Dodaj do ulubionych

Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD

11.06.18, 11:50
Witam, bardzo ciekawie Was się czyta. Chciałbym podzielić się swoją historią. Przepraszam na początku, jeśli będzie zbyt obszernie napisane ale nie chciałbym pominąć żadnego ważnego wątku. Z Kaśką poznaliśmy się 2 lata temu, na pewnej imprezie 500km od domu pomimo tego że jesteśmy z jednego miasta. Połączyła nas wspólna pasja, zainteresowania, nie będę pisał co dokładnie bo być może czyta to wszystko. Ja facet z długoletnim stażem małżeńskim, ona w kolejnym związku, zawsze powtarzała że takim tymczasowym bo go nie kocha. Uciekła od wszystkich swoich ex na południe Polski (600km). Ja, niestety po wielu romansach, ale zanim ją poznałem powiedziałem sobie że nigdy więcej do tego nie dojdzie, że „wyrosłem” już z tego. Na tej imprezie ja byłem z kumplem, ona z narzeczonym z którym planowała ślub (ale nie kochała rzekomo). Kumpel ich znał, zapoznał nas ze sobą. To był nasz pierwszy wieczór ale podczas którego rozmawialiśmy kilka ładnych godzin. Okazało się, że łączą nas te same pasje, te same zainteresowania, mamy takie same cele w życiu. Potrafiła słuchać, podziwiać, nie wychodziła z zachwytu. Tak inteligentnej kobiety wcześniej nie znałem. Teraz, kiedy mam większą wiedzę na temat BPD, pamiętam jak powiedziała (nie wiem czy świadomie) pewne słowa, co prawda niby w żartach, z uśmiechem „że kiedyś będę żałował tego że się poznaliśmy”, często powtarzała że jest żmiją, że „ją się albo kocha albo nienawidzi”. Po imprezie, po 3 dniach powrót do domu, nie wymieniliśmy się telefonami bo nie chciałem robić już głupstw w małżeństwie a wiedziałem że tym może się skończyć znajomość z nią. Jest kobietą bardzo atrakcyjną, ładną, zadbaną, blondyną lubiącą być w centrum zainteresowania, wariatka jakie uwielbiam. Po tygodniu napisała mi smsa, okazało się że zdobyła do mnie telefon od kumpla. Pierwsze krótkie spotkanie gdzieś na mieście, kawa. Za tydzień następne, krotki wyjazd w plener. Fajne rozmowy, niechcący muśnięcia ręką jak nastolatkowie no i stało się, pocałunek. Po 3 tygodniach seks, oczywiście miała uczulenie na gumę, po półtora miesiącu wypowiedziała „kocham cię”, że znamy się tak krótko ale nie wyobraża sobie życia beze mnie. W krótkim czasie opowiedzieliśmy sobie i o swoim życiu totalnie wszystko, o swoich partnerach, ekscesach itp., tak że nic i nikt z zewnątrz nie byłby w stanie nas niczym zaskoczyć. Już na pierwszym spotkaniu wspomniała coś o chorobie, ja nie zakodowałem jakoś więc zapytała czemu nie dopytuje o co chodzi. Okazało się, że lekarze dają jej 4-5 miesięcy życia, a bez przeszczepu pewnie o wiele mniej. Straszne myśli mnie ogarnęły bo dopiero co poznałem fajną dziewczynę, zaangażowałem się w tą znajomość a za chwilę mam ją stracić. Nie mogłem się z tym pogodzić, zacząłem nawet zbierać pieniądze na leczenie, a że obracam się w takich a nie innych kręgach to udało mi się zebrać parę tysięcy. Przeszczepu nie było i po 2 latach ma się dobrze. Od początku zaczęła opowiadać o swoich poprzednich związkach, jacy to źli byli wszyscy partnerzy, że zdążyła już odwołać 2 śluby, że przez jednego straciła dziecko bo ją pobił i teraz nie będzie już mogła nigdy zajść w ciążę. Zanim poznałem jej mamę i znajomych poprosiła mnie żeby nigdy nie wspominał przy nich o jej ciężkiej chorobie, żeby ich nie martwić. Zaczęliśmy prowadzić bardzo intensywne życie, oczywiście w ukryciu bo ona zaraz wychodzi za mąż, a ja w długoletnim związku. W końcu nadszedł dzień jej ślubu, okazało się że mamy zaproszenie na ślub, skorzystaliśmy. Mówiła, że nie chciała do końca brać tego ślubu, nawet tuz przed powiedzeniem „tak” w USC czekała kiedy podejdę, złapię za rękę i uciekniemy razem z urzędu. Tak się nie stało, ja po kolejnych 3 miesiącach rozwiodłem się z żoną. Ona 2 miesiące po ślubie złożyła papiery rozwodowe, rozwód dostała po roku. Zaczęliśmy planować wspólne życie, wspólne mieszkanie w moim domu. Cały czas mieszkała ze mną dorosła 22-letnia córka, dom bardzo duży więc byłem pewien że damy radę się pomieścić. Fakt faktem od kilku miesięcy powtarzała mi że ona nie wprowadzi się dopóki będzie mieszkała córka. Że coś takiego nie może się udać. Próbowałem ogarnąć to wszystko, zapewniałem że na pewno damy radę a córka za rok i tak chce się wyprowadzić na swoje. Dała się w końcu przekonać, nawet próbowała razem ze mną to wszystko ogarnąć, widziałem że damy radę. Zanim wspólnie zamieszkaliśmy, często dochodziło do jakiś dziwnych kłótni na tle córki, potrafiliśmy wtedy powiedzieć sobie sporo przykrych rzeczy ale zawsze udawało się zakończyć je pozytywnie. Sporo podróżowaliśmy, zawsze samochodem, w ciągu 2 lat przejechaliśmy chyba ze 20 tys km i pamiętam jak nie raz w trakcie tych sprzeczek próbowała z nienacka otwierać drzwi w czasie jazdy i chciała wysiadać albo potrafiła wysiąść na parkingu, w polu, w lesie i mówiła że mam dać jej spokój, ona nigdzie nie będzie ze mną jechać, że poradzi sobie beze mnie, np. 400km od domu, w drodze powrotnej. Nigdy wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego, że istnieją takie zaburzenia. W ostatnich tygodniach bardzo dokładnie o tym poczytałem, na tym forum też już siedzę i czytam kolejny tydzień. Z perspektywy czasu zauważam teraz, że Kaśka wypowiadała bardzo dużo słów, rzeczy charakterystycznych i często powtarzanych tu na forum, np. często mówiła że zakłada maski jest niby twardzielką a pod spodem biedna, zdołowana i bezradna osoba. Powtarzała, że czuje się nikim, nie jest nic warta a niedługo po tym opowiadała jaka to ona nie jest atrakcyjna, że oglądają się za nią wszyscy faceci, gdyby nie ona to firma (istniejąca kilka ładnych lat, sporo pracowników) nie poradziłaby sobie bo musi prostować bardzo poważne, wieloletnie zaniedbania finansowe, kadrowe itp. itd. Lubiła być w centrum zainteresowania, pomimo tego że przed chwilą by ła według siebie zerem to po chwili opowiadała o sobie jak o najpiękniejszej bogini. Ale przede wszystkim MITOMANIA, to było cos w czym strasznie brylowała. Przez 2 lata nie zauważałem tego, wierzyłem we wszystko co mówi bez cienia wątpliwości, byłem tak zakochany, że ufałem jej bezgranicznie, ona sama powtarzała mi ciągle że nigdy nie kochała nikogo tak jak mnie, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że zrobi wszystko żebym tylko był szczęśliwy, żebym obiecał że nigdy jej nie zostawię, ale jeśli uznam że będę szczęśliwszy bez niej to ona odsunie się na bok ale i tak już nigdy z nikim nie będzie chciała być. Powróciwszy do mitomanii, było tego tak dużo i tyle rzeczy zdołałem po długim czasie potwierdzić, że musiałbym chyba z tydzień pisać non stop. Nawet kiedy byliśmy razem w jakimś miejscu ona słyszała głosy ludzi których ja nie słyszałem, ciągle jakieś spojrzenia facetów i pytania czy widziałem. Pomimo tego, że pochodzimy z dwóch różnych końców Polski wspomniała, że już 20 lat temu zakochała się we mnie kiedy była z rodzicami w turystycznej miejscowości z której pochodzę, ale ja wtedy świeżo po ślubie a ona młoda i podobno powiedziałem jej żeby spadała do mamy . Kilka razy opowiadała, że była śledzona przez jakieś osoby które albo stały pod blokiem albo śledziły ją samochodem. Jak jeździła na rowerze to potrafiły jej rzekomo zajeżdżać drogę jakieś samochody z napalonymi facetami w środku. Jak już byliśmy „oficjalnie” ze sobą to często dostawała niby anonimowe emaile od jakiś kobiet które opowiadały o mnie jaki ja to nie jestem drań, żeby uciekała ode mnie, że nie jestem nic wart. I oczywiście przesyłała mi te wiadomości do wglądu żebym poczytał. Dostawała wiele telefonów o treści jak w emailach. Kiedy powiedziałem żeby zaczęła nagrywać rozmowy, że być może poznam głos to nagle telefonów nie było. Opowiadała jak przychodziła do niej do biura jakaś kobieta i opowiadała o mnie rzeczy jak wyżej. I oczywiście ja genialny umysł poprosiłem żebyśmy obejrzeli monitoring z firmy. I co się okazało, że kamery były nieczynne w tym dniu. Spotykała jakieś kobiety które opowiadały jej na mieście rzeczy jak wyżej, nawet podjeżdżały samochodem i nigdy nie zdołała zapamiętać numeru rejestracyjnego.
Obserwuj wątek
    • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 11:51
      Do biura w którym pracowała przychodził jakiś facet, który zostawiał począwszy od wielkiego bukietu kwiatów, poprzez drogą biżuterię i kluczyki do samochodu czy nowego apartamentu łącznie z aktem notarialnym. Oczywiście nie przyjmowała tego ale wszystkie koleżanki w biurze nie mogły wyjść z zachwytu. To ostatnie wydawało mnie się tak abstrakcyjne, że niedawno byłem porozmawiać z jej szefową na ten temat. Powiedziała, że nic takiego nigdy nie miało miejsca. Mógłbym te brednie wymieniać jeszcze długo. Wtedy wierzyłem ślepo we wszystko co mówi. I ciągle temat jej choroby, zanim zamieszkaliśmy razem często jeździła na SOR tak źle się czuła, drobna tylko kłótnia i kończyła pobytem w szpitalu. Podobno kilka razy zabierało ją pogotowie z ulicy po traciła przytomność. Na początku z racji tego że byliśmy w oddzielnych związkach nie mogłem z nią jeździć, nie chciałem pokazywać się razem żeby nie zaszkodzić najpierw sobie a później jej przed rozwodami. Trwało to blisko rok. Później kiedy mogłem już jechać, mówiła że nie chce żebym z nią jeździł. Fakt faktem pokazywała mi jakieś miejsca jakby po ukłuciach pod kroplówkę, siniaki, zabandażowaną rękę. Zdarzyły mi się 2 sytuacje w których brała mój samochód i jechała do lekarza bo strasznie źle się czuła. W związku z tym, że w samochodzie mam włączoną non stop kamerę pomyślałem sobie że zobaczę gdzie była. I jak myślicie? Kiedy wróciła kamera była odłączona, bo przez przypadek musiała chyba wyrwać kabel. Potrafiłem pojechać do szpitala i spytać pielęgniarek czy była na oddziale, odpowiedź znana. 2 lata minęły na jej kiepskim stanie zdrowia, którego tak naprawdę nie do końca zauważałem i na ciągłych historyjkach. Kiedy w końcu zamieszkaliśmy razem potrafiła wyprowadzić się ode mnie po jakiejś kłótni na 2 tygodnie, podobno mieszkała u koleżanki z pracy. Mimo tego, że nie zauważałem problemu w tym, że mieszka też moja córka, czasem jakieś drobne zgrzyty to obsesje Kaśki na jej punkcie nasilały się. Coraz częściej dochodziło między mną i Kaśką do kłótni, potrafiła tylko przy mnie, mówić przykre rzeczy na jej temat, potrafiła wyzwać ją od najgorszych. Ja również potrafiłem, czasami wydawało mi się że nie do końca słusznie zrugać córkę, powiedzieć jej wiele bardzo przykrych rzeczy. Tak bardzo kochałem Kaśkę, że sam zacząłem się w tym gubić, nie chciałem jej tracić i posuwałem się do złych rzeczy w stosunku do córki. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. W drodze powrotnej do domu znowu zaczął się temat córki, znowu były wyzwiska pod jej adresem, pomimo tego że obiecała i przysięgała że więcej tego nie zrobi. Nie wytrzymałem w końcu i doszło do szarpaniny między nami w samochodzie. Nie uderzyłem jej mimo tego że sama prawie połamała mi nos i powybijała zęby. Posiniaczyliśmy się trochę, było dużo krzyku, złości, wulgaryzmu. Mimo tego, że znów wyzywała moje dziecko nie chciałem jej tracić, spakowała walizki, nie mogłem tego znieść, zabrałem jej torebkę w której miała telefon, powiedziałem że ma nigdzie nie iść. Wybiegła z domu, ja za nią, prosiłem żeby tego nie robiła. Była późna godzina, zaczęła krzyczeć że jestem złodziejem, gnojem, damskim bokserem, że dzwoni na policję (jednak w torebce nie było telefonu), że mnie zniszczy, odbiorą mi wszelkie prawa rodzicielskie itp. itd. Sąsiedzi zaczęli patrzeć przez okna, żenujące widowisko. Nie mogłem dotrzeć do niej, ani uspokoić jej. I teraz stała się taka rzecz. Zadzwoniła do kogoś, żeby przyjechał po nią i zabrał stąd bo mnie się boi, że chcę ją zabić (!) itp. Po 20 minutach przyjeżdża… jej były mąż. Zadzwoniła, że nie chce mnie znać, że mam wynosić się z jej życia, że za kilka dni przyjedzie po swoje rzeczy. To wszystko zadziałało na mnie jak grom z jasnego nieba. Pierwsze dni nie wychodziłem z łóżka, miałem myśli samobójcze, nie widziałem sensu życia. Pisałem do niej dziesiątki smsmów, dzwoniłem, a ona w ogóle nie reagowała, zabijała mnie ciszą. Zdążyłem napisać testament na wypadek gdybym sobie nie poradził, oczywiście Kaśka miała w nim spore udziały, poinformowałem ją o tym. Spotkaliśmy się chwilę po tygodniu, mówiła że boi się mnie cały czas ale zależy jej na tym żeby wrócić do mnie. Postawiła jednak warunki na które przystałem. Miało nie być mnie wcale w domu kiedy będzie zabierała swoje rzeczy z domu, mam dać jej odpocząć na jakiś czas, nie pisać, nie dzwonić ale przede wszystkim mam iść na terapię bo jestem rzekomo agresywny, nie wróci do kiedy będzie mieszkała córka. Uwierzyłem w to co mówi, nie chciałem jej stracić bo kochałem ją nad życie, powiedziałem, że zrobię dla niej wszystko żeby tylko wróciła. Zapisałem się na terapię, chodziłem systematycznie co tydzień. W międzyczasie „zmusiłem” córkę do wyprowadzki, wynajęła sobie mieszkanie. Sporadycznie spotykaliśmy się z Kaśką, na chwilę, czasem wybraliśmy się na krótką wycieczkę po okolicy. Kaśka chciała, żebym pomalował dom wewnątrz, wspólnie wybraliśmy farby. Przyjechała zobaczyć jak wyszło, podobało jej się. Zaciągnęła mnie do sypialni ale w końcu nie doszło do niczego, powiedziała, że ma blokadę w głowie, nie wie jak się jej pozbyć. Podczas 3 miesięcy po rozstaniu próbowaliśmy jakoś powrócić do tego co było na początku, nazywała to czymś magicznym, rozumieliśmy się bez słów, szaleliśmy za sobą. Obiecałem jej wszystko, że już nigdy nie dojdzie do takich przykrych rzeczy, że będzie przy mnie szczęśliwa, bezpieczna i zrobię dla niej absolutnie wszystko. Spełniłem wszystkie warunki jakie mi postawiła, wyprowadziła się córka, w końcu mieliśmy zamieszkać sami, ja zauważyłem u siebie sporo zmian które to też potwierdził psycholog. Zacząłem mówić o ślubie, o tym że chce mieć z nią dziecko (adopcja, in-vitro). Postanowiliśmy dać sobie „ostatnią” szansę, wyjechać na tydzień w Polskę, mieliśmy zaplanowany cały tydzień zwiedzania. Pierwszej nocy doszło do zbliżenia, które trwało może z 30 sekund, popłakała się, powiedziała że cały czas ma blokadę i nie chce. Dwa pierwsze dni były super, w trzecim cos pękło. Ni stąd ni zowąd stała się nerwowa jak nigdy, późnym wieczorem powiedziała ze chce wracać z powrotem. Tego popołudnia i wieczoru non stop pisała do kogoś, w końcu kazała mi wyjść pokoju bo musi zadzwonić. Minęła noc, droga powrotna do jakiś dramat, cały czas uspokajałem ją, mówiłem że wszystko będzie dobrze, żeby nie była taka nerwowa. Nie chciała mnie słuchać, znowu 400 km od domu powiedziała, że wysiada, zabiera walizki i mam jechać dalej sam a od niej mam się odpieprzyć raz na zawsze. Po godzinie próśb udało mi się ją namówić, wróciliśmy. Mijały kolejne dni, cos mi zaczęło nie pasować. Postanowiłem pośledzić ją pewnego wieczoru. Około 23-ej wyszła z domu, pojechałem za nią, wjechała do lasu. Okazało się, że tam czeka jej kolega z pracy. Spacerowali co prawda po lesie, do niczego nie doszło. Spotkaliśmy się dzień przed druga rocznicą poznania, to zawsze magiczna dla mnie data, chciałem żeby się udało. Zaczęła wciskać mi kity, że spotkała się z nim służbowo ale nie mogła zrobić tego ani przez telefon ani w pracy bo to poważna sprawa a przy okazji ma strasznie chorą żonę i chce im pomóc  To był dla mnie cios w serce, kobieta którą kocham nad życie, bez której nie wyobrażam sobie życia i która powtarzała mi to samo robi mi coś takiego. Umówiłem się z psychologiem. Opowiedziałem o wszystkim, zresztą cały czas był na bieżąco co u mnie. Kiedy już wychodziłem z gabinetu zapytał mnie czy słyszałem kiedykolwiek o zaburzeniach osobowości (borderline, dwubiegunowe itp.), bo z tego co opowiadam na to właśnie wygląda. Spojrzałem ze zdziwieniem i odparłem że pierwsze słyszę o czyś takim ale poczytam. Umówiłem się z psychologiem za tydzień. W międzyczasie przeszperałem cały Internet, czytałem różne opracowania, trafiłem na Wasze forum (dzięki). Zacząłem czytać i włos zaczął mi się jeżyć na głowie. Jakbym widział swoją historię w tym co piszecie, byłem w szoku. Czytałem po kilkanaście godzin przez cały tydzień (w sumie czytam do dzisiaj, już około miesiąca). Przyszedłem na kolejną wizytę, postanowiłem, że będzie ona ostatnia. Przygotowałem so
    • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 11:53
      Przyszedłem na kolejną wizytę, postanowiłem, że będzie ona ostatnia. Przygotowałem sobie ściągę na kilku kartkach A4 z rzeczami które robiła moja Kaśka przez te dwa lata, chciałem tylko żeby chociaż w 80% psycholog potwierdził mi czy może mieć ona BPD. Wiem, że bez pacjenta nie można stawiać diagnozy ale chciałem tylko stwierdzenia prawdopodobieństwa. Przeczytałem wszystko, psycholog powiedział, że jeśli rzeczywiści było tak jak mówię to praktycznie w 99% wskazuje to na BPD. Podziękowałem za dotychczasową terapię, zapytałem na koniec czy aby ze mną nie jest coś nie w porządku. Stwierdził, że nie widzi u mnie żadnych niepokojących zmian. To mi wystarczyło. Zawsze wydawało mi się, że jestem silny psychicznie, pomimo tego że pewnie 2 letnia znajomość zdążyła poczynić jakieś zmiany w mojej psychice. Praktycznie od ręki dokonałem cięcia. Napisałem bardzo długiego emaila na pożegnanie, opisałem wszystko co czułem do niej, jak bardzo żałuję że takie jest zakończenie, czego dowiedziałem się o niej w międzyczasie i czego jej życzę. Na końcu napisałem, że ma zapomnieć o mnie i zająć się swoim życiem. Strasznie ciężko mi było nawet w tym momencie. W ostatnim czasie strasznie katowała mnie nie odpisywaniem na smsy i nie odbieraniem telefonów. Ale po podjęciu decyzji przeze mnie o tym, że to już koniec role trochę się odwróciły. Zaczęła dzwonić, ja nie odbierałem telefonów, nie odpisywałem na smsy. Zaczęła prowokować mnie do odbierania telefonu jakimiś rzeczami typu: czy to ja dziś do niej dzwoniłem, że podawała gdzieś adres do mnie do domu żebym dał znać jak coś przyjdzie, że chciała o coś zapytać itp. Mam wrażenie, że to jej pisanie i dzwonienie nie jest takie natarczywe (raz na 3, 4 dni) ale potrafi to zrobić np w momencie gdy jestem z nową kobietą. Nie omieszkała mi też nawrzucać również jaki to ja nie jestem cham i prostak w momencie, kiedy dowiedziała się, że poznałem nową kobietę. Zadzwoniłem też, żeby pożegnać się z jej mamą bo wiele razy u niej bywaliśmy, też stała mi się w pewnym sensie bliska, więc pomyślałem sobie że tak będzie w porządku z mojej strony. Porozmawialiśmy trochę, po głosie wywnioskowałem że też jej szkoda że tak się stało. Tego samego dnia napisała mi długiego smsa, że chwilę później dzwoniła do niej Kaśka i dowiedziała się o mnie tyle rzeczy, tyle złego zrobiłem jej córce, że mam wynosić się z ich życia, mam zapomnieć o nich. Brak słów. W ciągu tych 2 lat nie zrobiłem Kaśce nic złego, nie interesowały mnie żadne inne kobiety (mimo mojej przeszłości), nie widziałem poza nią świata a mimo to potrafiła nagadać matce na mój temat jakieś niestworzone, wybielające ją historie na mój temat jeszcze na koniec. Nie ukrywam, że jest mi z tym bardzo ciężko i często łapię się na tym, że chcę żeby napisała cokolwiek, żebym widział że cały czas zależy jej na mnie, czasem próbuję przejechać w pobliżu miejsca jej zamieszkania czy pracy, że może uda mi się ją zobaczyć, co prawda nie wiem po co. Ale mimo wszystko dzięki Wam staram się trwać w postanowieniu, mając na uwadze pisane wiele razy „ZERO KONTAKTU”.
      To tyle z mojej historii, przepraszam że tak dużo tego ale chciałem pokazać cały przekrój naszego związku. Zastanawiam się ostatnio czy nie byłoby dobrym pomysłem ostrzec jej nowego mutanta z kim ma do czynienia? Tym bardziej, że sam jest w związku małżeńskim. Myślałem też o tym, żeby ostrzec jego żonę, że spotyka się z nią. Co o tym myślicie? Czy myślicie, na podstawie tego co napisałem, że Kaśka tym bardziej kiedy dowie się że jest obok mnie inna kobieta nasili swoje przypominanie się o sobie? A może będzie próbowała kontaktować się z nią i opowiadać jaki to ja zły nie jestem? Jeszcze raz dodam, że Kaśka jest strasznie inteligentna, dobrze wykształcona i zawsze wydawało mnie się że poukładana.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję, że trafiłem na to forum, że otworzyliście mi oczy swoimi wpisami!
      • norma.morterson Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 20.06.18, 13:12
        Przykro mi ale mnie się wydaję że jednak się nie uwolniłeś. Jesteś mam nadzieję na drodze ale jeszcze dużo przed Tobą. Moja rada. Nie nie ostrzegaj nikogo przed nią. Ona nie powinna Cię już wogóle obchodzić. Ani to z kim jest ani gdzie jest. Nawet jak trafi na OIOM. To nie Twoja sprawa.
    • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 11:55
      Przepraszam za formę ale bardzo długa wyszła moja wiadomość. Będę wdzięczny za słowo komentarza i odpowiedź na ostatnie pytania. Pozdrawiam.
      • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 14:07
        Borderline jak z podręcznika do psychiatrii. Z Tobą jest wszystko OK (poza tym, że dałeś się okręcić i wleźć sobie na łeb jak gimnazjalista, ale cóż - tu schemat jest zawsze taki sam, a wszystko widzi się dopiero po fakcie - tj. jak już zostaniesz totalnie przez borderkę zdewaluowany, a ona jeszcze nie radzi sobie z własnym strachem przed odrzuceniem, nawet zdewaluowanego partnera). One są jak małpy - nie puszczą się jednej gałęzi, póki drugą ręką nie złapią się następnej).
        Nie ostrzeżesz przed niczym jej następnego partnera - on teraz jest właśnie (tak jak Ty wcześniej) idealizowany i łapie się na ten lep tak samo jak Ty i też czuje się Bogiem na początku swojego "romansu". Historia się powtórzy. Potem znowu się powtórzy (z następnym "dawcą"), potem znowu z następnym... i tak do zaje6ania...
        To już nie jest Twój problem. Korzyść z tego taka, że teraz już wampireczki-bordereczki będziesz wyczuwał na kilometr. :-)
        • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 16:06
          Dzięki bardzo ovonell za odpowiedź. Wiem, ze moj post jest bardzo długi ale chciałem przedstawić swoją historie jak najdokladniej. Zdaję sobie sprawę z tego, ze nie wszystkim chce sie go czytać, zależy mi jednak na opiniach osób, które pomogły mi do tej pory, poprzez czytanie ich doświadczeń i opinii, mowie tu miedzy innymi o brz_a_sk, marekzegarek, spaprany, toxic i wielu innych. Kaśka rozbiła kolejne, chyba już 4 małżeństwo, czy my żonaci jesteśmy dla nich bardziej atrakcyjną ofiarą? Myslisz, ze nie bedzie dobrym pomyslem powiedzieć żonie kejnego mutanta, ze wiem o jego bliskich spotkaniach z moją ex-borderką? Bo do niego rzeczywiscie nie dotrze. Potrzebuję chyba jeszcze od Was kilka zimnych wiader na głowę bo mimo tego, ze staram sie stosować zasadę ZERO KONTAKTU to czesto łapię się na tesknocie do niej, czasem oczekuję smsa od niej czy telefonu na ktore i tak nie bede reagował, czasem przyjeżdżam obok miejsc w ktorych moze bywać. Nie chce przez takie swoje zachowanie skrzywdzić kolejnej kobiety a ta jyz zauwaza i ma do mnie czasami pretensje, ze znowu cos o niej wspomniałem.
          • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 16:28
            Tobie jeszcze szumi w głowie ten czas z etapu idealizacji Ciebie, a to już nie wróci, bo już nie dajesz tych świeżych, nowych, bardzo uniesieniowych i ekstremalnie mocnych emocji (co jest normalne po czasie w każdym związku i z każdym partnerem). Teraz jest etap dewaluacji i jakiekolwiek mocne emocje mogą już dawać tylko kłótnie, dramaty, awantury, lęk przed odrzuceniem przez Ciebie. Tak więc cała jej energia pójdzie już w gonienie nowego króliczka (a jak się nowego króliczka dogoni, to się go zidealizuje, a po jakimś czasie znów zdewaluuje i tak błędne koło będzie się powtarzać). Czy jakoś szczególnie chodzi o żonatych? Nie sądzę, choć może tu jest trochę większe wyzwanie i to ją jakoś kręci (przeczytaj wywiad z borderką z wątku: 'Border z retrospekcji, a nie z opisów na forum").
            • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 16:58
              Właśnie skończyłem czytanie wszystkich części. Tak dla ścisłości z borderką zerwalem tak na dobre nie cały miesiąc temu, więc świeża sprawa.
              • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 17:31
                To Cię jeszcze trochę kotwica będzie trzymać. Na początku byłeś dla niej tym jedynym i wymarzonym, bo dawałeś nowe wyzwanie i mega pozytywne oraz hiperwysokie, ekstremalne, dobre emocje (i Ty do tego okresu tęsknisz teraz). To owszem i ją kręciło mocno. Tych emocji już nie ma (co normalne). U normalnych ludzi na takim etapie przechodzi się do kolejnej fazy związku - mniej hipernamiętności a już więcej dojrzałości. Tyle, że border nie potrafi tak funkcjonować. Border ma w środku pustkę (brak uczuć wyższych), więc może ją wypełnić wyłącznie ekstremalnymi emocjami (i myli je z uczuciami). Po idealizacji partnera piec z pozytywnymi-wysokimi emojami wygasł, więc trzeba je zastąpić choćby nawet negatywnymi mega emocjami (bordery kochają wszelki dramat), bo to zawsze lepsze, niż jakiś brak jakichkolwiek mocnych emocji. Bordery nie umieją żyć bez mega emocji (jak sami mawiają - wszystko muszą czuć ekstremalnie, przeżywać na najwyższym poziomie) Dodaj do tego irracjonalny (bo przecież same prowokują każdy kryzys tymi swoimi testami, próbami, awanturami, jazdami o byle bzdurę) lęk przed odrzuceniem i wyjdzie Ci właśnie obecny obraz sytuacji. Ona już "kocha ponad życie" kolejną swoją ofiarę i to on obecnie jest dla niej wymarzony i jedyny. Idealizacja się już rozpoczęła i zapewne opowiada już jemu jak była przez Ciebie krzywdzona i jaki byłeś dla niej okrutny, nieczuły, beznadziejny w łóżku, jak to w ogóle nie czuła się przy Tobie kobietą, itd., za to on, on to teraz co innego, od razu poczuła do niego jakiś niewytłumaczalny pociąg... ;))) A on (jako kolejna ofiara) łyka to wszystko teraz jak pelikan wodę (albo: tak, jak Ty kiedyś ;)).
                • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 18:31
                  Przykre to ale niestety prawdziwe. Nie wiem czy każda "ofiara" bordera może to potwierdzić ale wiem jedno, wyciągnąłem jeden bardzo wielki pozytyw z tego związku. Wiem, ze obudziły sie we mnie mega wielkie uczucia, nigdy wczesniej nikogo tak nie kochałem jak jej o ile w ogóle kochałem, pomimo prawie 25-letniego stażu małżeńskiego. I druga rzecz, wiem ze mozna tak totalnie, bezgranicznie zaufać drugiej osobie. Inna sprawa, ze nie byłem w ogole świadomy kompletnego zmanipulowania ale ufalem kompletnie. Mam nadzieje, ze dam radę otworzyć sie jeszcze kiedykolwiek tak bardzo przed inną kobietą. ovonell, to co powiedziałes w pierwszym poście, ze napewno na kilometr bede po czyms takim wyczuwal bordera. Prawdopodobnie, ale nie wiem czy nie bede zbyt wyczulony na to wszystko bo np w obecnej kobiecie ktora znam od miesiąca też wyczuwam sporo objawów... a moze ja po prostu lubię ten typ kobiet i przyciagam je jakos do siebie?
                  • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 20:01
                    Może być tak, że teraz wszędzie i w każdym będziesz widział bordera, a może po prostu właśnie lubisz ten typ, kto wie? Border to bardzo niebezpieczny lep o niebezpiecznie silnym kleju. Niełatwo się oprzeć, chyba, że się zna "ten typ". Na początku "relacji" partner naprawdę jest Bogiem i tak się właśnie czuje. I tu border wcale nie oszukuje w tym względzie - tak właśnie Cię odbiera i traktuje. Tzn. na tym początkowym etapie. Nauczony potrzeby silnych emocji niejako z automatu podbija i swoje własne emocje i sam siebie też nakręca. Jak statystyczny człowiek kocha emocjami i motylami w brzuchu na poziomie, powiedzmy = 7, to border kocha na poziomie = 11, w skali do 10. Tylko co z tego, kiedy to krótkotrwałe i oparte wyłącznie na hiperemocjach, a nie na uczuciach.
                    Niektóre panie lekkich obyczajów też potrafią zrobić wiatrak z Twojego mobby dicka i to tak, że będziesz wciągał tyłklem prześcieradło, tylko czy to jest miłość...?

