09.12.09, 10:11
Tak mi źle..... znowu nie chce mi się żyć, znowu myślę często o śmierci.
Od jakiegoś czasu odstawiałam leki ... cóż, widocznie nie był to jeszcze dobry
czas, bo moje samopoczucie się znacznie pogorszyło (na to nałożyło się jeszcze
kilka innych rzeczy)
Częste łzy, poczucie beznadziejności, pustki nie do wypełnienia, tęsknoty za
Nimi. Chciałabym by ktoś mnie zabił, bo sama nie mam odwagi:-( Wiem, gadam
bzdury, ale tak właśnie się czuję.
Tydzień temu byłam u psychiatry i znowu zaczynam brać leki...ale zanim
zaskoczy, to jeszcze trochę może minąć.
Do tego rzuciłam prace, bo pracodawca okazał się zwykłym hamem, a z takimi nie
mam ochoty ani siły pracować.
I te święta, te przeklęte kolędy w sklepach... rzygać się chce
tak mi źle..:-(((

Dora
Obserwuj wątek
    • edzia764 Re: :-((( 09.12.09, 10:30
      Dorotko !!!! Nie poddawaj się, wiele przezyłaś upadków po tej
      tragedii jednak zawsze podnosiłaś sie i dzielnie stawiałaś czoła
      wszystkim przeciwnościom ... teraz też dasz radę. Zbliżajace się
      Świeta dla nas wszystkich pogrążonych w bólu, tęsknocie ... są
      bardzo trudne ... ale niestety musimy je przezyć, bo jak napisała
      Beata "święta miną, a życie będzie trwać nadal" ... podejmij więc
      znowu walkę ... jestesmy z Tobą ... Irena
      • tilia7 Re: :-((( 09.12.09, 10:39
        Przytulam mocno.Trudno pocieszac jak samemu się nie wie,co ze sobą
        zrobic.Ale wspieram myślami jak tylko potrafię.
    • first.marionetka Re: :-((( 09.12.09, 10:37


      Dorotko, masz w Sobie dużo siły, dasz radę.
      A święta szybko miną. Siebie też tak pocieszam. Unikam sklepów, nie
      daję rady patrzeć na świąteczne wystroje.
      A kolędy np. w radio, nie słyszę, wyłączam się.... tak, można
      tak " otępieć", ale lepsze to, niż oszaleć.
      Dasz radę dla NICH, tak ja dla mojego syneczka.
      Przytulam.
      • dorrita79 Re: :-((( 09.12.09, 11:03
        dziękuję Wam Kobietki za otuchę.
        Gdzieś ta siła mi uleciała ...uciekła, nie wiem do kąd.
        Nawet mój facet jest lekko przerażony mym stanem....
        często płaczę, znowu wszystko widzę w czarnych barwach
        i tak bardzo teraz nienawidzę swojego życia, swojego okrutnego losu ...
        a co za tym idzie - siebie, swojej słabości, niemocy, bezsilności
        czy Wy też tak czasem macie?

        ściskam
        Dora
        • 198-3mk Re: :-((( 09.12.09, 12:32

          Dorotko Kochana...
          Myslę, że każdy z nas obecnych na tej stronie, ma lepszy i gorszy
          czas... Tak jak wcześniej gdzieś pisałam,mam najdłuższy staż żałoby,
          a też bardzo często dopadają mnie te gorsze dni... Czasem z nimi
          walczę... Czasem sie poddaję, i pozwalam sobie na płacz i na
          uzalanie się nad sobą, i nad moim synem, który musiał mnie opuścić w
          tak młodym wieku... Ból po stracie tak bliskich naszemu sercu osób,
          będzie nam towarzyszył do konca naszych dni... Nie uwolnimy się od
          niego... Możemy tylko nasz ból zaakceptować... Nauczyć się z nim
          żyć...
          A świeta... Były... Są... I będą... Nikt nie wymarze ich dla nas z
          kalendarza... Ja osobiscie nie przywiązuję do nich takiej wagi,jak
          przedtem, kiedy żył Marcin... Robie co mam zrobić i na tym koniec..
          Oczywiscie, staram sie stworzyć miłą atmosferę, bo przeciesz są inne
          dzieci, te które żyją... Każdego roku, przywożę do siebie na święta,
          swoich schorowanych rodziców. Więc muszę się postarać o w miarę,
          normalną atmosferę...
          Także Dorotko, wszystkich z nas dopada niemoc, bezsilność, słabość.
          Ale ja w Ciebie wierzę Dorotko! Wierzę że się podniesiesz!
          Upadłas kolejny raz... Ale na Boga! Dorotko! Ty straciłaś tak wiele
          bliskich Twojemu sercu,osób... Jeszcze nie raz upadniesz...
          Ale każde kolejne podnoszenie się, bedzie już o wiele łatwiejsze...
          Wierze w to. I wierzę w Ciebie!
          Trzymaj się Kochana! Życzę Ci tej siły, która pomoże Ci się
          podnieść, i twardo przeć do przodu... Ściskam. Beata-mama Marcina.
        • grazyna1965 Re: :-((( 09.12.09, 22:33
          Dorotko, kochana.
          To taki niestety czas, kiedyś magiczny a dziś nie do zniesienia.Z
          każdej strony bombardują nas reklamy,ludzie gadają bez przerwy o
          swiętach, kupują prezenty.. kiedyś zastanawiałam się jak można nie
          lubić świąt Bożego Narodzenia. Można. Teraz już to wiem. Musimy
          przetrwać je, czy chcemy tego czy nie. Niektórzy z nas zdobędą się
          na wigilijny stół, na dzielenie opłatkiem, inni wyjadą gdzieś
          daleko, jak najdalej a jeszcze inni przepłaczą je leżąc w łóżku.
          Każdy szuka swojego patentu na te święta, na życie bez naszych
          bliskich.I wiesz co sobie myslę Dorotko? Dopóki szukamy tego sposobu
          to znaczy, że jeszcze walczymy o siebie, mimo całego bólu i
          tęsknoty. Przytulam Cię najmocniej jak potrafię i wierzę w
          to,że ,,odkopiesz się" i znów zobaczysz jasny płomyczek..i
          przestaniesz siebie nienawidzieć. Wiem jakie to uczucie, znam je
          zbyt dobrze.
          Grażyna,mama Patryni
          • dorrita79 Re: :-((( 10.12.09, 08:47
            Dziękuję za Wasze wpisy z całego serca.
            To jest okropne co depresja potrafi zrobić ze mną. Wczoraj pół wieczoru
            przeryczałam powtarzając w kółko, że mam tylko jedno życzenie: umrzeć. Wszystko
            mnie przerasta. Boję się, że nie wytrzymam do czasu, kiedy leki znów zatrybią.
            Nie chce tak żyć, to tak boli...

