polsce, ale zadnego bioproduktu
                  miesnego nie widzialam: Pewnie ze latwo mi pisac - powinni sie domagac. Pytalam
                  jak to sie tu stalo, ale takie sklepy pojawily sie na pocz. lat 80. Z tym ze
                  teraz m.in. na fali naduzyc przemyslu spozywczego, opisywanych w prasie, banza
                  bio kwitnie. Oczywiscie Niemcy sa bogatsi, wiec ich na to stac, ale polskie
                  produkty bio bylyby i tak tansze.
                  Piszesz takze mialam miazdzyce i nie mam ( jak sie domyslam - chcialas napisac,
                  ze nie mialas i nie masz). Oki, Ty nie masz, ale statystycznie wystepuje ona w
                  tych rejonach, gdzie ludnosc odzywia sie w podobny - bogaty w bialko miesne -
                  sposob, wiec dieta jakis wplyw tam ma.
                  Co do anoreksji i neuroprzekaznikow - otoz dieta wegetarianska wymaga wprawdzie
                  wiecej inwencji w kombinacji bialek, ale da sie dostarczy komplet
                  bioalek ,stosujac produkty mleczne, soje i pochodne - tofu chociazby (to
                  kopalnia bialek, bogatsza niz niejeden rodzaj miesa) i straczkowe. A anoreksja
                  jako choroba byc moze ma powiazania z neuroprzekaznikami mozgu, ale jej geneza
                  sa perfekcjonistyczne sklonnosci osoby, ktora na anoreksje choruje (miedzy
                  innymi- tak dokladnie geneza anoreksji jest nieznana). Najlatwiej jest
                  opanowac wlasny talerz, o wiele latwiej niz zycie. I jeszcze jedno - anoreksja
                  pojawia sie w krajach ogarnietych wychudzonymi idealami mlodosci. W krajach, w
                  ktorych tzw. cywilizacja zachodnia byla nieznana, anoreksji nie ma, a wraz z
                  pojawieniem sie tych obych wzorcow, pojawia sie i anoreksja. Ale nie wynika ona
                  z niedojedzenia, zaryzykowalabym teze, ze dysfunckje neuroprzekaznikow wywoluje
                  niedozywienie. Ale osoby chore na anoreksje same ograniczaja jedzenie, nie sa
                  niedojedzone z przyczyn obiektywnych.
                  To tyle. mam nadzieje, ze jasno wyrazilam swoje stanowisko. I jeszcze raz
                  powtarzam - nigdy nie zadalam o likwidacji hodowli, wiec nie skazuje nikogo na
                  niebyt.
                  • Gość: krystynaopty Re: Krystyno! IP: *.biaman.pl 01.06.03, 13:34
                    Gość portalu: Boza-krowka napisał(a):

                    > Pisalam tylko o niebezpieczenstwach, jakie plyna z jedzenia miesa
                    pochodzacego z hodowli przemyslowej.

                    To jednak jest nieprawda, ja przed DO mięsa jadłam znacznie mniej i
                    chorowałam dość poważnie. Od 5 lat Jestem na DO, bardzo lubię mięso,
                    szczególnie tłuste i nie choruję, a wg Twojej teorii powinnam być już
                    zatruta, w dodatku minęły mi choroby które uchodzą za nieuleczalne.
                    A więc wegetariańska teoria o truciznach w mięsie - to wasze złudzenie. Poza
                    tym wasze owoce i warzywa nie są pozbawione chemikaliów, są podstawą waszego
                    zywienia, więc zjadacie tych trucizn wagowo więcej niż optymalni (optymalni
                    jedzą objętościowo mało) i mięso jest niewielkim ale także istotnym dodatkiem
                    w diecie.

                    > Ale jak z tym walczyc?

                    Nie wiem, są rózne organizacje, ktore powinny byc bardziej skuteczne.

                    Juz pisalam w pierwszym
                    > poscie, ze to walce nielatwe. I dlatego skierowalam swoja wypowiedz do
                    > konsumentow miesa, poniewaz tylko oni jako konsumenci tego produktu moga
                    > wplynac na ten stan.

                    O nie, ja z tak postawioną motywacją i apelem do mięsojadów się nie zgadzam.
                    Mięso jest mi potrzebne do utrzymania mojego zdrowia i jest to z Twojej
                    strony nadużycie. Nie masz prawa do sugestii abym przstała jeść mięso, bo:
                    1. Jedzenie mięsa jest wpisane w naturę człowieka.
                    2. Nie jesteś kimś lepszym nie jedząc mięsa i protestuję przeciw zabiegom
                    wymuszania na mnie poczucia winy za nieprawidłowości w masowych hodowlach
                    zwierząt rzeźnych.
                    Nie poświęcę swojego zdrowia dla nietrafionych metod walki z cierpieniem
                    zwierząt. Zamienił stryjek siekierkę na kijek.
                    Jak widzę, nic z moich wczesniejszych uzasadnień bezsensowności
                    wegetariańskiej walki z mięsojadami - zupełnie do Ciebie nie trafia.

                    A jak powtarzam - jedzenie takiego miesa jest nie tylko
                    > zwiazane z cierpieniem zwierzat, ale stanowi zwykle niebezpieczenstwo dla
                    > jedzacych.

                    U mnie paradoksalnie jest odwrotnie - na tym "zatrutym" mięsie wyzdrowiałam.

                    > Bo ani hormony ani antybiotyki ani zadne inne swinstwa nie powinny sie tam
                    znajdowac.

                    I w warzywach i owocach TEŻ.

                    > i hodowcow i producentow. ( Na marginesie - moze czytalas wlasnie w
                    Wyborczej
                    > reportaz sprzed paru miesiecy o tym, jak sie robi krojona szynke, czym sie
                    taka szynke nasacza, zeby powiekszyc jej objetosc?)

                    Ja wiem co mam kupować, szynki nie kupuję, jest dla mnie za chuda i za
                    słona, zresztą jak wszystkie inne wędliny, nie wspomnę wciśniętej w nie soi,
                    której nie chcę kupować w tak podstępny sposób.

                    Obecnie coraz mniej ludzi glosuje idac do urny, a oddaje swoj glos
                    codziennie w
                    > sklepie. Takie juz sa prawa konsumenta - kupuje, co mu sie podoba.

                    I własnie ja wybieram towar lepszy, wolę jakość niż ilość. Jeśli takich
                    uświadomionych klientów będzie więcej - to producent wyjdzie naprzeciw
                    potrzebom i zadba też o jakość, albo przegra z innymi producentami lepszego
                    produktu.