                    W wywiadzie z borderką jest fragment: "(...) Bo tak już mam, że całe życie jestem nieszczęśliwa i jeśli za dużo melanżuję to bym chciała mieć spokój, jak mam spokój to bym chciała melanżować. Jak z kimś jestem to bym chciała sypiać z innymi, a jak mogę sypiać z kim chcę to chciałabym mieć kogoś.".
                    Dzidzia tak to odbiera, choć do końca nie rozumie nic z tego, co się z nią dzieje. Bo to właśnie jest istota borderline! Chodzi o to, że "zawsze musi się coś dziać", że "musi ciągle następować coś nowego", że "muszą ciągle być następne, nieustanne silne emocje", jak za długo jest dobrze - to jest już źle (!!!), jak było dobrze trochę dłużej, ale już robi się źle, to u niej już zaczyna być dobrze, bo dla nich constans stabilizacji emocji = brak życia i śmierć w tej "emocjonalnej pustce" (- jak to określają, stąd cięcia się, pseudo próby samobójcze, ucieczki we wszelką destrukcję). Emocje, silne emocje, coraz silniejsze emocje - (to jak z nieustanną potrzebą zwiększania środków przeciwbólowych, żeby znowu działały, bo przecież organizm się przyzwyczaja) - to clou i sens życia borderów. To jak z ignorowanym przez rodziców dzieckiem, dla którego brak pozytywnych bodźców rodzicielskich powoduje, że nawet wpi3rdoL jest jakąś wartościową emocją, bo wtedy przynajmniej "czuje, że istnieje, żyje i ktoś go wreszcie zauważa"...
                    Z borderem nigdy nie będzie dobrze, bo on wcale nie chce, żeby dobrze było. Ma być ekstremalnie emocjonalnie i nieustannie zmiennie, dowolnie w którą ze stron - dobrze, czy źle. Oby zmiennie - raz własnie tak, a potem odwrotnie. Tam nie ma uczuć, empatii, żadnych wartości. Tam jest tylko teatr z oskarową rolą i pustka w sercu i głowie jak Rów Mariański. :(
            • ofiarawlasnychslabosci Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.10.18, 01:56
              sprawdz poczte prosze!!!
          • feniks_4 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 18:29
            Ja tez myślę, ze ona jest Borderem.. Ale przede wszystkim zastanów się nad sobą. Ona "rozbiła już 4 małżeństwo".. Biedny misiek. Chyba jednak to Ty rozbiłeś małżeństwo swoimi zdradami.
            Wygląda na to, ze oboje potrzebujecie w związku ciągłej adrenaliny, inaczej się śmiertelnie nudzicie.
            • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 18:36
              Masz racje, ja tez winie siebie za rozpad swojego małżeństwa i nie chce udawać tu ofiary bordera. Ja i tak przesadnie duzo (niestety) wyszalem się w złym okresie, jednak od jakiegoś czasu potrzebuje juz spokoju, uwazam sie w koncu za tego ktory dorósł do swojego wieku. I poprzez to zadurzenie w borderze bylem przekonany, ze to ta ostatnia, wlasciwa, jedyna.
              • feniks_4 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 19:13
                Nie chcesz udawać ofiary bordera, ale udajesz. Jesteś mentalnie chłopcem, bardzo współczuje Twojej córce, która musiała niestety przekonać się, ze jej wspaniały tatuś woli swoja fame fatale od niej.
                Ofiara jest Twoja córka, Ty jesteś po prostu koszmarnym egoista.
                • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 20:17
                  Dziękuję feniks_4 ale nie potrzebuję oceniania mnie. Wiem gdzie, kiedy i jak bardzo dałem dupy w swoim życiu! Niestety czasu nie cofne, mogę ewentualnie naprawiać wyrządzone przez siebie szkody, np poprawiać relacje z córką, rodzicami, znajomymi. Mimo wszystko ostatnie 2 lata życia traktuję jako konkretną szkołę życia, z ktorej chciałbym wyciągnąć właściwe wnioski.
                • northern_star Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 20:31
                  erma74 przeczytałem to co napisałeś dlatego i ja się ustosunkuje do tego wszystkiego.

                  Dla mnie nie dowilżanie. Jak tak dorosły facet (wnioskuje po 22 letniej córce) może być aż tak wielkim dzieciakiem.
                  Powiem więcej nawet Ciebie nie żałuje bo to że trafiłeś ja na swojej drodze jest KARMA a to co wyrządzałeś swojej małżonce. Za zdrady które jej serwowałeś niszcząc i bez mrugnięcia okiem o tym opowiadasz bez żadnej skruchy. Poprostu Pani Kasia :D pokazała Ci jak to być z drugiej strony, jak to być dymanym na boku. Czy choć przez chwile się nad tym wszystkim zastanowiłeś? że właśnie tak miała kilku krotnie twoja małżonka!! Ja wiem że wszyscy jesteśmy ludźmi którzy popełniają błędy ale większość się na błedach uczy. A w twoim przypadku tak nie jest ! po miesiącu już masz nową panne? i Ty piszesz że kochałeś borderke? człowieku piszesz że ona w tobie wzbudziła ogromne uczucia? Ty nie masz pojęcia co to znaczy miłość.

                  Gdybyś Kochał to swoją pojebkę byś wyrzuciła z domu gdy powiedziała pierwsze złe słowo o twojej córce. A Ty "pepek świata" postanowiłeś spełnić oczekiwania swojej nie dojrzałej partnerki wyrzucając człowieka który powinien być dla Ciebie najważniejszą osobą na świecie. Na twoim miejscu zapierd..... bym na kolanach do Częstochowy by Ci kiedyś to tak naprawdę uczciwie wybaczyła.

                  Zona żona bo w życiu bywa różne ale dzieci!!!! to już inna bajka. A ty teraz zamiast zastanowić się nad tym co wyczyniałeś zaczynasz ryczeć za kimś kto ma taki kręgosłup moralny jak i TY!

                  Do tego szukasz jakiś chorych jazd. Człowiek "dobra rada" pójdzie i powie żonie że jest zdradzana z twoja byłą. Po co chcesz to zrobić? po to by rozjeb.... kolejny związek? by Typ już nie miał wyjścia? a może okaże się normalniejszy niż Tobie się wydaje i kopnie twoją miłość życia w dupę. Wydzwaniasz do byłej teściowej by pokazać co? że tak cierpisz? i jak bardzo ona Cie zraniła? a Ty ja tak bardzo kochasz?!! wiadomo że chciałeś ją podjeść z drugiej strony! a niestety dla Ciebie a ja uważam że stery nie udało.

                  Czytając to co napisałeś uważam że masz coś bliskiego z zburzeniem narcystycznym.

                  Weż się w garść!!! przestań płakać i wyciągnij wnioski a przede wszystkim dorośnij.

                  Mam nadzieje że była żona kiedyś Ci pokaże co to być szczęśliwie zakochanym znajdując sobie kogoś a córa mimo wszystko nie będzie uważała że każdy facet to "fiut" bo taki obraz przez swoje życie i postępowałeś jej sprezentowałeś. Niewiem czy wiesz a pewnie Cie to nie interesowało przez 22lata twojej córki ale często gestu córki biora sobie partnerów pod wzór ojca... bo taki wzór wynoszą z domu. Oddałbyś takiemu swoją córkę jak Ty?

                  Bo z twoim podejściem Ty ani twoja pojebka nie będziecie nigdy szczęśliwi i będziecie unieszczęśliwiać życie innym którym staniecie na drodze.

                  No cóż może oczekiwałeś że ludzie tu będą Cie głaskać i współczuć ale niestety nie ja!!


                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 20:40
                    Przeczytaj mojego posta z 20:17 i nie pieprz wiecej na moj temat!
                    • northern_star Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 20:46
                      :) o tym właśnie mówię. Co najbardziej boli to prawda której nie chcemy widzieć. Po co przyszedłeś? by pogadać czy sie wyżalić? bo po twojej reakcji widać że po to drugie a wtedy chyba źle trafiłeś.
                      Przestań tupać nogami tylko przemyśl to co napisałem bo jak to zrobisz to może coś pozytywnego z tego wyciągniesz.

                      Widziałem Twój wpis z 20:17 ale co on zabrania mi wyrazić opinie? Ja Cie Proszę !:)

                      • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 21:42
                        Oczywiście, ze nie zabrania :) po to jest to forum :) tak jak napisałem w tym poście wiem w którym momencie dalem dupy sle czasu nie cofne i zdaje sobie sprawę z tego, ze moja przeszlosc chluby mi nie przynosi. I tak, bardzo kochałem borderkę ale żyjąc jeszcze w niewiedzy kim ona jest przez 3 miesiące próbowałem ja odzyskać. I u psychologa dostalem obuchem w łeb. Zrozumiałem, że cięcie jest niezbędne, chociaz tesknota jeszcze spora.
                      • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.06.18, 23:43
                        northern_star napisał(a):

                        > . Po co przyszedłeś? by pogadać czy sie wyżalić? bo po twojej reakcji widać że
                        > po to drugie a wtedy chyba źle trafiłeś.
                        >
                        To forum otworzyło mi oczy na problem i bagno (BPD) w jakim sie znalazłem i zacząłem tonąć, wiec tak sobie pomyślałem, ze w podziękowaniu napiszę swoją historię, poszukam potwierdzenia ze z duzym prawdopodobienstwem miałem doczynienia właśnie z taką osobą. Nie potrzebuję oceniania mnie, chociaż chetnie poczytam i skorzystam z rad jak uwolnić sie z tego całkiem, odtruć sie i zapomnieć raz na zawsze.
                        • feniks_4 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.06.18, 09:23
                          To Ty zrobiłeś bagno z życia ludzi, którzy Cie kochali, Ci ufali i mieli być dla Ciebie najważniejsi - zony i córki. Twoja córka już zawsze będzie miała ta gorzka świadomość, ze ma ojca skurwiela.
                          Razem z ta bordera stanowiliście po prostu bardzo DOBRANA PARĘ.
                          Zamiast analizować zaburzenie ex, zaanalizuj wreszcie swoje!
                        • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.06.18, 14:08
                          Moim zdaniem ty masz jakby pewne cechy narcyza i po prostu trafiłeś na osobę wartą tyle co ty. Jesteś ekstremalnie skupiony na sobie, i w ogóle nie dostrzegasz krzywd, jakie wyrządziłeś swojej córce i byłej już żonie. Dodatkowo można u ciebie dostrzec oprócz cech NPD, olbrzymią niedojrzałość. Bardzo dobrze że odstałeś po dupie. Piszesz o swoich romansach jakbyś się tym przechwalał, wyrzuciłeś własna córkę z domu, bo twoja nowa dziwa tego chciała, wreszcie zdradzałeś żonę. Dno, dno i jeszcze raz dno.
                          Co do psychologa, to też jakiś konował. Żaden porządny psycholog nie powie czegoś takiego, o osobie, której nigdy na oczy nie widział; bo zawsze pacjent, który u niego jest, przedstawia tylko własną wizję tego jak było (to tak odnośnie tych słów o 99 procentach)
                          Zaburzenie osobowości borderline jest bardzo trudno zdiagnozować. Jest bardzo wiele innych chorób czy zaburzeń, które mogą dać bardzo podobne rezultaty. Nie wystarczy poczytać coś w necie i dopasowywać potem. Tam trzeba dokładnie zbadać dzieciństwo, i cale dotychczasowe życie, bo sprawdzić czy pewne złe schematy są trwale i nie podlegają zmianom (są sztywne) Ktoś może zachowywać się idealnie jak border przy tobie, ale jeśli jest to tylko czasowe, to nie jest to zaburzenie osob. Dlatego tak bardzo przestrzega się zawsze przed diagnozowaniem ''na oko''. A twoja eks, zdrowa raczej nie jest, ale nic więcej nie można napisać.
                          Zajmij się sobą. Fakt że trwałeś tak długo w takiej relacji z takimi dramami, ewidentnie wpokazuje, że masz problemy i pewnie również jakieś deficyty.
                          • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.06.18, 22:33
                            "Zajmij się sobą" - jak odpisuje Trust.
                            Ciekawe, która to borderka z tego forum, kryje się za tym loginem? :)))))
                            Erma, musisz się Stary przyzwyczaić do tego, że to całe forum jest również quasi borderowe i pewne mechanizmy stosowane w życiu przez osoby BPD, występują i tutaj (bo tu borderek jest w bród!).
                            Nie ulega żadnej wątpliwości, że 9pieprzyLe9 cały temat rodzinny dla jakiejś tam rury! To niezaprzeczalny fakt!
                            Ale -
                            • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.06.18, 22:54
                              ''Ciekawe, która to borderka z tego forum, kryje się za tym loginem? :)))))''

                              Z całym szacunkiem, ale osobowość paranoiczna wymaga leczenia.
                              • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.06.18, 23:19
                                Nie gram w to. Spadaj na drzewo.
                              • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.06.18, 23:33
                                Nie gram w to. Spadaj na drzewo
                            • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 13.06.18, 23:27
                              Dzięki ovonell za wszystkie słowa, również krytyki! Zdaję sobie sprawę z tego, ze sporo w zyciu spieprzylem i jak juz napisalem czasu nie cofnę a z Rodziną muszę wszystko poukładać. Wiem, ze borderki tak tu na forum jak i w życiu działają, nic nie zrobisz :) Mam jeszcze jeden drobny szczegół do wyjaśnienia, do zrozumienia. Niezaprzeczalnym faktem jest to, ze kiedy zaczyna pojawiać sie w koncu stabilizacja w zwiazku to border ucieka. Pojawia sie tez czesto kwestia pieniedzy, ze raczej żerują na ofierze. Jak więc wytłumaczyć to, ze planujac wspólną przyszłość dorzucala połowę kasy do umeblowania sypialni, drobnego wyposazenia domu, na wspólne wakacje itp? Przecież musiała mieć świadomość tego, że stabilizacja nadchodzi?
                              • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 13.06.18, 23:51
                                A jakie to teraz ma znaczenie? Może (jeszcze wtedy) byłeś idealizowany i wierzyła, że "tym razem będzie inaczej" (BPD się tak potrafią oszukiwać też), może wyczuła, że to zrobi na Tobie wrażenie, a może jeszcze coś innego? Border nie planuje, border działa impulsywnie, border często sam siebie potrafi zaskoczyć. Nie rozdrapuj, nie drąż, nie próbuj tego zrozumieć, bo tu już z definicji nie ma żadnego sensu, logiki ani konsekwencji. Na tym polega dramat bordera i na tym polega kanał partnera bordera (w normalnym świecie, jak jesteś dla kogoś dobry, to konsekwencją takiego twojego działania jest uznanie, szacunek, docenienie tego i pozytywna postawa wobec ciebie - a u bordera właśnie, że 9urva nie!!! I nikt nie wie dlaczego tak jest :(, oni sami też tego nie wiedzą. Nie łatwiej i mądrzej jest przyjąć - dałem się zakręcić poj36anej lasce, niż rozdrapywać to, co z definicji jest pozbawione sensu i jakiejkolwiek konsekwencji? One same siebie nie rozumieją, a Ty chcesz je zrozumieć??? Odpuść. Nadrabiaj stracony czas i ratuj to, co po drodze zburzyłeś (nie wszystko się da odbudować, ale i tak warto).
                                • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 14.06.18, 13:25
                                  ovonell czy ty już obskoczyłeś wszystkie fora z tymi swoimi ''mądrościami''? Czy ty aby czasem nie jesteś kolejną odsłoną zaburzonego borda, który tu siedzi od dawna i hejtuje osoby z bpd?... Coś tak mi się zdaje... Głupota podobna...
                                  Wybacz ale masz gówniane pojęcie na temat borderline.

