lolyta
13.03.07, 00:50
dostalam dzis telefon z pytaneim czy wzielabym fuche.
O tyle to neiwygodne, ze fucha daleko, musze tam dojechac, wlasciwie
musialabym sie wyprowadzic na dwa tygodnei z domu a i tak jeszcze dojezdzac, a
do tego logistycznie poustawiac (maloletnie dzieci itepe). Znaczy, kasa by sie
przydala, ale trudno miec pewnosc, czy skorka warta wyprawki, bo to tez nei
majatek.
Dziatwa okolodomowa to zdecydowanei przeszkoda, jesli sie upre, to do
pokonania, ale koszty pokonania (w tym koniecznosc zwrocenia sie do kogos o
pomoc) moga postawic sens fuchy pod znakiem zapytania. Studnia raczej sugeruje
kogos co sie z miejsca nie rusza, jak rozumiem i czeka, az do niej przyjda. No
ale telefon to tez w sumie forma "przyjscia'. Aaaa, fucha jest na poludniu.