                    Jak juz pisalam, mieszkam od paru
                    > lat w Niemczech i tu, w przeciwienstwie do polskich sklepow, jest duzy
                    wybor
                    > produktow bio. One sa drozsze od innych, ale to logiczne, bo naklady z
                    nimi
                    > zwiazane sa wieksze. Kupujac je, masz pewnosc, co jesz.

                    Ja właśnie tak robię. Ale widzisz, ja nie śmiałabym apelować do Ciebie,
                    żebyś przestała jeść marchewkę, bo ona przy zrywaniu cierpi.

                    Moze czas, zeby sie
                    > konsumenci w Polsce - po zastanowieniu, co jedza - zaczeli domagac takich
                    > produktow? Ostatni raz bylam prezd rokiem w Polsce, ale zadnego
                    bioproduktu
                    > miesnego nie widzialam: Pewnie ze latwo mi pisac - powinni sie domagac.

                    Optymalni dawno juz to wiedzą i działają na rzecz podnoszenia jakości i
                    świadomości na ten temat.

                    > Piszesz takze mialam miazdzyce i nie mam ( jak sie domyslam - chcialas
                    napisac, ze nie mialas i nie masz). Oki, Ty nie masz,

                    Dobrze napisałam: miałam (można ją stwierdzić okulistycznym badaniem dna
                    oka, i nie mam (ponowne badanie dna oka jej juz nie stwierdziło).
                    No i poza tym niewiele osób ma wynik: 32% HDL (słownie: trzydzieści dwa
                    procent).

                    > wiecej inwencji w kombinacji bialek, ale da sie dostarczy komplet
                    > bioalek ,stosujac produkty mleczne, soje i pochodne - tofu chociazby (to
                    > kopalnia bialek, bogatsza niz niejeden rodzaj miesa) i straczkowe.

                    Oczywiście zakładając, że fitoestrogeny (hormony roślinne) dla człowieka są
                    cacy i powstały tylko po to żeby robić człowiekowi dobrze ;)

                    A anoreksja
                    > jako choroba byc moze ma powiazania z neuroprzekaznikami mozgu, ale jej
                    geneza
                    > sa perfekcjonistyczne sklonnosci osoby, ktora na anoreksje choruje (miedzy
                    > innymi- tak dokladnie geneza anoreksji jest nieznana).

                    :) ...jak wieeeele innych przyczyn wieeeelu innych chorób. Wiesz co? Ja
                    powoli dochodzę do wniosku, że kto NIE CHCE WIEDZIEĆ - TO NIE WIE.
                    Kto naprawdę szuka odpowiedzi - ten je znajdzie.

                    Najlatwiej jest
                    > opanowac wlasny talerz, o wiele latwiej niz zycie.

                    Powiedz to tym anorektyczkom...
                    Najpierw trzeba sporo wiedzieć.

                    Ale osoby chore na anoreksje same ograniczaja jedzenie, nie sa
                    > niedojedzone z przyczyn obiektywnych.

                    Anoreksja rodzi się w mózgu, wynika z błędnego postrzegania siebie i
                    jedzenia, czyli z błędnego wnioskowania, czyli błędnego odtwarzania
                    rzeczywistości w mózgu. Szkodliwe substancje (czy niewłaściwe odżywianie)
                    wywołują nieprawidłowe funkcjonowanie mózgu, a więc i sposób zachowania się.
                    Przykład: narkotyki, alkohol, nadmiar cukru w jedzeniu (widać to już
                    szczególnie u nadmiernie pobudzonych i uzależnionych od cukru dzieci) itd.

                    > I jeszcze raz powtarzam - nigdy nie zadalam o likwidacji hodowli, wiec nie
                    skazuje nikogo na niebyt.

                    Czy to również znaczy, że nie potępiasz istnienia hodowli zwierząt w celu
                    konsumpcji dla wszystkożernego człowieka?
                    • emka_waw Spróbuję podsumować 02.06.03, 12:55
                      Boża Krówko i Krystyno!

                      Jesteście dla mnie najlepszym potwierdzeniem tego, co już dawno twierdzę: każdy
                      człowiek jest inny i każdemu inna dieta pasuje.

                      I nie ma co udowadniać wyższości jednej diety nad drugą, bo to tak, jakby
                      udowadniać wyższość Świętego Mikołaja nad Dziadkiem Mrozem, i vice versa.

                      Dlatego zdrowia wszystkim życzę, niezależnie od tego co jedzą.
                      • Gość: krystynaopty Re: Spróbuję podsumować IP: *.biaman.pl 03.06.03, 23:48
                        emka_waw napisała:

                        > Boża Krówko i Krystyno!
                        >
                        > Jesteście dla mnie najlepszym potwierdzeniem tego, co już dawno twierdzę:
                        każdy człowiek jest inny i każdemu inna dieta pasuje.

                        Zgadza się.
                        > I nie ma co udowadniać wyższości jednej diety nad drugą, bo to tak, jakby
                        > udowadniać wyższość Świętego Mikołaja nad Dziadkiem Mrozem, i vice versa.

                        Mozna jednak czasem czegoś nowego się dowiedzieć.

                        > Dlatego zdrowia wszystkim życzę, niezależnie od tego co jedzą.

                        Dzięki, ja też przyłączam się do tych życzeń. Miło się dyskutowało :)

                        Krystyna

                        Ludzkość nie może znieść zbyt wielkiej dawki rzeczywistości.
                        Thomas Stearns Eliot

                        • emka_waw Re: Spróbuję podsumować 04.06.03, 10:21
                          > > I nie ma co udowadniać wyższości jednej diety nad drugą, bo to tak, jakby
                          >
                          > > udowadniać wyższość Świętego Mikołaja nad Dziadkiem Mrozem, i vice versa.
                          >
                          > Mozna jednak czasem czegoś nowego się dowiedzieć.

                          O ile się chce. Argumenty typu BO TAK! i BO NIE! raczej nie sugerują mi, że
                          Boża Krówka chciała się czegokolwiek dowiedzieć, niestety.