                                  erma74 Gościu dorośnij trochę, bo dzieciuch z ciebie straszny. Jesteś ile, miesiąc po rozstaniu? Nie baw się w diagnozowanie swojej partnerki, bo nie jesteś w stanie teraz spojrzeć obiektywnie na to, co było. A ewidentnie jesteś facet zaburzony i to równo. Dlatego powinieneś się zając teraz sobą i swoją rodziną, którą skrzywdziłeś. A nie jak lamer próbujesz nieudolnie diagnozować swoją byłą, która zrobiła ci kuku i słuchasz innych lamerów pokroju ovonella. Bo najgorsze w tym wszytkom jest to, że gdyby nie kuku od byłej, to dalej byś tkwił w toksyku i dalej byś miał gdzieś, że skrzywdziłeś swoją rodzinę. Narcystyczne to strasznie...

                                  Jeśli chodzi o twoją byłą, to trudno tu cokolwiek wyrokować. Pewne zachowania typowe dla bpd ona przejawia. Jednak to musi być postawiona diagnoza przez psychologa. Bo inaczej to droga donikąd.

                                  Ale złóżmy na chwilę, że ona tego bordera ma. Kiedy border mówi, że kocha, że jesteś jedyny na zawsze, to w tym momencie on w to wierzy. Więc dorzucała się do zakupów, bo w tym momencie wierzyła, że kocha i że będziecie na zawsze razem. Z tym żerowaniem bordera na ofierze, to jakaś bzdura (kajecik ovonella?)
                                  Teraz druga sprawa. Dlaczego gdy związek się stabilizuje, to border ucieka. Ano jest tak dlatego, ponieważ dla bordera jesteś atrakcyjny, gdy jesteś w pewien sposób niedostępny/jesteś wyzwaniem. Dlatego wielu gość takich jak ty, jest zostawianych, gdy porzucą tylko swoją rodzinę dla swojej borderowej kochanki. Border nie jest w stanie zdrowo i stabilnie kochać. On jest w stanie zakochać się zauroczyć. Normalnie, w związku, miłość, intymność, zaufanie, wzrastają wraz ze stażem związku. U bordera jak tylko potrzeby takie jak akceptacja, miłość zostaną zaspokojone, to uczucie borda wyparowuje - znika. Dlatego tak łatwo im jest przejść z idealizacji do dewaluacji partnera. Pisała o tym między innymi dr. Tara Palmer, która zajmuje się leczeniem osób z bpd i ich byłych poharatanych partnerów. Border bardzo boi się porzucenia, dlatego czasem sam woli wyprzedzić partnera, i samemu porzucić, bo wydaje mu się, że jego partner zaraz by sam to zrobił. Bordy mają problem z bliskością. Gdy jest za mocno, za blisko, to boją się, że się w tym zatracą, i wtedy przychodzi potrzeba oddalenia się. Border kocha albo nienawidzi.

                                  Ale to tylko gadka teoretyczna, bo nie wiadomo co jest twojej byłej, która jest ewidentnie zaburzona (tak jak ty zresztą jesteś). Może nawet chora psychicznie.
                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 14.06.18, 14:03
                                    Tak, jestem miesiąc (taki po slownym) po rozstaniu a tak naprawdę jakby na to spojrzec to nie bylo nas razem juz od 3 miesiecy. Siedzialem kilka dni, spisywalem na kartce wszystkie zachowania, sytuacje. Nie kolorowalem jej zachowań, pisząc to wszystko bo po co mialbym sam siebie oszukiwac?! Dzieciuch nie dzieciuch, myślę ze w dobrym momencie swojej kondycji psychicznej dostalem w łeb od psychologa. I tak, masz racje ze pewnie tkwilbym w tym gównie dalej chyba, ze kiedy dostala (borderka) juz wszystko o co byly awantury zaczęła by wymyslac inne przeszkody... wracajac do wyprowadzki córki, chyba kazdy z Was, kazdy psycholog powie, ze tak dorosle dziecko powinno zamieszkać juz ze swoja rodziną oddzielnie. I to tez mi powiedzial, a ze zlozylo sie w jednym momencie kilka spraw to wyszła kulminacja emocji u wszystkich. Przyznam, ze czytam o BPD już od miesiaca, kazdego dnia (do pożygu) i mega fascynujące sa mechanizmy działające w głowach tych dziwadeł. Jak mozna dostać to co najpiekniejsze w zyciu, miłość, zaufanie, fajne, wspólne plany na przyszłość, fascynacja sobą i spierdoxxć?
                                    • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 14.06.18, 15:01
                                      W tej historii jest jeszcze ciekawy wątek. Po wyprowadzce ode mnie, cały czas mieszka w mieszkaniu z bylym mężem, bierze non stop jego samochód i spotyka sie z innym gosciem :)) sam jej były mąż musi być chyba nieźle zryty i zmanipuliwany :)
                                      • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 14.06.18, 16:05
                                        ''wracajac do wyprowadzki córki, chyba kazdy z Was, kazdy psycholog powie, ze tak dorosle dziecko powinno zamieszkać juz ze swoja rodziną oddzielnie. I to tez mi powiedzial, a ze zlozylo sie w jednym momencie kilka spraw to wyszła kulminacja emocji u wszystkich. ''

                                        Ale to nie oznacza, że masz córkę z domu wyrzucać, by twojej kochanicy zrobić dobrze.

                                        ''I tak, masz racje ze pewnie tkwilbym w tym gównie dalej chyba''

                                        A ty znowu jesteś maksymalnie skupiony na sobie. Nie tylko że byś tkwił, ale dalej byś świadomie krzywdził swoją rodzinę, którą dla niej porzuciłeś.

                                        ''Przyznam, ze czytam o BPD już od miesiaca, kazdego dnia (do pożygu) i mega fascynujące sa mechanizmy działające w głowach tych dziwadeł.''

                                        Czytasz, bo próbujesz sobie poradzić ze stratą. A dlaczego borderów nazywasz dziwadłami? Ty lepiej się przyjrzyj sobie...

                                        ''W tej historii jest jeszcze ciekawy wątek. Po wyprowadzce ode mnie, cały czas mieszka w mieszkaniu z bylym mężem, bierze non stop jego samochód i spotyka sie z innym gosciem :)) sam jej były mąż musi być chyba nieźle zryty i zmanipuliwany :)''

                                        Widocznie TEN gość ma tak samo poukładane w głowie jak i ty masz. Proste.
                                        ----------------------------------------------------------------------------------------------------

                                        Moja rada jest taka. Idz do dobrego psychologa (czyli nie do tego u którego byłeś) i zacznij rozwiązywać swoje własne problemy. Fakt, że byłeś w takim związku, że nie potrafiłeś postawić granic (np wtedy gdy atakowała twoją córkę), że nie potrafisz się od niej emocjonalnie odkleić, jest wystarczającym powodem by zgłosić się do dobrego psychologa.

                                        I dorośnij w końcu...
                                        • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 14.06.18, 19:15
                                          Rzuciłeś sie trust21 na mnie jak szczerbaty na suchary 🙂 czytasz trochę co piszę? Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co zrobilem złego, jakich muszę dokonać napraw 👍 niestety dla siebie i córki (o żonie nie bede mówił bo to oddzielny temat) na starość dopadly mnie tak piękne (niestety nie wyczailem, ze chyba bez odwzajemnienia) uczucia, ze stracilem łeb totalnie. Próbowałem ratować wszystkich, chciałem dla kazdego dobrze. Teraz juz wiem, ze tak sie nie da. I tak jak z tą musztardą wiem, ze niezbyt trafnych decyzji dokonałem. Na co teraz z tego wpisu rzucisz sie zębami? 😊
                                          • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 14.06.18, 19:40
                                            Zdradzałeś swoją żonę, wywaliłes z domu swoją córkę. Wreszczie nazywasz osoby z bpd dziwadłami. I na jakie ty traktowanie tutaj liczysz?
                                            • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 19.06.18, 12:37
                                              Fakt, przepraszam za takie nazywanie osób z BPD w taki sposób... nie liczę na żadne traktowanie, chciałem tylko opowiedzieć swoją historię i znaleźć w waszych ustach wskazówki jak (mimo cięcia fizycznego ktore zrobiłem) uwolnić sie całkowicie myslami, duchowo od tej osoby. Codziennie łapię sie na tym, ze gdzies przelatuje mi w glowie, w myslach, czesto bez celu staram sie bywać w miejscach albo obok tych miejsc w ktirym moze pojawić sie Ona. A ja chcę żyć normalnie, bez wiecznego ciężaru wszystkiego co bylo dobre.
                                              • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 19.06.18, 16:41
                                                Te myśli jeszcze będą wracać. Ale w końcu to minie. No i proponuje wizytę u psychologa mimo wszystko.
                                                • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 19.06.18, 19:21
                                                  Przez pierwsze 2 tygodnie kiedy powiedzialem koniec, dzwoniła (nie odbieralem), pisała (nie odpisywalem), bylo mi ciezko...czekalem zeby to robila a ja walczylem zeby nie reagować. Minęły 2 tygodnie od jej ostatniego smsa (byl zaczepny) i cisza. A ja czekam dalej nie wiem po co.
                                                  • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 19.06.18, 20:16
                                                    Po prostu poblokuj ją wszędzie i po problemie, bo za jakiś czas może znowu zacznie się do ciebie dobijać.
                                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 19.06.18, 20:29
                                                    Że tak powinienem zrobić to akurat wiem, ale moim nieszczęściem na dzień dzisiejszy jest to, ze ja wciąż oczekuję tel/sms od niej. Za bardzo chyba tkwi kotwica a niechciałbym pielęgnować bez końca w sobie pamieci o niej. Podejrzewam, ze źle moze to sie odbic na jakis nowych relacjach z kobietą.
                                                  • sabredance Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 19.06.18, 22:40
                                                    Cześć,
                                                    to nie stanie się z dnia na dzień. Potrzebujesz czasu. Wróć do starych zainteresowań, jeżeli ich nie masz to może czas znaleźć jakieś fajne hobby? Nie siedź i nie analizuj. Przyjrzyj się sobie, przyjrzyj się tej relacji, potraktuj to jako lekcję i idź dalej. Mi swego czasu pomogło uświadomienie sobie, że ta piękna strona, te wszystkie cudowne wspólne chwile to był teatrzyk - ta myśl potrafi zaboleć ale ostatecznie bardzo pomaga. Tam po prostu nie ma do czego wracać bo nigdy niczego wartościowego tam nie było. Dokonałeś fatalnego wyboru - czas to zrozumieć i iść dalej, a przy okazji tej porażki być może odnaleźć w sobie to, nad czym ewentualnie powinieneś popracować żeby się więcej w bagno nie pakować. Od mojego rozstania minęło hmmm, już od dawna tego nie liczę... półtora roku, trochę więcej i nawet nie wiem kiedy "to wszystko" minęło. Minie, zapewniam Cię, że minie.
                                                    O nowych relacjach z kobietą na razie kategorycznie zapomnij bo Twoje podejrzenia raczej na pewno się sprawdzą.
                                                    Trzymaj się!
                                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 20.06.18, 09:58
                                                    Właśnie mam wrażenie jakby po kilkunastu dniach przerwy od rozmyślania o niej, znowu wszystko powróciło z potrojoną siłą. Bardzo lubię czytać wypowiedzi na tym forum, wchodzę tu kilka razy dziennie, ale wydaje mi się, że kolejne odwiedzanie was tutaj jeszcze bardziej potęguje zaśmiecanie sobie głowy tym co było miedzy mną i borderką Chyba dopiero teraz uświadamiam sobie jak głęboko i boleśnie potrafiła zakorzenić się w mojej głowie. Wracając do hobby. Tak mam 2-3 bardzo fajne, zawsze nimi żyłem pełną parą ale nie daję rady do nich wrócić. Ma miejsce chyba to czego się obawiałem, poznałem fajną dziewczynę. Chcąc być mądrym przed kolejnym wejściem w bagno doszukuje się, w sumie zauważam sporo rzeczy, które mogą świadczyć (oczywiście, że nie muszą) o tym że... powinienem chyba oddalać się jak najszybciej. Podoba mi się konkretny typ kobiet, przyciągają mnie takie do siebie i ta jest bardzo podobna do ex. To jest jakby jedna strona medalu, druga jest taka, że czasem mimowolnie wchodzimy na temat byłych partnerów. Zaczynam opowiadać, w sumie bardziej jako ciekawostka, tego co mnie spotkało w ostatnim związku, z jaką osoba miałem do czynienia i za chwilę otrzymuję reprymendę, że kxxwa znowu o niej opowiadam. Wiem, że robię źle, czasem sam mam pretensje o to, że znowu ona wywołała ten temat ale to jest silniejsze ode mnie. Straszny mętlik powraca a nie chcę skrzywdzić nikogo przy okazji.
                                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 09:12
                                                    Powiedzcie mi, czy sam czas wyleczy mnie z tamtej relacji? Ze przestane myśleć, nie bede jeździł w miejsca w ktorych moge ją zobaczyć? Czy niezbędna w moim przypadku jest terapia? Po 3-4 tygodniach od powiedzenia "koniec" temu związkowi bylem przekonany, ze odetne sie skutecznie. Jednak kolejne dni pokazały co innego, wszystko wraca z potrojoną siłą.
                                                  • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 10:10
                                                    To jest jescze bardzo krótko po rozstaniu. Ale w twoim przypadku moim zdanien niezbędna jest terapia. Ale nie tylko dlatego, że nie potrafisz odkleić się od toksyny, ale przede wszystkim dlattego że moim zdaniem masz jakieś wewnętrzne problemy ze sobą.
                                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 10:46
                                                    Według Ciebie moze byc we mnie problem jakiego typu? Jak długo zrobic sobie przerwę w poszukiwaniu drugiej połówki?
                                                  • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 10:57
                                                    Moim zdaniem przejawiasz pewne cechy narcystyczne, do tego z tego co piszesz, to widać, że gdy ten związek trwał, to nie umiałeś stawiać granic i chyba trochę zateaciłeś się w tej relacji.
                                                    A jak dłyga piwinna być przerwa? Do momentu aż nie wyleczysz się z tego związku i się trochę nie naprawisz.
                                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 11:38
                                                    Masz racje i zdaje sobie sprawę z tego ze gdyby trwało to dalej to dalej tkwilbym w tym zatracony. Bardzo sie zatracilem, nie widzialem niczego poza nią. Jeden z moich bliskich kolegów powiedział mi ostatnio, ze bał sie zwrocic mi uwagę ale widzial jak owijała mnie wokół palca, jak bylem zmanipulowany i jak bardzo zmienilem sie na gorsze w stosunku do siebie kiedyś. Kiedys we trójkę przebywalismy razem kilka godzin w samochodzie i powiedzial, ze po jezdzie i powrocie do domu czuł sie zdruzgotany psychicznie w jej obecności. Opowiadał to ze łzami w oczach 4 miesiace później wiec wyobrazam sobie co przeżywał wtedy. Ale wtedy niczego zlego nie widzialem. Wracajac do samych zachowań mojej Pani Border, pamietam ze czesto chciala zebym ja zapewniał o tym ze nigdy jej nie opuszczę, nie zostawię. Teraz z perspektywy czasu kiedy tez madrzejszy jestem o wiedzę z kim mialem do czynienia widze jak wazne chyba sa dla nich takie zapewnienia? W normalnych zwiazkach nie trzeba chyba tego powtarzać bo to sie czuje?
                                                  • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 12:47
                                                    To jest ciągle tylko potencjalna borderka. Nie wiesz co jej jest. Pamiętam o tym.
                                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 14:13
                                                    Wiem, wiem ale z dużą dozą prawdopodobieństwa jest stety.
                                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 14:55
                                                    Wiem, ze przez chwile chodzila na terapie, nigdy jednak nie pytalem co prawda o szczegóły bo tak uznawalem za lepsze, grzeczniejsze. Dla mnie 101%.
                                                  • trust21 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 22.06.18, 16:06
                                                    Ja myślę, że nie powinieneś bawić się w diagnostę swojej byłej partnerki, bo nie jesteś w stanie określić co jej jest. Bo robisz to tylko po to, by sobie ulżyć chwilowo we własnym cierpieniu. A nie tędy droga...
          • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 23.06.18, 17:40
            erma74 napisał:

            Kaśka rozbi
            > ła kolejne, chyba już 4 małżeństwo, czy my żonaci jesteśmy dla nich bardziej at
            > rakcyjną ofiarą?




            Kaśka rozbiła? Sobie nie masz nic do zarzucenia?



            Myslisz, ze nie bedzie dobrym pomyslem powiedzieć żonie kejneg
            > o mutanta, ze wiem o jego bliskich spotkaniach z moją ex-borderką?


            I tak się troszczysz o dobro tego faceta? A może po prostu mu zazdrościsz i chciałbyś rozwalić ten związek rękami jego żony?
            Podsumuję cynicznie: musiała być dobra w łóżku ta Kaśka...
            • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 23.06.18, 19:17
              Oczywiście, za rozpad swojego małżeństwa winie gownie siebie ale pytanie brzmialo bardziej rozbudowanie. I bardziej chodzilo mi o relacje bord - żonaty, bord - kawaler. Ktora opcja dla borda atrakcyjniejsza i dlaczego??? A moze mowiac to tej kobiecie uratuje kolejne małżeństwo przy okazji robiąc bordowi na złość i rewanż za wszystkie wyrządzone przez niego mi krzywdy? Z perspektywy czasu obiektywnie - Kaska byla w łóżku takim "sredniakiem +".
              • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 09:45
                erma74 napisał:
                I bardziej chodzilo mi o relacje bord - żonaty, bord
                > - kawaler. Ktora opcja dla borda atrakcyjniejsza i dlaczego???



                Nie ma reguły. Ludzie nie są robotami działającymi w wąskich granicach wdrukowanego programu. Na pewno dla kobiety zakompleksionej rozwalenie cudzego małżeństwa będzie potwierdzeniem jej kobiecości, wartości seksualnej i dowartościowaniem potrzeby władzy nad mężczyzną. W końcu każdy człowiek jest inny, jednak każdy funkcjonuje w granicach typowych dla niego mechanizmów obronnych i schematów. Border nie border, to akurat nie ma żadnego znaczenia. Wszyscy jesteśmy ludźmi - jak udowodnił eksperyment Zimbardo - zdolni do rzeczy pięknych i okrutnych. Tak obrzydliwie grzmisz na tę Kaśkę, przerzucasz na nią ciężar własnych decyzji, lamentujesz jak egocentryczna smarkula nad nadużyciem Twojego zaufania, ale może raczej napiszesz, jak Ty zamierzasz wynagrodzić rodzinie podeptanie najważniejszych dla większości ludzi wartości. W końcu prócz penisa mach chyba jakiś rozum, jakąś moralność?


                A moze mowiac to
                > tej kobiecie uratuje kolejne małżeństwo przy okazji robiąc bordowi na złość i
                > rewanż za wszystkie wyrządzone przez niego mi krzywdy?


                Jeśli ma choć odrobinę dumy i godności, a/ kopnie zdrajcę w zadek i przeczołga przed sądem rodzinnym, uzyskując rozwód z jego winy, wysokie alimenty, eksmisję, i co tam jeszcze można ugrać, zadowolona, że jest świetna okazja, żeby się go pozbyć. b/ Jeśli facet jest identycznie zaślepiony związkiem z tą Kaśką, będzie zadowolony, że żona zdejmuje z niego ciężar decyzji o rozwodzie i odczuje nawet ulgę. c/ masz jakiekolwiek wątpliwości, że każdej kobiecie do 50- tki (zwłaszcza takiej, która zna swoją wartość) wystarczy gwizdnąć, żeby kolejka samców się ustawiła? Tak więc nie tylko nie zrobisz jej "na złość", ale następnym może być bogaty, bezdzietny wdowiec z luksusową willą i apartamentem w Cap'd Agde. Zresztą - jak piszesz- ona nie ma żadnych problemów ze znajdowaniem chętnych facetów. Natomiast Ty masz wyraźny problem z deficytem uczuć wyższych, więc jak by nie patrzyć, ona nadal jest do przodu.
                Przykre jest natomiast to, że nadal postrzegasz ten związek w kategoriach krzywdy, jako rzekomo Tobie wyrządziła, całkowicie ignorując krzywdy wyrządzone przez Ciebie rodzinie oraz fakt, że "skrzywdziła" Cię tylko na tyle, na ile na to pozwoliłeś. Wygląda również iż tej Kaśce ciągle jeszcze wystarczy gwizdnąć a polecisz za nią w podskokach merdając jak kundel ogonem, znowu gotów służyć na dwóch łapkach. Sam piszesz, że całą swoją wolę angażujesz w trwanie w swoim chwiejnym postanowieniu.
                • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 10:45
                  leda16 napisała:
                  Tak obrzydliwie grzmisz na tę Kaśkę, przerzucasz na nią ciężar własnych decyzji,
                  > lamentujesz jak egocentryczna smarkula nad nadużyciem Twojego zaufania,

                  a w którym miejscu grzmię bo nie bardzo wiem??? Jedyne co mi zostało, to żal że nie potrafiła docenić to czego do niej czułem/ję, owijając mnie i manipulując jak małym dzieckiem a ja zaślepiony miłością (tak mi się wydaje) nie potrafiłem trzeźwo spojrzeć na świat. I z tego co widzę, wiele byłych/obecnych partnerów osób z BPD ma podobne spostrzeżenia i żal bo oddali się cali temu związkowi a druga strona manipulacyjnie miała to w dupie.

                  ale mo> że raczej napiszesz, jak Ty zamierzasz wynagrodzić rodzinie podeptanie najważni
                  > ejszych dla większości ludzi wartości. W końcu prócz penisa mach chyba jakiś ro
                  > zum, jakąś moralność?
                  >
                  Nie będę tu pisał jak mam zamiar to zrobić, ale mogę zaspokoić Twoją ciekawość i powiem że z rodzicami jest już w porządku. Gorzej niestety z córką, ale pracuje nad tym, spotykamy się, rozmawiamy i to już jest sukces. Minie czas, wygoi rany, jestem tego pewien bo wszystko jest na dobrej drodze.
                  >
                  > Jeśli facet jest identycznie zaślepiony związkiem z tą Kaśką, będz
                  > ie zadowolony, że żona zdejmuje z niego ciężar decyzji o rozwodzie i odczuje na
                  > wet ulgę.

                  rozumiem tą ewentualna ulgę, bo sam to wszystko stety przechodziłem

                  > Przykre jest natomiast to, że nadal postrzegasz ten związek w kategoriach krzyw
                  > dy, jako rzekomo Tobie wyrządziła,

                  Tak, mam ogromny żal o którym pisałem wyżej i tego nigdy nie zrozumiem.

                  Wygląda również iż tej Kaśce ciągle jeszcze wystarczy gwizdnąć a po
                  > lecisz za nią w podskokach merdając jak kundel ogonem, znowu gotów służyć na dw
                  > óch łapkach. Sam piszesz, że całą swoją wolę angażujesz w trwanie w swoim chwie
                  > jnym postanowieniu.
                  >
                  dobrze chyba ktoś napisał, że niepotrzebnie rozpamiętujemy chwile, a było ich wydaje mnie się mnóstwo, z okresu idealizacji. Na razie nie mam lekarstwa do zmiany tego postanowienia.
                  >
                  • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 11:38
                    erma74 napisał:
                    > a w którym miejscu grzmię bo nie bardzo wiem???

                    No choćby w poprzednim akapicie o tych "krzywdach" piszesz


                    Jedyne co mi zostało, to żal że
                    > nie potrafiła docenić to czego do niej czułem/ję, owijając mnie i manipulując
                    > jak małym dzieckiem a ja zaślepiony miłością



                    No właśnie - Ty niewinne dzieciątko, ona rasowy Machiawelli... A nie pomyślałeś po prostu, żeby się kierować rozumem zamiast "zaślepieniem"? Żonę też z zaślepienia poślubiłeś, takiego "zaślepionego" Cię do ołtarza powlokła? Typowa odzywka człowieka unikającego odpowiedzialności. Pewien facet na sprawie alimentacyjnej argumentował, że matka dziecka "podstępnie skradła mu nasienie" i nie dość, że nie powinien płacić alimentów, to ją jeszcze należy ukarać. Tyle, że to był rasowy psychopata.

                    > Nie będę tu pisał jak mam zamiar to zrobić, ale mogę zaspokoić Twoją ciekawość
                    > i powiem że z rodzicami jest już w porządku.


                    Miałam na myśli żonę.