            ściskam
            Dora
            • halas1961 Re: :-((( 10.12.09, 14:37
              Kochana Dorotko
              A ja mimo tego co piszesz nieustannie wierze, ze za chwile spojrzysz
              znów z nadzieja i optymizmem w przyszłośc. Zobacz sama, kiedy
              wychodziłaś z poprzedniego dołu nie było obok Darrena. Byłaś
              bardziej sama niz teraz. Masz za soba zorganizowane przez siebie
              nasze spotkanie, na ktorym tak dzielnie przedstawiłaś nam swoje
              plany.I przed sobą wszystko co dobre, nie wolno nienawidzic zycia.
              Sama wiesz ze gdybys miała juz nic tu nie zdziałać to pewnie by Cie
              nie byŁo. Bóg chce zebyś zyła, Pamietasz jak Ci mówiłam, ze pisałam
              do którejs z mam osieroconych, że o naszej Dorotce to jeszcze cały
              kraj usłyszy. Pozytywnie usłyszy:) i nadal w to wierze. Twój zapał
              do życia powróci. Ja wierzę w to podwójnie, za Ciebie i za siebie.
              Do czasu az spowrotem zaczniesz w siebie wierzyc. Ja tez jako
              bezrobotna mam dodatkowy stres, i tez upadam co jakis czas, ale
              wstaję i wierz mi ze to nie jest Twój ostatni upadek z którego się
              podniesiesz. Bede tak Ci pisac na okragło, az wszystko wroci do
              stanu przed załamaniem. Bo, ze wroci nie watpie. Oprócz leków musisz
              sama o siebie walczyć. Pozdarwiam cieplo
              Halina-mama Agatki
              • dorrita79 Re: :-((( 11.12.09, 20:04
                Tak Halinko, masz rację, że teraz mam Darrena, ktory stara się mnie wspierać jak
                potrafi. Tyle, że kiedy zapada "ciemność" nic się nie liczy ani nikt. dobrze, że
                wierzysz za mnie, bo mnie tej wiary brak. Ale pewnie masz rację, że za jakiś
                czas znów się podniosę i zatrybię jak przystało na Dorę;-)
                Oby ...
                ściskam
                Dora
                • dorrita79 nie wierzę w nic 17.12.09, 14:06
                  dzisiaj..... dzisiaj najbliższy mi człowiek na ziemi - mój partner zranił mnie
                  do bólu. Nie ważne co i nie ważne jak, ważne że moje zaufanie do niego legło w
                  gruzach. Jego wsparcie teraz wydaje mi się pseudowsparciem. Słowa zraniły jak
                  sztylet....rana ogromna.
                  Życie to dla mnie na dziś taka pierdo.... iluzja:-(((
                  pozdrawiam smutno
                  Dora
                  • halas1961 Re: nie wierzę w nic - do Dorotki i nie tylko 17.12.09, 21:36
                    Kochana nasza Doro
                    tez już się przekonałam, ze najbardziej bolą te rany zadane przez najbliższą
                    naszemu sercu osobe. Ale i najtrudniej jest kochac i byc tez wyrozumiałym,
                    cierpliwym dla tych najukochańszych osób, które cały czas sa przy nas. Wiem po
                    sobie, że cierpliwośc mam wiekszą do tych których mam ciut dalej niz do swoich
                    domowników:)
                    A czasem też jest tak, że w poczuciu doznanej krzywdy zbyt ostro oceniamy
                    naszych bliskich. Też wiem po swoich reakcjach:)
                    Nie bronie w żadnym wypadku wiadomej osoby, tylko może trzeba z chłodniejszą
                    głową spojrzeć na zdarzenie.
                    A tak z innej beczki...abys Dorotko się odstresowała od swoich kłopotów:) Dzis
                    przypadkowo weszłam na taki portal katolicki, gdzie jakoś w czerwcu dokonałam
                    wpisu gdy byłam zawiedziona kontaktami z osobami duchownymi i natknełam sie na
                    wpis w tym watku, którego końcówkę Wam zacytuję. Mniemam, że wpisu dokonał ktos,
                    kto się uważa za katolika i chrzescijanina. Moja niechęć do tego typu portali i
                    pseudochrześcijan się pogłebiła w dniu dzisiejszym . Oto cytat, słowa do matki
                    po starcie dziecka(do mnie):
                    ...."chodzi o to bysmy się do niczego i nikogo w tym życiu nie przywiązywali, bo
                    dzierżawa, to dzierżawa, a nie własność i jej cele są zupełnie inne. Z pewnością
                    z żałoby wyjdziesz innym człowiekiem, niż byłaś przed. A jakim - zależy tylko od
                    Ciebie. Reszta oczekiwań była nieuzasadniona, bo kto ma za Ciebie udzielić
                    odpowiedzi na pytania Tobie zadane? Tak mi się wydaje, że czas Twojej żałoby już
                    się kończy i masz tego świadomość, trochę żal, co? No to korzystaj, póki jeszcze
                    możesz, dobrze korzystaj."
                    Był to wpis z lipca, bo ja tam już nie wchodzę, nie pisze. Dzis przypadkiem.
                    Jakoś mi przykro jednak. Z czego mam korzystać póki jeszcze mogę, nie
                    rozumiem...niektórzy ludzie sa jednak okrutni.
                    Po raz kolejny się przekonuję, ze tylko i wyłacznie jest mnie w stanie zrozumiec
                    tylko osoba w podobny sposób doświadczona przez los, nikt inny. Bogu dzięki, ze
                    to forum jest bo chociaz tu mozna pisac i płakac i wogóle smiac sie czasem tez.
                    Aha, Dorotko temu księdzu co Ci opowiadałam list wysłałam wczoraj, jak mi na
                    spotkaniu radziłaś. Trzeba ludziom mówić co jest ważnego do powiedzenia, bo
                    jutro może czasu nie byc, bo jutro być może innego bliźniego potraktuje inaczej.
                    Halina-mama Agatki
                    • tilia7 Re: nie wierzę w nic - do Halinki i nie tylko 17.12.09, 22:44
                      No właśnie, to jest to,czego w chrześcijaństwie nienawidzę.
                      Czytałam ostatnio bardzo ciekawą książkę, tam był właśnie taki ksiądz, który
                      wierzył w swoją wielką misję nawracania ludzi poprzez nienawiść do
                      nich,piętnowanie grzechów i straszenie ogniem piekielny.Jeden z rozmówców
                      odpowiedział mu mniej więcej tak:
                      "Jeżeli już musisz latać i wycierać sobie gębę Jezusem,to przynajmniej zorientuj
                      się czego nauczał.A nauczał miłości..."