                          Pozdrawiam.
                          • Gość: boza-krowka Re: Spróbuję podsumować IP: 194.95.59.* 05.06.03, 14:47
                            emka_waw napisała:

                            > > > I nie ma co udowadniać wyższości jednej diety nad drugą, bo to tak,
                            > jakby
                            > >
                            > > > udowadniać wyższość Świętego Mikołaja nad Dziadkiem Mrozem, i vice ve
                            > rsa.
                            > >
                            > > Mozna jednak czasem czegoś nowego się dowiedzieć.
                            >
                            > O ile się chce. Argumenty typu BO TAK! i BO NIE! raczej nie sugerują mi, że
                            > Boża Krówka chciała się czegokolwiek dowiedzieć, niestety.
                            >
                            > Pozdrawiam.
                            Nie mialam argumentow bo TAK i bo NIe, moze nie dotyczalas, bo zajelas sie
                            pilnie boksowaniem chwytami ponizej pasa przeciwnika czyli mnie. Uzasadnilam
                            swoj poglad na hodowle zwierzat, a ze wg Ciebie moja argumenty sa na TAK albo
                            na Nie, to juz nic na to poradzic nie moge. A co do roslin - przypomnialo mi
                            sie - (ach, te lekcje biologii) - roznica jest zasadnicza i zarowno Ty jak i ja
                            ja pominelysmy - rosliny sa samowystarczalne z powodu chlorofilu, a czlowiek i
                            zwierzeta nie. Widzisz sama, ze jakas wiedze mam.
                            pozdrawiam
                            • emka_waw Re: Spróbuję podsumować 05.06.03, 15:20
                              > Nie mialam argumentow bo TAK i bo NIe,

                              Taaak, akurat, zwłaszcza odnośnie ustalenia kwestii mięsożerca a roślinożerca.
                              O ile pamiętam, to zakończyłaś rozmowę w tym temacie następująco: "dla mnie
                              jesteś mięsożercą i już". Mimo, że ewidentnie pomyliłaś pojęcia.

                              moze nie dotyczalas, bo zajelas sie
                              > pilnie boksowaniem chwytami ponizej pasa przeciwnika czyli mnie.

                              Wiesz, głównie to zadawałam pytania, które padały w próżnię. A może ci chodzi o
                              stwierdzenie, że rośliny i zwierzęta różnią się od siebie tylko budową komórek?

                              Uzasadnilam
                              > swoj poglad na hodowle zwierzat,

                              Zupełnie zresztą zgodny z moim. Przypominam po raz kolejny, że ja również nie
                              popieram takiej hodowli, ani jej nie wspieram.

                              a ze wg Ciebie moja argumenty sa na TAK albo
                              > na Nie, to juz nic na to poradzic nie moge.

                              Kotka ogonem wywracanie.

                              A co do roslin - przypomnialo mi
                              > sie - (ach, te lekcje biologii) - roznica jest zasadnicza i zarowno Ty jak i
                              ja
                              >
                              > ja pominelysmy - rosliny sa samowystarczalne z powodu chlorofilu, a czlowiek
                              i
                              > zwierzeta nie. Widzisz sama, ze jakas wiedze mam.

                              Nie wszystkie, są rośliny-pasożyty (liany, albo bliższe nam - jemioła), żywiące
                              się innymi roślinami, albo wręcz mięsożerne - chyba to rosiczka łapie owady?
                              Jakąś wiedzę masz - wybiórczą. Wybierasz z niej tylko to, co pasuje do twoich
                              teoryjek a resztę starasz się ignorować.
                              • Gość: boza- krowka ach, ten ton IP: 194.95.59.* 05.06.03, 16:34
                                Dzieki za uzupelnienie mojej "jakiejs" wiedzy. Biologii ostatnio uczylam sie
                                pprzed okolo 12 laty, wiec nie jest zle. I to nie ja chcialam uparcie
                                dyskutowac o komorkach zwierzecych i roslinnych i roznicach miedzy nimi, a o
                                warunkach hodowli przemyslowej, w tym zakresie wiedze mam, bo ja ciagle
                                poszerzam. Moj watek z poruszana przez Ciebie temtatyka za wiele wspolnego nie
                                mial, wiec rozliczanie mnie z mojej wiedzy ani do dyskusji nie nalezy ani nie
                                jest mile ani eleganckie.
                                Trudno wzniesc sie na wyzyny i prowadzic dyskusje bez udowandniania
                                przeciwnikowi, jak malo wie? Wlasna wiedza tak bardzo napawa duma?
                                • emka_waw Re: ach, ten ton 06.06.03, 12:14
                                  > Dzieki za uzupelnienie mojej "jakiejs" wiedzy. Biologii ostatnio uczylam sie
                                  > pprzed okolo 12 laty, wiec nie jest zle. I to nie ja chcialam uparcie
                                  > dyskutowac o komorkach zwierzecych i roslinnych i roznicach miedzy nimi, a o
                                  > warunkach hodowli przemyslowej, w tym zakresie wiedze mam, bo ja ciagle
                                  > poszerzam.

                                  I też skomentowałam już nie raz, jaki jest mój stosunek do hodowli przemysłowej.

                                  Moj watek z poruszana przez Ciebie temtatyka za wiele wspolnego nie
                                  > mial, wiec rozliczanie mnie z mojej wiedzy ani do dyskusji nie nalezy ani nie
                                  > jest mile ani eleganckie.

                                  Nie wtedy, kiedy ewidentnie mylisz pojęcia i uprawiasz demagogię. Jedno
                                  sugeruje brak wiedzy (którą sprawdzałam pytaniami), drugie - zaparzaństwo i
                                  fanatyzm (co sprawdzałam wymianą argumentacji). Wyniki badań do wglądu dla
                                  zainteresowanych ;)

                                  > Trudno wzniesc sie na wyzyny

                                  he, he, he. GDZIE te wyżyny?! W twojej wypowiedzi??? Wybacz, Szymborska to ty
                                  na pewno nie jesteś.

                                  i prowadzic dyskusje bez udowandniania
                                  > przeciwnikowi, jak malo wie?

                                  Czekam na pierwszy krok z twojej strony...

                                  Wlasna wiedza tak bardzo napawa duma?

                                  Ciebie widzę dumą napawa nie tyle jej brak, co upór, żeby nowej za nic w
                                  świecie nie zdobyć.
                              • Gość: boza krowka Re: Spróbuję podsumować IP: 194.95.59.* 05.06.03, 16:57
                                emka_waw napisała:

                                > > Nie mialam argumentow bo TAK i bo NIe,
                                >
                                > Taaak, akurat, zwłaszcza odnośnie ustalenia kwestii mięsożerca a
                                roślinożerca.
                                > O ile pamiętam, to zakończyłaś rozmowę w tym temacie następująco: "dla mnie
                                > jesteś mięsożercą i już". Mimo, że ewidentnie pomyliłaś pojęcia.