                    Minie czas, wygoi r
                    > any, jestem tego pewien bo wszystko jest na dobrej drodze.


                    Twoje też o ile następna kobieta Cię nie "zaślepi"


                    > rozumiem tą ewentualna ulgę, bo sam to wszystko stety przechodziłem



                    Więc te wspomnienia powinieneś przywołać, zanim zaczniesz rujnować cudze małżeństwa kierując się złością na Kaśkę. Ta złość też zresztą nie jest czymś oryginalnym. Żadnego faceta nic by bardziej nie wkurzyło niż zdrada seksualna :)


                    >
                    > Tak, mam ogromny żal o którym pisałem wyżej i tego nigdy nie zrozumiem.


                    Bo nie jesteś zdolny do wzięcia odpowiedzialności na siebie nie za uczucia, tylko za swoje decyzje. Podejrzewam, że żaden psychoterapeuta nie zdoła Cie tego nauczyć, skoro rodzice nie nauczyli.




                    > dobrze chyba ktoś napisał, że niepotrzebnie rozpamiętujemy chwile, a było ich w
                    > ydaje mnie się mnóstwo, z okresu idealizacji. Na razie nie mam lekarstwa do zmi
                    > any tego postanowienia.


                    Może gdybyś napisał, co Ty w niej widziałeś,, jak bardzo różniła się lub była podobna do wcześniejszych Twoich związków zrozumiałbyś, jaki typ kobiety Cię kręci. Może jednak dowiesz się tego na terapii i to będzie jedyna korzyść jaką z niej wyniesiesz. Cały problem w tym, aby podobnych do Kaśki kobiet unikać jak zarazy a Ty masz już chyba następną? Polecam bardzo skuteczną regułę, im wcześniej, tym lepiej - przed zacieśnieniem związku zapytaj byłego (byłą) partnera(kę) jaka wg. niego jest osoba, z którą planujesz się związać. To dotyczy każdego człowieka, który chce się związać z ex. Prócz wdowców ma się rozumieć :).
                    > >
                    • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 13:08
                      leda16 napisała:

                      >
                      > No choćby w poprzednim akapicie o tych "krzywdach" piszesz
                      >
                      Tak i zawsze będę traktował to co zrobiła z moim bezgranicznym, 100% zaufaniem, jako KRZYWDĘ, więc traktowałem to naprawdę jako Wielką Miłość 2 osób, a jakieś negatywne historie, nawet te bardzo złe które się pojawiały, za każdym razem próbowałem tak omówić i walczyć z nimi, żeby wszyscy byli zadowoleni.
                      >
                      > A nie pomyślałeś po prostu, żeby się kierować rozumem zamiast "zaślepieniem"?

                      Ja myślę, że każda osoba która zakochała się w podobny sposób, tzn z takim zaangażowaniem, zaufaniem etc wie, że nie zawsze rozum jest w pełni sprawny. I według mnie to normalne. Rozumiem, że Ty nie masz takich doświadczeń?
                      >
                      > >> Miałam na myśli żonę.

                      Jeśli chodzi o moje małżeństwo to już dawno byliśmy "obok". Potrafiłem jednak na koniec przeprosić Ją za wszystkie złe rzeczy (bez wymieniania) które w stosunku do niej popełniłem i podziękować za wszystko. Myślę, że mało kogo stać na coś takiego bo i po co jeszcze dyskutować.

                      >
                      > Twoje też o ile następna kobieta Cię nie "zaślepi"
                      >
                      Myślę, że będę na starość mądrzejszy o doświadczenia z taką osobą i nie dam się uwikłać w podobny związek.
                      >
                      >> Może gdybyś napisał, co Ty w niej widziałeś,, jak bardzo różniła się lub była p
                      > odobna do wcześniejszych Twoich związków zrozumiałbyś, jaki typ kobiety Cię krę
                      > ci. Może jednak dowiesz się tego na terapii i to będzie jedyna korzyść jaką z n
                      > iej wyniesiesz.

                      Niestety nie jestem gotowy pójścia na terapię, wydaje mnie się że dam sobie radę sam.
                      Czym się różniła? Dawała mi 100% tego czego potrzebowałem i nie mówię tu tylko o seksualnych aspektach bo to jest akurat kroplą w morzu. I nie myślę tylko chxxem tak jak mi to zarzucasz. Była dla mnie bratnia duszą, uwielbiała robić rzeczy które ja kochałem, okazywała przy tym swoje zainteresowanie to tego co robię, robiliśmy razem. Nigdy niczego nie odmowiła. To tak po krótce.

                      >Cały problem w tym, aby podobnych do Kaśki kobiet unikać jak za
                      > razy a Ty masz już chyba następną?

                      Mam koleżankę i mam nadzieję, że nie okaże się Kaśką, chociaż wykazuje sporo sygnałów alarmowych, adekwatnych do zachować Kaśki.

                      Polecam bardzo skuteczną regułę, im wcześnie
                      > j, tym lepiej - przed zacieśnieniem związku zapytaj byłego (byłą) partnera(kę)
                      > jaka wg. niego jest osoba, z którą planujesz się związać. To dotyczy każdego cz
                      > łowieka, który chce się związać z ex. Prócz wdowców ma się rozumieć :).
                      > > >
                      A z tego nic nie rozumiem jaki masz przekaz, mniej zawile można prosić? :)
                      • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 13:49
                        Erma:
                        "Polecam bardzo skuteczną regułę, im wcześniej, tym lepiej - przed zacieśnieniem związku zapytaj byłego (byłą) partnera(kę) jaka wg. niego jest osoba, z którą planujesz się związać. To dotyczy każdego człowieka, który chce się związać z ex. Prócz wdowców ma się rozumieć :).".

                        "A z tego nic nie rozumiem jaki masz przekaz, mniej zawile można prosić? :)".

                        Tu raczej chodzi o to, że najbardziej obiektywną prawdę o partnerce/partnerze posiadają osoby, które wcześniej z nimi były (czyli "ich ex-y").
                        To coś w stylu filozofii naszych babć, które mawiały: jeśli jesteś w związku z kimś, to popatrz na związek swoich teściów - tak będzie wyglądało twoje małżeństwo.

                        I coś w tych powiedzonkach jednak jest, to fakt.

                        Tu wszyscy Cię będą namawiać na terapię (i ci "wspieracze" i sami borderzy /ci drudzy to wiadomo dlaczego - to ich trochę zwalnia z winy, chroni ich ego, no i rozgrzesza, bo potwierdza ich idiotyczną filozofię pt. sam sobie winien, do tanga trzeba dwojga i temu podobne bzdury.../).
                        Domorosłych psychologów, psychoterapeutów i psychiatrów tu bez liku.
                        Swoją drogą, interesujący jest też fakt, jak to sami borderzy lubią się topić w psychologii, wszelkich warsztatach rozwojowych, parapsychologii, medycynie alternatywnej, ezoteryce, itp. Oni wiedzą, że coś z nimi nie tak i szukają "pomocy" właśnie w tych dziedzinach. Naczytają się w internecie teorii, artykułów, wystąpień, naoglądają filmów na YT, najeżdżą po warsztatach w stylu bębny szamańskie, konferencje o najnowszych "metodach terapii" lub różne medytacje i potem się mądrzą tu taką "wiedzą".
                        Trochę to zrozumiałe, bo czego to border nie zrobi, żeby tylko/oby zdjąć z siebie winę albo jakoś wytłumaczyć swoje $qrvy$ynstvo i własne pokręcenie.
                        A zacząć należałoby od nauki rozumienia moralności i etyki...
                        • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 14:10
                          ovonell napisał(a):
                          > > Tu raczej chodzi o to, że najbardziej obiektywną prawdę o partnerce/partnerze p
                          > osiadają osoby, które wcześniej z nimi były (czyli "ich ex-y").
                          > To coś w stylu filozofii naszych babć, które mawiały: jeśli jesteś w związku z
                          > kimś, to popatrz na związek swoich teściów - tak będzie wyglądało twoje małżeńs
                          > two.

                          A no tak :), niestety nie mam szans na kontakt z jej byłymi partnerami, uciekła od nich na południe Polski (ponad 500km), a z byłym jej mężem raczej nie ma o czym rozmawiać bo prawdopodobnie dalej tkwi w manipulacjach i transie pod jej wpływem, skoro mieszka u niego a spotyka się z innym :)

                          > > Swoją drogą, interesujący jest też fakt, jak to sami borderzy lubią się topić w
                          > psychologii, wszelkich warsztatach rozwojowych, parapsychologii, medycynie alt
                          > ernatywnej, ezoteryce, itp. Oni wiedzą, że coś z nimi nie tak i szukają "pomocy
                          > " właśnie w tych dziedzinach.

                          Potwierdzam to wszystko, cała Kaśka, łącznie z prowadzeniem zajęć z osobami mającymi problemy ze sobą :)

                          > A zacząć należałoby od nauki rozumienia moralności i etyki...
                          Zdaję sobie sprawę z braków jakie posiadam w tych tematach...
                          • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 14:53
                            Erma, jakoś chyba inaczej to zrozumiałeś. ;)
                            Kaśką to się już w ogóle nie zajmuj. Daruj sobie. Wywód o ex-ach i ew, informacjach od nich o naszych partnerkach tyczy się naszych OBECNYCH partnerów. Kaśkę to sobie już olej i się odetnij. Po co Ci te informacje - i co ważniejsze - co one zmienią? Ty tu już wszystko wiesz i - co najważniejsze - Ty już wiesz, że "to nie jest to!!!"! Po co chcesz marnować energię, wybacz, ale nie rozumiem tego.

                            ""A zacząć należałoby od nauki rozumienia moralności i etyki...""
                            "Zdaję sobie sprawę z braków jakie posiadam w tych tematach..."

                            A to zdanie napisałem nie do Ciebie (o Tobie), a raczej do osób BPD biegających po bębnach/medytacjach... :)))
                            (chociaż Ty też nie jesteś asem na tym polu, to trzeba przyznać :)).

                            "Potwierdzam to wszystko, cała Kaśka, łącznie z prowadzeniem zajęć z osobami mającymi problemy ze sobą :)".

                            Zastanawiałeś się kiedyś skąd taka popularność studiów w kierunku psychologii (ciągle, od dziewięcioleci po kilkanaście osób na jedno miejsce)? Przecież z tego nie ma pieniędzy w późniejszej pracy!
                            Ano stąd, że jakieś 20-40% osób/studentów jest sama jakoś "zaburzona" i studiuje "trochę dla siebie". Te osoby/ci studenci przemykają się jakoś przez te zasieki - egzaminy, rozmowy kwalifikacyjne i inne schody - bo uczelnie znają ten "problem" i chcą te osoby odsiać..., ale część się jednak przemyka. Na szczęście, większość z tych 20-40% studiów finalnie nie kończy, choć niektórym się udaje...
                            Także mechanizm tu jest ten sam, jak u Twojej ex-Kaśki. :)
                            • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 19:01
                              ovonell napisał(a):
                              Ty tu już wszystko wiesz i - co najważniejsze - Ty już wiesz, że "
                              > to nie jest to!!!"! Po co chcesz marnować energię, wybacz, ale nie rozumiem teg
                              > o.

                              A ja doskonale rozumiem. Pamiętasz z Biblii przypowieść o uzdrowionym ślepcu, gdzie Bóg mówi: "Odejdź w pokoju, nie ja, ale twoja wiara uleczyła cię". Więc Erma tylko wówczas będzie uleczony, gdy uwierzy w to, co wie. Nie wcześniej. Przestanie o ex myśleć, marzyć o jej powrocie, będzie miał pewność, że ona po prostu jest niegodna Jego uczuć.



                              > Zastanawiałeś się kiedyś skąd taka popularność studiów w kierunku psychologii (
                              > ciągle, od dziewięcioleci po kilkanaście osób na jedno miejsce)? Przecież z teg
                              > o nie ma pieniędzy w późniejszej pracy!


                              Owszem , w niektórych branżach nawet całkiem spore - w reklamie, doradztwie personalnym, superwizji, diagnostyce na potrzeby zakładów pracy (badania kierowców, suwnicowych, wydawanie pozwolenia na broń, szkoleniu managerów, psychoterapeuta też może sporo zarobić zwłaszcza, gdy uzależni od siebie pacjentów, biegli sądowi w zakresie psychologii. Tej kasy jest coraz więcej. Powiedziałabym, że nakłady na psychologów są odwrotnie proporcjonalne do wzrostu ich odpowiedzialności zawodowej.
                              • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 19:40
                                Leda, pamiętam, tylko drobny szczegół - to nie był sam Bóg, a Jezus Chrystus. Ale nie czepiajmy się szczegółów.

                                Co do pieniędzy w branży... Hmm..., napiszę tak:
                                nie do końca się zgodzę i..., bo...,
                                OK, napiszę wprost (uuu..., teraz to dopiero tu zacznie się jazgot... :))) ;))) ),
                                otóż ja... jestem psychologiem
                                i to z całkiem pokaźnym doświadczeniem.
                                Odszedłem z branży kilkanaście lat temu. Z dwóch powodów:
                                - z uwagi na to, że zauważyłem potężny fałsz i właśnie merkantylizm w tej branży
                                oraz
                                - ze względu na to, że właśnie nie ma tu pieniędzy (obecnie, w całkiem innej branży zarabiam duuużo więcej, a to, o czym napisałaś, czyli zarobki w segmentach: reklama/doradztwo/diagnostyka/kierowcy/broń/psychoterapia/biegli/.../itd., to, hmm, sorry, dziś są dla mnie "drobne"...
                                Także dziś, nie obowiązuje mnie żaden "kodeks etyczny psychologa" i inne banialuki. Mogę mięć to w d0pie! Mogę... i mam. :)
                                • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 30.06.18, 13:31
                                  Tak, to był Jezus. Jego też katolicy uważają za Boga. Napisz jeszcze który uniwersytet, jaka specjalizacja i w jakiej branży kilkanaście tysięcy miesięcznie jawi Ci się jako "drobne".
                                  • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 30.06.18, 15:09
                                    Leda, piszę o rynku warszawskim (lepszego już w Polsce nie znajdziesz). I to pod kątem uczelni i pod kątem pracy. Kilkanaście tys./m-c to może zarabia jakieś 5-10% w branży, reszta panienek (bo to bardzo sfeminizowany zawód) skacze do góry, gdy uda im się zarobić coś tam ponad 4 tys. Na ale "są ważne", "mogą mieć patent na rację" no i "trzeba się z nimi liczyć, bo przecież - one wiedzą więcej - ".
                                    Taki jest prawdziwy obraz branży, plus oczywiście grupka samozwańczych "guru", megalomanów oraz tych, którzy cenią się 8 tys. za jedno "szkolenie o nowoczesnych metodach terapii", które jest najczęściej stekiem bzdur.
                                    Największa kasa tu jest właśnie w "szkołach psychoterapii", gdzie stado pretendentów do "guru" płaci po kilkadziesiąt tysięcy, żeby zostać "psychoterapeutą", a później to już najlepiej superwizorem...
                                    • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 30.06.18, 17:26
                                      No tak, o szkołach nie pomyślałam. To musi być istne El Dorado w każdym dużym mieście akademickim :) Na sztucznie rozhulany popyt trzeba przecież zapewnić podaż. Superwizjoner zaraz po nich znajduje się na najwyższej półce dochodowej. Ponad 4 brutto zarabia kliniczny w szpitalu psychiatrycznym, pospolity wyrobnik. Miejsce mierne, ale pewne. Niektórzy próbują w prywatnych gabinetach, ale tam też kokosów nie ma i US siedzi na karku. Psychoterapeutyczne rekiny (nie chcę wymieniać nazwisk) mają jednak spore wzięcie, a poza tym chałturzą, gdzie się da. Co ciekawsze, certyfikaty, rekomendacje PTP, ani praca na uczelni nie gwarantują dobrej jakości usług. Ewidentne tumany zdarzają się zarówno wśród tych z certyfikatem jak i bez. Życie prywatne tych "lekarzy" od dobrego przystosowania psychospołecznego, to niekiedy istne stajnie Augiasza.
                                      A już dochodzenie roszczeń z tytułu szkód psychicznych wyrządzonych pacjentom na psychoterapii w Polsce - jak pisze Witkowski - praktycznie nie jest możliwe. Masz rację, że w świetle tych faktów wytrząsanie się nad ofiarami borderów, zarzucanie im zaburzeń czyli tego, że za bardzo kochały, jest po prostu głęboko niehumanitarne.
                                      • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 30.06.18, 19:58
                                        Też tak uważam, dlatego dałem nogę z tego g0wna (tj. branży).

                                        "wytrząsanie się nad ofiarami borderów, zarzucanie im zaburzeń czyli tego, że za bardzo kochały, jest po prostu głęboko niehumanitarne.".

                                        Tu też się zgadzam, ale takie zjawisko występuje tu stale i niezmiennie.
                                        Zaraz przeintelektualizowane, manipulacyjne idiotki rzucą się tu na Ciebie.
                                        Bo osoba BPD (mimo pewnych różnic i odmian) ma zawsze dwie, niezmienne cechy:
                                        - jest (musi być!!!) zawsze ofiarą (uznawaną za nią, otrzymującą ciągłą litość za bycie nią, otrzymującą więcej tolerancji i wyrozumiałości za to, mającą z tego tytułu "więcej praw", itp),
                                        - nigdy ale to nigdy NIE JEST WINNA!!! To przecież świat, inni ludzie, życie, okoliczności, ich dzieciństwo, itd, - SĄ WINNE!!!
                                        Dlatego też, co mądrzejsi terapeuci, zwyczajnie wyrzucają ich za drzwi i nie chcą ich terapeutyzować.
                                        Albo przerwą terapię albo narobią gnoju albo zaczną atakować i próbować odwracać role, W ok. 80% przypadków, po prostu - szkoda czasu, znikoma skuteczność. Oni są niereformowalni w swojej postawie. Co nie znaczy, że nie należy reagować na wypisywane tu bzdury...
                                        • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 00:22
                                          ovonell napisał(a):

                                          > Albo przerwą terapię albo narobią gnoju albo zaczną atakować i próbować odwraca
                                          > ć role,
                                          Tak z ciekawości zapytam, moglbys opisac na czym polega to narobienie gnoju, odwracanie roli itp? N
                                          • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 12:50
                                            Wachlarz jest szeroki: nie trzymają się kontraktu, nie przychodzą, nie płacą tygodniami, a potem znikają, skarżą się, że otrzymują za mało litości i współczucia, nagle chcą zmienić terapeutę, bo "się nie zna", twierdzą, że "one wiedzą", że powinny być jednak stosowane takie to a takie metody, a nie te (które im nie leżą, bo np. stawiają im jakieś wymagania), same próbują terapeutyzować terapeutę, manipulują, kłamią, uwodzą terapeutę, itd.
                                            Tak, jak traktują życie, tak samo próbują traktować terapię i... też np. to forum.
                                            • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 15:07
                                              To rzeczywiście pełen wachlarz, masakra. Ciekawie brzmi terapeutyzowanie terapeuty :))) no i jego uwodzenie. To po grzyba biorą się w ogóle za terapię skoro KŁAMIĄ, wciskają jakieś kity, czy manipulują na terapii???? Przecież z założenia to nie może się udać? Chyba, ze to co piszesz to jakiś tylko odstek decydujących się na terapię?
                                              • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 16:06
                                                Taka, niestety, jest większość borderów. :(

                                                Tu masz namiastkę:
                                                www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,13002628,Osobowosc_borderline__Tak_daleko__tak_blisko.html

                                                A tu odtrutkę (co prawda trochę źle przetłumaczoną, napisaną z rażącymi błędami, no i nie ze wszystkim się zgadam, ale może warto zerknąć, chociażby tak poglądowo):
                                                www.facebook.com/PlaymansTacticEdukacja/posts/950179575091103:0
                                          • efce13 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 18:22
                                            Jakiej odpowiedzi na swoje pytanie mógłbyś się spodziewać do człowieka zaburzonego, pielęgnującego od ponad 20 lat nienawiść do BPD, ponieważ rzuciła go kobieta (wątpię, żeby mała BPD). Pytanie, jaka kobieta wytrzyma w związku z takim agresywnym chamem? Łatwo można wnioskować, że przy takich popisach niebywałej agresji, chamstwa i rozchwiania emocjonalnego w domowym zaciszu było PIEKŁO. Wiesz co oznacza 'skrzywdzony' psychopata? Będzie się mścił do końca życia, ani dzień krócej.

                                            Wypisał Ci swój stały repertuar na temat osób z BPD.
                                            Gratuluję wyłuskania sobie autorytetu.


                                            Przede wszystkim BPD, to bardzo zróżnicowane zaburzenie, a dodatkowo często z BPD współwystępują zaburzenia: histrioniczne, narcystyczne, aspołeczne, ale także schizoidalne, zależne, unikające, paranoidalne.
                                            U 75% osób z BPD diagnozowane są także inne zaburzenie, w tym u ponad 32% diagnozuje się jedno inne zaburzenie, u ponad 20% stwierdzono dodatkowo 2 inne zaburzenia, i u około 20 % trzy lub więcej zaburzeń.
                                            Przykładowo: kompletnie inaczej będzie zachowywała się w relacji i na terapii (terapia to relacja) osoba histrioniczna (uwodząca, czarująca, chcąca być w centrum) o organizacji borderline, a zupełnie inaczej osoba schizoidalna z BPD (wycofana z relacji), jeszcze inaczej osoba zależna z zaburzeniem BPD (uwieszająca się na partnerze, terapeucie). Borderline to poziom organizacji osobowości, a nie osobowość - stad właśnie silne zróżnicowanie osób z BPD, także na terapii.

                                            Poza tym, terapia osób z BPD wymaga specyficznych technik. Nie sprawdzały się tu tradycyjne podejścia terapeutyczne. Niejednokrotnie prowadziły one do pogarszanie stanu pacjenta. I chyba nic dziwnego, że osoby zaburzone trafiające na nieprzeszkolonego w zakresie BPD terapeutę, często rezygnowały z terapii (ucieczka z terapii). A kto chce wywalać kasę w błoto, jeśli czuje, że terapia jest o kant?
                                            Na przestrzeni ostatnich 10 lat zaburzenie pograniczne zostało gruntownie przebadane. Powstało mnóstwo artykułów o BPD. Olbrzymie zainteresowanie naukowców skutkowało opracowaniem kilka odmian terapii dedykowanych osobom z BPD. Skuteczność tych terapii jest POTWIWRDZONA badaniami. Nie każdemu pacjentowi terapia pomoże, to oczywiste, ale dla większości pacjentów z BPD jest szansa na udaną terapię. Takiej szansy wcześniej nie było.

                                            Uwodzenie terapeutów to nie domena BPD. W tym gustują histrionicy, i aspołecznie - uwodzą manipulacyjnie. Nie trzymanie się kontraktu - no cóż, jak terapeuta do bani, to pacjent może nie trzymać się kontraktu - także pacjent histrioniczny, narcystyczny. Aspołeczny w ogóle ma terapię w d... - on zdrów jak rybka.



                                            Erma74, może zajmij się sobą, a nie byłą?
                                            Zastanawiam się, jak to możliwe, że nie było Ci wstyd napisać na tym forum. Zdradziłeś żonę niejednokrotnie, a mazgaisz się i żebrzesz o wsparcie, bo raz Ciebie zdradzono. Nie pojmuję tego bezkrytycznego zapatrzenia w siebie. Nie pojmuje aż tak skrajnego braku samokrytycyzmu.
                                            • efce13 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 18:29
                                              A, i zmień psychologa. Ten diagnozujący BPD na podstawie Twoich opowieści jest nieprofesjonalny, niedouczony, a być może zwyczajnie głupi.
                                              • brz_a_sk Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 20:14
                                                albo fikcyjny - co statystycznie jest warte brania pod uwagę;

                                                jeśli ktoś ma problem i zajmuje się nimi prawie wyłącznie pod kątem wINNYCH to ma problem większy niż myśli; nie da się świata w sobie poprawić wyszukując defekty u osób z otoczenia, poszerzając to na grupę osób, by problem nabierał mocy; poległ, bo najechały hordy tatarskie - nie ma w tym powagi, nie ma stawiania na terpię, nie ma planu na wyjście z własnej traumy - jest PRETENSJA, a ta znowu podkreślę nie ma pozytywnego wpływu ani na dziś, ani na jutro, ani na terapię zainteresowanego; czasem obnoszący się z problemem w ogóle go nie widzi; czasem nie widzi w trakcie związku, nie widzi po związku, terapia pomaga mu w oka mgnieniu i rusza w nowy związek, albo wcale nie potrzebuje terapii;
                                                tak czy owak partenr/partnerka, choćby nie wiem jak zaburzona, chora psychicznie, znerwicowana i lecząca się jest jedyną odpowiedzialną za katastrofę związku i wymaga napiętnowania za najechanie, spacyfikowanie, wymuszenia i cuda wianki wykonane na człowieku aniele czy jakoś tak; logiczne!