                      Daleko ta religia odeszła od tej pięknej idei:(
                  • 999mamuska Re: nie wierzę w nic 17.12.09, 21:56
                    Dorotko,może jutro spojrzysz na to inaczej,może zranił Cię
                    nieświadomie,nieumyślnie i sam tego żałuje.Wiesz,mi się wydaje,że nas łatwiej
                    zranić niż osoby,które nie przeżyły podobnych tragedii jak my.Widzę to po
                    sobie,złe słowo od kogoś kogo uważałam za przyjaciela dyskwalifikuje już taką
                    osobę,a ja czuję się coraz bardziej zagubiona i samotna.
                    Dorotko,przytulam Cię ciepło i życzę aby jutro było lepiej.
                    • edzia764 Re: nie wierzę w nic 17.12.09, 22:30
                      Kochane ... macie rację my jesteśmy w naszej żałobie bardziej
                      wrażliwe, ale niestety ... nikt nas nie zrozumie, kto nie znalazł
                      się w takiej sytuacji. Kto nie stracił ukochanej osoby, nie przeżywa
                      rozpaczy, tęsknoty nigdy nas nie zrozumie, Świadomie, nieświadomie
                      potrafią ogromnie zranić, a powinni się zastanowić nad swoim
                      postepowaniem ... bo nie wiadomo co jutro przyniesie los ...
                      Pozdrawiam WAS serdecznie Irena
                    • dorrita79 Re: nie wierzę w nic 18.12.09, 13:54
                      Dziękuję Kobietki, jak zwykle można na Was liczyć.
                      Wieczorem....doszliśmy do konsensusu... nie powiem, że moje łzy go rozbroiły;-)
                      Pewnie macie racje, że my jesteśmy dużo bardziej wrażliwsi na pewne rzeczy,
                      bardziej czuli, że pewne rzeczy urastają do rangi "końca świata". Ja kiedy
                      jestem w takim dole, to po prostu wszystko mnie przerasta, nawet najmniejsza
                      pierdoła... tak jakby mój mózg zrobił się taki malutki i niewiele mi trzeba żeby
                      się poddać. Tak jakbym się stała niezdolna zupełne to stawiania czołom
                      najmniejszym stresom. Też tak czasem macie
                      U mnie z Darrenem dochodzą jeszcze błędy komunikacji, ponieważ mój angielski
                      daaaleko ma się do biegłego, w związku z tym i na tym tle są często
                      nieporozumienia. Wierzę, że i jemu jest cholernie ciężko teraz ze mną, kiedy mam
                      nawrót depresji, kiedy słyszy co rusz, że nie chce mi się żyć i że nienawidzę
                      swojego życia. Pewnie i najsilniejszego by w końcu trafił szlak. Więc i jemu
                      czasem granice puszczają. Jest tylko człowiekiem. A kiedy jemu nerwy puszczają,
                      to mnie to dodatkowo rozwala... Ale stara się szybko poskładać by dalej dawać mi
                      wsparcie. Choć jak wiecie, nie da mi takiego wsparcia jak Wy możecie mi dać, bo
                      nie do końca rozumie co przeszłam i jak bardzo mnie to zmieniło.
                      Dziękuję, że jesteście.
                      Chciałabym móc Was wszystkie wyściskać
                      Szkoda, że nie mieszkamy wszystkie w jednym mieście:-((((
                      Dora
                  • tilia7 Re: nie wierzę w nic 17.12.09, 22:48
                    Dorotko,nie wiem o co poszło,ale im też trzeba okazać wyrozumiałość,tym naszym
                    bliskim.Oni nie rozumieją i pewnie czują się zagubieni.Nie wiedzą jak pomóc, co
                    zrobić,może nieświadomie nawet nas krzywdzą.Czasem nasz ból ich pewnie
                    przerasta.Może nie czują się dość ważni dla nas,kiedy widzą jak całą duszą
                    jesteśmy po tamtej stronie.Porozmawiaj, wyjaśnij.Nie sądzę,żeby chciał Cię
                    skrzywdzić świadomie.
                    Przytulam
                    • karnivora Re: nie wierzę w nic 18.12.09, 09:25
                      życze szcescia z odstawianiem leków jak w wywiadzie fantazje
                      samobójcze
                      próbować „się sprawdzać” to pluc sobie do kaszy