                                Droga Emko, jak juz pisalam, nie nazwa byla przedmiotem dyskusji. Poza tym
                                chcialas wymoc na mnie zmiane mojej nazwy, ktora nawet jezeli wg Ciebie bledna,
                                byla moim okresleniem, niezaleznie czy ten fakt Ci sie podoba czy nie. Twoje
                                wyjasnienia przyjmowalam, pozostalam uparta przy nazwie, bo uwazam ja za
                                sluszna. A zgodnie z wymogami tolerancji, musisz ten fakt przyjac do
                                wiadomosci, nawet jezeli wg Ciebie bladze. Ze dwa razy mi pisalas, ze sie myle
                                i ze dwa razy (przynajnmiej) pisalam Ci, dlaczego uwazam,ze sie nie myle.
                                > moze nie dotyczalas, bo zajelas sie
                                > > pilnie boksowaniem chwytami ponizej pasa przeciwnika czyli mnie.
                                >
                                > Wiesz, głównie to zadawałam pytania, które padały w próżnię. A może ci chodzi
                                o
                                >
                                > stwierdzenie, że rośliny i zwierzęta różnią się od siebie tylko budową
                                komórek?
                                >
                                NO coz, boksowanie przeciwnika to wg mnie zdania typu: wiec nie belkocz
                                (chyba ze nie zauwazylam tam pytania) albo kwiatki w stylu "nakluwam twoj
                                balonik samozadowolenia" (cytat z pamieci, wiec niedokladny, ale oddaje sens
                                mamatorskiej psychoanalizy) albo okreslenie, ze moj sposob na czyste sumienie
                                to wg Ciebie niezly i tani patent. Ze napisze wprost - nie chodzi o to, ze sie
                                roznimy pogladami, ale jak traktujesz swoich dyskutantow. W koncu dlatego
                                dyskutujemy, ze sie roznimy pogladami, ale nie musimy sie obrazac ani bawic sie
                                w to, kto ma miedy lepsza pointe. Czy przyklady, jakie podalam odnosnie boksu w
                                Twoich wypowiedziach sa pytaniami? Smiem polemizowac, a napisalam dla jasnosci,
                                co mialam na mysli piszac o ciosach bokserskich. Zadawalas pytania, owszem,
                                odpowiadalam na nie, ale nie odpowiadal mi Twoj ton, na szczescie nieco
                                zlagodnial, a nawet raz byl tonem pojednawczym,wiec pisze
                                > Uzasadnilam
                                > > swoj poglad na hodowle zwierzat,
                                >
                                > Zupełnie zresztą zgodny z moim. Przypominam po raz kolejny, że ja również nie
                                > popieram takiej hodowli, ani jej nie wspieram.


                                ALez ja nigdy nie pisalam, ze ja popierasz. Po prostu cala dyskusje co do
                                mojego watku sprowadzilas do dyskusji o komorkach i nazwie watku, ale w koncu
                                znalazlysmy jakis wspolny poglad.
                                >
                                > a ze wg Ciebie moja argumenty sa na TAK albo
                                > > na Nie, to juz nic na to poradzic nie moge.
                                >
                                > Kotka ogonem wywracanie.

                                No coz, emko, co mam Ci napisac, ze rozni ludzie maja rozne poglady, ale to nie
                                powod, zeby ich obrazac itp? Znowu o tolerancji? O sztuce dyskusji? Mam Ci
                                napisac, ze wbrew temu co myslisz, nie wszyscy ludzie mysla jak Ty, a najgorsze
                                jest to, ze niektorzy maja zupelnie inne poglady, nawet jesli to dla Ceibie
                                odwracanie kota ogonem? Ze Twoja nazwa " kota ogonem wywracanie" (nb. to jakis
                                regionalizm,emko, wystrzegaj sie na przyszlosc, powinno byc odwracanie kota
                                ogonem - jakas wiedze o jezyku ojczystym masz), faktu roznorosnosci pogladow
                                nie zmieni?
                                >
                                > A co do roslin - przypomnialo mi
                                > > sie - (ach, te lekcje biologii) - roznica jest zasadnicza i zarowno Ty jak
                                > i
                                > ja
                                > >
                                > > ja pominelysmy - rosliny sa samowystarczalne z powodu chlorofilu, a czlowi
                                > ek
                                > i
                                > > zwierzeta nie. Widzisz sama, ze jakas wiedze mam.
                                >
                                > Nie wszystkie, są rośliny-pasożyty (liany, albo bliższe nam - jemioła),
                                żywiące
                                >
                                > się innymi roślinami, albo wręcz mięsożerne - chyba to rosiczka łapie owady?
                                > Jakąś wiedzę masz - wybiórczą. Wybierasz z niej tylko to, co pasuje do twoich
                                > teoryjek a resztę starasz się ignorować.

                                Wiecej co to tego, znow niestety typowego dla Ciebie fragmentu, napisalam w
                                osobynm poscie. I to nie sa moje teoryjki, pisalam o faktach hodowli
                                przemyslowej, ten art w Wyborczej je potwierdzil. A powtarzam po raz enty -
                                dyskusje na tematy poboczne prowadzilas Ty nie ja, boskujac przy tym zawziecie.
                                • emka_waw Re: Spróbuję podsumować 06.06.03, 12:32
                                  > Droga Emko, jak juz pisalam, nie nazwa byla przedmiotem dyskusji.

                                  Za to była jej integralną częścią - tytułem i adresem.

                                  Poza tym
                                  > chcialas wymoc na mnie zmiane mojej nazwy, ktora nawet jezeli wg Ciebie
                                  bledna,
                                  >
                                  > byla moim okresleniem, niezaleznie czy ten fakt Ci sie podoba czy nie.

                                  Podoba? To jest kwestia poprawne-niepoprawne, a nie czy to się komuś podoba.

                                  Twoje
                                  > wyjasnienia przyjmowalam, pozostalam uparta przy nazwie, bo uwazam ja za
                                  > sluszna.

                                  Choć ewedentnie nie jest.

                                  A zgodnie z wymogami tolerancji, musisz ten fakt przyjac do
                                  > wiadomosci, nawet jezeli wg Ciebie bladze.

                                  Przyjęłam. I co, zmienia to fakt, że nie odróżniasz mięsożercy, roślinożercy i
                                  wszystkożercy? Nie.

                                  Ze dwa razy mi pisalas, ze sie myle
                                  > i ze dwa razy (przynajnmiej) pisalam Ci, dlaczego uwazam,ze sie nie myle.

                                  I znowu uparte powielanie błędu i jeszcze próba wmówienia, że to jest poprawne.
                                  A może zaraz powiesz, że 2+2=5? Fakty do teorii to naginali ideolodzy minionego
                                  ustroju. Tyle, że faktów nie zmienisz.

                                  > NO coz, boksowanie przeciwnika to wg mnie zdania typu: wiec nie belkocz
                                  > (chyba ze nie zauwazylam tam pytania)

                                  To była akurat prośba, jeśli nie zauważyłaś...

                                  albo kwiatki w stylu "nakluwam twoj
                                  > balonik samozadowolenia"

                                  Stwierdzenie tego, co JA robię. Jak TY to odbierasz - twój problem.

                                  albo okreslenie, ze moj sposob na czyste sumienie
                                  > to wg Ciebie niezly i tani patent.

