maja1213
22.09.08, 13:21
Cześć jestem tu nowa,niewiem od czego mam zacząć,zacznę od
przedstawienia mojej historii.Po 3 latach ślubu mąż mnie
zdradził,przypadkiem to wyszło przez smsa.Przeżyłam szok,to
delikatnie ujęte słowo mąż najpierw się wypierał,potem się przyznał
uznał,że miał dość kłótni ze mną szukał urozmaicenia naszego
monotonnego życia.Prawdą jest,że było ono dość monotonne on miał
swoją pracę na etacie ja chodziłam na studia dzienne,prowadziłam
działalność gospodarczą w domu byłam gościem goniłam za pieniędzmi,
ponieważ pochodzę z biednej rodziny i na wszystko co mam musiałam
zapracować sama.Chiałam dobrze skupiłam się na pracy i realizowaniu
celi,zawsze taka byłam ambitna,konsekwentna i pracowita.Po 3 latach
charówki gdy wybudowaliśmy dom,mieliśmy kilka samochodów,otwożyłam
kolejną działalność namówiłam męża zrezygnował z pracy i pomagał
mi,ja skończyłam studia przyszedł czas na dziecko,oboje tego
chcieliśmy.Mogłam sobie pozwolić na skrócenie czasu pracy więc z
radością myślałam o macierzyństwie.Niestety msc mijały a dziecka nie
było,mąż zaczął mnie oskarżać o wzystko,wtedy pojawiły się te
kłótnie.Ja nie czekając na nic udałam się do specjalisty na
badania.Sama tam poszłam a jak się póżniej okazało w tym czasie mąż
mnie zdradzał,żałosne co?Znalazł sobie dziewczyne młodszą odemnie o
3lata mężatkę z dzieckiem ich romans był podobno krótki (2
spotkania),ale to bez znaczenia.Ja go kochałam naprawdę nigdy go nie
zdradziłam,nawet bym nie wyobrażała sobie takiej sytuacji,zawsze go
i siebie szanowałam,zdrada byłaby wbrew moiom zasadą.Dalej sytuacja
rozwinęła się tak zdrada wyszła na jaw wyrzuciłam go z domu,poszedł
do rodziców,dużo płakałam żal wypełnił moje serce totalnie,on
przepraszał ze łzami w oczach,obiecywał poprawę i takie bajki w
które już nie wieżyłam.Nie mówiąc nikomu o tym co się stało(urażona
duma mi na to nie pozwalała)podjęłam decyzję o rozwodzie.I wtedy
kolejny szok okazało się,że jestem w 2 msc ciąży!!!Powiedziałam mu o
tym,ucieszył się a ja "zgłupiałam"i pozwoliłam mu wrócić,ja byłam
wychowywana w biednym domu ale z kochającymi
rodzicami,niewyobrażałam sobie, że moje dziecko byłoby bez ojca.On
poszedł na terapię do psychologa ja się na to nie
zdecydowałam,chciał abym tam chodziła razem z nim,ale ja będąc w
ciąży unikam stresów dla dobra dziecka,to jego wyrzuty męczą nie
mnie.Teraz sytuacja jest taka niebawem będę rodzić,chłopczyk ma być:)
on zerwał znajomość z tamtą(ponieważ ona groziła mi,nachodziła w
firmie sama niemogłam sprawy załatwić poprosiłam
koleżanki"porozmawiały"z nią i od tej pory zrozumiała gdzie jej
miejsce),przeprosiła mnie,obiecała że kontaktu szukać nie
będzie,minęło już 7msc i narazie spokój.Prawda jest taka,że męża już
nie kocham,niewiem co czuję do niego?Myślę go zdradzić po ciąży,nie
wierzę w nic co mówi ,mam świadomość że znów mnie może zdradzić
liczę się z tym,tylko że wtedy go zniszczę,straci wszystko dorze o
tym wie i niema na myśli pieniędzy bo to rzecz nabyta tylko
syna,zawsze tak chciał dziecka.Jest mi przykro są dni że płakać się
chce,ale o sentymentach mowy być nie może,musiałam realistycznie a
nie romantycznie spojrzeć na życie.Ani słowo przepraszam,ani kocham
które wkółko powtaża,nagły przypływ chęci do pomocy w domu niczego
nie zmienią.Powiedziałam mu,że go już nie kocham,mam żal czasem
wstręt i że myslę go zdradzić, on w to nie wierzy.Jest przekonany że
jak zawsze za nim byłam tak dalej będzie,a o zdradzie to mowy
niema,bo ja tak głupia jak on nie jestem.Niewiem czy go zdradzę na
100%czas pokaże narazie skupiam się na dzidzi,bo ona najważniejsza w
moim życiu,czekam na poród a potem zadecyduję.Zastanawiam się tylko
czy lepiej bym sie poczuła,a i trochę mnie ciekawi jak to jest z
innym?Życzę wszystkim zdradzonym dużo siły i wytrwałości,grunt to
nie stracić poczucia własnej wartości to nie my
zdradziliśmy.Przepraszam za ewentualne błędy ortg.pozdrawiam:)