                      I potwierdzam – miłośc do najbliższych to jest dobro NAMAXA DOCZESNE
                      Można do końca swoich dni trzymac zdezelowane auto czy mixer.
                      ukochanych osób nieidzie przywłaszczyć ani przez miłośc aniza kase
                      a już kaskaderskie jest opierać swoją odradzającą egzystencje
                      przywaloną krzyżem xznowu na człowieku
    • 999mamuska Re: :-((( 13.12.09, 17:35
      Dorotko kochana.Strasznie przykro czytać to o czym piszesz.Wiem,przeżyłaś chyba
      największą traumę spośród nas wszystkich tu na tym forum,straciłaś na raz całą
      rodzinę.U mnie odbywało się to na przestrzeni kilku lat-z 6-cio
      osobowej,szczęśliwej rodziny zostało nas tylko dwoje.Traciliśmy swoich bliskich
      jak gdyby parami,najpierw mój tato,po paru miesiącach mąż-zostałam z dwójką
      dzieci i z mamą.Oni dawali mi siłę do życia,byli całym moim światem.Ale
      niestety,śmierć zabrała moją córeńkę,zaraz potem mamę.Mijają miesiące,a tu wcale
      nie jest łatwiej,chyba nawet trudniej.Szczególnie chyba teraz w okresie
      przedświątecznym.Chce mi się wyć z bólu,a nic zrobić nie można,już ich nigdy nie
      zobaczę,błagam,żeby chociaż mi się przyśniły-na próżno.
      Dla syna staram się jakoś funkcjonować,ale on widzi co się dzieje,że tak bardzo
      tęsknię,zresztą on też nadal to bardzo przeżywa.
      Dorotko staraj się walczyć z depresją dla siebie,dla nich-ich już nie ma,ale
      wierzę w to,że może nas obserwują,że myślą o nas tak jak my o nich.Wierzę też w
      to,że Ci się uda,że Daren będzie przy Tobie zawsze,kiedy będziesz tego
      potrzebowała.Zyczę Ci tego z całego serca Dorotko.Ja wiem,że niełatwo wyjść z
      depresji,że często trzeba wspierać się lekami.Może je zbyt raptownie odstawiłaś?
      Jestem z Tobą,myślę o Tobie,jesteś przecież w wieku mojej Asi.
      Walcz o siebie Dorotko,proszę,jesteś wspaniała dziewczyną,która tak wiele już
      osiągnęła.Podziwiam Cię za skończone studia,w tak trudnym dla Ciebie
      okresie.Chciałabym,żebyś wiedziała,że możesz na mnie liczyć.
      • dorrita79 Re: :-((( 14.12.09, 22:05
        Dziękuję Ci bardzo za Twą wypowiedź. Przytulam Cię do serca, bo Ciebie też życie
        okrutnie doświadczyło. Zresztą każdy z nas przeżywa dla siebie największy ból,
        największą tragedię, bo jego osobistą.
        Tak...widać jeszcze nie czas na odstawianie leków, a już napewno nie przed świętami.
        Ostatnie dni jakby ciut lepsze..... nie myślę o śmierci, nie ryczę co dzień. Ale
        i tak dni mijają nijak, na praktycznie nic nie robieniu. Najbardziej lubię czas
        kiedy śpię, bo wtedy nie myślę....odpływam otulając się kołderką (często i w dzień).

        Co my możemy zrobić, żeby święta szybciej minęły?
        Ja już nie chodzę po sklepach - żadnych! Nawet delikatesach (bo tam te piosenki
        świąteczne od wejścia i dekoracje). Darren robi zakupy. Do pracy nie chodzę,
        więc i na zewnątrz mnie nie wiele, więc też nie widzę swiątecznych wystaw,
        ozdobień ulicy itd. I pomyśleć, że jakiś czas temu takie widoki radowały .....
        Za Tydzień wylatujemy do Anglii na prawie 2 tygodnie. Tam nie ma takich tradycji
        jak tutaj, że wigilia, że rodzinnie. Tam święta bardziej są dla dzieci (chodzi o
        prezenty). Nie mają czegoś takiego jak Wigilia (przynajmniej w Darrena
        rodzinie). Więc i to z głowy. Więc ten czas ma w sumie szanse przelecieć jak nie
        święteczny. Będziemy tylko ja, Darren i jego mama. Tyle co w radiu i w tv mogą
        zawalać piosenkami i świątecznymi obrazami. Jednak bez komputera, kontaktu z
        moimi znajomymi, pogadaniu z kimś może być mi strasznie ciężko. może przez
        komórkę się cosik uda....
        Życzę Tobie, sobie i Wszystkim na tym forum, aby ten czas minął jak najszybciej,
        jak najmniej boleśnie i żebyśmy w bliskich (znajomych, przyjaciołach czy choćby
        tu na forum) znajdowali ukojenie, otuchę i wsparcie.
        ściskam
        Dora
    • jower Re: :-((( 18.12.09, 14:08
      Dorotko! gdzie jesteś? Odezwij się, martwimy się o Ciebie.
      • dorrita79 hmmm 21.12.09, 16:36
        Byłam dzisiaj znowuż u lekarza....
        i od słowa do słowa wyszło, że niezaleznie kiedy będę chciała odstawić swoje
        leki antydepresyjne, to muszę się liczyć, że pierwsze tygodnie będą bardzo
        ciężkie, tzn, że muszę się liczyć z dużym spadkiem nastroju. I że pozostaje to
        wszystko po prostu przejść. Czyli to nie to, że za wcześnie odstawiłam, ale to,
        że tak właśnie działa odstawienie tego leku. A że w przeciągu 2 lat chciałabym
        poszerzyć rodzinę (o ile będzie się wszystko pomyślnie układało), to chciałabym
        do grudnia 2010 roku być czysta. Narazie dał mi jeszcze na miesiąc moje leki
        antydepresyjne, zmienił mi inne...i zobaczymy za miesiąc co dalej. Cóż...będzie
        kiedyś trzeba przez to gó... odstawienne przejść.
        ściskam
        Dora
        • dorrita79 i się zaczęła jazda :-(((( 01.02.10, 20:13