                                  To było pytanie: JAK za pomocą niejedzenia mięsa można mieć czyste sumienie, to
                                  niezły patent. Odpowiesz w końcu?

                                  Ze napisze wprost - nie chodzi o to, ze sie
                                  > roznimy pogladami, ale jak traktujesz swoich dyskutantow.

                                  Tak jak oni mnie. Jeśli nie zauważyłaś, dostosowywuję się do przedmówców.

                                  Zadawalas pytania, owszem,
                                  > odpowiadalam na nie,

                                  Akurat. Pytanie o patent powyżej. Drugie: ile zwierząt ginie na polach
                                  uprawnych, z których ty jesz rośliny. Kolejne, o różnicę pomiędzy roślinami a
                                  zwierzętami - zauważ, że to ja w końcu napisałam odpwiedź. Jeszcze jedno:
                                  dlaczego mam uważać komórki roślinne za gorsze od komórek zwierzęcych i zjadać
                                  te pierwsze.

                                  Wciąż czekam na odpowiedzi...

                                  > > Zupełnie zresztą zgodny z moim. Przypominam po raz kolejny, że ja również
                                  > nie
                                  > > popieram takiej hodowli, ani jej nie wspieram.
                                  >
                                  >
                                  > ALez ja nigdy nie pisalam, ze ja popierasz.

                                  Za to pisałaś, że nie odniosłam się do tej kwestii, a to nie była prawda.

                                  Po prostu cala dyskusje co do
                                  > mojego watku sprowadzilas do dyskusji o komorkach i nazwie watku, ale w koncu
                                  > znalazlysmy jakis wspolny poglad.

                                  Z czym się zgadzam - napisałam. Z czym nie - też. A że wynikła dyskusja w
                                  temacie różnic poglądów, to chyba naturalne.

                                  > No coz, emko, co mam Ci napisac, ze rozni ludzie maja rozne poglady, ale to
                                  nie
                                  >
                                  > powod, zeby ich obrazac itp? Znowu o tolerancji? O sztuce dyskusji? Mam Ci
                                  > napisac, ze wbrew temu co myslisz, nie wszyscy ludzie mysla jak Ty, a
                                  najgorsze
                                  >
                                  > jest to, ze niektorzy maja zupelnie inne poglady, nawet jesli to dla Ceibie
                                  > odwracanie kota ogonem?

                                  Twoje poglądy na pewne fakty samych faktów nie zmienią.

                                  Ze Twoja nazwa " kota ogonem wywracanie" (nb. to jakis
                                  > regionalizm,emko, wystrzegaj sie na przyszlosc, powinno byc odwracanie kota
                                  > ogonem - jakas wiedze o jezyku ojczystym masz)

                                  już pisałam - łapanie za słówka argumentów nie zastąpi

                                  > > Nie wszystkie, są rośliny-pasożyty (liany, albo bliższe nam - jemioła),
                                  > żywiące
                                  > >
                                  > > się innymi roślinami, albo wręcz mięsożerne - chyba to rosiczka łapie owad
                                  > y?
                                  > > Jakąś wiedzę masz - wybiórczą. Wybierasz z niej tylko to, co pasuje do two
                                  > ich
                                  > > teoryjek a resztę starasz się ignorować.
                                  >
                                  > Wiecej co to tego, znow niestety typowego dla Ciebie fragmentu, napisalam w
                                  > osobynm poscie. I to nie sa moje teoryjki, pisalam o faktach hodowli
                                  > przemyslowej, ten art w Wyborczej je potwierdzil. A powtarzam po raz enty -
                                  > dyskusje na tematy poboczne prowadzilas Ty nie ja, boskujac przy tym
                                  zawziecie.

                                  Stwierdziłaś - rośliny są samożywne.
                                  Ja mówię - nie wszystkie
                                  Ty - "a wy murzynów męczycie"
                                  • Gość: boza krowka Re: Spróbuję podsumować IP: 194.95.59.* 06.06.03, 19:03
                                    emka_waw napisała:

                                    > > Droga Emko, jak juz pisalam, nie nazwa byla przedmiotem dyskusji.
                                    >
                                    > Za to była jej integralną częścią - tytułem i adresem.
                                    Oczywiscie, ze byla i po raz setny pisze - nawet jelzeli uwazasz, ze nazwa byla
                                    bledna, masz prawo. I tolerowac poglady innych ludzi, jesli sa wg Ciebie bledne.
                                    I po raz kolejny uznalam Twoj postulat, ale mam takie samo prawo do pozostanie
                                    przy swojej nazwie jak Ty do postulatow o nieprawidlowosc mojej nazwy.
                                    >
                                    >
                                    >
                                    > Podoba? To jest kwestia poprawne-niepoprawne, a nie czy to się komuś podoba.

                                    Tak mozna pisac zartoobliwie, jak podaje slownik cytowany przez Lecha, wiec
                                    zupelna nieporawnosc nazwy jest nonsensem.
                                    >
                                    >
                                    >
                                    > Choć ewedentnie nie jest.

                                    >
                                    > Przyjęłam. I co, zmienia to fakt, że nie odróżniasz mięsożercy, roślinożercy
                                    i
                                    > wszystkożercy? Nie.
                                    Jakos slabo przyjmujesz, skoro ciagle walkujesz wariant nazwy, mimo ze w tej
                                    kwestii obie strony - ja i Ty - enty raz zajelysmy stanowiska.
                                    >
                                    >
                                    >
                                    > I znowu uparte powielanie błędu i jeszcze próba wmówienia, że to jest
                                    poprawne.
                                    >

                                    Skoro nazwa moze byc uzyta zartobliwie, jak mowi slownik, pomylka jest rzecza
                                    wzgledna.
                                    > A może zaraz powiesz, że 2+2=5? Fakty do teorii to naginali ideolodzy
                                    minionego
                                    >
                                    > ustroju. Tyle, że faktów nie zmienisz.
                                    Och, emko, emko, ustroj. Od 89 minelo zbyt wiele czasu, ze tez Ciebie widmo
                                    minionego ustroju ciagle przesladuje.
                                    >
                                    >
                                    >
                                    > To była akurat prośba, jeśli nie zauważyłaś...
                                    Nie belkocz to tryb rozkazujacy, niezbyt charatkerystyczny dla prosb. I zwrot
                                    nie belkocz nie bardzo z prosba mi sie kojarzy.
                                    >
                                    >
                                    >
                                    > Stwierdzenie tego, co JA robię. Jak TY to odbierasz - twój problem.
                                    >

                                    Nakluwalas baloniki, jasne. A potem w innym poscie domagasz sie rzeczoiwje
                                    dyskuji.
                                    >
                                    >
                                    > To było pytanie: JAK za pomocą niejedzenia mięsa można mieć czyste sumienie,
                                    to
                                    >
                                    > niezły patent. Odpowiesz w końcu?

