adrian_na
21.02.09, 15:59
Dzień dobry wszystkim. Na wstępie chcę zaznaczyć, iż zdaję sobie sprawę z
tego, że być może to nie do końca jest miejsce, w którym powinnam wylewać żale
i skarżyć się, jednak jest ono na tyle często odwiedzane przez osoby takie jak
ja - czyli z niepełnosprawnością, że właśnie tutaj to zrobię - wyleję żale i
poskarżę się... a może nawet uda mi się sprowokować jakąś dyskusję, lub
chociaż zmusić do refleksji...
Przejdźmy zatem do rzeczy, otóż jak wcześniej wspomniałam, jestem osobą z
niepełnosprawnością ( wózek), od niedawna mieszkam w Zielonej Górze. Kiedyś w
tv regionalnej zobaczyłam reklamę Centrum Integracja - kurcze pomyślałam może
warto tam się udać, dowiedzieć. Praca nie była mi potrzebna - miałam ją wtedy
mam ja teraz i mam nadzieję że to się nie zmieni. Tak więc w czerwcu zeszłego
roku poszłam do Centrum Integracji zobaczyć, dowiedzieć się czegoś,
porozmawiać. Okazało się że trafiłam na sympatycznych młodych ludzi, którzy
naprawdę wiedzieli o co chodzi, potrafili przekazać rzetelne informacje,
wskazać miejsce gdzie należy się udać w celu załatwienia konkretnych rzeczy.
Dzięki nim dowiedziałam się o stowarzyszeniach (z jednym z nich teraz
współdziałam). Byłam tam jeszcze kilka razy, po czasopismo, po porady, z
przyjacielem szukającym pracy i zawsze było tak samo - miło sympatycznie i
profesjonalnie.
Zrozumcie moje zdziwienie gdy, kilkanaście dni temu wjechałam na 2 piętro
(siedziba Centrum Integracji Zielonogórskiej) i pewnym siebie susem wjeżdżam
to pokoju w którym do tej pory znałam wszystkich... ups... o co chodzi ?
Jakaś nowa pani pyta: "w czym mogę pomóc ?"
eh pomyślałam - pewnie zmiany kadrowe, w sumie to długo nie myślałam -
zaufałam marce "STOWARZYSZENIA" i Centrum Integracja. Przecież skoro nie tamci
ludzie to nowi, ważne żeby informacje były rzetelne i żebym mogła czym prędzej
wrócić do obowiązków zawodowych.
I tu się pomyliłam, okazało się że pani, choć miła i bardzo przekonywująca,
pomimo tego, że się starała, nie potrafiła jasno udzielić mi odpowiedzi na
koniec pomyliła PCPR z MOPS.
I wiecie co? Nie załatwiłabym bardzo ważnej dla mnie sprawy, gdyby nie
przypadek, otóż jadąc deptakiem, natknęłam się na jedną z osób pracujących tam
wcześniej. Gdy pytałam o przyczyny zwolnienia, usłyszałam smutne zdanie "sami
się nie zwolniliśmy ale nie ma o czym mówić".
Powiedziałam jaki mam problem i jakiej porady udzielono mi w "nowym" dziale
informacji. Osoba wcześniej pracująca, podała mi prawidłowe nazwy instytucji
do których powinnam się udać, nie znała co prawda dokładnych adresów i nr
telefonów ale to nie problem - sprawdziłam sobie w internecie. Moja koleżanka
ze stowarzyszenia również uzyskała rozbieżne informacje i niestety
zasugerowała się opinią jaką mieli w środowisku osób z niepełnosprawnością
poprzedni pracownicy a wraz z nimi Centrum Integracja. Uwierzcie mi - teraz to
nie to samo. Do tego nowa „Pani dyrektor” - sprawia wrażenie jakby nie
wiedziała, „o co chodzi z tą niepełnosprawnością” - w sumie nic dziwnego nowa
dyrektorka – nowi pracownicy – wszyscy tak samo kompetentni.
Nie sądzę by ktokolwiek oprócz nowej „Pani dyrektor” miał wpływ na dobór
kadry. Rozumiem wymieniła pracowników na bardziej jej odpowiadających,
jednakże, z wiedzą jaką posiada nie mogła wybrać odpowiednich ludzi.
Mam pytanie - jaki jest sens zmieniać osoby, znające się na rzeczy, obyte w
temacie i rozpoznawalne wśród Zielonogórskich stowarzyszeń?
na takie, które nie mają o tym temacie żadnego pojęcia? Tym bardziej że ci
zwalniani chcieli pracować, widziałam że wszystko co robili, robili z pasją
i zaangażowaniem...
Możliwe że nowa pracownica nauczy się wszystkiego, opanuje wiedzę i co? też
wyleci z pracy? i znowu zatrudni się kogoś kto będzie się douczał - ludzie
puknijcie się w głowę jesteście jak politycy, nie macie pojęcia o pracy w imię
dobra społecznego.
A Pan Pawłowski – albo nie wie co tutaj się wyprawia, albo ma to wszystko
gdzieś. Tak czy siak to dobrze o nim nie świadczy.
Obraziłam się na Integrację, a szkoda bo do niedawna byliście dla mnie i nie
tylko dla mnie stowarzyszeniem, które łączyło, pomagało oraz podpowiadało jak
żyć. Teraz, mam wrażenie że stowarzyszenie to przekształca się w wielkie
konsorcjum nastawione na czysty zysk. Apeluję – otrząśnijcie się bo wkrótce
będzie się o was mówiło tylko źle.
Z poważaniem
Adrianna B.