          boli i jest ciężko jak cholera...
          normalnie ja nie wiem skąd ta rzeka płaczu się bierze.
          Mogę płakać teraz 24 na dobę.
          Obym to przetrwała... To dopiero początek jazdy, a ja już czuję się na maxa
          rozsypana...
          przytulcie mnie
          Dora
          • halas1961 Re: i się zaczęła jazda :-(((( 01.02.10, 20:35
            Dorotko, ja wiem i chyba wszyscy wiedza jak to jest. Nie udaje nam sie caly czas
            byc w tym lepszym nastroju. Mialam taka sobote i niedizle, ze plakalam i
            plakalam. Dzis lepiej troche, bo co począć trzeba powstawac wciaz od nowa.
            Przytulam Cie jak umiem, choc nie zawsze umiem uczucia okazac:(Czy dostalas
            zdjecia od Ewuni z naszego spotkania. Mialam chec je na NK zamiescic, ale
            powinnam chyba sie najpierw Was wszystkich spytac czy moge. Dorotko kochana mam
            nadzieje, ze bedzie dobrze. Ja wiem, ze to glupio brzmi, ale co mam napisac,
            czasem nie ma słów. Po prostu wiedz,ze jestem z Toba myslami
            Halina-mama Agatki
          • 999mamuska Re: i się zaczęła jazda :-((((do Dorrity 01.02.10, 21:35
            Jeżeli druga beksa może Ci jakoś pomóc,to tulę Cię Dorotko,pochlipiemy razem.
            • olaopolanka Re: i się zaczęła jazda :-((((do Dorrity 01.02.10, 22:16
              Ja tez plakalam dzisiaj z tesknoty za moja Kochana Mama dlatego bardzo Cie
              przytulam...
              • tilia7 Re: i się zaczęła jazda :-((((do Dorrity 01.02.10, 23:02
                No to ja dołączam do tego orszaku płaczących-przytulających.U mnie od kilku dni
                jakieś nowe nastroje-niepokoje i też ciężko jak nie wiem co:(
                • maretta111 Re: i się zaczęła jazda :-((((do Dorrity 02.02.10, 06:29
                  Ja średnio codziennie płacze ,ale tulę mocno, co nam zostało, wirtualne
                  przytulanki....Marta
                  • dorrita79 Re: i się zaczęła jazda :-((((do Dorrity 02.02.10, 10:39
                    Jesteście Kochane. Dobrze, że jesteście, bo będę Was potrzebować teraz mocniej.
                    Szkoda, że nie możemy sobie razem siąść na kanapie, ryczeć i poprzytulać się. A
                    w międzyczasie niech się świeczki palą za naszych bliskich.

                    Halinko, ja tam nie mam nic przeciwko umieszczaniu zdjęć na NK. Tak, dostałam te
                    zdjęcia.
                    ściskam
                • annubis74 Re: i się zaczęła jazda :-((((do Dorrity 02.02.10, 15:49
                  coś chyba wisi w powietrzu, bo u mnie też ostatnio mokro i
                  pochlipująco. W lutym są 1 urodziny mojej bratanicy (Mamo, jak Ty
                  byś sie cieszyła, już widzę ten tort, który byś piekła), później
                  moje urodziny, później Mamy... ale przynajmniej jak śnieg sypie w
                  oczy to można zrzucić całą winę na ten śnieg i nikt nie pyta "co się
                  stało? płakałaś?"
          • annubis74 Re: i się zaczęła jazda :-(((( 02.02.10, 15:52
            trzymaj się Dorotko. Ja jestem pewna że Ci się uda, nawet jesli nie
            będzie łatwo. Przytulam
          • agalt Re: i się zaczęła jazda :-(((( 02.02.10, 18:49
            Przytulam Cie mocno
            U mnie też pochlipująco. Też próbuję odstawić, ale chyba sie poddam.
            Jeszcze nie czas...
    • mocnakrysia Re: :-((( 02.02.10, 17:07
      Przepłakany cały dzień, mimo iż u nas świeciło słońce.Im dłużej tym gorzej, nie
      mam sił i motywacji do czegokolwiek.
      • bie-tka Re: :-((( 05.02.10, 21:35
        Dorotko, bardzo mocno Cię przytulam, choc ostatnio mało się odzywam to wiedz że
        cały czas pamiętam o Tobie i Twoich Najbliższych. Tylko to mogę dać. Światełko
        Pamięci dla Grzesia (*). Dziękuję za pamięc o moim Adasiu. Ela.
        • dorrita79 Re: :-((( 08.02.10, 21:56
          Witajcie...
          Czasem bark sił ... tak pop prostu, zwyczajnie....
          Czasem moja "siła" zamienia się w słabość....
          Czasem moje "cele" zaczynają blaknąć.....
          Czasem nadzieja nie wystarcza....
          Wiem, to mija... jak wszystko
          Znowu pojawia się słońce, jakaś tajemnicza siła, jakiś kop do działania
          A potem znowu dół....
          taki urok mojego życia
          tak chciałam się wyżalić.

          Nie chciałabym, byście myśleli, żem silna i prężnie idę do przodu. BO to nie
          prawda. Jestem jak każda/y z Was....
          Staram się mojemu życiu nadać blasku, ale czasem moje starania są zbyt słabe...
          i tak ....
          • halas1961 Re: :-((( 08.02.10, 22:15
            To tak samo Dorotko jak ja, zupełnie tak samo....
            Halina-mama Agatki
            • tilia7 Re: :-(((-do Dorotki i Halinki 08.02.10, 22:26
              Ja wiem,że Wam też cały czas ciężko.I dlatego podziwiam Was obie za to,że jednak
              się staracie.Ja jeszcze nawet starać się nie potrafię,żeby było lepiej.Nawet nie
              chcę tego lepiej.Na razie tylko mogę Was obserwować i czerpać choć trochę
              nadziei,że będę też kiedyś chciała,mimo bólu,wstać.
              Przytulam mocno choć resztką własnych sił
              • bie-tka Re: :-(((-do Dorotki i Halinki 09.02.10, 00:07
                Dziewczyny, powiem krótko może na przekór trochę z humorem (czarnym) powitajcie
                mnie w "klubie", mam tak samo. Dwa dni temu pisałam ze ktoś chyba dodał mi sił
                odjął odrobinę bólu, hmmmmm, nawet jeśli tak to tylko na chwilę. Teraz serce się
                rozrywa na strzępy i krzyczy - "oddajcie mi mego SYNA"!!! Przytulam Was i
                przytulam się do Was mocno-Ela.
                • dorrita79 chce mi się wyć 13.02.10, 21:11
                  bo już nie mam sił na tą polską jeb.. rzeczywistość,
                  gdzie o prace w tych czasach to trzeba się prosić,
                  zaniżać swoje ambicje, oczekiwania co do stanowiska i do pensji,
                  a i tak Cię mają w d....
                  mam dość życia w takiej chorej rzeczywistości
                  chce mi się wyć:-((((
                  czasami już niewydalam
                  ja nie chcę tak życ:-((((
                  czemu wszystko musi być pod górkę
                  buuuuuuuuuuuuuuuuuu
                  • czarnylukas_turek Re: chce mi się wyć 13.02.10, 22:24
                    Od pewnego czasu czytam Twoje posty. Przykro mi z powodu sytuacji w
                    której się znalazłaś, mi zmarła mama ale w porównaniu z tym co
                    Ciebie spotkało moje nieszczęście blednie. Ostatnio zwolniono mnie z
                    pracy i dołączyłem do pokolenia 1.300 zł brutto , w cholernie
                    ciężkich czasach przyszło nam żyć. Może nie mam mnie przy Tobie ale
                    przytulam Cię mentalnie dorrito79 i daję link od który może choć
                    trochę polepszyć Ci nastrój , oto mopsy 3 :
                    www.youtube.com/watch?v=9uuqXXT7VYo .
                    • dorrita79 Re: chce mi się wyć 13.02.10, 22:47
                      Dzięki za przytulaka.
                      Tyle razy proszę, by nie porównywać mojej straty z innymi. Każda strata jest
                      wyjątkowa, jedyna i najtrudniejsza dla danej osoby, kapiszi?;-)
                      Tak, czasy są okropne. Ja myślałam, że jak zacznę szukać pracy, to z palcem w
                      tyłku znajdę z moim doświadczeniem i wykształceniem i to w mgnieniu oka.
                      Sromotnie się pomyliłam. Los mi po raz enty pokazuje moje miejsce w szeregu.
                      Teraz nie liczy się jakość i co sobie reprezentujesz (najczęściej okazuje się,
                      że jesteś za dobra/dobry na to stanowisko/pensję co oferują). Wręcz zaczynam
                      myśleć, że im się jest głupszym, mniej chcącym, a przede wszystkim TANIM/
                      tańszym tym lepiej. Założe się, że gdyby moje oczekiwania finansowe spadły do
                      1000 zł, to rzeczywiście - w mig bym ją znalazła.
                      Szkoda nawet się rozpisywać w tym temacie, bo to woła o pomstę do nieba.:-(((
                      Czasami wydaje mi się, że już zaczynam wsio akceptować, co los daje, że
                      nabieram siły w sobie.... A innym razem płaczę z bezsilności i wydaje mi się, że
                      już więcej nie udźwignę.