                                    Juz odpowiedzialam pare razy - nie dokladam w ten sposob widelca do hodowli
                                    przemyslowej. A mnie chodzi o sformulowanie tani patent. Zwykle chamstwo czy
                                    moze znowu przeoczylam jakas prosbe?
                                    >
                                    >
                                    >
                                    > Tak jak oni mnie. Jeśli nie zauważyłaś, dostosowywuję się do przedmówców.
                                    >


                                    Mie, emko i tu sie mylisz . Ja ani nie nakluwalam Twojego balonika ani (jako
                                    pierwsza)nie udowadnialam Ci niewiedzy, bo nie o to wg mnie w rzeczowej
                                    dyskusji chodzi.
                                    > Zadawalas pytania, owszem,
                                    > > odpowiadalam na nie,
                                    >
                                    > Akurat. Pytanie o patent powyżej. Drugie: ile zwierząt ginie na polach
                                    > uprawnych, z których ty jesz rośliny. Kolejne, o różnicę pomiędzy roślinami a
                                    > zwierzętami - zauważ, że to ja w końcu napisałam odpwiedź. Jeszcze jedno:
                                    > dlaczego mam uważać komórki roślinne za gorsze od komórek zwierzęcych i
                                    zjadać
                                    > te pierwsze.
                                    >
                                    Po pierwsze - emko, po raz enty powtorze - nigdy nie pisalam, ze z mojego
                                    powodu nie ginie zadne zwierze, nie ginie ono w wyniku hodowli przemyslowej i
                                    roznica jest. Wiec pytanie o zwierzeta ginace na polach uprawnych wg mnie nie
                                    ma sensu, bo patrz pierwsze zdanie tej wypowiedzi (mojej).
                                    Tak, oczywiscie napisalas w koncu Ty, ale pytanie o komorki roslinne i
                                    zwierzece nie bylo takze trescia mojego watku, to Ty sie upaplas wymusic na
                                    mnie odpowiedz z przyczyn mi nieznanych.
                                    Nie wiem, dlaczego masz uwazac jedne komorki za gorsze od drugich. Nigdy nie
                                    sugerowalam ci, abys tak uwazala.


                                    > Wciąż czekam na odpowiedzi...
                                    >
                                    >
                                    >
                                    > Za to pisałaś, że nie odniosłam się do tej kwestii, a to nie była prawda.
                                    >
                                    O ile pamietam, odnioslas sie do tematu mojego watku dosyc pozno. Jeszcze to
                                    sprawdze dokladnie, wiec podam date..

                                    >
                                    > Z czym się zgadzam - napisałam. Z czym nie - też. A że wynikła dyskusja w
                                    > temacie różnic poglądów, to chyba naturalne.
                                    Tak, emko, dyskusja w zwiazku roznicami jest naturalna, ale rownie naturalne
                                    jest te roznice dostrzegac i respektowac w dyskusji.
                                    >
                                    >

                                    >
                                    > Twoje poglądy na pewne fakty samych faktów nie zmienią.
                                    >
                                    > Ze Twoja nazwa " kota ogonem wywracanie" (nb. to jakis
                                    > > regionalizm,emko, wystrzegaj sie na przyszlosc, powinno byc odwracanie kot
                                    > a
                                    > > ogonem - jakas wiedze o jezyku ojczystym masz)
                                    >
                                    > już pisałam - łapanie za słówka argumentów nie zastąpi
                                    > Widzisz, emko, kiedy Ty lapiesz za slowka, est oki. Kiedy to robia inni,
                                    jest niedobrze, ale powarzam, zaczelam lapac za slowka, choc tego nie lubie, bo
                                    sama mnie lapalas.
                                    > >
                                    > > >
                                    >
                                    > Stwierdziłaś - rośliny są samożywne.
                                    > Ja mówię - nie wszystkie


                                    > Ty - "a wy murzynów męczycie"
                                    Emko, nie chodzilo mi o Twoje pouczenie w kwestii lian czy jemioly, a
                                    stwierdzenie: (cyt.)" Jakąś wiedzę masz - wybiórczą. Wybierasz z niej tylko to,
                                    co pasuje do twoich teoryjek a resztę starasz się ignorować."(koniec cytatu)
                                    No chyba, ze uznasz to za wklad do rzeczowej dyskusji. Nie kwestionowalam ani
                                    slowem niesamozytnosci pasozytow ani miesozernosci rosiczki. Pouczenie
                                    uzupelniajace przyjelam z pokora.
                                    • emka_waw Re: Spróbuję podsumować 09.06.03, 13:02
                                      > Tak mozna pisac zartoobliwie, jak podaje slownik cytowany przez Lecha, wiec
                                      > zupelna nieporawnosc nazwy jest nonsensem.

                                      Napisałaś o mnie "dla mnie jesteś mięsożercą". A w świetle definicji, którą
                                      zacytowałaś, nie jestem miesożercą. Nawet żartobliwie.

                                      > > A może zaraz powiesz, że 2+2=5? Fakty do teorii to naginali ideolodzy
                                      > minionego
                                      > >
                                      > > ustroju. Tyle, że faktów nie zmienisz.
                                      > Och, emko, emko, ustroj. Od 89 minelo zbyt wiele czasu, ze tez Ciebie widmo
                                      > minionego ustroju ciagle przesladuje.

                                      Prześladują mnie ludzie, których mózgi najwyraźniej nie mogą się wydobyć spod
                                      wpływu tamtych schematów myślenia.

                                      > Nie belkocz to tryb rozkazujacy, niezbyt charatkerystyczny dla prosb. I zwrot
                                      > nie belkocz nie bardzo z prosba mi sie kojarzy.

                                      Kolejny wątek - ping-pong: gramatyka języka polskiego...

                                      > Nakluwalas baloniki, jasne. A potem w innym poscie domagasz sie rzeczoiwje
                                      > dyskuji.

                                      Tak jak ty: zaczęłaś od demagogii i też domagasz się rzeczowej dyskusji.

                                      > Juz odpowiedzialam pare razy - nie dokladam w ten sposob widelca do hodowli
                                      > przemyslowej. A mnie chodzi o sformulowanie tani patent. Zwykle chamstwo
                                      czy
                                      > moze znowu przeoczylam jakas prosbe?

                                      Co według ciebie jest chamskiego w słowie "patent"? Inne tłumaczenie: przepis,
                                      recepta, wzór.