                                                z dzisiejszego wpisu widzę, że anioł bywa np na stronie, poleca artykuł sąsiadujący z materiałami o uwodzeniu kobiet - głupich, naiwnych, chorych, zaburzonych do zagospodarowania, na chwilę;
                                                bo partnerki na życie się nie uwodzi aniele, w zdrowe relacje nie wchodzi się manipulacjami z byle szkółek dla uwodzicieli; potem zdziwienie, ze nie trafiło się naiwną ale na osobę zaburzoną z BPD a ta potrafi za manipulacje odpłacić z nawiązką;
                                                może zmyliła mnie ta polecona strona tymi poradami jak szukać jelenia/łani/owieczki - być może, ale jeśli już to polecam Niebezpieczne związki - Pierre'a Choderlosa de Laclos przynajmniej klasyka;

                                                Bywją potwornie trudne związki ale za wplątanie się w nie, za tkwienie z nich trzeba wziąć odpowiedzialność by się wykaraskać; by uzmysłowić jak dalece czasem skupiamy się na sobie i swoim bólu przytoczę te niesamowite sytuacje, skrajne, gdy partner nie daje umrzeć chorej partnerce, bo nie można go zostawić; ba żałoba polega na pretensji - jak mogła/ mógł mi to zrobić i odejść;
                                                na tym forum od pewnego czasu są wyłącznie zdrowi, pokrzywdzeni, osieroceni partnerzy, którzy czekają na to, by nie odebrać telefonu, maila, sms od ex partnerki, która żyje swoim życiem za górami za lasami i jakoś nie labidzi na forum dla osób z BPD , choć osobom z BPD żyje się bardzo marnie, nie radzę nikomu zazdrościć tego zaburzenia; piekło we własnej głowie, z krzywd dzieciństwa;

                                                mnie już ręce opadły od tego uporczywego mazgajenia się tu ofiar własnej fatalnej terapii; bo jeśli ktos nie ma zaburzeń/problemów/chorób psychicznych to wychodzi z każdego trudnego związku, czasem mozolniej niż inni, ze samoświadomością traumy ale ma plan wychodzenia; natomiast ludzie nie mogący się uporać z niczym, tkwiący w związku którego dawno nie ma, rozgryzajacy partnera, którego nijak w trakcie związku nie rozumieli, więc byli z fikcyjną osoba, kochali/uzależniali się od czegoś co im się wydawało i gdy teraz mają pewność, ze to kupy się nie trzyma w ICH głowie, że wariują (zdarza się przecież, ze zawiedziona miłość kończy się obłędem) - trzeba rozpoznać swoje straty, przyczyny trwania w nieodpowiednim związku i leczyć się. Uznaie partnera za osobę z BPD czy czymkolwiek nie zmienia w niczym sytuacji pt "mam problem po związku z fatalną osobą" i nie był to napad terrorystyczny, tylko ja wlazłem w szkodę - CZEMU? a to jest świetne pytanie;
                                                Osoby z BPD tworzą związki bardzo trudne dla nich samych i dla partnerów - tworza je tylko z niektórymi osbami - tadam tadam nic więcej nie napiszę. Znam ludzi po takich związkach i wielu to rozumu nie odebrało tylko dodało, znam ludzi, którzy w takich związkach, bardzo skomplikowanych zdecydowali się żyć; ich wiedza nie ma nic wspólnego z dyrdymałami tu powielanymi - ci ludzie bardzo pracują nad swoim związkiem i nigdy nie jest łatwo, rzadko jest dobrze ale to ich decyzja;

                                                szkoda tego forum dla wiecznie sfrustrowanych swoim powiedzmy "pechem" - bo tak traktują zły wybór partnera;, czasem notorycznie zły :( co już jest skrajną paranoją
                                            • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 13:58
                                              efce13 napisała:
                                              Wies
                                              > z co oznacza 'skrzywdzony' psychopata? Będzie się mścił do końca życia, ani dzi
                                              > eń krócej.


                                              Z czystej ciekawości zapytam, na jakiej podstawie rozpoznajesz psychopatię u "ovonella"?


                                              > Wypisał Ci swój stały repertuar na temat osób z BPD.


                                              To jest niestety repertuar problemów z jakimi się spotykają psychoterapeuci w odniesieniu do borderów. Dodam jeszcze, że wobec nich żadna psychoterapia nie jest skuteczna.



                                              > Przede wszystkim BPD, to bardzo zróżnicowane zaburzenie, a dodatkowo często z B
                                              > PD współwystępują zaburzenia: histrioniczne, narcystyczne, aspołeczne, ale takż
                                              > e schizoidalne, zależne, unikające, paranoidalne.
                                              > U 75% osób z BPD diagnozowane są także inne zaburzenie, w tym u ponad 32% diagn
                                              > ozuje się jedno inne zaburzenie, u ponad 20% stwierdzono dodatkowo 2 inne zabur
                                              > zenia, i u około 20 % trzy lub więcej zaburzeń.


                                              To wszystko tym bardziej wskazuje na prawdziwość twierdzeń naszego Poprzednika.


                                              > Przykładowo: kompletnie inaczej będzie zachowywała się w relacji i na terapii (
                                              > terapia to relacja) osoba histrioniczna (uwodząca, czarująca, chcąca być w cent
                                              > rum) o organizacji borderline, a zupełnie inaczej osoba schizoidalna z BPD (wyc
                                              > ofana z relacji), jeszcze inaczej osoba zależna z zaburzeniem BPD (uwieszająca
                                              > się na partnerze, terapeucie). Borderline to poziom organizacji osobowości, a n
                                              > ie osobowość - stad właśnie silne zróżnicowanie osób z BPD, także na terapii.

                                              Widziałeś schizoidalnego bordera?! Chyba w swoich fantazjach :))) Powtórzę raz jeszcze: wg. DSM border to ZABURZENIE OSOBOWOŚCI a nie poziom organizacji osobowości. Mieszasz teorie jak groch z kapustą. Wszystko po to, aby przygrzmocić "ovonellowi" zamiast dążyć do wykazania się rzeczową argumentacją.



                                              > Poza tym, terapia osób z BPD wymaga specyficznych technik.


                                              Czyli jakich konkretnie?


                                              Nie sprawdzały się t
                                              > u tradycyjne podejścia terapeutyczne.


                                              Jakie więc modalności "nie sprawdzały się"?


                                              I chyba nic dziwnego, że osoby zaburzone trafiające na nie
                                              > przeszkolonego w zakresie BPD terapeutę, często rezygnowały z terapii (ucieczka
                                              > z terapii). A kto chce wywalać kasę w błoto, jeśli czuje, że terapia jest o ka
                                              > nt?

                                              Zaprzeczasz sam sobie. Poza tym nie masz pojęcia o szkoleniu psychoterapeutów jeżeli uważasz, że modalność (czyli rodzaj psychoterapii) jest dobierana specjalnie do rozpoznania nozologicznego. Psychoterapeuta pracuje Z PROBLEMAMI PACJENTA (które mogą być różne, jak sam wyżej wskazałeś ) a nie z rozpoznaniem psychiatrycznym.


                                              > Na przestrzeni ostatnich 10 lat zaburzenie pograniczne zostało gruntownie przeb
                                              > adane. Powstało mnóstwo artykułów o BPD. Olbrzymie zainteresowanie naukowców sk
                                              > utkowało opracowaniem kilka odmian terapii dedykowanych osobom z BPD. Skuteczno
                                              > ść tych terapii jest POTWIWRDZONA badaniami.


                                              Pierwszy raz słyszę o "odmianach psychoterapii specjalnie dla borderów" i chętnie przeczytam coś bardziej konkretnego. Możesz nas oświecić w tym względzie?


                                              > Uwodzenie terapeutów to nie domena BPD.
                                              W tym gustują histrionicy, i aspołeczni
                                              > e - uwodzą manipulacyjnie.


                                              Kiedy właśnie T. Witkowski opisuje taki przypadek. Nie powinieneś się dziwić, że osobiście uznam Go za większy autorytet w tej dziedzinie niż Ciebie. Jednak możesz obronić swoje stanowisko, podając statystyki na ten temat, nawet w j. angielskim.


                                              • efce13 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 05.07.18, 22:04
                                                leda16 napisała:
                                                >Z czystej ciekawości zapytam, na jakiej podstawie rozpoznajesz psychopatię u "ovonella"?<

                                                Poczytaj jego posty z ostatnich 2-3 lat z nickami (quar33, quar333, 9iopack; i te pod którymi pisał jako kobieta z BPD: niepsychol, meggixxx, izzi999, confused90) to będziesz wiedziała na jakiej podstawie.
                                                To człowiek, który w publicznym, ale anonimowym miejscu, nazywa zaburzonych (zdarza się, że i forumowiczów) cyt: pojebami, bydlętami, kurwami, chujami, pizdami, pustymi, gnojami, rurskami, idiotkami, odmóżdżonymi, odczłowieczonymi itd., itd.; i stwierdza: szczam na was, cały świat ma was w chuju itd., itd.

                                                Paroletnia aktywność na anonimowym forum daje więcej wiedzy o psychopacie/ aspołecznym/ dyssocjalnym (zwał, jak zwał), niż niejeden kwestionariusz i niejedna rozmowa f2f z psychiatrą/psychologiem.

                                                Spełnia wszystkie kryteria aspołecznego z.o.:

                                                1. nieliczenie się z uczuciami innych
                                                2. lekceważenie norm
                                                3. niemożność utrzymania związków
                                                4. niska tolerancja frustracji i próg wyzwalania agresji
                                                5. niezdolność przeżywania poczucia winy i uczenia się (kary)
                                                6. skłonność do obwiniania innych

                                                I jest dumny ze swojej agresji, a to niemal stempel na czole psychopaty.

                                                Życzę przyjemnej lektury.

                                                --------------------------------------
                                                leda16 napisała:
                                                >To jest niestety repertuar problemów z jakimi się spotykają psychoterapeuci w odniesieniu do borderów. Dodam jeszcze, że wobec nich żadna psychoterapia nie jest skuteczna<

                                                Twoim zdaniem większość osób z BPD >nie trzymają się kontraktu, nie przychodzą, nie płacą tygodniami, a potem znikają, skarżą się, że otrzymują za mało litości i współczucia, nagle chcą zmienić terapeutę, bo "się nie zna", twierdzą, że "one wiedzą", że powinny być jednak stosowane takie to a takie metody, a nie te (które im nie leżą, bo np. stawiają im jakieś wymagania), same próbują terapeutyzować terapeutę, manipulują, kłamią, uwodzą terapeutę, itd.<??

                                                Jeśli tak, to bazujesz w dużej mierze na fantazjach ovonella (coś tam słyszał, ale przefiltrował przez siebie); stereotypach i opiniach psychoterapeutów sprzed ca. 10-15 lat; lub na opiniach psychoterapeutów nie przeszkolonych w terapii BPD, a wiedzących lepiej; lub zwyczajnie głupich, często narcystycznych.

                                                Nienawistne generalizowanie, to stygmatyzacja osób zaburzonych, które w przytłaczającej większości nie mają problemów z płaceniem, i nie domagają się litości, ba nawet reagują agresją na domniemane okazywanie litości.
                                                Mam kontakt z czterema osobami z BPD, a pośrednio znam kilkanaście innych przypadków. Nic nie wiem o nagminnym niepłaceniu tygodniami, a tym bardziej o chóralnym skarżeniu się, że otrzymują za mało litości i współczucia.

                                                To prawda, że opuszczenie terapii lub choćby naruszanie kontraktu jest częstsze u osób z BPD. Wynika z samego zaburzenia – impulsywności, emocjonalności, nadwrażliwości. I właściwe dlatego była konieczność stworzenia terapii, które uwzględniałyby cechy TEGO zaburzenia. Stąd terapie stworzone dla BPD (o tym dalej) kładą szczególny nacisk np. (min.) na kontrakt terapeutyczny (w tym próby samobójcze, okaleczenia, uzależnienia).

                                                Natomiast:
                                                - Niekompetencję terapeuty (pacjent wie lepiej, jak powinien być leczony, i co powinien robić terapeuta) zdecydowanie częściej podnoszą narcyzi. Z tego powodu często opuszczają terapię. To wynika ze specyfiki NPD. BPD pozostają daleko w tyle w tym względzie.

                                                - Uwodzenie (rzadko genitalne), to domena histrioników (cecha tego zaburzenia), a nie BPD.

                                                - Jednostki aspołeczne w ogóle maja terapie w d…. i trafiają na nią najczęściej przymusowo. W tym wypadku poziom KŁAMSTWA i MANIPULACJI praktycznie niweczy każdą terapię. To również wynika ze specyfiki zaburzenia. Zresztą od lat wiadomo, i w tym względzie panuje zgoda, że ASPD nie rokuje.
                                                W BPD manipulacja jest obronna i najczęściej nieświadoma - nie ta skala, nie ten cel, co u psychopatów. Dwa niewspółmierne światy.

                                                Ciekawe dlaczego mierni i często narcystyczni terapeuci i taki np. ovonell są tak skrajnie niezdrowo zafascynowani akurat BPD?

                                                Inna sprawa, że większość barwnych stereotypów na temat BPD, pochodzi z czasów, kiedy niewiele wiedziano o tym zaburzeniu. BPD próbowano "leczyć" chybionymi terapiami. Biedni ci terapeuci … pacjent ze swoim zaburzeniem nie chciał wpasować się w ciasne ramy terapii. Stąd krok do wbicia pseudoterapeutycznych zębów w ścianę na widok tzw. bordera. Taki najchętniej leczyłby zdrowych.

                                                A może to terapia powinna dostosować się do pacjenta? Napisałaś: w terapii "pracuje się nad indywidualnymi problemami" Zgoda. A BPD dosłownie wciskano np. w terapię analityczną, w trakcie której pacjent wchodził np. w potężną nieterapeutyczną regresję z finałem np. próby samobójczej lub skutecznego samobójstwa. Przy tak głębokim zaburzeniu klasyczna terapia Becka również była o kant i kompletnie nieskuteczna.

                                                Co do Twojej uwagi o nieskuteczności terapii.
                                                Odpowiem Ci w tym temacie, jeśli skonkretyzujesz, co rozumiesz pod pojęciem "skuteczna terapia"?

                                                -------------------------------------------
                                                leda16 napisała:
                                                >To wszystko tym bardziej wskazuje na prawdziwość twierdzeń naszego Poprzednika.<

                                                Nie prawda. Zachowanie trzech osób z diagnozą odpowiednio BPD + AZO, BPD i PZO, lub tylko BPD, będzie diametralnie różne. Jeśli w przypadku współwystępowania AZO i BPD styl funkcjonowania opiera się głównie na świadomym manipulowaniu, kłamstwie i wyrachowaniu, i jest to główne źródło problemów; to mówi się o zaburzeniu aspołecznym i ewentualnie dodatkowo BPD, a nie odwrotnie. A to dlatego, że manipulowanie dla korzyści jest cechą AZO, a nie BPD. I stosunkowo NIEWIELKI odsetek osób z BPD przejawia tę cechę. Pomijam już tu błędne diagnozy, że zamiast zaburzenia aspołecznego kulturowo wlepia się kobiecie BPD.

                                                Natomiast przypisywanie na publicznym forum całego nieludzkiego syfu aspołecznego oraz cech narcystycznego, histrionicznego i paranoicznego z.o. (które przecież dodatkowo mogą mieć różne nasilenie), wszystkim zaburzonym kobietom z BPD, czyli generalizacja, jest podłym i celowym hejtem mizogina z mocnym rysem psychopaty; chama, który - jeszcze raz: w publicznym miejscu nazywa zaburzonych cyt: pojebami, bydlętami, kurwami, chujami, pizdami, pustymi, gnojami, rurskami, idiotkami, odmóżdżonymi, odczłowieczonymi itd., itd.; i stwierdza: szczam na was, cały świat ma was w chuju itd., itd.

                                                ---------------------------
                                                leda16 napisała:
                                                > Widziałeś schizoidalnego bordera?! Chyba w swoich fantazjach :))) Powtórzę raz jeszcze: wg. DSM border to ZABURZENIE OSOBOWOŚCI a nie poziom organizacji osobowości. Mieszasz teorie jak groch z kapustą. Wszystko po to, aby przygrzmocić "ovonellowi" zamiast dążyć do wykazania się rzeczową argumentacją.<

                                                To, że Ty nie widziałaś, i co zaskakujące - nie wiedziałaś o schizoidalnych borderach, to nie znaczy, że nie istnieją. Jeśli kreujesz się na eksperta psychologii (co nawiasem mówiąc mi nie przeszkadza, jeśli piszesz z sensem), i śmiało wypowiadasz się, także na temat BPD, to może sięgnij po coś więcej niż tylko Witkowskiego? Tu masz link (pierwszy artykuł):
                                                www.actaspsiquiatria.es/repositorio/18/104/ENG/18-104-ENG-212-21-675397.pdf

                                                Ja nie tylko wiedziałam, ale widziałam, i widzę w realu, niestety. Wyjątkowo ciężką wypadkową nałożenia się zaburzeń BPD i SZO. Dziewczyna nie ma nic, ale to zupełnie nic (!) wspólnego z wizerunkiem BPD lansowanym na tym forum (jak większość osób z BPD), a jest ohydnie stygmatyzowana.

                                                Co do mieszania zaburzenia osobowości z poziomem organizacji osobowości, które bez zastanowienia mi wciskasz.
                                                Napisałam, że "borderline to poziom organizacji, a nie osobowość".
                                                NIE NAPISAŁAM: "borderline to poziom organizacji, a nie zaburzenie osobowości".

                                                Więc nie twórz nieprawdziwych tez, po to, żeby zabłysnąć własną podstawową wiedzą. Czytaj z kontekstem, nie wyciągaj bezsensownie fragmentów i opanuj swoje kulinarne porównania, b
                                                • efce13 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 05.07.18, 22:18
                                                  Wycięło za długi post, wiec powtórzę i dalej kontynuacja mojej odpowiedzi do Ciebie.

                                                  Więc nie twórz nieprawdziwych tez, po to, żeby zabłysnąć własną podstawową wiedzą. Czytaj z kontekstem, nie wyciągaj bezsensownie fragmentów i opanuj swoje kulinarne porównania, bo niechcący wychodzisz na wszechwiedzącą forumową gwiazdę, która musi, no musi błyszczeć, a ośmiesza się.

                                                  Poziomem organizacji osobowości automatycznie tłumaczy wyjątkowo duże zróżnicowanie zaburzenia borderline. Każda osobowość z jej różnymi stylami może być na pograniczu nerwicy i psychotyczności. To dobrze wytłumaczy heterogeniczności BPD - cechy obrazu klinicznego BPD zależą od cech osobowościowych - ludzie różnią się - tak zdrowi, jak i zaburzeni - a to jest stosunkowo łatwe do ogarnięcia NAWET dla laika (pisałam do ermy).
                                                  Natomiast jednostki nozologiczne i kryteria psychiatryczne niczego w tym zakresie nie tłumaczą. Poza tym są słabą, i krytykowaną za nieprzydatność kliniczną, próbą odwzorowania rzeczywistości. Uwieszając się tylko na kryteriach diagnostycznych wykluczyłaś możliwość schizoidalnego BPD.

                                                  - Twoja uwaga komu chcę przygrzmocić, a do tego bez argumentów; to Twoja fantazja. Brakuje Ci - mniej lub bardziej - szczegółowej wiedzy na temat BPD i … znajomości tego forum. To Twoja twórczość wynikająca być może z Twoich projekcji.

                                                  ------------------------------------------

                                                  Odnośnie terapii stworzonej SPECJALNIE dla BPD.
                                                  Zanim wypowiesz się doczytaj, dopytaj, bo występując w roli ekspertki zwyczajnie ośmieszasz się.

                                                  Terapie stworzone dla BPD: DBT, MBT, TFP, TS. Dwie wywodzą się z nurtu psychodynamicznego, a dwie z klasycznej CBT Becka. Obecnie kursy doszkalające w zakresie BPD dostępne są chyba w każdym nurcie terapeutycznym.

                                                  --------------------------------
                                                  leda16 napisała:
                                                  >Zaprzeczasz sam sobie. Poza tym nie masz pojęcia o szkoleniu psychoterapeutów jeżeli uważasz, że modalność (czyli rodzaj psychoterapii) jest dobierana specjalnie do rozpoznania nozologicznego. Psychoterapeuta pracuje Z PROBLEMAMI PACJENTA (które mogą być różne, jak sam wyżej wskazałeś ) a nie z rozpoznaniem psychiatrycznym.<

                                                  Nie ma tu z czym polemizować, skoro nie wiedziałaś o nowych terapiach stworzonych dla BPD i … szkoleniach w tym zakresie. Wyskoczyłaś z rewelacją - tłumacząc mi, że terapeuci pracują z problemami pacjentów, a nie z rozpoznaniem psychiatrycznym. Takie odkrywcze niusy, jaki i "tajemną" wiedzę dotyczącą szkolenie terapeutów zostaw sobie dla siebie. :)

                                                  Nie wiem czym sama sobie zaprzeczam, więc nie odpowiem w tej kwestii.

                                                  -------------------------------
                                                  leda16 napisała:
                                                  >Kiedy właśnie T. Witkowski opisuje taki przypadek. Nie powinieneś się dziwić, że osobiście uznam Go za większy autorytet w tej dziedzinie niż Ciebie. Jednak możesz obronić swoje stanowisko, podając statystyki na ten temat, nawet w j. angielskim.<

                                                  Co za wodolejstwo. Co mnie obchodzą Twoje autorytety?
                                                  Nie aspiruję na autorytet nawet dla swojego psa. Dla mnie TY możesz być autorytetem, ale nie uogólniaj przypadku opisany przez Witkowskiego na całą populację pacjentów BPD. Witkowski wyrósł na specjalistę od borderline? A Może podać Ci opis przypadku osoby histrionicznej uwodzącej terapeutę? Wszak uwodzenie jest typową cechą histrioników. Tu też większość BPD przegrywa z kretesem.

                                                  Jeśli wymagasz od adwersarza statystyk, to sama je podawaj na poparcie swojej tezy.
                                                  • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 09.07.18, 10:00
                                                    efce13 napisała:
                                                    > Więc nie twórz nieprawdziwych tez, po to, żeby zabłysnąć własną podstawową wied
                                                    > zą. Czytaj z kontekstem, nie wyciągaj bezsensownie fragmentów i opanuj swoje ku
                                                    > linarne porównania, bo niechcący wychodzisz na wszechwiedzącą forumową gwiazdę,
                                                    > która musi, no musi błyszczeć, a ośmiesza się.


                                                    Cóż, skoro tak postrzegasz naszą dyskusję, szkoda mojego cennego czasu.

                                                    >
                                                    > Poziomem organizacji osobowości automatycznie tłumaczy wyjątkowo duże zróżnicow
                                                    > anie zaburzenia borderline. Każda osobowość z jej różnymi stylami może być na p
                                                    > ograniczu nerwicy i psychotyczności. To dobrze wytłumaczy heterogeniczności BPD
                                                    > - cechy obrazu klinicznego BPD zależą od cech osobowościowych - ludzie różnią
                                                    > się - tak zdrowi, jak i zaburzeni - a to jest stosunkowo łatwe do ogarnięcia NA
                                                    > WET dla laika (pisałam do ermy).