                      Mopsiki oglądnęłam - słodkie. Ja mam zamiar kupić sobie cocker spaniela, jak
                      przeprowadzę się do Anglii, ale póki co...to o piesku i całej reszcie narazie
                      mogę sobie tylko pomarzyć.

                      pozdrawiam
                  • mala_1984 Re: chce mi się wyć 13.02.10, 23:09
                    Ja takze nie nie mam juz sil... Juz nie mam. Doskonale Cie rozumiem, bo sama
                    szukam pracy z miernym skutkiem. Wysylam mnostwo cv i co... Jedno wielkie gowno.
                    Najlepsze jest, ze moja kolzeanka dostala prace, tam gdzie wczesniej pracowalam.
                    Nie szukala wogole, nigdzie nie wysyla cv. Poszla tam bo dowiedziala sie (od
                    moich znajomych) ze jest tam rotacja i przyjmuja nowych i tak dostala ta prace.
                    Bez doswiadczenia, bez zaangazowania, bez zadnego wysilku... Najlepsze jest, że
                    ostatnio powiedziala, ze w zasadzie to jej na tej pracy wcale nie zalezy... Az
                    mnie zakulo cos w srodku! Co za ludzie dostaja za nic prace i nawet docenic tego
                    nie potrafia!!!!! Szkoda gadac. Ja obecnie juz szukam jakiejkolwiek, za
                    jakiekolwiek wynagrodzenie, aby tylko wyjsc z domu, wyjsc do ludzi, aby ciagle
                    nie siedziec w domu i nie pograzac sie w tej beznadziei. Bo nadziei na lepsze
                    jutro nie ma, przynajmniej ja nie widze.
                    • halas1961 Re: chce mi się wyć 14.02.10, 13:45
                      A jak juz na temat szukania pracy to i ja sie wypowiem. Staz pracy(okresy
                      skaldkowe i nieskladkowe) razem 31 lat. Obecnie konczacy sie zasilek dla
                      bezrobotnych, od czasu do czasu w takiej jednej upadającej firmie kadry, zusy
                      itd. na czarno za tzw.:) stypendium, bo wynagrodzeniem tego nazwac nie mozna.
                      Wiek 49 lat. Wysłanych CV przez poltora roku okolo 500, odezwa - 4, rozmów
                      bezpośrednich -3, telefonicznych, ze niby sa zainteresowani - 3.Sluchajcie co
                      Wam powiem, z perspektywy swojego dlugiego stazu. Nie idźcie do pracy tam, gdzie
                      bedziecie się czuc upodleni, poniewierani, poniżani, niedocenieni. Pracowałam 8
                      ostatnich lat w takim miejscu i mimo ze teraz nie moge nic znalezc(mam
                      wymagania:)i jestem stara:)czuję się wolna, czas tam przepracowany uważam za
                      stracony. Poza tym, nigdy nie stawiajcie pracy na pierwszym miejscu w swoim
                      zyciu(byl okres ze tak mialam).
                      Moje szczególne wymagania:) co do przyszlej pracy:
                      nie bede pracowac w niedziele(juz mam poza soba nadgodziny kosztem rodziny), nie
                      bede pracowac u kogos kto nie szanuje ludzi.
                      I wciaz mam nadzieje, ze jesli jeszcze bede pracowac to znajde takie miejsce jak
                      wyzej. Wiec Wy mlodzi, wyksztalceni nadziei mi tu nie traćcie:) Poza Wami o
                      wiele wieksze i wazniejsze przezycia. To jest dołujące, ale gadajcie gdzie sie
                      da , piszcie gdzie sie da, dzwoncie, itd. Pozdrawiam
                      Halina-mama Agatki
                      • dorrita79 Re: chce mi się wyć 14.02.10, 21:32
                        Jesteś Kochana Halinko. Dziękuję za to co napisałaś.
                        wielki, wielki całus dla Ciebie
                        Dora
                        • dorrita79 szara rzeczywistość 21.02.10, 21:28
                          muszę Wam się pożalić No może nie muszę, ale chcę.
                          Z Darrenem podjęliśmy decyzję o jego wyjeździe 1 marca do Anglii za pracą, bo
                          tutaj nie wydalamy z jego pensji (ja do tej pory nie znalazłam pracy).
                          Zwyczajnie momentami na chleb nam brakuje. Czuję się winna trochę tej sytuacji,
                          bo nie mam pracy. Jednakże co ja mogę więcej zrobić, jeżeli wysyłam CV, chodzę
                          na rozmowy..
                          Więc już za tydzień zostanę sama; bez pracy i mego mężczyzny obok. Ja nie wiem
                          jak to zniosę -tą pustkę. Wiem, że to chwilowe (do sierpnia) i jedyne rozsądne
                          wyjście. Wiem, że to dla naszego dobra i naszej przyszłości.
                          życie ciągle mi pokazuje, że muszę dokonywać wyborów, ponosić jakąś cenę. Ale
                          coś chyba mało pilna uczennica jestem, bo ciągle mnie to wszystko zadziwia;-)