                                      > Po pierwsze - emko, po raz enty powtorze - nigdy nie pisalam, ze z mojego
                                      > powodu nie ginie zadne zwierze, nie ginie ono w wyniku hodowli przemyslowej i
                                      > roznica jest. Wiec pytanie o zwierzeta ginace na polach uprawnych wg mnie nie
                                      > ma sensu, bo patrz pierwsze zdanie tej wypowiedzi (mojej).

                                      Dlaczego? Jeśli zabijasz, to co to za różnica czy zarżną to zwierzę w rzeźni,
                                      czy skona w mękach po zjedzeniu trucizny? I to boli, i to boli, i nie jest
                                      powiedziane, że po truciźnie zwierzęta będą ginęły szybciej (jak sama
                                      napisałaś, zwierzęta mają różne organizmy, jedne są odporniejsze, drugie mniej)


                                      > Tak, oczywiscie napisalas w koncu Ty, ale pytanie o komorki roslinne i
                                      > zwierzece nie bylo takze trescia mojego watku, to Ty sie upaplas wymusic na
                                      > mnie odpowiedz z przyczyn mi nieznanych.

                                      Już pisałam: chciałam wiedzieć, czy odróżniasz zwierzę od rośliny. Wielu
                                      wegetarian tego nie umie.

                                      > Nie wiem, dlaczego masz uwazac jedne komorki za gorsze od drugich. Nigdy nie
                                      > sugerowalam ci, abys tak uwazala.

                                      To też zżeram je jednakowo bez wyrzutów sumienia.

                                      > O ile pamietam, odnioslas sie do tematu mojego watku dosyc pozno. Jeszcze to
                                      > sprawdze dokladnie, wiec podam date..

                                      Natomiast ja czytam wątki, na które odpisuję, więc zarzucanie mi, że się nie
                                      ustosunkowałam (nieważne w tym przypadku, czy wcześniej czy później), oznacza,
                                      że ty moich wypowiedzi dokładnie nie czytasz.

                                      > Emko, nie chodzilo mi o Twoje pouczenie w kwestii lian czy jemioly, a
                                      > stwierdzenie: (cyt.)" Jakąś wiedzę masz - wybiórczą. Wybierasz z niej tylko
                                      to,
                                      >
                                      > co pasuje do twoich teoryjek a resztę starasz się ignorować."(koniec cytatu)
                                      > No chyba, ze uznasz to za wklad do rzeczowej dyskusji. Nie kwestionowalam ani
                                      > slowem niesamozytnosci pasozytow ani miesozernosci rosiczki. Pouczenie
                                      > uzupelniajace przyjelam z pokora.

                                      Jedne fakty przyjmujesz, inne nie... To nie jest wybiórczość?
                                      • Gość: boza-krowka ja tez podsumowuje IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 11.06.03, 10:43
                                        emka_waw napisała:


                                        >
                                        > Napisałaś o mnie "dla mnie jesteś mięsożercą". A w świetle definicji, którą
                                        > zacytowałaś, nie jestem miesożercą. Nawet żartobliwie.

                                        W swietle tej definicji nawet zartobliwie jestes.>

                                        >
                                        > Prześladują mnie ludzie, których mózgi najwyraźniej nie mogą się wydobyć
                                        spod
                                        > wpływu tamtych schematów myślenia.
                                        Nie widze u siebie zadnych z takowych schematow.
                                        >
                                        > Kolejny wątek - ping-pong: gramatyka języka polskiego...
                                        Ty mialas pimg-pong wiedza z zakresu biologii, ja z zakresu j. ojczystego.
                                        Kazdy pingponguje w dziedzinie, w jakiej czuje sie dobry, to wg mnie logiczne.
                                        >
                                        >
                                        > Tak jak ty: zaczęłaś od demagogii i też domagasz się rzeczowej dyskusji.
                                        Ciagle prosze o podanie jakiegos przykladu demagogii.
                                        >
                                        >
                                        > Co według ciebie jest chamskiego w słowie "patent"? Inne tłumaczenie:
                                        przepis,
                                        > recepta, wzór.
                                        > Sformulowanie "tani patent" ma w odniesieniu do cudzych pogladow i przekonan
                                        ma zdecydowanie negatywnie oceniajacy odcien i wg mnie nie ma miejsca w
                                        rzeczowej dyskusji, kiedy wymieniamy poglady, a nie chamskie sformulowania.

                                        >
                                        >
                                        > Dlaczego? Jeśli zabijasz, to co to za różnica czy zarżną to zwierzę w
                                        rzeźni,
                                        > czy skona w mękach po zjedzeniu trucizny? I to boli, i to boli, i nie jest
                                        > powiedziane, że po truciźnie zwierzęta będą ginęły szybciej (jak sama
                                        > napisałaś, zwierzęta mają różne organizmy, jedne są odporniejsze, drugie
                                        mniej)
                                        >
                                        I wlasnie dla mnie to zasadnicza roznica, czy dla mojej przyjemnosci maja sie
                                        jakies zwierzeta zagryzac w ciasnym pomieszczeniu czy tez zrezygnuje z miesa i
                                        nie bede dokladac reki (widelca ) do hodowli przemyslowej. I nie wiem, skad to
                                        przekonanie, ze jadam produtky nasaczone truciznami.


                                        >
                                        > Już pisałam: chciałam wiedzieć, czy odróżniasz zwierzę od rośliny. Wielu
                                        > wegetarian tego nie umie.
                                        no coz, sformulowanie typu wielu wegetarian pachna mi demagogia. Poza tym
                                        wazna role odgrywal ton, jakim domagalas sie odpowiedzi i pouczanie.
                                        >
                                        > To też zżeram je jednakowo bez wyrzutów sumienia.
                                        A ja nie i tym sie roznimy, ale to nie ja domagalam sie uznania jednych
                                        komorek za lepsze czy gorsze, nie podejmowalam w ogole tego watku dyskusji.
                                        >
                                        .
                                        >
                                        > Natomiast ja czytam wątki, na które odpisuję, więc zarzucanie mi, że się nie
                                        > ustosunkowałam (nieważne w tym przypadku, czy wcześniej czy później),
                                        oznacza,
                                        > że ty moich wypowiedzi dokładnie nie czytasz.
                                        Alez czytam i to dokladnie. Zeby osczedzic Ci czytania, wycinam pilnie moje
                                        wypowiedzi, do ktorych sie wlasnie odnioslas. A dlaczego ma byc niby niewazna
                                        kwestia wczesniej, pozniej, ja pisze o hodowli przemyslowej, a Ty pouczasz
                                        mnie o komorkach roslinnych i zwierzecych, pytasz o gabke naturalna,
                                        zarzucasz mi chwalenie sie dieta ( by rzeczywiscie zle zatyztulowana nazwe
                                        watku do Krystyny Opty pominac milczeniem),by na koncu dyskusji z wieloma
                                        meandrami stwierdzic, ze niewazne - wczesniej czy pozniej , keidy odnosisz sie
                                        do pierwotnego tematu mojego watku - hodowla przemyslowa.

                                        >
                                        > Jedne fakty przyjmujesz, inne nie... To nie jest wybiórczość?
                                        Fakty przyjmuje, nie lubie pouczen tak samo jak i Ty( choc czasem jak widac ,
                                        ptrafie przyjac je z pokora), tez Ci zafundowalam kuracje pouczen z jezyka
                                        polskiego i tez Cie to zirytowalo. Chodzilo mi o sformulowanie twoje teoryjki
                                        i wybiorcza wiedza, ktore wg mnie z rzeczowa dyskusja nie maja nic wspolnego
                                        innier sa faktami, a niezbyt milymi pouczeniami w tonie mojej nauczycielki z
                                        biologii w LO.
                                        • emka_waw Re: ja tez podsumowuje 11.06.03, 11:32
                                          > W swietle tej definicji nawet zartobliwie jestes.

                                          Niestety nie. Nie według tej, którą przytoczyłaś. Według jakiejś twojej
                                          własnej - mogę być. Ale osobiście wolałabym, żebyś określała mnie jako
                                          wszystkożercę. Taka moja uprzejma prośba.

                                          > Nie widze u siebie zadnych z takowych schematow.

                                          ...

                                          > Ty mialas pimg-pong wiedza z zakresu biologii, ja z zakresu j. ojczystego.
                                          > Kazdy pingponguje w dziedzinie, w jakiej czuje sie dobry, to wg mnie logiczne.

                                          (westchnienie) Z biologi zadałam parę pytań, oczekując paru odpowiedzi. I tyle.

                                          > Ciagle prosze o podanie jakiegos przykladu demagogii.

                                          Twój pierwszy post. Przekopiować?

                                          > > Sformulowanie "tani patent" ma w odniesieniu do cudzych pogladow i przekon
                                          > an
                                          > ma zdecydowanie negatywnie oceniajacy odcien i wg mnie nie ma miejsca w
                                          > rzeczowej dyskusji, kiedy wymieniamy poglady, a nie chamskie sformulowania.

                                          Tani patent, inaczej: łatwy sposób. Co w tym chamskiego?!

                                          > I wlasnie dla mnie to zasadnicza roznica, czy dla mojej przyjemnosci maja sie
                                          > jakies zwierzeta zagryzac w ciasnym pomieszczeniu czy tez zrezygnuje z miesa
                                          i
                                          > nie bede dokladac reki (widelca ) do hodowli przemyslowej. I nie wiem, skad
                                          to
                                          > przekonanie, ze jadam produtky nasaczone truciznami.

                                          Jeżeli sama hodujesz warzywa i owoce na własnym gruncie, nawozisz naturalnie,
                                          nie trujesz zwierzątek, nie opryskujesz drzewek, pozwalasz, żeby krety kopały
                                          ci do woli w ogródku - to zwracam honor, ani nie dokładasz się do śmierci
                                          zwierząt na polach uprawnych, ani nie jesz trucizn. Jeśli nie - to naiwnością
                                          byłoby sądzić, że producenci nie stosują oprysków, sztucznych nawozów i nie
                                          tępią gryzoni. Nie mówiąc już o konserwantach używanych w czasie transportu
                                          (zjedz nieumyte jabłko ze sklepu, zapraszam). A dla mnie jest wszystko jedno,
                                          czy zwierzę ginie na polu czy w rzeźni. Bo jedno i drugie jest HODOWLĄ
                                          PRZEMYSŁOWĄ (roślinną lub zwierzęcą) w skutek której giną zwierzęta.

                                          > no coz, sformulowanie typu wielu wegetarian pachna mi demagogia. Poza tym
                                          > wazna role odgrywal ton, jakim domagalas sie odpowiedzi i pouczanie.

                                          No to przepraszam, widać źle cię oceniłam po pierwszym, demagogicznym poście.

                                          > A ja nie i tym sie roznimy, ale to nie ja domagalam sie uznania jednych
                                          > komorek za lepsze czy gorsze, nie podejmowalam w ogole tego watku dyskusji.

                                          Krótko mówiąc dyskryminujesz żywe organizmy - zwierzęta są dla ciebie lepsze.
                                          Dla mnie wszystkie są równe.

                                          > Alez czytam i to dokladnie. Zeby osczedzic Ci czytania, wycinam pilnie moje
                                          > wypowiedzi, do ktorych sie wlasnie odnioslas. A dlaczego ma byc niby
                                          niewazna
                                          > kwestia wczesniej, pozniej, ja pisze o hodowli przemyslowej, a Ty pouczasz
                                          > mnie o komorkach roslinnych i zwierzecych,

                                          Pytam, nie pouczam.

                                          pytasz o gabke naturalna,
                                          > zarzucasz mi chwalenie sie dieta ( by rzeczywiscie zle zatyztulowana nazwe
                                          > watku do Krystyny Opty pominac milczeniem),by na koncu dyskusji z wieloma
                                          > meandrami stwierdzic, ze niewazne - wczesniej czy pozniej , keidy odnosisz
                                          sie
                                          > do pierwotnego tematu mojego watku - hodowla przemyslowa.

                                          Chodziło mi o to, że nawet jak już się odniosłam, to ty ciągle twierdziłaś, że
                                          nie. Co wyraźnie sugerowało mi, że nie czytasz tego, co ja piszę.

                                          > Fakty przyjmuje,

                                          Faktu błędności użycia definicji nie przyjęłaś do wiadomości (nie mówię tu od
                                          twojej jej interpretacji, ale o przytoczonej przez ciebie definicji)

                                          nie lubie pouczen tak samo jak i Ty( choc czasem jak widac ,
                                          > ptrafie przyjac je z pokora), tez Ci zafundowalam kuracje pouczen z jezyka
                                          > polskiego i tez Cie to zirytowalo.

                                          Rozbawiło. Chociaż na początku miałam wrażenie, że brak ci po prostu argumentów.

                                          Chodzilo mi o sformulowanie twoje teoryjki
                                          > i wybiorcza wiedza, ktore wg mnie z rzeczowa dyskusja nie maja nic wspolnego
                                          > innier sa faktami, a niezbyt milymi pouczeniami w tonie mojej nauczycielki z
                                          > biologii w LO.

                                          Przykro mi, że miałaś niemiłą nauczycielkę. Może stąd twoja niechęć do
                                          przyjmowania do wiadomości pewnych faktów?
                                          • Gość: boza krowka Re: ja tez podsumowuje IP: *.public.ub.uni-muenchen.de 11.06.03, 12:08