                                                    Ale skoro wkleiłaś ten tekst również w odpowiedź do mnie, chociaż nieproszona, dam Ci pewną radę: Celem doprecyzowania swojego aparatu pojęciowego ukończ najpierw studia akademickie, ze szczególnym uwzględnieniem metodologii badań naukowych, zrób specjalizację w psychiatrii lub psychologii klinicznej i zgłoś się tutaj za 10 lat choćby po to, aby przeczytać własne wypowiedzi i głęboko się zawstydzić. Co do "Erystyki" Schopenhauera, możesz zacząć już dziś. Jeśli zaś z uwagi na zasady savoir vivr'eu rozumiesz wydźwięk epitetów jakimi w emocjach obrzuciłaś "ermę" i "ovonella", na pewno szybko Ich przeprosisz.
                                                • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 09.07.18, 09:38
                                                  efce13 napisała:
                                                  > Poczytaj jego posty z ostatnich 2-3 lat z nickami


                                                  Tak, jak myślałam - nie masz żadnych podstaw merytorycznych (wykształcenia medycznego bądź psychologicznego) aby diagnozować kogokolwiek, bo wówczas na pewno nie pozwoliłabyś sobie na tego typu stwierdzenie. Ostatecznie "diagnozujesz" tylko wykreowanego przez anonimową osobę nicka komputerowego, na wskroś wirtualnego i choćby wskutek tej cechy pozbawionego osobowości, zaburzeń, dysfunkcji, itp. Nick NIE JEST CZŁOWIEKIEM, nawet jeśli jakaś persona się z nim utożsamia. Na dodatek w nazewnictwie psychiatrycznym "psychopata" jako zaburzenie osobowości od dawna nie występuje. Wulgaryzmy świadczą tylko o czyimś poziomie kultury, więc czemu się do tego poziomu zniżasz.naśladujesz go, lżąc "ermę"? Oczywiście nie będę czytać wątków sprzed 3 lat wstecz. Nic by mi to zresztą nie dało bo nie mam programu do identyfikacji IP każdego z nicków, które przypisujesz "ovonellowi" ani detektywistycznego zacięcia :) Mogę co najwyżej wierzyć Ci na słowo, jednak byłoby mi trudno przyznać wiarygodność komuś, kto WYŁĄCZNIE na podstawie postów diagnozuje psychopatię.


                                                  > Paroletnia aktywność na anonimowym forum daje więcej wiedzy o psychopacie/ aspo
                                                  > łecznym/ dyssocjalnym (zwał, jak zwał), niż niejeden kwestionariusz i niejedna
                                                  > rozmowa f2f z psychiatrą/psychologiem.


                                                  Tak? To może w celach diagnostycznych udasz się do samozwańczego lekarza , który nie ma dyplomu AM, specjalizacji, praktyki zawodowej a jego "wiedza" pochodzi z paroletniej, anonimowej aktywności na forum? A skoro w swoim zadufaniu we własną "wiedzę" czujesz się bardziej kompetentna niż profesjonalny psychoterapeuta, psycholog kliniczny i psychiatra łącznie ,to tylko otworzyć gabinet i pracować :)


                                                  >
                                                  > Jeśli tak, to bazujesz w dużej mierze na fantazjach ovonella (coś tam słyszał,
                                                  > ale przefiltrował przez siebie); stereotypach i opiniach psychoterapeutów sprze
                                                  > d ca. 10-15 lat; lub na opiniach psychoterapeutów nie przeszkolonych w terapii
                                                  > BPD, a wiedzących lepiej; lub zwyczajnie głupich, często narcystycznych.
                                                  >

                                                  Bazuję na podręcznikach naukowych z tego zakresu a nie na bzdetach internetowych - stronkach i blogach.

                                                  > Mam kontakt z czterema osobami z BPD,


                                                  4 osoby nie mieszczą się nawet w granicach błędu statystycznego i nie czyni Cię niestety żadnym ekspertem w dziedzinie zaburzeń osobowości, w tym osobowości z pogranicza. Również Twoja wiedza, wyrywkowa, fragmentaryczna i nie usystematyzowana, nie daje Ci żadnych podstaw do tak kategorycznych stwierdzeń, że "ovonell" jest psychopatą, a nie jest psychologiem. Jedno przecież nie wyklucza drugiego :)


                                                  Stąd terapie stworzone dla BPD (o tym dalej)



                                                  Niestety, dalej też nawet skrótowo nie opisałaś żadnej modalności psychoterapeutycznej specyficznej dla borderów, nie mówiąc już o statystyce jej skuteczności.


                                                  > - Jednostki aspołeczne w ogóle maja terapie w d…. i trafiają na nią najczęściej
                                                  > przymusowo.


                                                  Przymusowa psychoterapia?! W Polsce bez zgody pacjenta nie można go wsadzić nawet do szpitala a cóż dopiero zawlec na psychoterapię. Zamiast więc rozczytywać się w blogach poczytaj sobie kodeksy prawne, w tym Ustawę o Prawach Pacjenta.



                                                  >
                                                  > Ciekawe dlaczego mierni i często narcystyczni terapeuci i taki np. ovonell są t
                                                  > ak skrajnie niezdrowo zafascynowani akurat BPD?


                                                  Na tak postawione pytanie nie jestem w stanie udzielić rzeczowej odpowiedzi. Zresztą nie znam "zdrowej" i "chorej" fascynacji.

                                                  Taki najchętniej leczyłby zdrowych.


                                                  Jaki? Może trzymaj się łaskawie w dyskusji konkretów zamiast krytykanckiego wodolejstwa?


                                                  A BPD dosłownie wciskano np. w t
                                                  > erapię analityczną, w trakcie której pacjent wchodził np. w potężną nieterapeut
                                                  > yczną regresję z finałem np. próby samobójczej lub skutecznego samobójstwa.


                                                  Nie dysponuję danymi dotyczącymi zakresu stosowania w Polsce konkretnych modalności. Ale odnoszę wrażenie, że Ty też nie z uwagi na liczne ogólniki, którymi nacechowane są Twoje wypowiedzi.


                                                  >
                                                  > Co do Twojej uwagi o nieskuteczności terapii.
                                                  > Odpowiem Ci w tym temacie, jeśli skonkretyzujesz, co rozumiesz pod pojęciem "sk
                                                  > uteczna terapia"?


                                                  Wyraźna poprawa funkcjonowania psychospołecznego mierzona trafnymi, wystandaryzowanymi, rzetelnymi, znormalizowanymi metodami psychometrycznymi.


                                                  > Nie prawda. Zachowanie trzech osób z diagnozą odpowiednio BPD + AZO, BPD i PZO,
                                                  > lub tylko BPD, będzie diametralnie różne.
                                                  Pomijam już tu błędne diagnozy, że zamia
                                                  > st zaburzenia aspołecznego kulturowo wlepia się kobiecie BPD.


                                                  Prawda jest taka, że mylisz cechy osobowości z cechami zachowania. "Zaburzenie osobowości" jest w podręcznikach rozumiane jako jednostka nozologiczna, natomiast zachowanie np. aspołeczne, jako niemoralne lub wręcz przestępcze. W tym sensie border niszczący samochód profesora, który oblał go na egzaminie będzie ukarany, a schizofrenik już nie. Dlatego też "ovonell" stojąc na stanowisku zdrowia psychicznego borderów, ocenia ich morale, przyjmując postawę prokuratorską i jest to postawa naukowo dopuszczalna. Nie ma niczego takiego jak BPD + Aspołeczne zaburzenia osobowości. Można jedynie napisać, że osobowość z pogranicza IMPLIKUJE zachowania aspołeczne, a i tu musisz się powołać na konkretne statystyki


                                                  >
                                                  > Natomiast przypisywanie na publicznym forum całego nieludzkiego syfu aspołeczne
                                                  > go oraz cech narcystycznego, histrionicznego i paranoicznego z.o. (które przeci
                                                  > eż dodatkowo mogą mieć różne nasilenie),


                                                  No właśnie - sama przyznajesz, że nie ma typów czystych, ale musisz (choć rozumiem, że z przyczyn niedostatków wiedzy akademickiej nie jesteś w stanie) się zdecydować - albo border, albo narcyz czy paranoik. Inaczej to będzie przysłowiowy groch z kapustą


                                                  > To, że Ty nie widziałaś, i co zaskakujące - nie wiedziałaś o schizoidalnych bor
                                                  > derach, to nie znaczy, że nie istnieją.


                                                  Ani ja nie widziałam, ani taki dziwoląg jak "schizoidalny border" w podręcznikach psychiatrii nie istnieje. Gdyby student IV roku medycyny nawet jeszcze przed specjalizacją zasunął takim terminem diagnostycznym


                                                  na egzaminie, wyleciałby za drzwi z hukiem i z jedynką w indeksie :)


                                                  Jeśli kreujesz się na eksperta psychol
                                                  > ogii,


                                                  Bynajmniej. Nigdzie nie twierdziłam, że jestem psychiatrą, psychoterapeutą bądź psychologiem. Tu jestem tylko ksywką internetową i jako taka protestuję przeciwko bezpodstawnym, nie mającym umocowania w nauce bredniom jakie tu przeczytałam. Rozpoczynając tę dyskusję wyraźnie napisałam, że osobiście spotkałam tylko jednego profesjonalnie zdiagnozowanego bordera osobiście. Dysponuję jednak pewnym zasobem wiedzy podręcznikowej na ten temat i nie są to ani blogi ani tworzone przez laików zlepki wzajemnie sprzecznych doniesień, tendencyjnych, operujących potoczną aparaturą pojęciową. Nie mam też zamiaru uprawiać tutaj psychoedukacji ani ośmieszać się dyletanckim diagnozowaniem nicków komputerowych. Twój wybór osądzić, czy piszę co wiem, czy wiem, co piszę. Tobie natomiast wara lżyć innych od psychopatów, głupców, itd. bo jest to miarą nie jak infantylnie mniemasz - Twojej wiedzy, tylko Twojego chamstwa. A Witkowskiego raczej Tobie polecam.
                                          • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 13:27
                                            Przeczytaj sobie książkę "Psychoterapia bez makijażu" tam znajdziesz piękny opis roszczeniowego bordera, którego policja kilkakrotnie musiała usuwać z prywatnej placówki psychoterapii, która obsmarowała terapeutów gdzie się tylko dało a na koniec powlokła ich do sądu o zwrot 25 tys.zł wydanych na nieudaną psychoterapię.
                                            • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 14:37
                                              Leda, obawiam się, że szkoda Twojego czasu. :(
                                              Efce napisała (efce to kobieta, dodatkowo skażona lekko źle rozumianym feminizmem), że ilość BPD w ujęciu płci jest jednakowa (nawet przytoczyła jakieś "badania"). Wystarczy wziąć pierwszy lepszy podręcznik akademicki do psychiatrii lub psychologii (a jak się nie ma, to wystarczy otworzyć choćby Wikipedię), gdzie informacje o tym, że na 4 BPD, trzy to kobiety znajdują się zawsze. Zresztą, co w tym dziwnego? Zaburzenie to jest przecież "niestabilnością emocjonalną", a kobiety są jednak (i to znacznie) bardziej emocjonalne od mężczyzn (inna komunikacja między półkulami mózgowymi i inna polityka hormonalna).
                                              Co w tym dziwnego, no i w końcu - co w tym złego?
                                              To tak, jakby oburzać się na to, że dziewczynki łatwiej i szybciej uczą się języków obcych, a chłopcy matematyki...
                                              No chyba, że się jest radykalną i wojującą feministką... ;)

                                              Jak się nie ma podręczników do psychiatrii lub psychologi oraz jak się nie chce nawet otworzyć Wikipedii, to poniżej przeklejam fragment:

                                              Epidemiologia
                                              Borderline występuje stosunkowo często: zachorowalność około 1–2%[2][3], w tym 75% to kobiety[4]. Szczególnie wydaje się, że stosunek chorych kobiet do mężczyzn jest większy w populacji młodej, ale przyczyny takiego zróżnicowania nie są znane[5]. Na uwagę zasługuje fakt, że zaburzenia z pogranicza występują nieproporcjonalnie częściej wśród pensjonariuszy zakładów karnych: diagnozuje się je u 23% uwięzionych mężczyzn i 20% kobiet[6].

                                              Zaraz zacznie się atak efce pt.: tak było kiedyś, ale wg najnowszych badań..
                                              oraz wyssane argumenty o "specjalnych, nowoczesnych metodach terapii dla BPD"
                                              (coś w stylu Marsha Linehan, gdzie terapeuci zaśmiewają się do łez oceniając to podejście i jej dzieło oraz mówią wprost: o kant d... potłuc! No ale Linehan sama miała zaburzenie BPD, więc dla borderów jest "guru"...).
                                              • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 20:38
                                                ovonell napisał(a):

                                                Zresztą, co
                                                > w tym dziwnego? Zaburzenie to jest przecież "niestabilnością emocjonalną",


                                                Niestety, jest czymś daleko więcej niż niestabilnością emocjonalną. Trudno przecież o ludzi bardziej niestabilnych niż neurotycy, ale to zupełnie inny obraz kliniczny niż u borderów.


                                                > Co w tym dziwnego, no i w końcu - co w tym złego?



                                                Jeżeli nawet tak jest (a dla mnie ta statystyka dot. 1% populacji w Polsce(?) jest mocno wątpliwa, to oczywiście nic w tym złego. Równie dobrze mężczyźni mogliby się oburzać, że 85 procent mężczyzn popełnia zabójstwa, a 99% przestępstwo pedofilii, co widać nawet na www.Ministerstwa Sprawiedliwości. Może zresztą wypowiedź Dyskutantki nie wypływa z feminizmu, co z ideologii gender.


                                                >
                                                > Jak się nie ma podręczników do psychiatrii lub psychologi oraz jak się nie chce
                                                > nawet otworzyć Wikipedii, to poniżej przeklejam fragment:
                                                >
                                                > Epidemiologia
                                                > Borderline występuje stosunkowo często: zachorowalność około 1–2%[2][3], w tym
                                                > 75% to kobiety[4]. Szczególnie wydaje się, że stosunek chorych kobiet do mężczy
                                                > zn jest większy w populacji młodej, ale przyczyny takiego zróżnicowania nie są
                                                > znane[5]. Na uwagę zasługuje fakt, że zaburzenia z pogranicza występują nieprop
                                                > orcjonalnie częściej wśród pensjonariuszy zakładów karnych: diagnozuje się je u
                                                > 23% uwięzionych mężczyzn i 20% kobiet[6].


                                                To z Wikipedii? E, nie kompromituj się Ovonell :(
                                                • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 04.07.18, 00:26
                                                  Ależ oczywiście, że neurotycy, to całkiem ktoś inny, niż borderzy.
                                                  Neurotycy, to przy BPD zdrowi jak ryba ludzie.
                                                  Ale klasyczne BPD wypływa z emocji jednak. Chociaż mężczyznom idzie to dalej częściej w kierunku agresji i właśnie aspołecznego (ogólnie, więcej wśród nich tych BPD acting-out), a kobietom idzie w bebechy, tj.: okresowo silna depresja /wersja BPD acting-in/, bulimia, ChAD-owy styl życia, ogólna histeria albo właśnie histrioniczne (kiedy są jeszcze młode i mogą tym grać lub tym "szczuć").

                                                  Też nie wierzę obecnie w BPD jako 1-2% populacji. Oceniłbym to nawet jako około 5% (wśród kobiet, bo mężczyźni zapadają na to rzadziej). A już w ujęciu z bulimią, to na pewno jeszcze więcej.
                                                  Nie wiem dlaczego się o tym nie mówi (bo np. powiązanie BPD z molestowaniem jest już dla wszystkich oczywiste i klepie się o tym od lat), ale już od ponad 15 lat widać, że jakieś min. 30% bulimiczek to też potencjalne (może jeszcze niezdiagnozowane) borderki.

                                                  Gender to raczej żąglowanie płcią wg uznania. A radykalny i wojujący feminizm uważa idiotycznie, że wszędzie i zawsze ma być po równo i tak samo (parytety 50-50 w zarządach firm, idealnie równe płace zawsze i wszędzie, przymusowe urlopy tacierzyńskie, itp.), więc może i uznano (zgodnie z podobnie idiotyczną poprawnością polityczną), że i wśród zaburzeń osobowości... powinno być "po równo" tyle samo kobiet i mężczyzn. ;) :)))
                                                  • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 04.07.18, 09:48
                                                    ovonell napisał(a):
                                                    > Neurotycy, to przy BPD zdrowi jak ryba ludzie.

                                                    Bordery są w sensie funkcjonowania psychospołecznego daleko bardziej zaburzone a neurotyzm nie jest obecnie nawet jednostką diagnostyczną, tym bardziej zaburzeniem osobowości.


                                                    > Ale klasyczne BPD wypływa z emocji jednak. Chociaż mężczyznom idzie to dalej cz
                                                    > ęściej w kierunku agresji i właśnie aspołecznego (ogólnie, więcej wśród nich ty
                                                    > ch BPD acting-out), a kobietom idzie w bebechy, tj.: okresowo silna depresja /w
                                                    > ersja BPD acting-in/, bulimia,


                                                    E tam, mylisz objawy z etiologią, a tak na prawdę nauka tyle wie o etiologii BPD, co o innych zaburzeń osobowości, czyli prawie nic prócz niepotwierdzonych hipotez. Widać bardzo dawno z tą psychologią straciłeś kontakt ;)


                                                    ChAD-owy styl życia, ogólna histeria albo właśni
                                                    > e histrioniczne (kiedy są jeszcze młode i mogą tym grać lub tym "szczuć").


                                                    Po dyletancku tak to można określić, o ile chcesz spadać do poziomu forumowych guru.

                                                    > Też nie wierzę obecnie w BPD jako 1-2% populacji. Oceniłbym to nawet jako około
                                                    > 5% (wśród kobiet, bo mężczyźni zapadają na to rzadziej). A już w ujęciu z buli
                                                    > mią, to na pewno jeszcze więcej.


                                                    Miałam na myśli jakieś 0,23% w populacji polskiej. 5% to byłoby przecież jakieś 1.500 mln. Rozumiem, że nie masz żadnego dostępu do statystyk szpitalnych i szacujesz "na oko". Co do bulimii, nie ma ona żadnego związku z BPD.

                                                    > Nie wiem dlaczego się o tym nie mówi (bo np. powiązanie BPD z molestowaniem jes
                                                    > t już dla wszystkich oczywiste i klepie się o tym od lat),


                                                    ??? Gdzie się "klepie"?! pedofilię podałam tylko jako przykład i całkowicie bez związku z zaburzeniem borderline.


                                                    ale już od ponad 15
                                                    > lat widać, że jakieś min. 30% bulimiczek to też potencjalne (może jeszcze niezd
                                                    > iagnozowane) borderki.


                                                    Jeśli bulimia trafia na leczenie, nie ma takiej możliwości, aby nie została psychometrycznie i psychiatrycznie zdiagnozowana. I dane diagnostyczne zaprzeczają Twoim twierdzeniom.
                                                  • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 04.07.18, 13:29
                                                    Leda,
                                                    tak w skrócie:

                                                    - tak, właśnie około (a nawet ponad) 1,5 mln populacji polskiej to są właśnie borderzy+ChADowcy+chorzy bulimię/ortoreksję+NPD+HPD+ASPD+ci. którzy myślą jeszcze, że mają tylko bardzo nasiloną depresję. To oczywiście różne zaburzenia, ale duża część objawów się przenika. I tu zdarzenia, że ktoś dostał najpierw diagnozę - depresja, potem jednak bulimia, potem ChAD a w końcu właśnie BPD są dosyć częste,

                                                    - bulimia ma potężny związek z BPD. Może ja od lat nie jestem w branży, ale - wybacz - Ty jesteś w branży dziś bliziutko, tylko chyba jakoś tak... "trochę dalej od gabinetów" ;) Jakiś mocno skrótowy tekst podsyłam w linku poniżej (bo wiem, że lubisz cyferki ;)):
                                                    www.psychiatria.pl/artykul/osobowosc-borderline-a-zaburzenia-odzywiania/22580

                                                    - ""Nie wiem dlaczego się o tym nie mówi (bo np. powiązanie BPD z molestowaniem jest już dla wszystkich oczywiste i klepie się o tym od lat)""
                                                    "??? Gdzie się "klepie"?! pedofilię podałam tylko jako przykład i całkowicie bez związku z zaburzeniem borderline.".

                                                    Pisałem o molestowaniu nie w odniesieniu do Twoich wpisów, tylko ogólnie o opracowaniach na temat BPD. Gdzie to (i słusznie) jako jedne z najważniejszych powodów z których to zaburzenie może wynikać - w etiologii BPD - podaje się: molestowanie seksualne w dzieciństwie, przemoc psychiczną i lub fizyczną w dzieciństwie, traumy i unieważnienie przez rodzica/rodziców (choć obecnie idzie to też w kierunku genetyki i różnic w budowie mózgu - ciało migdałowate, kora przedczołowa, itp., ale to już całkiem inna bajka).

                                                    I tylko tyle, a, hmm..., a Ty na to odpisujesz jakbyś jakaś przewrażliwiona na swoim punkcie była. ;)
                                                    Albo jakbym Cię zaatakował... :-OOO ;)

                                                    - "Jeśli bulimia trafia na leczenie, nie ma takiej możliwości, aby nie została psychometrycznie i psychiatrycznie zdiagnozowana. I dane diagnostyczne zaprzeczają Twoim twierdzeniom.".

                                                    Dane diagnostyczne właśnie są takie, że jak bulimiczka trafia na leczenie, to łże lekarzom jak pies i wychodzi z diagnozą - zaburzenie odżywiania - bulimia. A bardzo często jest tak, że to borderka, która dodatkowo otrzymała "w prezencie" również bulimię.
                                                  • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 05.07.18, 11:08
                                                    ovonell napisał(a):

                                                    > Leda,
                                                    > tak w skrócie:
                                                    >
                                                    > - tak, właśnie około (a nawet ponad) 1,5 mln populacji polskiej to są właśnie b
                                                    > orderzy+ChADowcy+chorzy bulimię/ortoreksję+NPD+HPD+ASPD+ci. którzy myślą jeszcz
                                                    > e, że mają tylko bardzo nasiloną depresję.


                                                    Z rocznika statystycznego 2016 r wynika,że w Polsce jest 2 mln. osób niepełnosprawnych, wliczając w to chorych somatycznie. Tak więc wychodzi, że każde z nas pozostanie przy swoim zdaniu :)


                                                    Ty jesteś w branży dziś bliziutko, tylko chyba jakoś tak... "trochę dal
                                                    > ej od gabinetów" ;)


                                                    Wolno Ci "gdybać" i "chybać", ale taki argument mieści się wyłącznie w granicach wiary zamiast logiki.


                                                    Jakiś mocno skrótowy tekst podsyłam w linku poniżej (bo wie
                                                    > m, że lubisz cyferki ;)):


                                                    To nie jest czasopismo naukowe, wydawane przez PTP w formie papierowej, co więcej, nie ma z nim wiele wspólnego. Ot, ktoś sobie tam chałturzy w internecie bez powoływania się na bibliografię i bez żadnej odpowiedzialności za słowo. Ten link ma identyczną wartość jak doniesienia cytowane przez "efce13" na podstawie których przyznawała sobie prawo do kompetencji w zakresie diagnostyki psychiatrycznej :)


                                                    >
                                                    > Pisałem o molestowaniu nie w odniesieniu do Twoich wpisów, tylko ogólnie o opra
                                                    > cowaniach na temat BPD. Gdzie to (i słusznie)
                                                    > I tylko tyle, a, hmm..., a Ty na to odpisujesz jakbyś jakaś przewrażliwiona na
                                                    > swoim punkcie była. ;)
                                                    > Albo jakbym Cię zaatakował... :-OOO ;)


                                                    Nie będę się tutaj z oczywistych powodów wypowiadać na temat słuszności nieznanych mi w oryginale opracowań i ich metodologicznych aspektów. Nie czuję się przez Ciebie atakowana. Zrozumiałam, że łączysz kwestię pedofilii z demonstracją zaburzeń borderów - jak widać błędnie. A odnoście doszukiwania się przyczyn powstania border w molestowaniu w dzieciństwie? Cóż, to tylko hipoteza. Tu jej nie potwierdzimy ani nie zakwestionujemy :).


                                                    > Dane diagnostyczne właśnie są takie, że jak bulimiczka trafia na leczenie, to ł
                                                    > że lekarzom jak pies i wychodzi z diagnozą - zaburzenie odżywiania - bulimia. A
                                                    > bardzo często jest tak, że to borderka, która dodatkowo otrzymała "w prezencie
                                                    > " również bulimię.


                                                    Ha, zaripostuję analogicznie - "jesteś trochę dalej" od kompleksów diagnostyczno- leczniczych :) . Bulimię i anoreksję leczy się początkowo w oddziałach stacjonarnych (piszę o zaawansowanych formach i znacznym wycieńczeniu), w teamach psychologiczno-psychterapeutycznych, gdzie diagnostyka osobowości jest podstawą leczenia i w gruncie rzeczy psychiatra ma tam niewiele do roboty. Stany początkowe, lekkie, trafiają oczywiście w opiekę ambulatoryjną, gdzie istnieje ścisła współpraca diagnostyczno - psychoterapeutyczna. Diagnoza jest kompleksowa, więc i tam raczej nie ma miejsca na samotne szarpanie się lekarza z diagnozą kliniczną. Oczywiście do Twojego uznania pozostawiam, czy wierzysz mi na słowo, czy nie :) Co do efektów psychoterapii borderów, chyba już zgodziliśmy się, że są one podobne do tych, które można uzyskać w odniesieniu do osobowości nieprawidłowych.
                                                  • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 05.07.18, 14:03
                                                    Leda, jakaś szermierka tu się wkradła do dyskusji. ;) Ale OK.
                                                    Co do wartości naukowej przytaczanych tekstów dot. związków bulimii z BPD, to poniżej źródła może bardziej naukowe:
                                                    scholar.google.es/scholar?q=osobowo%C5%9B%C4%87+borderline+a+zaburzenia+od%C5%BCywiania&hl=pl&as_sdt=0&as_vis=1&oi=scholart

                                                    journals.viamedica.pl/psychiatria/article/view/29236

                                                    I uwierz, jest tego dużo.
                                                    PTP nie jest tu żadnym wykładnikiem (tak jak ich certyfikat nie gwarantuje, że ktoś jest dobrym "lekarzem dusz" - o czym na pewno wiesz, bo i certyfikowanych-lanserów w branży w bród).

                                                    Nie wiem czym się zajmujesz w branży (i oczywiście nie będę tu na forum o to pytał), ale takie rzeczy jak związek BPD z bulimią, czy związek molestowania z zaburzeniem odżywiania i borderline, to... przecież abecadło w psychologii i psychoterapii... :-OOO (?!) Pokuszę się o tezę, że możesz być trochę dalej od wersji "gabinetowej" branży (bo np. superwizora nazywasz superwizjonerem;)), ale nie o to chodzi, chodzi o prawdę.

                                                    Ja wiem, statystyki diagnostyczne, dane z MZ i MS, roczniki statystyczne, itp. – to wszystko jest bardzo ważne. Ale tak z rzeczywistego świata zza okna i praktycznie, powiem Ci tak:
                                                    Hipotetycznie masz do czynienia z osobą:
                                                    kobieta w wieku ok. 25-35 lat, dość inteligentna, ostatnie 3-5 lat:
                                                    - bulimia (lub ortoreksja),
                                                    - niestabilne i burzliwe związki,
                                                    - przypadki szantażowania samobójstwem,
                                                    - przypięta łatka „wiecznie krzywdzonej ofiary”,
                                                    - „ona nigdy nie jest winna, bo...”,
                                                    - dysfunkcyjny dom lub dzieciństwo,
                                                    - postawa „ja już nie chcę żyć, bo ta pustka, ten ból, lęk…, potnę się albo przynajmniej poparzę”
                                                    - chroniczna zmienność nastrojów z przypadkami głębokich stanów depresyjnych,
                                                    - wyimaginowany lęk przed porzuceniem ale też strach przed bliskością (pochłonięciem).
                                                    To jest wzorcowy przykład. Jak odlany z wosku. Jakieś >20% gości w gabinetach, czyli > co piąty... (piszę o Warszawie). Rozpoznanie: BPD. Czasem nawet nie trzeba by tej osoby oglądać ani z nią rozmawiać (może nawet lepiej – uniknęłoby się wtedy wciskania przez nią kitów i prób sterowania sytuacją - „żeby było właśnie tak, jak ona chce”)… gdyby tylko była jakaś inna możliwość potwierdzenia prawdziwości faktów z tej powyższej listy. Ale wiadomo – innej możliwości nie ma.
                                                    I ta kobieta po 4 lub 5 sesji przerywa terapię albo mówi, iż ona uważa, że potrzebuje „innego podejścia” i bardzo indywidualnego traktowania, więc zmienia sama „leczenie” na bębny szamańskie lub medytację lub też jedzie na konferencję o nowej metodzie terapii dialektyczno-behawioralnej przeznaczonej dla BPD (czyli, wspomniana już wcześniej Marsha Linehan).
                                                    Roczniki i statystyki to jedno, a prawdziwe życie, to jednak drugie...
                                            • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 14:50
                                              Leda, za chwilę przeczytasz: nie, nie możesz tak uogólniać. :)))
                                              Jak Ci już powyżej napisano - każdy border jest PRZECIEŻ inny! :)))
                                              Oni ponad wszystko chcą CHCĄ -być, czuć się, no i być traktowani jako WYJĄTKOWI!

                                              Napisano Ci już też, że:
                                              "(...) nikt nikomu nie każe być z fantastycznym, ciekawym człowiekiem, często artystą z talentami kiedy on ma zaburzenie , nie trzeba się z nikim dzielić jego problemami no chyba, że chce się zgarnąć to co w osobie z BPD tak pociąga amatorów raju...".
                                              :)))

                                              Obawiam się, że za chwilę będą nasilone próby sprowadzenia Ciebie do "ich poziomu", a jak nie będziesz chciała "grać w ich grę", to automatycznie będziesz... (dopisz sobie, co Ci wyobraźnia podpowiada).

                                              Takie właśnie, całkowicie identyczne zjawisko występuje właśnie w gabinetach terapeutycznych... :(((

                                              • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 20:43
                                                ovonell napisał(a):
                                                > Obawiam się, że za chwilę będą nasilone próby sprowadzenia Ciebie do "ich pozio
                                                > mu", a jak nie będziesz chciała "grać w ich grę", to automatycznie będziesz...
                                                > (dopisz sobie, co Ci wyobraźnia podpowiada).


                                                Poczekam i się pośmieję. A jak się pojawią wulgaryzmy i argumenty ad personam, skieruję do Schopenhauera :)
                                                • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 04.07.18, 00:44
                                                  Widać, że się możesz nie pośmiać. ;) Panienki się chyba wystrzelały. Jak widać, w "trochę innym towarzystwie" nie wystarczy już "wiedza" z internetu, artykułów z portali, paru książek o "nowatorskich terapiach", bębnów szamańskich lub warsztatów rozwojowych, konferencji lub medytacji.
                                                  Chyba zabrakło jeleni do urabiania ich w teorie: sami sobie jesteście winni, sobą się zajmijcie, bo to nie jest nasza wina, my jesteśmy po prostu inne, wyjątkowe...

                                                  Cóż, inni gracze, to i inna gra.
                                        • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 19:05
                                          Czy kreowanie sie osob z BPD na profesjonalną ofiarę jest czynione przez nich swiadomie, czy moze mają tak mocno zakorzenione w głowie jakies mechanizmy, które powodują brak tej swiadomosci?
                                          • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 19:32
                                            "Czy kreowanie sie osob z BPD na profesjonalną ofiarę jest czynione przez nich swiadomie, czy moze mają tak mocno zakorzenione w głowie jakies mechanizmy, które powodują brak tej swiadomosci?".
                                            Nobel będzie dla odkrywcy tego zjawiska.

                                            Poza tym, jakie to ma dla Ciebie znaczenie? Jak pedofilowi staje na widok dziecka, to jakoś zmienia to jego czyn i odpowiedzialność???
                                            Widzą się jako ofiarę, nigdy nie są winni, za to zawsze z uporem odwracają kota ogonem. Tak jest, to są fakty i trzeba je przyjąć takimi, jakie są.
                                            Poczytaj "ekspertkę" powyżej, to jest też dobry przykład.
                                            Od lat zauważony trend, że na 4 osoby BPD, trzy to kobiety, wyprowadził ją z równowagi. Ona badania cytuje... Badania na szkodliwość lub działanie prozdrowotne kawy też można znaleźć w dziesiątkach (na dowolną tezę z tych dwóch), tylko co z tego?
                                            Jej się pomyliły lub pomieszały dziedziny. Pomyliło jej się... i tu właśnie nie wiem co dokładnie (jakaś forma feminizmu, poprawności politycznej, czy też źle rozumianego liberalizmu) z psychologią.
                                            No i: "Erma74, może zajmij się sobą, a nie byłą?" też mogłeś przeczytać. :))) Ja i (znowu) to, że... oni przecież niczemu nie są tu winni... :)))
                                            Never ending story... :(
                                            (tu tylko ich upór i złość narasta, kierunek i styl działania nigdy się nie zmienia ;):)).
                                            • brz_a_sk Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 20:18
                                              pedofilia nie jest karalna (poczekam na wpisy mędrców)
                                              • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 14:14
                                                Są już walki organizacji typu boy-lover i gerl-lover o to, aby była traktowana jak odmienna orientacja. Zresztą to kwestia głównie kulturowa. Na prestrzeni dziejów były różne podejścia do tej kwestii - jednych truto cykutą, inni spotykali się z pobłażliwością. Nawet współcześnie w społecznościach Hindusów i Romów wydanie za mąż 13-to letniej dziewczynki nie jest penalizowane nie wspominając już o bezkarności dziecięcej prostytucji w Salwadorze czy Portugalii.
                                          • brz_a_sk Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 20:25
                                            czy zaburzenie BPD jest kreowaniem się???
                                            halo zmanipulował Was cwaniak kreator czy wleźliście w związek z osbą bardzo poważnie zaburzona, której zaburzenie polega na ...
                                            rozsądku to tu juz w niczym nie ma - jest szukanie jakiegokolwiek usprawiedliwienia dla swojej porażki życiowej;

                                            a można by rozmawiać o tym co jest naprawdę ważne dla osób z BPD, dla osób posądzanych publiczne o to zaburzenie i partnerów, którzy szukają odpowiedzi - czego nie wiem o ludziach, którzy żyją obok nas - ludzi z depresją, myślami samobójczymi, z anoreksją, bulimia, ludzi przechodzącymi manie, i mnóstwo, mnóstwo stanów które maja NAS nigdy nie dotknąć, nie ujawnić się w tym BPD
                                          • efce13 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 20:26
                                            Erma,

                                            Nie rozumiem terminu "profesjonalna" ofiara.

                                            W konflikcie każda z osób ma SUBIEKTYWNĄ rację. I każda z osób SUBIEKTYWNIE może czuć się skrzywdzona. Z tym nie ma co dyskutować.
                                            BPD to często skrajne emocje, więc i skrajne odczucie skrzywdzenia. To co ja, czy Ty zwyczajnie olejemy, dla osoby zaburzonej (nie tylko BPD) może być bezgraniczna krzywdą. BPD to częste błędy poznawcze, więc częste zdziwienie partnera "o co chodzi?, jaka krzywda?, jaki problem?").
                                            To po pierwsze.

                                            Po drugie.
                                            Powrócę do zróżnicowania osób z diagnozą z BPD. Pokonfliktowo osoba BPD z cechami aspołecznymi może świadomie i manipulacyjnie kreować się na ofiarę głosząc wszystkim znajomym, jak ją okrutnie skrzywdzono, ale wewnętrznie kompletnie nie czuje się ofiarą. Osoba z cechami histrionicznymi często będzie komunikowała otoczeniu o swojej krzywdzie, ale faktycznie czuje się skrzywdzona. Tak działa ekstrawersja i eksternalizacja problemów. Osoba BPD z cechami osobowości paranoidalnej skrzywdzona możne się mścić upubliczniając to i owo o partnerze. A np. osoba z cechami schizoidalnymi i z BPD czując się bardzo skrzywdzona wycofa się społecznie, zamknie się w sobie z możliwością epizodu psychotycznego. Podobnie osoba unikająca skrzywdzona nie będzie prała publicznie brudów.

                                            Skrótowo podam tylko pięć przykładów, ale reakcji na subiektywne skrzywdzenie jest cała gama w zależności od cech osobowości. Podobnie jest u osób niezaburzonych.


                                            Nie mam BPD. Dwie bliskie mi osoby mają tę diagnozę - są zupełnie różne. Mam także kontakt z bricciola2, która pisała o sobie w wątku "Z bpd da się żyć :)". Ewa jest jeszcze zupełnie inna, choć z tą samą diagnozą - BPD. Jeśli zajrzysz do niego to, prawdopodobnie w Ewie nie doszukasz się tam cech swojej byłej.

                                            Bardzo wątpię, czy Twoja partnerka miała BPD.
                                            • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 21:13
                                              efce13 napisała:

                                              > Erma,
                                              >
                                              > Nie rozumiem terminu "profesjonalna" ofiara.
                                              >
                                              Taka terminologia byla w artykule na fb do ktorego linka podrzucił ovonell.
                                            • brz_a_sk Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 22:19
                                              dzięki, dla mnie to bezcenny post;
                                              szacun;
                                              o to na tym forum chodzi;
                        • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 18:19
                          ovonell napisał(a):
                          > Tu raczej chodzi o to, że najbardziej obiektywną prawdę o partnerce/partnerze p
                          > osiadają osoby, które wcześniej z nimi były (czyli "ich ex-y").


                          Może nie tyle obiektywną, co z dystansu. Z kobietami rzecz jasna nie mam dużego doświadczenia, natomiast większość mężczyzn (abstrahując w tej chwili od Autora wątku) kreuje się na uciśnioną niewinność, zaś b. żona przedstawiana jest jako kwintesencja wszystkiego co najgorsze. Ale jednak z jakiegoś powodu ten związek, małżeństwo, konkubinat się rozpadł. I warto znać opinię drugiej strony na ten temat choćby o to, żeby wyciągnąć własne wnioski, np. czy to, czego nie mogła znieść b. żona, zniosę ja, itp.? Wszak wiadomo, że na początku każdy chce się pokazać w jak najlepszym świetle, trochę gra, udaje. Po np. roku wysilają się już mniej. Natomiast mam skromną radę dla kobiet: jeśli twój aktualny partner mówi o ex wszystko, co najgorsze - uciekaj, jak najdalej, bo za rok, 2, 3 to samo będzie mówił o tobie.


                          >
                          > Tu wszyscy Cię będą namawiać na terapię

                          A po co, skoro On z psychoterapii nie potrafi skorzystać?


                          > A zacząć należałoby od nauki rozumienia moralności i etyki...


                          Święte słowa! Jednak skoro tych wartości nie wynieśli z domu rodzinnego, to od psychoterapeuty się ich na pewno nie nauczą. Tutaj mogę się powołać na znanego medialnie psychoterapeutę więzi: 3 żony przeleciał, pewnie za czwartą się już rozgląda, każda jego b. pacjentka i z żadną trwałej więzi nie udało mu się stworzyć :) Ale więzi leczy...
                          • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 18:53
                            Leda:
                            BPD wcale nie chcą (!) się uczyć moralności i etyki, bo mają, jak malutka kaczka, wdrukowany program: świat i ludzie dookoła SĄ ŹLI! (pisałem o tym szerzej w wątku "Żelazna reguła na tym forum").
                            Jak chcieć się uczyć zrozumienia moralności i etyki (i też BPD zadają pytanie: i po co?), kiedy ma się sztywne nastawienie: dookoła zło i sami źli, więc bez przepychania się łokciami ani rusz!!! Najważniejsze jest wszak - żeby być cwańszym, bardziej bezwzględnym, lepiej "grać/manipulować/podpuszczać" oraz wygrywać, wygrywać, coś "zyskiwać", uprzedzać "ataki" tych "złych" dookoła (bo - wg nich - nawet związek/małżeństwo, to jest przecież "walka" dwóch stron... :( )!

                            Chyba wiem, o którym "psychoterapeucie" piszesz. ;)
                            Całe (i nie tylko to) zjawisko celnie opisuje i tłumaczy Tomasz Witkowski (ale on już "wyklęty z branży", więc się go ignoruje, cenzuruje, ośmiesza, itd.).
                            Połowa psychologów, to ogólnie lekko zakręceni megalomani,
                            samozwańczych "socjologów-pedagogów-"PSYCHOTERAPEUTÓW"-megalomanów" - tych po pięciu semestrach wszelkich "szkół psychoterapii" (za jedyne 35 tys. PLN) jest jeszcze więcej. Jakoś się tam jeszcze bronią psychiatrzy, ale i tu zaufani w sobie się też zdarzają.
                            To jest takie zabawne zjawisko pt.:
                            sporo bagna wew. całej tej branży, gdzie się ludzi/pacjentów (o, przepraszam, dziś nie wolno ich tak nazywać, bo to są ich "klienci", gdyż słowo "pacjenci" przecież stygmatyzuje...) powinno z bagna we łbie wyciągać...
                            :(
                            • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 19:15
                              ovonell napisał(a):
                              > BPD wcale nie chcą (!) się uczyć moralności i etyki, bo mają, jak malutka kaczk
                              > a, wdrukowany program: świat i ludzie dookoła SĄ ŹLI! (pisałem o tym szerzej w
                              > wątku "Żelazna reguła na tym forum").


                              Oddaję Ci pole, ponieważ w całym swoim życiu spotkałam tylko jednego, prawidłowo zdiagnozowanego żeńskiego bordera, więc nie będę się kompromitować uogólnieniami a książki i internetowy chłam całego spektrum wiedzy jednak nie dają :)

                              > Jak chcieć się uczyć zrozumienia moralności i etyki (i też BPD zadają pytanie:
                              > i po co?), kiedy ma się sztywne nastawienie: dookoła zło i sami źli, więc bez p
                              > rzepychania się łokciami ani rusz!!! Najważniejsze jest wszak - żeby być cwańsz
                              > ym, bardziej bezwzględnym, lepiej "grać/manipulować/podpuszczać" oraz wygrywać,
                              > wygrywać, coś "zyskiwać", uprzedzać "ataki" tych "złych" dookoła (bo - wg nich
                              > - nawet związek/małżeństwo, to jest przecież "walka" dwóch stron... :( )!


                              Pozwolę sobie dodać, że w powyższym opisie jest jednak więcej ksobnego psychopaty niż bordera.
                              >
                              > Chyba wiem, o którym "psychoterapeucie" piszesz. ;)
                              > Całe (i nie tylko to) zjawisko celnie opisuje i tłumaczy Tomasz Witkowski (ale
                              > on już "wyklęty z branży", więc się go ignoruje, cenzuruje, ośmiesza, itd.).


                              A ja właśnie kupiłam sobie "Psychoterapię bez makijażu" i zaczynam czytać. W domowej bibliotece mam też 2 tomy "Zakazanej psychologii". Mylisz się - czasy cenzury już minęły a Jego każda pozycja szybko znika z półek. Na niektórych uczelniach to obowiązkowa lektura. I popatrz, testy projekcyjne zostały zakazane w diagnostyce sądowej, choć tam nadal, np w RODK biegli to święte krowy.

                              > Połowa psychologów, to ogólnie lekko zakręceni megalomani,
                              > samozwańczych "socjologów-pedagogów-"PSYCHOTERAPEUTÓW"-megalomanów" - tych po p
                              > ięciu semestrach wszelkich "szkół psychoterapii" (za jedyne 35 tys. PLN) jest j
                              > eszcze więcej. Jakoś się tam jeszcze bronią psychiatrzy, ale i tu zaufani w sob
                              > ie się też zdarzają.

                              Nie zgodzę się z Tobą, (np. certyfikat wymaga 5-ciu lat szkoleń) jednak to temat na osobną dyskusję.
                              • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 21:14
                                Leda:
                                "Pozwolę sobie dodać, że w powyższym opisie jest jednak więcej ksobnego psychopaty niż bordera.".

                                Otóż nie, my friend, to jest właśnie opis klasycznego bordera.
                                A to, że BPD wśród kobiet łączy się to najczęściej z ChAD lub bulimią/okresową depresją, a wśród mężczyzn najczęściej z psychopatią, to już inny temat (po prostu - inna budowa i komunikacja pomiędzy lewą i prawą półkulą mózgu i podatność na innego rodzaju hormony).
                                Ale że wśród borderów - 75% do 25% jest przewaga kobiet, to Ci się pewnie jednak trochę myli... ;)
                                Pozdrowienia.
                                • efce13 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 23:56
                                  Obojętnie, czy zwiesz się quar33, quar333, 9iopack, ovonell (plus kilka innych nicków, także tych dużo wcześniejszych); czy też podszywasz się pod zaburzone kobiety (meggixxx, izzi999, confused90, niepsychol); to zawsze popisujesz się totalną niewiedzą na temat BPD, chamstwem, mizoginią. Ot, wyświechtane internetowe brednie żywcem spijane z ust Tary J. Palmatier, która notabene żadną psychoterapeutką nie jest. Jej doktorat (psychologia kliniczna) świadczy o zainteresowaniu raczej sztuka, niż psychologią - zresztą praca żenująca - poziom słabego ucznia z pierwszej klasy gimnazjum. Internetowa niedouczona gwiazda, której nikt normalny do pracy nie przyjmie.

                                  Nie pitol, że jesteś psychologiem. Byłeś na terapii. Tyle masz wspólnego z psychologią.
                                  Nadmuchujesz własne ego na anonimowym forum? Kogo ty tu chcesz oszukać? Z tą niewiedzą? Z tą niezmienną, wiecznie żywą - wręcz rozkwitającą, nienawiścią?

                                  Na marginesie: "lody" (cyt) robiła ci pacjentka???
                                  forum.gazeta.pl/forum/w,35861,164860254,164860254,Borderline_dar_i_wyjatkowosc_.html?p=164860254


                                  -----------------
                                  Szkoda czasu na dyskusje z socjopatą, który nie może przełknąć, że 20 lat temu kobieta kopnęła go w zadek, i w kółko, od lat, powtarza te same idiotyzmy.

                                  Dla innych osób, które zaglądają na to forum prostuję bzdurę na temat częstszego występowania BPD u kobiet.

                                  Wyniki badań epidemiologicznych opublikowane w już 2008 r. (sic!) w absolutnie topowym Journal of Clinical Psychiatry jednoznacznie informują:
                                  częstość występowania BPD jest statystycznie TAKA SAMA W GRUPIE MĘŻCZYZN I KOBIET.

                                  www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2676679/


                                  Wyniki tych badań zostały uwzględnione w najnowszej edycji klasyfikacji chorób DSM-5,(sic!) www.uptodate.com/contents/borderline-personality-disorder-epidemiology-clinical-features-course-assessment-and-diagnosis.
                                  • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 30.06.18, 00:17
                                    Dziecko, masz (aż) za dużo urojeń. Wybacz, ale nie będę się do tego odnosił ani z tym dyskutował. Bo i nie ma do czego ani z kim. :(
                                    Co do nicków - to znowu jakaś projekcja? Przecież Ty już tu występujesz..., pod jednym z hmm..., jednym z najbardziej popularnych. :)))
                                    • brz_a_sk Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 30.06.18, 12:31
                                      żebyś wiedział jak bardzo się mylisz płakałbyś, przeoczyłeś wszelkie sygnały pozwalające o siebie zadbać;
                                      pisz jak najwięcej to ma sens, jedyne rozwiązanie;
                                      pisz co myślisz; może kiedyś skorzystasz, będziesz miał dokumentację najwiarygodniejszą, autoportret;
                • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 12:55
                  Leda, trudno się nie zgodzić.
                  Poza jednym wątkiem - piszesz:
                  "Zresztą - jak piszesz- ona nie ma żadnych problemów ze znajdowaniem chętnych facetów. Natomiast Ty masz wyraźny problem z deficytem uczuć wyższych, więc jak by nie patrzyć, ona nadal jest do przodu.".
                  A od kiedy to największą i najważniejszą wartością w życiu jest możliwość posiadania partnerów na skinienie palca?
                  Dlaczego "ona jest do przodu"?
                  Lepiej mieć "deficyt uczuć wyższych", niż nie mieć tych uczuć wyższych w ogóle (jak osoby BPD).
                  Z Twojego wywodu wynika jakaś filozofia właśnie pseudo-borderowa: można nie mieć w ogóle uczuć wyższych aby się miało ew. partnerów na skinienie palca. A ci, którzy jakieś tam uczucia wyższe mają (choć do końca nie dojrzałe), ale nie mają partnerów na skinienie są w gorszej systuacji.
                  Brawo BPD - nadal jesteśmy do przodu.
                  Nie zgadzam się z tym. "Partnerzy na skinienie" nie mają tu nic do rzeczy.
                  Oceniamy tu człowieka, ludzi i moralność.
                  I Erma owszem, ma tu swoje za uszami! Ale jak skurviel_1 utopi w stawie innego skurviela_2, to dalej jest to czyn naganny skurviela nr 1. I na tym się opierajmy. Nie odwracajmy kota ogonem.
                  • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 18:43
                    ovonell napisał(a):
                    Natomiast Ty masz wyraźny problem z deficytem uczuć wyższych, więc jak
                    > by nie patrzyć, ona nadal jest do przodu.".
                    > A od kiedy to największą i najważniejszą wartością w życiu jest możliwość posia
                    > dania partnerów na skinienie palca?
                    > Dlaczego "ona jest do przodu"?
                    > Lepiej mieć "deficyt uczuć wyższych", niż nie mieć tych uczuć wyższych w ogóle
                    > (jak osoby BPD).


                    Deficyt uczuciowości wyższej rozumiem jako brak zdolności do stworzenia głębokich, trwałych więzi uczuciowych, zdolności do przyjaźni, altruizmu, brak poczucia winy, wstydu, wyrzutów sumienia, czyli w praktyce nie mieć ich wcale.


                    > Z Twojego wywodu wynika jakaś filozofia właśnie pseudo-borderowa: można nie mie
                    > ć w ogóle uczuć wyższych aby się miało ew. partnerów na skinienie palca. A ci,
                    > którzy jakieś tam uczucia wyższe mają (choć do końca nie dojrzałe), ale nie maj
                    > ą partnerów na skinienie są w gorszej systuacji.


                    Ex "ermy74" ma przelotne związki i za każdy one szybko ulegają rozpadowi. U Niego ten proces jest dłuższy, ale z tego co wiemy mają identyczny finał. Kolejna partnerka w końcu jawi się jako "to nie to". Erma jest uczuciowo albo zależny albo niestabilny. Kaśka bierze życie jak leci, nie dramatyzuje choć może i ma skłonność do teatralnych gestów. Dla niej każdy następny to tylko facet.


                    > Oceniamy tu człowieka, ludzi i moralność.


                    Jeśli z takiego punktu widzenia patrzymy, to dzięki Ci Boże, że udało mi się ochronić siebie przed takim mężem a dzieci przed takim ojcem.

                    > I Erma owszem, ma tu swoje za uszami! Ale jak skurviel_1 utopi w stawie innego
                    > skurviela_2, to dalej jest to czyn naganny skurviela nr 1.


                    Sam piszesz o dwóch skurvielach, którzy wzięli się za łby, więc przegrał jeden z nich. Czy akurat ten lepszy? Mam wątpliwości, bo ciągle mi w tle majaczy ta porzucona żona i wyścigana córka. Jego zachowanie wobec tych osób, to też przecież demonstracja stosunku do wartości moralnych.
                    • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 29.06.18, 19:03
                      Wałkujemy znowu to samo. Oceniamy CZYN i ewentualnie okoliczności czynu (nawet w grupie skurvieli).

                      Chyba Ci się jednak troszkę włączyło zjawisko "solidarności jajników" znane wśród kobiet. ;)
                      Nic w tym złego, ale to nie pozwala zachować odpowiedniego poziomu obiektywizmu. :)
                      • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 02.07.18, 22:35
                        Mam jeszcze jedno pytanie. Bo czytam wszedzie, ze osoby z BPD chca miec swoich ex-ow caly czas w zasięgu, "na deszczowe dni" itp, sprawdzaja czy partner jest jeszcze dostepny, nie ma nikogo. Czy jesli zorientuje sie, ze nie jestem sam to odpuści czy moze bedzie probowala roznych sztuczek? Wiem, ze kazdy przypadek inny ale statystycznie co moze mnie prawdopodobnie spotkać? Pytam bo kolezanka juz dostaje jakies anonimy zaczepne, "czy moze nie chcialaby czegos sie dowiedzieć o osobach z ktorymi zaczela sie spotykac"?
                        • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 07:57
                          Borderka ma zawsze wokół siebie grupe tzw. orbiterów. Czy są wsrod nich ex, to zalezy... od ex-ów. Jeden kopnie ja w d0pe i nie chce juz znac, a inny (jak Ty - podejrzewam) chcetnie zgodzi(-łby) sie na role służącego pieska dopuszczanego czasem na dochodne i wodzonego za nos.
                          Powiedz mi, po co Ty sie jeszcze zajmujesz w ogole jakas rurą? Olej to, olej ją i zacznij normalnie żyć.
                          A Ty, zaslepiony jakas tępą pi76ą wijesz sie i skręcasz jak jakis chłopczyk, a nie mezczyzna...:(
                          Co do ostatniego pytania - tak, mozesz spodziewac sie tego, że ona bedzie probowala "sie mścić" (za "swoje krzywdy" przecież...:)).
                          • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 10:41
                            Nie potrafię powiedzieć po co jeszcze sie nią zajmuję. Byly 3-4 tygodnie spokoju w mojej głowie i nawrót myśli nastąpił. Nie mam zamiaru i nie będę robił za pieska o którym piszesz, zbyt duzo wiedzy wydaje mnie sie, ze mam juz teraz na temat takich osób.
                            • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 13:07
                              Być może, jak wszyscy ex, którzy mieli jakąś relację z lalą tego typu, szukasz:
                              sensu, zrozumienia tej nagłej zmiany, domknięcia, rzeczowego wytłumaczenia tej całej chimeryczności relacji (niczego z tej listy nie znajdziesz i nic takiego się nie wydarzy) oraz zastanawiasz się nad sobą, czy może gdybym..., a może to ja jestem..., może należało...
                              To błąd. Jak chociażby widzisz po tym forum - im tylko w to graj!
                              U Kasiuni/z Kasiunią będzie zawsze tak samo. Każdy następny absztyfikant zobaczy to samo, co Ty.
                              Każda następna historia relacyjna Kasi będzie taka sama jak z Tobą. I Kasia, gdzieś w głębi serca też to wie, tylko się oszukuje przy każdym następnym bolcu, że "chyba teraz się uda".
                              Jak myślisz, jaki był prawdziwy i rzeczywisty powód jej ucieczki 600 km od jej dawnego życia...?
                              • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 13:28
                                ovonell napisał(a):

                                > Być może, jak wszyscy ex, którzy mieli jakąś relację z lalą tego typu, szukasz:
                                > sensu, zrozumienia tej nagłej zmiany, domknięcia, rzeczowego wytłumaczenia tej
                                > całej chimeryczności relacji (niczego z tej listy nie znajdziesz i nic takiego
                                > się nie wydarzy)

                                Wiesz co, tak naprawdę nie wiem czego oczekuję i po co mi to wszystko jeszcze. Jedyne czego jestem pewien, to to ze potrzebuje więcej samozaparcia w zakończeniu tego wszystkiego wreszcie. Bo niepotrzebnie tytko zawracam sobie tym głowę, marnuje czas na rozmyslanie itp.

                                oraz zastanawiasz się nad sobą, czy może gdybym..., a może to
                                > ja jestem..., może należało...

                                Masz rację, próbuje chyba bez sensu, niepotrzebnie szukać jakiś newralgicznych momentów, w ktorych moglbym zrobić inaczej, inaczej sie zachować bo byc moze wygladaloby to tak jak na poczatku. Doszukuje sie winy ze swojej strony.

                                > Jak myślisz, jaki był prawdziwy i rzeczywisty powód jej ucieczki 600 km od jej
                                > dawnego życia...?

                                Nie wiem, powod jest podejrzewam bardziej błahy niz mi sie wydaje?
                                • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 14:15
                                  Stary, nie załamuj mnie. Chłopie, pytanie:
                                  "Jak myślisz, jaki był prawdziwy i rzeczywisty powód jej ucieczki 600 km od jej dawnego życia...?"
                                  było retoryczne.

                                  Można się domyślić, że w swoim "dawnym życiu" narobiła już tyle syfu i gnoju dookoła rodziny, znajomych i stadka swoich poprzednich bolców, że uznała, iż najlepiej będzie dać nogę, no i "zacząć wszystko od początku" (w domyśle: z nowymi bolcami, którzy nie będą mieli dostępu do żadnych informacji z jej dawnego otoczenia).
                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 15:42
                                    Byłem przekonany o takiej odpowiedzi 🙂 Coś tak czuję, ze gdyby udało mi sie dotrzeć do któregoś z tych bolców to włos jeżyłby mi sie na głowie. A niby wszystko poopowiadala mi swoich byłych szczerze, bez ogródek i ze szczegółami 🙂 Rozumiem, ze mozna spodziewać sie kolejnych 400km wycieczki z boletem w jedną stronę? 🙂
                                    • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 15:51
                                      Teraz będzie priorytet w tym, żeby jak najszybciej podłączyć się do nowego mana. Jeśli będzie się to wiązać z długą wycieczką, to wycieczka owszem nastąpi (ale dopiero wtedy, gdy nowy bolec będzie już wystarczająco uzależniony). Uwierz mi, ona już nad tym pracuje.
                                      Niby Ci wszystko poopowiadała? Buhahahaha...
                                      • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 16:02
                                        Kurxa, nie sądziłem ze moglbym brać udział kiedykolwiek w takim meksyku 🙂 w dyni mi sie to wszystko nie mieści. Ciekawe co dzialo sie przez pierwsze 2 lata (zanim ją poznałem) po ucieczce i przeprowadzce w inny rejon Polski.
                                        • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 16:18
                                          Uwierz, że nikt nie sądził. To się widzi dopiero po fakcie. A że podczas długiego miesiąca miodowego (okres idealizacji - i to idealizacji Ciebie przez nią, jak i idealizacji jej przez Ciebie) rola aktorska jest zagrana wręcz oskarowo, to nie dopuszcza się wtedy żadnych z tych myśli, które rodzą Ci się w głowie teraz (chociaż, jak sięgniesz głębiej w swoją pamięć, to sygnały ostrzegawcze już wtedy jednak były).
                                          Ale teraz nie ma co się szarpać z życiem z tego powodu. Po prostu, trafiłeś na...
                                          Ot, czasem tak w życiu bywa. :(
                                          Za jakiś rok możesz sobie pójść nachlać się obficie browara z jej nowym bolcem i możecie się - sami z siebie - do łez zaśmiewać wzajemnie. ;)
                                    • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 15:58
                                      Teraz będzie priorytet w tym, żeby jak najszybciej podłączyć się do nowego mana. Jeśli będzie się to wiązać z długą wycieczką, to wycieczka owszem nastąpi (ale dopiero wtedy, gdy nowy bolec będzie już wystarczająco uzależniony). Uwierz mi, ona już nad tym pracuje.
                                      Niby Ci wszystko poopowiadała? Buhahahaha...
                                      Border kłamie nawet wtedy, kiedy nie musi (to też ciekawa pod względem naukowym cecha).
                                      • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 16:18
                                        ovonell napisał(a):

                                        > Border kłamie nawet wtedy, kiedy nie musi (to też ciekawa pod względem naukowym
                                        > cecha).

                                        Powiem Ci, ze coraz wiecej rzeczy sobie czasem przypominam, w ktore wczesniej chociaz bywaly dziwne, wierzylem bezgranicznie. A teraz na chłodno wiem z perspektywy czasu ze to sciemnianie jakich wczesniej nie zaznalem.
                                        • ovonell Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 16:53
                                          Część ściem, to była manipulacja, a część to była jakaś radosna twórczość (bo borderzy oszukują również samych siebie - np. że są "wyjątkowi" a nie chorzy na łeb - bo to pokręcone ego trzeba bronić, mimo faktów, również w samym sobie).

                                          Dasz radę! Drugi raz już w to g0wno nie wdepniesz. A jeśli wdepniesz, to znaczy, że jesteś głupcem albo masochistą.
                                          Jeśli teraz będziesz widział wszędzie same borderki, to też się nie zdziw. Jakieś tam cechy BPD ma każdy człowiek, tu jest różnica w wysokim nasileniu danych cech, a nie w ich występowaniu jako takim.
                                          • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 17:52
                                            ovonell napisał(a):

                                            > borderzy oszukują również samych siebie - np. że są "wyjątkowi"

                                            Hehe, nie raz te wyjatkowosci (ze bez niej niejedna firma by padla, ze wyrywaja ja wszyscy koledzy z pracy ale moga sobie jedynie posapac bo gasi wszystkich po kolei) slyszalem na przemian z beznadziejnoscia samej siebie (ze czuje sie nikim, w wieku 40 lat niczego tak naprawdę nie ma, domu, dziecka, meza itp a jaTy jej zycie zniszczylem) :)

                                            > Jeśli teraz będziesz widział wszędzie same borderki, to też się nie zdziw.

                                            No wlasnie nie dziwie sie bo juz ją widze w nowej kolezance :)) i tego obawiam sie najbardziej zebym sam niczego nie popalil zbyt pochopnie.
                                    • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 03.07.18, 20:54
                                      erma74 napisał:
                                      > Byłem przekonany o takiej odpowiedzi 🙂


                                      Niezależnie od stylu wypowiedzi, "ovonell" w sensie konkretyzacji zjawiska ma jednak rację.



                                      . A niby wszyst
                                      > ko poopowiadala mi swoich byłych szczerze, bez ogródek i ze szczegółami


                                      Przypuszczam, że kiedy to "wszystko" Ci opowiadała, - jak większość borderów (o ile nim była) - nie odróżniała fikcji od rzeczywistości i była święcie przekonana, że szczerą prawdę głosi. I rzeczywiście, relacjonowała swoją subiektywną prawdę. Mówiła tak, jak ona to postrzegała. Nie kłamała świadomie, lecz przepuszczała zdarzenia przez filtry swoich zaburzeń.
                                  • erma74 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.07.18, 16:39
                                    ovonell napisał(a):

                                    > Stary, nie załamuj mnie. Chłopie, pytanie:
                                    > "Jak myślisz, jaki był prawdziwy i rzeczywisty powód jej ucieczki 600 km od jej
                                    > dawnego życia...?"
                                    > było retoryczne.
                                    >
                                    > Można się domyślić, że w swoim "dawnym życiu" narobiła już tyle syfu i gnoju do
                                    > okoła rodziny, znajomych i stadka swoich poprzednich bolców, że uznała, iż najl
                                    > epiej będzie dać nogę, no i "zacząć wszystko od początku" (w domyśle: z nowymi
                                    > bolcami, którzy nie będą mieli dostępu do żadnych informacji z jej dawnego otoc
                                    > zenia).

                                    Myslisz, ze takie osoby mają świadomość tego, ze tyle syfu narobily wśród znajomych, bolców, rodziny itp? Bo wszedzie czytam, ze nie mają w ogole poczucia winy, ze wszyscy zawinili, wszyscy powinni sie leczyc tylko nie oni?
                                    • brz_a_sk Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 11.07.18, 19:39
                                      erma74 napisał:

                                      "... Bo wszedzie czytam, ze nie mają w ogole poczucia winy, ze wszyscy zawinili, wszyscy powinni sie leczyc tylko nie oni? "

                                      badź tak zwinny i przytocz te wszystkie/wszędzie cytaty,
                                      - "ze nie mają w ogole poczucia winy"
                                      - "wszyscy powinni sie leczyć TYLKO NIE ONI"

                                      tak twierdzą/piszą terapeuci, osoby z BPD czy może ja tak pisałam gdzieś?
                                      aż tak to mnie dawno tu nic nie zaskoczyło;
                                      przedziwnie odbiarają teksty ludzie zaburzeni i chorzy wiadomo, ale żeby
                                      tak sobie zmanipulować rzeczywistość na "zdrowo/trzeźwo" - hm

                                      poczucie nieustannej winy jest immanentnym elementem BPD;
                                      większość osób jest w ciężkiej wieloletniej, często kilkudziesięcioletniej terapii; z wiedzą, staraniem i leczeniem - walczą o życie non stop;
                                      to że ta praca nie przekłada się na "wyleczenie" - wiemy, ale poprawia jakość życia, długość życia, zmniejsza liczbę samobójstw;
                                      najnowsze terapie dają bardzo duże nadzieje ludziom zainteresowanym;

                                      bardzo ważne jest by społeczeństwo miało zdrowe podejście i propagowało terapie i leczenie

                                      nic mnie tak nie dziwi jak wpadanie tu by dokopać inwalidzie - zaburzenia osobowości tak jak choroby psychiczne są dla ludzi utrapieniem, są ich kalectwem, tak ciężkim, ze czasem nie da się dłużej żyć - propagowanie psychicznego znęcania się nad tak doświadczonymi ludźmi jest jednym z najniższych aktów na jakie człowiek moze sobie pozwolić, nawet najprostszy człowiek, dzis rozumie, że to wstyd dowalać tak słabszemu;

                                      nic, tu mamy ludzi z dyplomami, którzy świadomie mszczą się, wyżywają, piętnują ludzi zaburzonych - brawo, brawo - chętnie przeczytam, które to uczelnie ich ukształtowały;
                                      • leda16 Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.07.18, 16:45
                                        brz_a_sk napisała:
                                        > badź tak zwinny i przytocz te wszystkie/wszędzie cytaty,
                                        > - "ze nie mają w ogole poczucia winy"
                                        > - "wszyscy powinni sie leczyć TYLKO NIE ONI"


                                        Z całym szacunkiem, psychoedukacja nie jest celem tego Forum. To, co mógł "słyszeć" "erma" odbywało się w realu, przypadkowo. Bezwiednie zostawiło w Nim ślady pamięciowe, które teraz odtwarza. Chcąc cytować takich czy siakich psychoterapeutów, borderów, lub choćby Ciebie czyniąc nosicielką prawdy naukowej, stworzymy na Forum galimatias, który i tak nie pozwoli na wypracowanie wspólnego stanowiska. Z drugiej strony patrząc - zaburzenia osobowości nie są chorobami w rozumieniu medycznym i nie podlegają leczeniu tak, jak u jakiegoś człowieka nie kwalifikują się do leczenia tęczówki - jedna brązowa a druga niebieska. Medycyna stoi również na stanowisku, że oddziaływania psychoterapeutyczne nie są leczeniem.


                                        > poczucie nieustannej winy jest immanentnym elementem BPD;
                                        > większość osób jest w ciężkiej wieloletniej, często kilkudziesięcioletniej tera
                                        > pii; z wiedzą, staraniem i leczeniem - walczą o życie non stop;
                                        > to że ta praca nie przekłada się na "wyleczenie" - wiemy, ale poprawia jakość
                                        > życia, długość życia, zmniejsza liczbę samobójstw;
                                        > najnowsze terapie dają bardzo duże nadzieje ludziom zainteresowanym;


                                        To są tylko Twoje pobożne życzenia a nie rezultaty statystycznych opracowań na podstawie badań wieloletnich. Co więcej - w psychoterapii zakłada się, że jeżeli przez rok nie ma żadnych efektów, to jest nieskuteczna i NFZ wymusza stosownymi przepisami jej przerwanie. Oczywiście prywaciarze radzą sobie z tym znakomicie :)
                                        >
                                        > bardzo ważne jest by społeczeństwo miało zdrowe podejście i propagowało terapie
                                        > i leczenie


                                        Nie społeczeństwo, fachowcy, wybitni specjaliści w miejsce zmanipulowanego "społeczeństwa" i samozwańczych szarlatanów. Oczywiście, nowinki zawsze budzą nadzieje. Zwykle przedwczesne i na wyrost! Np. w Krakowie powstał Ośrodek Leczenia Alzheimera. Leczenie komórkami macierzystymi. 1 zastrzyk 20 tys. Parę miesięcy temu neurologowie w randze docentów i profesorów wygłosili w TV dementi. Zastrzyki tylko drenowały kieszenie rodzin chorych. Ty zdaje się proponujesz drenowanie kieszeni podatników na ...kilkudziesięcioletnie, bezskuteczne "leczenie" borderów, gdyż -" to poprawi jakość ich życia..." A ja się zapytam, co z poprawą jakości życia cukrzyków, których nie stać na obsługę pompy insulinowej kwotą 2.500 zł miesięcznie, co z jakością życia ludzi z upośledzonym słuchem, którzy nie mają pieniędzy na zakup aparatu słuchowego, z jakością życia osób z SM gdzie 1 zastrzyk czasowo cofający objawy kosztuje...5 tys? Mogłabym tak długo - o braku respiratorów, klinik leczenia bólu, pomp do dializy...Ale tylko borderów trzeba dopieszczać w ewidentnej sytuacji zbyt krótkiej kołdry tak?!



                                        >
                                        > nic mnie tak nie dziwi jak wpadanie tu by dokopać inwalidzie -

                                        Ta wypowiedź jest tak subiektywna, że nie sposób z nią polemizować. Ale z pozycji członka Komisji d/s Niepełnosprawności powiem tylko tyle - żadne zaburzenia osobowości, w tym bordeline nie są ani inwalidztwem ani chorobą. Nie przysługuje im z tego tytułu żadne leczenie ani żaden stopień niepełnosprawności. Mogą sobie i kilkadziesiąt lat sponsorować psychoterapeutów, wyłącznie prywatnie, nie z kieszeni podatników.
                                        • brz_a_sk Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.07.18, 19:07
                                          zanim odpowiem, pomyślę ku jakiemu słoneczku kierujesz słowa na tym forum


                                        • brz_a_sk Re: Chyba uwolniłem się od partnerki z BPD 12.07.18, 23:17
                                          leda16 napisała, różne rzeczy, motywacji jeszcze nie znamy;
                                          forum ma podtytuł precyzujący w jakim celu powstało, bardzo jasno!

                                          „Borderline ang. Borderline Personality Disorder, czyli BPD a po polsku Pograniczne Zaburzenie Osobowości.
                                          Witaj w świecie niestabilnych emocji, myśli i nastroju, nadmiaru wrażliwości, pragnienia i odrzucenia jednocześnie, wewnętrznego bólu, którego nikt nie rozumie.”

                                          jaśniej nie można - warto się stosować, gdy się tu wpada w gości; namolni hejterzy są jak bojówki - upierdliwie zawracają głowę latając ze sztachetami;

                                          leda16: „…wypracowanie wspólnego stanowiska… ” zasiadasz tu w jakimś gremium?
                                          leda16: „…To są tylko Twoje pobożne życzenia a nie rezultaty statystycznych opracowań na podstawie badań wieloletnich…” nie przytaczam statystyk i nie modliłam się tu o nic;
                                          leda16: „…NFZ wymusza stosownymi przepisami jej przerwanie…” i tak dziwne, że płaci za okazjonalne spotkania z terapeutą w ogóle, nie spotkałam się z poważnym planem terapii przy BPD takim od czasu do czasu z 1 - 2 sesje w miesiącu np.
                                          leda16: „Oczywiście prywaciarze radzą sobie z tym znakomicie :)” - tego nie skomentuję - zachowam!
                                          dalej jest festiwal insynuacji i pomówień - frustracje w wydaniu niedopuszczalnym!

                                          jeśli chodzi o NFZ to chyba wyłącznie o Krakowie pisałam - uważaj, nie podważaj ich kompetencji i decyzji;
                                          jeszcze tylko dodam, na tym forum pewnie wszyscy znają zasady podziału na zaburzenia osobowości i choroby psychiczne; świadomie użyłam potocznego określenia inwalida, by zwrócić uwagę, że zawsze gdy mierzymy się ze słabszym, to warto mieć to na uwadze, że mamy przewagę i nie ważne czy to dotyczy problemów fizycznych czy psychicznych, to są osoby z niepełnosprawnościami;
                                          spytałam 4 osoby - dobrze odczytały moje intencje - jest ok.