                          Dobranoc
                          • tilia7 Re: szara rzeczywistość 21.02.10, 22:59
                            Wiesz Dorotko,ta szara rzeczywistość potrafi dobić.Nie dość,że żałoba,że ból,że
                            rozpacz to nawet przeżyć tego w spokoju nie można,bo właśnie rzeczywistość
                            skrzeczy i domaga się ciągle uwagi.Ja mam sklepik swój,więc niby mam
                            pracę.Cóż,kiedy nawet na opłaty nie zarabiam i na garnuszku rodziców jestem,a
                            mało,że mnie utrzymują to jeszcze do sklepu dokładają.Łeb mi już pęka od
                            myślenia,co z tym zrobić.Jak zamknę to się będę tak jak Wy tułać bez pracy,w
                            szkole już pracować nie chcę,a też niełatwo się załapać,ciągnąć na siłę kiedy
                            się dokłada jeszcze gorzej,pomysłów na zmiany czy ulepszenia zero bo w głowie
                            zupełnie inny świat:(((Nie wiem skąd brać siłę.Więc i Tobie nie wiem,co doradzić.
                            Przytulam Cię mocno.
                            • dorrita79 Re: szara rzeczywistość 23.02.10, 20:04
                              heh....znowu morze łez.............. a wręcz wycie... musiałam odpokutować
                              wczorajsze napisanie tej historii swej.... to wbrew pozorom wciąż dotyka i boli,
                              kiedy się nad tym zatrzymać na dłużej
                              Wczoraj starałam się być silna, i nie ryczeć zbytnio, co by dzisiaj normalnie na
                              rozmowie rekrutacyjnej wyglądać....
                              ale dzisiaj już mogłam sobie na ryk pozwolić....już mi trochę lżej na sercu
                              ale proszę o przytulenie, każdy tulak się przyda

                              wiecie, też moje poczucie własnej wartości podkopuje, że nie mogę zadnej pracy
                              dostać... przynajmniej raz w tygodniu jestem na rozmowie, ale nic z tego nie
                              wynika. Wiem, że aplikuję na niższe stanowiska, ale.... na dzisiaj to mi
                              styknie. Widać wciąż jestem, za dobra i chyba mi nie wierzą, że mogę chcieć na
                              tych stanowiskach pracować (choć staram się przekonywać jak mogę) i na dłużej.
                              wiem, praca nie najważniejsza....ale co ja zrobie, ze dupa ze mnie wołowa?

                              ściskam
                              Dora
                              • halas1961 Re: szara rzeczywistość 23.02.10, 20:30
                                Dorotko przytulam Ciebie i sama sie do Ciebie tule
                                W temacie zanizania wlasnej wartosci: ocena lekarza psychiatry co do mojej
                                osoby (miedzy innymi)"Bardzo mocno zanizona samoocena". Tak ze witaj w klubie:)
                                Ze smiechem to mówię, bo w tej chwili jakos mi to zwisa.
                                Tu cytat z dzisiejszej rozmowy telefonicznej: pracodawca -"a ile Pani ma lat?";
                                ja -"48"(rok sobie odjęłam); pracodawca-"dziekuję"; ja -już do siebie- "a paszoł
                                won"

                                Raz jeszcze tule
                                Halina-mama Agatki
                              • 999mamuska Re: szara rzeczywistość 23.02.10, 21:26
                                Przytulam Cię Dorotko.
                                • mocnakrysia Re: szara rzeczywistość 23.02.10, 21:37
                                  Nie poddawaj się Dorotko. Pewnie w końcu znajdziesz tę pracę , jesteś młoda,
                                  piękna, wykształcona,mądra i pracowita -co widać po stronie internetowej. A i
                                  jeszcze masz doświadczenie. Mocne przytulenie dla ciebie.
                                  • dorrita79 Re: szara rzeczywistość 23.02.10, 21:53
                                    aleś mi posłodziła;-)
                                    jak widać w dzisiejszych czasach to nie wiele znaczy.
                                    czasami lepiej żebyś była głupsza, do tego blondi, z doświadczeniem i najlepiej
                                    studentka;-)
                                    ja zaczynam wierzyć, że prędzej mi pryszcz na tyłku wyrośnie, niż zdąże się na
                                    jakąś normalną pracę w tym kraju jeszcze przed wyjazdem załapać;-) (nie wiem czy
                                    się śmiać, czy płakać)

                                    nuuudna w swych marudzeniach jestem. Chyba muszę płytę zmienić;-)
                                    kopnijcie mnie w żyć, to może się zamknę;-)

                                    Dzięki za tulaski
                                    Dora
                                • grazyna1965 Re: szara rzeczywistość 23.02.10, 21:45
                                  Dorotko, przytulam Cię mocno choć sił i energii to ja nie mam
                                  dzisiaj żadnej. Mój mąż dzisiaj poszedł do szpitala, jestem sama w
                                  pustym domu i pytam Boga dlaczego tak bardzo mnie doświadcza? I już
                                  nie wiem o co mam prosić Boga..
                                  Grażyna,mama Patryni
                                  • dorrita79 Re: szara rzeczywistość 23.02.10, 21:54
                                    Grażynko tulam.
                                    Widzisz, Twój mąż w szpitalu a ja pitole o jakiejś głupiej pracy:-((
                                    • tilia7 Re: szara rzeczywistość 23.02.10, 22:33
                                      Nie Dorotko,to nie jest głupie.Bo jak człowiek w niczym oparcia nie ma i nawet
                                      zwykłych spraw bytowych nie ma zapewnionych,to jak ma żyć?Tak jakby nam innego
                                      bólu było mało.
                                      A swojego gabinetu nie chcesz otworzyć?Tylko,jak wyjeżdżasz to Ci się chyba nie
                                      opłaca?
                                      Przytulam Ciebie i resztę potrzebujących przytulenia.Też się zaliczam,bo
                                      beznadziejne to wszystko,że tylko siedzieć i wyć:(
                                      • dorrita79 nie wytrzymuje już tego ciśnienia 19.03.10, 18:59
                                        Gdzie mam to napisać jak nie tu?
                                        Dzisiaj jadąc na rozmowę o pracę trafiłam na tzw "kretynów" i tylko zmarnowałam
                                        czas i nerwy. Luby właśnie stracił pracę w Anglii... a ja już nie wytrzymuję
                                        tego ćiśnienia dołka finansowego. Mam już tego serdecznie dość :-((( normalnie
                                        od kilku dni codziennie płaczę z besilności. brakuje mi cierpliwości...i
                                        zawierzenia Bogu, że to wszystko jest po coś...
                                        zwyczajnie nie daję rady...

                                        przytulcie mnie
                                        • agalt Re: nie wytrzymuje już tego ciśnienia 19.03.10, 19:14
                                          Dorotko kochana,
                                          Praca sie znajdzie. Nie płakaj:) Masz tylu Orędowników w Niebie.
                                          Poproś Ich o pomoc. Na pewno wszystko sie ułoży. Mój Jaś mawiał, że
                                          jesli cos jest nam zabrane to po to, żeby zrobic miejsce lepszemu.
                                          Był czas, że miałam wątpliwości. Ale jak ograniczam sie do
                                          dosłownego rozumienia słowa "coś", to dostrzegam, że chyba tak
                                          własnie jest.
                                          Przytulam Cie serdecznie
                                          a/
                                          • tilia7 Re: nie wytrzymuje już tego ciśnienia 19.03.10, 20:02
                                            Ja też Cię przytulam Dorotko a frustrację finansową rozumiem.Sama co chwilę
                                            ryczę z bezsilności i wściekam się,że nawet żałoby nie mogę spokojnie przeżywać
                                            bo wciąż cholerna kasa,kasa,kasa...a właściwie jej brak
                                          • agni-123 Re: nie wytrzymuje już tego ciśnienia 19.03.10, 20:08
                                            Dorotko łączę się zTobą w bólu i serdecznie Cię przytulam,bo mam ten
                                            sam problem.Zwolnili mnie w listopadzie,bo sobie podobno sie
                                            zmieniłam po śmierci męża i potrzebowałam wyciszenia.Prosiłam o
                                            miesiąc na "poprawę nastroju",ale dali mi wymówienie..Wysyłam od
                                            grudnia CV,starałam się o staż i nic.Nie wiem co ze mną nie
                                            tak.Chyba jestem już za stara na pracę,bo po 35 roku życia to juz na
                                            odstrzał.Szlag mnie trafia,że inni mają wszystko,a ja z roku na rok
                                            wszystko tracę.W 2008 męża,w 2009 pracę.Dlatrego Nowy Rok już mnie
                                            nie cieszy,wogóle to już nic-oprócz córek.Nigdy nikomu niczego nie
                                            zazdrościłam,starałam się być otwarta na ludzi,ale powoli tracę
                                            siły.Dobrze,że są te fora,gdzie jeden drugiego zrozumie.I dzikuję Ci
                                            dorotko z aTwoją stronę,bo tam odkryłam,że są etapy żałoby,że żałoba
                                            to nie tylko 1 rok i jest już normalnie.Ale szkoda,że osoby wokół
                                            tego nie wiedzą.Jak im mówię o tym to sie śmieją,że mi sie coś
                                            dzieje.To po co tłumaczyć jak oni sa mądrzejsi.
                                        • margolka-and-more Re: nie wytrzymuje już tego ciśnienia 19.03.10, 21:26
                                          Mocne przytulenie przez pół Polski. U mnie zawsze ratunek przychodzi za
                                          pięć dwunasta. Czasem za trzy. Może i u Ciebie tak będzie?... Z całego
                                          serca Ci tego życzę
                                          • dorrita79 Re: nie wytrzymuje już tego ciśnienia 20.03.10, 15:49
                                            Wiedziałam, że mogę liczyć na dobre słowo od Was.
                                            To już nie chodzi o moją pracę (nie muszę jej znaleźć, daję sobie na to już
                                            zgodę), ale jak się dowiedziałam, że luby tam stracił....to już w ogóle załamka
                                            na całego.
                                            To takie przyziemne, ale to naprawdę boli....kiedy muszę się zastanawiać skąd
                                            wziąć na rachunki.
                                            Ja wierzę, że Darren za chwilę znajdzie inną pracę....no, ale zanim się
                                            odkujemy, to jeszcze trochę to czasu potrwa, a mnie już cierpliwości brak...bo
                                            już bym chciała mieć czyste konto i nie bać się o "jutro". To życie w
                                            niepewności mnie wykańcza. Za słaba jestem na to. Chciałabym, żeby w moim życiu
                                            zrobiło się wreszcie "łatwo" a nie tylko wiecznie pod górkę. Czy jestem
                                            mankoltentką?
                                            Tak bardzo chciałabym móc wreszcie cieszyć się każdym dniem, ale ciężko...jeśli
                                            każdy dzień przynosi jakieś "niespodzianki"
                                            Ostatnio też odezwały się pewne sprawy formalnościowe związane z wypadkiem i
                                            tamtym miejscem ... heh, chciałabym już o tym zapomnieć, a niestety biurokracja
                                            mi nie pozwala:-((( Boli.

                                            dziękuję za przytulenie
                                            mam nadzieję, że za jakiś czas znów stanę "na nogi"

                                            ściskam Was wszystkie
                                            Dora
                                            • agni-123 Re: nie wytrzymuje już tego ciśnienia 20.03.10, 16:18
                                              Niech życie przynosi nespodzianki,ale miłe,bo dość już tych złych.Ja
                                              myślę,że już swój limit nieszczęść wyczerpałam i też mam nadzieję na
                                              poprawę losu i że wstanę z pozycji klęczącej do pionu.
                                              • tilia7 Re: nie wytrzymuje już tego ciśnienia 20.03.10, 19:41
                                                A ja Was na razie tylko podziwiam za nadzieję,bo sama już chyba w nic nie wierzę:(
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka